Co czynić....

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

sajmon123
Posty: 887
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

Pyrus nie walcz... Walczyć to możesz w ringu. Wiem że to tylko słowo, ale mi się jakoś źle kojarzy. Módl się, zabiegaj. Nie wyprowadzaj się. Ja bardzo żałuję wyprowadzki, a teraz strasznie ciężko wrócić.

Jedną z pierwszych odpowiedzi, porady w moim temacie udzielił Pavel. Napisał, że ratowanie małżeństwa to nie jest sprint tylko maraton. Ja to w sumie dopiero niedawno zrozumiałem. Nie da się niczego przyspieszyć. Wszystko potrzebuje czasu. Jak sam się przekonałeś nie wolno działać w emocjach. Zajmij się Sobą, ale mieszkaj z żoną. Z tego co pisałeś, starasz się spędzać lepiej czas z dziećmi. To zaprocentuje, ale jeśli żona zobaczy że robisz to na "pokaz" wywoła to odwrotny efekt. Czasem jestem zły na żonę, czasem jej nie rozumiem, czasem aż mnie rozrywa od środka, jednak robię wszystko by żona tego nie zobaczyła, a tym bardziej by się to nie odbiło na dzieciach. Dzieciaki mają najlepszą wersję taty jaką mogę im w tej chwili dać mieszkając z dala od nich. Jestem dostępny w każdej chwili dla nich pod telefonem, odwiedzam ich, kiedy tylko "żona pozwoli". Nie mógłbym spojrzeć sobie w twarz gdybym po miesiącu czy dwóch stwierdził, że nie dam rady zabiegać o coś co chcę tworzyć do końca życia.

Ja gdy mam w sobie dużo emocji, ubieram się i wychodzę na spacer, uspokoić się trochę. W tym czasie zazwyczaj odmawiam nowennę. Po godzince, moje myśli są całkiem inne. Jestem spokojny i wtedy mogę rozmawiać, rozmyślać czy podejmować jakiekolwiek decyzje - większe lub mniejsze.
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: elena »

Sajmon123 słusznie zauważył, ze wyprowadzka nie jest dobrym rozwiązaniem. Na odległość trudniej jest naprawiać związek. Druga sprawa- dzialanie pod wpływem emocji nie przynosi nic dobrego, pod wpływem złości wyrwałes żonie telefon i wszystko, co działo się potem nie wniosło nic dobrego w waszą relację. I tu wyjście z pokoju, spacer, modlitwa dałyby lepszy efekt.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Caliope »

Pyrus, lista Zerty, czytaj, wykorzystaj. W ogniu kryzysu nie pyta się o to co będzie dalej, bo daje to cofnięcie się wstecz. Przerobiłam to podobnie do Ciebie, krzyczałam, miałam ochotę przywalić mężowi tak mnie zabolało jak mnie potraktował, choc nie było zdrady,skończyło się tylko na moim krzyku, bo nie jestem przemocowcem. Powiedział to samo co twoja żona, ja się nie wyprowadziłam, a też miałam taki plan, od razu jak stałam. Modlitwa, spokój, terapia własna to ci jest teraz potrzebne, nie zadawanie ciężkich pytań, bo za wcześnie na to.
sajmon123
Posty: 887
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

Caliope ma rację. Nie wolno pytać o przyszłość bo nikt jej nie zna a osoba, która mówi o rozwodzie narazie jest pod wpływem emocji, amoku. Od planu do realizacji jest daleka droga. Wszystko jeszcze może się odwrócić i trzeba mieć nadzieję. Wiem że łatwo się komuś mówi, sam mam czasem dni załamania, ale właśnie między innymi po to jest to forum by podtrzymywać tą nadzieję sobie nawzajem. Wszyscy mają rację, że trzeba się modlić, jednak sama modlitwa nie wystarczy by wszystko się naprawiło. Trzeba włożyć dużo pracy w siebie. Masz możliwość uczenia się swoich nowych emocji, cierpliwości... Jeśli podejdziesz do tego bardzo poważnie to zawsze wygrasz obojętnie co się wydarzy. Staniesz się bardziej wartościowym człowiekiem. Będziesz żył w zgodzie z sobą i z Bogiem.
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Bardzo Wam dziękuję, że jesteście.
Sajmon123 tobie zwłaszcza.

Wyprowadzić się nie chce, ale po prostu jest strasznie ciężko. Gdy wydaje się że wszystko idzie w dobrym kierunku, nagle dostaję strzał. I wtedy nie mogę się podnieść. Modlę się kilka razy dziennie. Odmawiam Nowennę Pompejańską. Dziećmi się zajmuję, obiady gotuje, śniadania do łóżka zanoszę, porządki w domu robię... Wierzę, że w tym wytrwam.
Paradoksalnie złapałem z kowalskim w miarę dobry kontakt. Pisał do mnie że mi dziękuję , że nie pokazalem rozmów jego żonie. Poprosiłem go, żeby nie pisał do mojej żony takich rzeczy skoro tak nie myśli. Gość wydaje się, że ma jakieś odruchy człowieczeństwa.
Moja żona na pytanie dlaczego będąc ze mną, przed składaniem sobie życzeń pisze do niego takie rzeczy, mówi że taką ma potrzebę. Może chcieli się pocieszyć bo jej jest ciężko A on sylwestra spędzał sam daleko od swojej rodziny.
Do domu wrócę, tylko chwilę pobędę sam. Dosłownie kilka dni. Starsza córka wie dlaczego wyjechałem, młodsza nie.
sajmon123
Posty: 887
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

Może przesadzasz z tymi śniadaniami itp? Ja nie mówię, że to złe, to bardzo dobre, ale wiem jak moja żona czuła się przez to osaczona. Cały czas w głowie miała że to sztuczne, na pokaz. Może musiałbyś to jakoś wypośrodkować? Z takimi wyjazdami z domu to też żona może źle odebrać. Myślę, że widzi, że to Cię frustruje i widzi Twoją "słabość". Musisz być pewny tego co robisz i spokojny. Iść cały czas jedną drogą. Dla mnie to są najważniejsze punkty z listy zerty. Żeby było lepiej musi być gorzej. Żona widząc Twoje zaangażowanie, Twoje podejście, pewnie czuje się nie swojo. Z jednej strony podoba jej się to, a z drugiej jest jeszcze bardziej zła na Ciebie, że niszczysz jej ułożony w głowie plan. Komplikujesz sprawę. Są tutaj bardziej doświadczeni małżonkowie, ale wydaje mi się, że w końcu to co teraz żona myśli źle, obróci się w dobrą stronę jeśli się nie poddasz. Musisz być konsekwentny.

Jeszcze co do wyjazdu. Jedna z forumowiczek poradziła mi, gdy odmówiłem wizyty na wigilii gdyż dowiedziałem się o paru złych rzeczach, żebym powiedział żonie, że kierowałem się emocjami, a one nic dobrego nie przynoszą i nie powinienem się nimi kierować, przeprosiłem i zmieniłem zdanie. Ten jeden raz może pokazać żonie, że rozumiesz swoje błędy i nie brniesz w nie dalej, potrafisz się przyznać i przeprosić. Dla nas mężczyzn to nic nie znaczy, ale kobiety doceniają też takie małe gesty, kroki.
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Uwierzcie, że oddychać nie szło w domu. Do tego zacząłem mieć już myśli skończenia ze sobą. Wiem też, że alkohol nie jest sprzymierzeńcem emocji, dlatego od teraz kończę z piciem A już na pewno z upijaniem się.
Ustaliliśmy, że chociaż na chwilę jak wyjdę to chociaż kurz opadnie. Chce zostać 3-4 dni, później wracam. Ustaliliśmy że jak żona będzie chciała żebym był krócej lub troszkę dłużej to tak zrobię.
Na ten moment potrzebujemy troszkę odpoczynku po tym wszystkim.
Już raz mi tutaj Nałóg pisał że najważniejsza jest spójność. I wiem, że z tym mam problem. Nie wiem czy mówić żonie do jakich wniosków doszedłem. Ale tak jak Sajmon pisze. Najbardziej teraz muszę skupić się nad panowaniem nad emocjami. Wiem, że żona też nie wie co będzie. W sylwestra mówiła że się wyprowadzi A 2 dni później szliśmy do znajomych i się bawiliśmy.
Dużo mi dała rozmowa z kowalskim. Myślę że oni sami nie widzą czego chcą, i nawet jak się nasze związki rozpadną (Tak wiem nie myślę o tym, abstrachuję) to nie wiadomo czy będą że sobą. Dziwny ten ich pmans/związek. On mi tłumaczył, że w pracy wszyscy skupili się na nich, mówią o nich, pilnują ich. Nie mogą nawet pogadać. Tak jak mówiłem wszyscy się znają u nas i znają ich status.
Być może to co do siebie piszą to wynik tego, że każdy chce ich na siłę oderwać od siebie. Nie jestem psychologiem, ale na pewno bardzo się wspierają.
Teraz się modlę bardzo intensywnie. Tak bardzo żałuję, że żona praktycznie całkowicie odwróciła się od kościoła.....
Poleciłem jej książkę 5 języków miłości, wątpię, że przeczyta...
Wyjazdu wspólnego nie planuje na rocznicę bo powiedziała że tego nie potrzebuje.
Wiem, że nasza starsza córka chce o wszystkim z nią porozmawiać. Ma 17 lat i widzi co się dzieje.
Tak naprawdę prawdziwy kryzys trwa od początku listopada ale dla mnie to cała wieczność....
Lawendowa
Posty: 7694
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Lawendowa »

Miałam zamiar zapytać, czy byłeś trzeźwy rozpoczynając w noc sylwetrową rozmowy o przyszłości, ale w kolejnym poście napisałeś.
Pyrus pisze: 03 sty 2021, 19:22 W noc sylwestrową rozpocząłem rozmowę o nas. Co dalej itd.
Wyrwałem jej telefon ...
.. ją się odmachnąłem, uderzylem ją. Później popchnąłem ją na kanapę.
Pyrus pisze: 04 sty 2021, 21:34 Wiem też, że alkohol nie jest sprzymierzeńcem emocji, dlatego od teraz kończę z piciem A już na pewno z upijaniem się.
Przyjrzyj się teraz temu co powyżej sam napisałeś, a teraz wyobraź sobie, że to dotyczy Twojej córki... że to ją ktoś tak potraktował....
Co usłyszałaby wtedy od Ciebie?

I dalej:
Pyrus pisze: 04 sty 2021, 8:34 Starsza córka wie dlaczego wyjechałem, młodsza nie.
Pyrus pisze: 04 sty 2021, 21:34 Wiem, że nasza starsza córka chce o wszystkim z nią porozmawiać. Ma 17 lat i widzi co się dzieje.
Wciąganie dziecka, niezależnie czy ma 7, 17 czy 37 lat, w problemy między małżonkami, to dla dziecka ogromna krzywda. Szukanie w dzieciach wsparcia, sprzymierzeńca to dla nich potworne obciążenie i kompletne odwrócenie ról.

Na takim etapie kryzysu wsparcia trzeba poszukać, owszem, ale absolutnie nie u własnych dzieci. Dziecko będzie rozdarte miedzy lojalnością wobec obojga rodziców, bo kocha obydwoje i jeśli będzie zbyt mocno "przeciągane" może uciec od obydwojga po to, by siebie chronić.
Wsparciem może być spowiednik, terapeuta, grupa wsparcia, ognisko Sychar, nasze Forum. Nie wystarczy raz spotkać się z psychologiem, albo tylko coś przeczytać. To długofalowa praca nad zmianą siebie, bo tylko na siebie masz wpływ i zamiast podsuwać żonie kolejne książki itp. i frustrować się tym, że ona nie chce, skup się nad tym co u siebie widzisz do zrobienia.
Kontaktowałeś się z którymś pobliskim Ogniskiem Sycharu?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Nie kontaktowałem.

Tak czuję się strasznie z tym co się stało. Nie ma usprawiedliwienia, że zostałem oszukany, czy nawet żona się na mnie rzuciła.

Nie chce wciągać w to dzieci. Ale widzą co się dzieje. Żona akurat w panowaniu nad sobą jest ode mnie 10 lig wyżej. Bardzo bym chciał mieć choć w połowie tej zdolności. Być może dlatego właśnie zamiast się zbliżać to się oddałam.
sajmon123
Posty: 887
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

Wiesz co mi psycholog powiedziała? Puść to, zostaw to. Niech sprawy się same toczą, a Ty zajmij się Sobą.
Ja Tobie nawet nie pisałem o alkoholu, bo niestety znałem odpowiedź z góry. Jeśli mogę Ci coś doradzić to odstaw alkohol. Nie mówię, że musisz całkiem. Po prostu na jakiś czas. Wiem z autopsji jak bardzo wpływa on na nasze emocje. To nawet nie chodzi o stan po spożyciu, ale o to, że gdy jest się poddenerwowanym, świadomie bądź nie, mogą pojawiać się myśli by się napić. Jeśli w danym czasie tego nie zrobimy, emocje rosną. Chcemy je szybko z siebie wyrzucić i wtedy dzieje się co się dzieje. Następnie zamiast skupić się nawet na tej złej emocji, poznać ją, zobaczyć co tak naprawdę ona nam sugerowała w jakiś sposób, zapominamy o niej i z każdym kolejnym razem coraz mniej ją kontrolujemy. Oczywiście to są moje odczucia, dodatkowo alkoholika. Nie twierdzę, że u Ciebie działa to tak samo, ale warto się nad tym zastanowić. Panowanie nad sobą to nic innego jak rozumienie swoich emocji, wiedza co one oznaczają, jak je okazać lub też złe przeczekać robiąc kilka solidnych wdechów. To jest naprawdę fajna praca nad sobą, można się wiele o sobie dowiedzieć.
Mi na złe emocje, typu złość czy też uczucie bezsilności, bardzo pomaga nowenna czy też po prostu różaniec. Wystarczy jedna dziesiątka i to wszystko gdzieś odpływa i wraca racjonalne myślenie. Całe życie bałem się tego, tłumiłem w sobie, potem topiłem w alkoholu, a wystarczyło chwilę się pomodlić.

Co do wciągania dzieci, uważam tak samo jak lawendowa. Mając już prawie dorosłą córkę, wiadomym jest, że nie idzie wszystkiego przed nią ukryć, ale tutaj trzeba waszej konsekwencji z obu stron, aby z nią porozmawiać wspólnie o tym wszystkim, bo napewno należy jej się, aby poznała prawdę i poprosić ją o wyrozumiałość dla obojga rodziców, jednocześnie mówiąc, że jest to sprawa tylko między wami i sami musicie rozwiązać swoje problemy. Napewno nie polecam kłamać. Dzieci małe, a co dopiero 17 latka, widzą więcej niż nam się wydaje.
Szthur
Posty: 51
Rejestracja: 06 lis 2020, 22:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Szthur »

Pyrus u mnie gdy zaczęła się "burza emocji kryzysowych" zaraz pojawiła się pokusa alkoholu. Ogólnie nie lubię, nie mam głowy do alkoholu, ale wtedy chęć picia a wręcz upicia się żeby "na chwilę się odciąć" była ogromna. Po jednej nocy z której niewiele pamiętam, a w której jak żona mówiła "gadałem dużo" obiecałem Jej że do końca roku zero. Ona jakiś czas później rzuciła hasło że trzyma mnie za słowo (czytaj sprawdzam czy jesteś wierny obietnicy) a ja... ja przede wszystkim miałem stałą kontrolę nad sobą. Emocje nad którymi totalnie nie panowałem nie miały ujścia bez mojej świadomości. To pół roku, czasem walki żeby wytrwać ale to jedna z granic którą nauczyłem się stawiać sobie i otoczeniu. To jak fajnie napisałeś "jedna liga wyżej".
Co do wyjazdu... Też miałem takie pomysły dzień-2dni ochłonąć, odciąć się...z tego miejsca widzę to inaczej... Po prostu uciec. Nie mówię że tak jest u Ciebie. Piszę o sobie i ciesze się że nie wdrożyłem tego planu.
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Macie rację. Jutro wracam do domu.
Wierzę, że z pomocą Boga uda mi się panować nad sobą, emocjami.
Musi wrócić lepsza wersja człowieka, a nie plastiku. Nie mogę sobie robić nadziei bo po niej łatwo jest się rozczarować.
Nie mogę pić, to prawda. Nie będę też udawał, że nie ma żony, czasami zagadam, coś zaproponuje. Nie chce jej się narzucać ani rozmawiać o tym co będzie. Muszę pomyśleć o sobie. Wracam do pracy. Wracam do treningów. Nie będę czekał.
emcek
Posty: 19
Rejestracja: 22 gru 2020, 14:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: emcek »

Pyrus, ja sam latami miałem problem z panowaniem nad emocjami tylko w domu gdzie było bezpiecznie. Alkohol odstawiłem półtorej roku temu jak dowiedziałem się że mogę mieć tendencje do uzależnień i też po wypiciu dużej ilości alkoholu nie ma się kontroli nad sobą. Także fajnie że chcesz odstawić alkohol, wyjdzie na zdrowie napewno! Treningi też pomagają dobrze żeby się rozładować.
Ja jeszcze dodatkowo chodzę na terapię też bardzo dużo daje.
Al la
Posty: 2739
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Al la »

Żona akurat w panowaniu nad sobą jest ode mnie 10 lig wyżej. Bardzo bym chciał mieć choć w połowie tej zdolności. Być może dlatego właśnie zamiast się zbliżać to się oddałam.
To nie jest tak, że panuje nad sobą.
Przeżywa tak samo jak Ty, tylko radzi sobie w inny sposób.
Mnie, w początkowej fazie kryzysu, kiedy próbowałam przestać porównywać się z innymi, pomogło takie myślenie. Gdy spotykam kogoś, kto jest np dla mnie autorytetem, albo czuję wobec tej osoby silne emocje, strach, zaniepokojenie, obawę, niepewność, złość, odrzucenie, poczucie niższości - to są wszystko moje uczucia i tylko moje, i ja jestem odpowiedzialna za to, co z nimi zrobię.
Natomiast ta druga osoba może czuć to samo wobec mnie, i to jest jej praca do wykonania, a nie moja.
Ważne, żeby nie siedzieć w czyjejś głowie i w czyimś myśleniu.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Chcę z nią porozmawiać. Powiedzieć o swoich przemyśleniach, jednocześnie zapewnić jej swobodę i spokój i czas.
Powiedzieć, że jak będzie chciała o cokolwiek zapytać czy pogadać to zawsze będę.
Napisze jeszcze raz kowalskiemu, żeby dał teraz spokój i 10x pomyślał zanim coś napisze.
Poproszę ją o szczerość.
A ja sam już zacznę działać. Słucham teraz kazań ks. Pawlukiewicza, żałuję że wcześniej na nie trafiłem. Wygląda na to że cały czas żyłem w jakiejś bańce A moje próby naprawy były bardzo nieudolne i chyba robiłem to tylko po to, żeby wróciła.

Ona naprawdę dawała mi szansę pomimo że mówiła, że jej nie widzi.
Jak poprosiłem ją o rozmowę po sylwestrze to wyszła że mną z domu bez żadnego namawiania, jak zaprosili nas znajomi to nie chciała kombinować żeby nie iść. Jak nie ma mnie dłużej w domu to dzwoni gdzie jestem. Jak wychodziłem z walizką to się przytuliła.
ODPOWIEDZ