Zawsze był blisko rodziców. Rodzina z silnymi tradycjami. Ojciec jest bardzo dobrym człowiekiem. Autorytetem i wzorcem. Dla Matki całe życie najważniejsze było, żeby się uczyli, zafiksowana kompletnie.Brat zbuntowany. Studiów nie skończył. Odszedł od żony i dwóch córek do młodszej dwa lata temu. W rodzinie tragedia. Rodzice zadeklarowali, że nie akceptują tego. Ojciec spotykał się z nim sam kilka razy. Teraz pojawia się czasami w domu, ale tylko z córkami. Teściowie w dobrym kontakcie z jego żoną i wnuczkami. Ona do nich jeździ z dziećmi nawet na święta i wakacje. Ja też mam z nimi bardzo dobry kontakt.
Wiedzą, że coś nie dobrego się dzieje, że przechodzimy kryzys, ale o wyprowadzce nic im nie powiedział jeszcze. Teściowa już przeżywa, płacze i dołuje.
(Był sam z córką na nartach. Zawsze jeździliśmy całą rodziną. Sam powiedział dzieciom, że ja nie pojadę, bez uzgodnień ze mną. Syn nie chciał jechać.)
Jak zaczął się kryzys te dwa lata temu to często mówił o tym, że nie chce takiego małżeństwa jak jego rodzice i jak moi. Jego rodzice są ze sobą od pierwszej klasy liceum, szanują się, nie ma kłótni, ojciec jest troskliwy dla mamy ona dba o niego jeżeli chodzi o posiłki, pranie, prasowanie. Śpią osobno, teściowa chrapie. Późno zasypia. Emerytka. Teść wstaje jeszcze do pracy. Wcześniej się kładzie. Ona go budzi.
Dla mojego męża to życie bez miłości i emocji:-(
Moi rodzice to faktycznie wogóle mi nie pomagają. Ojciec silny, uparty rolnik, który ciężko pracował, rozbudował gospodarstwo i ona było dla niego zawsze na pierwszym miejscu. Ojciec żyje w nienawiści do ludzi, którzy nie potrafili utrzymać jego dorobku życia. Mama wiecznie z nim się kłóci. Koszmar:-(
Faktycznie, żaden wzorzec do naśladowania.
Więc mój mąż nie widzi żadnych wzorców małżeńskich dla siebie. Nawet doszukuje się u dziadków, znajomych.
Pogubił zupełnie wartości w swoim życiu.
Bóg, rodzina, miłość... w nic nie wierzy. Tak mówi.
Ostatnio największe wrażenie wywarła na nim książka „Brud” Piotra C. Nie podejrzewam kogokolwiek z Was, żebyście to czytali. Uważa, że tam jest przedstawiony prawdziwy świat. Przeczytałam to z ciekawości. Świat oparty na seksie, zdradach, pieniądzach.
Czasami myślę, że to depresja. Ta negacja wszystkiego. Tylko praca. Kredyty.
Mimo nieustannych próśb, żeby zwolnił, mniej pracował, wcześniej wracał, poszedł do psychologa, wyjechał gdzieś sam jeśli tego potrzebuje. Nie.
Jedynym jego problemem jest to, że ja nie umiem zaspokoić jego potrzeb.
A jestem radosna, bo radzili co niektórzy tutaj, żeby być żoną jaką chciałby mieć
Nie mam możliwości teraz dotykać, chwalić i zachwycać się nim
Nie chcę, żeby się wyprowadzał, chcę ratować to małżeństwo i rodzinę.
Tylko jak ratować i jednocześnie się „odbluszczać”?
Aaa, i jeszcze podkreśla, że nikogo nie ma i nikogo nie chce. Nie wierzy w miłość. Chce być sam! Chce być niezależny!
Jest dumny z tego, że sam pierze i prasuje koszule:-)
Nie wrócił dziś na noc do domu. Córce powiedział, że ma dyżur. Mi, w niedziele, że będzie spał w wynajętym mieszkaniu.
Myślałam, że jak się nie spakował to wróci. Zabrał kosmetyki.
Zgadzam się z Tobą mare, ta gra jest zupełnie nie poważna! Zachowuje się jak niedojrzały chłopiec.
Gdzie ja popełniam błędy? Jak wiecie to piszcie.