contesempre pisze: ↑21 wrz 2021, 15:28
Ja nauczyłam się patrzeć szerzej i realniej i mimo, że powyższy problem nie dotyka mnie bezpośrednio, to widzę go wokół.
Contesempre, zatem warto popatrzeć jeszcze szerzej. Bardziej teologicznie. Bo tak generalnie problem (ten i podobne) sprowadza się do: po 1. sprawiedliwości, a po 2. do niezawinionego cierpienia.
Zwyczajnie ten świat działa tak, że po 1. po ludzku patrząc - nie jest sprawiedliwy. Choć człowiek bardzo bardzo by chciał, aby był. Ale po ludzku - nie jest. Jest za to sprawiedliwy po Bożemu, tj. chodzi o to, co już podnosiłaś. Każda krzywda i grzech może liczyć na wybaczenie i Boże miłosierdzie. I z każdej krzywdy i grzechu Bóg jest w stanie wyprowadzić dobro, ze świadomością że nie jest zaproszenie do krzywdzenia i grzeszenia, ani bagatelizowanie ich. Tak działa chrześcijaństwo.
Natomiast po 2. ten świat nie dość, że nie jest sprawiedliwy po ludzku, to jeszcze na dokładkę jest grzeszny. Cały świat, nie tylko człowiek. Cały świat jest skażony grzechem pierworodnym. Oznacza to, że istnieje w nim niezawinione cierpienie. Cierpienie sakramentalnych dzieci, opuszczonych przez rodzica. Cierpienie niesakramentalnych dzieci porzuconych przez rodzica. Choroby, wady genetyczne, klęski żywiołowe. Czasem zawinił ktoś jeden, zgrzeszył ciężko, a cierpienie dotyka wielu z tych, którzy do tej winy ręki nie przyłożyli. Czasami zawiniły siły natury. Tak bywa. Tak działa ten świat.
Bóg nie zabiera tego niezawinionego cierpienia, przynajmniej nie wprost, daje za to inne narzędzia, lepsze i skuteczniejsze, które formatują cierpienie w dobro i miłość, i procentują w wieczności. Najprościej mówi o tym ks. Dziewiecki w "Bóg vs cierpienie", książka:
https://www.rtck.pl/sklep/ksiazki/bog-v ... gI6SPD_BwE lub audiobook:
http://audiobooki.manhu.pl/pl/p/Bog-vs-cierpienie/603
Jak dla mnie tak maksymalnie szerokokątne spojrzenie zmniejsza frustrację związaną z powyższymi 1. i 2., i zaprasza do zaufania Bogu. Co nie zmienia faktu, że można wybrać frustrację. Wolna wola.