Lustro, co ty piszesz Jacy anglosasi?lustro pisze: ↑09 sty 2022, 16:49W przysiedzę malzenskiej w KK nie ma "na dobre i na złe" ani "póki śmierć nas nie rozdzieli" to wersja z anglosaskich filmów
To sobie przypomnijmy jej tekst:
Ja (Twoje imię) biorę Ciebie (imię wybranki) za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.”
Monti przecież nie propaguje tu ani rozwodów, ani porzuceń.
Nie rozumiem skąd takie wnioski?
On zwraca uwagę na spójność słów i czynów.
Skoro ktoś odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwod lub separację, to jest niespójny.
I taka postawa uderza także w pozostałych wierzących, którzy nie zgadzają się na rozwod, ale chcą naprawiac i budować.
Wrzuca się wszystkich do wspólnego worka nawiedzonych katolików. I nie traktuje poważnie.
Na ślubie katolickim, tuż przed złożeniem przysięgi dostajemy od księdza trzy pytania
"W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?"
I jest to wszystko element małżeńskiego zobowiązania. W Polsce. I na świecie. W Kościele Katolickim.
***
Swoją drogą nie słyszałam o katoliku, który "odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwód lub separację". O niekatoliku z taką postawą w sądzie, czy w życiu także zresztą nie słyszałam.To jakiś mityczny twór, ten twój "nawiedzony katolik". Ale ty ten mit pięknie rozwijasz pisząc o szkodliwości tego mitycznego tworu dla nienawiedzonych katolików w taki sposób, jakbyś opierała się na setkach statystyk z których wynika, że nawiedzeni katolicy masowo szkodzą prawdziwym katolikom.
Katolik nie godzi się na rozwód. I ten już nawiedzony i ten jeszcze nie nawiedzony. Nie godzi się na rozwód także w sytuacji, w której konieczne jest odizolowanie się od małżonka. Jeśli zachodzi potrzeba obrony słusznych praw, występuje o separację, jako o środek ostateczny. Nie jest to jednak obowiązkowe, szczególnie tam gdzie wystarcza separacja faktyczna. Prawna separacja jest środkiem ostatecznym, a nie obligatoryjnym. W krajach gdzie separacji nie ma sytuacja jest inna. Ale w Polsce separacja jest.
***
Niezgoda na rozwód to nie jest wymysł Sycharu. To nauka Kościoła, płynąca prosto z Ewangelii. Zapisana w Kodeksie Kanonicznym. Sądzę, że każda wspólnota katolicka nie aprobuje, nie wspiera i nie zachęca do rozwodów, tylko przed nimi przestrzega. A taka postawa nie wyklucza z kolei udzielania pomocy osobom rozwiedzionym w powrocie do jedności małżeńskiej. Ani nie wyklucza udzielenia wsparcia osobie, która nie dała rady pozostać w postawie wiary. I nie uzasadnia potępienia takiej osoby.
Natomiast inna jest sytuacja, gdy ktoś otwarcie neguje nauczanie Kościoła, postępuje wbrew temu nauczaniu i następnie domaga się akceptacji dla swojej postawy i zaaprobowania jej jako katolickiej, twierdząc, że ci którzy są temu nauczaniu posłuszni są nawiedzeni, zaściankowi, nienowocześni, zawistni, nawiedzeni i co jeszcze tylko. Taka postawa istotnie szkodzi katolikom, bo rozmywa to, czym jest katolicyzm i tworzy wrażenie, że jest indywidualistyczną religią relatywistyczną, gdzie rozstrzyga własne rozeznanie. Sporo o tym nie tak dawno temu myślałam. I temat ciągle wraca.
Mój mąż sobie rozeznał, że nie jest moim mężem i wobec tego, że ja uważam się za jego żonę, mam "fałszywą wiarę". Zdaniem mojego męża prawdziwe katolickie małżeństwo ustaje z chwilą jego decyzji. Nie wiem jeszcze, czy uważa, że ma moc rozwiązania naszego małżeństwa, czy wszystkich innych wokół także. Wielu małżonków rozeznaje, że kochankę czy kochanka dostali od Boga w prezencie. I jest to szczególny rodzaj Anioła. Inni z kolei rozeznają, że Bóg wręcz każe im się rozwieść, albo też że nie ma nic przeciwko. Podstawa w rozeznaniu, to sprawdzenie czy wynik zgadza się z przykazaniami, i nauką Kościoła. Jak się nie zgadza, rozeznanie jest do bani.