Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Moderator: Moderatorzy
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
No właśnie BjD ,
dlatego że upłynęło 3 lata i dlatego , że jesteś kobietą .
Dlatego dopytywałem .
A co do pytania to piszę raz drugi - nie , nie jest sytuacja odosobniona .
==================================================================
Pantop ,
nie musisz wierzyć ,
nie ma to wielkiego znaczenia .
dlatego że upłynęło 3 lata i dlatego , że jesteś kobietą .
Dlatego dopytywałem .
A co do pytania to piszę raz drugi - nie , nie jest sytuacja odosobniona .
==================================================================
Pantop ,
nie musisz wierzyć ,
nie ma to wielkiego znaczenia .
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Do: mare1966
Wielkość znaczenia, które zechcesz temu nadać jest wyłącznie w Twej gestii i niechaj tak pozostanie.
Amen.
Tak i nie wierzę.mare1966 pisze:Pantop ,
nie musisz wierzyć ,
nie ma to wielkiego znaczenia .
Wielkość znaczenia, które zechcesz temu nadać jest wyłącznie w Twej gestii i niechaj tak pozostanie.
Amen.
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Mare1966,Filemon powinien czytać
z większym dystansem
i to co rzeczywiście jest napisane
dziękuję za tę radę, będę się w tym ćwiczył, szczególnie na Twoich postach Ale, póki co, pozwól, że sam sobie będę wyznaczał dystans do wypowiedzi, tak swoich, jak i innych.
Wpojono mi kiedyś za młodu zasadę dobrej lektury i jej się trzymam do dziś – kojarzyć treści bez wikłania się w konkluzje autora.
Z tej właśnie perspektywy czytam twoje treści. I konkluzje mam inne.
Próbujesz na nowo przedstawić „krótko sedno sprawy ogólnie”. Z tego niby sedna moje wnioski są inne.
Zgadzam się, że większość osób trafiających do Sycharu jest w stanie ostrego kryzysu małżeńskiego (nie mam przekonania, czy jest to faza najostrzejsza, chyba nie zawsze) i silnego pobudzenia emocjonalnego. Ale skąd ten pomysł, że pod wpływem silnych emocji zaczynają „drugą miłość”? Jak to rozumieć? Że skończyła się ta pierwsza miłość, bo przyszedł kryzys, a gdy się nasilił i przyszły emocje, to zaczyna się druga miłość?
To jakaś twoja teoria i do niej biorę, jak sobie słusznie życzysz, bardzo duży dystans.
Ja często widzę osoby, które trafiają do Sycharu mocno poranione, które kochały i kochają nadal, mimo że druga, bliska im osoba ich miłością wzgardziła. Poza tym wątpię, aby opierając się tylko na emocjach, nawet silnych, można zacząć na nowo życie w wierności choćby na krótko…
Tęsknota za miłością i wiernością po wielu latach rozłąki małżeńskiej może być i często jest zdrowa i naturalna. Ta tęsknota odpowiada duchowi naszego charyzmatu… Można wierzyć w uzdrowienie małżeństwa sakramentalnego nie mając w sobie tęsknoty za miłością i wiernością? Mare, czy Twój pesymizm nie niej objawem osłabienia wiary w charyzmat Sycharu? Może w tym tkwi sedno Twojego problemu?. Mamy wiele pięknych świadectw powrotów małżonków do siebie po wielu latach, czasami kilkunastu, także ze związków z innymi partnerami i dziećmi w nich zrodzonymi. Tęsknili jakoś tam za sobą, czegoś im brakowało, także bliskości…
Piszesz:
Czyli co – dłużej, ale i tak się wcześniej czy później skończy? Ja bym powiedział, że wierność wynikająca z postawy prawdziwej miłości będzie trwać do końca.Wierność wynikająca z postawy milości będzie ok
i ma szansę się utrzymać na dłużej
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
To i ja dorzucę swoje trzy grosze.
A do mnie przemawia teoria Mare o ponownym zakochaniu. U wielu tutaj chyba to widać. Chyba również ja coś takiego przeżywałem.
A do mnie przemawia teoria Mare o ponownym zakochaniu. U wielu tutaj chyba to widać. Chyba również ja coś takiego przeżywałem.
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Każdy wątek czyta jednak sporo osób ,
więc warto pisać .
Pomijam przepychanki - szkoda czasu .
pytanie :
"Ale skąd ten pomysł, że pod wpływem silnych emocji zaczynają „drugą miłość”? Jak to rozumieć? Że skończyła się ta pierwsza miłość, bo przyszedł kryzys, a gdy się nasilił i przyszły emocje, to zaczyna się druga miłość? "
"Szlachetne zdrowie , nikt się nie dowie jako smakujesz ,
aż się zepsujesz" .
To tylko przykład tego ogólnego prawa , zasady .
I także w małżeństwie , realna groźba utraty lub STRATA małżonka
powoduje "cudowny" przypływ uczuć do tegoż .
Nagle okazuje się jak to bardzo jest kochany .
.......... tylko czemu odchodzi , nie zauważył naszej miłości ?
Tak więc to "odrodzenie miłości do odchodzącego" nazywam "drugą miłością" .
Zresztą , wiele osób to na forum opisywało .
Przyjrzyjmy się nieco dokładniej tej miłości .
Z czym wiąże się UTRATA małżonka , oprócz tej wzniosłości .
Dużo tracimy , bardzo dużo .
Można w skrócie napisać ......... "moje życie się zawaliło"
To określenie bardzo często się pojawia w pierwszych postach "nowych" .
Perspektywa samotnego życia , trudności bytowe i materialne ,
utrata statusu , części rodziny , znajomych itd.
I już świadomość tego wzmaga uczucie ,
chociażby podświadomie
by utracie zapobiec .
Tak skrótowo - powinno wystarczyć .
więc warto pisać .
Pomijam przepychanki - szkoda czasu .
pytanie :
"Ale skąd ten pomysł, że pod wpływem silnych emocji zaczynają „drugą miłość”? Jak to rozumieć? Że skończyła się ta pierwsza miłość, bo przyszedł kryzys, a gdy się nasilił i przyszły emocje, to zaczyna się druga miłość? "
"Szlachetne zdrowie , nikt się nie dowie jako smakujesz ,
aż się zepsujesz" .
To tylko przykład tego ogólnego prawa , zasady .
I także w małżeństwie , realna groźba utraty lub STRATA małżonka
powoduje "cudowny" przypływ uczuć do tegoż .
Nagle okazuje się jak to bardzo jest kochany .
.......... tylko czemu odchodzi , nie zauważył naszej miłości ?
Tak więc to "odrodzenie miłości do odchodzącego" nazywam "drugą miłością" .
Zresztą , wiele osób to na forum opisywało .
Przyjrzyjmy się nieco dokładniej tej miłości .
Z czym wiąże się UTRATA małżonka , oprócz tej wzniosłości .
Dużo tracimy , bardzo dużo .
Można w skrócie napisać ......... "moje życie się zawaliło"
To określenie bardzo często się pojawia w pierwszych postach "nowych" .
Perspektywa samotnego życia , trudności bytowe i materialne ,
utrata statusu , części rodziny , znajomych itd.
I już świadomość tego wzmaga uczucie ,
chociażby podświadomie
by utracie zapobiec .
Tak skrótowo - powinno wystarczyć .
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Ja naliczyłam około 10 ,przez pięć lat na Forum )...na tyle setek użytkowników....
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Bosa, tylko część świadectw jest na forum. Wiele jest "schowanych" w Ogniskach
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Nie wszyscy też świadectwa oficjalnie napisali.
Na moje na przykład za jakiś czas przyjdzie pora
Na moje na przykład za jakiś czas przyjdzie pora
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Ja jak dowiedziałam się o zdradzie męża - żadnej drugiej miłości nie przeżyłam.
Jeżeli ktoś czuje, że tracąc małżonka traci status -świadczy o tym, że sam, jako pojedyncza jednostka nie ma poczucia wartości, nie istnieje, a małżonek stanowi o jego bycie lub nie.
Po otrzeapaniu się z bólu i zawodu - zaczęłam nowe życie
Poznałam wielu prawdziwych przyjaciół w trakcie separacji, odżyłam, uzupełniłam swoją wiedzę -nadrobiłam zaległości książkowe i filmowe, byłam kilka razy w operze. Urządziłam na nowo dom.
Do męża wróciłam, bo widziałam, że włożył ogrom pracy w swój rozwój.
I ja i moje dzieci mogliśmy się poczuć przy nim bezpiecznie.
Moje świadectwo też jest w trakcie przygotowywań:D
Jeżeli ktoś czuje, że tracąc małżonka traci status -świadczy o tym, że sam, jako pojedyncza jednostka nie ma poczucia wartości, nie istnieje, a małżonek stanowi o jego bycie lub nie.
Po otrzeapaniu się z bólu i zawodu - zaczęłam nowe życie
Poznałam wielu prawdziwych przyjaciół w trakcie separacji, odżyłam, uzupełniłam swoją wiedzę -nadrobiłam zaległości książkowe i filmowe, byłam kilka razy w operze. Urządziłam na nowo dom.
Do męża wróciłam, bo widziałam, że włożył ogrom pracy w swój rozwój.
I ja i moje dzieci mogliśmy się poczuć przy nim bezpiecznie.
Moje świadectwo też jest w trakcie przygotowywań:D
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Marylka :
"Ja jak dowiedziałam się o zdradzie męża - żadnej drugiej miłości nie przeżyłam."
........ i dalej
"Do męża wróciłam" ..... "urządziłam na nowo dom"
Czyli wychodzi , że go po prostu wywaliłaś ?
Czy tak ?
To on uznał , że traci i się "nawrócił" do ciebie .
( o przepraszam - poczuł drugą miłość , no bo skoro zdradził pierwszą )
"Ja jak dowiedziałam się o zdradzie męża - żadnej drugiej miłości nie przeżyłam."
........ i dalej
"Do męża wróciłam" ..... "urządziłam na nowo dom"
Czyli wychodzi , że go po prostu wywaliłaś ?
Czy tak ?
To on uznał , że traci i się "nawrócił" do ciebie .
( o przepraszam - poczuł drugą miłość , no bo skoro zdradził pierwszą )
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Mare. Ja piszę w swoim imieniu i o sobie.
I nie wchodzę w skórę nawet męża.
To ja odeszłam od męża.
Ważniejszy aspekt jest ten, że ponoć przez odejście małżonka traci się niemal życie -jak piszesz. Rodzinę, przyjaciół, status i inne.
Może tak miałeś.
Ja nie.
I nie wchodzę w skórę nawet męża.
To ja odeszłam od męża.
Ważniejszy aspekt jest ten, że ponoć przez odejście małżonka traci się niemal życie -jak piszesz. Rodzinę, przyjaciół, status i inne.
Może tak miałeś.
Ja nie.
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Marylka z tego co piszesz to mąż wykonał ogrom pracy nad soba. Czy Ty możesz o sobie powiedzieć to samo?
Czy stalaś się lepszą żoną dla swojego męża?
Czy stalaś się lepszą żoną dla swojego męża?
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Do: Pavel
KAŻDE TRUDNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA...
Pora także odświeżyć rozwinięcie tej myśli:
To, że każde trudne małżeństwo jest do uratowania nie oznacza, że żona/mąż na pewno do nas wrócą.
Pomoc? Tak.
Porady? Tak.
Wsparcie? Tak.
Gwarancja? Nie.
Niestety.
To naturalne - tu nie serwis gwarancyjny.
Jak już to raczej ,,po-,,
NAJWAŻNIEJSZE to odbudować siebie i swoją relacje z Najwyższym a wtedy cała reszta zadzieje się sama.
Kto przychodzi tu w nadziei, że współmałżonek dzięki temu powróci, popełni na początku ten sam błąd co i ja.
Jeśli ktoś już go popełnił, niechaj się otrząśnie i spojrzy na nowo - już bez zbędnych emocji - to jedyny sposób.
Ad pisania świadectw
Myślę, że w pewnym sensie większość postów tutaj można zaliczyć jako świadectwa stopniowej przemiany, dokonującej się dzień po dniu.
Świadectwa powrotu współmałżonka?
Jest ich kilkanaście - życzmy sobie aby doszły do 10% odwiedzających tę stronę.
Jak mówi mądra maksyma - ze swej strony zrób wszystko co możliwe a o resztę się nie martw.
Pora powtórzyć myśl przewodnią forum Sycharu:Pavel pisze:Nie wszyscy też świadectwa oficjalnie napisali.
Na moje na przykład za jakiś czas przyjdzie pora
KAŻDE TRUDNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA...
Pora także odświeżyć rozwinięcie tej myśli:
To, że każde trudne małżeństwo jest do uratowania nie oznacza, że żona/mąż na pewno do nas wrócą.
Pomoc? Tak.
Porady? Tak.
Wsparcie? Tak.
Gwarancja? Nie.
Niestety.
To naturalne - tu nie serwis gwarancyjny.
Jak już to raczej ,,po-,,
NAJWAŻNIEJSZE to odbudować siebie i swoją relacje z Najwyższym a wtedy cała reszta zadzieje się sama.
Kto przychodzi tu w nadziei, że współmałżonek dzięki temu powróci, popełni na początku ten sam błąd co i ja.
Jeśli ktoś już go popełnił, niechaj się otrząśnie i spojrzy na nowo - już bez zbędnych emocji - to jedyny sposób.
Ad pisania świadectw
Myślę, że w pewnym sensie większość postów tutaj można zaliczyć jako świadectwa stopniowej przemiany, dokonującej się dzień po dniu.
Świadectwa powrotu współmałżonka?
Jest ich kilkanaście - życzmy sobie aby doszły do 10% odwiedzających tę stronę.
Jak mówi mądra maksyma - ze swej strony zrób wszystko co możliwe a o resztę się nie martw.
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Dla siebie na pewno stałam się lepsza, a dla męża -no to trzeba byłoby jego o to zapytać.krople rosy pisze: ↑21 mar 2018, 11:19 Marylka z tego co piszesz to mąż wykonał ogrom pracy nad soba. Czy Ty możesz o sobie powiedzieć to samo?
Czy stalaś się lepszą żoną dla swojego męża?
Mam świadomość, że nie jestem idealna, ale to mi nie przeszkadza. Kiedyś ścigałam się sama ze sobą, żeby być idealną matką, kucharką, kochanką, pracownicą i mnóstwo innych.
Zrozumiałam co ważne a co ważniejsze i na takich zadaniach się skupiam.
Teraz często wychodzimy, wspólnie spędzamy czas całą rodziną.
Dla mnie najważniejszym dowodem są uśmiechnięci, spokojni i szczerzy członkowie całej rodziny.
Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??
Pantop,
ja Ciebie nie poznaję już...
Twoja przemiana rośnie w siłę, jeśli można tak powiedzieć...
Oczywiście, można przyjąć, że po prostu szybko się uczysz... Ale ja widzę tu działanie Ducha Św.
Ale "żeby nie było za słodko", to powiem coś na ostudzenie emocji, bo w końcu od początku traktuję cię po bratersku, ale surowo - otóż te szacunki procentowe oraz porównanie Najwyższego do... serwisu gwarancyjnego mogłeś sobie darować . Bo serwisy gwarancyjne czasami odrzucają roszczenia, a Bóg nigdy nas nie odrzuca, dając to, co naprawdę nam dobrze służy... Tylko my tak często jesteśmy niecierpliwi, lubimy przebierać i wybrzydzać, a czasami wręcz narzucać się ze swoimi pomysłami lub... oskarżeniami...
ja Ciebie nie poznaję już...
Twoja przemiana rośnie w siłę, jeśli można tak powiedzieć...
Oczywiście, można przyjąć, że po prostu szybko się uczysz... Ale ja widzę tu działanie Ducha Św.
Ale "żeby nie było za słodko", to powiem coś na ostudzenie emocji, bo w końcu od początku traktuję cię po bratersku, ale surowo - otóż te szacunki procentowe oraz porównanie Najwyższego do... serwisu gwarancyjnego mogłeś sobie darować . Bo serwisy gwarancyjne czasami odrzucają roszczenia, a Bóg nigdy nas nie odrzuca, dając to, co naprawdę nam dobrze służy... Tylko my tak często jesteśmy niecierpliwi, lubimy przebierać i wybrzydzać, a czasami wręcz narzucać się ze swoimi pomysłami lub... oskarżeniami...