I co teraz?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: nałóg »

Zarządzanie własnymi żądzami,popędami,instynktami wymaga świadomości ich istnienia.Dotyczy to mężczyzn i kobiet.Ja twierdzę że relacje międzypłciowe mają b.często podekst erotyczny.Tu działa podświadomość seksualna.I tak jest czy nam sięto podoba czy nie.Helenast i Marylka piszą przez pryzmat własnych doświadczeń popartych pracą nad sobą.....dużą pracą.Szacun.PD
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

nałóg :
"Zarządzanie własnymi żądzami,popędami,instynktami wymaga świadomości ich istnienia.Dotyczy to mężczyzn i kobiet.Ja twierdzę że relacje międzypłciowe mają b.często podekst erotyczny.Tu działa podświadomość seksualna.I tak jest czy nam sięto podoba czy nie."
No tak , potwierdziłeś tylko fakty , o których pisałem .
Niczego obaj nie odkrywamy specjalnego , choć
jakoś chyba nie wszystkim się te naukowe fakty podobają , chcą je uznać .
nałóg :
"Helenast i Marylka piszą przez pryzmat własnych doświadczeń popartych pracą nad sobą.....dużą pracą.Szacun.PD"
No , ale one tak jakoś jakby się z tymi faktami nie bardzo chciały zgodzić .
I owszem piszą - ale o czym innym ( choć to też prawda jakaś ) .
Jeden o kozie , a drugi o wozie .
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

mare1966 pisze: 18 mar 2018, 23:51 nałóg :
"Zarządzanie własnymi żądzami,popędami,instynktami wymaga świadomości ich istnienia.Dotyczy to mężczyzn i kobiet.Ja twierdzę że relacje międzypłciowe mają b.często podekst erotyczny.Tu działa podświadomość seksualna.I tak jest czy nam sięto podoba czy nie."

No tak , potwierdziłeś tylko fakty , o których pisałem .
Niczego obaj nie odkrywamy specjalnego , choć
jakoś chyba nie wszystkim się te naukowe fakty podobają , chcą je uznać .

nałóg :
"Helenast i Marylka piszą przez pryzmat własnych doświadczeń popartych pracą nad sobą.....dużą pracą.Szacun.PD"

No , ale one tak jakoś jakby się z tymi faktami nie bardzo chciały zgodzić .
I owszem piszą - ale o czym innym ( choć to też prawda jakaś ) .
Jeden o kozie , a drugi o wozie .
Jeśli chodzi o moją zgodę lub nie - to poczytaj mare moją wypowiedź, że TWARDZIELE potrafią się przytulić i nie myśleć o seksie. Więc -mimo, że tak jest - i tego nie neguję - można przejść na wyższy poziom

owszem piszą - ale o czym innym ( choć to też prawda jakaś ) .
Jeden o kozie , a drugi o wozie .


Uuuuu.....jasne.....widać że tylko MARE1966 posiada patent na pisanie z sensem i przedstawia jedynie słuszną prawdę.
A kto ma odmienne zdanie -to koza. Albo woza -od rzeczy piszą z nonsensem. Aaaa i nielogicznie!
Bo logiczne myślenie zarezerwowane jest tylko dla Ciebie i zgadzającym się z Tobą piszącymi.

Wiesz....na 12 krokach pracowałam z ok 20 osobową grupą. Dziwiłam się, że niektórzy mają takie a nie inne poglądy, przekonania i schematy. Mnóstwo godzin spędziliśmy na rozmowie dlaczego tak a nie inaczej widzą daną sprawę.
Nauczyłam się i zrozumiałam, że moja prawda nie jest jedyna i słuszna, że każdy ma swoją historię i dzieli się tym co ma. Nauczyłam sie szanować innych poglądy, tolerancji oraz doceniać to, że inni poświęcają czas i mają chęć dzielić się sobą niosąc w ten sposób pomoc innym.
Postawiłam się w szeregu i na równi z innymi a nie -że jestem PONAD innych i moje wypowiedzi są najmądrzejsze.
Czego i Tobie mare1966 życzę

Wszyscy jesteśmy tu po to, żeby pomóc Smutkowi a w ten sposób pomagamy może i innym i na pewno też sobie. Poświęcamy swój czas. Przy okazji możemy dostrzec różnorodność myśli i spojrzeń na dany temat.
I wcale nie musimy się komentować że tak JAKOŚ piszą o kozie i o wozie.
Zostaw swoje uwagi dla siebie
Mnie tym absolutnie nie uraziłeś
Chcę tylko zwrócić Ci uwagę, żebyś przemyślał -czy czasem Twoja JEDYNIE SŁUSZNA PRAWDA nie zaprowadziła Cię tu gdzie jesteś.

To, że Ty nie potrafisz kochać jak Helenast nie znaczy, że tak się nie da!
Ja tak nie potrafię i podziwiam Ją za to. Ale jak to czytam -to nie neguję tylko widzę, że można!
I....że TAKĄ właśnie miłość ślubowałeś.
No chyba że przysięgałeś "miłość -o ile będziesz spełnić moje oczekiwania"
Do takiej bezinteresownej miłości musimy dojrzeć zanim umrzemy!
Ponoć Bóg zada Tam tylko jedno pytanie : CZY KOCHAŁEŚ?
Więc może czas poczytać jak to się robi a nie pisać z ironią.
Zostawiasz odbiorcę z pewną kpiną w głosie. hasłami: zlituj się...nie odbieraj mi wiary...
Więcej szacunku do SIEBIE!
Mi to nie przeszkadza, ale może Twoja Żona/Dzieci/pracownicy/przyjaciele czują się gorzej słysząc takie hasła od Ciebie? Myślę, że warto przemyśleć. Pozdrawiam
Filemon
Posty: 120
Rejestracja: 12 kwie 2017, 18:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Filemon »

mare1966 napisał:
Jak kochać np. nieprzyjaciół ?
Tylko rozumem , bo inaczej się nie da .
I to jest właśnie "wyższa szkoła miłości" .

Jak np. kochać męża który zdradza , męża który używa przemocy ?
Tęsknotą za przytuleniem , marzeniami o "upojnych nocach" ?
......... to raczej patologia uczuć
Ale rozumem można .

Dobry kierunek, ale cel tej drogi miłości, zapewniający skuteczność – np. dobre relacje małżeńskie - leży dalej, poza rozumem…
Dlatego, moim zdaniem, rzecz wymaga dopowiedzenia…

Sam rozum to za mało. Odwołanie się do rozumu będzie uprawianiem racjonalizacji. Skoro jakiś mąż przez 10-20 lat prowadził podwójne życie, to rozum jego żony da odpowiedź, iż nie widzi szansy na jego zmianę… Może odwołać się do statystyki – w zdecydowanej większości przypadków „tacy mężowie nie zmieniają się” lub „Skoro raz zdradził, to i drugi raz zdradzi!”. Może też odwołać się do własnej hierarchii wartości – „Nie wybaczam zdrady, wszystko zniszczone!”. Możliwe są też racjonalizacje odwołujące się do sfery uczuciowej – „Zbyt wiele cię to kosztowało, kolejnego załamania nie przeżyjesz…!”.

Szansą dla ludzkiego rozumu jest odniesienie się do Boga i przyjęcie jego miłości. Boska Miłość jest w stanie pokonać bariery rozumu.

Trafiłem kiedyś na krótki acz dobry artykuł pewnego jezuity na temat miłowania nieprzyjaciół. O. Krzysztof Osuch pisze tak:
Jezus uświadamia nam, że nienawidzenie prześladowców i złoczyńców nie jest czymś, co musi nas determinować. Jesteśmy wezwani do wolności najwyższej klasy: zło możemy dobrem zwyciężać! Wybór należy do nas. Winniśmy wybrać – po namyśle – to, co nam się podoba i to, co jest prawdziwym dobrem. Taki wybór nie jest jednak czymś jednorazowym; raz wybrawszy, ciągle wybierać musze – powie Poeta. Nasuwa się pytanie, jak wzmacniać i podtrzymywać nasz wybór miłości jako stałej zasady życia.
Po pierwsze, trzeba nam gorąco prosić Boga, by On sam wlewał w nasze serca swoją Boską Miłość. Można powiedzieć, że wszystkie prośby z Ojcze nasz (z uwagą wypowiadane) otwierają nas na ład Boskiej Miłości…
Jeśli proszenie o Boską miłość uznać za coś pierwszego, to czymś najpierwszym jest regularne kontemplowanie wspaniałej miłości Boga Stwórcy i Boga Ojca. Szczególnym objawieniem Pięknej Boskiej Miłości jest Serce Jezusa Ukrzyżowanego. Częste przypatrywanie się Miłości Ojca i Syna, niewątpliwie, zmiękcza twarde ludzkie serce i otwiera je, także dla prześladowców.
Po trzecie: „Miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć; ten proces nie ma końca! Nienawiść nie potrzebuje instrukcji; wystarczy ją tylko sprowokować” (Katharine Anne Porter). – Próbujmy sobie dopowiedzieć, co to właściwie znaczy: „Miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć; ten proces nie ma końca!” (…)
Myślę, że dobrze jest brać sobie do serca choćby taką zachętę: „Ciągle was pouczam, że ten zwycięża – choćby był powalony i zdeptany – kto miłuje, a nie ten, który w nienawiści depce. Ten ostatni przegrał! A zwyciężył już dziś – choćby leżał na ziemi podeptany – kto miłuje i przebacza, kto jak Chrystus oddaje serce swoje, a nawet życie za nieprzyjaciół swoich” (Ks. Prymas Stefan Wyszyński, rok 1966).
Smutek, pomyśl o powyższym…

Ja musiałem na swojej drodze przebaczyć najpierw sobie i pokochać siebie jako krzywdziciela. Rozumowo się nie dało. Dzięki Programowi 12 kroków wyszedłem poza racjonalizacje, uznałem swoją bezsilność i jestem szczęśliwy, że Bóg mnie kocha i ma dla mnie swój niezwykły plan. Przestałem być wiecznym uciekinierem i nauczyłem się stawać w prawdzie o sobie. Każdego dnia uczę się kochać, zawierzając się Jemu.

Mare - rozum jest ważny, jest konieczny, ale nie ostateczny – pamiętajmy, że łaska buduje na naturze… Dopiero wtedy mogę pokochać rozumem. Kocham, kiedy otwieram się na łaskę Boga…
jacek-sychar

Re: I co teraz?

Post autor: jacek-sychar »

Filemon
Czy zacytowany przez Ciebie fragment jest stąd:
http://mateusz.pl/mt/ko/ko-mn.htm
Staramy się zawsze podawać źródła.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Filemon
"Szansą dla ludzkiego rozumu jest odniesienie się do Boga i przyjęcie jego miłości. Boska Miłość jest w stanie pokonać bariery rozumu."

Ja twierdzę , że nie ma sprzeczności pomiędzy rozumem a wiarą .
Rozumem można przekraczam sprawy tego świata ,
patrzeć w perspektywie dalszej niż doczesnej .
Miłość jest też mądrością , jest intelektem .
A skoro jest - to i rozumem da się ją objąć
( oczywiście tylko po części , bo rozum człowieka
ma się nijak do rozumu Boga ) .
Zresztą na podobnej zasadzie jak i miłość człowieka do miłości Boga .

Jednym z darów Ducha Świętego jest dar rozumu .
7 DARÓW DUCHA ŚWIĘTEGO

1. Dar Mądrości

2. Dar Rozumu

3. Dar Rady

4. Dar Męstwa

5. Dar Umiejętności

6. Dar Pobożności

7. Dar Bojaźni Bożej

cytaty z Opoki :
KS. JERZY SZYMIK
SIEDEM DARÓW DUCHA


"1. Dar mądrości
Jest on uczestniczeniem w mądrości Jezusa, czyli widzeniem ludzi, rzeczy i ich relacji takimi, jakimi widzi je On. Jest to dar patrzenia na rzeczywistość oczami Boga, widzenia wszystkiego w perspektywie wieczności. Święty Tomasz pisał w tym miejscu o mądrości jako o „Bożym instynkcie”. Dar mądrości jest związany bardziej z miłością niż z samym rozumem. Jego przeciwieństwem jest głupota, która jest brakiem smaku w sprawach Bożych. Głupota w myśleniu o życiu nie bierze pod uwagę krzyża, śmierci, kruchości życia; nie uwzględnia w ogóle Boga, zawęża horyzont życia wyłącznie do doczesności."

"2. Dar rozumu
Jest on sztuką wnikania w tajemnice Boże. Dar rozumu pojmuje relację między Krzyżem a Trójcą Świętą, między moim krzyżem a miłością Boga - w konkretnej perspektywie mojego życia, losu. Pomaga on rozumieć głęboko to, co najważniejsze: życie, miłość, śmierć. Bez tego daru człowiek nie jest w stanie patrzeć z odwagą na to, co się z nim dzieje, traci „Ducha”. „Rozumnie” znaczy „biorąc pod uwagę Boga”.



Resumując .
Z miłością i myśleniem
jest jak z klasami w szkole .
Ludzie są na różnych poziomach .
Niczego tu nie insynuuję oczywiście .


=====================================================

Marylka ,
ja się poddaję .
Po prostu czasem tak bywa .
Z jednymi się rozumiemy , z innymi zupełnie nie .
I choć jestem bardzo wytrwały , to czasem widzę , że po prostu się nie da .
Nadajemy na zupełnie innych falach .
.... ale jest i dobra wiadomość
Pomyśl , jakie to szczęście , że ja i ty
nie jesteśmy razem . :lol:
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

mare1966 pisze: 19 mar 2018, 10:54
Marylka ,

.... ale jest i dobra wiadomość
Pomyśl , jakie to szczęście , że ja i ty
nie jesteśmy razem . :lol:
A ja mam lepszą - i nigdy nie będziemy :lol: :lol: :lol:
3m się;)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

No , tego to bym
z taka pewnością nie wykluczył . :lol:

Nigdy nie mów nigdy .
Ja nie znam słowa NIGDY .
Wyznaję zasadę , że wszystko jest możliwe ,
a tylko wiele rzeczy mało prawdopodobne .


Zauważ , że JUŻ w pierwszej rzeczy się zgadzamy .
.......... a dopiero co pisałem , że porozumienie między nami jest niemożliwe :roll:
Filemon
Posty: 120
Rejestracja: 12 kwie 2017, 18:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Filemon »

jacek-sychar pisze: 19 mar 2018, 9:24 Filemon
Czy zacytowany przez Ciebie fragment jest stąd:
http://mateusz.pl/mt/ko/ko-mn.htm
Staramy się zawsze podawać źródła.
Potwierdzam.
Przepraszam. Mialem to na uwadze i chciałem dopisać informację, ale przy kolejnym przejsciu do podgladu, celem dalszej edycji, niechcący kliknąłem przycisk "wyslij"... no i poszło, jak kamień w wodę... :D
Filemon
Posty: 120
Rejestracja: 12 kwie 2017, 18:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Filemon »

mare1966 pisze:
Filemon
"Szansą dla ludzkiego rozumu jest odniesienie się do Boga i przyjęcie jego miłości. Boska Miłość jest w stanie pokonać bariery rozumu."

Ja twierdzę , że nie ma sprzeczności pomiędzy rozumem a wiarą .
Rozumem można przekraczać sprawy tego świata ,
patrzeć w perspektywie dalszej niż doczesnej .
Jakoś dziwnie mnie odczytujesz.
W tym , co powiedziałem, nie ma wskazania na sprzeczność pomiędzy rozumem a wiarą. A ni tu, ani nigdzie indziej nie twierdziłem, że istnieje taka sprzeczność, czyli że rozum zaprzecza prawdom wiary, lub prawdy wiary zaprzeczają poznaniu rozumowemu. Przypisujesz mi tezę w sposób nieuprawniony.

Wskazuję tylko na ograniczenie poznania rozumowego, na bariery rozumu jako takiego. Być ograniczonym to nie to samo, co być sprzecznym, w opozycji... Przeanalizuj to na spokojnie, a być może jeszcze przed wieczorem strzelimy sobie wirtualnego niedźwiedzia w tym temacie :D

Łatwiej to zrozumieć na przykładzie naszych losów. Wszyscy posługujemy się rozumem, a jednak nie uniknęliśmy życiowych błędów i nasze małżeństwa popadły w głębokie kryzysy. Analizujemy swoje kryzysy na różne sposoby, mózg podsuwa nam różne propozycje, scenariusze ratunkowe, np. terapie, ale w większości przypadków są one zawodne. Dla wielu z nas oparcie się tylko na rozumie okazuje się nieskuteczne. Czujemy się bezsilni, niekiedy też bezradni, gdy opieramy się tylko na ludzkim rozumie… Czyż nie tego doświadczamy?
Jednak ci, którzy chcą te bariery pokonać, muszą odnieść się do Boga i z jego pomocą mogą uzdrowić swoje małżeństwa. Przypomnę, co napisałem:
Szansą dla ludzkiego rozumu jest odniesienie się do Boga i przyjęcie jego miłości. Boska Miłość jest w stanie pokonać bariery rozumu."
Dobrze, że przywołałeś główne dary Ducha Świętego. Skupmy się na dwóch pierwszych. Dar Mądrości i Dar Rozumu to przecież nic innego odniesienie się naszego ludzkiego ograniczonego rozumu do Boga. Dzięki Bożemu Światłu rozum przekracza swoje granice, doczesne uwarunkowania, cielesne i psychiczne słabości. Podkreślić warto słowo "Dar". Dar Rozumu to nie to samo, co rozum jako taki. To rozum, który otrzymał łaskę i przyjął ją. To już nie ten sam rozum, a człowiek, który posługuje się Darem Rozumu i Darem Mądrości żyje nowym życiem. Kocha tak, jak nigdy nie kochał, bo potrafi przebaczać… Czyż więc Dar Mądrości Dar Rozumu nie jest odniesieniem się rozumu do Boga i przyjęcie jego miłości? Bóg dopełnia i wzmacnia ludzki rozum poprzez swoją miłość. Nie ma więc żadnej sprzeczności, tylko piękne rozwinięcie, które nie ma końca….
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

Filemon dziękuję za ten artykuł.
Mam właśnie wrażenie, że kocham wbrew rozumowi, jakkokwiek to brzmi. Chciałabym tylko jeszcze w tym odnaleźć spokój i jakąś stałość, bez względu na to jak rozwinie się sytuacja.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

mare1966 pisze: 19 mar 2018, 13:08 No , tego to bym
z taka pewnością nie wykluczył . :lol:

Nigdy nie mów nigdy .
Ja nie znam słowa NIGDY .
Wyznaję zasadę , że wszystko jest możliwe ,
a tylko wiele rzeczy mało prawdopodobne .


Zauważ , że JUŻ w pierwszej rzeczy się zgadzamy .
.......... a dopiero co pisałem , że porozumienie między nami jest niemożliwe :roll:
No tak....mówią, że przeciwieństwa przyciągają się, więc...mielibyśmy mega szansę :D
Tylko...ja zajęta już jestem od kilku ładnych lat.
Sztama 8-)
Smutku. Pozdrawiam Cię mocno ;)
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

marylka dziękuję 🙂
Naszły mnie dziś dziwne myśli.
Wczoraj byłam zła na męża i wycofałam się, żeby nie wybuchnąć. Dzisiaj się uspokoiłam i próbowałam z nim porozmawiać, ale generalnie nadal nic do niego nie dociera, więc szczerze to mogłam sobie darować. Ale właściwie nie żałuję, bo rozmowa mimo, że starałam się, aby była spokojna, to też była stanowcza, bo on nie chciał rozmawiać i uciekał, a ja nie dałam za wygraną. Powiedziałam, co czuję po prostu, nie obeszło go to, ale ze mnie zeszło trochę pary i wiem, że nie wybuchnę. Tylko, że przy okazji tej rozmowy mam wrażenie, że coraz bardziej dociera do mnie, że zrobiłam błąd pozwalając mu wrócić.
Między nami nic się nie zmienia, raczej przechodzi w to co było na początku, czyli coraz większa obojętność.
Nie wiem jaką podjąć decyzję, ale zaczyna mnie to męczyć. Nie, nie przestałam go kochać, ale nie chcę pozwolić się krzywdzić, a to się właśnie nadal dzieje, bo jeśli ktoś wraca i nadal ma wszystko gdzieś, to po co wraca? A no po to, żeby nie musieć podejmować decyzji, ano dlatego, że u rodziców mniej komfortowe warunki itp.
Wróciliśmy do punktu wyjścia i nie pomoże to ani mnie ani jemu.
Nie chcę, żeby odchodził, ale nie widzę też tej "wegetacji". Może i dobrze, że wyjeżdża do pracy. Może złapię oddech, dystans. To wprawdzie nie jakoś długo, ale przyda mi się i parę dni.
Nie wygląda to dobrze wszystko.
jacek-sychar

Re: I co teraz?

Post autor: jacek-sychar »

Smutek
Jeżeli Ty będziesz ciągle go przypierała do muru i prowadziła "poważne" rozmowy, to ja nie widzę tego dobrze. Mężczyzna nie jest w stanie na dłużej znieść takich wypływów kobiecych emocji.
Moja żona też ciągle chciała rozmawiać o budowie domu. Tylko że nie była to rozmowa merytoryczna, tylko wylewanie jej emocji, bo ona chciała i już. Nie potrafiła zrozumieć, że wszystko idzie w tym kierunku, ale właściwą prędkością.
I ja się jakoś zamykałem na te rozmowy i wycofywałem. Ileż można wysłuchiwać emocji, kiedy rzeczowe argumenty nie przemawiają do rozumu.
Twój mąż poczuje się w końcu jak motyl w gablocie przybity szpilą.
Daj mu trochę swobody i możliwości decydowania. Niech poczuje się mężczyzną.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

Smutku. Czy to Wasze wspólne mieszkanie?
Jeśli tak -to ma prawo tam mieszkać a jeśli Ci nie odpowiada -musiałabyś sama się wyprowadzić.
Na długo wyjeżdża?
Wiesz.....ja bym z nim pogadała konkretnie:
Widzę, że unikasz rozmowy o nas. Rozumiem, że nie jesteś gotowy. Poczekam. Jak będziesz gotowy -daj znać.
Tymczasem życie toczy się dalej. Podzielić się musimy na nowo obowiązkami i finansami. Bo widzę, że żyjesz osobno.
To nie hotel a ja nie służąca. Proponuję -moje obowiązki to:.....
Twoje to......... czyli -każdy dba o siebie.
Płacimy rachunki po połowie:......
Jeżeli Ci nie pasuje wystąpię o formalną separację.

Oczywiście Smutku ja Ci piszę tylko jak ja to widzę. Jeśli czujesz, że gotowanie mu sprawia Ci przyjemność - oczywiście rób to nadal!
Ale cały czas piszesz że coraz bardziej żałujesz, że zgodziłaś się na jego powrót. Czyli wnioskuję, że przybrał pozę obrażonego nie wiadomo na co pana i nie zamierza powiedzieć o co chodzi. Dodatkowo prowadzi tryb życia hotelarza w tym domu.
JEŚLI Ci to ciąży -zadbaj o siebie.
Ja bym jeszcze dodała, że mój pokój jest ten a twój ten.
Niech nie myśli że usychasz żeby Cię łaskawie do łóżka wpuścił!
I....do jego pokoju nie wchodziła, żeby mu posprzątać -to jasne!
Ciuchy, prasowanie, gotowanie. Najwyższa pora, źeby pokosztował co to znaczy życie i liczenie tylko na siebie.
Tylko wiesz Smutku -rób to co Ci serce dyktuje. Ja nie mieszkam z Tobą i wyciągam wnioski z tego co piszesz. Ty jednak najlepiej wiesz jak jest.
Zasada jest jedna -tak sobie ustaw życie, żebyś nie narzekała, że coś robisz! Jesteś wolnym człowiekiem!
ODPOWIEDZ