Jest ciężko
Moderator: Moderatorzy
Re: Jest ciężko
Z Synem swoim nas
pojednaj,
Synowi swojemu nas
polecaj,
swojemu Synowi nas
oddawaj.
Amen.
Dziękuję za modlitwę.
Wczoraj poszedłem do spowiedzi, po powrocie do samochodu trząsłem się i do oczu napłynęły mi łzy.
Żałuję, że tak późno, że odstawiłem tyle lat temu Boga na 'boczny tor'.
Strasznie potrzebowałem tego pojednania z Bogiem, tego, że już nie będę niósł swojego krzyża sam.
Jak usłyszałem od Spowiednika 'Teraz w Niebie otwierają szampany, że w końcu wróciłeś' poczułem niesamowitą siłę.
Teraz może już być tylko łatwiej.
Ze strony 'ludzkiej' Żona też poczuła jakąś siłę - coraz większa arogancja, coraz większa agresja w słowach. Będę się dalej modlił za Nią.
pojednaj,
Synowi swojemu nas
polecaj,
swojemu Synowi nas
oddawaj.
Amen.
Dziękuję za modlitwę.
Wczoraj poszedłem do spowiedzi, po powrocie do samochodu trząsłem się i do oczu napłynęły mi łzy.
Żałuję, że tak późno, że odstawiłem tyle lat temu Boga na 'boczny tor'.
Strasznie potrzebowałem tego pojednania z Bogiem, tego, że już nie będę niósł swojego krzyża sam.
Jak usłyszałem od Spowiednika 'Teraz w Niebie otwierają szampany, że w końcu wróciłeś' poczułem niesamowitą siłę.
Teraz może już być tylko łatwiej.
Ze strony 'ludzkiej' Żona też poczuła jakąś siłę - coraz większa arogancja, coraz większa agresja w słowach. Będę się dalej modlił za Nią.
Re: Jest ciężko
Do: ejkej
Rozważ coś co jest wbrew naturze ludzkiej:
Zejdź jej z jej drogi.
Rozważ coś co jest wbrew naturze ludzkiej:
Zejdź jej z jej drogi.
Re: Jest ciężko
Pantop :
Rozum chce, serce ciężej, ale staram się.
Rozum chce, serce ciężej, ale staram się.
Re: Jest ciężko
Brawo, tylko jedna uwaga: jeszcze może być różnie.ejkej pisze: Jak usłyszałem od Spowiednika 'Teraz w Niebie otwierają szampany, że w końcu wróciłeś' poczułem niesamowitą siłę.
Teraz może już być tylko łatwiej.
Czujesz przypływ sił i to piękne, ale odpływ też się zdarzy. Nie zniechęcaj się wtedy, tylko rób swoje.
Po jakimś czasie zauważysz, że nawrócenie to proces, że wzlotami i upadkami. Ważne by wytrwać i się upadkami nie przejmować.
No, to normalne że Zły szaleje kiedy Ty się nawracasz. Po prostu to przetrzymaj - ta jej siła ma kruche podstawy.ejkej pisze: Ze strony 'ludzkiej' Żona też poczuła jakąś siłę - coraz większa arogancja, coraz większa agresja w słowach. Będę się dalej modlił za Nią.
Re: Jest ciężko
3Has : dziękuję, mam świadomość, że nie zawsze będzie we mnie ta siła ale teraz w końcu czuję, że nie jestem sam z tym wszystkim.
Pantop : sytuacja sama się wyjaśniła, Żona już nie chce być przyjaciółką, chce ograniczyć maksymalnie nasz kontakt. Strasznie ją boli, że się zmieniam i "że dla niej kiedyś taki nie byłem". Wyczuwam dużą niestabilność emocjonalną, mimo kreowania przed wszystkimi jak to super, jaki to jej fresh start (nowy początek, zaczęcie wszystkiego od nowa). Schodzę jej z jej drogi.
Pozdrawiam Was wszystkich.
Pantop : sytuacja sama się wyjaśniła, Żona już nie chce być przyjaciółką, chce ograniczyć maksymalnie nasz kontakt. Strasznie ją boli, że się zmieniam i "że dla niej kiedyś taki nie byłem". Wyczuwam dużą niestabilność emocjonalną, mimo kreowania przed wszystkimi jak to super, jaki to jej fresh start (nowy początek, zaczęcie wszystkiego od nowa). Schodzę jej z jej drogi.
Pozdrawiam Was wszystkich.
Re: Jest ciężko
U mojej żony zmiany planów pomiędzy pozostaniem przyjaciółką (w innym związku ), chęcią odizolowania się i zerwania kontaktu, poprzez utrzymanie kontaktu ale wywalanie we mnie jaką jest ofiarą tego wszystkim, a jakim ja jest chu... mężem, aż po staranie się na odbudowę (trochę ściemniane jeszcze) trwało niemal rok, więc te emocje to będą się jeszcze przez nią przewalały, a ty będziesz głównym odbiorcą tych zmian i ataków, bo przecież dla kowalskiego musi być słodziutka jak nigdy, a gdzieś to swoją złość musi wywalić...
Jeśli mógłbym coś zasugerować, to im bardziej spokojnie będziesz reagował na jej niestabilność (choćbyś i udawał) to tym bardziej zostanie ona w niej i sama będzie musiała sobie z nią poradzić. Jeśli wywali ją na Ciebie, a ty odpowiesz, to od razu poczuje się lepiej i się usprawiedliwi, że to Twoja wina. Zapewne Twój spokój też będzie wywoływał agresję, bo nie będzie miała łatwego sposobu na pozbycie się swojego napięcia, ale z czasem może zacząć działać, nie mówię już, że w ten sposób pokazujesz, że dalej czekasz i jesteś gotowy ją przyjąć - a to też zostaje w pamięci.
Jeśli macie jeszcze więź, a z tego co piszesz wynika, że macie, to naprawdę może zadziałać odwieszenie się od żony, niereagowanie na jej psychiczny szantaż i pokazanie jej, że możesz żyć własnym życiem. Jeśli Twoją boli, cokolwiek związanego z Tobą, to dobrze, bo nie jest obojętna na Ciebie i chociaż sama się do tego nie przyzna to jeszcze jej zależy. Moja najbardziej się interesowała i "rosła jej gula" jak nie wracałem do domu, albo później wieczorem przyjeżdzałem. Dalej chciała mieć męża i kontrolę nad nim, chociaż sama nie poczuwała się do bycia żoną.
Ta kreowana stabilność dla Ciebie i dla innych będzie też bardzo chwiejna i może wychodzić w różnych, często błahych sytuacjach, dobrze jak możesz jej wtedy dać wsparcie, równocześniej dystansując się od jej zachowania i ranienia Ciebie.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Re: Jest ciężko
rak: Dziękuję serdecznie za Twojego posta, potrzebowałem żeby mi to ktoś w ten sposób poukładał.
Re: Jest ciężko
Tak jest.
Niechaj jej tzw nowy start będzie na 100%
Niechaj nowa sympatia odczuje to co i ty : czasem słońce, częściej sztorm - wtedy bardzo szybko opadną różowe okulary - na razie trwa amok.
Niechaj jej tzw nowy start będzie na 100%
Niechaj nowa sympatia odczuje to co i ty : czasem słońce, częściej sztorm - wtedy bardzo szybko opadną różowe okulary - na razie trwa amok.
Re: Jest ciężko
ejkej, ja również widzę to tak jak rak. Życzę Ci siły, myślę, że masz szansę "wygrać".
Re: Jest ciężko
nie zgodzibym się z tym Pantopie,
ja u siebie przeszkadzałem jak mogłem,
tylko jak już nie mogłem nic zrobić w konkretnej sytuacji, to odpuszczałem,
po to żeby za chwilę znowu zacząć krecią robotę (młodego oficera )
kowalski też jest mężczyzną z krwi i kości, a ten mojej żony miał bardzo dużo dumy,
więc sama jego świadomość, że jeździmy na wyjazdy, wakacje, śpimy w jednym łóżku,
go mocno ..... [moderacja uprasza o nie przemycanie przekleństw]
Nie okazałem też żadnego zainteresowania jego osobą
(taki pionek w grze, choć mnie nosiło żeby coś mu przetrącić),
więc tym bardziej szybciej się znudził...
Z perspektywu czasu "zużyłem na to" dużo swojego zdrowia psychicznego,
a efekty mogą wydawać się mizerne, ale momentum zostało przystopowane,
co ma pewne znaczenie w "nowych związkach".
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Re: Jest ciężko
W moim przypadku nowa znajomość została zniszczona w zalążku, wyszedłem przy tym chyba w oczach Żony na kogoś kogo należy się bać (gdzie wcale takiego zamiaru nie było, nie pozwoliłem młodziakowi pakować mi się z butami w życie po 2 tygodniach od odejścia Żony), ale dzięki temu teraz słyszę "nie chcę żadnego nowego związku, chcę być sama" etc.
Natomiast tego typu, nazwijmy to kontrolowanie, mam już za sobą. Nie mam zamiaru wchodzić w drogę, pracuję nad sobą.
rak, inga, Pantop dzięki za rady.
Natomiast tego typu, nazwijmy to kontrolowanie, mam już za sobą. Nie mam zamiaru wchodzić w drogę, pracuję nad sobą.
rak, inga, Pantop dzięki za rady.
Re: Jest ciężko
Do: rak i ejkej
Robicie panowie TO co należy zrobić w danej chwili.
To są rzeczy dyktowane porywem serca, intuicją, odruchem.
Trudno nie walczyć o swą żonę , małżeństwo, rodzinę kiedy wróg u bram.
Odnosiłem się do momentu zdrady i zupełnego amoku połówki - zaczynaj swój nowy start - sama.
Jeśli nie było wyprowadzki do kowalskiego i są możliwości ratowania - ratować.
Z samym ratowaniem to już odrębna sprawa.
Trzeba trochę przemyślenia i zmysłu taktycznego.
Jak ratować aby straty własne (które muszą stać się również udziałem żony) nie zostały obrócone przeciwko nam samym - większa zaciętość postawy naszej lubej i większa niechęć skierowana ku mężowi.
Ostatecznie
Tzw ratowanie - jak zostało przez Was opisane - jawi mi się jako przyjęcie pastylki przeciwbólowej.
Jest dobrze póki działa. Czas działania ograniczony, lecz pozwala złapać oddech i przegrupować siły.
JEŚLI nie będzie tu odwołania do wsparcia do Najwyższego i Jego łaski - to... takie niedomówienie.
Jestem z Wami i trzymam kciuki
Robicie panowie TO co należy zrobić w danej chwili.
To są rzeczy dyktowane porywem serca, intuicją, odruchem.
Trudno nie walczyć o swą żonę , małżeństwo, rodzinę kiedy wróg u bram.
Odnosiłem się do momentu zdrady i zupełnego amoku połówki - zaczynaj swój nowy start - sama.
Jeśli nie było wyprowadzki do kowalskiego i są możliwości ratowania - ratować.
Z samym ratowaniem to już odrębna sprawa.
Trzeba trochę przemyślenia i zmysłu taktycznego.
Jak ratować aby straty własne (które muszą stać się również udziałem żony) nie zostały obrócone przeciwko nam samym - większa zaciętość postawy naszej lubej i większa niechęć skierowana ku mężowi.
Ostatecznie
Tzw ratowanie - jak zostało przez Was opisane - jawi mi się jako przyjęcie pastylki przeciwbólowej.
Jest dobrze póki działa. Czas działania ograniczony, lecz pozwala złapać oddech i przegrupować siły.
JEŚLI nie będzie tu odwołania do wsparcia do Najwyższego i Jego łaski - to... takie niedomówienie.
Jestem z Wami i trzymam kciuki
Re: Jest ciężko
Trudny czas nadszedł, brakuje mi sił.
W momencie jak uważasz, że już jakoś sobie radzisz, idziesz obraną drogą to przychodzi taki dzień jak dzisiaj, ze nie ma po co wstać z łóżka.
Dzień, w którym tylko praca zawodowa trzyma Cię jakoś w ryzach.
Święta spędzę totalnie sam, Żona wylatuje gdzieś odpocząć i się wyluzować.
Wierzę, że Bóg jest ze mną w tym wszystkim ale tak po ludzku nie daję rady.
Jak w tytule, jest ciężko, co robić?
W momencie jak uważasz, że już jakoś sobie radzisz, idziesz obraną drogą to przychodzi taki dzień jak dzisiaj, ze nie ma po co wstać z łóżka.
Dzień, w którym tylko praca zawodowa trzyma Cię jakoś w ryzach.
Święta spędzę totalnie sam, Żona wylatuje gdzieś odpocząć i się wyluzować.
Wierzę, że Bóg jest ze mną w tym wszystkim ale tak po ludzku nie daję rady.
Jak w tytule, jest ciężko, co robić?
Re: Jest ciężko
Trzymaj się ejkej,
ciesz się, np że:
(jestem w separacji na swoim wygnajewie za granicą),
ale będziesz miał możliwość przynajmniej się wyciszyć,
ja np. święta chyba spędzę z żoną, a drugi dzień z jej rodziną,
która wiedziała i w pewien sposób wspierała ją w tej sytuacji kryzysowej,
a ja będę siedział tam i się uśmiechał, jakby się nic nie stało,
sam nie wiem, co zrobię, bo nie czuję się z tym komfortowo,
ale nikt nie powiedział, że będzie.
sam czekam takiego momentu, na razie mam niezłe huśtawki od niemal roku,
ale cieszę się, że to mój wybór i jak zechcę przecież mogę to w każdej chwili skończyć i się odizolować.
najlepiej powolutku do przodu, bez zbędnego spinania się, bo to męczy człowieka w dłuższym okresie
ciesz się, np że:
to też ma znaczenie. Mi na przykład ostatnio nie trzyma w ryzach, niby pracuję, ale nie ma w tym tego serca co wcześniej...
Rozumiem, też miałem i mam takie momenty, że czuję się totalnie sam
(jestem w separacji na swoim wygnajewie za granicą),
ale będziesz miał możliwość przynajmniej się wyciszyć,
ja np. święta chyba spędzę z żoną, a drugi dzień z jej rodziną,
która wiedziała i w pewien sposób wspierała ją w tej sytuacji kryzysowej,
a ja będę siedział tam i się uśmiechał, jakby się nic nie stało,
sam nie wiem, co zrobię, bo nie czuję się z tym komfortowo,
ale nikt nie powiedział, że będzie.
Takie zwątpienie będzie wracało nieraz jeszcze, może z czasem się uspokoi,
sam czekam takiego momentu, na razie mam niezłe huśtawki od niemal roku,
ale cieszę się, że to mój wybór i jak zechcę przecież mogę to w każdej chwili skończyć i się odizolować.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Re: Jest ciężko
ejkej ja rok temu byłam w podobnym momencie. Święta spędziłam "sama" (po ludzku sama ale dzięki modlitwie otrzymałam niesamowitą siłę). W drugi dzień Świąt mąż przyjechał się pakować. Za 2 tygodnie miał wylatywać z kowalską na wycieczkę. Pamiętam, jak się modliłam: "Panie, zrób coś (oczywiście tak, żeby nikomu nie stała się krzywda fizyczna) żeby on nie poleciał".ejkej pisze: ↑22 mar 2018, 9:43 Trudny czas nadszedł, brakuje mi sił.
W momencie jak uważasz, że już jakoś sobie radzisz, idziesz obraną drogą to przychodzi taki dzień jak dzisiaj, ze nie ma po co wstać z łóżka.
Dzień, w którym tylko praca zawodowa trzyma Cię jakoś w ryzach.
Święta spędzę totalnie sam, Żona wylatuje gdzieś odpocząć i się wyluzować.
Wierzę, że Bóg jest ze mną w tym wszystkim ale tak po ludzku nie daję rady.
Jak w tytule, jest ciężko, co robić?
Módl się, zawierz wszystko Bogu. Ja też o Tobie wspomnę w modlitwie.