Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: nałóg »

Mam wrażenie , że Marylka pisze o sobie i dzieli się swoim doświadczeniem z własnego kryzysu odnosząc się do przypadków opisanych w tym wątku. I ma do tego prawo. Marylka -jak rozumiem - podzieliła się swoim doświadczeniem zastosowania "twardej miłości" wobec siebie i wobec męża. Dowiedziała się o zdradzie i 'popapraniu" męża wzięła się za siebie ,a jednocześnie postawiła bardzo wyraźną granicę: STOP!!! nie zgadzam się na przedmiotowe traktowanie.
Czy od początku takie były jej intencje???? pewnie nie...... pewnie najpierw zadziałało poczucie skrzywdzenia..... głęboka rana.... żal......znalazła się na DNIE. Jednocześnie (pewnie nie do końca świadomie) podniosła/podbiła mężowi mocno DNO. To walniecie o DNO (jak rozumiem) przebudziło męża Marylki. Przebudzenia bywają zwykle mało przyjemne.
Nie wiem czemu Marylka staje się podmiotem zakamuflowanego ataku?? czy dlatego ,że ta pierwotna (pewnie nie do końca świadoma) decyzja o wyprowadzce a potem o poszukaniu miejsca pracy nad sobą (warsztat 12 krokowy) i ciężkiej pracy ich obojga zaowocowała świadomym powrotem do bycia pełna rodziną? Pomyślcie..... Podświadoma zawiść?? bo im się "udało"? Pytajcie jak to zrobiła....... a nie dyskredytujcie . Nie ma tak dużo takich pozytywów w życiu..... bo tak trudno przebaczyć..... a potem pojednać się ze sobą mimo b. bolesnych zranień.
Ja czerpię pełnymi garściami z przeżyć Marylki..... Marylka i jej maż oraz cała ich rodzina sa WYBRAŃCAMI I WYGRANYMI . To jednak nie przyszło im samo...... bo Bóg pomaga szczególnie tym co sami chcą sobie pomóc. Oni chcieli!!!!!!!!!! SZACUN!!!!!!!

Co do "drugiej miłości"....... nie wiem czy przebudzenie w ostrej fazie kryzysu ..... np. po zdradzie czy wyprowadzce jednego z małżonków można nazywać "dugą miłością" ....jej wybuchem. Moje doświadczenia wskazują raczej na to, ból kryzysu może być impulsem do przebudzenia.....do docenienia tego co było..... otwarcia oczu na tego "niedobrego " współmałżonka (często nie docenianego latami, bo już był....), czy po latach bycia "jemiołą" uwieszoną na współmałżonku. Z postawą roszczeniową....bo mam prawo.....bo to mój mąż/żona. Otwarcia oczu na zaniedbywanie, brak dialogu.
Często trzeba właśnie ostrego kryzysu aby nastąpiło przebudzenie.
PD
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Niezapominajka »

Marylko, ja bym chciała się nauczyć od Ciebie jak odbudować małżeństwo. Jak u Was to było. Jestem swiezakiem, 2 m-ce temu dowiedziałam się że mąż 3 lata prowadził podwójne życie z inną kobietą, ponoć z jego wielką niespełniania miłością sprzed 30 lat. Bardzo się w niej zakochał i był z nią. Mnie wtedy nie kochał. Kryzys mieliśmy straszliwy i głęboki. Jak to odbudować?
Jego decyzja na dziś jest taka że chce, chce być ze mną, dziećmi, w domu. Powiedział że gl zrobił to też dla siebie, tak chciał. Między nami jest średnio, spodziewałam się głębokiego rzutu z głową, sercem, a jest...tak sucho jakoś, nie wiem jak to określić. Nie ma wybuchu uczuć, emocji. Jesteśmy sobie spokojnie, miło, rozmawiamy, troszczymy się o dzieci, dom, siebie. Ale nie umiemy rozmawiać o nas. On mówi że do mnie nie czuje tego co do niej, szanuje mnie, widzi ile zmieniłam w swoim sposobie myślenia, docenia że ja również chce być z nim, że wybaczyłam, nie skreslilam go. Ale jest trudno. Mi brak uczuc, emocji, słów, porozumienia, bliskości. Dotyku takiego zwykłego, nie odcrazu sex. Czy tak to wygląda? Chętnie zobaczę jak to u innych było lub jest. Jak odbudować. Lub w sumie budować na nowo, bo czuje jakbyśmy obydwoje byli już zupełnie innymi osobami po tym wszystkim.
Czasami myślę że jestem strasznie dziecinna i naiwna pragnąc aby mąż po 15 latach razem się we mnie znów zakochał. Czy to jeszcze możliwe? Nie chce smutnej miłości, która jest tylko decyzja woli. Chyba za coś takiego płaci się najwyższą cenę potem. Problem w tym, że ja czuję że go kocham, widzę go na nowo, i pragnę by on do mnie do tego mojego stanu doskoczył. A on mi mówi, że nie wie ile to potrwa, ile mu to zajmie. Pogubiłam się w tej logice miłości. Może on myli zakochanie z miłością? Mam czekać 10 lat aż coś poczuje? Trudne pytania się we mnie kłębią. Może to ja jestem poplatana i niedojrzała? Oczekuje zbyt wiele na dziś? Nie wiem. Powiedz z punktu widzenia bardziej doświadczonej babki.
krople rosy

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: krople rosy »

nałóg pisze: 22 mar 2018, 9:53 a czerpię pełnymi garściami z przeżyć Marylki..... Marylka i jej maż oraz cała ich rodzina sa WYBRAŃCAMI I WYGRANYMI . To jednak nie przyszło im samo...... bo Bóg pomaga szczególnie tym co sami chcą sobie pomóc. Oni chcieli!!!!!!!!!! SZACUN!!!!!!!
Dla jednych doświadczenia Marylki i Jej postawa mogą być wzorem do naśladowania , dla drugich nie. Pytania pewnie pojawiły się w związku z tym, że w trakcie opisywania swojego ogólnego świadectwa pojawiło się sporo szczegółów które mogą być różnie interpretowane przez forumowiczów. I tę wolność interpretowania też warto im zostawić.
Nie dla wszystkich ta historia musi wyglądać kolorowo.
Choćby dlatego, że bardzo dużo w tych postach o złym i zdradliwym mężu , sporo o niezależnej, silnej , skrzywdzonej Marylce a trochę mało o Jej przemyśleniach co do własnych win i popełnionych błędach przed kryzysem i własnej autorefleksji po szczęśliwym powrocie . Ale oczywiście każdy sam decyduje o czym pisze i nie ma obowiązku spowiadania się z całego życia.
W każdym razie ponieważ to nie wątek Marylki to warto wrócić do głównego tematu a Marylce życzyć wszystkiego najlepszego na drodze odbudowy małżeństwa.
kaja
Posty: 768
Rejestracja: 06 gru 2017, 14:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: kaja »

Marylko brawo! Pewne twoje spostrzeżenia odnośnie postów pisanych przez kilku panów są również moimi spostrzeżeniami .
Marylko podziwiam twoją postawę w trakcie kryzysu , twoją siłę i wolę walki , a także pracę nad sobą, która jak wiem z wsię któradoświadczenia jest najtrudniejsza, Czerpmy z doświadczenia Marylki i innych , ktorym się udało a nie zajmujcie się "dzieleniem włosa na czworo"
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Nirwanna »

Mam wrażenie , że Marylka pisze o sobie i dzieli się swoim doświadczeniem z własnego kryzysu odnosząc się do przypadków opisanych w tym wątku. I ma do tego prawo.
Ja z kolei mam wrażenie, że czasem dzielenie się swoim doświadczeniem może być napisane w formie, która jest trudna do przyjęcia.
Nie treść jest/bywa kontrowersyjna, a forma właśnie. Warto te dwie rzeczy rozdzielać, weryfikując też swój subiektywny odbiór.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: nałóg »

Krople rosy....... piszesz o "winie"....jak jest wina to powinna być i kara. Ja wolę "udział" szczególnie gdy chodzi o kryzys w małżeństwie czy rodzinie. Bo w każdej relacji jest nieuchronna możliwość zranienia tej drugiej strony. Czy wtedy można mówić o "winie"?
Dawno temu byłem świadkiem na pogotowiu wtedy jeszcze, jak wychodzi lekarz z gabinetu i zwaraca się do chodzącego nerwowo chłopak: no tak, złamał pan obojczyk dziewczynie.!! A chłopak ze łzami w oczach mówi: panie doktorze, ja chciałem ja tylko tak mocno przytulić!!!! Był winny? Intencja.....
Ja staram się nie "interpretować" wypowiedzi innych, bo to byłaby moja interpretacja. Czytam wprost i staram się to robić ze zrozumieniem. Sarkazm....ironia..... nie pomagają w komunikacji. Teoretyzowanie też nie pomaga.PD
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: rak »

tak jeszcze parę słów z mojej strony,

myślę, że ta dyskusja nie odbiega tak znacznie od tematu autora (proszę o korektę autora jeśli tak), bo odnosi się do tego dlaczego warto walczyć i jakie stanowisko można zająć, co myślę przynajmniej częściowo odnosi się do opisanej na początku sytuacji. Pisząc to chciałbym to trochę rozwinąć

Najpierw wielki szacunek dla Marylki za to jak poradziła sobie ze swoim kryzysem i że może powiedzieć, że jest szczęśliwą żoną.
Przede wszystkim za ogrom cierpienie i pracy przez jaką musiała przejść, żeby znaleźć się w tym miejscu co jest teraz.

Jednak forum to daje możliwość nie tylko doradzania innym, ale też przyjrzenia się sobie na podstawie opisów i komentarzy innych ludzi i to jest wartość nie do przecenienia, bo daje możliwość niekończącego się rozwoju, nawet jak myślimy, że już jest dobrze.

i propo tego poniżej:
nałóg pisze: 22 mar 2018, 9:53 Nie wiem czemu Marylka staje się podmiotem zakamuflowanego ataku?? czy dlatego ,że ta pierwotna (pewnie nie do końca świadoma) decyzja o wyprowadzce a potem o poszukaniu miejsca pracy nad sobą (warsztat 12 krokowy) i ciężkiej pracy ich obojga zaowocowała świadomym powrotem do bycia pełna rodziną? Pomyślcie..... Podświadoma zawiść?? bo im się "udało"? Pytajcie jak to zrobiła....... a nie dyskredytujcie . Nie ma tak dużo takich pozytywów w życiu..... bo tak trudno przebaczyć..... a potem pojednać się ze sobą mimo b. bolesnych zranień.
mam na ten temat własne zdanie i nim chciałbym się podzielić.
Już kilka tygodni temu się pojawiło, ale chciałem zrozumieć z czego się wzięło, więc czekałem ze swoim komentarzem,
Wiesz Marylko, szanując twój ogrom pracy i wysiłek jaki podjąłaś,
ale jak też jak zacząłem Cię czytać, to piewsze co mnie uderzyło to duma i pycha,
i to nie pozytywnie rozumiana jak zadowolenie ze swojej ciężkiej pracy i wartości,
ale po prostu jako poczucie swojej wyższości i dominacji.
Może nie byłaś doceniana przez poprzednie lata i teraz chcesz to odbić, może (ja tego nie wiem, gdybam),
teraz jawisz się jako taki symbol siły odzyskanej,
to może i dobrze, bo pozwala na przekazanie nadziei innym kobietom, odzyskanie przez nie sił, godności
ale sposób w jaki to jest pokazywane (opisywane) już nie do końca do mnie przemawia.
Propo tych 12 kroków, ja myślałem (i chyba dalej myślę), żeby wziąć kiedyś w tym udział,
ale po niektórych Twoich wpisach mi ochota trochę spadła,
bo jedno to zrozumieć swoją wartość i zwiększyć świadomość jak się postępuje,
a inne wykorzystywać to jako broń i narzędzie do ... (właśnie czego??).

Może przepuszczam to przez filtr swojej sytuacji, pewnie tak,
i na mój temat możesz Marylka sporo znaleźć na forum
(wydaje mi się, że dokładnie to opisałem).
ale czekałem z tym komentarzem już kilka tygodni,
zastanawiając się skąd u mnie takie myśli i czy rzeczywiście ma to jakąś wartość,
kilka osób napisało Ci podobnie, to może warto się temu przyjrzeć,
forma komunikacji wbrew pozorom też ma znaczenie,
pozwala dojrzeć rzeczy, które są ukryte pomiędzy słowami o ktorych sami nie wiemy.

Jest to oczywiście moje zdanie i ponownie bardzo podziwiam Cię za twoją pracę i rezultat,
ale niekoniecznie przemawia do mnie sposób w jaki (??) prezentujesz siebie, czy może co reprezentujesz sobą,
sam nie wiem, jak to opisać, ale myślę, że wiesz o co mi chodzi.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Wiedźmin

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Wiedźmin »

Nirwanna pisze: 22 mar 2018, 10:49 [...]
Ja z kolei mam wrażenie, że czasem dzielenie się swoim doświadczeniem może być napisane w formie, która jest trudna do przyjęcia.
Nie treść jest/bywa kontrowersyjna, a forma właśnie. Warto te dwie rzeczy rozdzielać, weryfikując też swój subiektywny odbiór.
Tak - i tu się w pełni zgodzę :)
Ja tam nic do Marylki nie mam :).

Nie spodobało mi się jedynie przebijające z treści niektórych postów: "Mi się udało, Tobie nie"... - ale to może moje subiektywne wrażenie :)
krople rosy

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: krople rosy »

nałóg pisze: 22 mar 2018, 11:00 Krople rosy....... piszesz o "winie"....jak jest wina to powinna być i kara. Ja wolę "udział" szczególnie gdy chodzi o kryzys w małżeństwie czy rodzinie. Bo w każdej relacji jest nieuchronna możliwość zranienia tej drugiej strony. Czy wtedy można mówić o "winie"?
Może być i udział. Wszystko zalezy od tego czy działa się z premedytacją czy jest się nieświadomym błędów i zaniedbań. Czasem przez lata jedna strona komunikuje o swoich potrzebach, prosi o pochylenie się nad danym problemem i o współpracę ale spotyka się z murem. Relacja gaśnie i ludzie oddalają się od siebie. Jak najbardziej według mnie można mówić o winie jednej ze stron gdy przestaje wsłuchiwać się w drugiego człowieka i nie działa w celu dobra wspólnego. Jest to dla mnie brak miłości.
nałóg pisze: 22 mar 2018, 11:00 Ja staram się nie "interpretować" wypowiedzi innych, bo to byłaby moja interpretacja. Czytam wprost i staram się to robić ze zrozumieniem
Ja też czytam wprost i czasem między wierszami nasuwa się pewien wniosek czy spostrzeżenie. Nie patrzę bezkrytycznie ani nie przyjmuję wszystkiego jako prawdy objawionej .
Wiedźmin

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Wiedźmin »

nałóg pisze: 22 mar 2018, 11:00 [...] Ja staram się nie "interpretować" wypowiedzi innych, bo to byłaby moja interpretacja. [...]
Ale tak się "nie da". Każdy interpretuje "po swojemu" ... przez swój zestaw filtrów, który ma w głowie, przez swoje doświadczenia i wzorce :)

Daltonista też stara się poprawnie widzieć kolory i cóż z tego, skoro cały czas zamiast czerwonego widzi zielony.

Ja tam w każdym razie rozumiem wszystko "po swojemu" i przyznaje się bez bicia, że daleko mi do "prawdy obiektywnej" - bo każdy z nas jest bardzo różny od tego drugiego - a już kobieta od mężczyzny... :) - to co pomaga jednemu, zaszkodzi drugiemu :) Fajnie, że dzielmy się wszyscy doświadczeniami, to bardzo cenne... ale często jest też tak, że coś (np. jak u mnie... złożenie papierów rozwodowych - pomogło wybudzić się z amoku) jednemu pomoże a dla drugiego będzie gwoździem do trumny.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: marylka »

Ja wiem, że moje wypowiedzi są stanowcze. Może o tą formę Ci chodzi Nirvano?
Kiedyś tak żyłam, że wszysystkiego się bałam, byłam niepewna swoich decyzji i wiecie....im człowiek bardziej ugodowy tym więcej traci. Takie są moje przemyślenia. Dlaczego ja tylko mam odpuszczać byleby zgoda była?
Głównie o małżeństwie tu piszę.
Każdy powinien mieć swoje zdanie.
Pisząc o sobie nie zadaję pytań, bo jakie?
Było jak było.
I jeszcze.....jak myślałam o swoim życiu -czemu tak zrobiłam? Bo on....bo ona....
Ja tak nie chciałam.
Pomyślałam sobie KONIEC.
Sama podejmuję decyzje i konsekwencje!
To moje życie i moja rodzina!
I.....apropo tego wątku....NIKT nie będzie decydował czy mam się rozwieść czy zostać.
Niech negują!
Ich sprawa!
Bo oni to sobie ponegują i będą żyć dalej.
Na nich to się zbytnio nie odbije.
A konsekwencje JA ponoszę i moja rodzina.
Natchniona postem Niezapominajki i kaji -pozdrawiam Was dziewczyny - proponuję faktycznie otwarcie nowego wątku - Jak po nastu latach małżeństwa być atrakcyjnym dla małżonka oraz sprawić, by miłość kwitła? My jesteśmy po 16 latach małżeństwa :) Początkowo myślałam, żeby pierwsze zdanie było: TYLKO dla kobiet, ale myślę, że są panowie, którzy też szukają odpowiedzi na te pytania i pewnie też coś wniosą i wyniosą:)
I jak Moderatorzy założą ten topic to zapraszam Was dziewczyny tam. Myślę że więcej się nas dołączy i będzie git :)
Jestem pewna, że dzieląc się swoimi doświadczeniami wiele sobie pomożemy. Pozdrawiam:)
krople rosy

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: krople rosy »

nałóg pisze: 22 mar 2018, 11:00 Krople rosy....... piszesz o "winie"....jak jest wina to powinna być i kara. Ja wolę "udział" szczególnie gdy chodzi o kryzys w małżeństwie czy rodzinie. Bo w każdej relacji jest nieuchronna możliwość zranienia tej drugiej strony. Czy wtedy można mówić o "winie"?
Dawno temu byłem świadkiem na pogotowiu wtedy jeszcze, jak wychodzi lekarz z gabinetu i zwaraca się do chodzącego nerwowo chłopak: no tak, złamał pan obojczyk dziewczynie.!! A chłopak ze łzami w oczach mówi: panie doktorze, ja chciałem ja tylko tak mocno przytulić!!!! Był winny? Intencja.....
Ja staram się nie "interpretować" wypowiedzi innych, bo to byłaby moja interpretacja. Czytam wprost i staram się to robić ze zrozumieniem. Sarkazm....ironia..... nie pomagają w komunikacji. Teoretyzowanie też nie pomaga.PD
Odpowiedziałam Ci postem ale nie dotarł tu. Nie mam pojęcia dlaczego :o
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: marylka »

krople rosy pisze: 21 mar 2018, 12:37
marylka pisze: 21 mar 2018, 11:43 Dla siebie na pewno stałam się lepsza, a
A to na pewno bo taka treść przebija prawie z każdego Twego posta. Dlatego zapytalam o męża.
marylka pisze: 21 mar 2018, 11:43 no to trzeba byłoby jego o to zapytać
Pytalaś? :)
A wiesz......zaciekawiona pytaniem...spytałam męża wczoraj. A co tam!
I wiesz....powiedział, że jestem najlepsza! I jest bardzo szczęśliwy ze mną /bo rozwinęłam pytanie :P /
Powiedział, że jak wszedł do domu po pracy i poczuł obiad pachnAący i wysprzątany dom....i że to robię dla niego dla dzieci....to mbie zamurowało....z tego powodu? :shock:
Aż taki szczęśliwy?
Kolejny raz sprawdza się, że malutkimi cegiełkami buduje się wspaniałą bydowlę.
Także dzięki za podsunięcie pytania :D
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: mgła »

marylka pisze: 22 mar 2018, 8:19 Chciałam powiedzieć wszystkim kobietom -NIE BÓJCIE SIĘ!
Jesteście silne i wiele potraficie z Bogiem!
Chciałam powiedzieć wszystkim mężczyznom- NIE BÓJCIE SIĘ!
Jesteście silni i wiele potraficie z Bogiem!
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Pantop »

Do: marylka

No nareszcie!
Sycharowicze umorusani od stóp do głów po przekopaniu imponującego areału natknęli się na złotą żyłę świadectwa marylki.
Chwała Najwyższemu!
Czas radości i wesela, czas dzielenia się łaskami.
Cieszę się Waszym szczęściem :mrgreen:
ODPOWIEDZ