Aleksander -nie zmieniaj stylu.Aleksander pisze: ↑25 mar 2018, 20:32
Ja Marylki nie "zaatakowałem" Taki mam styl pisania - często piszę " uwaga - a teraz będę się czepiał..."
Jeśli Marylko poczułaś się zaatakowana - to przepraszam Cię serdecznie .
Ja po prostu nie mam w zwyczaju "potakiwać" i klepać po ramieniu. Czasem wchodzę w dyskusję z czystej przekory fakt.
Ale wracając do Twojego wpisu Mea.
To, że Ty sobie nie wyobrażasz... no to cóż... to Ty sobie nie wyobrażasz - ale prawda jest taka, że właśnie owa nowa droga rozpoczyna się często bez specjalnych chęci... od słów "jestem z Tobą tylko dla dzieci" ... "nie kocham Cię na teraz i nie wiem czy pokocham" ... "spróbuje... ale nic nie gwarantuje" - itd itp. - widzę podobny schemat... i u siebie, u raka, niezapominajki i innych.... którzy próbują coś sklejać.
Masz w tym swój cel i wiemy o tym;)
Jeżeli to poruszyłeś....
Moja autorytet i wzór powiedziała takie zdanie - pewnie powtarzając za kimś -KLUCZEM DO SERCA ŻONY JEST STOSUNEK OJCA DO DZIECI.
Ja to potwierdzam w 100%
Mąż szybko się podniósł -szybciej niż ja. Znalazł swoją grupę wsparcia. Jestem pewna, że mu podpowiadali i doradzali jak ma się zachować bo w życiu do pewnych zachowań nie byłby zdolny.
Chcecie żeby o tym opisać?
Mogę.Dajcie tylko znać
Jestem ze względu na dzieci -hasło przytoczone przez Ciebie Aleks
Więc. Powiedziałam mu, że sam sobie kontakty z dziećmi musi budować i nie zamierzam mu pomagać.
Jednak pomogłam mu. Ale to dlatego, że dzieciom chciałam pomóc, wytłumaczyć co się stało. Przy okazji mu pomogłam, bo starałam się mówić o nim z szacunkiem.
Nie wiem czy chcecie, żebym napisała o dzieciach -jak się zmieniały w każdej fazie kryzysu/powrotu, bo to ciekawe jest. Ale nie wiem czy Was to interesuje. Dajcie znać
I....rzeczywiście -miał nieograniczony dostęp do dzieci. Były bardzo nieufne....nie miały większej więzi bo sie wylogowywał z ich wychowania raczej, ale i tak były w szoku.
I jak przychodził do nich....nagle zaczął się nimi interesować, kupował im drobne słodycze, odrabiał z nimi lekcje. One nie chciały z nim wychodzić, więc byli u mnie.
Słyszałam z pokoju jak coraz częściej się śmieją. Odzyskiwał/raczej budował ich zaufanie. Nie gniewał się i nie był ważnym generałem jak wcześniej dla nich. O jedynki się nie gniewał. Nawet słyszałam: no wiem, że to głupi przedmiot. Też go nie lubiłem.
On??????? tak do dzieci????
Codziennie do każdego dzwonił. Codziennie też przyjeżdżał. Kiedyś zauważyłam że córka przyulaisia, którego od niego dostała...to smutny widok, bo wiedziałam wtedy, że nigdy nie będziemy razem
Więc Aleks -jeśli tak Ci żona powiedziała-sorki-jeszcze nie czytałam Twojego wątku -to nie oburzaj się, tylko wykorzystaj to!
Nie chodzi o żonę tylko. Odzyskaj swoją rodzinę i zacznij od dzieci.
To prawda jest, że jak dzieci zaczynają opowiadać jak fajnie było z tatą i pytać kiedy przyjedzie...to taki tata zyskuje w oczach mamy. Jeżeli powierza mu swoje dzieci to.....zyskuje zaufanie.
Przynajmniej ja tak miałam