Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Ciekawe jest to, co piszecie, bo do tej pory wszyscy radzili mi zupełne inaczej, w stylu: masz prawo do kontaktu z rodzicami, musisz mieć swoje zdanie, nie możesz pozwolić, żeby żona ci weszła na głowę. Ja tak naprawdę nie stosowałem konsekwentnie ani jednego ani drugiego rozwiązania, cały czas wahałem się, którą drogą pójść.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel »

Bo masz prawo do kontaktu z rodzicami Monti :)
Tyle, że nie myje się okien w płonącym mieszkaniu :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel »

Dodam jeszcze tylko na szybko, bo trzeba po dzieci frunąć, że wszystkie Twoje działania i prawa, wszystkie "musisz" (które warto zastąpić słowem "chcę") powinny mieć na względzie dobro Twojej rodziny. Tej, którą założyłeś.
Aby to właściwie robić potrzebna jest wiedza, której zazwyczaj nie mamy.
Jeśli chcesz zacząć to nadrabiać, polecam poniższe konferencje na początek:
http://www.jacek-pulikowski.izajasz.pl/ ... e-mp3.html
One mnie solidnie naprostowały, zmieniły mnie i moje życie.
Gorąco polecam!!!
No i przy okazji:
viewtopic.php?f=10&t=383
Tutaj masz spis książek przez nas polecanych.
Dużo tego...ale zapoznanie się chociaż z częścią z nich, o ile wdrożysz je w życie...działa cuda.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

krople rosy pisze: 26 mar 2018, 13:08 Budowa domu i stworzenie przestrzeni tylko dla małżonków to duży krok ze strony autora wątku. Pytanie: dlaczego taka postawa i decyzja męża nie zadowala jego żony.
Krople rosy mnie też to zastanawia.
Monti jest nazywany maminsynkiem i itp.
Gdzieś w tym jest Wasze dziecko. Rozumiem ze dziecko było otoczone miłością dziadków i nie było żadnych problemów.
A dziecko nie pyta o babcię czy dziadka? Czy też nie wolno mu pytać.
Kontakt ten decyzją zony została urwany.
Słyszałem o sytuacji, gdy w konflikcie teściowa-synowa opuszczająca dom synowa mówiła do dziecka ze nikt go tutaj nie chce, przytrzymywała dziecko gdy to chciało podejść do babci.
Piszecie, żeby zadbać o uczucia żony.
Pytam jakie nienawiści?. Czy należy je pielęgnować?
A dlaczego nie traktować żony jako dorosłej osoby.
Przepraszam , pytam . Może czegoś nie rozumiem.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Właśnie w tym jest problem - syn już trochę rozumie i zna podłoże naszego konfliktu. Mam wrażenie, że on traz wręcz unika kontaktu z dziadkami z obawy przed gniewewm żony. Sytuacja się mocno pogmatwała. Oczywiście, zależy mi na uczuciach żony i relacja małżeńska jest dla mnie priorytetem, ale mam wrażenie, że ona teraz jest mocno zafiskowana przeciwko teściom i każde ich działanie odbiera jako wymierzone przeciwko niej (czy też szerzej - przeciwko naszej rodzinie). Problemem jest więc też to, że żona nie potrafi wybaczyć. Z tego, co wiem, rodzice próbowali wyciągać do niej rękę na zgodę, ale bezskutecznie (a wręcz odberała ich działania jako kolejny atak). Ja, cokolwiek bym nie powiedział, jestem oskarżany przez żonę o bycie maminsynkiem. Wydaje mi się, że decyzja o budowie domu to duży krok, by pokazać, że potrafię się odciąć. Tymczasem traz żona mi zarzuca, że budujemy się tylko kilka kilometrów od nich, bo dalej nie chciałem (mamy tu pracę, syn chodzi do przedszkola, więc nie widziałem sensu przeprowadzki dalej). Wziałem kredyt, by żona mogła mieszkać na swoim (obecnie mieszkamy w dużym, niedawno odremontowanym domu po moich dziadkach, na jednym podwórku z rodziami, ale oddzielnie). Co jeszcze mogę zrobić? Boję się, że uraza żony będzie trwała latami, a ja całe życie będę starał się bezskutecznie zadowolić, idąc na coraz dalsze ustępstwa. A w końcu zostanę sam - bez żony, bez dalszej rodziny i z długami.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 27 mar 2018, 10:44 Wydaje mi się, że decyzja o budowie domu to duży krok, by pokazać, że potrafię się odciąć.
Monti pisze: 27 mar 2018, 10:44 Co jeszcze mogę zrobić?
To pytanie skieruj do żony. Czego konkretnie jeszcze oczekuje by czuła się przy Tobie dobrze i bezpiecznie?
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 26 mar 2018, 15:52 do tej pory wszyscy radzili mi zupełne inaczej, w stylu: masz prawo do kontaktu z rodzicami, musisz mieć swoje zdanie, nie możesz pozwolić, żeby żona ci weszła na głowę.
Między pozwoleniem na to, by żona weszła Ci na głowę a walką o swoje kontakty z rodzicami powinna być jeszcze przestrzeń na zrozumienie żalu i pretensji żony kierowanych do Twoich rodziców i do Ciebie. Powtórzę: nie opisałeś szczegółów tego konfliktu, nie znamy przyczyny radykalnego odcięcia się Twojej żony od jej teściów więc trudno coś konkretnie doradzić. Może wsłuchaj się głębiej w to, co mówi żona. Czego się obawia i przed czym ucieka, że nie jest w stanie budować relacji z teściami.

Czy nie jest w Waszym małżeństwie tak, że łatwiej Ci słuchać rodziców i znajomych (a także teraz forumowiczów) niż żony?
Zastanów się nad kierowanym do Ciebie zarzutem o nie odcięcie pępowiny z rodzicami? Bo wiesz....może się okazać, że oddaliliście się w kilometrach od rodziców ale Ty emocjonalnie jesteś z nimi związany i być moze uzależniony od ich zdania i punktu widzenia.
Trochę ciężko mi zrozumieć, że w bliskiej perspektywie jest zamieszkanie osobno i żona będzie panią domu oraz ma Ciebie blisko siebie otwartego na dialog a i tak ma muchy w nosie.
Coś tu nie gra. No, chyba że pojawił się na horyzoncie ktoś, kto obiecał lepsze perspektywy na przyszłość....
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti ja bym jeszcze dodał od siebie.
Piszesz ze geneza jest spięcie miedzy Twoją żona i Twoją mama. Bardzo trudno jest być zdystansowanym.
Przypomina mi się jakiś wykład, gdzie opis sytuacji przed mężem oceniony został jako "a tam takie gadanie" a przez przyjaciółkę czyli kobietę " no wiesz jak ona mogła Ci to powiedzieć".
Jeżeli nie publicznie, to może warto przedstawić większy opis na priv-a jednej z Dzielnych i Bogobojnych Niewiast których tu nie brakuje. To może też zmienić Twoje myślenie .
Skoro geneza to niech będzie dobrze pojęt
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Monti pisze: 23 mar 2018, 19:08 Genezą obecnego konfliktu jest spięcie, do jakiego doszło pomiędzy żoną a moją matką. Nie wchodząc w szczegóły tej sytuacji, od tego czasu również między nami wszystko się posypało.
Monti pisze: 26 mar 2018, 13:02 Wcześniej (przed konfliktem) utrzymywalismy bardzo częste kontakty z rodzicami. Żona codziennie jeździła z nimi do pracy (pracowała z moją mamą, ale wskutek konfliktu zmieniła pracę).
Zastanawia mnie czy Ty bagatelizujesz sytuację, czy żona wyolbrzymia, bo raczej nikt z powodu błahego spięcia nie zmienia pracy, szczególnie kobieta, bo jej zwykle trudniej pracę znaleźć.
Monti pisze: 26 mar 2018, 10:13 Macie rację, żona ma poczucie, że w sporze z teściami nie stanąłem po jej stronie (inna sprawa, czy jest ono w pełni uzasadnione).
A stanąłeś po jej stronie?
I co znaczy wątpliwość czy to " w pełni uzasadnione"?
Wiesz, że DDA mocno idealizują swoją rodzinę pierwotną?
Pavel pisze: 26 mar 2018, 13:55 Ja również starałem się być obiektywny. Z mądrych ksiązek/konferencji dowiedziałem się (i to pokazało mi życie), że mąż ma stać murem za żoną, nawet gdy ta narozrabia, powinna czuć Twoje wsparcie.
Monti pisze: 26 mar 2018, 11:19 Natomiast sytuacja wygląda tak, że jej rodzice mieszkają ok. 500 km od nas, więc jeździmy tam raz na kilka miesięcy. To też jest może istotne, bo żona przeprowadziła się w moje rodzinne strony i teraz w sytuacji kryzysowej czuje się samotna.
Monti pisze: 23 mar 2018, 19:08 Kilkukrotnie doszło z mojej strony do agresji fizycznej (czego się wstydzę i za co przepraszałem).
Myślę, że Twoja żona czuje się podwójnie osamotniona. Daleko od rodzinnych stron, bliskich, znajomych i środowiska, z mężem, który nie jest w jej odczuciu oparciem . Tak to z boku wygląda.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Konflikt żony z moją mamą zaczął się od drobnych rzeczy. Żonę irytowała (słusznie zresztą), że mama nie respektuje naszych zasad wychowania dziecka i np. daje dziecku wbrew naszym ustaleniom prezenty czy słodycze. W czerwcu ubiegłego roku miała miejsce dość burzliwa awantura, która zapoczątkowało to, że ja trochę wypiłem z kolegami i żona nie wpuściła mnie do domu, na co moja matka postanowiła zareagować… Przebieg tej całej sytuacji inaczej opisuje żona, a inaczej mama. Bezspornie spięły się dość mocno i od tej pory było już coraz gorzej. Później mama robiła żonie różne złośliwości w pracy i ostatecznie żona się zwolniła.
Generalnie obie kobiety mają charaktery i nie są skore do kompromisu. Później mama chyba dwukrotnie próbowała wyciągnąć rękę na zgodę, ale bezskutecznie.
Po tej sytuacji żona zaczęła naciskać, żebyśmy się wyprowadzili, więc kupiliśmy działkę i rozpoczęliśmy budowę. Dużo też w tym czasie kłóciliśmy się między sobą. Budowa wymagała oczywiście ode mnie sporego zaangażowania zarówno finansowego, jak i logistycznego. Uznałem jednak, że w ten sposób mogę uratować naszą rodzinę. Liczyłem, że w międzyczasie dojdzie do porozumienia w naszej rodzinie. Tymczasem teraz między mną a żoną jest jeszcze gorzej i nie doszło też do pojednania żony z rodzicami.
Faktem jest, że zawsze byłem bardzo zżyty ze swoją rodziną pochodzenia. Moim błędem było też to, że w problematycznych sytuacjach życiowych konsultowałem z nimi różne decyzje, przez co być może stworzyłem wrażenie, że ciągle jestem dzieckiem, które trzeba prowadzić za rękę, a nie dorosłym facetem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Generalnie obie kobiety mają charaktery i nie są skore do kompromisu. Później mama chyba dwukrotnie próbowała wyciągnąć rękę na zgodę, ale bezskutecznie.
Monti, wiesz... ważne jest, aby osoba która wyciąga rękę na zgodę i chce pojednania, pokazała że rozumie gdzie zawiniła (jeśli zawiniła), i pokazuje, mówi że chce zmienić swoje postępowanie. Czyli - że wyciągnęła wnioski z konfliktu. Jeśli Twoja mama nie postąpiła w ten sposób, to i pojednanie było mało prawdopodobne. Zresztą w drugą stronę też to działa.
Jeśli chodzi o konsultowanie problematycznych spraw z rodzicami - no cóż.... Istotny punkt zapalny, na razie tyle powiem.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Monti ,
prosze postaw zone na wlasciwym jej miejscu tj po Bogu
a moze jeszcze masz szanse uratowac to malzenstwo.
Zle sie stalo ,jak opisujesz ,ale moze jeszcze nie jest za pozno .

Dziewczyny zastanawialy sie ,dlaczego Twoja zona czuje taka niechec do tego domu ;
To wbrew kobiecej naturze ,ogolnie lubimy - jako kobiety - urzadzac ,dobierac wyposarzenie ,wczesniej planowac rozmieszczenie pomieszczen wg potrzeb rodziny itd .

Czy nie jest tak ,ze ten dom jest budowany " pod dyktando "i przy pomocy Twoich rodzicow ?
Moze to jest ta przyczyna ,ktora odpycha zone od niego ..
Jaki udzial w planowaniu wspolnych potrzeb ma zona .
Moze warto ,zeby zona poczula sie na swoim ,tzn mogla tez decydowac nwm o wystroju etc
Mam nadzieje ,ze to nie Twoja mama " bedzie kupowala firany " ?

Wybacz ,moze za ostro ,
ale wiem ze swojego doswiadczenia ,ze budowa tez moze podzielic ,
jesli sa zaspokajane tylko potrzeby jednej strony .
Chociaz ja mam to szczescie ,ze nie mialam toksycznej tesciowej .
Niedawno O Szustak mowil ,ze mozna sie obudzic samemu w lozku ,
a obok lezy tylko nasza racja .
Oby nie .

Monti ,a moze zaryzykuj ...
Jesli , jak piszesz dom ma byc gotowy za kilka ms ,to znaczy ze moze mozna juz w czesci zamieszkac ,idzie wiosna ,moze tylko wystarczy przepalac w kominku , fakt ,ze sie kurzy ,jesli wszystko nie pokonczone ,ale czekajac jeszcze kilka ms mozesz juz nie odkurzyc wlasnych relacji z zona .
A to moze okazac sie grozne ,jesli zona nadal nie bedzie dla Ciebie NAJWAZNIEJSZA po Panu Bogu .
Potencjalny kowalski ,tez moze sie znalesc ,niestety..

Moze warto chociaz zaproponowac taka alternatywe , cos ,co pozwoli zonie uwierzyc .
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Jeśli chodzi o nowo budowany dom, to moi rodzice w ogóle nie biorą udziału w tej inwestycji, nawet nie byli nigdy na działce (budowa rozpoczęła się już w po konflikcie), więc z tym nie ma problemu. Na razie jeszcze nie da rady tam zamieszkać, ale to pewnie kwestia 2-3 miesięcy, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Z perspektywy czasu widzę, że trzeba było od razu po ślubie zamieszkać dalej od rodziców, a przynajmniej na początku wyznaczyć jakieś rozsądne granice. Teraz już jednak jest za późno. Niezależnie od tego, mam odczucie, że żona w swoich pretensjach bardzo przesadza, a jej wybuchy agresji i stawianie sprawy na ostrzu noża doprowadziły do tego, że teraz wręcz się jej boję (jakkolwiek głupio to brzmi).Mam poczucie, że żona nie szanuje ani mnie, ani moich rodziców, a przy tym nie widzi żadnego problemu w sobie, co nie ułatwia rozwiązania problemu.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Monti pisze: 25 mar 2018, 11:46 Wprawdzie welokrotnie mówiłem żonie, że jest dla mnie najważniejsza, ale jak widać, słowa nie odniosły skutku.
A czy za słowami szły czyny?
Monti pisze: 24 mar 2018, 18:14 Sugerujesz, że może żona ma rację, mówiąc o nieprzeciętej pępowinie z rodzicami. Wydaje mi się, że w dużej mierze ten temat już u siebie przepracowałem. Natomiast uważam, że niewłaściwym jest zupełnie odcięcie się od rodziców i na to się nie zgodzę (nawiasem mówiąc, jestem DDA/DDD, w mojej rodzinie pochodzenia też nie było łatwo).
Czasami jest to konieczne...
Jesteś na terapii dla DDA?
Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 W czerwcu ubiegłego roku miała miejsce dość burzliwa awantura, która zapoczątkowało to, że ja trochę wypiłem z kolegami i żona nie wpuściła mnie do domu, na co moja matka postanowiła zareagować… Przebieg tej całej sytuacji inaczej opisuje żona, a inaczej mama. Bezspornie spięły się dość mocno i od tej pory było już coraz gorzej.
Często ci się zdarzało trochę wypić?
Gdzie Ty byłeś, gdy Twoja mama reagowała? Nie było Cię przy tym?
Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 Później mama robiła żonie różne złośliwości w pracy i ostatecznie żona się zwolniła.
Generalnie obie kobiety mają charaktery i nie są skore do kompromisu.
Jak na to reagowałeś?
Na czym miałby polegać kompromis w tej konkretnej sytuacji?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Lawendowa, chodzę na terapię, która zahacza o tematy DDA, ale obecnie głównie skupia się problemach małżeńskich.
Jeśli chodzi o alkohol, to naprawdę bardzo sporadycznie zdarza mi się go nadużyć (powiedzmy raz w roku), natomiast powinienem się pilnować, bo pewnie mam skłonności genetyczne.
Jeśli chodzi o tę nieszczęsną kłótnię między żoną a mamą to przyszedłem dopiero na sam koniec i nie słyszałem większości, a z racji spożycia alkohlu moja percepcja nie była wtedy na najwyższym poziomie.
Starałem się wspierać żonę w czasie problemów w pracy i w trakcie szukania nowej pracy. Powiedziałem też mamie, że zachowała sie nie fair. Mam wrażenie, że żona przenosiła na mnie swój gniew na teściową.
Jeśli chodzi o kompromis to chodzi mi przynajmniej o tolerowanie moich rodziców. A nawet, jeśli nie żona nie ma ochoty się z nimi spotykać, to żeby nie utrudniała tego kontaktu mnie i synowi (przynajmniej raz na jakiś czas). Obecnie żona powiedziała, że nie puści syna do dziadków, a jesli oni chcą się spotykać z nim, to niech przychodzą do nas. Tato przychodzi czasami (mimo, że nie jest zbyt mile widziany), a mama nie.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ