Pretensje żony są uzasadnione. Mnie również jako nowo upieczonej mamy nic tak bardzo nie irytowało jak wściubianie nosa w moje obowiązki, doradzanie na siłę, nie traktowanie mnie poważnie. Każda ,,świeża'' matka chce stanąć na wysokości zadania i sprostać swojemu macierzyństwu. Także temu adopcyjnemu. Może tym bardziej Twojej żonie trudno było przyjąć narzucanie przez teściową swych metod .
Dlatego podjęłam decyzję, że sama będę zajmowała się dzieckiem (i tak było z całą czwórką, nikt mi nie pomagał, chciałam sama uczyć się odpowiadać na potrzeby swoich dzieci) i dałam jasno do zrozumienia, że gdy będę potrzebowała pomocy albo porady to sama się po nie zgłoszę.
Młodym rodzicom wystarczy otwartość ich rodziców i teściów i świadomość, że można na nich liczyć. I należy tę granicę młodych uszanować.
Nawet jeśli ma się większe doświadczenie i dobre intencje.
I niech sobie mają, ważne jednak by obie umiały zająć się swoim życiem , nie czyimś. Z własnego doświadczenia pamiętam, że po naszym slubie moi teściowie bardzo skoncentrowali się na nas, na naszym życiu. Tak najłatwiej bo nie trzeba zajmować się swoim. I swoich problemów nie widać.
A co było tego powodem?
To nie jest priorytet. Priorytetem powinno być porozumienie się z żoną. Z biegiem czasu sytuacja konfliktowa z rodzicami może się ocieplić.
Jesteś przede wszystkim mężem. Ojcem. Potem synem. Jedność masz stanowić z żoną, nie z rodzicami.