Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ania10

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ania10 »

Unicorn2 pisze: 29 mar 2018, 7:50 Monti uważaj z tymi wyznaniami o przemocy forum nie jest anonimowe. Moja żona naprzykład czyta to forum i złoźyła do sądu fragmenty postów , chciała udowodnić jak to jej nie chce .
Poszło chyba 15 stron A4 , zwłaszcza Lustro jest teraz sławna .Pozdrawiam żone jeśli to czyta.
Jest anonimowe. W sadzie nie jest do udowodnienia to ze to co ktos napisał zostalo napisane przez niego osobiscie. To ze sobie zona cos posklejala nie ma znaczenia.
Pozatym ja osobiscoe nie rozumiem tego calego kopania sie w sadzie i udowadniania win.
Na sile przeciez nikogo sie nie zatrzyma przysobie a postepowanie kazdego osadzi Bog.
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Ania10 pisze: 29 mar 2018, 9:27 Pozatym ja osobiscoe nie rozumiem tego calego kopania sie w sadzie i udowadniania win.
Czyli lepiej wyrazić zgodę na rozwód? :shock:
Ania10

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ania10 »

jacek-sychar pisze: 29 mar 2018, 9:29
Ania10 pisze: 29 mar 2018, 9:27 Pozatym ja osobiscoe nie rozumiem tego calego kopania sie w sadzie i udowadniania win.
Czyli lepiej wyrazić zgodę na rozwód? :shock:
Nie. Wskaż gdzie napisałam ze nalezy sie na rozwod zgodzić.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Oprócz spawy rozwodowej jest jeszcze ryzyko wykorzystania tego w ewentualnym postępowaniu karnym czy dyscyplinarnym (a to akurat mogłoby mi bardzo zaszkodzić zawodowo).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel »

Dlatego warto dbać o anonimowość, warto również panować nad sobą i swoimi słowami.
Warto tak pracować nad sobą by nie było potrzeby pilnowania się, aby nasza postawa była świadectwem :)

Unicorn, wg mnie to dobrze, że Twoja żona czyta forum.
Może coś do niej trafi, może dozna tu olśnienia i przemieni swoje życie? Może czytając to i owo również postanowi nad sobą pracować? Może również zapragnie żyć inaczej?
Również pozdrawiam Panią Unicornową :))
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Wiedźmin

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Unicorn2 pisze: 29 mar 2018, 7:50 Monti uważaj z tymi wyznaniami o przemocy forum nie jest anonimowe. Moja żona naprzykład czyta to forum i złoźyła do sądu fragmenty postów , chciała udowodnić jak to jej nie chce .
Poszło chyba 15 stron A4 , zwłaszcza Lustro jest teraz sławna .Pozdrawiam żone jeśli to czyta.
Hehe - a to dość zabawne :)

Proponuje administratorom forum, automatyczne kasowanie logów z odwiedzin.
Aby w przypadku, jak kiedyś prokuratura faktycznie wystąpi o zapis logów (gdzie jest informacja, o jakiej godzinie z jakiego IP, jaki NICK coś klikał) - aby nie było czego "wydać" organom ścigania :)

Mogę pomóc ustawić coś takiego, jeśli jest taka potrzeba :)
Wówczas nawet jeśli ktoś powoła się na zapisy, które tu powstają - nie będzie można wydać żadnych danych - forum stanie się jeszcze bardziej anonimowe :)

Pozdrawiam wszystkie żony i mężów :D "skrytych czytaczy - szukających haków" ;) :D
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Ania10 pisze: 29 mar 2018, 9:40 Nie. Wskaż gdzie napisałam ze nalezy sie na rozwod zgodzić.
Ja Tobie tego nie zarzuciłem, chciałem tylko otrzymać właśnie taka jasną odpowiedź. :D
Ania10

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ania10 »

Monti pisze: 29 mar 2018, 10:02 Oprócz spawy rozwodowej jest jeszcze ryzyko wykorzystania tego w ewentualnym postępowaniu karnym czy dyscyplinarnym (a to akurat mogłoby mi bardzo zaszkodzić zawodowo).
Czyli co już sie zegnasz z rodzina?
Skoro boisz sie odpowiedzialności karnej to chyba twoje winy sa znacznie wieksze anizeli nam malujesz.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Nie żegnam się z rodziną ani też nie boję się odpowiedzialności. Chodzi mi bardziej o to, że w sądzie większe znaczenie niż prawda i szerszy kontekst sytuacji mają dowody posiadane przez stronę, która chce coś wykazać. Ja w przeciwieństwie do mojej żony nie gromadziłem dowodów przeciwko niej.
Nie próbuję się wybielać. Nie jestem bez winy, ale nie jestem też jakimś oprawcą.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel »

Monti pisze: 29 mar 2018, 12:57 Nie jestem bez winy, ale nie jestem też jakimś oprawcą.
Tutaj Monti bardzo ważne są subiektywne odczucia Twojej żony.

Napiszę z własnego doświadczenia.
Jestem cholerykiem, nie było trudno mnie więc doprowadzić do stanu wrzenia, jednocześnie nie miałem niemal nigdy intencji by żonę ranić. Byłem bardzo bezpośredni i mierzyłem swoją miarą - dla mnie moje gadanie i krytyka były akceptowalne, ja bym po takich samych słowach nie czuł się zraniony. Za dobre chwaliłem, to co mi się nie podobało bezpradonowo i otwarcie krytykowałem.
Moja żona jest DDA, DDD, DDRR (tak jak i ja - pogubieni się przyciągają).
Nie miałem pojęcia, że nie ma problemu z krytyką, o ile ta nie dotyczy jej.
Nie wiedziałem, że nawet krytykując innych, w jej odczuciu krytykuję i ją.
Nie wiedziałem, że ma kompletnie inną wrażliwość i dystans do siebie niż ja, że to co dla mnie jest ok, ją niesamowicie rani i zniechęca.
Nie wiedziałem, że jako kobieta jest tak inna ode mnie.

W efekcie - wydawało mi się, że jestem miłym i kochającym, aczkolwiek wymagającym mężem, że można mi powiedzieć wszystko.
Miałem rację - wydawało mi się.
Żona miała mnie niemal za tyrana, kogoś przy kim nie może się otworzyć, bo zaraz dostanie kontrę i krytykę. Gdy ja jej coś tłumaczyłem, z czymś się nie zgadzałem, wg niej były to z mojej strony "jazdy". Bo ja chciałem aby zrozumiała moje racje, więc skrupulatnie tłumaczyłem.
Było to ode mnie zarówno zależne jak i niezależne.
Niezależne - efekt DDX u żony.
Zależne - niedobór empatii, niewłaściwa komunikacja, racjoholizm, brak wiedzy.

W kryzysie postanowiłem, ze sporymi początkowymi oporami, zmienić siebie. Bo tylko na siebie mamy bezpośredni wpływ.
Można powiedzieć, że równo dwa lata temu postanowiłem sprawdzić jak moja żona ze wszystkimi skutkami DDX będzie funkcjonować, gdy ja poprawię to co jest ode mnie zależne.
Moje własne doświadczenie mówi, że moja własna zmiana spowodowała potężną poprawę w relacji małżeńskiej.
Miałem o tyle szczęście, że z sytuacji dla mnie po ludzku beznadziejnej, żona postanowiła wrócić (mentalnie) i znowu być żoną.
Pod wpływem stałości mojej postawy i efektów mojej pracy nad sobą ona również zaczęła się zmieniać.

Jasne, nie zawsze musi się tak zakończyć.
Warto jednak moim zdaniem zrobić wszystko co leży w naszym zasięgu. Gwarantowane plusy - zmienisz siebie, co przełoży się na wiele relacji, również tej z samym sobą i Panem Bogiem :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Jeśli chodzi o moją sytuację, to powiedziałbym raczej, że to żona jest cholerykiem i bardzo często jej gniew jest w moim odczuciu zupełnie nieadekwatny do sytuacji. Mnie nie jest łatwo wyprowadzić z równowagi, ale jak się komuś uda, to - niestety - zdarzało mi się tracić kontrolę nad sobą. Nad tym oczywiście musze pracować.

Oczywiście, najbardziej optymalnie byłoby, żeby żona też nad sobą pracowała, ale niestety nie mam na to wpływu.

Myśląc o tym wszystkim co mi radzicie, obawiam się tylko tego, że chcąc załagodzić sytuację i uratować związek, będę szedł na coraz dalsze ustępstwa (także wbrew sobie) i w końcu stanę się "niewolnikiem" żony. A wtedy ani ja nie będę szcześliwy, ani nie będę dla niej atrakcyjny.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Monti pisze: 29 mar 2018, 13:54 Myśląc o tym wszystkim co mi radzicie, obawiam się tylko tego, że chcąc załagodzić sytuację i uratować związek, będę szedł na coraz dalsze ustępstwa (także wbrew sobie) i w końcu stanę się "niewolnikiem" żony. A wtedy ani ja nie będę szcześliwy, ani nie będę dla niej atrakcyjny.
Monti, tak uważasz na ten moment, gdy nie zacząłeś pracy nad sobą. Da się inaczej, naprawdę. I wszystko zadzieje się w wolności. Tylko zacznij robić to, co swego czasu Pavel.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Rosiczka »

Pavel,
a czy mógłbyś prosze napisać, czy jakieś konkretne wydarzenie miało wpływ na to, ze Twoja żona wróciła? I ile czasu trwało, zanim "doceniła" :) Twoja zmianę?
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: rak »

Nirwanna pisze: 29 mar 2018, 14:30
Monti pisze: 29 mar 2018, 13:54 Myśląc o tym wszystkim co mi radzicie, obawiam się tylko tego, że chcąc załagodzić sytuację i uratować związek, będę szedł na coraz dalsze ustępstwa (także wbrew sobie) i w końcu stanę się "niewolnikiem" żony. A wtedy ani ja nie będę szcześliwy, ani nie będę dla niej atrakcyjny.
Monti, tak uważasz na ten moment, gdy nie zacząłeś pracy nad sobą. Da się inaczej, naprawdę. I wszystko zadzieje się w wolności. Tylko zacznij robić to, co swego czasu Pavel.
Myślę podobnie, dając (służąc) żonie /innym ze swojej wolności, a nie przymusu (woli, stanu małżeńskiego, nawyków, sytuacji,...) możesz wydać się żónie jeszcze atrakcyjniejszy, bo silniejszy i pewniejszy siebie.
Jest to kompletne przeciwieństwo "bycia niewolnikiem", bo to jest Twój wolny wybór i inni to widzą, a nie cierpiętnicze poświęcanie, żeby "wytrzymać" bo tak trzeba. Według mnie niewolnikiem jest się tylko wtedy kiedy faktycznie się nie ma wyboru, ale nie jest się jego świadomym, tylko postępuje się starym utartym szlakiem będąc przekonanym, że nie ma żadnego innego. Szlakiem swoich nawyków, nałogów, potrzeb innych i wzorców jakie się wyniosło z życia.
Ale żeby stanąć w takim miejscu, trzeba najpierw wykonać ogrom pracy, zrozumienia siebie, swoich uwarunkowań, potrzeb, postaw, itd... Poźniej zostaje tylko każdego następnego dnia potwierdzanie dokonanych wyborów ;) .
Droga do tego jednak wyboista i może się okazać, że wielu osobom odpowiada Twoje rzeczywiste zniewolenie i będą się starali się Ciebie zawrócić, ale dalej to jest tylko Twoja decyzja, czy na to pozwolisz...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: GosiaH »

Monti, mój wracający mąż powiedział mi kiedyś "wiem jak bardzo cię zraniłem. Gdybym mógł cofnąć czas wielu rzeczy bym nie zrobił albo zrobił inaczej, ale nie mogę, postaram się naprawić tyle, ile dam radę".
Mi te jego słowa bardzo pomogły - raz, że zobaczyłam, że on wie że zawalił, dwa, dostrzegłam chęć zmian.

Nie wiem czy jesteś gotów coś podobnego powiedzieć żonie i wcale ona nie musi tego przyjąć.
Ja się dzielę doświadczeniem, ty bierz z tego ile chcesz.

Pomodlę się za twoje małżeństwo
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
ODPOWIEDZ