zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wiedźmin

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Wiedźmin »

kemot79 pisze: 04 mar 2018, 18:55 [...] Jest ok jak idziemy do znajomych, na zakupy czy rodziny i wtedy jesteśmy małżeństwem

[...] już w relacjach między nami jesteśmy po rozwodzie.
Kemot - szczerze - wyjście wspólne do znajomych czy rodziny jak najbardziej wpisuje się w "relacje między nami".

Możesz rozwinąć "w jakich relacjach między Wami jesteście po rozwodzie"?

Bo mi przychodzą na myśl relacje pt. "seks i okolice" ... no ale one w kryzysie nawet bez rozwodu bardzo często nie funkcjonują... więc pewnie o tym nie piszesz... zatem o czym?
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Aleksander

nie chodzi o sex i okolice ;)

Wszystkie te wyjścia są z dziećmi - tak jakby pokazywała że z dziećmi tak ( tutaj gramy) a bez dzieci grać nie musimy ( nie jesteśmy przecież małżeństwem).

Trudno mi to wszystko logicznie wyjaśnić- nie traktuję tych wyjść jako prognostyk ( dobry) na przyszłość a raczej jako realizację planu żony na życie. Przed rodziną i znajomymmi udajemy, że jesteśmy małżeństwem poza tym gronem jesteśmy po rozwodzie.
Ukasz

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Ukasz »

Kemot, żona domagała się rozwodu i go dostała. Zgodziłeś się tylko na jej prośbę, dla niej. Teraz chce z Tobą mieszkać, ale wciąż przypomina Ci o rozwodzie. Może po prostu jej powiedz, że to Cię tak rani, że może doprowadzić do wyprowadzki? Że jeśli chce dalej mieszkać z Tobą i z dziećmi, żeby one miały jednak oboje rodziców jakoś razem, żeby ona korzystała z Twojej opieki, to niech się powstrzyma od tego wyciągania rozwodu? Może zaproponujesz pewne minimalne zasady, które pozwolą Ci odnaleźć się w tej sytuacji?

Może nawet tak: jesteśmy w punkcie zero, przeszłość dla niej zamknięta, to traktujmy się nawzajem jako osoby sobie bliskie, jak przyjaciele, nie wykluczając nic w przyszłości? Chyba mówiła Ci, że chce odzyskać "wolność" - i ją ma, zaczyna od nowa, to niech jej nie ogranicza od razu przekreślając Ciebie?

Moje doświadczenie jest takie, że wyprowadzka pomaga stanąć na nogi, ale może zamknąć drogę do powrotu.
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Witajcie po długiej przerwie

sytuacja się u mnie komplikuje a może bardziej zaczyna przypominać schemat. Jak już udało mi się z forum dowiedzieć, kobiety są bardzo emocjonalne ( wiedziałem wcześniej ale nie wiedziałem, że aż tak ;) ) i żonie jednak wspólne zamieszkiwanie zaczyna "przeszkadzać". Przy czym nie żąda wyprowdzki i sama się nie wyprowadza ale zauważyłem, że unika wręcz sytuacji wspólnych wyjść, wyjazdów. Wszystko wygląda dziwacznie- rodziny dalej nie wiedzą, święta spędzamy razem, jeździmy na zakupy, chodzimy na spacery ( ale z dziecmi) ale nie ma szans na wyjście do wspólnych znajomych, wspólny wyjazd itp. Ba poszła nawet dalej i w rozmowach z koleżankami, przyjaciółkami ukrywa fakt bycia ze mną w jakimś miejscu np. jedziemy do lekarza to w rozmowie tel. prowadzonej nawet przy mnie mówi jade do lekarza. Najbardziej martwi mnie jednak fakt odmowy wspólnych wyjazdów. NIe martwi mnie, że ona nie jedzie ( potrafię się super bawić z dziećmi) ale to, że chłopaki przez taką postawę zaczynają się domyślać. Moja z kolei postawa i stanowisko w kwestii rozwodu było wynikiem jej gwarancji na to, że nic się nie zmieni. Wydawało się, że te słowa mają potwierdzenie ale prędkość zmian mnie przeraża. Nie mamy podziału funduszy i nie wymaga ode mnie płacenia alimentów ( są zasądzone). Kwestia finansowa wygląda jak dotychczas ( czyli mało korzystnie dla mnie).
Jonasz

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Jonasz »

Witaj w Twoich wpisach dostrzegłem parę rzeczy

Popatrz ileś lat temu pojawia się dwójka dzieci.
Zona jest z nimi sam. Emocje duże, potrzebując Twojego wsparcia. Ty chyba byleś w pracy. Czy w tamtym czasie mogla liczyć na wsparcie? Twojej mamy, swojej?

Masz dwóch chłopców, tak. To normalne, ze przechodzą pod opiekę taty. Ty jesteś z nimi a ona dalej jest sama.
Rola kobiety w wychowaniu chłopców jest niedoceniona. I wcale nie kończy się na wieku przedszkolnym.
Jak oceniasz, teraz tylko pierze i gotuje, kto odrabia lekcje z chłopcami? Jak się w stosunku do nich odnosi. Tak samo jak do Ciebie?
Ciepło czy surowo, chętnie czy z musu. Jak mama czy inaczej.
Czy chłopcy nie daj Boże źle się do niej odnoszą? Uczysz ich prawidłowo i reagujesz?

W pewnym momencie na swoim podwórko dostrzegłem, ze córka naśladuje zonę. W stosunku do mnie i do syna.
Reakcja
W pewnym momencie dostrzegłem ze zona w stosunku do syna no jakby pojawiła kastracja psychiczna, a ponieważ mam na tym punkcie radar niezwykle czuły to reakcja była natychmiastowa co nie oznacza ze prawidłowa ;)

Może zona izoluje się bo nie widzi miejsca dla siebie w domu, czuje się niepotrzebna?
A może dalej czuje się samotna? Od iluś lat?
A może i byc tak ze to cos z domu rodzinnego?

Słyszałeś ze kobieta jak se coś zakoduje zwłaszcza połączenie zdarzenia z uczuciami to na wieki?
Jak negatywne to będą ja niszczyć cały czas. Myślę ze tak działają.
Dlatego myślę ze kluczem może być dostrzeżenie takiego faktu, zrozumienie i po prostu przeproszenie. Za tamte negatywne uczucia. Bo są dla niej dużym ciężarem ;)
Choćby to było 20 lat temu.

Oglądnij "Przez uśmiech do lepszego małżeństwa". Gungor jest mistrzem świata. Można i trzeba się tego nauczyć.

Choroba o której pisałeś nie ze stresu?


Poczytaj o Felinoterapii, może to jest pomysł ?
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

jarek70 pisze: 04 kwie 2018, 13:31 Witaj w Twoich wpisach dostrzegłem parę rzeczy

Popatrz ileś lat temu pojawia się dwójka dzieci.
Zona jest z nimi sam. Emocje duże, potrzebując Twojego wsparcia. Ty chyba byleś w pracy. Czy w tamtym czasie mogla liczyć na wsparcie? Twojej mamy, swojej?

Zawsze żonę wspierałem a dzieci więcej czasu spędzały ze mną niż z nią. Pomoc miała i mojej mamy ale moją zawsze. Razem wstawaliśmy w nocy do dzieci. Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, że ja spalem a żona przewijała

Masz dwóch chłopców, tak. To normalne, ze przechodzą pod opiekę taty. Ty jesteś z nimi a ona dalej jest sama.
Rola kobiety w wychowaniu chłopców jest niedoceniona. I wcale nie kończy się na wieku przedszkolnym.
Jak oceniasz, teraz tylko pierze i gotuje, kto odrabia lekcje z chłopcami? Jak się w stosunku do nich odnosi. Tak samo jak do Ciebie?
Ciepło czy surowo, chętnie czy z musu. Jak mama czy inaczej.
Czy chłopcy nie daj Boże źle się do niej odnoszą? Uczysz ich prawidłowo i reagujesz?

Żonę zawsze traktowałem przy nich jak księżniczkę- jestem z tych " co kobiety kwiatkiem nie uderzy". Mają wpojony szacunek do kobiet i matki przede wszystkim. Lekcje odrabiamy na zmiane ale ja częściej

W pewnym momencie na swoim podwórko dostrzegłem, ze córka naśladuje zonę. W stosunku do mnie i do syna.
Reakcja
W pewnym momencie dostrzegłem ze zona w stosunku do syna no jakby pojawiła kastracja psychiczna, a ponieważ mam na tym punkcie radar niezwykle czuły to reakcja była natychmiastowa co nie oznacza ze prawidłowa ;)

Może zona izoluje się bo nie widzi miejsca dla siebie w domu, czuje się niepotrzebna?
A może dalej czuje się samotna? Od iluś lat?
A może i byc tak ze to cos z domu rodzinnego?

Słyszałeś ze kobieta jak se coś zakoduje zwłaszcza połączenie zdarzenia z uczuciami to na wieki?
Jak negatywne to będą ja niszczyć cały czas. Myślę ze tak działają.
Dlatego myślę ze kluczem może być dostrzeżenie takiego faktu, zrozumienie i po prostu przeproszenie. Za tamte negatywne uczucia. Bo są dla niej dużym ciężarem ;)
Choćby to było 20 lat temu.

Bez wątpienia powiela schemat z domu ale w mojej ocenie nie jest powinno być to dla niej usprawiedliwieniem.

Oglądnij "Przez uśmiech do lepszego małżeństwa". Gungor jest mistrzem świata. Można i trzeba się tego nauczyć.

Choroba o której pisałeś nie ze stresu?

Zdecydowanie ze stresu


Poczytaj o Felinoterapii, może to jest pomysł ?
jacek-sychar

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: jacek-sychar »

Kemot
Co jest Twoją wypowiedzią w poście a co cytatem z Jarka?
Jonasz

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Jonasz »

Kemot.

Zawsze żonę wspierałem a dzieci więcej czasu spędzały ze mną niż z nią. Pomoc miała i mojej mamy ale moją zawsze. Razem wstawaliśmy w nocy do dzieci. Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, że ja spalem a żona przewijała

Więc uczestniczyłeś w "obsłudze technicznej" .
Wypełniałeś swoje 50 % rodzicielstwa. A przytulenie, rozmowa z zoną, wspólne wpatrywanie się w dziecko i powiedzenie ze jestem szczęśliwy? Czy w hierarchi zona - dziecko dziecko nie przesunęło się nad zonę?
Mowisz Twoja mama z nią zostawała. Hmmm. Tam tez coś mogło się podziać bez niczyjej winy.
Jak teraz relacja Twoja zona a Twoja mama? Poprawna , bo nie doszukałem?
Jonasz

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Jonasz »

Kemot prosta sprawa .
Od ołtarza wyszliście razem. Staliście się jednością.
Od którego momentu zaczęliście się rozjeżdżać, jak Ci się wydaje?
Emocjonalnie, fizycznie itd.
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Super, że tak drazysz temat ;) z tesciami z dwoch stron kontakt jest bardzo dobry, ani jedni ani drudzy nie wiedza o rozwodzie. Zona zawsze byla zawsze calym moim swiatem i kochalem ja szalencza miłością. Natomiast masz racje byl czas ze zona w hierarchi waznosci byla za dziecmi i bylo z tego powodu szereg nieporozumień. Potem naprawialem ale widac za późno.
Jonasz

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Jonasz »

kemot79 pisze: 05 kwie 2018, 13:19 Super, że tak drazysz temat ;) z tesciami z dwoch stron kontakt jest bardzo dobry, ani jedni ani drudzy nie wiedza o rozwodzie. Zona zawsze byla zawsze calym moim swiatem i kochalem ja szalencza miłością. Natomiast masz racje byl czas ze zona w hierarchi waznosci byla za dziecmi i bylo z tego powodu szereg nieporozumień. Potem naprawialem ale widac za późno.
Kemot dużo mi wyjaśniło zrozumienie jaki ja wszedłem w małżeństwo a potem analogicznie otworzyło mi się jaka zona weszła w małżeństwo, z jakiego domu.
A jak sobie pomyśle jak nierealne były oczekiwania moje.
Jednym zdaniem mógłbym to określić tak, wchodząc w małżeństwo dostane od kogoś to wszystko czego nie dostałem w domu. Plus jeszcze coś -wiesz co :lol: I będzie pięknie.
Ani ona ani ja nie mieliśmy za rodziców Jezusa i Maryi :D
Jonasz

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Jonasz »

kemot79 pisze: 05 kwie 2018, 13:19 Super, że tak drazysz temat ;)
Kemot przepraszam jeżeli odniosłeś wrażenie ze wchodzę z butami. Nie to było moim zamiarem.
Pytam o pewne obszary dlatego, ze zauważam z Twoich postów pewną rzecz, którą sam doświadczyłem.
Zwłaszcza ostatni Twój post o zachowaniu żony w stosunku do Ciebie mi to przypomniał.
Zróbmy tak jeżeli dasz znak wtedy napiszę o tym. ;)
inga
Posty: 230
Rejestracja: 15 kwie 2017, 9:28
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: inga »

Tomku czytam na bieżąco Twoj wątek i cały czas podskórnie czuję, że Twoja żona woła o miłość.. Ja obecnie jestem w stanie się wyprowadzić, żeby odczuć jak mężowi na mnie zależy.. Wiem, że to nie jest droga i łapię się resztek rozsądku a raczej przyjmuje Światło Ducha Św. który czuwa nad moją chora głowa..
Cierpliwości Ci życzę
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Niezapominajka »

Jarek przybij piątkę, to też byłam ja z początków małżeństwa.
Inga, co się dzieje? Aż tak źle? Takie myśli? Jak jest? Jaki jest on i czego Ci brakuje?
Jonasz

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Jonasz »

inga pisze: 06 kwie 2018, 17:49 Tomku czytam na bieżąco Twoj wątek i cały czas podskórnie czuję, że Twoja żona woła o miłość..
Niezapominajko piąteczka przy piątuniu :lol:
Niezapominajka pisze: 06 kwie 2018, 19:06 Tomku czytam na bieżąco Twoj wątek i cały czas podskórnie czuję, że Twoja żona woła o miłość.
Inga mam podobne odczucia.
A gdybyś dodała do tego powiedzmy następny element:
rozwód cywilny w zawieszeniu bez z powiadamiania najbliższej rodziny?, czyli zabezpieczony byt (alimenty)?
kemot79 pisze: 04 kwie 2018, 9:04 Jak już udało mi się z forum dowiedzieć, kobiety są bardzo emocjonalne ( wiedziałem wcześniej ale nie wiedziałem, że aż tak ;) ) i żonie jednak wspólne zamieszkiwanie zaczyna "przeszkadzać". Przy czym nie żąda wyprowdzki i sama się nie wyprowadza ale zauważyłem, że unika wręcz sytuacji wspólnych wyjść, wyjazdów. Wszystko wygląda dziwacznie- rodziny dalej nie wiedzą, święta spędzamy razem, jeździmy na zakupy, chodzimy na spacery ( ale z dziecmi) ale nie ma szans na wyjście do wspólnych znajomych, wspólny wyjazd itp. Ba poszła nawet dalej i w rozmowach z koleżankami, przyjaciółkami ukrywa fakt bycia ze mną w jakimś miejscu np. jedziemy do lekarza to w rozmowie tel. prowadzonej nawet przy mnie mówi jade do lekarza. Najbardziej martwi mnie jednak fakt odmowy wspólnych wyjazdów.

A to już zapaliło mi dzwonki alarmowe. Ten tryb życia,postępowania.
Nie chcę straszyć, wywoływać sztucznej paniki ale .....ale jakoś dziwnie przypomina mi to samego siebie.
Z pewnego okresu.
ODPOWIEDZ