Brak nadziei

Co o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa mówią Biblia, Katechizm, dokumenty papieskie...

Moderator: Moderatorzy

Dzoana
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2023, 11:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Brak nadziei

Post autor: Dzoana »

Jeszcze kilka miesięcy temu byłam szczęśliwą mężatką. Ponad 3 miesiące temu mąż niespodziewanie wyznał mi po 16 latach małżeństwa, że już mnie nie kocha, że uczucie do mnie w nim wygasło i odchodzi. Moje życie straciło sens. Byłam oddaną żoną i matką. Byłam wierną katoliczką, chodziłam do Kościoła w każdą Niedziele i święta, nabożeństwa, codziennie dziękowałam Bogu za moją rodzinę. Nie rozumię dlaczego pomimo mojego poświęcenia i oddania utraciłam to co dla mnie najcenniejsze. Tak bardzo kocham męża, brakuje mi jego przytulenia, miłego słowa, nie rozumie dlaczego tak postąpił. Mam podejrzenia że stoi za tym jakaś inna osoba. Tak ciężko mi żyć, nawet dla dzieci. Odmawiam w naszej intencji Nowennę Pompejańską ale nie przynosi to żadnych efektów. Obecnie leczę się u psychologa i psychaiatry ale i tak muszę ogromnie się zmusić aby wstać rano z łóżka. Bardzo schudłam, nie mogę spać, nie wiem jak mam dalej funkcjonować. Nie mam już nadzieji na lepsze jutro...
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Brak nadziei

Post autor: Al la »

Witaj, Dzoana.

Trafiłaś w dobre miejsce, na tym forum są praktycznie same takie osoby, których współmałżonek wycofał się z przysięgi małżeńskiej i z miłości. I teraz tak jest, że bardzo cierpisz, nic nie daje Tobie pociechy. Przeżywasz żałobę po stracie, musi minąć jakiś czas, kiedy to wszystko przestanie tak boleć.

Moja historia jest podobna do Twojej, może z takim wyjątkiem, że początkowo zamieniłam ten mocny ból w złość i gniew. Refleksja i zdrowienie przyszło później, kiedy zaczęłam odpuszczać. Właśnie dzięki łasce Bożej i Jego interwencji w moje myślenie.

Możesz nie czuć nadziei, ani efektów na modlitwie, to nie przyjdzie od razu, ale mogę Cię zapewnić, że powolutku zaczniesz inaczej patrzeć na swoją sytuację.
Jan Paweł II powiedział, że chrześcijanin to człowiek nadziei...

A może zajrzysz na naszą stronę z konferencjami z rekolekcji wspólnotowych http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/? Są tam konferencje o kryzysie, sakramencie, modlitwie, przebaczeniu. Warto zająć czymś głowę, kiedy nic Ci nie przynosi ukojenia.

Tak myślę, że przydałaby się Tobie wspólnota w realu, osoby, które przeżywają, to, co Ty. Tutaj jest mapa naszych ognisk https://www.google.com/maps/d/viewer?mi ... 698127&z=3

Pozdrawiam, na pewno wesprą Cię nasi forumowicze.

I zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Mimi
Posty: 104
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Brak nadziei

Post autor: Mimi »

Dzoana pisze: 19 wrz 2023, 9:40 Jeszcze kilka miesięcy temu byłam szczęśliwą mężatką. Ponad 3 miesiące temu mąż niespodziewanie wyznał mi po 16 latach małżeństwa, że już mnie nie kocha, że uczucie do mnie w nim wygasło i odchodzi. Moje życie straciło sens. Byłam oddaną żoną i matką. Byłam wierną katoliczką, chodziłam do Kościoła w każdą Niedziele i święta, nabożeństwa, codziennie dziękowałam Bogu za moją rodzinę. Nie rozumię dlaczego pomimo mojego poświęcenia i oddania utraciłam to co dla mnie najcenniejsze. Tak bardzo kocham męża, brakuje mi jego przytulenia, miłego słowa, nie rozumie dlaczego tak postąpił. Mam podejrzenia że stoi za tym jakaś inna osoba. Tak ciężko mi żyć, nawet dla dzieci. Odmawiam w naszej intencji Nowennę Pompejańską ale nie przynosi to żadnych efektów. Obecnie leczę się u psychologa i psychaiatry ale i tak muszę ogromnie się zmusić aby wstać rano z łóżka. Bardzo schudłam, nie mogę spać, nie wiem jak mam dalej funkcjonować. Nie mam już nadzieji na lepsze jutro...
Kochana, przytulam Cię wirtualnie. Nikt z nas nie jest przygotowany na taki cios. Zawieramy małżeństwo w nadziei, że nasze dobre chęci utrzymają ten związek w dobrej kondycji dopóki będziemy tego chcieli. A tu nagle coś zaczyna iść nie tak. I nie rozumiemy dlaczego, przecież tak się staraliśmy. To doświadczenie śmiertelnie bolesne. Wiem. Przechodziłam to. Trudno sie zebrać do kupy, brak apetytu, ochoty na cokolwiek, powracające natarczywe myśli, itp.

Lecz się dalej, dobrze że udałaś się do specjalistów. Pamiętaj, że największym specjalistą jest BÓG. Modlitwa zawsze przynosi efekty, ale nie zawsze takie jakich sie spodziewamy. Lepsze, zaufaj.

Zadbaj o siebie, to najlepsze, co możesz zrobić. Ja na terapii usłyszałam, ze męża uczyniłam gwarantem mojego szczęścia, czyli tak jakby był częścią mnie. Kiedy go zabrakło, we mnie powstała ogromna dziura. I tę dziurę trzeba wypełnić na powrót sobą. Szybko sie za to zabrałam, bo wyobraźnia pokazała mi mnie samą jak potwora z obrazów Beksińskiego. Nie chciałam i nie chcę taka być. Jestem sobą. Już nie oczekuję, że będzie ze mnie zadowolony. I dobrze mi z tym!
ODPOWIEDZ