Jest ciężko
Moderator: Moderatorzy
Re: Jest ciężko
ejkej
Ja też "sama" na święta, mąż specjalnie tak się w pracy pozamieniał, żeby ani w niedzielę ani w poniedziałek nie być w domu, choć przypuszczam, że nawet jakby był to do kościoła by nie poszedł, bo już od miesiąca nie chodzi.
Ja też "sama" na święta, mąż specjalnie tak się w pracy pozamieniał, żeby ani w niedzielę ani w poniedziałek nie być w domu, choć przypuszczam, że nawet jakby był to do kościoła by nie poszedł, bo już od miesiąca nie chodzi.
Re: Jest ciężko
Dziękuję za odpowiedzi i wsparcie.
Jeżeli chodzi o święta to chyba po prostu pojadę gdzieś w Polskę, przed siebie, nie wytrzymam sam w tym pustym mieszkaniu.
Cholera minęło niecałe 7 tygodni a ja mam wrażenie że to już z rok.
Jeżeli chodzi o święta to chyba po prostu pojadę gdzieś w Polskę, przed siebie, nie wytrzymam sam w tym pustym mieszkaniu.
Cholera minęło niecałe 7 tygodni a ja mam wrażenie że to już z rok.
-
- Posty: 232
- Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
- Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jest ciężko
A może skorzystaj z rekolekcji Triduum Paschalnego. Sam na sam z Bogiem.
Re: Jest ciężko
MareS,
spędzę ten czas sam na sam z Bogiem, dlatego chcę się odciąć od rozpraszaczy, otoczenia, mojego miasta.
spędzę ten czas sam na sam z Bogiem, dlatego chcę się odciąć od rozpraszaczy, otoczenia, mojego miasta.
Re: Jest ciężko
Na takie pustki polecam Jasną Górę
Re: Jest ciężko
Witajcie po długim czasie.
Trochę mnie nie było, wróć, byłem ale tylko czytałem.
Moja sytuacja trochę się zmieniła, często spotykamy się z Żoną, mamy dużo lepsze relacje. Wspólne obiady, wieczory, noc.
Gdy rozmawiamy o przyszłości nie sprowadza się to do rozwodu ale do twierdzenia Żony "Nic nie mogę Ci obiecać, nie jestem ani na tak ani na nie, potrzebujemy czasu".
Teraz zaczyna się kolejny 'etap' ciężkiej pracy nad sobą ale i można powiedzieć, że nad związkiem.
Mam nadzieję, że uda nam się to wszystko zbudować od nowa mimo, że to dopiero początek.
Pozdrawiam!
Trochę mnie nie było, wróć, byłem ale tylko czytałem.
Moja sytuacja trochę się zmieniła, często spotykamy się z Żoną, mamy dużo lepsze relacje. Wspólne obiady, wieczory, noc.
Gdy rozmawiamy o przyszłości nie sprowadza się to do rozwodu ale do twierdzenia Żony "Nic nie mogę Ci obiecać, nie jestem ani na tak ani na nie, potrzebujemy czasu".
Teraz zaczyna się kolejny 'etap' ciężkiej pracy nad sobą ale i można powiedzieć, że nad związkiem.
Mam nadzieję, że uda nam się to wszystko zbudować od nowa mimo, że to dopiero początek.
Pozdrawiam!
Re: Jest ciężko
Też tak kiedyś miałem...
Paniczny lęk przed odrzuceniem. Zranienie po odrzuceniu,życie w bólu, w cierpieniu ukrywanym tylko po to żeby ktoś mnie nie odrzucił.Tylko dawanie, tylko przepływ w jedną stronę.
W końcu jest Ktoś kto mnie nigdy nie odrzuci.
Czyli przestałem się bać odrzucenia przez jakiegokolwiek człowieka.
Chroni mnie to też w inny sposób.
Nie wejdę w jakąkolwiek relację z drugim, nie będę się płaszczył, dawał ranić tylko po to żeby drugi był ze mną.
Wyrywam się ze wszystkich relacji międzyludzkich, w których tak funkcjonuję.
A wiesz że NOWYJarek zaczął być dostrzegany przez żonę.
Re: Jest ciężko
ejkej mam nadzieję, że Ci się uda odbudować małżeństwo. To dobrze, że dajecie sobie czas. Ważne żeby go nie zmarnować.
Życzę Ci powodzenia!
Życzę Ci powodzenia!
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jest ciężko
Ejkej - witaj w klubie i zapraszam do wątku Jak wrócić i być szczęśliwym w dziale Odbudowa. Pisz na bieżąco jak Wam idzie, czy tylko mi i Alexandrowi tak ciężko....
Jarek, właśnie o to chodzi, świetnie to ujales, ten lęk przed odrzuceniem to jak syndrom współuzależnienia. Super, że dałeś radę.
Jarek, właśnie o to chodzi, świetnie to ujales, ten lęk przed odrzuceniem to jak syndrom współuzależnienia. Super, że dałeś radę.
Re: Jest ciężko
Dziękuję za odpowiedzi.
Jarku, mi przelatują co chwilę przez głowę myśli na zasadzie 'a co jak nagle stwierdzi, że to nie to i mam spadać na drzewo?' panicznie się tego boję. Doceniam to co jest teraz, ale jest strach.
Santi, nie ma szans na marnowanie czasu, przynajmniej z mojej strony. Dziękuję!
Niezapominajka, to chyba jeszcze nie czas na ten wątek, mimo, że bardzo chciałbym. Tu nie ma jeszcze powrotu, tu jest niezamykanie się przede mną.
Miłego popołudnia.
Jarku, mi przelatują co chwilę przez głowę myśli na zasadzie 'a co jak nagle stwierdzi, że to nie to i mam spadać na drzewo?' panicznie się tego boję. Doceniam to co jest teraz, ale jest strach.
Santi, nie ma szans na marnowanie czasu, przynajmniej z mojej strony. Dziękuję!
Niezapominajka, to chyba jeszcze nie czas na ten wątek, mimo, że bardzo chciałbym. Tu nie ma jeszcze powrotu, tu jest niezamykanie się przede mną.
Miłego popołudnia.
Re: Jest ciężko
wiesz mi Niezapominajko, że nie tylko Wam ciężko . Dzisiaj jakbym dostał swoją żonę w łapy, to bym chyba zadusił, ale na szczęście jest daleko .Niezapominajka pisze: ↑06 kwie 2018, 16:30 Pisz na bieżąco jak Wam idzie, czy tylko mi i Alexandrowi tak ciężko....
Ciekawy jest ten syndrom współuzależnienia. U nas na przykład jak jesteśmy razem to jest zazwyczaj b. przyjemnie, ale po kilku dniach osobno wracają czarne chmury, ale to może jest też wpływ środowiska, a właściwie jego braku... Ponownie wróciłem do myśli, że może przejść na jakiś czas na pełną separację, bo to trochę takie "oszukiwanie", że wszystko jest w porządku...
Ejkej, też słyszałem podobne słowa:
potem dużo cieplejsze, zapewnienia o miłości, że już chce mieć dziecko (ja przed kryzysem b. chciałem ale teraz nie chcę zakładnika naszych problemów) i inne takie. Tylko nie szły za nimi żadne czyny w sprawie odbudowy zaufania, czy pracy nad swoimi emocjami czy uzależnieniami. I tak teraz po kilku miesiącach ciężkiej pracy nad związkiem mam niby kochającą żonę, która teraz nalega na wspólne mieszkanie, dziecko, i inne rzeczy, ale to cały czas taka emocjonalną bomba z odblokowanym zapalnikiem.... Więc ja po prostu nie mogę się z tego cieszyć.
Ehh, mam chyba dzisiaj gorszy dzień, ale i takie się zdarzają...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jest ciężko
Dzisiaj to chyba dużo osób tutaj ma gorszy dzień...mój ciągnie się od lat.
Właśnie, to jest sedno problemu, chce być, wróciłem, ale nie wiem co z tego będzie. Kłóci mi się to z dobra decyzja i robieniem ile moc da, żeby się udało. Bo samo się nie zrobi. Jak to jest, mamy cel a nie mamy planu...
Właśnie, to jest sedno problemu, chce być, wróciłem, ale nie wiem co z tego będzie. Kłóci mi się to z dobra decyzja i robieniem ile moc da, żeby się udało. Bo samo się nie zrobi. Jak to jest, mamy cel a nie mamy planu...
Re: Jest ciężko
Witajcie,
czar euforii prysł, było dobrze, na tyle na ile mogło być. Obiady, spacery, szybkie wyjazdy za miasto, nie tylko z mojej inicjatywy.
Po ostatnim usłyszałem, że tak być nie może, że przecież się rozstajemy, że odejdzie.
'Daj mi swobodę, nie pisz do mnie, nie dzwoń, sama do Ciebie zadzwonię'.
Tak też jest, czekam i zajmuję się sobą.
Gorszy dzień. Dobrze, że dzisiejszy wyjazd służbowy pozwoli się trochę wyłączyć.
czar euforii prysł, było dobrze, na tyle na ile mogło być. Obiady, spacery, szybkie wyjazdy za miasto, nie tylko z mojej inicjatywy.
Po ostatnim usłyszałem, że tak być nie może, że przecież się rozstajemy, że odejdzie.
'Daj mi swobodę, nie pisz do mnie, nie dzwoń, sama do Ciebie zadzwonię'.
Tak też jest, czekam i zajmuję się sobą.
Gorszy dzień. Dobrze, że dzisiejszy wyjazd służbowy pozwoli się trochę wyłączyć.
Re: Jest ciężko
Cześć,
wczoraj moja Żona oznajmiła mi, że w przyszłym tygodniu składa papiery rozwodowe.
Ostatnie tygodnie spędziliśmy na wspólnych obiadach, wyjazdach, spacerach, rozmowach do rana, wszystko szło w dobrym kierunku, tak mi się przynajmniej wydawało.
Wczoraj rano moja Żona postanowiła, że chce się ze mną pożegnać, że dała nam trzy miesiące i nic się przez ten czas nie zmieniło i to koniec.
Czekam co będzie dalej, ale przez te 3 miesiące tak podciętych skrzydeł jak teraz jeszcze nie miałem.
Nie dzwonię, nie piszę, czekam na pozew.
wczoraj moja Żona oznajmiła mi, że w przyszłym tygodniu składa papiery rozwodowe.
Ostatnie tygodnie spędziliśmy na wspólnych obiadach, wyjazdach, spacerach, rozmowach do rana, wszystko szło w dobrym kierunku, tak mi się przynajmniej wydawało.
Wczoraj rano moja Żona postanowiła, że chce się ze mną pożegnać, że dała nam trzy miesiące i nic się przez ten czas nie zmieniło i to koniec.
Czekam co będzie dalej, ale przez te 3 miesiące tak podciętych skrzydeł jak teraz jeszcze nie miałem.
Nie dzwonię, nie piszę, czekam na pozew.
Re: Jest ciężko
Do: ejkej
A to dlatego, że mogą czekać Cię zdarzenia, które będą chciały Ci te skrzydła wyrwać.
Ostrzeżony - uzbrojony.
Waść zadaj sobie niezbędny trud by te skrzydła czym prędzej opatrzyć.ejkej pisze:Czekam co będzie dalej, ale przez te 3 miesiące tak podciętych skrzydeł jak teraz jeszcze nie miałem.
Nie dzwonię, nie piszę, czekam na pozew.
A to dlatego, że mogą czekać Cię zdarzenia, które będą chciały Ci te skrzydła wyrwać.
Ostrzeżony - uzbrojony.