cukierek

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: cukierek

Post autor: krople rosy »

cukierek pisze: 06 maja 2018, 1:41 zy to że nie podaję mężowi obiadu pod nos czyni ze mnie złą żonę? chwalisz się że robisz to 14 lat? codziennie? Niech ci będzie, gratulacje, chociaż i tak w to nie wierzę a mam mniejszy staż małżeński niż ty. Myślę, że to fizycznie niemożliwe np. wyjazdy, choroba czy coś innego może zawsze wyskoczyć. Nawet mnie nie zapytałaś dlaczego? a od razu oceniłaś że jest to dla mnie męczące i upokarzające:(
Nie zyni z Ciebie złej żony. To było pytanie czy podanie posiłku mężowi po pracy jest dla Ciebie problemem? Też jestem żoną i mamą pracującą w domu dlatego odniosłam się do swojego przykładu....nie jako wzoru do naśladowania ale jak to wygląda z mojej perspektywy. Dziwi mnie Twoja reakcja i przyszło mi do głowy że być może Ty sama w swoich oczach czujesz się gorsza, mniej wartościowa i przypusujesz takie patrzenie innym.
Mój mąż nie wymaga ode mnie podlozenia obiadu pod nos. Robię to sama z siebie bo go kocham i tyle. My też jemy obiad wcześniej od męża i czasem coś mu odgrzewam gdy wraca z pracy a czasem je zupełnie coś innego niż my gdyż jest na swojej diecie.
Nie jest to dla niego problemem jak i dla mnie nie jest problemem podanie mu obiadu czy przygotowanie śniadania przed pracą i dzieciom przed szkołą. Pracuję w domu więc takie obowiązki wpisuję w zwykły rytm dnia i nie uważam że robię coś nadzwyczajnego.
Czujemy swoje wzajemne motywy i intencje działania więc nie ma problemu gdy ktoś czegoś nie zrobi. Nie wynika to ze złośliwości, przekory, buntu tylko z różnych okoliczności które nie zawsze sprzyjają by wszystko było zapiete na ostatni guzik.
cukierek pisze: 06 maja 2018, 1:41
Nie chcę podawać mężowi obiadu zawsze pod nos, bo uważam że to przesada. U nas jest tak: my jjemy obiad wcześniej, mąż późno wraca z pracy więc jje taką obiadokolację. Myślę że kiedy sam sobie nałoży to nie koniec świata, zwłaszcza że wraca o różnych porach i zwykle w tym czasie jestem zajęta jakąś swoją domową robotą
Pewnie że nie koniec świata ale myślę że końcem świata również nie byłoby zapytanie z życzliwością męża czy podać mu obiad czy zrobi to sam :)
Ponieważ mógł by w takiej sytuacji odczuć Twoją troskę i miłość może okazałoby się że obiad przyniesie sobie sam i nie będzie chciał Ci przerywać tego co akurat robisz.
Sama piszesz, że mąż potrafi być czuły, otwarty na Was i wyrozumiały więc pewnie istnieją takie okoliczności i Twoja postawa która uruchamia w nim to całe dobro.
Sugerowalam zastanowienie się w jakuch warunkach mąż pokazuje swoją lepszą wersję siebie.
Ważna jest nasza motywacja, widzenie samych siebie i postrzeganie własnej pracy.
Jeśli sama przed sobą będę czuła się jak służąca i ktoś mniej wartościowy to odbierze mi to całą radość działania i podetnie skrzydła do okazywania miłości i dobra. Wszędzie będę widziała zagrożenie i upokorzenie.
Jeśli natomiast wiem kim jestem i po co jestem to nic nie będzie dla mnie męczące a zobaczę we wszystkim okazję do stawania się lepszą i silniejszą .
I w dobrym świetle zobaczę też pracę i działanie człowieka obok mnie.
krople rosy

Re: cukierek

Post autor: krople rosy »

cukierek pisze: 06 maja 2018, 1:41 Napisałaś: "Zawsze też masz możliwość usiąść, odpocząć, zrelaksować się , położyć bo jesteś u siebie. Nie spinasz pośladków i robisz na co masz ochotę." Szczerze zazdroszczę, ja nie zawsze mam taką możliwość a jestem u siebie. Właściwie to cały dzień jestem na nogach a i tak brakuje mi czasu by wszystko zrobić.
Może sama sobie za wysoko stawiasz poprzeczkę? Czas na odpoczynek i zregenerowanie sił jest ważny w każdej pracy: i w domu i poza domem.
Ja go odnajduję bez problemu. Sama sobie organizuję czas pracy tak by na nikim później nie odreagowywac zmęczenia i frustracji.
cukierek pisze: 06 maja 2018, 1:41 bardziej dotknęła mnie sytuacja kiedy miałam obcą osobę w domu i wraca mój mąż. Dialog:
Mąż: zjadłbym coś
Ja: < nic >
M: mówię że zjadłbym coś
J: <nic>
M: co na obiad?
J: obiad jest w garnku, nałóż sobie
M: a ty długo jeszcze będziesz coś robić? weź ty mi nałóż
J: nie mogę bo jestem zajęta, nie widzisz że mamy gościa?
Zastanów się jak się czujesz podając mężowi obiad po pracy? Jak widzisz przy tym samą siebie? Bo może tu jest problem. Dlatego ponawiam pytanie.
I może przed tą obcą osobą nie chciałaś wypaść tak jak samą siebie widzisz.
I zademonstrowalas bunt.
Może mąż w pewnych sytuacjach czuje się przy Tobie jak ktoś obcy? Nie wart choćby....podania obiadu?
I stąd jego reakcja: przekora, złośliwość, chęć podkreślenia ważności i wartości swojej osoby,oschlość, izolacja....
Postawa pominiecia jednej osoby przez drugą skutkuje najczęściej spiralą wzajemnych oskarżeń, roszczeń, krytyki i skutecznego oddalania się od siebie.
Sytuacja się cały czas nakręca jeśli się jej nie przerwie.

Nie oczyszczam Twego męża z zaniedbań. Jednak na forum napisałaś Ty. Jego tu nie ma więc nue ma też możliwości wpływu na niego przez zachęty i sugestie.
Jeśli to co napisałam jest warte zignorowania to po prostu zrób to. Ja tylko piszę jak ja to widzę .
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: cukierek

Post autor: Dotka »

Cukierku przewij te błędne koło wzajemnych pretensji , żali, braku życzliwości, braku uprzejmości wzajemnej. Ktoś to musi przerwać, wyciągnąć pierwszy dłoń z sercem i miłością i lepiej żebyś to była ty niż kowalska która w końcu może pojawić się na horyzoncie. One sa wspaniałe dla naszych mężów. Niczego nie wymagają, nie marudza, są zawsze uśmiechnięte i zadowolone. Słuchają naszych mężów i im współczują. Otaczają troską i zrozumieniem. Wtedy szybka droga do zauroczenia i ucieczki od ciągle czepiajacej się żony.
Ja też wcześniej uważałam że mój mąż wymaga tylko odemnie tego aby było posprzątane, ugotowane to co on chce i podane pod nos, aby dzieci były ogarnięte przeze mnie a on żeby mógł odpocząć po pracy , oddać sie swoim pasjom a wieczorem mam jeszcze być boginią seksu. Zaczęłam sie buntować, na przekór nie robić tego co on chciał bo głupia myślałam że on sie domysli że mi z tym źle. Czasem probowalam mu powiedziec ze taknie chcę, a raczej wykrzyczeć z pretensjami ze ja tak dłużej nie chcę żyć. Zaczęliśmy się oddalać od siebie. Czułam sie wykorzystywana. Mówiłam sobie dlaczego to ja mam ustąpić. Przecież to on powinien pierwszy bo to on nie docenia mnie za to co robię, to on nic nie robi tylko żąda, to on powinien pierwszy wyciągnąć rękę bo to on zawinił, to on ...
Ja nie chciałam pierwsza ręki wyciągnąć, zapomniałam że w małżeństwie chodzi o to aby dawać drugiej osobie z siebie to co najlepsze.
Przerwała to wszystko kowalska.
To co przeszłam było straszne. Te upokorzenie, zranienie, zawód i inne okropne uczucia.
Teraz naprawiamy.
To ja dalej ogarniam dom, sprzątam, piorę, gotuje, ogarniam dzieci i ich zajęcia pozalekcyjne, wszystkich lekarzy, do tego pracuję zawodowo i jestem w tygodniu 9 godz. poza domem.
Ale przestalam traktować to jako przykry obowiązek a podchodze do tego jsko mój dar dla moich najbliższych. A jak jestem zmęczona to mówię o tym mojemu mężowi ale nie ma w tym pretensji i próba omówienia jak sobie pomóc i ułatwić obowiązki.
I gdy ja odpuszczam konfliktowe sytuacje, podchodzę z życzliwością i najpierw staram sie zrozumiec np. przyczynę gorszego nastroju mojego meza to i on podchodzi do mnie ze zrozumieniem. To takie naturalne jest teraz. A wystarczy czasem niewiele. Czasem trzeba zmienić podejście do tego co sie robi i zobaczyć w tym dar dla naszych najbliższych. A myślę że przyjdzie czas gdu oni to docenia.

A wracajac jeszcze do tej sytuacji z obiadem dla męża gdy miałaś goscia w domu.
Zastanawiam się dlaczego nie zareagowalas od razu jak mąż powiedział że by coś zjadł. Przyszedł po pracy , zmęczony i głodny.
Zastanów się czy gdybyś na chwilę przeprosiła gościa i podeszła do męża przywitać się z nim i powiedziała spokojnie cos w tym stylu: "kochanie mamy gościa w domu i nie chcę go zostawiac samego, ale ugotowałam na obiad zupę pomidorową, stoi na piecu w garnku, podgrzej sobie a jak zjesz to dołącz do nas ".
Niby nic wielkiego a zmienia całą sytuacje. Jakbym ja wróciła do domu i zagadela męża że jestem głodna i to dwa razy a on w ogóle nie zareagował na mój powrót z pracy to było by mi cholernie przykro. A dawna ja przed kryzysem byłaby pełna złości i pewnie bym mu coś wykrzyczala i trzasla drzwiami i ostentacyjnie bym zrobiła sobie cos do jedzenia.
Nie jestem dobra w pisaniu i przekazywaniu osobom szukajacym tu pomocy dobrych rad. Ale u mnie było podobnie jak u ciebie i czułam ze to ja cierpię i jestem wykorzystywana. Zatracilam cała dobroc ktora była we mnie bo nie chciałam być służąca. Do niczego dobrego to nie doprowadziło.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: cukierek

Post autor: Dotka »

Takie małe sprostowanie 9 godz każdego dnia 5 dni w tygodniu poświęcam na pracę i dojazdy.

Cukierku może warto spróbowac okazywać mężowi serdeczność, traktować go z miłością, doceniać. Mimo iż on Cię teraz tak nie traktuje. Może tego potrzeba u was , wiecej miłości i uprzejmości w tych codziennych sprawach które składają się na nasze życie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: cukierek

Post autor: marylka »

I u mnie kowalska ucięła wsystko - wieczne wyciąganie pierwszej ręki do zgody, podawanie wszystko co najlepsze - sprzątanie, pranie i obiadki po mojej pracy, bo zasuwałam jak mąż. W pracy.
Bo w domu tylko ja zasuwałam.
Jak sama widzisz cukierko - każda droga i historia jest inna. Która będzie Twoja?
Zależy tylko od Ciebie.
Powodzenia
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: cukierek

Post autor: nałóg »

Cukierku,nie żałuj dobra.Dotka i Krople Rosy podzieliły się swoimi doświadczeniami......cennymi a Ty masz wybór: tkwić przy swoim poczuciu skrzywdzenia i wykorzystywania lub zminić myślenie na pozytywne.Szukaj złotka a nie błotka.Absolutnie nie neguję Twojej ciężkiej pracy w domu,czasami niewdzięcznej bo bez widocznego wynagrodzenia.Może zmienisz swoje myślenie o mężu i jako mądrzejsza zastosujesz podstawy porozumienia bez przemocy?.Np gdy on wraca z pracy i widzisz że zmęczony to nie wypytuj go a poprostu potwierdź jego stan słowami:widzę że miałeś trudny dzień i jesteś zmęczony.......i zostaw go w spokoju .Możesz mu też z miłością powiedzieć: możesz sobie wziąć obiad i w spokoju zjeść a ja zaimę się dziećmi by ci nie przeszkadzały w obiedzie ........Żony często od progu bombardują swoich mężów relacjami z dnia i listą potrzeb ,a facetów to irytuje.Irytacja męża powoduje poczucie odrzucenia u żony i wzrost napięcia a efekcie tego wybuch .A można inaczej.......trochę „cwaniactwa” w relacji małżeńskiej jest pożądane.Facet zjada,odpoczywa i zwykle jest w stanie opowiedzić i pomóc żonie.A jak mu zasugerujesz ( nawet z kokieterią ) że byłoby fajnie i miło zjeść z nim kolację którą przygotuje.. ....a potem pochwalić się tą kolacją koleżankom......dawaj dobro i nie żałuj że to dobro czynisz.PD
krople rosy

Re: cukierek

Post autor: krople rosy »

Nałóg....bardzo cenny post dlatego że z punktu widzenia mężczyzny. Dlatego ja doceniam każdy dobry odruch podzielenia się swoim wewnętrznym światem przez męską część forum.

Dotka. Samo sedno. Nie wchodzilam w szczegóły ale o to mi chodziło. Pozdrawiam.

Nam kobietom korona z głowy nie spadnie gdy czasem przymkniemy oko na pewne niedogodności dla większego dobra. Ono wzrasta cicho i spokojnie na glebie zrozumienia i cierpliwości.
Awatar użytkownika
cukierek
Posty: 1264
Rejestracja: 02 maja 2018, 19:49
Płeć: Kobieta

Re: cukierek

Post autor: cukierek »

O językach miłości słyszałam ale nie mam o tym wiedzy, jeszcze. Ale książkę już mam kupioną więc tylko kwestia czasu kiedy ją zdołam przeczytać:)

marylka,
czy twój "myk" w jakiś sposób zadziałał? czy to dzięki temu mąż skończył piwkować?
ja również jestem wyczulona na temat alkoholu u mojego męża. O to również się kłócimy bo nigdy nie wiadomo ile to za dużo a ile to w normie. Mamy inne miarki ;)

krople rosy,
twoje słowa dziwnie trafiają do mnie, być może dlatego że przedstawiasz mi moją sytuację z innej perspektywy i zmuszasz do głębszego myślenia. Na początku faktycznie czułam się zaatakowana. Pomyślałam: ona mnie nie zrozumie bo robi wszystkie czynności domowe z zamiłowania, ja z musu (bo jak ja tego nie zrobię to nikt inny tego nie zrobi). Teraz sama chcę się wgłębić w samą siebie by zrozumieć. A więc nie przestawaj mnie komentować proszę, bo bardzo cenię sobie mądrych ludzi.
krople rosy pisze: 06 maja 2018, 12:09 Ważna jest nasza motywacja, widzenie samych siebie i postrzeganie własnej pracy.
Jeśli sama przed sobą będę czuła się jak służąca i ktoś mniej wartościowy to odbierze mi to całą radość działania i podetnie skrzydła do okazywania miłości i dobra. Wszędzie będę widziała zagrożenie i upokorzenie.
Jeśli natomiast wiem kim jestem i po co jestem to nic nie będzie dla mnie męczące a zobaczę we wszystkim okazję do stawania się lepszą i silniejszą .
I w dobrym świetle zobaczę też pracę i działanie człowieka obok mnie.
Teraz jak o tym myślę to być może faktycznie, ja czułam zażenowanie już przy pierwszym pytaniu męża, tak jakbym bała się że gość dowie się że to ja nakładam mu jedzenie na talerz. Dlaczego tak czułam? Dlaczego miałabym się wstydzić że gotuję obiady? To tak jakbym się wstydziła że jestem żoną. ... dziwne prawda?
Nie wiem, im dłużej o tym myślę po prostu nie wiem.
Jak nakładam mężowi obiad gdy wróci z pracy czuję się do tego zmuszona.
Być może dlatego że w pewnym momencie stało się to moim obowiązkiem, musem koniecznym. Nawet jak się nie wyrobiłam, byłam zmęczona to musiałam to zrobić. Nawet jak nie chciałam, ze względu na dzieci musiałam to zrobić. Nie jestem zbyt dobra w gotowaniu, nie ukrywam że sprawia mi to nieżadko trudność. Poświęcam też sporo czasu na to. Wcześniej dość często gdy mąż wracał, jedząc obiad dogadywał mi że np. garnki nie umyte czy na podłodze coś się rozsypało. Nie wiedząc że dopiero co skończyłam i gdybym zmyła garnki to nie przygotowałabym sałatki (coś za coś, obiad nie byłby na czas). Być może mnie tym ranił i w jakiś sposób to we mnie siedzi. Innymi razy nie jadł wogóle bo twierdził że nie jest głodny. Cały mój trud nie tylko nie został doceniony, ale nawet nie został zaakceptowany. Gdy chciałam się zbuntować i przestać gotować choć na jeden dzień wszędzie na około słyszałam tą pogardę od bliskiej rodziny i innych "Nie ugotowałaś obiadu? Co z ciebie za żona? co z ciebie za matka? ja dziś ugotowałam ...". Ta ocena mnie poraża, te z góry przypisane obowiązki ze żona ma robić to a mąż tamto. (Od razu zaznaczę że nie jestem kobietą co chce męskie czynności wykonywać, choć uważam że jak przyjdzie kobiecie haczyk przykręcić samej lub tydzień czasu na męża czekać by to zrobił to lepsze jest opcja 1 i nie uważam że mężowi w obowiązki wchodzi a że jest jedynie zaradna) Chodzi mi bardziej o taki brak wyboru, samostanowienia. Dlatego ciesze się że ty krople rosy taką wolność wyboru masz i lubisz to robić:)
Znam kobiety których MARZENIEM było mieć męża i dzieci. Ja nie marzyłam o czymś takim, dla mnie kwestia założenia rodziny zawsze była czymś naturalnym. Nie jakimś wielkim pragnieniem, ani też żeby się przed tym zbytnio wzbraniać. One faktycznie ogarniają wszystko i widać tryskające z nich szczęście kiedy np. gotują zupę. Dla mnie to samo stało się obecnie przykrym obowiązkiem. I teraz będę się musiała zastanowić dlaczego tak się stało?

Dziękuję za cenne wskazówki, postaram się wypróbować.

Co do odpoczynku naprawdę nie znajduję na niego czasu poza sobotą i niedzielą, gdzie najczęściej gdzieś wychodzimy i na dobrą sprawę nie do końca można nazwać to odpoczynkiem dla mnie, kiedy mąż świetnie się bawi pijąc i rozmawiając a ja w międzyczasie pilnuję żeby dzieciom nic się nie stało. Nasze pociechy są bardzo ruchliwe i ciapowate, często nawet na prostej drodze potrafią się przewrócić i zranić.

Dotka,
Dotka pisze: 06 maja 2018, 14:34
To ja dalej ogarniam dom, sprzątam, piorę, gotuje, ogarniam dzieci i ich zajęcia pozalekcyjne, wszystkich lekarzy, do tego pracuję zawodowo i jestem w tygodniu 9 godz. poza domem.
Ale przestalam traktować to jako przykry obowiązek a podchodze do tego jsko mój dar dla moich najbliższych.

...

Zastanów się czy gdybyś na chwilę przeprosiła gościa i podeszła do męża przywitać się z nim i powiedziała spokojnie cos w tym stylu: "kochanie mamy gościa w domu i nie chcę go zostawiac samego, ale ugotowałam na obiad zupę pomidorową, stoi na piecu w garnku, podgrzej sobie a jak zjesz to dołącz do nas ".
Niby nic wielkiego a zmienia całą sytuacje.

...

Nie jestem dobra w pisaniu i przekazywaniu osobom szukajacym tu pomocy dobrych rad. Ale u mnie było podobnie jak u ciebie i czułam ze to ja cierpię i jestem wykorzystywana. Zatracilam cała dobroc ktora była we mnie bo nie chciałam być służąca. Do niczego dobrego to nie doprowadziło.
Zmienić przykry obowiązek w dar wydaje mi się być bardzo trudne. Nie wiem jak zacząć?

...

O ile znam mojego męża myślę że w takiej sytuacji słowa by mi złego nie powiedział. Poszedłby sam, nałożył, zjadł i jeszcze talerz po sobie umył. Fakt, jedno mądre zdanie a zmieniłoby całą sytuację.

...

Świetnie piszesz i dajesz mądre rady. Dziękuję że tu jesteś, bo mam wrażenie że czytasz mi w myślach. Właśnie tak się teraz czuję, nie chcę być służącą w swoim własnym domu:( Dziękuję za cenne rady.

nałóg,
dziękuję, na pewno skorzystam z twoich rad.


Pojawiłam się na forum, bo chcę popracować nad sobą, zmienić swoje nastawienie i pozbyć się mojego wewnętrznego żalu ukrytego głęboko w sercu. Zdaję sobie sprawę z tego że nikt tutaj nie zacznie atakować mojego męża, nawet jeśli jest on czemuś winny. Znam powody: 1)mojego męża tu nie ma i nie ma jak się bronić z zarzutów a każdy człowiek ma prawo do obrony zanim zapadnie wyrok 2)gdybyście mi napisali że tylko mój mąż jest winny prawdopodobnie wzmocniłoby to moje uczucie żalu i wyrządziło jedynie więcej szkody niż pożytku. I choć ciężko było mi się przełamać i napisać pierwszy post (a pisałam jakkolwiek, oby w końcu zacząć, oby kolejny raz nie zrezygnować) dziękuję że tak licznie mi odpowiadacie:)
krople rosy

Re: cukierek

Post autor: krople rosy »

cukierek pisze: 07 maja 2018, 0:17 Teraz sama chcę się wgłębić w samą siebie by zrozumieć. A więc nie przestawaj mnie komentować proszę, bo bardzo cenię sobie mądrych ludzi.
Jak tylko skończymy z mężem remont chętnie się wpiszę w Twój wątek tym bardziej że jesteś otwarta na dialog.
Póki co zaglądam z doskoku by choć trochę być na bieżąco z forum. Pozdrawiam.

Ps. Opanowalam nową umiejętność: kladzenie paneli podłogowych. Całkiem przyjemne zajęcie....choć mało kobiece ;)
Mąż kiedy trzeba pomaga w kuchni i przy dzieciach....no to ja w ramach rewanżu w pracach męskich. Myślę,że to sprawiedliwy układ ;)
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: cukierek

Post autor: karo17 »

Co od sytuacji z obiadem. Jak mogłaby ona wyglądać inaczej i dodatkowo mąż mógłby bardzo „zapunktować” u żony.
Przychodzi mąż do domu i widzi że żona ma koleżankę w tzw. „gościach”.
Pierwsze co robi mąż po przedstawieniu się, to pytanie co Paniom podać do picia? Kawę, herbatę? I przynosi kawę i ciastka po czym życzy smacznego i idzie do kuchni nałożyć sobie obiad. Po wyjściu koleżanki, żona szczęśliwa że wobec jej gościa zachował się kulturalnie i z klasą. A koleżanka też pewnie by od razu pochwaliła żonę, że ma takiego znającego zasady dobrego wychowania męża. I wszyscy byliby zadowoleni. A mąż jakby sam sobie zrobił obiad korona by mu nie spadła. I jaki podziw u żony, że wiedział jak się zachować. Bo przepraszam bardzo ale gdy są gości w domu, mówić od progu: daj mi jeść, jest moim zdaniem po prostu prostackie i świadczy o totalnym braku kultury i dobrego wychowania. Nie wspominając już o staropolskim „Gość w dom, Bóg w dom” które wręcz nakazuje wyjątkowo ugościć tego kto przekracza próg naszego domu. Ale to tylko moje zdanie. Miał duże szanse zyskać podziw u żony. Kobieta (żona) tak już ma, że jak przychodzi mąż do domu a ona ma gości to powinien zapytać czy coś podać do picia czy jakieś ciastko. Jako gospodarz domu takie pytanie byłoby wskazane. Kobiety tak już mają. A ile % mężów się domyśli że tak trzeba zrobić? I jak można zapunktować u żony dodatkowo. Chociaż mężczyzna powinien zawsze być kulturalny i wiedzieć jak się zachować choć czasem różnie to wychodzi :)
jacek-sychar

Re: cukierek

Post autor: jacek-sychar »

Karo

Masz rację. Tak byłoby idealnie.
Ale spytam się Ciebie, czy wracałeś kiedyś po np. 16 godzinach pracy, mając przed sobą jeszcze kilka godzin pracy w domu?
Jak byś się czuł, gdybyś wtedy usłyszał "weź sobie obiad"?
Ja często nawet tego nie słyszałem, bo moja żona gadając przez telefon nawet nie zauważała, że wróciłem.
Ja mam teraz dużo pokory przed pokazywaniem jak być powinno. :?
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: cukierek

Post autor: karo17 »

Jacku z drugiej strony ważne że ten obiad w ogóle był zrobiony jak żona miała gości :) a na miejscu męża cukierka (chyba dobrze odmieniam :) sam bym poszedł do kuchni i nałożył sobie. Pomimo wszystko wg. Mnie trzeba się jakoś umieć zachować wtedy gdy są jacyś goście. Trochę inna sytuacja byłaby wtedy gdyby codziennie byli goście i tym samym w ogóle obiadu by nie miał kto zrobić. W tym co pisałem chodziło mi też o pewną dojrzałość małżonków. Mąż się kulturalnie zachował, żona to doceniła i może wieczorem też nie poszliby za szybko spać ;) Zwyczajne zachowanie można by było napisać. A w praktyce wiemy jak to bywa...

Jacku od początku małżeństwa żona tak się zachowywała? Mówię o takiej obojętności gdy nie zauważała że przyszedłeś...
jacek-sychar

Re: cukierek

Post autor: jacek-sychar »

karo17 pisze: 07 maja 2018, 16:54 Jacku od początku małżeństwa żona tak się zachowywała? Mówię o takiej obojętności gdy nie zauważała że przyszedłeś...
Nie, to pojawiło się, gdy miała "darmowe wieczory i weekendy". :?
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: cukierek

Post autor: karo17 »

Jacku, ale jakieś sygnały były tego że żona chciała (jak mogę tak napisać) chodzić na te darmowe weekendy? Mówiła jakie ma oczekiwania względem Ciebie czy małżeństwa? Co chciała zmienić? Mówiła coś? Macie dość znaczny staż i chyba nie było sytuacji że po roku żona zaczęła szukać czegoś nowego (czy raczej kogoś). Wybacz że tak dopytuję
krople rosy

Re: cukierek

Post autor: krople rosy »

karo17 pisze: 07 maja 2018, 15:34 A mąż jakby sam sobie zrobił obiad korona by mu nie spadła. I jaki podziw u żony, że wiedział jak się zachować. Bo przepraszam bardzo ale gdy są gości w domu, mówić od progu: daj mi jeść, jest moim zdaniem po prostu prostackie i świadczy o totalnym braku kultury i dobrego wychowania. Nie wspominając już o staropolskim „Gość w dom, Bóg w dom” które wręcz nakazuje wyjątkowo ugościć tego kto przekracza próg naszego domu.
Gościom też korona z głowy by nie spadła gdyby poczekali bez towarzystwa żony pięć minut. I bardzo wątpię by mąż Cukierka wszedł do domu i od progu jak prostak (według Twojej wizji) krzyknął, żeby mu podano jeść. Ja mam zasadę , że nawet jeśli mój dom jest otwarty i gościnny to ja najpierw jestem żoną. W klimacie życzliwości i troski wszystko się samo poukłada. Nie trzeba twardych czy sztywnych zasad.
A gość widząc troskę i zainteresowanie żony mężem też mógłby być pod dobrym wrażeniem.
Życzę Tobie Karo17 tej żarliwości, gorliwości, zapału i zawsze dżentelmeńskiej postawy za jakieś dziesięć czy dwadzieścia lat 8-) :) bo wiesz....początki małżeństwa są słodkie (pamiętam jak mój mąż mi każdy palec u ręki całował :P ) i mąż Cukierka na przełomie pierwszego roku stażu małżeńskiego też mógł być lustrzanym odbiciem Ciebie ;)
Gdy mąż/ żona wiedzą, że są na pierwszym miejscu w sercu współmałżonka wszystko można przełknąć....każdą niedogodność bo się zna intencje drugiego. Gorzej gdy się wyczuwa złośliwość, brak zainteresowania, ignorancję, wbijane szpile...to się siłą natury ludzkiej reaguje przekorą i złością....i często demonstracyjnie.
ODPOWIEDZ