Zagubienie po rozwodzie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Ruta »

Enono,
Mniej więcej rok temu zadalaś podobne pytanie. Nadal masz wątpliwości, jak mąż to odbierze. Wyraziłaś obawę przed utratą twarzy, uznaniem twojego zachowawnia za niekobiece. Obecnie, że mąż odbierze to jako słabość lub chęć wciągania go w coś.

U Pana Boga nie ma pośpiechu. Więc na początek, przed jakąkolwiek decyzją i działaniem posiedziałabym ze swoimi obawami. O czym one ci mówią? Co by się stało, gdyby twój mąż uznał, że jesteś słaba?

Kiedyś bałam się powiedzieć mężowi, że go kocham i nie chcę rozwodu, bo bałam się odrzucenia. Dowiedziałam się wtedy na Adoracji ważnej rzeczy. Że to w porządku iść za sobą. Odważyłam się powiedzieć mężowi co czuję. Zostałam odrzucona. Nie miałam poczucia utraty twarzy, upokorzenia, choć odrzucenie bolało. Odważyłam się być w zgodzie ze sobą. To była ważna lekcja.

To nie znaczy, że twoja droga jest taka sama - pójść i powiedzieć mężowi co czujesz. Odpowiedź co zrobić, masz w sobie, nie na zewnątrz. Modlitwa, Adoracja pomagają zobaczyć prawdę o sobie, o uczuciach. Warto porozmawiać z Bogiem o swojej sytuacji, zapytać Go. Odpowie.

Moją uwagę zwróciło też, że wracasz do sprawy ponownie w końcówce roku. Czasem tkwimy w jakimś cyklu, nie mając o tym pojęcia. Czemu akurat pod koniec roku chęć zobaczenia się z mężem, podjęcia się odbudowy relacji jest silniejsza?
Minionka
Posty: 5
Rejestracja: 30 lis 2023, 13:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Minionka »

Ciekawa sprawa, podziwiam ludzi, którzy tak walczą, chcąc być wierni Bogu i sobie samemu. Ja będąc na Twoim miejscu, wybrałabym, jak ktoś radził, formę pisemną. Jest to lepsze, gdyż słowami,w emocjach nie zawsze umiemy dobrze się wyrazić, czasem mówimy co innego niż chcemy. Forma pisemna jest bardziej przemyślana i mniej ryzykowna, a druga osoba też ma czas na przemyślenie sprawy, zanim odpowie, np. co innego niż myśli, co często się zdarza, w kłótniach czy innych dwustronnych konfrontacjach twarzą w twarz. Na pewno nie rezygnuj, może mąż też ma takie same myśli, tylko nie ma tyle odwagi. Znam jedną osobę, staruszka, który udzielał mi lekcji matematyki, który całe życie spedził samotnie i nieszczęśliwie, bo kiedy był profesorem na uniwersytecie związał się ze swoją studentką, ozenił się, lecz jej rodzice zabrali ją. Gdyż nie chcieli, aby ich córka mieszkała w internacie i wychowywał się tam ich wnuk. W rezultacie syn tego człowieka wychowywał się od początku bez ojca a żona została po kilku miesiącach od ślubu zabrana przez jej rodziców do rodzinnego domu i nigdy już się nie spotykali. Dopiero po latach, kiedy ma ponad 70 lat poznał swojego syna i wnuczkę. Całe życie spędza samotnie, z powodu że nie potrafił walczyć o swoją rodzinę.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Nirwanna »

Minionko, nie wiem, czy zauważyłaś prośbę Lawendowej:
Lawendowa pisze: 04 gru 2023, 21:45 Minionko, na Forum zachęcamy się pisania o sobie i w formie ja. Unikamy pisania w formie: my, oni, wszyscy itd. bo to rozmywa i przenosi indywidualną odpowiedzialność każdego człowieka za siebie, z siebie na jakąś większą grupę.
Ja również Cię do tego zachęcam.
Dodatkowo - na czytelność posta dobrze wpływa stosowanie akapitów. Jeden długo blok tekstu bardzo niedobrze się czyta, a kilka enterów potrafi zdziałać cuda ;-)

Może zanim zaczniesz pisać na forum, poświęć trochę czasu na poczytanie wątków, aby zwrócić uwagę na forumowe dobre praktyki i sposób wypowiedzi, na ducha pomocowości forum :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Dunia pisze: 27 lis 2023, 14:46 Witaj,nie jest to rada.Ja bym osobiście wybrała formę listownego kontaktu.Napisanie listu jako pierwsza forma kontaktu może być bezpieczniejsza.Otrzymanie nieprzyjemej reakcji w cztery oczy może być bardziej bolesne niż:
brak odpowiedzi
nieprzyjemne zimne słowa
Jeśli mąż Tobie nie odpisze,to twój list może być dla Ciebie formą pożegnania,domknięcia,dopowiedzenia tego co nie zostało powiedziane.
Trzymaj się
Podzielam te opinię. Polecam z własnego doświadczenia. Forma listu jest na tyle intymna i prywatną, by jego treścią było to co chcesz powiedzieć mężowi, i na tyle bezpieczna, by uniknąć nieprzyjemności związanych z rozmowa w cztery oczy. Mój mąż , jeszcze przed małżeństwem pisał do mnie o swoich uczuciach i było mu o wiele łatwiej wyrazić emocje pisemnie, niż mówić mi pewne rzeczy wprost. My też w niektórych momentach naszego związku nie mieliśmy okazji się spotkać, a forma listu była zawsze wystarczającą, by wyrazić emocje i uczucia, o których w tamtym czasie trzeba było porozmawiać.
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi!

Mam z nich pewien wniosek. Chrześcijanie są niezwykle prostolinijni. Nie mówię, że to źle. Ale też nie mówię, że dobrze. Wszak sam Jezus radzi nam być nieskazitelnymi jak gołębie i roztropnymi jak węże (Mt 10, 16). Jak to się ma do mojej sprawy (a uważcie: może i do Waszych też)? Ano tak, że napisanie listu rzeczywiście może być emocjonalnie łatwiejsze do udźwignięcia, gdy ktoś obawia się reakcji. Jest jednak jedno ALE. Jedno, ale - w moim odczuciu - potężne. Ujawnienie swojej gotowości powrotu może zostać czule albo przynajmniej z szacunkiem przyjęte przez kogoś równie prostolinijnego. Gdy jednak mamy do czynienia z kimś o zgoła odmiennej orientacji (czyli przedstawiciela dość dużej, jak mniemam, części ludzkości), może stać się palcem danym po to, by została chwycona nasza ręka, a następnie cała postać, z której nie ostanie się kosteczka na kosteczce. Prościej: nasza prostolinijność może być wykorzystana przeciwko nam. Może się tak stać nawet w sytuacji gdy dojdzie to powrotu, bo np. poskutkuje spadaniem szacunku (który być może już teraz jest daleko poniżej zera) na łeb na szyję. Nie mówię już o tym, że dla mnie samej takie rozwiązanie utrudniałoby szanowanie mężczyzny, który sam nie wykonał w moim kierunku najmniejszego ruchu po hekatombie, którą nam zgotował, ale łaskawie pozwolił się odzyskać, nie pierwszy raz.

Co chcę przez to wszystko powiedzieć? Że owa nieskazitelność i prostolinijność - zaznaczam: ŹLE POJĘTA - bywa bielmem na naszych oczach i całkiem odbiera nam rozum. W moim głębokim przekonaniu nic, ani pragnienie powrotu (do) współmałżonka, ani chęć dochowania wierności Bogu, nie usprawiedliwia braku psychologicznego realizmu. Więcej: Bóg tej wężowej roztropności wymaga! Także po to, by związki międzyludzkie były atrakcyjne, przyjemne i chciane dla obu stron. Kiedy tak słucham opowieści sakramentalnych małżonków po rozstaniach/rozwodach, to wydaje mi się, że właśnie brak takiej perspektywy odpowiada często za nieskuteczność ich starań.

Do tego wszystkiego porada napisania listu (listów, dodam, na wcześniejszych etapach naszego związku pisanych było niemało) zakłada, że to ma być EMOCJONALNIE ŁATWIEJSZE. Tylko że ja jestem teraz w takim stanie emocjonalnym, że zadanie mu pytania wprost, czy to listownie, czy twarzą w twarz, nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Ja po prostu nie widzę sensu takiego pytania wprost. Myślę raczej o jakichś subtelniejszych, sprytniejszych sposobach na nawiązanie kontaktu bez intencji ujawniania się na wstępie ze swoimi intencjami. Może ktoś z tu obecnych ma za sobą takie działanie?

Nie wiem, czy to, co piszę jest dla Was jasne? Być może wbijam kij w mrowisko, ale jestem też bardzo ciekawa Waszych opinii.
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Ruta pisze: 27 lis 2023, 17:38Moją uwagę zwróciło też, że wracasz do sprawy ponownie w końcówce roku. Czasem tkwimy w jakimś cyklu, nie mając o tym pojęcia. Czemu akurat pod koniec roku chęć zobaczenia się z mężem, podjęcia się odbudowy relacji jest silniejsza?
Dziękuję, Ruto, za zwrócenie na to uwagi! Rzeczywiście, muszę przyznać, że kiedy teraz zamieszczałam tu swój post, w ogóle nie pamiętałam, że mam tu już swój wątek! Kiedy zobaczyłam, że moderatorzy przerzucili do niego wiadomość, byłam w szoku! To było rok temu, w ostatnich dniach grudnia. Wiążę to z tym, że koniec roku to dla mnie czas podsumowań, planowania... I wtedy ta sprawa powraca.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Ruta »

Enona pisze: 29 gru 2023, 16:29 Dziękuję, Ruto, za zwrócenie na to uwagi! Rzeczywiście, muszę przyznać, że kiedy teraz zamieszczałam tu swój post, w ogóle nie pamiętałam, że mam tu już swój wątek! Kiedy zobaczyłam, że moderatorzy przerzucili do niego wiadomość, byłam w szoku! To było rok temu, w ostatnich dniach grudnia. Wiążę to z tym, że koniec roku to dla mnie czas podsumowań, planowania... I wtedy ta sprawa powraca.
Enono, wiem, że można funkcjonować w cyklach, których się nie jest świadomym.

Wiem, bo tak działałam mniej więcej do 23 roku życia, przechodząc kolejne, bardziej i mniej sensowne terapie. Cykle i brak pamięci poprzednich cykli, to może być przejaw PTSD. U mnie tak było. Zdarzało mi się wpadać na własne ślady. Niepokoiło mnie to. Ale też popychało mnie do tego, żeby szukać odpowiedzi.

Zastanawiając się, czy ci o moich doświadczeniach z PTSD napisać, zaczęłam przeglądać twój wątek. Mam wrażenie, że już w swoim życiu wokół tych tematów krążyłaś, m.in. ze względu na słowa, których używasz. Więc piszę.

Z takich moich trudności związanych z PTSD wyszłam dopiero koło 23 roku życia. Opuszczenie nieświadomych cykli pozwala pójść dalej. Do zdrowienia. Czyli do mierzenia się z kolejnymi trudnościami.
Myślałam przez jakiś czas, że temat PTSD mam za sobą, ale miałam za sobą tylko jeden z wielu etapów zdrowienia. Zdarzało mi się, że na jakiś czas o swoich trudnościach zapominałam. To też częste.

Po ogarnięciu współuzależnienia, które rozwinęłam w kolejnej dekadzie życia (ostatnie 4 lata mojej pracy i ciągle jestem w tym procesie) jestem też w kolejnej terapii.

Pracuję ponownie z tym, co jest związane z PTSD. Tym razem już świadomie i z przygotowaną do tego terapeutką, której ufam. I we współpracy z Łaską.

Jeśli masz pytania, możesz napisać do mnie na priv. A tymczasem pozdrawiam Cię serdecznie - i weprę modlitwą o Światło dla ciebie 💕🙏
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Dziękuję, Ruto, za Twój trop a także za własne świadectwo!
ODPOWIEDZ