Żona odeszła, cierpię.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Nirwanna »

WTG pisze: 04 mar 2024, 22:42
Nirwanna pisze: 04 mar 2024, 20:59 Witaj, WTG, co u Ciebie słychać obecnie, podzielisz się?
Dziękuję, przez ostatnie kilkanaście dni nic znaczącego się u mnie nie wydarzyło. Dziecko widuję tak jak widywałem czyli codziennie. Nic nie wskazuje by była cywilna żona do mnie wróciła. Nadal zapowiada kowalskiego, ale o randkach nic mi nie wiadomo. Tu gdzie mieszkam jest już ciepło, wiosennie więc może jakieś zmiany w tym zakresie nastąpią. Budzi to moje obawy, ale wpływu na to nie mam.
Dzięki za podzielenie się :-)
Miałam jednak nadzieję, że dzieląc się codziennością, potraktujesz ją jako wstęp do podzielenia się tym, co się dzieje w Twoim sercu i/lub w obszarze pracy nad sobą. Wszystko w wolności oczywiście.

W wolności rozważ też proszę, czy z kolei Twoje porównanie
WTG pisze: 05 mar 2024, 13:00To tak jakbym ja Tobie cierpiącemu po odejściu żony zadał pytanie o byłą dziewczynę.
nie jest przypadkiem równie lub może bardziej nieempatyczne. Oraz obiektywnie nieporównywalne.

Przypuszczam, że rozumiesz intuicyjnie nawet, że "związek z dziewczyną" a "związek z żoną" to są co do wagi emocji, wagi podejmowanych decyzji oraz skutków cywilnoprawnych - zupełnie różne poziomy. Przy czym mam tu na myśli związek z żoną cywilny.

Gdy dołożysz do tego porównanie między związkiem cywilnym a związkiem sakramentalnym - ponownie wyjdzie zupełnie inny kaliber. W związku sakramentalnym dochodzi bowiem - oprócz powyżej wymienionych - jeszcze decyzja oraz skutki duchowe.
Dlatego, chociaż rozumiemy, że w tej chwili przeżywasz żal i stratę w związku z rozpadem swojego cywilnego związku, to jednak usłysz, że dla większości z nas (bo w większości są na tym forum małżonkowie sakramentalni) Twoje małżeństwo sakramentalne jest istotne. Stąd pytania. Na które odpowiadać nie musisz, ale wzburzenie, które w związku z tym okazujesz, oznacza że prawdopodobnie nie masz tego tematu przepracowanego. A może warto, bo jesteś w najlepszym do celu tego miejscu :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

@Nirwanna

Piszę o tym co ja uważam za ważne. Wybacz, że nie spełnia to Twoich oczekiwań.

Oczywiście, że przykładając miarę czysto ludzką jest to porównanie trafne i dla większości zrozumiałe. Wy, moderacja, patrzycie wąsko i czasem umyka Wam szersza perspektywa. Forumowicze są bardziej otwarci.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Nirwanna »

WTG, zacytuję samą siebie ;-)
Nirwanna pisze: 08 mar 2024, 21:05 Miałam jednak nadzieję, że dzieląc się codziennością, potraktujesz ją jako wstęp do podzielenia się tym, co się dzieje w Twoim sercu i/lub w obszarze pracy nad sobą. Wszystko w wolności oczywiście.
A zatem nie miałam (i nie mam) oczekiwań, a jedynie miałam nadzieję. I zaznaczyłam, że możesz pójść w tym kierunku, jeśli sam tak wybierzesz, bez nacisku z czyjejkolwiek (w tym mojej) strony. To dokładnie oznacza określenie "wszystko w wolności".
Więc przyjmuję, że dzielisz się tym co uważasz za ważne.
Ja z kolei mam doświadczenie wychodzenia z kryzysu swojego, i oglądania i towarzyszenia innych sycharkom, z forum i z reala, stąd wiem, że zaproponowany przeze mnie kierunek zwyczajnie działa.
Jednak działa on wyłącznie w wolności, więc ponownie - wybór jest Twój. Wraz z konsekwencjami.

Odnośnie horyzontów - moderacja nie dzieli się na forum szerokością swoich horyzontów, nasza rola jest inna.
Mianowicie - niezależnie od posiadanych przez poszczególne osoby horyzontów - naszym zadaniem jest zadbanie, aby forum pełniło swoją rolę, tj. pomoc małżonkom sakramentalnym w ich kryzysach małżeńskich oraz aby oddawało ducha wspólnoty Sychar, ponieważ jest immanentną częścią tej wspólnoty. Do poczytania (w wolności) www.sychar.org
Rola ta nie podlega dyskusji ani negocjacjom.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Niepozorny »

WTG pisze: 05 mar 2024, 13:00 To tak jakbym ja Tobie cierpiącemu po odejściu żony zadał pytanie o byłą dziewczynę. Forum katolickie czy nie to jednak trochę empatii warto mieć.
WTG pisze: 09 mar 2024, 8:19 Oczywiście, że przykładając miarę czysto ludzką jest to porównanie trafne i dla większości zrozumiałe. Wy, moderacja, patrzycie wąsko i czasem umyka Wam szersza perspektywa. Forumowicze są bardziej otwarci.
Mnie zastanawia kim jest owa większość? Na jakiej próbie były robione badania.

Zastanowiłem się nad tym, co bym pomyślał i zrobił, gdyby ktoś mnie zapytał o to, czy mam kontakt z byłą dziewczyną. Na pewno byłbym zaskoczony, no bo mnie z moją byłą dziewczyną nic nie wiąże. Niczego sobie nie przysięgaliśmy, więc nie widziałbym w tym pytaniu sensu. Gdyby to pytanie padło zaraz po odejściu żony, to po prostu odpowiedziałbym, że nie mam z nią kontaktu.
Po wyprowadzce żony miałem sporo czasu na przemyślenia. Zastanawiałem się nad naszym związkiem oraz moimi relacjami z innymi ludźmi. Z czasem zaczynałem dostrzegać swoją odpowiedzialność za rozpad więzi. Uznałem również, że mojej poprzedniej dziewczynie jestem winny przeprosiny za pewną sytuację. Nie miałem z nią kontaktu ponad 10 lat, ale udało mi się ją odnaleźć w internecie. Napisałem do niej i wymieniliśmy kilka zdań. Więcej się nie kontaktowaliśmy.
Z braku rodzi się lepsze!
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: ozeasz »

WTG pisze: 09 mar 2024, 8:19 @Nirwanna

Piszę o tym co ja uważam za ważne. Wybacz, że nie spełnia to Twoich oczekiwań.

Oczywiście, że przykładając miarę czysto ludzką jest to porównanie trafne i dla większości zrozumiałe. Wy, moderacja, patrzycie wąsko i czasem umyka Wam szersza perspektywa. Forumowicze są bardziej otwarci.
Jesteś pewny ze to kwestia zbyt wąskiego patrzenia i umykania szerszej perspektywy?

Mnie osobiście przypomina to słowa Jezusa o wąskiej ścieżce prowadzącej do zbawienia i szerokiej do zatracenia, jakby tak popatrzeć to zmienia się całkowicie sposób percepcji, bo on opiera opiera się o wartości paradygmaty które w każdym z nas są i jak widać nie są tożsame.

Żeby szukać uzdrowienia, siebie, sytuacji trzeba by było sobie uzmysłowić to czy wiem jak siebie, sytuacje uleczyć, czy jest to możliwe, jeśli nie, to trzeba zaufać innemu człowiekowi do którego chcę się zwrócić np. lekarzowi, terapeucie, czy w tym wypadku osobie która buduje swoje życie na fundamencie którym jest Jezus Chrystus, i która Jemu zaufała.
WTG pisze: 05 mar 2024, 0:22
Niepozorny pisze: 04 mar 2024, 23:04 A masz jakiś kontakt z żoną (sakramentalną)?
Uważam, że to pytanie jest nietaktowne.
WTG pisze: 05 mar 2024, 13:00
Niepozorny pisze: 05 mar 2024, 11:29 Moim zdaniem to normalne pytanie na forum katolickim dla małżeństw w kryzysie. Skoro zawarłeś związek sakramentalny, to ja nie będę udawał, że twoja żona nie istnieje. Z tego co rozumiem, masz (choć Ty pewnie postrzegasz to inaczej) kryzys w małżeństwie sakramentalnym i rozpadnięty związek niesakramentalny. Oba łączy ta sama osoba, czyli Ty. W odpowiedzi na pytanie Nirwanny głównie opisałeś, co słychać o twojej byłej cywilnej żony. Może warto skupić się na sobie i pracy nad sobą.
Wg mnie najpierw jesteśmy ludźmi, a dopiero potem katolikami, rodzicami czy nauczycielami. Przykładając miarę czysto ludzką do Twojego pytania to jest ono niestosowne. To tak jakbym ja Tobie cierpiącemu po odejściu żony zadał pytanie o byłą dziewczynę. Forum katolickie czy nie to jednak trochę empatii warto mieć.
Ta wymiana zdań mnie osobiście wskazuje jednak na różnicę w paradygmatach, wartościach na których każdy z nas buduje życie i z tego powodu zakładam że trudno będzie dotrzeć do sedna problemu bo sposób percepcji jest rodzajem filtra, narzędzia do poszukiwania jak naprawiać, nieadekwatne narzędzie może nie tylko nie pomóc może zepsuć jeszcze bardziej.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ