Karanie ciszą?
Moderator: Moderatorzy
Karanie ciszą?
Jesteśmy małżenstwem20 lat. Mój mąż na każdą kłótnie i nawet najmniejsze nieporozumienie reaguje w schematyczny sposób czyli zamyka sie w sobie i przestaje się odzywać. Dzieje się to niezależnie od rangi nieporozumienia. Jego psycholog twierdzi, że on potrzebuje więcej czasu na uspokojenie emocji (w tym czasie albo się nie odzywa, czasami ignoruje, albo jest bardzo nie miły dla mnie i sarkastyczny) i tu jest moje pytanie, gdzie jest granica między czasem potrzebnym na uspokojenie się i "przetrawienie" emocji a przemocą? Czy 2-3 dni takiego zachowania to nic złego?
Re: Karanie ciszą?
Witaj Ziarenko.
Odsyłam Cię na stronę wspólnoty https://sychar.org/, znajdziesz tam materiały i konferencje na różne tematy: o relacjach , komunikacji, uczuciach, potrzebach.
Trudno się odnieść, mało napisałaś, ale dobrze, że widzisz, że jest problem, bo napisałaś na tym forum. A mąż chyba też ma świadomość konieczności pomocy, skoro uczęszcza do psychologa.
Pozdrawiam i pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Odsyłam Cię na stronę wspólnoty https://sychar.org/, znajdziesz tam materiały i konferencje na różne tematy: o relacjach , komunikacji, uczuciach, potrzebach.
Trudno się odnieść, mało napisałaś, ale dobrze, że widzisz, że jest problem, bo napisałaś na tym forum. A mąż chyba też ma świadomość konieczności pomocy, skoro uczęszcza do psychologa.
Pozdrawiam i pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: Karanie ciszą?
Witaj Ziarenko,
Jest bardzo mało informacji jakie to są nieporozumienia, czy wymiana zdań, czy krzyk i jakieś obraźliwe słowa. Ogólnie karanie ciszą jest przemocowe, powinno się przegadać temat, aby nie pozostał właśnie taki niesmak niedomowień w powietrzu. Ale też na własnym przykładzie wiem, że jak po kilku rozmowach mąż kolejny raz wybuchał o to samo to ja reagowałam " zamknięciem". To jest właśnie taki stan w którym się już nie ma sił na konfrontację i zamknięcie było dla mnie ochroną. Ale nigdy nie trwało to długo, bo to wyniszcza i po jakimś czasie zawsze mówiłam, czemu nie zareagowałam, albo czemu się nie odzywam.
Jest bardzo mało informacji jakie to są nieporozumienia, czy wymiana zdań, czy krzyk i jakieś obraźliwe słowa. Ogólnie karanie ciszą jest przemocowe, powinno się przegadać temat, aby nie pozostał właśnie taki niesmak niedomowień w powietrzu. Ale też na własnym przykładzie wiem, że jak po kilku rozmowach mąż kolejny raz wybuchał o to samo to ja reagowałam " zamknięciem". To jest właśnie taki stan w którym się już nie ma sił na konfrontację i zamknięcie było dla mnie ochroną. Ale nigdy nie trwało to długo, bo to wyniszcza i po jakimś czasie zawsze mówiłam, czemu nie zareagowałam, albo czemu się nie odzywam.