Tak. Takie samo pytanie zadałam też sama sobie. W małżeństwie sakramentalnym. Szczera opowiedź bardzo dużo mi dała. Odkryłam swoje uzależnienie emocjonalne od męża, swoje współuzależnienie, ale też głęboką bezinteresowną miłość do małżonka, gotową czekać, nie zazdrościć i we wszystkim pokładać nadzieję.
To nie jest ocena. Wiara katolicka odróżnia relacje stanowiące małżeństwa sakramentalne od innych relacji. Relacje nie oparte na sakramencie są różne, w tym także relacje układane na wzór małżeństwa. Termin laciński stosowany w nauczaniu to "more uxorio". Jest to termin neutralny, opisowy.Smerfetka pisze: ↑04 wrz 2024, 15:39 Rozumiem że to forum katolickie, ale uważam że takie stawianie sprawy, podobnie jak pisanie że to życie "na wzór małżeństwa", jest nie na miejscu i proszę o zachowanie takich przemyśleń dla siebie, nie pytałam o Twoją opinię w tym temacie. Myślałam też, że to forum jest pozbawione ocen i skupione na niesieniu sobie wzajemnej pomocy.
Zawarcie małżeństwa sakramentalnego nie powoduje, że w relacji nie będzie trudności. Będą i to czasem nawet większe, niż w relacjach nie opartych na sakramencie.Smerfetka pisze: ↑04 wrz 2024, 15:39 Jak czytam tu jak wygląda życie niektórych małżeństw sakramentalnych to łapię się za głowę. Wielokrotnie małżeństwa są sakramantalne tylko z nazwy, zawarte w tej formie bo tak wypada, bo rodzina, bo co ludzie powiedzą. Więc sam fakt sakramentalności nijak ma się do miłości, szacunku i zrozumienia w małżeństwie.
Natomiast to o czym piszesz dalej, małżeństwo zawierane, bo co ludzie powiedzą, jest pozorowanym zawarciem małżeństwa sakramentalnego. Jednak wiele tak zawartych małżeństw z czasem się uważnia, przez wzajemną miłość rodzacą się we wspólnym życiu i szczerą obopólną wolę do życia w związku malżeńskim z tą konkretną poslubioną sobie osobą. Te relacje które się nie uważniają, nie są małżenstwami sakramentalnymi - i nigdy nie były.
W tym jest widoczna różnica między relacją sakramentalną, która trwa przez całe życie, a relacją nie opartą na sakramencie, która trwa do chwili wycofania zgody przez jedną z osób lub związania się z inną osobą.Smerfetka pisze: ↑04 wrz 2024, 15:39 Odpowiadając jednak na Twoje pytanie, zależy mi na utrzymaniu tej relacji bo po prostu mimo wielu rzeczy złych, które się wydarzyły, kocham męża. jesteśmy już tyle lat razem, tyle przeżyliśmy. Były upadki ale i wzloty i przez wzgląd na to wszystko chciałabym zawalczyć o swoje małżeństwo. Te złe rzeczy dzieją się od niedawna, stąd mam nadzieję że jeśli uda mi się szybko zadziałać, jest dla nas jeszcze szansa.
Zdrada boli równie mocno w obu tych sytuacjach. Jednak skutki zdrady są inne. Malżonek sakramentalny jest zobowiązany do życia w samotności aż do czasu pojednania w małżenstwie, co moze nie nastąpić. Samotne życie to warunek pozostania przy życiu sakramentalnym. Dla osoby wierzącej stanowiącego główną oś życia.
Osoba żyjąca w relacji innego rodzaju po rozstaniu może powrócić do życia sakramentalnego i zarazem pozostaje stanu wolnego, może więc zawrzeć małżeństwo sakramentalne. Nie jest zbowiązana do samtnego życia.
Różnica w relacjach jest także w tym, co jest ich celem. Małżeństwo sakramentalne służy zbawieniu małżonków, więc samotne życie jest trudne, ale nie jest problemem.
Osoby, które odkrywają sens wiary, zbawienia, małżeństwa, opuszczają niesakramentalne relacje. I często jest to wyraz ich miłości do drugiej osoby, przejawiającej się pragnieniem zbawienia nie tylko siebie, ale i drugiej bliskiej osoby też. Jak również stanięcia w prawdzie o relacjach małżeńskich, jeśli te osoby mają swoich malzonków, których opuścili lub przez których zostali opuszczeniu.
Takich osób, które chcąc zbliżyć się do Boga, opuściły nieuporządkowane z perspektywy wiary relacje - nieuporządkowane, bo wyłączające z życia sakramentalnego - trochę już w swoim życiu poznałam.