Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Moderator: Moderatorzy
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
DoubleB
Jeżeli rodzice żyją obok siebie, ale się nie kochają, to dla dziecka może być to tak samo, jakby się rozwiedli.
Mówi o tym np. książka:
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
Jak widzisz rozwód może być również emocjonalny. Zresztą autor tej książki był właśnie dzieckiem rozwiedzionych emocjonalnie rodziców. Gorąco polecam tą książkę.
Jeżeli rodzice żyją obok siebie, ale się nie kochają, to dla dziecka może być to tak samo, jakby się rozwiedli.
Mówi o tym np. książka:
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
Jak widzisz rozwód może być również emocjonalny. Zresztą autor tej książki był właśnie dzieckiem rozwiedzionych emocjonalnie rodziców. Gorąco polecam tą książkę.
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Nie pisałem tego w kontekście zdrady .
( o sile czy słabości )
Ktoś kto zdradza jest przede wszystkim głupi , niedojrzały ,
słaby też . ( niezależnie czy to mężczyzna czy kobieta )
( o sile czy słabości )
Ktoś kto zdradza jest przede wszystkim głupi , niedojrzały ,
słaby też . ( niezależnie czy to mężczyzna czy kobieta )
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
BB
Myśli samobójcze to najgłupsza rzecz jaka Ci mogła przyjść do głowy! To od Złego. Nie myśl tak bo całe życie przed Tobą i nawet nie wiesz ile jeszcze dobrych rzeczy Cię spotka.Weź różaniec do ręki i takie myśli nie będą wracać.
Zrobiłeś dzisiaj duży krok do przodu skoro żona zgodziła się zostać.
Myśli samobójcze to najgłupsza rzecz jaka Ci mogła przyjść do głowy! To od Złego. Nie myśl tak bo całe życie przed Tobą i nawet nie wiesz ile jeszcze dobrych rzeczy Cię spotka.Weź różaniec do ręki i takie myśli nie będą wracać.
Zrobiłeś dzisiaj duży krok do przodu skoro żona zgodziła się zostać.
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Double co Ty piszesz kochany za głupoty, dziecku potrzebny żywy ojciec niż martwy. Skoro jeszcze żyjesz, oddychasz to znaczy, że Bóg Cię chce. Tutaj i w tej chwili. Jeszcze na ziemi. Jesteś chciany. Rozumiem jak Ci ciężko.
I nie wiem co lepsze - kiedy dziecko widzi obojętność rodziców wobec siebie czy też oddychających w spokoju osobno. Już się kiedyś nad tym zastanawialam w odniesieniu do własnej, beznadziejnej ongiś sytuacji, czy odejść, postraszyć separacja czy też zgodzić się dla "dobra dzieci" na współlokatorski zwiazek, w zasadzie na prowadzenie firmy pod nazwą "dom" tolerując osobne życia, ale nie wiem czy to nie byłoby otwarte przyzwalanie na grzech jawnego cudzołóstwa. Czy tak w ogóle można robić w imię dobra dzieci i czy po ludzku można to udzwignac. Choć szczerze roiło mi się w myślach czy czasem coś takiego, bycie niby razem niby osobno nie pomogłoby nam paradoksalnie zatęsknić jakoś, zobaczyć co można stracić.
I nie wiem co lepsze - kiedy dziecko widzi obojętność rodziców wobec siebie czy też oddychających w spokoju osobno. Już się kiedyś nad tym zastanawialam w odniesieniu do własnej, beznadziejnej ongiś sytuacji, czy odejść, postraszyć separacja czy też zgodzić się dla "dobra dzieci" na współlokatorski zwiazek, w zasadzie na prowadzenie firmy pod nazwą "dom" tolerując osobne życia, ale nie wiem czy to nie byłoby otwarte przyzwalanie na grzech jawnego cudzołóstwa. Czy tak w ogóle można robić w imię dobra dzieci i czy po ludzku można to udzwignac. Choć szczerze roiło mi się w myślach czy czasem coś takiego, bycie niby razem niby osobno nie pomogłoby nam paradoksalnie zatęsknić jakoś, zobaczyć co można stracić.
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
...jak tak czytam forum nie tylko ten post ale i inne to faktycznie zachowań nie można generalizować do kobiet czy mężczyzn jednak zachowania napewno można generalizować do zdradzaczy i mysle że nie trzeba tu być psychologiem. Natomiast napewno emocje u kobiet to zupełnie inne zjawisko niż emocje mężczyzn.
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Dobry wieczor Sycharowicze.
W koncu sie przemoglem i zaczalem dobitnie wdrazac liste Zerdy. Nawet prace sobie tak ustawilem zeby mijac sie z zona. Rozmawiam z nia tylko o synu. Na reszte jej pytan odpowiadam tak lub nie. Noi chyba powoli dziala. Dzi sama mi napisala wiadomosc czy wszystko u mnie ok i czy w pracy ok (chyba z miesiac o to nie zapytala), zrobila mi pranie a nawet wczoraj poczestowala obiadem. Wiem ze to niewiele ale cieszy serce. Bede dalej trwal w modlitwie i liscie Zerdy. A i dzis modlilem sie o mozliwosc zmiany pracy bo w tej nie czuje sie dobrze. I co? Po poludniu telefon ze chca mnie zaprosic na rozmowe o prace. Czyzby zrzadzenie losu? Mysle ze raczej Opatrznosc Boza. Dobra nie zapeszam. Ide sie pomodlic a potem lulu. Dobrej nocy wszystkim.
W koncu sie przemoglem i zaczalem dobitnie wdrazac liste Zerdy. Nawet prace sobie tak ustawilem zeby mijac sie z zona. Rozmawiam z nia tylko o synu. Na reszte jej pytan odpowiadam tak lub nie. Noi chyba powoli dziala. Dzi sama mi napisala wiadomosc czy wszystko u mnie ok i czy w pracy ok (chyba z miesiac o to nie zapytala), zrobila mi pranie a nawet wczoraj poczestowala obiadem. Wiem ze to niewiele ale cieszy serce. Bede dalej trwal w modlitwie i liscie Zerdy. A i dzis modlilem sie o mozliwosc zmiany pracy bo w tej nie czuje sie dobrze. I co? Po poludniu telefon ze chca mnie zaprosic na rozmowe o prace. Czyzby zrzadzenie losu? Mysle ze raczej Opatrznosc Boza. Dobra nie zapeszam. Ide sie pomodlic a potem lulu. Dobrej nocy wszystkim.
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
DoubleB - świetnie
Drobna tylko uwaga - Opatrzności Bożej nie da się zapeszyć. Mówiąc tak, stawiasz mentalnie "diabłu ogarek"".
Drobna tylko uwaga - Opatrzności Bożej nie da się zapeszyć. Mówiąc tak, stawiasz mentalnie "diabłu ogarek"".
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Do: Nirwanna
Ja bym jeszcze do tego dodał, że sam fakt otworzenia oczu po nocnym śnie to świadomość nowego dnia.
A nawet święci każdego dnia grzeszyli co najmniej siedem razy (lekko bo lekko ale grzeszyli).
I rozterka : wstawać z tego łóżka czy nie?
Doskonale.Nirwanna pisze:DoubleB - świetnie
Drobna tylko uwaga - Opatrzności Bożej nie da się zapeszyć. Mówiąc tak, stawiasz mentalnie "diabłu ogarek"".
Ja bym jeszcze do tego dodał, że sam fakt otworzenia oczu po nocnym śnie to świadomość nowego dnia.
A nawet święci każdego dnia grzeszyli co najmniej siedem razy (lekko bo lekko ale grzeszyli).
I rozterka : wstawać z tego łóżka czy nie?
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Witam. Jakis czas mnie nie bylo. Oczywiscie sledzilem forum ale musialem sie zebrac zeby ponownie napisac.
A wiec u mnie dzialo sie wiele i zakonczylo sie pozwem rozwodowym ze str zony. Probowalem, walczylem ale jednak nic nie wskoralem. Kowalski okazal sie gora. Zona jest nim tak zauroczona, ze zdeptala wszystkich na swojej drodze. Ostatnio nawet w koncu mi sie w 4 oczy przyznala, ze spotyka sie z kims spotyka i bardzo iskrzy miedzy nimi.
powiezialawiele tez sprzecznych rzeczy w moim kierunku. Raz mowila, ze nadal mnie kocha a raz ze jestem nienormalny i mam sie leczyc. ostatnio bardzo mnie rozbawila bo namawiala mnie do zdrady. Mowila, ze powinienem sprobowac z kims innym to oczy mi sie w koncu otworza i z usmiechem na ustach dodala, ze po rozwodzie ma zamiar sie bzykac i porownywc czy ze mna bylo jej lepiej czy jednak nie. Powiedziala rowniez, ze rozwod to nie koniec bo przeciez jesli zdecydujemy sie kiedys wrocic do siebie to zawsze mozemy ponownie wziac slub. Tylko, ze ja wiedzac, ze ona ma zamiar sie tak prowadzic nie bede chcial jej powrotu. Wiem, ze jest moja sakramentalna zona do smierci ale wole juz byc reszte zycia sam anizeli czekac na okruchy ze stolu pana. Zasluguje chyba na cos wiecej niz ochlapy. Ogolnie powinienem czuc sie zdruzgotany ale moj psycholog jest swietny i dobrze mnie przygotowal na taka ewentualnosc. Jest mi smutno ale dostrzegam jakis w tym glebszy sens. Moze tak mialo byc.
Najwazniejsze, ze w kwestii syna sie zgadzamy i nie utrudnia mi kontaktow z nim. Widze sie z nim 3 razy w tyg (zapomnialem dodac, ze sie wyprowadzilem za jej namowa) i to najwspanialsze chwile, na ktore czekam z niecierpliwoscia za kazdym razem. Obiecalem sobie, ze jesli maly kiedys bedzie chcial ze mna zamieszkac to zrobie wszystko zeby mu to umozliwic. Na chwile obecna jest to niemozliwe bo zaden sad nie przychyli sie do mojej prosby. Wiec musze byc cierpliwy.
Pewnie mnie potepicie, ze przestalem walczyc i ulegem jej presji. Ale ja juz nie moglem byc tym 2gim. Poza tym nie moge patrzec jak cala moja i jej rodzina cierpi ze wzgledu na mnie. Caly czas mi powtarzaja, ze bylem dobrym mezem. Nie bez wad ale bardzo dobrym. Nawet jak tesciowi zazartowalem, ze od kiedy mam mowic do niego per Pan to bardzo sie zezloscil. Powiedzial ze nam blogoslawil i ze bede jego synem to konca swoich dni. Ze nie rozumie decyzji corki i sie z nia nie zgadza, ale napewno nie pozwoli mi odejsc z jego zycia. Bardzo sie zzylismy, jestesmy najlepszymi przyjaciolmi i kiedys mu powiedzialem, ze chcialbym zeby moj ojciec tak mnie kochal jak on teraz mnie.
Chyba wystarczy na dzis. Jakby cos sie dzialo dam znac chociaz nie oczekuje fajerwerkow. Nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem. Teraz liczy sie tylko syn. Dopoki jest blisko nie straszne mi zadne przeszkody. Daje mi wielka motywacje i sile, ktorej w tej chwili potrzebuje.
Teraz zostawiam wszystko w rekach Boga. Caly czas wyczuwam Jego ingerencje. Moze to wyda wam sie smieszne, ale w mojej rodzinie z dziada pradziada mamy pewna laske od Boga. Mowie o proroczych snach. Niektorzy nie wierza w takie rzeczy czy zaczna uwazc mnie za wariata, ale ostatnio modlilem sie o wskazowke czy rade i po dlugi czasieznowu mialem sen proroczy. Nie podam szczegolow, ale chodzilo w nim, ze mam sie uzbroic w cierpliwosc i ufac a bedzie dobrze. Dodam, ze dzien przed tym jak zona mnie poinformowala, ze chce sie rozstac tez mialem sen. Ktos pokazal mi mnie i moja zone spacerujaca nad brzegiem zamarznietego jeziora. Nagle nie wiadomo dlaczego zona wpadla na pomysl, zeby pojsc na skroty i przejsc przez jezioro. Wiadomo jak sie skonczylo. Lod sie zapadl a ona zaczela sie topic. Bylem bezradny ale postanowilem sprobowac ja urtowac. Dlugo sie meczylem ale mi sie udalo. Uratowalem ja przed smiercia. Teraz po kilku miesiacach codzien wspominam ten sen i zaczynam rozumiec jego sens. Moze jeszcze nie wszystko stracone, ale to wie tylko Bog. Ufam Mu i prosze zeby mnie nie opuszczal i wskazal droge mojej zonie.
Dobrej nocy Kochani.
A wiec u mnie dzialo sie wiele i zakonczylo sie pozwem rozwodowym ze str zony. Probowalem, walczylem ale jednak nic nie wskoralem. Kowalski okazal sie gora. Zona jest nim tak zauroczona, ze zdeptala wszystkich na swojej drodze. Ostatnio nawet w koncu mi sie w 4 oczy przyznala, ze spotyka sie z kims spotyka i bardzo iskrzy miedzy nimi.
powiezialawiele tez sprzecznych rzeczy w moim kierunku. Raz mowila, ze nadal mnie kocha a raz ze jestem nienormalny i mam sie leczyc. ostatnio bardzo mnie rozbawila bo namawiala mnie do zdrady. Mowila, ze powinienem sprobowac z kims innym to oczy mi sie w koncu otworza i z usmiechem na ustach dodala, ze po rozwodzie ma zamiar sie bzykac i porownywc czy ze mna bylo jej lepiej czy jednak nie. Powiedziala rowniez, ze rozwod to nie koniec bo przeciez jesli zdecydujemy sie kiedys wrocic do siebie to zawsze mozemy ponownie wziac slub. Tylko, ze ja wiedzac, ze ona ma zamiar sie tak prowadzic nie bede chcial jej powrotu. Wiem, ze jest moja sakramentalna zona do smierci ale wole juz byc reszte zycia sam anizeli czekac na okruchy ze stolu pana. Zasluguje chyba na cos wiecej niz ochlapy. Ogolnie powinienem czuc sie zdruzgotany ale moj psycholog jest swietny i dobrze mnie przygotowal na taka ewentualnosc. Jest mi smutno ale dostrzegam jakis w tym glebszy sens. Moze tak mialo byc.
Najwazniejsze, ze w kwestii syna sie zgadzamy i nie utrudnia mi kontaktow z nim. Widze sie z nim 3 razy w tyg (zapomnialem dodac, ze sie wyprowadzilem za jej namowa) i to najwspanialsze chwile, na ktore czekam z niecierpliwoscia za kazdym razem. Obiecalem sobie, ze jesli maly kiedys bedzie chcial ze mna zamieszkac to zrobie wszystko zeby mu to umozliwic. Na chwile obecna jest to niemozliwe bo zaden sad nie przychyli sie do mojej prosby. Wiec musze byc cierpliwy.
Pewnie mnie potepicie, ze przestalem walczyc i ulegem jej presji. Ale ja juz nie moglem byc tym 2gim. Poza tym nie moge patrzec jak cala moja i jej rodzina cierpi ze wzgledu na mnie. Caly czas mi powtarzaja, ze bylem dobrym mezem. Nie bez wad ale bardzo dobrym. Nawet jak tesciowi zazartowalem, ze od kiedy mam mowic do niego per Pan to bardzo sie zezloscil. Powiedzial ze nam blogoslawil i ze bede jego synem to konca swoich dni. Ze nie rozumie decyzji corki i sie z nia nie zgadza, ale napewno nie pozwoli mi odejsc z jego zycia. Bardzo sie zzylismy, jestesmy najlepszymi przyjaciolmi i kiedys mu powiedzialem, ze chcialbym zeby moj ojciec tak mnie kochal jak on teraz mnie.
Chyba wystarczy na dzis. Jakby cos sie dzialo dam znac chociaz nie oczekuje fajerwerkow. Nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem. Teraz liczy sie tylko syn. Dopoki jest blisko nie straszne mi zadne przeszkody. Daje mi wielka motywacje i sile, ktorej w tej chwili potrzebuje.
Teraz zostawiam wszystko w rekach Boga. Caly czas wyczuwam Jego ingerencje. Moze to wyda wam sie smieszne, ale w mojej rodzinie z dziada pradziada mamy pewna laske od Boga. Mowie o proroczych snach. Niektorzy nie wierza w takie rzeczy czy zaczna uwazc mnie za wariata, ale ostatnio modlilem sie o wskazowke czy rade i po dlugi czasieznowu mialem sen proroczy. Nie podam szczegolow, ale chodzilo w nim, ze mam sie uzbroic w cierpliwosc i ufac a bedzie dobrze. Dodam, ze dzien przed tym jak zona mnie poinformowala, ze chce sie rozstac tez mialem sen. Ktos pokazal mi mnie i moja zone spacerujaca nad brzegiem zamarznietego jeziora. Nagle nie wiadomo dlaczego zona wpadla na pomysl, zeby pojsc na skroty i przejsc przez jezioro. Wiadomo jak sie skonczylo. Lod sie zapadl a ona zaczela sie topic. Bylem bezradny ale postanowilem sprobowac ja urtowac. Dlugo sie meczylem ale mi sie udalo. Uratowalem ja przed smiercia. Teraz po kilku miesiacach codzien wspominam ten sen i zaczynam rozumiec jego sens. Moze jeszcze nie wszystko stracone, ale to wie tylko Bog. Ufam Mu i prosze zeby mnie nie opuszczal i wskazal droge mojej zonie.
Dobrej nocy Kochani.
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
BB, skąd ten pomysł?
Każdy z nas ma swoją wytrzymałość.
Ja mogę napisać, co mi pomogło w najtrudnieszych momentach - przylgnięcie do Boga i wytężona praca nad sobą. Gorąco polecam.
Ufaj, że Bóg wyprowadzi z tego dobro.
Wspomnę w modlitwie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Dzieki Pavel. Staram sie isc malymi krokami do przodu
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
DoubleB,
mnie w ostrym kryzysie pomogla min mala ksiazeczka
Droga Krzyzowa dla Malzonkow http://sychar.org/modlitwa/sycharowska- ... zyzowa.pdf
pisana specjalnie " pod nas " ;
polecam goraco
mnie w ostrym kryzysie pomogla min mala ksiazeczka
Droga Krzyzowa dla Malzonkow http://sychar.org/modlitwa/sycharowska- ... zyzowa.pdf
pisana specjalnie " pod nas " ;
polecam goraco
Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony
Można to również ściągnąć tutaj:
http://sychar.org/modlitwa/sycharowska- ... zyzowa.pdf
http://sychar.org/modlitwa/sycharowska- ... zyzowa.pdf