Nicka pisze: ↑04 sty 2025, 18:27
Nie zrozum mnie źle ale wyglada na to że brakuje Ci pokoju serca, jesteś spanikowana,może powinnaś bardziej zbliżyć się do Boga, udać się z tym prosto do Niego lub Matki Bożej i wtedy uzyskasz dla siebie odpowiedź - jedyną w swoim rodzaju. Temat nie jest łatwy i jeśli ktoś odpowiada inaczej niż podaje Kościół lub np nie ma takiego jednoznacznego stanowiska a ktoś mówi ze tak i tak w takiej sytuacji to przecież są to tylko domysły/„widzi mi się” ludzi. Czy napewno chcesz za tym podążać?
Nie twierdzę że np. ja robię/zrobiłam dobrze, nie jest mi z tym też lekko, no i też odrazu wyjeżdżanie z nieodpowiedzialnością jak to ludzie mają w zwyczaju ocenić tak poprostu też nie jest miłe no ale cóż. Mam nadzieję że Bóg Cię poprowadzi, czego życzę Tobie i sobie
Nicka, piszesz o ocenianiu. Warto w tym aspekcie zaczynać od siebie - czyli samemu nie oceniać. Forum jest doskonałym miejscem do ćwiczenia się z nieoceniającej komunikacji
Blackberry - czytam, że już skontaktowałaś się z księdzem, i to dobry krok, jednak sądzę, że dobrze byłoby, gdybyś taką rozmowę jednak po pierwsze przeprowadziła w realu (bo wtedy dużo łatwiej przekazać istotne szczegóły, również komunikacją niewerbalną), a po drugie - na ile to możliwe - wraz z mężem. Chodzi o to, abyście w procesie rozeznania wypracowali z księdzem takie rozwiązanie, które będzie akceptowalne dla Was obojga, z przekonaniem, że jest to też zgodne z wolą Pana Boga.
Rozważ też proszę, czy nie warto najpierw - zanim zajmiesz się relacją z mężem, zająć się swoim zdrowiem. Nie ukrywam bowiem, że czuję niepokój, gdy czytam Twoje słowa o byciu nad przepaścią... Rozumiem, że na ten moment możesz tak to przeżywać, tak to widzieć, ale też mam wrażenie, że przemawia przez Ciebie bardziej stan depresyjny niż obiektywny ogląd Waszej sytuacji. Może warto się temu przyjrzeć?