J&J pisze: ↑03 lut 2025, 14:49
Minęło trochę czasu … w moim wychodzeniu z kryzysu jest (coraz-słowa terapeutki) lepiej.
Wróciłam na terapię po roku. A tę terapie zaczęłam u Pani terapeutki, która jest katoliczką. Pomaga mi stanąć na nogi, ja odbudowuję swoją wartość. Uczę się nie wchodzić w stare schematy. Jestem spokojna, uśmiechnięta, wróciły stare pasje, sport. Jestem na codziennej adoracji mszy św stała spowiedź.
Duchowo nie boję się już przyszłości, wstaje na nogi z kolan, jeszcze niepewnie poprawiam koronę ale coraz lepiej mi idzie. Nie mam nadal pracy/ usilnie poszukuję.
Mąż widząc mnie stabilniejszą, w lepszym nastroju, zajmująca się sobą ( tym co powyżej) i dziećmi, i widząc że się odklejam od niego i zakwitam, nie może się z tym pogodzić. Jego frustracja szaleje. Ma zupełnie rozbieżne zdanie na wszytko co robię.
Np : Mówię że: on ma też obowiązki w domu, obowiązki jako ojciec, jako mieszkaniec i członek rodziny, a on na to że wszystkie kobiety w Polsce mają dzieci i pracę i nie narzekają, a dla mnie zajmowanie się tylko domem to kara.
W związku z tym zaczęłam się szkolić w pewnej branży i nie ma mnie w domu część dnia.
Mąż dewaluuje mnie i manipuluje faktami widząc, że staram się ze wszystkich sił pogodzić szkolenia i dom, mówi: „”dzieci za tobą płaczą, niszczysz rodzinę, wyjeżdżasz (wulgaryzm) wie gdzie i nie dbasz o męża. Dzieci przez nieobecność matki będą miały traumę. To ty niszczysz psychikę…. Chce ci pomóc a ty odrzucasz. „”
Mówię mu że to on mi ustala i zawsze ustalał kiedy co i jak mam robić .
Jest cały czas wobec mnie agresywny. Całkowicie przeinacza fakty, potem wylewa na mnie swoją frustrację i bezradność, bo próbuje mnie złamać a ja się nie daje, nie płacze gdy wrzeszczy, nie daje się wciągnąć w kłótnie. Robię swoje. Np po takim ataku idę do kościoła. On mówi : „jak było na zakrystii to z którym dzisiaj (wulgaryzm)? „
Gdy kładę się do łóżka usypiam dziecko on śpiewa kołysankę o Jezusie, jak dziecko zaśnie on do mnie: (Wulgaryzm, wulgaryzm, wulgaryzm)„
Nie odezwałam się na to, bo ileż można.
Była sytuacja że jechałam z dziećmi na urodziny sieostrzenicy mąż do mnie gdy UMYŁAM WŁOSY (!!!!!!) „włoski dla starego (wulgaryzm) układasz”” —- (XX to siostry teść )
NIC NIE ROBIĘ ŻEBY GO PROWOKOWAĆ a i tak mnie poniża i znęca się bez przerwy.
Albo mówi zobaczysz przekonasz się ! Ja Ci pokaże ! Zdziwisz się !
GDY pytam o czym mówisz ? To on : już dobrze wiesz , znam twoje gierki i załatwię Cię Twoją metodą „
Wystarczy że nie spełnię jego oczekiwań on zaciska mi pętlę nienawiści, pogardy na szyi i wylewa pomyje albo kupuje alko i się znieczula. Potem ma jakieś urojenia i wmawia mi różne rzeczy.
Gdy frustracja , że nie może nic zrobić abym nadal była zależna i strachliwa sięgała zenitu : mówi przez zęby. z nienawiścią „zobaczysz sama złożysz o ROZWÓD! „
I wręcza mi cytuję”PROPOZYCJĘ NA ROZWÓD”- czyli kartkę z jego ustaleniami. To M.in. „””alimenty 1000/dziecko, rozwód bez orzekania o winie, pełnię praw do dzieci , dzieci z matką ,zrzeka się mieszkania i kredytu, przyczyna rozwodu : „stały rozpad pożycia małżeńskiego oraz dobro dzieci ze względu na konflikt między małżonkami „”””
Mówi podpisz i zaniosę do adwokata a za miesiąc będziesz wolna. A ja nic o rozwodzie nie mówiłam. Mówiłam tylko : To Twoja decyzja.
Ja mówię że w sądzie wyrażę swoje zdanie i tam będę ustalała warunki bo tutaj ustaliłeś wszystko sam nie biorąc mnie pod uwagę. Mąż zarabia ok 8000, ja 0. Mam tylko 1600 zł dla dzieci. On płaci cały kredyt i rachunki. Cały czas słyszę że nie dbam o dom. O niego. Że nie pracuje. A jak chce pracować i się uczę to zarzuca mi że rozbijam rodzinę i krzywdzę dzieci. Dwa miesiące temu w rocznicę wręczył bukiet i powiedział Kocham cię. Nic więcej nie zrobił. Nic ponad to. Sinusoida totalna. Ja tego nie wytrzymuję.
Gdy nie zgodziłam się podpisywać jego ustaleń powiedział : sama odejdziesz. Dwa lata temu tak mnie strasznie dręczył i ryczał : zrobię tak że sama odejdziesz, nie zechcesz ze mną być. Dziś mówi to samo. Jak przypomniałam mu kolejny raz że ja tych ustaleń nie podpisze to powiedział nie odzywaj się do mnie. Będę (wulgaryzm) MĘŻEM .
Jestem tym zmęczona . Ciągle mi podcina skrzydła, rani i manipuluje, straszy, grozi, a za chwilę mu przechodzi w stan przecież ja robię wszystko dla dobra rodziny….ja nie umiem mu zaufać . Nie czuję się przy nim bezpieczna, psychicznie- jako partner , żona.
Sytuacja się trochę che zmieniła w ostatnim czasie. Mąż przestał pić. To z czym sobie nie radzi wywala na mnie.
Jeszcze powiem, bardzo istotna rzecz która przeplata się w naszym małżeństwie. W każdej mojej pracy mąż znalazł osobę która była moim kochankiem. W sklepie z odzieżą - dostawca, w cukierni - stary 70 l piekarz, w szkole liceum - w-fista, w podstawowej- dyrektor. Nigdy z żadną z tych osób nawet nie miałam relacji, nic nawet nr telefonu….
Teraz gdy nie mam pracy, moim kochankiem ma być ksiądz, który jest w naszej parafii. Ja nawet nigdy z tym księdzem słowa nie zamieniłam.
Mąż idzie do Kościoła i gapi się na mnie czy ja patrzę na tego księdza bo on widział jak patrzyliśmy na siebie i widział jak się uśmiecham do niego. Mówi do syna abym ja słyszała ,,o już się wystroiła- do kościółka idziemy „” a syn : co mówisz ? Nic, nic….. jak miała być kilka dni temu wizyta kolędowa to powiedział że nie wpuści tego [...], kudłatego , garbatego , i że za próg do domu nie wejdzie. Mówi w kościele do mnie mąż : „napewno się z nim puszczasz bo on jak idzie to łeb spuszcza i nie patrzy mi (czyli mężowi) w oczy,,,
W ogóle nie uczestniczy w Eucharystii tylko obserwuje mój każdy ruch, nie podaje ręki i …… idzie do Komunii Św.
Poszłam po poradę do GOPS - oni nic nie mogą ale pouczyli mnie że są procedury różne . Jestem w terapii. Poszłam również do psychoterapeuty ds.uzaleznień, i psycholog z zespołu interdyscyplinarnego, ale zdążyłam jedynie nakreślić problem z jakim przychodzę, czekam na kolejne wizyty. Był czas, że nie chodziłam nawet koło Kościoła bo miałabym znów jazdę przez niego.
Mąż ma problem z chorą zazdrością, urojeniami, alkoholem, emocjami komunikacją.
Zaczynam zauważać pewien schemat. Mąż ma urojenia i mnie tym dręczy ,projektuje scenariusze i przerzuca na mnie to co widzi. Nic nigdy mu nie zrobiłam, nie miałam romansu, nie odeszłam od niego a jestem najgorsza(wulgaryzm).