MAŁŻEŃSTWO

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mrówka
Posty: 111
Rejestracja: 12 lip 2018, 11:03
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: mrówka »

J&J pisze: 03 lip 2024, 22:04
Ad 1 co mną kierowało ? No bo to absurd- np iść w stroju narciarskim
Ad 2 dlaczego nie umiem Odp Na pytania w poście ? Bo nie wiem co jest normalne co nie ? Tak mną zawładną tak mnie zniewolił że sama myślę że nie przystoi i odpuszczam. Że go tym rozwścieczę.
Bo chce usłyszeć i dostać odpowiedzi czy to ze mną jest coś nie tak ? Ajewski wszystko w porządku to jak reagować żeby zbalansować te sytuacje ?
J&J,
bardzo dobra byłaby dla Ciebie teraz terapia, moze jest coś online?

Pytania z kosmosu, wiem, ale zobacz: poradziłaś sobie ;)
Chodzi o to, ze masz 'w sobie' coś (tj. wiedzę, system wartości, doświadczenia) na czym bazujesz by podjąć decyzje.

Teraz: napisałąs, ze nie wiesz co jest normalne a co nie, bo czujesz, ze mąż tak Tobą 'zawładnął'. Też miałam porblem z włascią 'oceną' sytuacji i wyborami jako osoba współuzależniona (gdy dziś myślę o niektórych sytuacjach to niepojętym jest dla mnie jak mogłam się w nich 'nie odnaleźć' :P).
Jak to ugryźć: WYBUDJ SIEBIE. To TY musisz wiedzieć, czego chcesz i dlaczego tego chcesz. Nie ktoś za Ciebie.
Np. Nie wykąpiesz się we wrzątku bo wiesz, że to wręcz śmiertelne.
Nie pomalujesz włosów na czerowno bo to nie Twój styl/Tobie się to nie podoba (a np. taki jeden woklaista polski kiedyś miał czerowne:P)
Nie pójdziesz w stroju narciarskim bo to bez sensu ;P

CHodzi o to, że pora, żebyś TY podejmowała decyzje zgodne ze sobą i swoim systemem wartości, tym co jest dla CIebie istotne.
(z forum juz wiem, ze budujesz na Chrystusie a wiec na skale).
Trzeba to też umieć potem obronić - to jest druga 'nauka' do odbycia.

Pytanie: co jest złego w pomalowaniu paznokci na czerowno? Popatrz na to, zagłębij się w siebie i znajdź odpowiedź Ty.

Jest taka książka: 'granice w relacjach małżeńskich' - myślę bardzo przydatna dla CIebie na tym etapie.
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

J&J pisze: 04 lip 2024, 15:01
Ruta pisze: 04 lip 2024, 10:51 J&J,
ja twoje wpisy rozumiem tak, że szukasz pomocy. Jesteś osamotniona, odizolowana, przestraszona, zmęczona, pogubiona.
Mam wrażenie, że wiesz, że nie jest dobrze. Ale nie wiesz dokładnie z czym się mierzysz, co jest problemem, co nim nie jest.

Sama długo nie umiałam ani nazwać, ani dostrzec, gdzie jest centrum problemów w moim małżeństwie. Tylko byłam coraz bardziej znerwicowana, bez sił. I coraz bardziej miałam poczucie, że nic nie mogę.

Wspominasz o tym, że mąż się upija i jego picie alkoholu jest dla was destrukcyjne. Zachęcam cię do przyjrzenia się pytaniom przygotowanym przez Al-Anon. One pomagają ustalić, czy picie bliskiej osoby stało się moim problemem.

https://al-anon.org.pl/dla-nowo-przybylych/

Czy w relacji z mężem doswiadczasz z jego strony przemocy? W jakich sferach?

Czy mąż kontroluje finanse, twoje wydatki, czy odcina cię od pieniędzy, gdy nie jesteś posłuszna?
Czy przekracza twoje bariery fizyczne, szarpie, popycha, łapie za ręce? Uderza?
Czy niszczy lub czasowo odbiera ci twoją własność?
Czy zakazuje kontaktów z rodziną lub znajomymi?
Czy ci grozi?
Czy zmusza cię do niechcianych przez ciebie zachowań w sferze intymnej?
Czy karze cię brakiem bliskości, intymności, odsuwaniem się od ciebie?
Czy doświadczasz wyzwisk, poniżania, upokarzającej krytyki, obmawiania?
Czy czujesz się bezpiecznie w domu?

Na ile na dziś określasz poziom swojego napięcia w skali od 0 (brak napięcia) do 10 (na granicy szaleństwa)?
Na ile określasz poziom swojego lęku?
Dostrzegam przemoc słowną, przemoc psychiczną i niewerbalną. Przemoc karaniem brakiem zauważenia, bliskości Cichymi tygodniami. Krzyk, wmawianie niestworzonych sytuacji , zdrad, flirtów, kontaktów z płcią przeciwną.

Nigdy nie odcinał od finansów. Nie było i nie ma przemocy finansowej.
Nigdy nie bił nie szarpał i nie przekraczał tych granic. Nie odbiera. Niszczył kosmetyki i ubrania w których nie chciał abym chodziła. To był jednorazowy epizod- wtedy jak sobie uroił że kogoś mam w pracy bo myłam włosy kąpałam się i ubierałam wtedy skromnie żeby nie myślał. Tak naprawdę nawet przez myśl mi nie przeszło aby go zdradzać. Z taką chorą zazdrością lepiej nie igrać a poza tym nawet nie mam możliwości aby mieć kogoś na boku a po takich doświadczeniach z nim mam uraz do mężczyzn do końca życia .

Nie zakazuje ale wydaje straszne niezadowolenie z kontaktów z ludźmi. Więc unikam. Swoją rodzinę nastawił przeciw mnie a mojej unika.
Nie grozi wprost- robi to tak jak pisałam subtelnie i w wyrachowany sposób.

Nie zmusza do niechcianych zachowań w sferze intymnej



Tak, karze brakiem bliskości,odsuwaniem się ode mnie. Brakiem czułości, okazywania że mnie po prostu kocha.
Inicjuje bliskość kiedy już bardzo długo trwają ciche dni. Zwykle potem następuje zgoda

Tak doświadczam oskarżeń że kogoś mam , upokarzającej krytyki, obmawiania do rodziców, pretensji do dzieci. Kiedyś jak dziecko pojechało do koleżanki to się nie odzywał przez ponad miesiąc.
Czy czujesz się bezpiecznie w domu, tak.
Ale mam skrajne uczucia jak wpadnie w złość. Wtedy moja wyobraźnia działa do czego jest zdolny ???

Na ile na dziś określasz poziom swojego napięcia w skali od 0 (brak napięcia) do 10 (na granicy szaleństwa)?
6-8% zależy od dnia i jego zachowania wobec mnie lub dziecka

Na ile określasz poziom swojego lęku?
4


Nie odzywał się do DZIECKA !!!!
Ruta
Posty: 3639
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: Ruta »

J&J,
To co opisujesz to jest przemoc. Urojona zazdrość jest rodzajem zaburzenia psychicznego. Psychozy.

Dostosowywanie się do świata osoby chorej, próby spełniania jej wymagań, skutkują taką samą destrukcją, jak dostosowywawanie się do osoby uzależnionej. Nie pomaga to ani choremu, ani dzieciom, ani żonie. Prowadzi tylko do wyniszczenia siebie.

Ja mierzyłam się z psychozami męża wynikającymi z przewlekłego zatrucia alkoholem i narkotykami. Aczkolwiek u mojego męża mialy one inny przebieg i przejawiały się głównie agresją, przekonaniem, że chcę męża zniszczyć. W tym czasie mąż pracował, miał kochankę, założył mi sprawę sądową. Nie miałam wsparcia, bo niewiele osób wierzyło mi przez co przechodzimy z młodszym synem. Na zewnątrz mąż sprawiał wrażenie stabilnego.

Odszukałam dla ciebie wątek Angeli, która podobnie jak ty mierzyła się z problemem bezpodstawnej niszczącej zazdrości męża. Przeczytaj, zobacz, na ile odnajdujesz w opisanej historii siebie i waszą sytuację.

viewtopic.php?t=273

Możliwym czynnikiem wyzwalającym takie psychozy jest pogorszenie się stanu zdrowia. Ale także używki. A czasem jedno i drugie.

Wspominasz o tym, że picie męża powoduje u was problemy. Piszesz, że mąż się upija, że stosuje wymówki by się napić, obwinia też ciebie za swoje picie.
Czy weszłaś na stronę Al-anon i odpowiedziałaś sobie na pytania z listy?
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Tak
Weszłam teraz. I dawno temu gdy zaczynałam z ALAnon. Miałam tam grupę wsparcia i chodziłam na mitingi. Teraz jak pisałam nie mam możliwości uczestniczyć.
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Wiem wszystko w teorii tylko w praktyce „ leżę i wyję z bezsilności „
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Ruta pisze: 05 lip 2024, 10:34
Kubańczyk pisze: 04 lip 2024, 23:11 Liste Zerty znam i nawet chwilę próbowałem ją stosować lecz było to zaraz po wyprowadzce kiedy byłem jeszcze słaby psychicznie i emocjonalnie wiec nie do konca dobrze to robiłem dlatego przestałem ją stosować.
Może warto wrócić do Listy Zerty? Ja nie byłam w stanie stosować od razu całej Listy. To dla mistrzów. No więc wdrażałam kolejno po punkcie. I nie przejmowałam się porażkami. Na nich też się czegoś uczyłam.

Lista Zerty jest dobrym narzędziem ochrony siebie w kryzysie. Pomaga też w tym, by konflikt nie eskalował.

W czasie wprowadzania zmian dobrze spędzać czas z Bogiem, rozmawiać z Nim, modlić się, zawierzać, zadawać pytania. Przy Bożym prowadzeniu uczyłam się więcej i szybciej, mniej błądziłam. Ale też współpraca z Bogiem wypełnia puste w kryzysie zbiorniki na miłość, czułość. Przywraca radość.
Kubańczyk pisze: 04 lip 2024, 23:11 Wiele rzeczy powinienem zrobić inaczej I od jakiegoś czasu staram się zachowywać spokój i opanowanie w każdej sytuacji lecz emocje jakie żona potrafi we mnie wzbudzić często wywołują nieodpowiednie reakcje bądź też nieprzemyślane słowa lecz czuję że jestem na dobrej drodze w panowaniu nad tymi właśnie zachowaniami.
Postrzegałam to podobnie: mąż wywołuje we mnie emocje i ja wtedy krzyczę i reaguję impulsywnie. Tak te sytuacje odbierałam i trudno mi było zrozumieć, że jest inaczej.
Patrzę na słońce, widzę na własne oczy, że wędruje, więc jak tu uwierzyć, że jest nieruchome i ruch jaki widzę jest złudzeniem. A sprawy się mają całkiem inaczej?

To prawda, że mąż czy żona potrafią wzbudzać we współmałżonku określone emocje. Wiedzą co powiedziećn i co zadziała. Myślę, że nadal potrafiłabym mojego męża podgrzać, a pewnie i zagotować.

Na lewelu (poziomie) pierwszym potrzebowałam zrozumieć, że między emocją, jaka się we mnie pojawia, a moją reakcją na tą emocję, jest przestrzeń. I w tej przestrzeni ja pozostaję osobą decyzyjną. Mogę wybrać. Zatrzymać się. Nie pójść za reakcją, jaką podpowiada nagła wygenerowana emocja.

Bodziec-pauza-reakcja.

Bodziec: mąż mówi mi, że mnie nie kocha, nigdy nie kochał, teraz dopiero jest wolny i będzie budował sobie złote życie.
Pauza: obserwuję kocioł emocjonalny jaki się we mnie pojawił, kłęby bólu, rozczarowania, niedowierzania, przeradzające się w potrzebę wykrzyczenia; oglądam tą potrzebę z wielu stron, także od strony konsekwencji; decyduję, że nie będę krzyczeć, ani nic mówić, jestem zbyt wzburzona, by utrzymać kontrolę
Reakcja: Wychodzę bez słowa. Piszę wiadomość sms: "Nie chcę kłótni, możemy wrócić do rozmowy, gdy trochę spadnie poziom napięcia".

Poziom drugi jest jeszcze ciekawszy. Otóż okazuje się, że mam wpływ także na to, jakie emocje odczuwam. W miarę odwieszania się od męża (praktykowania Listy Zerty) jego słowa jak również i czyny, przestają działać we mnie jak zapalniki bomb emocjonalnych.

Poza tym, że utrzymanie spokoju wewnętrznego samo w sobie jest przyjemne, to jeszcze fajnie dezorientuje atakującego. Coś jak nauka szybkiej teleportacji. Stoję przy płocie, mąż mnie widzi, strzela z dubeltówki. Dym opada. W płocie są teraz dwie dziury na wylot. Poszło kulą w płot. A ja spokojnie odzywam się zza pleców męża. Przeciwnik, i wcale nie mąż, został pokonany.

Na początek: bodziec-pauza-reakcja
I Lista Zerty.
Kubańczyk pisze: 04 lip 2024, 23:11
Niestety zbliżają się wakacje, urlop mamy w tym samym czasie bo jak zawsze mielismy go spędzić rodzinnie. Nie planowałem nic bo ciągle miałem nadzieję że tak właśnie uda się go spędzić lecz żona poinformowała mnie że pierwszy tydzień urlopu dzieci będą z nią bo znalazła już wycieczkę dla siebie i dzieci a drugi spędza ze mną. Myśląc o tym boję się pustki i smutku z powodu braku jej obecności tym czasie.
Gdy pierwszy raz mąż zabrał chlopców na tydzień, kuliłam się z bólu. Odczuwałam ogromny żal. Nie dość, że mąż mnie opuścił, okrada mnie także z dzieci. Pustka z którą zostałam była nie do uniesienia. Emocje mnie rozrywały od wewnątrz.
Wtedy już wiedziałam, że to czego nie jestem w stanie unieść, mogę zanieść Bogu. Codziennie byłam na Mszy i na Adoracji. I tak ten tydzień przetrwałam. Żeby zająć czas, chodziłam piechotą do niedalekiego sanktuarium, godzina w jedną, godzina w drugą. Po drodze różaniec. Codzienna osobista pielgrzymka.

Pomysły w stylu zajmij się sobą, idź do kina, spotkaj się z kimś nie były dla mnie na tamten czas. To byłoby tylko zagłuszaniem tego, co czułam. A ja potrzebowałam to przeżyć. Przeżyć ma tu dwa znaczenia - przeżyć w sensie doswiadczyć, nie zepchnąć, nie wyprzeć. I przeżyć w sensie przetrwać.
Wyparcie się trudnych emocji, zagłuszenie ich doraźnymi miłymi działaniami pomogłoby - doraźnie. Zamiast skrótu, wyszłyby manowce.

Ten tydzień, kiedy pozwoliłam sobie czuć ból, żal, rozczarowanie, był dla mnie dobrą szkołą przeżywania i przyjmowania trudnych emocji. Pogłębiła się też moja relacja z Bogiem.
Odpisuje w moim temacie

Tak jestem właśnie na tym etapie kryzysu. Zobaczyłam i zrozumiałam że mam do czynienia z Narcyzem z wyolbrzymionym Ego nadmuchanym do granic możliwości. Dzięki tej wiedzy przekierowałam energię, uwagę na SIEBIE I zaczęłam dbać o siebie co mojemu mężowi baaaardzoo nie odpowiada. Szczuje mnie groźbami, manifestuje swoją wściekłość i rzuca oskarżeniami które płyną z jakby nie jego głosu. Ale mnie to nie rusza. Mając tę wiedzę i samoświadomość wiem że mam do czynienia z czymś „ większym „ niż narcyz . To walka duchowa o zbawienie, życie , rodzinę, małżeństwo i nas samych. Niech się dzieje co chce, ważna jestem w końcu ja i dzieci dla mnie. Nie jakiś popapraniec który układa mi życie. Paczka do Pana Boga wysłana niech zrobi swoje. Ja swoje zrobiłam. Niech Bóg Wszechmogący się moim mężem zajmie. Teraz czas na mnie. Klapki z oczu mi spadły. Wiem kim on jest . W ou em z kim mam do czynienia. Poznałam schemat i wiem że MUSZĘ zachować zim krew i dystans. Codziennie chodzę na Mszę Św i coraz lepiej się czuję i mam piękniejszy skurcz. Ma dziecko mi mówi coraz piękniej wyglądasz !!! Nie ma piękniejszego komplementu dla mnie ! Miesiąc temu słyszałam od męża jestem szczęśliwy że mam TAKĄ ŻONĘ , teraz że jestem najgorszym człowiekiem jakiego w życiu spotkał. A dziś mam dzika satysfakcję że go przejrzałam na wskroś i że mnie już nie zrani bo wiem jak postąpi za chwilę- to schemat. Łatwiej mi jak patrzę na niego jako człowieka który jest pudy w środku, nie ma uczuć nie kocha samego siebie więc nie Kocha nikogo. Roztacza iluzję wspaniałego mężczyzny i zagarnia tych którzy jeszcze go nie rozgryzli a gdy już go ktoś przejrzy jest eliminowany z jego kręgu otoczenia. Każde święta przepłakałam. Ostatni raz. Jak byłam naiwna i głucha i ślepa tak teraz po wielu modlitwach Adoracja i pytania Pan Bóg przekierował moje uczucia na działania KONSTRUKTYWNE - nie dam się więcej sprowokować zmanipulować zmienić zdania i złapać na słodkie oczka. Dość !
Ostatnio zmieniony 06 lip 2024, 9:48 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Ruta
Posty: 3639
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: Ruta »

Codzienna Msza Święta i Adoracja umacnialy mnie. Tak jak i dialog z Bogiem, modlitwa, pytania. Z czasem przychodzą wtedy dobre wewnętrzne natchnienia, podpowiedzi. Następuje zmiana myślenia. To dobry kurs.

Oddanie męża Bogu, by zająć się sobą i dziećmi, również pomagają. Super, że udało ci się wysłać paczkę do Pana Boga.

Pomaga też rozpoczęcie stosowania narzędzi ochronnych, listy Zerty, czy zasady pauzy (bodziec-pauza-reakcja). Mi z tym najpierw nie szło najlepiej. Ale się nie zrażałam. Próbowałam dalej. Uczyłam się.

Także takie emocje jak złość, nie dam się więcej, o których piszesz, mają ważną rolę. Z nich bierze się siła do zmiany. I do tego, by się w zmianie utrzymać. Nawet gdy jest trudno i zaczyna naszą łódką ostro kołysać.

J&J, polecam ci konferencję ks. Grzywocza, Trochę inaczej o agresji. Jest na You Tubie.
Z tej konferencji uczyłam się oswajać swoją złość, przyjmować ją, a potem dobrze jej używać. Dla ochrony i wzrostu.

Mam też w głowie słowa ks. Pawlukiewicza: Nie idź na tą wojnę sam. Dla mnie z uwagi na pandemię, przez długi czas moją podstawową grupą wparcia było forum. Dobrze, że jesteś :)
Bławatek
Posty: 2080
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: Bławatek »

J&J często skupiamy się na mężu, dzieciach, zapominając o sobie. Nie dziw się, że mąż jest zaniepokojony a nawet wściekły o to, że myślisz o sobie, dbasz o siebie. To chyba większość małżonków przeżywa.

Wiem, że bywa Ci ciężko i będzie ciężko, bo takie osoby jak nasi mężowie nie uznają, że my możemy być szczęśliwe (a szczególnie bez nich), że możemy się cieszyć życiem, ładnie ubierać, uśmiechać bez powodu. Ale jeśli przynosi to nam radość to dlaczego mamy z tego rezygnować? Bo rezygnowaliśmy nieraz i szczęścia to nam nie przynosiło. Pytałaś czy to źle, że chcesz sobie kupić czerwoną bieliznę - wiesz, że nie, a czemu tego nie robisz bo obawiasz się reakcji męża.

Mój mąż nieraz reagował złością a nawet wściekłością tak jakby ZŁY przejął nad nim kontrolę. To nie są łatwe chwile, dlatego wolę się wycofac zawczasu niż cierpieć przez niego. Nie wchodzę z nim w żadne poważne rozmowy czy też utarczki słowne. Tak się chronię.

Pomaga też wzmacnianie siebie i przypominanie sobie, że jestem wartościową osobą. Ostatnio usłyszałam gdzieś, że osoby które nie potrafią siebie kochać i dbać o siebie, bo tego szukają w świecie - by inni im tego dostarczali, nigdy nie będą szczęśliwi. I to cała prawda tego świata - osoby puste chcą być zapełniane przez świat, a ci, którzy potrafią sami o siebie zadbać nawet gdy wokół nikogo nie mają są szczęśliwi sami z sobą.

Siłę znajduję w kontaktach z Bogiem - na modlitwie, adoracji. Bo tylko Bóg zawsze trwa i nas kocha.
Miłość nigdy nie dzieje się sama... potrzebna jest konkretna robota
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Minęło trochę czasu … w moim wychodzeniu z kryzysu jest (coraz-słowa terapeutki) lepiej.
Wróciłam na terapię po roku. A tę terapie zaczęłam u Pani terapeutki, która jest katoliczką. Pomaga mi stanąć na nogi, ja odbudowuję swoją wartość. Uczę się nie wchodzić w stare schematy. Jestem spokojna, uśmiechnięta, wróciły stare pasje, sport. Jestem na codziennej adoracji mszy św stała spowiedź.
Duchowo nie boję się już przyszłości, wstaje na nogi z kolan, jeszcze niepewnie poprawiam koronę ale coraz lepiej mi idzie. Nie mam nadal pracy/ usilnie poszukuję.
Mąż widząc mnie stabilniejszą, w lepszym nastroju, zajmująca się sobą ( tym co powyżej) i dziećmi, i widząc że się odklejam od niego i zakwitam, nie może się z tym pogodzić. Jego frustracja szaleje. Ma zupełnie rozbieżne zdanie na wszytko co robię.
Np : Mówię że: on ma też obowiązki w domu, obowiązki jako ojciec, jako mieszkaniec i członek rodziny, a on na to że wszystkie kobiety w Polsce mają dzieci i pracę i nie narzekają, a dla mnie zajmowanie się tylko domem to kara.

W związku z tym zaczęłam się szkolić w pewnej branży i nie ma mnie w domu część dnia.
Mąż dewaluuje mnie i manipuluje faktami widząc, że staram się ze wszystkich sił pogodzić szkolenia i dom, mówi: „”dzieci za tobą płaczą, niszczysz rodzinę, wyjeżdżasz (wulgaryzm) wie gdzie i nie dbasz o męża. Dzieci przez nieobecność matki będą miały traumę. To ty niszczysz psychikę…. Chce ci pomóc a ty odrzucasz. „”
Mówię mu że to on mi ustala i zawsze ustalał kiedy co i jak mam robić .

Jest cały czas wobec mnie agresywny. Całkowicie przeinacza fakty, potem wylewa na mnie swoją frustrację i bezradność, bo próbuje mnie złamać a ja się nie daje, nie płacze gdy wrzeszczy, nie daje się wciągnąć w kłótnie. Robię swoje. Np po takim ataku idę do kościoła. On mówi : „jak było na zakrystii to z którym dzisiaj (wulgaryzm)? „
Gdy kładę się do łóżka usypiam dziecko on śpiewa kołysankę o Jezusie, jak dziecko zaśnie on do mnie: (Wulgaryzm, wulgaryzm, wulgaryzm)„
Nie odezwałam się na to, bo ileż można.
Była sytuacja że jechałam z dziećmi na urodziny sieostrzenicy mąż do mnie gdy UMYŁAM WŁOSY (!!!!!!) „włoski dla starego (wulgaryzm) układasz”” —- (XX to siostry teść )
NIC NIE ROBIĘ ŻEBY GO PROWOKOWAĆ a i tak mnie poniża i znęca się bez przerwy.
Albo mówi zobaczysz przekonasz się ! Ja Ci pokaże ! Zdziwisz się !
GDY pytam o czym mówisz ? To on : już dobrze wiesz , znam twoje gierki i załatwię Cię Twoją metodą „

Wystarczy że nie spełnię jego oczekiwań on zaciska mi pętlę nienawiści, pogardy na szyi i wylewa pomyje albo kupuje alko i się znieczula. Potem ma jakieś urojenia i wmawia mi różne rzeczy.

Gdy frustracja , że nie może nic zrobić abym nadal była zależna i strachliwa sięgała zenitu : mówi przez zęby. z nienawiścią „zobaczysz sama złożysz o ROZWÓD! „
I wręcza mi cytuję”PROPOZYCJĘ NA ROZWÓD”- czyli kartkę z jego ustaleniami. To M.in. „””alimenty 1000/dziecko, rozwód bez orzekania o winie, pełnię praw do dzieci , dzieci z matką ,zrzeka się mieszkania i kredytu, przyczyna rozwodu : „stały rozpad pożycia małżeńskiego oraz dobro dzieci ze względu na konflikt między małżonkami „”””
Mówi podpisz i zaniosę do adwokata a za miesiąc będziesz wolna. A ja nic o rozwodzie nie mówiłam. Mówiłam tylko : To Twoja decyzja.
Ja mówię że w sądzie wyrażę swoje zdanie i tam będę ustalała warunki bo tutaj ustaliłeś wszystko sam nie biorąc mnie pod uwagę. Mąż zarabia ok 8000, ja 0. Mam tylko 1600 zł dla dzieci. On płaci cały kredyt i rachunki. Cały czas słyszę że nie dbam o dom. O niego. Że nie pracuje. A jak chce pracować i się uczę to zarzuca mi że rozbijam rodzinę i krzywdzę dzieci. Dwa miesiące temu w rocznicę wręczył bukiet i powiedział Kocham cię. Nic więcej nie zrobił. Nic ponad to. Sinusoida totalna. Ja tego nie wytrzymuję.
Gdy nie zgodziłam się podpisywać jego ustaleń powiedział : sama odejdziesz. Dwa lata temu tak mnie strasznie dręczył i ryczał : zrobię tak że sama odejdziesz, nie zechcesz ze mną być. Dziś mówi to samo. Jak przypomniałam mu kolejny raz że ja tych ustaleń nie podpisze to powiedział nie odzywaj się do mnie. Będę (wulgaryzm) MĘŻEM .


Jestem tym zmęczona . Ciągle mi podcina skrzydła, rani i manipuluje, straszy, grozi, a za chwilę mu przechodzi w stan przecież ja robię wszystko dla dobra rodziny….ja nie umiem mu zaufać . Nie czuję się przy nim bezpieczna, psychicznie- jako partner , żona.


Sytuacja się trochę che zmieniła w ostatnim czasie. Mąż przestał pić. To z czym sobie nie radzi wywala na mnie.
Jeszcze powiem, bardzo istotna rzecz która przeplata się w naszym małżeństwie. W każdej mojej pracy mąż znalazł osobę która była moim kochankiem. W sklepie z odzieżą - dostawca, w cukierni - stary 70 l piekarz, w szkole liceum - w-fista, w podstawowej- dyrektor. Nigdy z żadną z tych osób nawet nie miałam relacji, nic nawet nr telefonu….
Teraz gdy nie mam pracy, moim kochankiem ma być ksiądz, który jest w naszej parafii. Ja nawet nigdy z tym księdzem słowa nie zamieniłam.
Mąż idzie do Kościoła i gapi się na mnie czy ja patrzę na tego księdza bo on widział jak patrzyliśmy na siebie i widział jak się uśmiecham do niego. Mówi do syna abym ja słyszała ,,o już się wystroiła- do kościółka idziemy „” a syn : co mówisz ? Nic, nic….. jak miała być kilka dni temu wizyta kolędowa to powiedział że nie wpuści tego [...], kudłatego , garbatego , i że za próg do domu nie wejdzie. Mówi w kościele do mnie mąż : „napewno się z nim puszczasz bo on jak idzie to łeb spuszcza i nie patrzy mi (czyli mężowi) w oczy,,,
W ogóle nie uczestniczy w Eucharystii tylko obserwuje mój każdy ruch, nie podaje ręki i …… idzie do Komunii Św.
Poszłam po poradę do GOPS - oni nic nie mogą ale pouczyli mnie że są procedury różne . Jestem w terapii. Poszłam również do psychoterapeuty ds.uzaleznień, i psycholog z zespołu interdyscyplinarnego, ale zdążyłam jedynie nakreślić problem z jakim przychodzę, czekam na kolejne wizyty. Był czas, że nie chodziłam nawet koło Kościoła bo miałabym znów jazdę przez niego.

Mąż ma problem z chorą zazdrością, urojeniami, alkoholem, emocjami komunikacją.
Zaczynam zauważać pewien schemat. Mąż ma urojenia i mnie tym dręczy ,projektuje scenariusze i przerzuca na mnie to co widzi. Nic nigdy mu nie zrobiłam, nie miałam romansu, nie odeszłam od niego a jestem najgorsza(wulgaryzm).
Ostatnio zmieniony 03 lut 2025, 21:39 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: edit: wycięto wulgaryzm
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Doszło też to, zabrania mi chodzić do Kościoła…
Bławatek
Posty: 2080
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: Bławatek »

J&J brak mi słów. Twój mąż oskarża cię o tak wiele rzeczy, ciągle tobą manipuluje, ciągle zabiera cię w podróż rollcosterem, zabrania ci dobrych rzeczy. Przypomniało mi się działanie mojego męża, ale z racji tego, że mamy sporadyczny kontak to już tego nie mam. Podziwiam Cię - jesteś silną kobietą. Dbaj o siebie, rozwijak się, kontynuj kurs który zaczęłaś - dom nie ucierpi jak ciebie chwile w nim nie będzie, a dla ciebie to szansa na nową pracę i odskocznia. Przez ostatnie lata nauczylam się, że na takie zachowania dobrą metoda jest "metoda szarego kamienia " czyli nie pokazywanie drugiej stronie, że jej slowa czy czyny ranią. Jest to trudne, ale można się tego nauczyć. Sił życzę. I tak jak piszesz - oparcie w Bogu i modlitwa dają siłę i ukojenie.
Miłość nigdy nie dzieje się sama... potrzebna jest konkretna robota
Dunia
Posty: 77
Rejestracja: 01 gru 2019, 20:59
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: Dunia »

J&J pisze: 03 lut 2025, 14:49 Minęło trochę czasu … w moim wychodzeniu z kryzysu jest (coraz-słowa terapeutki) lepiej.
Wróciłam na terapię po roku. A tę terapie zaczęłam u Pani terapeutki, która jest katoliczką. Pomaga mi stanąć na nogi, ja odbudowuję swoją wartość. Uczę się nie wchodzić w stare schematy. Jestem spokojna, uśmiechnięta, wróciły stare pasje, sport. Jestem na codziennej adoracji mszy św stała spowiedź.
Duchowo nie boję się już przyszłości, wstaje na nogi z kolan, jeszcze niepewnie poprawiam koronę ale coraz lepiej mi idzie. Nie mam nadal pracy/ usilnie poszukuję.
Mąż widząc mnie stabilniejszą, w lepszym nastroju, zajmująca się sobą ( tym co powyżej) i dziećmi, i widząc że się odklejam od niego i zakwitam, nie może się z tym pogodzić. Jego frustracja szaleje. Ma zupełnie rozbieżne zdanie na wszytko co robię.
Np : Mówię że: on ma też obowiązki w domu, obowiązki jako ojciec, jako mieszkaniec i członek rodziny, a on na to że wszystkie kobiety w Polsce mają dzieci i pracę i nie narzekają, a dla mnie zajmowanie się tylko domem to kara.

W związku z tym zaczęłam się szkolić w pewnej branży i nie ma mnie w domu część dnia.
Mąż dewaluuje mnie i manipuluje faktami widząc, że staram się ze wszystkich sił pogodzić szkolenia i dom, mówi: „”dzieci za tobą płaczą, niszczysz rodzinę, wyjeżdżasz (wulgaryzm) wie gdzie i nie dbasz o męża. Dzieci przez nieobecność matki będą miały traumę. To ty niszczysz psychikę…. Chce ci pomóc a ty odrzucasz. „”
Mówię mu że to on mi ustala i zawsze ustalał kiedy co i jak mam robić .

Jest cały czas wobec mnie agresywny. Całkowicie przeinacza fakty, potem wylewa na mnie swoją frustrację i bezradność, bo próbuje mnie złamać a ja się nie daje, nie płacze gdy wrzeszczy, nie daje się wciągnąć w kłótnie. Robię swoje. Np po takim ataku idę do kościoła. On mówi : „jak było na zakrystii to z którym dzisiaj (wulgaryzm)? „
Gdy kładę się do łóżka usypiam dziecko on śpiewa kołysankę o Jezusie, jak dziecko zaśnie on do mnie: (Wulgaryzm, wulgaryzm, wulgaryzm)„
Nie odezwałam się na to, bo ileż można.
Była sytuacja że jechałam z dziećmi na urodziny sieostrzenicy mąż do mnie gdy UMYŁAM WŁOSY (!!!!!!) „włoski dla starego (wulgaryzm) układasz”” —- (XX to siostry teść )
NIC NIE ROBIĘ ŻEBY GO PROWOKOWAĆ a i tak mnie poniża i znęca się bez przerwy.
Albo mówi zobaczysz przekonasz się ! Ja Ci pokaże ! Zdziwisz się !
GDY pytam o czym mówisz ? To on : już dobrze wiesz , znam twoje gierki i załatwię Cię Twoją metodą „

Wystarczy że nie spełnię jego oczekiwań on zaciska mi pętlę nienawiści, pogardy na szyi i wylewa pomyje albo kupuje alko i się znieczula. Potem ma jakieś urojenia i wmawia mi różne rzeczy.

Gdy frustracja , że nie może nic zrobić abym nadal była zależna i strachliwa sięgała zenitu : mówi przez zęby. z nienawiścią „zobaczysz sama złożysz o ROZWÓD! „
I wręcza mi cytuję”PROPOZYCJĘ NA ROZWÓD”- czyli kartkę z jego ustaleniami. To M.in. „””alimenty 1000/dziecko, rozwód bez orzekania o winie, pełnię praw do dzieci , dzieci z matką ,zrzeka się mieszkania i kredytu, przyczyna rozwodu : „stały rozpad pożycia małżeńskiego oraz dobro dzieci ze względu na konflikt między małżonkami „”””
Mówi podpisz i zaniosę do adwokata a za miesiąc będziesz wolna. A ja nic o rozwodzie nie mówiłam. Mówiłam tylko : To Twoja decyzja.
Ja mówię że w sądzie wyrażę swoje zdanie i tam będę ustalała warunki bo tutaj ustaliłeś wszystko sam nie biorąc mnie pod uwagę. Mąż zarabia ok 8000, ja 0. Mam tylko 1600 zł dla dzieci. On płaci cały kredyt i rachunki. Cały czas słyszę że nie dbam o dom. O niego. Że nie pracuje. A jak chce pracować i się uczę to zarzuca mi że rozbijam rodzinę i krzywdzę dzieci. Dwa miesiące temu w rocznicę wręczył bukiet i powiedział Kocham cię. Nic więcej nie zrobił. Nic ponad to. Sinusoida totalna. Ja tego nie wytrzymuję.
Gdy nie zgodziłam się podpisywać jego ustaleń powiedział : sama odejdziesz. Dwa lata temu tak mnie strasznie dręczył i ryczał : zrobię tak że sama odejdziesz, nie zechcesz ze mną być. Dziś mówi to samo. Jak przypomniałam mu kolejny raz że ja tych ustaleń nie podpisze to powiedział nie odzywaj się do mnie. Będę (wulgaryzm) MĘŻEM .


Jestem tym zmęczona . Ciągle mi podcina skrzydła, rani i manipuluje, straszy, grozi, a za chwilę mu przechodzi w stan przecież ja robię wszystko dla dobra rodziny….ja nie umiem mu zaufać . Nie czuję się przy nim bezpieczna, psychicznie- jako partner , żona.


Sytuacja się trochę che zmieniła w ostatnim czasie. Mąż przestał pić. To z czym sobie nie radzi wywala na mnie.
Jeszcze powiem, bardzo istotna rzecz która przeplata się w naszym małżeństwie. W każdej mojej pracy mąż znalazł osobę która była moim kochankiem. W sklepie z odzieżą - dostawca, w cukierni - stary 70 l piekarz, w szkole liceum - w-fista, w podstawowej- dyrektor. Nigdy z żadną z tych osób nawet nie miałam relacji, nic nawet nr telefonu….
Teraz gdy nie mam pracy, moim kochankiem ma być ksiądz, który jest w naszej parafii. Ja nawet nigdy z tym księdzem słowa nie zamieniłam.
Mąż idzie do Kościoła i gapi się na mnie czy ja patrzę na tego księdza bo on widział jak patrzyliśmy na siebie i widział jak się uśmiecham do niego. Mówi do syna abym ja słyszała ,,o już się wystroiła- do kościółka idziemy „” a syn : co mówisz ? Nic, nic….. jak miała być kilka dni temu wizyta kolędowa to powiedział że nie wpuści tego [...], kudłatego , garbatego , i że za próg do domu nie wejdzie. Mówi w kościele do mnie mąż : „napewno się z nim puszczasz bo on jak idzie to łeb spuszcza i nie patrzy mi (czyli mężowi) w oczy,,,
W ogóle nie uczestniczy w Eucharystii tylko obserwuje mój każdy ruch, nie podaje ręki i …… idzie do Komunii Św.
Poszłam po poradę do GOPS - oni nic nie mogą ale pouczyli mnie że są procedury różne . Jestem w terapii. Poszłam również do psychoterapeuty ds.uzaleznień, i psycholog z zespołu interdyscyplinarnego, ale zdążyłam jedynie nakreślić problem z jakim przychodzę, czekam na kolejne wizyty. Był czas, że nie chodziłam nawet koło Kościoła bo miałabym znów jazdę przez niego.

Mąż ma problem z chorą zazdrością, urojeniami, alkoholem, emocjami komunikacją.
Zaczynam zauważać pewien schemat. Mąż ma urojenia i mnie tym dręczy ,projektuje scenariusze i przerzuca na mnie to co widzi. Nic nigdy mu nie zrobiłam, nie miałam romansu, nie odeszłam od niego a jestem najgorsza(wulgaryzm).
Kochana ,
Mam łzy w oczach.Widzę po części moja historię w twojej.
Może jeszcze nie doszłaś do ściany tak jak ja..Ale zadbaj o siebie i dzieci,nie można NIKOGO tak traktować,to jest jak morderstwo duszy.
W twoim mieście na pewno jest jakieś centrum pomocy kryzysowej.Warto korzystać z takich możliwości,tam są darmowi psychologowie doswiadeczeni w temacie przemocy,prawnicy..Tam Cię zawsze ktoś wysłucha na żywo.
Trzymaj się
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Bławatek pisze: 04 lut 2025, 8:28 J&J brak mi słów. Twój mąż oskarża cię o tak wiele rzeczy, ciągle tobą manipuluje, ciągle zabiera cię w podróż rollcosterem, zabrania ci dobrych rzeczy. Przypomniało mi się działanie mojego męża, ale z racji tego, że mamy sporadyczny kontak to już tego nie mam. Podziwiam Cię - jesteś silną kobietą. Dbaj o siebie, rozwijak się, kontynuj kurs który zaczęłaś - dom nie ucierpi jak ciebie chwile w nim nie będzie, a dla ciebie to szansa na nową pracę i odskocznia. Przez ostatnie lata nauczylam się, że na takie zachowania dobrą metoda jest "metoda szarego kamienia " czyli nie pokazywanie drugiej stronie, że jej slowa czy czyny ranią. Jest to trudne, ale można się tego nauczyć. Sił życzę. I tak jak piszesz - oparcie w Bogu i modlitwa dają siłę i ukojenie.
Dziękuję Blawatku- piękny Kwiatku 💙💙💙💙💙
Tak, stosuje tę metodę- wiesz jak mąż się wścieka??? Ciągle szuka nowych szpileczek, a ja ciągle ucze się jak zachować teę postawę szarego kamienia. Mi idzie coraz lepiej, jemu coraz gorzej z gnębieniem. Najgorsze jak wciąga w to dzieci. To jest demoniczne.
Wiem, że jestem silna, bo wiele kobiet nawet nie obejrzało by się za siebie i tylko kurz by został … Masz rację tylko i tylko DZIĘKI BOGU JESTEM, trwam i funkcjonuję. I tylko modlitwa przynosi ukojenie. Pragnę żeby Jezus tak wpłynął w moje serce abym już tylko jego Miłości pragnęła i niczego więcej. Żeby zapełnił tę pustkę i gorycz, która dusi w gardle. Tak bardzo gorzkie są łzy….
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Dunia pisze: 04 lut 2025, 14:14
J&J pisze: 03 lut 2025, 14:49 Minęło trochę czasu … w moim wychodzeniu z kryzysu jest (coraz-słowa terapeutki) lepiej.
Wróciłam na terapię po roku. A tę terapie zaczęłam u Pani terapeutki, która jest katoliczką. Pomaga mi stanąć na nogi, ja odbudowuję swoją wartość. Uczę się nie wchodzić w stare schematy. Jestem spokojna, uśmiechnięta, wróciły stare pasje, sport. Jestem na codziennej adoracji mszy św stała spowiedź.
Duchowo nie boję się już przyszłości, wstaje na nogi z kolan, jeszcze niepewnie poprawiam koronę ale coraz lepiej mi idzie. Nie mam nadal pracy/ usilnie poszukuję.
Mąż widząc mnie stabilniejszą, w lepszym nastroju, zajmująca się sobą ( tym co powyżej) i dziećmi, i widząc że się odklejam od niego i zakwitam, nie może się z tym pogodzić. Jego frustracja szaleje. Ma zupełnie rozbieżne zdanie na wszytko co robię.
Np : Mówię że: on ma też obowiązki w domu, obowiązki jako ojciec, jako mieszkaniec i członek rodziny, a on na to że wszystkie kobiety w Polsce mają dzieci i pracę i nie narzekają, a dla mnie zajmowanie się tylko domem to kara.

W związku z tym zaczęłam się szkolić w pewnej branży i nie ma mnie w domu część dnia.
Mąż dewaluuje mnie i manipuluje faktami widząc, że staram się ze wszystkich sił pogodzić szkolenia i dom, mówi: „”dzieci za tobą płaczą, niszczysz rodzinę, wyjeżdżasz (wulgaryzm) wie gdzie i nie dbasz o męża. Dzieci przez nieobecność matki będą miały traumę. To ty niszczysz psychikę…. Chce ci pomóc a ty odrzucasz. „”
Mówię mu że to on mi ustala i zawsze ustalał kiedy co i jak mam robić .

Jest cały czas wobec mnie agresywny. Całkowicie przeinacza fakty, potem wylewa na mnie swoją frustrację i bezradność, bo próbuje mnie złamać a ja się nie daje, nie płacze gdy wrzeszczy, nie daje się wciągnąć w kłótnie. Robię swoje. Np po takim ataku idę do kościoła. On mówi : „jak było na zakrystii to z którym dzisiaj (wulgaryzm)? „
Gdy kładę się do łóżka usypiam dziecko on śpiewa kołysankę o Jezusie, jak dziecko zaśnie on do mnie: (Wulgaryzm, wulgaryzm, wulgaryzm)„
Nie odezwałam się na to, bo ileż można.
Była sytuacja że jechałam z dziećmi na urodziny sieostrzenicy mąż do mnie gdy UMYŁAM WŁOSY (!!!!!!) „włoski dla starego (wulgaryzm) układasz”” —- (XX to siostry teść )
NIC NIE ROBIĘ ŻEBY GO PROWOKOWAĆ a i tak mnie poniża i znęca się bez przerwy.
Albo mówi zobaczysz przekonasz się ! Ja Ci pokaże ! Zdziwisz się !
GDY pytam o czym mówisz ? To on : już dobrze wiesz , znam twoje gierki i załatwię Cię Twoją metodą „

Wystarczy że nie spełnię jego oczekiwań on zaciska mi pętlę nienawiści, pogardy na szyi i wylewa pomyje albo kupuje alko i się znieczula. Potem ma jakieś urojenia i wmawia mi różne rzeczy.

Gdy frustracja , że nie może nic zrobić abym nadal była zależna i strachliwa sięgała zenitu : mówi przez zęby. z nienawiścią „zobaczysz sama złożysz o ROZWÓD! „
I wręcza mi cytuję”PROPOZYCJĘ NA ROZWÓD”- czyli kartkę z jego ustaleniami. To M.in. „””alimenty 1000/dziecko, rozwód bez orzekania o winie, pełnię praw do dzieci , dzieci z matką ,zrzeka się mieszkania i kredytu, przyczyna rozwodu : „stały rozpad pożycia małżeńskiego oraz dobro dzieci ze względu na konflikt między małżonkami „”””
Mówi podpisz i zaniosę do adwokata a za miesiąc będziesz wolna. A ja nic o rozwodzie nie mówiłam. Mówiłam tylko : To Twoja decyzja.
Ja mówię że w sądzie wyrażę swoje zdanie i tam będę ustalała warunki bo tutaj ustaliłeś wszystko sam nie biorąc mnie pod uwagę. Mąż zarabia ok 8000, ja 0. Mam tylko 1600 zł dla dzieci. On płaci cały kredyt i rachunki. Cały czas słyszę że nie dbam o dom. O niego. Że nie pracuje. A jak chce pracować i się uczę to zarzuca mi że rozbijam rodzinę i krzywdzę dzieci. Dwa miesiące temu w rocznicę wręczył bukiet i powiedział Kocham cię. Nic więcej nie zrobił. Nic ponad to. Sinusoida totalna. Ja tego nie wytrzymuję.
Gdy nie zgodziłam się podpisywać jego ustaleń powiedział : sama odejdziesz. Dwa lata temu tak mnie strasznie dręczył i ryczał : zrobię tak że sama odejdziesz, nie zechcesz ze mną być. Dziś mówi to samo. Jak przypomniałam mu kolejny raz że ja tych ustaleń nie podpisze to powiedział nie odzywaj się do mnie. Będę (wulgaryzm) MĘŻEM .


Jestem tym zmęczona . Ciągle mi podcina skrzydła, rani i manipuluje, straszy, grozi, a za chwilę mu przechodzi w stan przecież ja robię wszystko dla dobra rodziny….ja nie umiem mu zaufać . Nie czuję się przy nim bezpieczna, psychicznie- jako partner , żona.


Sytuacja się trochę che zmieniła w ostatnim czasie. Mąż przestał pić. To z czym sobie nie radzi wywala na mnie.
Jeszcze powiem, bardzo istotna rzecz która przeplata się w naszym małżeństwie. W każdej mojej pracy mąż znalazł osobę która była moim kochankiem. W sklepie z odzieżą - dostawca, w cukierni - stary 70 l piekarz, w szkole liceum - w-fista, w podstawowej- dyrektor. Nigdy z żadną z tych osób nawet nie miałam relacji, nic nawet nr telefonu….
Teraz gdy nie mam pracy, moim kochankiem ma być ksiądz, który jest w naszej parafii. Ja nawet nigdy z tym księdzem słowa nie zamieniłam.
Mąż idzie do Kościoła i gapi się na mnie czy ja patrzę na tego księdza bo on widział jak patrzyliśmy na siebie i widział jak się uśmiecham do niego. Mówi do syna abym ja słyszała ,,o już się wystroiła- do kościółka idziemy „” a syn : co mówisz ? Nic, nic….. jak miała być kilka dni temu wizyta kolędowa to powiedział że nie wpuści tego [...], kudłatego , garbatego , i że za próg do domu nie wejdzie. Mówi w kościele do mnie mąż : „napewno się z nim puszczasz bo on jak idzie to łeb spuszcza i nie patrzy mi (czyli mężowi) w oczy,,,
W ogóle nie uczestniczy w Eucharystii tylko obserwuje mój każdy ruch, nie podaje ręki i …… idzie do Komunii Św.
Poszłam po poradę do GOPS - oni nic nie mogą ale pouczyli mnie że są procedury różne . Jestem w terapii. Poszłam również do psychoterapeuty ds.uzaleznień, i psycholog z zespołu interdyscyplinarnego, ale zdążyłam jedynie nakreślić problem z jakim przychodzę, czekam na kolejne wizyty. Był czas, że nie chodziłam nawet koło Kościoła bo miałabym znów jazdę przez niego.

Mąż ma problem z chorą zazdrością, urojeniami, alkoholem, emocjami komunikacją.
Zaczynam zauważać pewien schemat. Mąż ma urojenia i mnie tym dręczy ,projektuje scenariusze i przerzuca na mnie to co widzi. Nic nigdy mu nie zrobiłam, nie miałam romansu, nie odeszłam od niego a jestem najgorsza(wulgaryzm).
Kochana ,
Mam łzy w oczach.Widzę po części moja historię w twojej.
Może jeszcze nie doszłaś do ściany tak jak ja..Ale zadbaj o siebie i dzieci,nie można NIKOGO tak traktować,to jest jak morderstwo duszy.
W twoim mieście na pewno jest jakieś centrum pomocy kryzysowej.Warto korzystać z takich możliwości,tam są darmowi psychologowie doswiadeczeni w temacie przemocy,prawnicy..Tam Cię zawsze ktoś wysłucha na żywo.
Trzymaj się
Ja trzymałam się i nie płakałam przez ostanie 2 lata. Teraz jak czytam co piszę i Wasze odpowiedzi płyną łzy… coś się zmienia we mnie. Bo smutek, a potem złość i gniew jest konstruktywna. Daje mi siłę aby się nie dać.

W centrum interwencji kryzysowej byłam w wakacje, tam zaczęłam obecną terapię. Prawnicy też bardzo pomogli bo tym co mąż straszy nawet nie ma prawa wybrzmieć od współmałżonka! Otrzymałam wsparcie prawne, wiem co robić w razie skrajnej sytuacji, mam przygotowane pismo w celu zabezpieczenia pobytu dzieci.
Rozwiń proszę co piszesz przez to, że doszłaś do ściany.
J&J
Posty: 142
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MAŁŻEŃSTWO

Post autor: J&J »

Mąż się nie odzywa od 3 tyg. kilka dni temu była próba zbliżenia, gdy zapytałam czy myślisz że po takich twoich słowach ( że jestem (wulgaryzm ) że jestem zerem- nie zdążyłam tego powiedzieć ) będziemy się kochać … on mi przerwał i mówi PANIETAJ! ŻE MI NIE DAWAŁAŚ !
Wybrzmiały też słowa: jak ty mnie zdradzasz to ja zrobię to samo.
Choć nie było powodu, żadnej sytuacji, zupełnie nic nie zrobiłam…
ODPOWIEDZ