Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jodłek
Posty: 284
Rejestracja: 21 maja 2021, 7:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Jodłek »

Kumen jak przeczytałem to co Ty napisałeś bardziej odbieram to tak (wyprowadź mnie z błędu jeśli to źle zrozumiałem), że Ty po prostu pewnych rzeczy nie zauważasz tak jak zauważa je żona (że ona ma większą łatwość w zauważaniu pewnych obszarów/potrzeb)

Tak jak napisałeś, że:
Mam problem z wpadnięciem na coś samemu.
Z mojej perspektywy jest to dość normalne, że są obszary, gdy żona na coś prędzej "wpadnie" niż Ty, pewnie jest ileś takich obszarów (gdzie Ty masz większą wiedzę, czy doświadczenie), gdzie prędzej "wpadniesz na coś" Ty niż żona.
To widzę raczej jako pewien zasób w parze, gdy ludzie się uzupełniają. Gorzej gdy jedno ma stale pretensje, że to drugie nie jest takie jak "być powinno"....a jakie być powinno?...ano takie jak to drugie by chciało.
Wiadomo, że w zakresie np. rodzicielstwa warto poszerzać ten swój obszar gdzie tą wiedzę i doświadczenie mamy coraz większą.
Warto, i to rozumiem robisz, pracować nad swoimi słabościami - kwestia organizacja pracy własnej, planowanie, notatki czy "nie gubienie" itd. Ale nie dajmy się zwariować. Nie ma ideałów. I tak samo jak na łzy, strach, czy słabość, tak samo można sobie pozwolić na błędy. W końcu jesteśmy ludźmi. Pozwolić sobie na bycie człowiekiem i pracować nad tym aby wady przekuwać na cnoty.

No i przede wszystkim praca nad poczuciem własnej wartości.
Masz pewnie wiedze, że jeśli na 100% jesteś przekonany, że nie jesteś wielbłądem, to choćby ktoś (nawet ktoś, kto ślubował Ci miłość) próbował by Ci udowodnić, że nim jesteś i stosował przy tym różne chwyty, także te nieprzyjemne i te poniżej pasa.....to twoje przekonanie pozostanie niezachwiane.
A skoro w dziedzinie nauki tyle osiągnąłeś, to myślę nie masz wątpliwości że masz w sobie ogromny potencjał do rozwoju także na innych polach.
Kumen
Posty: 133
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Jodłek
W kwesti błędów nie chodzi mi o bycie perfekcyjnym. Żonie tez nie (chyba). Chodzi o to że ja lraktycznie na nic nie wpadam i z niczym nie wykazuje inicjatywy. Nie przychodzą mi do głowy podstawowe rzwczy które osobie dorosłej powinny przyjść. Oczywiśvie robię inne rzeczy dużo robię w domu itp ale nawet terapeutka powiedziała że taką osobę jak ja jakies kobiety może i będą akceptować ale będzie dużo kobiet (w tym i moja żona) które takiego stsnu rzeczy nie zaakceptują. Bo kobieta z natury chce czuć się zaopiekowana w pewnych obszarach. Po prostu nasze role są niejako odwrócone i żonie jako kobiecie to nie odpowiada. Nawet terapeutka sama przyznala niewprost ze takiego chlopa toby nie chciala bo to az żenujące dla kobiety jest.
I myślę że nad tym moge popracować i wyrobić to co chce wyrobić. Oczywiście są rzeczy które żonie nie pasują a których ja nie mam zamiaru zmieniać. Np jej sposób porządku w domu. I jeżeli uda mi się zmienić to ck chce zmienić nawet jak to nie poprawi naszej relacji bo żona bedzie nadal psioczyć na wszystko to przynajmniej ja bede czuł że w roli męskiej w domu niczego mi nie brakuje i bez wahania powiem do widzenia i odejde od niej.

Co do samooceny przykład z wielbłądwm jwst dość drastyczny. W każdym razie ja nawet patrząc w lustro różnie sie postrzegam. Raz widze przyatojną osobę, innym razem brzydala.
W nauce osiągnąłem dużo ale co z tego skoro zawodowo nijak sie to nie przekłada, widze tylko to że pracuję z osobami bez wykształcenia i zarabiam od nich duzo mniej, widze w tym swoją nieudolnosc "bo inni z moim wyksztalceniem o wiele dalej zaszli" ja osiagnalem tyle co ktos po szkole sredniej jeali chldzi o prace i nie wychkdza mi proby zmiany tego. I realnie mozna powoedzie no osiagnalem duzo w nauce, ale mow wewnetrzny krytyk mowi mi to co mowi...
Bławatek
Posty: 2149
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Bławatek »

Kumen jako kobieta i to taka, która od dzieciństwa miała kontakt z niezaangażowanym ojcem a potem mężem, mogę Ci powiedzieć, że dla kobiet bywa ważny fakt, że na męża można liczyć, że weźmie odpowiedzialność za rodzinę, za każdy dzień, że nie trzeba ciągle mężowi przypominać o istotnych codziennych sprawach, albo o tym, że jak widział, że w lodowce nie ma masła to trzeba powiedzieć, że się resztę wysmarowało i nie ma, albo po prostu pójść do sklepu i kupić - niby zwykła rzecz ale być może zarzewiem kłótni, gdy druga strona ciągle o takich rzeczach nie pomyśli. Mój mąż nie myślał - dla mnie takie zachowania bywały zapalnikiem, bo ja tydzień wcześniej planowałam kiedy pojadę na pocztę zapłacić jego rachunki za jego garaż a on zapomniał po raz kolejny powiedzieć, że maslo lub ser się skończył (sera to ja akurat nie jem, on uwielbiał, ale to ja glownie musiałam zakupy robić).

Może na jakiejś terapii, warsztatach udałoby Ci się nad tym popracować. Może w domu twoi rodzice nie nauczyli cię takich prozaicznych codziennych rzeczy. Mój syn np. wynosi śmieci, ale zazwyczaj zapomina włożyć nowy worek, kiedyś robiłam to za niego, a teraz mu tylko przypominam, że jak się wyrzuca śmieci ze starym workiem to do kosza trzeba włożyć nowy. I są postępy - tylko raz na 5 razy zapomni :) Mnie to cieszy, że uczy się obowiązkowości i odpowiedzialności, cieszy mnie, że nie czeka, aż będę nim sterować.

Kumen a może takie warsztaty:

https://nieprzecietnytata.pl/warsztaty/
Miłość nigdy nie dzieje się sama... potrzebna jest konkretna robota
Kumen
Posty: 133
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Witam
Powiem ze udalo mi się ustawiac przypomnienia na różne rzeczy do zrobienia.
Było w domu spokojnie dzięki temu.
Zauważyłem jednak że żona mimo to mimo braku kłótni i tego że w domu panowała dobra atmosfera nie wykazywala cienia chęci żeby odwzajemniac czy okazywać mi jakąś czułość.
Walentynki sam zorganizowalem wszystko sam opłaciłem i w ogóle. Z jej strony ani cienia działania nie było.
Ostatnio była sytuacja że sobie żona ustawiła pralkę z rzeczami na zła (za wysoka) temperature. Mnie poprosila zebym to wyjal. No ok ale slyszalem ze pralka pierze to czekalem. Potem mialem karczemna awantuew z ostrymi wyzwiskami ze nie zainterwsowalem sie ze pralka jestnzle ustawiona. Dzien pozniej ja zistawilem pudelko z witamina D na stole. Dziecko zjadlo jedna lub wiecej tabletek wiec jechalismy na SOR. Na szczeacie skonczylo sie na strachu jednak zona obwinia w 100% mnie. Tzn ja sie czuje bardzo winny ze tego nie wzialem ale wiem ze w sytuacji odwrotnej to ona by mnie obwiniala ze dziecka nie upilnowalwm ze sie nie zainterwsowalwm ze sa leki na stole...
Staralem sie i jak widac jesr jak jest :(
Bławatek
Posty: 2149
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Bławatek »

Kumen gratuluję postępow - ja ciągle w komórce mam dużo przypominajek bo w zagonieniu dużo rzeczy mi wypada z głowy, a kalendarz w kuchni to obowiązkowo od lat planner - każdego dnia mam podgląd na cały tydzień i dzięki temu łatwiej mi planować codzienność.

Nie poddawaj się - żonie nie będzie łatwo zmienić swojej postawy bo albo tego jeszcze nie widzi, albo dalej jej tak dobrze działać, ale pamiętaj, że kropla drąży skałę - i być może w końcu twoja żona zacznie też zmieniać swoją postawę.
Miłość nigdy nie dzieje się sama... potrzebna jest konkretna robota
Kumen
Posty: 133
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Po opisanej prze mnie sytuscji z lekami wszystko wróciło na stare tory, żona ma do mnie same złe emocje. Córka nie chce w ogóle do mnie podejść ucieka przede mną i histeryzuje gdy do niej w ogole prsychodze. Żona znów gada o tym że ze mną nie chce być i że ja się nie nadaję do życia w partnerskim związku. Że naraziłem życie dziecka (zostawiajac leki) i że dorosłe odppwoedzialne osoby tak nie robią... i że nawet jej terapeutka stwierdza że jestem dzieckiem nie nadającym się do współżycia.
Może ja żyję w jakiejś iluzji ale pomimo świadomości że popełniłem błąd nie czuje się niepdpowiedzialnym człowiekiem i jakos nie zgadzam się z tymi zarzutami.
Mam natomiast odczucia że żona mnie nie kocha i nie kochała i nie akceptuje i nie akceptowała. Że tylko jest dibrze jak jest wszystko po jej myśli ale jak już popełnie jakiś błąd to dla mniej następuje jakaś dewaluacja mojej osoby do zera.
Mam wrwżenie że to z nią jest jakiś zasadniczy problem. Nie twierdzę że ze mna jest super ale kompletnie nie zgadzam się z jej stwierdzeniem że ona w sobie żadnych zaburzen nie ma...
Czuje w zasadzie taką beznadzieje. Bo prócz dziecka to nic innego mi w życiu nie wyszło.
ODPOWIEDZ