Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Adam_MD
Posty: 34
Rejestracja: 16 sty 2025, 9:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Adam_MD »

Jako mężczyzna mogę mieć inne spojrzenie na obecny problem. Ale mam podobną sytuacje. Kryzys małżeński od 4 lat (dwójka dzieci). Forumowicze mnie już znają. Piałem na tym forum. Moja żona jest DDA.
Rozumiem co czujesz. Jak dowiedziałem się o rozwodzie kilka miesięcy temu to poczułem się tak jakbym dostał deską w głowę. Dodatkowo od terapeuty dowiedziałem się o swoich problemach z samoakceptacja , pewnością siebie które wynikały z dzieciństwa ( a pozornie normalna rodzina) . Upadłem na samo dno. Przepłakałem nie jedną noc. Niestety czasami przy żonie ( co mi nie pomogło). Pomyślałem że koniec życia. Ale terapia mi pomogła. Postawiła mnie na trochę nogi co wystarczyło że mogłem się zając sobą ( w kontekście samoanalizy , poznaniem siebie , szukaniem szczęścia i radości wewnętrznej niezależnej od partnerki , nabrania pewności siebie , w duchowości ) . Nie wiem czego potrzebujesz z mojej strony ? Jeżeli rady to proponuje psychoterapeute (zwłaszcza że piszesz że jesteś DDA). Z częstymi wizytami (co tydzień . Moja żona ma co miesiąc w dodatku w innej kwestii, co w moim odczuciu nie jest żadną terapią) . Samej będzie Ci trudno rozwiązać swoje problemy. Wiem co pisze. Mi pomogła też cisza i spokój . Przy dzieciach to bardzo trudne. Wiem cos o tym . Jak wracam do domu z pracy to nie ma ciszy i spokoju i tak do późnych godzin wieczornych. Ale teraz zmieniłem tryb dzienny i wstaje o godzinie 5:00.
Wtedy jest cisza i spokój . Mam czas na medytacje , ćwiczenia fizyczne i odpowiednie pozytywne nastawienie na aktualny dzień. Prowadzę jeszcze dziennik wdzięczności. Jak już lepiej się poczujesz będziesz miała mniejsze poczucie winy . Negatywny wpływ partnera na Ciebie będzie zdecydowanie mniejszy bo będziesz znała swoją wartość.
Wówczas będzie Ci prościej ocenić sytuacje i czy taka relacja Ci odpowiada.
Do poprawy związku trzeba dwóch stron z odpowiednim właściwym nastawieniem ( do tanga trzeba dwojga) . Sama nic nie zdziałasz . A błagania , prośby nic nie dają. Partner straci do Ciebie szacunek a najgorsze że Ty stracisz szacunek do siebie. Przerabiałem temat błagania.

Wiem co czujesz i bardzo dobrze Cie rozumiem mimo że jestem mężczyzną :) . Wspieram Cię całym sercem.
Lawendowa
Posty: 8466
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Lawendowa »

Adam_MD często używasz określeń partner/partnerka, ale skoro, i Ty, i autorka wątku, jesteście w związkach sakramentalnych to właściwe byłoby mąż/żona.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Adam_MD
Posty: 34
Rejestracja: 16 sty 2025, 9:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Adam_MD »

Aaa. Tak. Jasne. Mąż/żona .
Magdalena86
Posty: 32
Rejestracja: 09 mar 2025, 14:57
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Magdalena86 »

Ja od początku dążę do naprawy małżeństwa...było bardzo trudno...ale moja cierpliwość, modlitwa, zawierzenie dają chyba efekty..jest poprawa..wiem, że to nie koniec walki ale nie poddaje się..po prostu ufam...
Magdalena86
Posty: 32
Rejestracja: 09 mar 2025, 14:57
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Magdalena86 »

hej..ktoś tu jeszcze zagląda?:)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 14383
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Nirwanna »

Magdalena86 pisze: 12 kwie 2025, 19:01 hej..ktoś tu jeszcze zagląda?:)
Najlepiej działa, gdy sama odświeżasz swój wątek, zamieszczając aktualizacje dotyczące swojej sytuacji :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Magdalena86
Posty: 32
Rejestracja: 09 mar 2025, 14:57
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Magdalena86 »

Moja sytuacja w tej chwili? Mieszkamy nadal razem, mąż w ostatnich dniach jest 'dziwnie ' miły:) .. ja mam stany depresyjne.. chyba potrzebuje wspomóc się lekami... dziś zmartwił mnie znowu słowami mówiąc, że jest niewierzący, hmm.. ciężko to samej ogarnąć.. czytam teraz o tym artykuły w necie.. długa droga jeszcze przede mną.. nie czuję się jeszcze silna.. wiary nie tracę, tylko i aż ona mi została, dzieci zdrowe, zdolne, mądre..dziękować Bogu.. tylko ta pustka we mnie:// przytłacza mnie to bardzo.. jest mi po prostu smutno i źle.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 14383
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Nirwanna »

Magdalena86 pisze: 13 kwie 2025, 22:06 ja mam stany depresyjne.. chyba potrzebuje wspomóc się lekami...
To dobry pomysł. Zrób to dziś, nie zwlekaj :-)
Magdalena86 pisze: 13 kwie 2025, 22:06 zmartwił mnie znowu słowami mówiąc, że jest niewierzący, hmm..
Tak, kryzys osobisty łączy się też często z kryzysem wiary. Dlatego to jest czas na zajęcie się sobą i powierzenie męża Bogu. Może pomóc świadomość, że to Bóg nieskończenie bardziej kocha Twojego męża niż Ty, i to Bogu nieskończenie bardziej zależy na jego zbawieniu, niż Tobie.

Stosowałaś listę zerty? viewtopic.php?t=587
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Magdalena86
Posty: 32
Rejestracja: 09 mar 2025, 14:57
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Magdalena86 »

Tak:) oprócz Bądź wesoły... nie potrafię jeszcze chociaż staram się przy dzieciach ale w środku smutek..
Ellana1
Posty: 3
Rejestracja: 25 mar 2025, 20:37
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Ellana1 »

Cześć Magdalena
Musisz sobie pomóc, zatroszczyć się o siebie, zająć się sobą, bo z twoich postów wyłania się wielki smutek, bezradność, przytłoczenie Ten emocjonalny rollercoster który funduje ci mąż to typowa przemoc psychiczna.
Napiszę ci jak ja sobie w dużej mierze pomogłam, a sytuację mam trochę podobną, może ci się przyda.

1. Na początku szukałam wsparcia u jednej życzliwej mi osoby, czyli po prostu opowiedziałam co się dzieje u mnie komuś z realu. Nie można ukrywać czyjejś niegodziwości w imię źle pojętej lojalności małżeńskiej.

2. Szukałam informacji, które mogłyby mi pomóc zrozumieć co się dzieje - analogiczne historie, kanały psychologów itp. Wiedza o mechanizmach przemocowych jest bardzo przydatna.

3. Uznałam, że męża nie zmienię i nie ma sensu tracić na to więcej czasu, ani nabierać się na chwilowe poprawy zachowania. Pracuję nad sobą, nie nad mężem.

4. Pogodziłam się z tym, że być może czeka mnie rozstanie.

5. Powoli odbudowałam swoją sieć wsparcia - życzliwi mi ludzie (z prywatnego kręgu, nie z pracy), którzy wiedzą co się u mnie dzieje i chcą mi pomóc, choćby dobrym słowem. To skarb.

6. Powoli rozwijam swoją niezależność - praca, szkolenia, inwestowanie swojego czasu w rozwój by być w pełni niezależna finansowo.

7. Korzystam z terapii INDYWIDUALNEJ - nie po to by się naprawiać czy pracować nad związkiem, ale po to by się wzmocnić, być silna i nie dac się manipulować. Rozsądek i pragmatyczne podejście zamiast naiwności.

8. Dbam o siebie - ja ładuję swoje baterie w ciszy i w samotności, najlepiej wśród przyrody więc np. zamiast siedzieć w domu i być na każde zawołanie wychodzę na spacer - szacunek do siebie i swojego zdrowia ponad spełnianiem oczekiwań ludzi.

9. Postawienie na siebie i relacje ze swoim dzieckiem bo ono mnie potrzebuje najbardziej.

Jak mój mąż na to reaguje? Na początku się miotał i wyciągał wszystkie mechanizmy jakie ma w zanadrzu, obecnie mamy pakt o nieagresji. Zobaczył że coś się zmieniło, że nie bedzie juz tak jak przedtem. Co będzie dalej? Zobaczymy, ale nie wrócę już do bycia zahukaną, zapatrzoną w niego i zależną. Zajęło mi to 2 lata.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 14383
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Nirwanna »

Ellana1 pisze: 14 kwie 2025, 22:07 Napiszę ci jak ja sobie w dużej mierze pomogłam, a sytuację mam trochę podobną, może ci się przyda.
Ellano, zapraszam Cię do założenia własnego wątku :-) Na tym forum istotną częścią wsparcia jest dzielenie się własnym doświadczeniem, czyli tym, w jaki sposób każdy z nas radził sobie ze swoim kryzysem małżeńskim, co to był za kryzys oraz jakie były konsekwencje poszczególnych rozwiązań i decyzji.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
JolantaElżbieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: JolantaElżbieta »

Magdalena86 pisze: 14 kwie 2025, 21:39 Tak:) oprócz Bądź wesoły... nie potrafię jeszcze chociaż staram się przy dzieciach ale w środku smutek..
Kiedy mój mąż odszedł załamałam się totalnie. Myślałam, że wyląduję szpitalu psychiatrycznym. Całymi dniami i nocami leżałam w łóżku, nie jadłam, nie piłam trzy dni. I cierpiałam widząc jak moje dzieci patrzą na mnie. To mnie dobijało, bo nienawidzę sprawiać komuś cierpienia i nie lubię litości i zajmowania się mną. Ale nie czułam się ofiarą, tylko po prostu porzuconym starym łachem. Nie dawałam sobie rady z życiem. I wtedy dzieci powiedziały do mnie: mamo co się z tobą dzieje, zawsze byłaś dzielna i zaradna, dawałaś radę ze wszystkim - to mnie jeszcze dobiło, ale właśnie dla nich postanowiłam się pozbierać. I dla moich rodziców. Nie chciałam, żeby cierpieli razem ze mną. Nie rozumieli mnie - przecież życie jakie zafundował mi mój mąż, to nie była sielanka. Zadałam sobie pytanie - za czym właściwie płaczę - przecież nie mogę płakać za tym co było. Doszło do mnie, że za tym czego nie miałam :-( I powoli zaczęłam wstawać z podłogi, potem z kolan, a potem się wyprostowałam. Straciłam cel w życiu - byłam żoną, matką, wychowałam dzieci i co teraz? No to wymyśliłam, że nie muszę mieć celu, mogę mieć zadania. Zresztą zawsze byłam obowiązkowa. To cecha wszystkich dzieci alkoholików z rozbitych rodzin. I chciałam być perfekcyjna, bo myślałam, że muszę. Dzisiaj wiem, że nie - ale wszystko zajęło mi cztery lata - cztery długie lata - gdyby ktoś mi powiedział, że tak długo, nie dałabym rady czekać na ten dzień. Pan Bóg znając mnie wiedział, że ja dla siebie nic nie zrobię, więc dał mi takie okoliczności, że byłam potrzebna innym, ludziom i zwierzętom w różnych zadaniach. Dużo by opowiadać. W tzw. międzyczasie dużo czytałam, byłam w grupie modlitewnej na Sycharze, pisałam na forum, chodziłam na spotkania w Ognisku. Szukałam pomocy, żeby zacząć żyć. Oddałam swoje życie Panu Bogu, krzycząc do Niego, że skoro mnie nie wysłuchuje, a ja nie umiem sama nic zrobić, to niech On rządzi. Ha! A dzisiaj kocham to co mam, a każdy dzień jest nowością. Nie wiem co się wydarzy, ale przyjmuję wszystko i za wszystko dziękuję :-) Mąż odchodząc powiedział, że jest niewierzący i żebym to sobie zapamiętała na całe życie - pamiętam i niczego od niego nie oczekuję, już nie oczekuję. Oboje dzieci odeszły od Boga - dzisiaj syn wciąż jest ateistą, ale córka już nie - jeszcze nie chodzi do kościoła, ale nie szkodzi, Pan Bóg wie co robi :-)
Ellana1
Posty: 3
Rejestracja: 25 mar 2025, 20:37
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Ellana1 »

Nirwanna pisze: 15 kwie 2025, 15:31
Ellana1 pisze: 14 kwie 2025, 22:07 Napiszę ci jak ja sobie w dużej mierze pomogłam, a sytuację mam trochę podobną, może ci się przyda.
Ellano, zapraszam Cię do założenia własnego wątku :-) Na tym forum istotną częścią wsparcia jest dzielenie się własnym doświadczeniem, czyli tym, w jaki sposób każdy z nas radził sobie ze swoim kryzysem małżeńskim, co to był za kryzys oraz jakie były konsekwencje poszczególnych rozwiązań i decyzji.
Dziękuję :) cały czas się zbieram by opisać. Na razie udało mi się zatrzymać zwiazek/małżeństwie ale dopiero jak je już totalnie odpuściłam. Czas z przyrodą, molosc do dziecka i modlitwa pomaga.
Magdalena86
Posty: 32
Rejestracja: 09 mar 2025, 14:57
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Magdalena86 »

Tak...ja też zostawiłam wszystko Bogu.. nie walczyłam z mężem.. robiłam swoje jak najlepiej potrafię..trochę się w tym zatraciłam, ale to nic..przyjdzie moment, że będę mieć za dużo czasu dla siebie i nie będę wiedziała co z tym robić:) mam zdrowe mądre dzieci..nie jestem sama... mąż jest z nami... próbuje być miły i nawiązywać kontakt..tylko ja nie wiem jak mam się zachowywać, bo nic nie wyjaśnił, nie zamknął tematu a we mnie to siedzi i boli, wylewa się co jakiś czas..trudne to wszystko.. i jak czytam, że kolejny niedojrzały facet zostawił matkę z małymi dziećmi to mi się słabo robi..co z tym światem?
Kaja18
Posty: 42
Rejestracja: 08 sie 2023, 14:18
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze

Post autor: Kaja18 »

Witaj Magdalena 86

Ze swej strony mogę tylko napisać to o czym pisały osoby wcześniej "wzmacniaj siebie", szukaj sposobu aby wzmacniać siebie w tej trudnej sytuacji. Nie uzależniaj swojego samopoczucia od tego jak zachowuje się Twój mąż, czy jest miły itd. Szukaj wsparcia u innych, bliskich osób w realnym świecie.

Byłam w podobnej sytuacji, w moim małżeństwie nie doszło do zdrady ale ze strony męża słyszałam wiele raniących słów. Wielokrotnie byłam zostawiana sama z małymi dziećmi a mąż groził wyprowadzką. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie - dlaczego? Przecież mamy wspaniałe, mądre i zdrowe dzieci, które są dla mnie wszystkim. Przecież obydwoje zakładaliśmy rodzinę i chcieliśmy dzieci. Dlaczego jestem z tym sama? Dopiero potem rozejrzałam się wokół i zobaczyłam ile jest takich małżeństw jak nasze ... Większość ojców chce mieć dobry kontakt z dziećmi kiedy są starsze ale kiedy są małe i absorbujące niewielu potrafi stanąć na wysokości zadania ... Kiedy robi się zbyt trudno, kiedy kobieta angażuje się w opiekę nad małymi dziećmi, bo na przykład nie ma znikąd pomocy, mężowie często odsuwają się zamiast pomóc.
ODPOWIEDZ