Jak sobie poradzić

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

cierń
Posty: 6
Rejestracja: 09 mar 2025, 15:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Jak sobie poradzić

Post autor: cierń »

Jesteśmy sakramentalnym małżeństwem od 30 lat.Mamy dorosłe dzieci. Od roku po rozwodzie, ja złożyłam wniosek za porozumieniem stron. Nie wytrzymałam psychicznie zachowań męża.
Po jakimś czasie opadły emocje, na kilku różnych spotkaniach z mężem rozmawialiśmy o chęci spróbowania powrotu.
Mąż jeszcze w trakcie małżeństwa miał Kowalską, później inna.
Od jakiegoś czasu mąż mówi, że nadal mnie kocha, a z aktualną Kowalską jest, bo nie umie żyć sam. Daliśmy sobie szansę i mąż zakończył związek. Ale..... Kowalska nie chciała się z tym pogodzić i chciała pozostać z mężem w przyjaźni. Tak się zaprzyjaźnili, że postanowił do niej wrócić.
Od zawsze modlę się za męża o nawrócenie uzdrowieni i o pojednanie.
Zawierzam ta sprawę Bogu.
Ale widocznie nie jest nam dane być razem.
Moje pytanie, jak sobie radzicie z porzuceniem, zdarzeniem?
Jestem po krokach, korzystam z terapii, mimo to czuję jakby cześć mojego serca została wyrwana. Za każdą próba powrotu i informacją, że mąż chce ułożyć sobie życie z kolejną Kowalską mam wrażenie, że coraz bardziej cierpię.
Czy ten ból kiedyś ustąpi??? Czy modlitwa za męża nie powoduje większego cierpienia???
Al la
Posty: 3500
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie poradzić

Post autor: Al la »

Witaj cierń.

Mój mąż wyprowadził się 10 lat temu, jesteśmy w separacji. Wtedy tez poznałam wspólnotę Sychar i sens dla mnie ma hasło <czekać, nie czekając>. Czyli ja pracuję nad sobą, nad swoimi grzechami, nawykami, zmieniam się na lepsze, a to czy mąż wróci, to będzie wartość dodana do mojego własnego rozwoju.
Przykro mi że tak cierpisz, może warto bardziej zwrócić się ku własnym potrzebom i stawianiu granic.
Czego Ty chcesz i czego potrzebujesz.

Czy 12 kroków robiłaś w Sycharze? Znasz naszą stronę https://sychar.org/?

Pozdrawiam i pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Bławatek
Posty: 2213
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie poradzić

Post autor: Bławatek »

Witaj cierń,

Może mój staż jest dużo mniejszy, ale też doznałam wielokrotnej zdrady męża, kilkukrotnych chęci jego powrotu, a potem znów bólu bo on jednak nie chciał budować małżeństwa. Bolało, gdy się dowiedziałam, że ma dziecko z kowalską. Boli za każdym razem. Boli mnie także to, że mój mąż nie ma czasu by spędzać czas z naszym synem, nastolatkiem, bo ciągle wybiera swoje "nowe" życie i "nowe miłości"

W internecie znalazłam pieśń "Nikt Cię nie kocha tak jak Ja". Na poczatku słuchając jej płakałam bo uświadamiałam sobie, że mąż mnie nie kocha, a teraz słuchając uzyskuję pewność, że Jezus zawsze mnie kocha i chce dla mnie wszystkiego co najlepsze. Nawet gdy teraz nie jest idealnie, bo mąż jest gdzieś daleko, ale może właśnie tak miało być dla mojego dobra.

Pomocy zawsze szukałam u Boga a także na terapii. Dużo mi dało też pisanie na forum a także spotkania Ogniska Sychar - człowiek ma poczucie, że nie jest sam, że są inni w podobnych sytuacjach.

Gdybyś nie miała daleko do Katowic lub Koniakowa w Beskidzie to mogłabym ci poleci 2 tematy rekolekcji, akurat są dla kobiet, którym się życie nie ułożyło tak jak planowały.
Katowice: 9-11 maja "Jak stawać się kobietą spełnioną a nie zranioną"
Koniaków: 16-18 maja "Jak nie bać się samotności".

Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci by Jezus zabrał każdy twój smutek i zranienie
Miłość nigdy nie dzieje się sama... potrzebna jest konkretna robota
cierń
Posty: 6
Rejestracja: 09 mar 2025, 15:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Jak sobie poradzić

Post autor: cierń »

Dzień dobry,
Mam takie pytanie, czy to wszystko ma jakiś sens.
Niespełna 28 lat związku, na dobre i złe. Ostatnie lata i czas separacji wykończyły nas oboje psychiczne, poturbowały nasze dzieci. teraz już dorosłe. Ja nie mogąc już wytrzymać psychiczne złożyłam pozew o rozwód bez orzekania o winie. Mąż bez walki się zgodził. Jeszcze przed rozwodem był w związku.
Teraz kolejna Pani.
Ja się modliłam, z niego, za nas, za nasze dzieci. Liczne mszę i przełom. Mąż zostawił Kochankę. Mieliśmy odbudować nasze małżeństwo. I niczym grom z jasnego nieba- Kochanka w ciąży. Kobieta dobrze po 40.Taki cud. Proszę i siłę do wytrzymania wszystkiego. Modlę się, ale mam wątpliwości, czy to ma jeszcze sens. Skoro wolą Boża jest, żeby był ojcem... To może nasze małżeństwo nie jest wola Bożą??? Jak wytrwać i się modlić o współmałżonka, kiedy serce krwawi?
cierń
Posty: 6
Rejestracja: 09 mar 2025, 15:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie poradzić

Post autor: cierń »

Dziękuję za odpowiedzi. Też staram się korzystać z życia, terapia, cieszenie się chwilą, dbanie o siebie. Tylko czasem nachodzi mnie taka myśl: może powinnam przestać się modlić za męża. On ma już inne życie i nie ma w nim miejsca dla mnie. Powierzyć Bogu i nie wracać myślami.
cierń
Posty: 6
Rejestracja: 09 mar 2025, 15:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie poradzić

Post autor: cierń »

Piszę dzienniczek, jednak nie ma sensu się modlić za sakramentalnego małżonka. Akcja z ciążą była wymysłem męża i jego kochanki, żebym się od nich odczepiła. Ja poprzez modlitwę myśłami jestem często przy mężu i to mnie wykańcza psychicznie. Moje przemyślenia, oddać Bogu prowadzenie męża. Nie mam wpływu na otwarcie się jego na Bożą wolę. To, że jestem sama, to plan Boga na moje życie, by nie pozwolić dalej niszczyć mnie psychicznie.
Mimi
Posty: 141
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie poradzić

Post autor: Mimi »

Cierń, przykro mi, ze tu się spotykamy...

Ja od kilku lat modlę się za męża. Odmawiam Koronkę do Milosierdzia Bożego. Jakoś niespecjalnie wtedy myślę o mężu, bardziej o niepojętej miłosci Boga do nas.
Ok. dwa lata temu mąż z lekceważeniem wyznał, że nie potrzebuje mojej modlitwy. Dalej się modliłam, ale czułam, że teraz modlitwa mnie wzmacnia.

Ufaj, modlitwa ma ogromną moc.

Dzisiaj mąż przygotowuje sie do modlitwy o uwolnienie ( to jeden z moich warunków). Tak się kończy zabawa z demonami.
ODPOWIEDZ