Pomocowość forum

Masz problem lub uwagi do działania forum - napisz tutaj

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13363
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

marylka pisze: 03 cze 2018, 14:31 Mało która kobieta jest od razu taka jak opisujesz wyżej. Zazwyczaj poprzedzone jest to ciężkimi doświadczeniami/przeżyciami i nauce na błędach niestety najczęściej swoich
Zgadzam się, dlatego tak cenne jest na forum dzielenie się własnym świadectwem, zamiast wzywania, aby inni byli "jacyś", lub walenia przez łeb, że inni są "jacyś".
marylka pisze: 03 cze 2018, 14:31 Tylko do takiej siły o której Ty piszesz dochodzi sie długo...a kobieta ma we krwi czekać, być wyrozumiałą i żyć nadzieją. Po pierwszym kieliszku awantury nie zrobi...potem...słyszy, że się czepia i gderliwa jest...potem, że kumpel więcej pije i jego żona nie narzeka....i ona...dużo myśli, przecież kocha męża. Oczywiście..to taki przykład tylko.

Dobry przykład. Przykład na to, że kobieta wzorem pramatki Ewy wyrzeka się swojej siły, przykład grzesznej natury człowieka, tu - w aspekcie kobiecości.
Silna i mądra kobieta po pierwszym kieliszku, którego efekty zapalają jej czerwone światło, nazywa spokojnie konsekwencje i wprowadza je w życie, będąc jednocześnie wyrozumiałą dla grzesznej natury mężczyzny (i swojej też), ale kochając mądrą i wymagającą miłością. To co opisujesz, (czepialstwo i gderliwość kontra czekanie i bycie wyrozumiałą) to dwie skrajne postawy wycofania kobiety, jej braku siły. Tak, stąd współuzależnienie się wywodzi.

To co opisujesz, jako resztkę sił, to wg mnie wybuch czegoś, co Pan Bóg w kobietę pakował przez wiele lat, czyli emocje typu gniew. Gniew jako sms od Pana Boga, przeżyty na bieżąco, pozwala na skuteczne postawienie granic bez zrywania relacji i realizację miłości na bieżąco. Gniew skumulowany latami przez postawę wycofania to tsunami, które niszczy wszelkie relacje, czasem bezpowrotnie. Ma mało wspólnego z siłą, raczej dopiero robi miejsce na prawdziwą siłę kobiety, jeśli ta wie, że warto się po nią zwrócić do Ojca. Dlaczego? Ponieważ emocje jako takie nie są siłą kobiety. Dopiero emocje prawidłowo zarządzane są elementem siły kobiety. Tylko elementem i tylko prawidłowo zarządzane.

Ja siłę kobiety rozumiem jako coś, co jest nierozłącznie powiązane z mądrością i miłością. Siła stosowana bez mądrości i miłości jest niszczycielska, choć czasem może się zdawać, że jej intencje są dobre, że obrona słabszych, że wartości, itp. itd. Tymczasem siła bez miłości i mądrości to miedź brzęcząca i cymbał brzmiący. Może i daje skutki "po ludzku". Ale nie buduje Królestwa Bożego.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Nirwanna pisze: 03 cze 2018, 14:01 Marylko, przede wszystkim, kobieta, przykładowa żona, nie jest od wytykania mężczyźnie błędów i nałogów, bo to nie leczy i nie buduje. Przed tym mężczyzna się broni rękami i nogami. Rolą silnej kobiety jest skonfrontowanie mężczyzny w mądry sposób z konsekwencjami, aby mężczyzna sam zauważył przyczyny oraz sam je nazwał, a następnie wziął za całokształt odpowiedzialność.
Zgadzam się w 100 procentach :)
krople rosy

Re: Pomocowość forum

Post autor: krople rosy »

Nirwanna pisze: 03 cze 2018, 14:01 Rolą silnej kobiety jest skonfrontowanie mężczyzny w mądry sposób z konsekwencjami, aby mężczyzna sam zauważył przyczyny oraz sam je nazwał, a następnie wziął za całokształt odpowiedzialność.
Powiem więcej, silna (i mądra) kobieta robi to od razu, automatycznie i bezszmerowo.
Nirvanno podpisuję się pod tym co napisałaś....głównie dlatego że ja bardzo cenię sobie szczerość w relacjach i nie potrafię żyć pozorami. Kryzysy i problemy można przezwyciężać w jak najmniej inwazyjny sposób i szukać dobra całej rodziny.
Silna kobieta to taka która potrafi mądrze kochać, i mądrze czekać na męża ufając Bogu nie wyrzeklszy się wyznawanych przez siebie wartości i podążając za Prawdą.
Silna kobieta dla mnie to nie ta która dużo i głośno krzyczy, wymaga i żąda zmiany drugiego człowieka ale sama nad sobą się zatrzymuje i bada jakie swoje postawy należy wyeliminować i poprawić aby miłością pozyskać człowieka a nie gwałtem, szantażem i lękiem.
Siła kobiety leży w jej wrażliwości, szacunku do samej siebie i innych, zrozumieniu i wsluchiwaniu się w drugiego człowieka. Często bowiem okazuje się że nie działa on z premedytacją i intencją szkodzenia i krzywdzenia ale z pewnej bezsilności, nie zrozumienia i błędnej komunikacji. Wsluchuje się, rozważa w swoim sercu i szuka optymalnego rozwiązania dla wszystkich. Chce pomóc, wesprzeć i podnieść.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: mare1966 »

Nirwanno ,
a kiedy to PRAMATKA EWA wyrzekła się swojej siły ???

Raczej przeciwnie , zdominowała Adama i sprawiła ,
że to on wyrzekł się swojej siły, bał się chłopina odezwać , sprzeciwić Ewie .
( pewnie leżał na kanapie , pił piwo i tv oglądał )
Tak się kończy "przewodnictwo" kobiety w małżeństwie .

==========================================================

Siła nie ma być skierowana przeciwko komuś ( np. mężowi , męskości generalnie )
( w postaci : wymuszenia , szantażu itp. )
ale wykorzystana ku jedności ( w różnorodności ) .
Silna kobieta to nie taka co sobie świetnie radzi bez faceta ,
albo "radzi z facetem" , potrafi go sobie "wychować"
albo wsadzić "pod pantofel" .

Siła nie jest najważniejszą cechą kobiecości .
MĄDRA ma być a nie silna .
Mądra będzie zawsze silna .
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13363
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

mare1966 pisze: 03 cze 2018, 16:38 Siła nie jest najważniejszą cechą kobiecości .
MĄDRA ma być a nie silna .
Mądra będzie zawsze silna .
Zgadzam się, mniej więcej to samo pisałam.
mare1966 pisze: 03 cze 2018, 16:38 Nirwanno ,
a kiedy to PRAMATKA EWA wyrzekła się swojej siły ???

Raczej przeciwnie , zdominowała Adama ... ,
Dokładnie. Ponieważ stwierdziła, że sama sobie poradzi, że będzie lepiej jak zrobi po swojemu. Ponieważ nie wykorzystała siły tkwiącej w jedności z Adamem (przy różnorodności ich) i z Bogiem. "Siła" kobiety pochodząca z ucięcia bliskich relacji z Dobrem, aby wejść w relację ze złym, jest wyrzeczeniem się siły kobiety.
Zgodnie z tym co napisałeś:
Siła nie ma być skierowana przeciwko komuś ( np. mężowi , męskości generalnie )
....
ale wykorzystana ku jedności ( w różnorodności ) .
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

krople rosy pisze: 03 cze 2018, 15:18
Siła kobiety leży w jej wrażliwości, szacunku do samej siebie i innych, zrozumieniu i wsluchiwaniu się w drugiego człowieka. Często bowiem okazuje się że nie działa on z premedytacją i intencją szkodzenia i krzywdzenia ale z pewnej bezsilności, nie zrozumienia i błędnej komunikacji. Wsluchuje się, rozważa w swoim sercu i szuka optymalnego rozwiązania dla wszystkich. Chce pomóc, wesprzeć i podnieść.
Zgadzam się.
I dodam, że mądra kobieta rozróżnia kiedy niesione przez nia wsparcie jest doceniane a kiedy wykorzystywane prze męża
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13363
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

marylka pisze: 03 cze 2018, 17:41
krople rosy pisze: 03 cze 2018, 15:18
Siła kobiety leży w jej wrażliwości, szacunku do samej siebie i innych, zrozumieniu i wsluchiwaniu się w drugiego człowieka. Często bowiem okazuje się że nie działa on z premedytacją i intencją szkodzenia i krzywdzenia ale z pewnej bezsilności, nie zrozumienia i błędnej komunikacji. Wsluchuje się, rozważa w swoim sercu i szuka optymalnego rozwiązania dla wszystkich. Chce pomóc, wesprzeć i podnieść.
Zgadzam się.
I dodam, że mądra kobieta rozróżnia kiedy niesione przez nia wsparcie jest doceniane a kiedy wykorzystywane prze męża
Gdzie indziej bym akcent położyła. Mądra kobieta konsultuje z Bogiem sposób wsparcia, jakiego ma udzielać. Gdy w tym zakresie pełnię wolę Bożą, docenienie wsparcia przez męża lub brak docenienia, są rzeczą drugorzędną.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

Nie będę zakładał nowego wątku, swoje uwagi dotyczące Twoich postów Marylko będę umieszczał tutaj. Będę musiał podzielić to na wiele postów, bowiem wrzucenie wszystkiego jednocześnie byłoby zwyczajnie niemożliwe ani do strawienia, ani do napisania.
Zacznę humorystycznie:
marylka pisze:
marylka pisze:
Pavel pisze: Jeśli chodzi o Twoją epopeję dotyczącą mężczyzn, skomentuję ją tylko tak: :shock:
Dla mnie bardziej wartościowy komentarz byłby gdybyś napisał
A ja mężczyzn postrzegam tak:
i coś napisał jak Ty to widzisz. Wtedy czytelnicy mieliby jakieś porównanie i mogliby jakieś wnioski wysunąć.

Bo po :shock: to niewiele...
Pavel pisze: Marylko, z przyjemnością przyjmuję zaproszenie do szerszego skomentowania tamtego oraz wielu innych Twoich postów.
Tyle, że nie tutaj - to wątek Niesfornej. Stworzę nowy, dedykowany Tobie wątek i szczegółowo odpiszę na wszystko o czym pamiętam a jeszcze się nie odniosłem.
Na początek jednak skończę pracę, mam nadzieję, że do tego czasu i początkowy szok mi minie
Wiesz Pavel - proponuję, żebyś jeszcze raz przeczytał to, co Ci napisałam. I upewnił się, czy na pewno takie zaproszenie Ci wysłałam.
Oczywiście......jak Ci ten szok już minie ;)
Marylko, użyję Twego cytatu:
marylka pisze:Oczywiście ja celowo przekoloryzowuję
, po prostu średnio stałem z czasem, a mam do Ciebie sporo zaległych spraw, w międzyczasie pojawiło się również niemało nowych.
Przyznam, że po Twoich ostatnich postach mój szok nie dość, że nie minął to jeszcze się powiększył. Również mając na uwadze Twój wczorajszy post, do którego fragmentów odniosę się dziś.

marylka pisze:Ta SIŁA KOBIETY o której pisałam, to lepiej by nazwać - RESZTKA SIŁ KOBIETY
kiedy kobieta mówi mężowi
"STOP! Nie będziesz mnie bił, nie bedziesz pił, będziesz swoje nałogi uprawiał NIE na oczach moich i dzieci. Czekałam i myślałam, że coś dotrze do Ciebie. Teraz przegiąłeś."
I chciałam zapytać - tak do Was panowie...bo głównie to Wasze oburzenie było....KTO tak miał?
Kto to usłyszał/przeżył?
marylka pisze:I bardzo często słyszę - dzisiaj jestem TAKI dzięki ŻONIE. Gdyby ona wtedy mi nie powiedziała STOP - może by mnie tu nie było. Nałóg to śmiertelna choroba. I nie byłbym też człowiekiem. To ŻONA mnie obudziła...chociaż wtedy ja tego tak nie widziałem. Bo byłem zły, że chce mi przerwać styl życia, który mi WYDAWAŁ SIĘ super
marylka pisze:I wiecie czym mnie tacy faceci ujeli? Najbardziej tym, że właśnie umieli piwiedzieć, że TAK. TACY byli mężczyźni jak opisywałam wyżej. W mniejszym lub większym stopniu. I nie obrażali się i nie oburzali, że nic o mężczyznach nie wiem. I że bzdury wyssane z palca piszę i że mnie fantazja ponosi. Potrafili wymienić co najmniej kilka zaniedbań, z których ja opisałam - najczęściej pojawiające się przewinienia mężów względem żon. Nałóg, pornografia, przemoc,praca, wyautowanie z życia rodzinnego
Powiem więcej - są żonom wdzięczni! No ale...to wyższa szkoła jazdy.
Wydaje mi się, że osiągnięcie poziomu wyższej szkoły jazdy w Twoim rozumieniu jest dla mnie nieosiągalne. Na swoje szczęście dążenie do świętości pojmuję nieco inaczej :)

Byłem pogubiony i “popaprany” w swoim życiu, nie wstydzę się o tym aktualnie ani pisać, ani mówić publicznie, nawet o pogubieniu dotyczącym sfery seksualnej. Miałem i mam wady, nie byłem ani nie jestem ideałem. Nie byłem idealnym mężem - księciem na białym rumaku.
Nie byłem jednocześnie taki zły, zwłaszcza na dzisiejsze standardy. Żona nawet w kryzysie mówiła, że byłem dobrym ojcem, mężem też byłem dobrym, ale “nie było tego czegoś”, magicznego czynnika X.
Brak Boga, wiedzy, bagaż z domów rodzinnych, kompletnie źle przeżyte narzeczeństwo, pogubienie w sferze seksualnej.

Nie jestem jednak Marylko żonie wdzięczny za to co mi zafundowała.

Potrafiłem jej przebaczyć, że mnie zdradzała, okłamywała, lekką ręką chciała przekreślić małżeństwo i rodzinę dla kowalskiego o którego nawet nie potrafię być zazdrosny, tak kiepski był to wybór (niedawno się dowiedziałem, w końcu, od żony i z jej inicjatywy - fajnie, że w końcu postanowiła zrzucić z siebie ten ciężar, noszenie go było pewnie bardzo wykańczające).
Przebaczyć - dzięki Bogu - tak. Być za to wdzięcznym - w mojej ocenie absurdalne.

Nie obudziłem się dzięki niej.
Nie zmieniłem się dzięki żonie.

To zasługa Boga, że nigdy nie opuścił mnie, grzesznika, który postanowił w swoim życiu “ulepszać” jego przykazania i nauki.
To zasługa Boga, któremu dziękuję, że w najtrudniejszym czasie mojego życia postawił na mojej drodze właściwych ludzi (głównie z tego forum) oraz instrumenty do przetrwania/zmian.
To zasługa Boga, który dał mi wystarczająco dużo pokory bym przyjrzał się sobie, wziął odpowiedzialność za własne błędy i rozpoczął szeroko pojętą pracę nad sobą.
To zasługa Boga, który dał mi siłę i cierpliwość, pomagał mi się podnieść po każdym moim upadku, podtrzymywał nadzieję i sprawił, że w emocjach które mną targały nie zwariowałem ani nie zrobiłem sobie krzywdy.
To zasługa Boga, który mimo deptania przez żonę mnie, mojej godności, męskości, dumy, namacalnej nienawiści z jej strony, nieustannych kłamstw - trzymał mnie na powierzchni, wlewał miłość do żony, nadzieję i chęć walki o uratowanie małżeństwa, chociaż “po ludzku” nie pownienem chcieć mieć z nią nic do czynienia.
To Bóg sprawił, że nie dość, że jej nie znienawidziłem, to jeszcze zacząłem się uczyć ją kochać innej jakości miłością. Dojrzalszą, bardziej wyrozumiałą, empatyczną, mniej interesowną.

Dziękuję Bogu za ten czas kryzysu, bo pomimo wielkiego zła i bólu których doświadczyłem, otrzymałem (ja i moja rodzina) szansę na zupełnie inne, dużo lepsze życie. Nawet gdyby żona nie wróciła, moje życie byłoby dużo lepsze niż przed kryzysem.
Ale wróciła, i w tym miejscu podziękuję żonie za to za co faktycznie pownienem.

Żonie dziękuję za to, że potrafiła wrócić, przyznać się do błędu i starać się być jak najlepszą żoną.
Za to, że mimo wszystkich zranień których doświadczyła w życiu się nie poddała.
Za to, że się po powrocie stara budować , tak jak potrafi najlepiej.
Za to, że się otworzyła i odważyła zawalczyć o szczęście.
Za to, że pracuje nad sobą.
Za to, że urodziła mi trójkę cudownych dzieci i stara się być jak najlepszą matką.
I za to, że wytrzymywała i wytrzymuje ze mną ;)
Oczywiście lista jest dłuższa :)

Jak widzisz Marylko, ja nie oczekuję od żony, by mi dziękowała. Bo wiem, że to załuga przede wszystkim Boga, nie moja.
Ja po prostu wreszcie postanowiłem przestać mu przeszkadzać i robić po swojemu.

Na koniec mam dwa pytania. Czy Ty podziękowałaś mężowi za to, że dzięki jego zdradzie zaczęłaś nad sobą pracować i zmieniać swoje życie?
Czy jesteś mu za to wdzięczna?

Ciąg dalszy nastąpi...

P.S. Skomentuję jeszcze ponownie to, już od innej strony:
marylka pisze:I bardzo często słyszę - dzisiaj jestem TAKI dzięki ŻONIE. Gdyby ona wtedy mi nie powiedziała STOP - może by mnie tu nie było. Nałóg to śmiertelna choroba. I nie byłbym też człowiekiem. To ŻONA mnie obudziła...chociaż wtedy ja tego tak nie widziałem. Bo byłem zły, że chce mi przerwać styl życia, który mi WYDAWAŁ SIĘ super
Byłem uzależniony od gry na telefonie. Wtedy gdy grałem nie widziałem tego jako uzależnienia.
Z pewnością był to jeden w istotniejszych czynników prowadzących do wybuchu kryzysu. Na początku bytności na forum strasznie się za to ubiczowałem. Kryzys i praca nad sobą zaowocowały nieco innym spojrzeniem na kwestię mego grania w tą grę.
Była ona moją ucieczką. Mało to męskie - uciekanie, ale tak było. Moja reakcja była oczywiście niewłaściwa, niedojrzała i jasno ukazywała moją słabość jako mężczyzny, ale warto szerzej wspomnieć dlaczego i od czego uciekałem.
Uciekałem w świat wirtualny przed brakiem bliskości ze strony żony. To było żałosne, ale znieczulenie.
Uciekałem przed nagminną niekonstruktywną krytyką, brakiem docenienia (tego ze strony żony nie było wcale), nie czułem się jej potrzebny. W grze byłem doceniany, czułem się potrzebny i byłem głową "rodziny", tam się ze mną liczono. Tego w domu nie czułem zupełnie. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to żałosne wręcz, ale po prostu tak wielkie miałem deficyty swoich podstawowych męskich potrzeb w małżeństwie, że wolałem siedzieć w wirtualnym świecie i dostawać te godne pożałowania imitacje za wirtualną działalność.
Nie jest to forma usprawiedliwienia oczywiście. Chciałbym tylko pokazać, że ta ucieczka od rzeczywistego świata była skutkiem czegoś, a nie tylko przyczyną kryzysu. Skutkiem nie tylko moich deficytów i niedojrzałości, ale i zachowania żony względem mnie, jako męża.
Oczywiście teraz rozumiem również, jak drażniło i bolało ją moje granie.
MareS 1 czerwca wrzucił tu filmik, myślę że wpasowuje się on w to co napisałem.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Wiesz Pavel. Doceniam u Ciebie to, że potrafisz pisać o sobie. Są tu ludzie, którzy w każdym wątku i na każdy temat wszystko wiedzą. A jak poprosiłam, żeby cos o sobie napisali to cisza.
Dlatego zwracam uwagę na to.
Z Twojego posta odczytuję takie przesłanie:
Ja nie mam żonie za co dziękować - wręcz przeciwnie - to w dużej mierze ona spowodowała, że wpadłem w nałóg
Pavel pisze: 04 cze 2018, 4:01 Skutkiem nie tylko moich deficytów i niedojrzałości, ale i zachowania żony względem mnie, jako męża.
Pavel pisze: 04 cze 2018, 4:01 Uciekałem przed nagminną niekonstruktywną krytyką, brakiem docenienia (tego ze strony żony nie było wcale), nie czułem się jej potrzebny.
Twoja praca na sobą i małżeństwem, to zasługa Boga.
Pavel pisze: 04 cze 2018, 4:01 Nie obudziłem się dzięki niej.
Nie zmieniłem się dzięki żonie.
Nie piszę, co zrobiła źona, bo Jej tu nie ma i nic mi do tego. Ale to, że wróciła do Ciebie - to właściwie jedyne za co Jej jesteś wdzięczny.

Natomiast....to, co działo się z Tobą...proces Twojej przemiany...to zasługa tylko Boga i Twoja.
A Żona nie ma nic z tym wspólnego.

Ja to przyjmuję do wiadomości Pavel.

Wiesz...ja mam takie coś, że jak komuś coś piszę to staram się ta osobę poznać. Korzystam z forum takźe tego archiwalnego.
I widzę, że widocznie to był czysty zbieg okoliczności, że swoją pracę nad sobą, zgłębianie lektury Słowa Bożego i odrzucenie telefonu a postawienie na małżeństwo i dzieci - odbyły się akurat w tym czasie, kiedy żona poprosiła Cię o wyprowadzenie się z domu. I chciała zakończyć Wasz związek.

Mój dziadek zawsze śpiewał - jeżeli Bożej znikąd pomocy - darmo wstawać choćby o północy.

I wszyscy się z tym zgadzamy. Bóg jest Jedyną Skuteczną Pomocą. I to ON jest w stanie nas wyciągać z popaprania i na proste ścieżki stawiać. Tylko z Nim jest to możliwe.

Myślę, że różnica między nami Pavel wynika stąd, że ja wyznaję i przyjmuję taką prawdę, że Bóg przychodzi do mnie przez ludzi również.
I to, że to żona mną potrzepała, żebym się ocknął to żaden powód do zapierania się rękami i nogami, że to NIE ona a jedynie - ja i Bóg.
Dla mnie - to, że to było działanie Boga jest oczywiste.
Nie mylmy tego ze słynnym BÓG TAK CHCIAŁ.
ktos to mówił, że od czasów wygnania praojców z raju Bóg zajmuje sie już tylko ratowaniem nas.
I TU zsyła ludzi, którzy są uszyci na miarę Twoich popaprań. Zwłaszcza współmałżonka. Ja to piszę też o sobie. Mój mąż jest uszyty i dopasowany idealnie dla mnie. Bóg nie mógł się pomylić.
I ja byłam w stanie znieść popapranie męża a on moje.
I tak! - odpowiadając na Twoje pytanie - podziękowałam też mu za to, że umiał o nas walczyć, kiedy ja się poddałam.

I proponuję Pavel - niech kaźdy zostanie przy swoim zdaniu. Bo ja nie łykam tego, że Twoje nawrócenie i praca nad sobą - powrót i praca z Bogiem, odnalezienie choćby tego forum - nie miały NIC wspólnego z sytuacją panującą w Twoim domu - jaka sie zadziała i to wcale nie o żone chodziło. Że to tylko Twoja wewnętrzna potrzeba była.
I faktycznie..w takiej sytuacji
Pavel pisze: 04 cze 2018, 4:01 Nie obudziłem się dzięki niej.
Nie zmieniłem się dzięki żonie.
Ty zostań przy swoim zdaniu.
:)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: mare1966 »

Lekko się wtrącę do tej polemiki na linii
marylka -pavel

Myślę , że oboje wychodzicie za bardzo z własnych doświadczeń ,
tym samym piszecie o RÓŻNYCH sytuacjach .
Marylka pisze o tym :
"STOP! Nie będziesz mnie bił, nie będziesz pił "

A to są jakieś patologiczne sytuacje małżeńskie ,
a nie w miarę typowe relacje męsko - damskie .
Ale w takim ujęciu - mogę zrozumieć to co ona nazywa "siłą" .
Tyle , że już tak widziana "siła"
zupełnie nie będzie pasowała w normalnych związkach .
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

Marylko,
W swoich postach nierzadko stosujesz uogólnienia i oceny. Już Ci o tym pisali inni, ja się zapytam:
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 Są tu ludzie, którzy w każdym wątku i na każdy temat wszystko wiedzą. A jak poprosiłam, żeby cos o sobie napisali to cisza.
O kim to piszesz i w jakim celu? Albo postaw konkretne zarzuty konkretnym osobom, albo może jednak przestań oceniać i uogólniać. Bo to mocno razi, nie tylko mnie.

Następnie:
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 Z Twojego posta odczytuję takie przesłanie:
Ja nie mam żonie za co dziękować - wręcz przeciwnie - to w dużej mierze ona spowodowała, że wpadłem w nałóg
Nie wiem jak mogłaś tak to odczytać, zwłaszcza, że zawarłem w tym poście listę tego, za co jej dziękuję. Jeżeli ta lista to wg Ciebie nic - w taki sposób można zanegować wszystko.
Żona nie spowodowała, że wpadłem w nałóg. O swojej odpowiedzialności pisałem i piszę wyraźnie, nie uciekam przed nią.
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 Ale to, że wróciła do Ciebie - to właściwie jedyne za co Jej jesteś wdzięczny.
Marylko, gdzie to znalazłaś w moim poście? Mogłabyś wskazać?
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 Natomiast....to, co działo się z Tobą...proces Twojej przemiany...to zasługa tylko Boga i Twoja.
A Żona nie ma nic z tym wspólnego.

Ja to przyjmuję do wiadomości Pavel.


Wiesz...ja mam takie coś, że jak komuś coś piszę to staram się ta osobę poznać. Korzystam z forum takźe tego archiwalnego.
I widzę, że widocznie to był czysty zbieg okoliczności, że swoją pracę nad sobą, zgłębianie lektury Słowa Bożego i odrzucenie telefonu a postawienie na małżeństwo i dzieci - odbyły się akurat w tym czasie, kiedy żona poprosiła Cię o wyprowadzenie się z domu. I chciała zakończyć Wasz związek.
Jednak nie przyjmujesz do wiadomości, a próbujesz podważyć. Podważyć moje świadectwo i moją historię.
Napiszę Ci coś Marylko, najładniej jak potrafię.
Guzik wiesz o mnie, moim życiu i małżeństwie. Nie było Cię tam, nie masz pojęcia jakim byłem mężem i ojcem, nawet w swoim pogubieniu. Nie masz pojęcia co i w jaki sposób spotkało przed kryzysem i w jego trakcie. Ja doskonale znam swoje przewinienia. Solidnie odrobiłem swoją pracę domową.
Nie masz również pojęcia dlaczego moja żona chciała zakończyć nasz związek i w jaki sposób ten koniec zaczęła realizować.

Chyba jednak niezbyt dokładnie studiowałaś mój wątek i moje wpisy na forum.
W dodatku moja historia na forum to moje widzenie pewnych spraw w TAMTYM czasie, to świadectwo kolejnych etapów kryzysu i moje ich przeżywanie.
Dziś mam na wiele tamtych wpisów zupełnie inne spojrzenie - np. teraz nie obwiniam się za cały kryzys, tak jak na jego początku. Biorę odpowiedzialność za swoją część tylko.

Nie pamiętam, bym w jakiś sposób podważał Twoje świadectwo. Dlaczego podważasz moje? Wiesz lepiej niż ja?


Następny kwiatek:
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 Myślę, że różnica między nami Pavel wynika stąd, że ja wyznaję i przyjmuję taką prawdę, że Bóg przychodzi do mnie przez ludzi również.
W poście do którego się odnosisz, napisałem między innymi:
Pavel pisze: 04 cze 2018, 4:01 To zasługa Boga, któremu dziękuję, że w najtrudniejszym czasie mojego życia postawił na mojej drodze właściwych ludzi (głównie z tego forum) oraz instrumenty do przetrwania/zmian.
Marylko, gdzie ta różnica?
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 I to, że to żona mną potrzepała, żebym się ocknął to żaden powód do zapierania się rękami i nogami, że to NIE ona a jedynie - ja i Bóg.
Ty masz żonę? Jeśli nie, wypowiadaj się proszę za siebie.
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 I TU zsyła ludzi, którzy są uszyci na miarę Twoich popaprań. Zwłaszcza współmałżonka. Ja to piszę też o sobie. Mój mąż jest uszyty i dopasowany idealnie dla mnie. Bóg nie mógł się pomylić.
Tu się częściowo zgadzam, nieprzypadkowo wybrałem sobie taką żonę. Ale to ja wybrałem, nie Bóg wybrał mi, On mi jej nie zesłał.
Mój wybór był efektem drogi którą podążałem. Wierzę natomiast, że wszystkie ścieżki do Boga da się wyprostować.
marylka pisze: 04 cze 2018, 9:19 I tak! - odpowiadając na Twoje pytanie - podziękowałam też mu za to, że umiał o nas walczyć, kiedy ja się poddałam.
Nie odpowiedziałaś jednak na MOJE pytanie, tylko na swoje. Ja pytałem:
Pavel pisze: 04 cze 2018, 4:01 Czy Ty podziękowałaś mężowi za to, że dzięki jego zdradzie zaczęłaś nad sobą pracować i zmieniać swoje życie?
Czy jesteś mu za to wdzięczna?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Pavel - spokojnie - nie musisz tu sie bronić.
Zwłaszcza pezede mną.

Ja napisałam o tym powodzie za co dziekujesz żonie w takim sensie....że wrocila i cały ten katalog ktory czytałam, ale tam nie ma mowy o tym, że jakoś Cie wsparła czy pomogła. I dlatego najogólniej napisalam że jej dziękujesz, że wróciła i jest. Ale jej udziału w swoim powrocie i nawroceniu nie widzisz.
Nawet mnie zdziwiło - bo doczyrałam, że o ludziach z tego forum wspomniałeś. A o żonie nic....

Żeby JAKIKOLWIEK miała udział...no nic..i to przyjmuję do wiadomości :)

I jeszcze jedno - ja nie wiem czy Ty pisząc swoje świadectwo WTEDY widziałeś to inaczej. Dopiero teraz to piszesz
Pavel pisze: 04 cze 2018, 11:55 W dodatku moja historia na forum to moje widzenie pewnych spraw w TAMTYM czasie, to świadectwo kolejnych etapów kryzysu i moje ich przeżywanie.
Dziś mam na wiele tamtych wpisów zupełnie inne spojrzenie - np. teraz nie obwiniam się za cały kryzys, tak jak na jego początku. Biorę odpowiedzialność za swoją część tylko.

Nie pamiętam, bym w jakiś sposób podważał Twoje świadectwo. Dlaczego podważasz moje? Wiesz lepiej niż ja?
Dlaczego masz pretensje do mnie jak sam przyznajesz, że SAM masz DZIŚ inne spojrzenie?
Nie podważam Twojego świadectwa. Wtedy faktycznie inaczej pisałeś. A dzisiaj o 4 nad ranem inaczej. I sam to widzisz.
Masz do mnie o to pretensje?

A osoba, którą poprosiłam w innym wątku żeby cos o sobie napisała.....nie pisz, że uogólniam. Ta osoba tu jest i dobrze wie że o niej piszę. Może się kiedyś odważy i napisze. A Tobie chciałam przekazać, że doceniam, że piszez o sobie.
A...na pytanie Ci odpowiedziałam czy i za co podziękowałam mężowi. Tylko teraz Ty musiałbyś dokładniej mój post przeczytać ;)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Mam taką propozycję drodzy forumowicze
Może ktoś ma ochotę włączyć się do rozmowy?
Każdy kto jest na tym forum podjął walkę i ciężką pracę ze sobą, głównie ze swoimi słabościami/nałogami/zaniedbaniami/relacją z BOGIEM
Czy możecie się podzielić -KIEDY I DLACZEGO zaczęliście tą pracęnad sobą?
Czy współmałżonek/sytuacja domowa/rodzinna była bodźcem do podjęcia pracy nad sobą?
Czy nie?
I ja nie pytam - CZY JESTEŚCIE RAZEM DZISIAJ?
Bo to akurat jest różnie.
Jak pisałam wcześniej - wiele osób samotnych dzisiaj jest pieknymi ludźmi chociaż niestety bez współmałżonka.
Natomiast - tym KIM jesteś dzisiaj.....jaki moment życia sprawił, że zmieniłeś/aś swoje nastawienie do życia/ludzi/siebie/BOGA?

Z góry dziękuje za dzielenie się
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13363
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

Marylko, z każdego zła Pan Bóg jest w stanie wyciągnąć jakieś dobro. Jednak to nie oznacza z definicji, że mam prawo czynić zło, bo Pan Bóg naprawi. Podobnie nie mam prawa czynić zła mając jakieś dobre intencje, bo w teologii moralnej panuje zasada, że cel nie uświęca środków.
..."A zatem nawet najbardziej szlachetny cel sprawcy czynu nie może spowodować, by czyn przedmiotowo zły stał się moralnie dobry. Inaczej mówiąc, w żadnych okolicznościach dobry cel nie może usprawiedliwić złych środków albo – jeszcze krócej – cel nie uświęca środków."...
Stąd: https://dominikanie.pl/2015/05/zarys-te ... rowicz-op/
Więc wybacz, ale nie podziękuję mężowi za grzech i zło zdrady, niezależnie od tego, na jakim stopniu rozwoju względem dziesięciu lat wcześniej ja się teraz znajduję.
Natomiast ogromnym niesmakiem mnie napawa wykoślawianie przez Ciebie ujęcia zła, dobra i moralności.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Nirvanno. To Pavel pytał czy podziękowałam meżowi za zdradę. Nie ja.
Ja w życiu bym na to nie wpadła.
Nigdy nie podziękuję, że coś złego mi i sobie zrobił, co ugodziło mnie jak nożem w samo serce!
Natomiast napisałam, że podziękowałam mężowi, że miał siłę walczyć o nasz związek, bo właśnie ta rana, którą mi zadał sprawiła, że nie wierzyłam w niego i nie chciałam go widzieć.
Nigdzie nie napisałam, że zło może być dobrem - nie wiem jakie konkretnie Twoje pojmowanie mojego zła czy dobra Cię niepokoi.
Bo to, co napisałaś powyżej - to ja się z Tobą zgadzam.
W całości.
Pozd4awiam
ODPOWIEDZ