Zadałem Ci pytania odnośnie tego, najwyraźniej Ci umknęły więc powtórzę:marylka pisze: ↑04 cze 2018, 12:38 I jeszcze jedno - ja nie wiem czy Ty pisząc swoje świadectwo WTEDY widziałeś to inaczej. Dopiero teraz to piszeszDlaczego masz pretensje do mnie jak sam przyznajesz, że SAM masz DZIŚ inne spojrzenie?Pavel pisze: ↑04 cze 2018, 11:55 W dodatku moja historia na forum to moje widzenie pewnych spraw w TAMTYM czasie, to świadectwo kolejnych etapów kryzysu i moje ich przeżywanie.
Dziś mam na wiele tamtych wpisów zupełnie inne spojrzenie - np. teraz nie obwiniam się za cały kryzys, tak jak na jego początku. Biorę odpowiedzialność za swoją część tylko.
Nie podważam Twojego świadectwa. Wtedy faktycznie inaczej pisałeś. A dzisiaj o 4 nad ranem inaczej. I sam to widzisz.
Masz do mnie o to pretensje?
Pavel pisze:Czy Ty masz na swój kryzys i swój/męża w nim udział takie samo spojrzenie jak w jego pierwszym tygodniu/miesiącu?
Zakładam, że nie. Powinna więc to być dla Ciebie oczywistość.
Poza tym o innym widzeniu na przestrzeni czasu pisałem na forum wielokrotnie.
Jeśli mogłabyś przytoczyć, co konkretnie wtedy inaczej pisałem? Bo poza wielkim rozminięciem się z przyczynami kryzysu oraz brakiem wiedzy na temat tego co konkretnie robiła moja żona, wszystko się tam wg mnie zgadza i z obecnym spojrzeniem.
Nie trzeba było sięgać do mojego świadectwa, nie napisałem go jeszcze właściwie nawet. Aby doczytać, że żona mnie zdradziła i kiedy się tak naprawdę o tym dowiedziałem, wystarczyło z uwagą czytać ten wątek.
Mam natomiast podejrzenie (na podstawie Twojej znajomości mnie i mojej historii), że tak naprawdę do mojego wątku z forum archiwalnego co najwyżej zajrzałaś, nie doszłaś dalej niż kilka pierwszych stron. . Żaden to wstyd ani Twój obowiązek, natomiast w takim przypadku nie wypada pisać czegoś takiego:
, bo niezbyt poważnie to brzmi.Marylka pisze:Wiesz...ja mam takie coś, że jak komuś coś piszę to staram się ta osobę poznać.
Zakończę to z podważaniem świadectwa, mam nadzieję raz na zawsze, bo szkoda czasu. Mnie niemal zupełnie to i tak nie ruszyło, wbrew temu co Ci się chyba wydaje. To tylko drobny szczegół mający bardziej pokazać niekonsekwencję w Twoim pisaniu, manipulowanie faktami.marylka pisze: Natomiast - Ty pielęgnujesz widzę tą ocenę, że PODWAŻAM Twoje ŚWIADECTWO. (...) bo to w sumie tylko nas czyli mnie i Ciebie dotyczy. Ale widać NIE. Ty nadal publicznie piszesz. że podważam Twoje świadectwo. Dla jasności. Nie podważam. Zwróciłam tylko uwagę, że pojawiłeś się na forum i zacząłeś pisać w czasie, kiedy żona poprosiła Cię o wyprowadzkę. To było w kontekście kiedy pisałam o udziałe żony w zdrowieniu.
Po tym jak napisałaś, że przyjmujesz do wiadomości, że wg mnie nie mam za co dziękować żonie w procesie mego zdrowienia/nawrócenia, dodałaś (pogrubię to co wg mnie świadczy o kwestionowaniu mego świadectwa, na czerwono zaś dodam komentarze):
marylka pisze: Natomiast....to, co działo się z Tobą...proces Twojej przemiany...to zasługa tylko Boga i Twoja.
A Żona nie ma nic z tym wspólnego.
Ja to przyjmuję do wiadomości Pavel.
Wiesz...ja mam takie coś, że jak komuś coś piszę to staram się ta osobę poznać. Korzystam z forum takźe tego archiwalnego.
I widzę, że widocznie to był czysty zbieg okoliczności, że swoją pracę nad sobą, zgłębianie lektury Słowa Bożego i odrzucenie telefonu a postawienie na małżeństwo i dzieci - odbyły się akurat w tym czasie, kiedy żona poprosiła Cię o wyprowadzenie się z domu. I chciała zakończyć Wasz związek.
na początku kryzysu nie zgłębiałem Słowa Bożego, praca nad sobą ograniczyła się do wykonania przeróżnych zaległych prac domowych, zaś na małżeństwo i dzieci nie musiałem stawiać, bo to była jedyna kariera jaka mi się marzyła odkąd byłem nastolatkiem. Po prostu z przyczyn leżących poza moją świadomością, nie realizowałem tej kariery tak jak np. teraz
Mój dziadek zawsze śpiewał - jeżeli Bożej znikąd pomocy - darmo wstawać choćby o północy.
I wszyscy się z tym zgadzamy. Bóg jest Jedyną Skuteczną Pomocą. I to ON jest w stanie nas wyciągać z popaprania i na proste ścieżki stawiać. Tylko z Nim jest to możliwe.
Myślę, że różnica między nami Pavel wynika stąd, że ja wyznaję i przyjmuję taką prawdę, że Bóg przychodzi do mnie przez ludzi również.
I to, że to żona mną potrzepała, żebym się ocknął to żaden powód do zapierania się rękami i nogami, że to NIE ona a jedynie - ja i Bóg.
Dla mnie - to, że to było działanie Boga jest oczywiste.
Nie mylmy tego ze słynnym BÓG TAK CHCIAŁ.
ktos to mówił, że od czasów wygnania praojców z raju Bóg zajmuje sie już tylko ratowaniem nas.
I TU zsyła ludzi, którzy są uszyci na miarę Twoich popaprań. Zwłaszcza współmałżonka. Ja to piszę też o sobie. Mój mąż jest uszyty i dopasowany idealnie dla mnie. Bóg nie mógł się pomylić.
I ja byłam w stanie znieść popapranie męża a on moje.
I tak! - odpowiadając na Twoje pytanie - podziękowałam też mu za to, że umiał o nas walczyć, kiedy ja się poddałam.
I proponuję Pavel - niech kaźdy zostanie przy swoim zdaniu. Bo ja nie łykam tego, że Twoje nawrócenie i praca nad sobą - powrót i praca z Bogiem, odnalezienie choćby tego forum - nie miały NIC wspólnego z sytuacją panującą w Twoim domu - jaka sie zadziała i to wcale nie o żone chodziło. Że to tylko Twoja wewnętrzna potrzeba była.
I faktycznie..w takiej sytuacjiTy zostań przy swoim zdaniu.Pavel pisze: Nie obudziłem się dzięki niej.
Nie zmieniłem się dzięki żonie.
Wciąż chcesz mnie przekonać, że sobie to wymyśliłem?marylka pisze: Natomiast nie podważyłam Twojego świadectwa i czuję, że to jest nieuczciwe z Twojej strony, że nadal tak o mnie piszesz.
Skąd taka wiedza o mnie? Znowu wiesz lepiej niż ja jaki jestem? Czy to nie jest ocena mnie (do tego oceniania jeszcze przejdę )marylka pisze: Widzę, że jak raz komuś przyłożysz łatkę, to żadne argumenty nie są w stanie Cię przekonać do zmiany zdania.
Te kiedyś to było zaledwie kilka dni temu. Przez ten czas na szczęście nie straciłem pamięci i pamiętam co napisałem. Na szczęście, bo zmieniasz moją wypowiedź na bardzo niegrzeczną w stosunku do Ciebie. A ja napisałem wtedy:marylka pisze: Ale - jak kiedyś napisałeś - guzik wiem. Może masz rację...czas pokaże
Inny, podobny przykład, z Twego przedostatniego postu:Pavel pisze: Napiszę Ci coś Marylko, najładniej jak potrafię.
Guzik wiesz o mnie, moim życiu i małżeństwie. Nie było Cię tam, nie masz pojęcia jakim byłem mężem i ojcem, nawet w swoim pogubieniu.
Gdzie Marylko napisałem to co pogrubiłem??? Tu w powyżej wklejonym jakoś nie mogę tego znaleźć.
Ja napisałem: "elementarnego obiektywizmu" oraz "wreszcie zauważył".
Po raz kolejny przypominam również, że jeśli oceniam to Twoją postawę i to co piszesz, nie Ciebie jako osobę. Mam nadzieję, że nawet jeśli przedstawienie różnicy między oceną osób, a zachowań z mojej strony po Tobie spłynęło, to to dokonane przez nałoga skłoni Cię do jakiejś refleksji.
Poza tym, pisząc do nałoga nie pisałem, że chodziło o ocenianie tylko MNIE lub MNIE. Aczkolwiek skoro prosisz:
Jeden przykład oceny masz już w tym poście. Oto inny:
Kim więc ja jestem? Podróbką?Marylka pisze: I myślę, że żeby przyznać, że żona miała WIELKI udział w Faceta dojrzewaniu - to trzeba być PRAWDZIWYM FACETEM.
Ja nie napisałem, że oceniasz nagminnie MNIE. Jeśli jest inaczej, proszę o cytat.
Niestety takie uogólnienia, przerysowania, dowolne żonglowanie faktami, dopasowywanie argumentów do tezy zdarzają Ci się dość często.
Nie mnie oceniać czy miewasz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, manipulujesz (mniej lub bardziej świadomie), czy też emocje nad którymi wydajesz się nie panować przesłaniają Ci rzeczywistość.
Pisałem już do Ciebie kilkukrotnie Marylko o odpowiedzialności za to co piszesz. Mam nadzieję, że chociaż zaczątkiem tejże moja praca przy pisaniu tego zaowocuje.
Idąc dalej:
Nie chodzi tylko o tym co pisałaś w wątku Niesfornej, ja to obserwuję od Twego powrotu do pisania na forum. Po prostu wcześniej nie miałem zupełnie czasu, miałem natomiast nadzieję, że podobne do moich uwagi innych przyniosą jakąś Twoją refleksję.marylka pisze: ↑07 cze 2018, 23:08 W wątku Niesfornej - skąd przenieśliście część postów tutaj pisałam o kryzysie mężczyzn. Z perspektywy OJCA DZIECKA NIESFORNEJ, który zostawił Ją w ciąży pisałam o kryzysie mężczyzn. To wywołało oburzenie paru Panów, w tym Twoje. Postawiłeś się w roli obrońców rodzaju męskiego.
To nie osobista uraza spowodowała, że zacząłem pisać. Mam do siebie samego duży dystans, aczkolwiek przyznaję, że nie było na forum w czasie mojej tu bytności osoby której pisanie mnie aż tak odrzucało. Powodem tego jest w moim odczuciu przede wszystkim ocenianie, uogólnianie i przemocowy sposób komunikowania się.
Nie tylko ja Ci o tym pisałem i piszę Marylko.
I na koniec, bo pora spać:
Chciałbym, abyś cytatami moich postów wskazała, w którym miejscu obraziłem nałoga. Bo nie mam bladego pojęcia w którym momencie tak bardzo nadużyłem "moderatorskiej mocy".marylka pisze: ↑07 cze 2018, 23:08 Ja bym nie śmiała tak obrażać i takim tonem się wypowiadać do Ciebie a co dopiero do nałoga. wszak sam przyznajesz że "w końcu jest autorytetem dla wielu"
Kim Ty jesteś? Ty możesz tak? Nie sądzisz, że jak jesteś w hierarchii sycharu wyżej niż ja np to jednak od Ciebie więcej się wymaga?
a może rozumiesz to, że Ci więcej wolno, bo przez cenzurę np. nie musisz przechodzić?
P.S. Każdemu kto dobrnął do końca tego postu przy okazji osobistego spotkania stawiam piwo/soczek/kawę/herbatę