zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tola2017
Posty: 16
Rejestracja: 01 cze 2018, 15:05
Płeć: Kobieta

zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: tola2017 »

witam,
moi drodzy, może są tu ludzie z podobnymi problemami, chciałabym mieć nadzieję, że wybaczenie zdrady jest możliwe. Czy jest możliwe zakończenie takiej historii z happy endem, czy zwykle kończy się to rozwodem lub separacją.

Zdradziłam męża, po 15 latach dobrego małżeństwa, spodziewam się dziecka, i nie jestem pewna, czy mój mąż jest ojcem. Muszę mu oznajmić "nowinę" i powiedzieć prawdę. Nie chcę odchodzić, nie chcę rozwodu, chcę jakoś to poskładać.

czy jest szansa dla mnie, jakaś nadzieja na wybaczenie?
Czy mężczyzna może wybaczyć ? Czy najlepiej od razu pogodzić się z porażką?

jakieś rady?
Z góry dziękuję za każdy komentarz.
jacek-sychar

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Tola na naszym forum.

Wybaczyć zawsze można. Mamy u nas takie przykłady. Oczywiście postawa osoby, która zdradziła zawsze może ten proces przyśpieszyć i ułatwić. Jak są języki miłości, tak są też języki przepraszania.

Nie ma schematów powrotów. Nie można też powiedzieć, że ten to wybaczy, a tamten to nigdy. Zależy od osoby.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Unicorn2 »

Tola jeśli chcesz żeby Twój mąż poczuł się nikim ,to powiedz mu prawde .
Moim zdaniem mężczyzna nie jest wstanie wybaczyć , może tylko nauczyc się z tym żyć .
Żona zdradziła mnie tuż przed samym slubem, przez te 16 lat bycia razem nigdy jej tego nie wybaczyłem .
Po jakimś czasie może nie będzie na Ciebie zły ale zawsze będzie czuł się gorszy od innych.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Nirwanna »

Tola, przemódl tę swoją sytuację bardzo porządnie, wyspowiadaj się, może nawet po spowiedzi poproś kapłana o rozmowę?
Przebaczenie w takiej sytuacji jest możliwe, choć bardzo trudne. Znam jedną taką sytuację z reala, za to z potężnym happy endem.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Kate81
Posty: 72
Rejestracja: 06 sty 2018, 9:40
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Kate81 »

Hej Tolu!
Jestem tu w zasadzie nowa, więc nie wiem czy mogę się tak dosadnie wypowiedzieć, ale ja mam znajomą która była w dokładnie takiej samej sytuacji jak Ty. Zdecydowała się mężowi nie powiedzieć - stwierdziła, że będzie to jej krzyż, który będzie sama dźwigać jako pokutę za to co uczyniła. Doszła do wniosku że w jej wypadku mówienie mężowi byłoby niejako "przerzuceniem" ciężaru, bólu i poczucia winy na niego, który przecież nic złego nie zrobił. Jaki tego efekt - są szczęśliwym małżeństwem, mają dwójkę dzieci, dzięki jej zaparciu by małżeństwa nie rozwalać takim "wyznaniem" poskładali wszystko do kupy. Generalnie z tego co zauważyłam małżeństwa, w których małżonek zdecydował nie powiedzieć o zdradzie, mają się na pierwszy rzut oka lepiej. Znam takie przypadki dokładnie dwa, więc to może nie dużo. Ale wystarczająco żebym miała na ten temat takie zdanie: jeśli chcesz, żeby Twoje małżeństwo przetrwało, staraj się, módl się, pokutuj, ale nie mów małżonkowi. Oczywiście zrobisz jak uważasz :)
Pozdrawiam Cię, Kasia
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: mgła »

Tola
w jakim CELU chcesz powiedzieć prawdę mężowi?
Wiedźmin

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Wiedźmin »

Unicorn2 pisze: 07 cze 2018, 18:37 Tola jeśli chcesz żeby Twój mąż poczuł się nikim ,to powiedz mu prawde .
[...]
Unicorn2 - jeśli kogoś ma się za nic... to się raczej nic nie mówi... olewa się, nie zwraca uwagi.

Jeśli już mówi, znaczy się, że ten ktoś (mąż) jednak coś znaczy.



Nie podpowiem wprost, czy mówić czy nie mówić... ale...

....prawdziwy problem pojawi się, jak mąż odkryje samodzielnie ową zdradę.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Angela »

Kochana, nie piszesz, czy masz starsze dzieci. To ważne., bo w przypadku gdy mąż nie zdoła pogodzić się z prawdą, i one mogą stracić ojca, a przynajmniej ograniczą się ich kontakty jeżeli odejdzie.
Na swojej skórze odczułam (fizycznie i psychcznie) złość męża, gdy pojawiły się choćby podejrzenia o zdradę. Zawiedziona miłość i urażona męska duma zmieniły czułego męża w potwora.
Moja mama w zeszłym roku, tuż przed śmiercią, wyznała mi, że moja młodsza siostra jest przyrodnią.
Mój ojciec do końca życia nie dowiedział się o zdradzie i wychował drugą córkę z miłością. Znając jego zasadniczość, wyprowadziłby się. Ja utraciłabym ojca i siostra również, bo prawdziwy ojciec nie poczuwał się do ojcostwa. Moja siostra odkryła prawdę wcześniej robiąc badania na grupę krwii. Nie zgadzała się z tą, którą mama podała jej na odczepnego wcześniej (podała taką, która z góry nie wyklucza ojcostwa). Nie pochwalam zdrady, ale po niej moja mama według mnie wybrała mniejsze zło, wyspowiadała się i do końca życia niosła ten krzyż w milczeniu, bez skargi starała się być jak najlepszą żoną i matką.
Jonasz

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Jonasz »

Idac za Aleksandrem powiem problem moze byc duzo wiekszy nie zawsze jest tak ze tajemnica zabierana jest do grobu.
Angela a moge zapytac jak siostra przyjela ten fakt?
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Angela »

Aleksander pisze: 07 cze 2018, 21:42 ....prawdziwy problem pojawi się, jak mąż odkryje samodzielnie ową zdradę.
Nie jestem uprawniona i nie jest w zwyczaju tego forum dawać gotowe recepty, bo konsekwencje decyzji ponosi proszący o radę i jego rodzina. Piszę tylko jak było w mojej rodzinie. Ojciec był pamiętliwy i często wypominał mamie dawne drobiazgi. Zdrady by nie darował ( pamiętam jego komentarze na tamat podobnych przypadków wśród znajomych). Gdyby nawet nie odszedł, to poniżałby mamę do końca życia ,a my z siostrą musiałybyśmy na to patrzeć.

Choć są na tym forum świadectwa mężczyzn, którzy wybaczyli zdradę, ale nie znam żadnego przypadku przyjęcia nieślubnego dziecka swojej żony poczętego w wyniku zdrady. Tu jest anonimowość. W realu tym bardziej się o tym nie dowiemy, bo pozostanie to na zawsze tajemnicą rodzinną.
Nie mam pojęcia co jest lepsze. Wyznanie prawdy teraz z pewnością wywróci życie całej rodziny do góry nogami, moze odbić się na zdrowiu jej członków, zwłaszcza mamy w ciąży i jej poczętego dziecka.
Czy będzie gorzej, gdy prawda wyjdzie na jaw przypadkiem. Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć.
Zwłaszcza, że Tola sama nie jest pewna kto jest ojcem dziecka i bez tego ustalenia, poza faktem zdrady, nie wiadomo jeszcze jaka jest ta prawda i jak wielki ciężar jest do uniesienia przez męża.
jarek70 pisze: 07 cze 2018, 23:02 Angela a moge zapytac jak siostra przyjela ten fakt?
Siostra była już wtedy dorosla. Do końca nie wyznała mi teraz co wtedy przeżywała. W każdym razie twierdzi, że mamie wybaczyła a nawet bardzo się do siebie zbliżyły. Dla mnie poznanie prawdy nie zmieniło stosunku do siostry, natomiast zmobilizowało do większej modlitwy za mamę za życia i po jej śmierci ( a cierpienia związane z moim kryzysem małżeńskim ofiarowuje między innymi w jej intencji).
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Angela »

tola2017 pisze: 07 cze 2018, 15:20 Muszę mu oznajmić "nowinę" i powiedzieć prawdę.
Myślę też, że inna może być reakcja mężczyzny przed porodem a inna, gdy miał już okazję trzymać dziecko w ramionach jako swoje. Gdy dziecko już jest na świecie, trudniej jest je odrzucić. Mój mąż twierdzi, że jego dzieci z pewnością nie są jego i jego złość po ,,odkryciu " tej prawdy ( mój mąż cierpi na chorobliwą zazdrość i urojenia w tej materii) skupiła się wyłącznie na mnie. Twierdzi, że postanowił zostać wyłacznie dla dzieci, choć nie są jego, i jest im gotów nieba przychylić.
Pierwszą reakcją męża była wyprowadzka jak najdalej- na drugi koniec świata. Wrócił dla dzieci. Wyprowadzka przed porodem mogłaby nigdy nie zakończyć się powrotem.
tola2017
Posty: 16
Rejestracja: 01 cze 2018, 15:05
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: tola2017 »

Kate81 pisze: 07 cze 2018, 19:04 Hej Tolu!
Jestem tu w zasadzie nowa, więc nie wiem czy mogę się tak dosadnie wypowiedzieć, ale ja mam znajomą która była w dokładnie takiej samej sytuacji jak Ty. Zdecydowała się mężowi nie powiedzieć - stwierdziła, że będzie to jej krzyż, który będzie sama dźwigać jako pokutę za to co uczyniła. Doszła do wniosku że w jej wypadku mówienie mężowi byłoby niejako "przerzuceniem" ciężaru, bólu i poczucia winy na niego, który przecież nic złego nie zrobił. Jaki tego efekt - są szczęśliwym małżeństwem, mają dwójkę dzieci, dzięki jej zaparciu by małżeństwa nie rozwalać takim "wyznaniem" poskładali wszystko do kupy. Generalnie z tego co zauważyłam małżeństwa, w których małżonek zdecydował nie powiedzieć o zdradzie, mają się na pierwszy rzut oka lepiej. Znam takie przypadki dokładnie dwa, więc to może nie dużo. Ale wystarczająco żebym miała na ten temat takie zdanie: jeśli chcesz, żeby Twoje małżeństwo przetrwało, staraj się, módl się, pokutuj, ale nie mów małżonkowi. Oczywiście zrobisz jak uważasz :)
Pozdrawiam Cię, Kasia
wierzcie mi lub nie, ale chętnie zabrałabym tą tajemnicę do grobu,
niestety po urodzeniu dziecka, będzie bardzo wyraźnie widać, czyje to dziecko, ( tzn, że może nie być mojego męża).
na tę chwilę, mam pomysł nie mówić prawdy, tylko najpierw zrobić test na ojcostwo, i mieć przynajmniej pewność,
potem.... no cóż... :(
tola2017
Posty: 16
Rejestracja: 01 cze 2018, 15:05
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: tola2017 »

Unicorn2 pisze: 07 cze 2018, 18:37 Tola jeśli chcesz żeby Twój mąż poczuł się nikim ,to powiedz mu prawde .
Moim zdaniem mężczyzna nie jest wstanie wybaczyć , może tylko nauczyc się z tym żyć .
Żona zdradziła mnie tuż przed samym slubem, przez te 16 lat bycia razem nigdy jej tego nie wybaczyłem .
Po jakimś czasie może nie będzie na Ciebie zły ale zawsze będzie czuł się gorszy od innych.
tego się bardzo obawiam :(
tola2017
Posty: 16
Rejestracja: 01 cze 2018, 15:05
Płeć: Kobieta

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: tola2017 »

dziękuje za wszystkie komentarze, naprawdę jest to pomocne, w spojrzeniu trochę z boku na sytuację.
Mamy już dwoje dzieci, nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś takiego, jednak w przypadku, gdy dziecko nie jest mojego męża, będzie to wiadome dla wszystkich po porodzie, z powodu innego koloru skóry. Niestety.... zawaliłam na całej możliwej linii.... staram się nie załamywać... i mieć trochę nadzieji.. ale szczerze, już różne opcje krążyły mi po głowie :(
Amica

Re: zdrada.. czy jest jakaś nadzieja?

Post autor: Amica »

A jeśli nie byłoby problemu z kolorem skóry, to nie mówiłabyś mężowi? Czy pali Ci się ziemia tylko dlatego, że wiesz, że dziecko może mieć inny kolor skóry i nie da się wmówić mężowi, że jest ojcem tego dziecka?

Przecież nawet jeśli dziecko byłoby białe, to wg mnie uczciwie byłoby zrobić test ojcostwa i w przypadku, gdyby mąż nie byłby ojcem - natychmiast powiedzieć. Niestety, o ile zdrada nie jest tym, co każdy zdradzany musi wiedzieć (dla jego własnego dobra), o tyle już każdy mężczyzna ma prawo do tego, by wiedzieć, ile ma dzieci i wtedy zadecydować, że chce się być ojcem z wyboru. Oczywiście, wyjdzie wtedy na jaw zdrada - no ale inaczej się nie godzi. Takie jest moje zdanie...
ODPOWIEDZ