Pomocowość forum

Masz problem lub uwagi do działania forum - napisz tutaj

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

Tak na bieżąco Marylko:
marylka pisze: 04 cze 2018, 12:38 I jeszcze jedno - ja nie wiem czy Ty pisząc swoje świadectwo WTEDY widziałeś to inaczej. Dopiero teraz to piszesz
Pavel pisze: 04 cze 2018, 11:55 W dodatku moja historia na forum to moje widzenie pewnych spraw w TAMTYM czasie, to świadectwo kolejnych etapów kryzysu i moje ich przeżywanie.
Dziś mam na wiele tamtych wpisów zupełnie inne spojrzenie - np. teraz nie obwiniam się za cały kryzys, tak jak na jego początku. Biorę odpowiedzialność za swoją część tylko.
Dlaczego masz pretensje do mnie jak sam przyznajesz, że SAM masz DZIŚ inne spojrzenie?
Nie podważam Twojego świadectwa. Wtedy faktycznie inaczej pisałeś. A dzisiaj o 4 nad ranem inaczej. I sam to widzisz.
Masz do mnie o to pretensje?
Zadałem Ci pytania odnośnie tego, najwyraźniej Ci umknęły więc powtórzę:
Pavel pisze:Czy Ty masz na swój kryzys i swój/męża w nim udział takie samo spojrzenie jak w jego pierwszym tygodniu/miesiącu?
Zakładam, że nie. Powinna więc to być dla Ciebie oczywistość.
Poza tym o innym widzeniu na przestrzeni czasu pisałem na forum wielokrotnie.
Jeśli mogłabyś przytoczyć, co konkretnie wtedy inaczej pisałem? Bo poza wielkim rozminięciem się z przyczynami kryzysu oraz brakiem wiedzy na temat tego co konkretnie robiła moja żona, wszystko się tam wg mnie zgadza i z obecnym spojrzeniem.
marylka pisze: 04 cze 2018, 12:38 Po pierwsze - nie czytałam Twojego świadectwa tylko wątek założony przez Ciebie jeszcze na archiwalnym forum.
(...) że nie doczytałam, że Cię żona zdradziła, bo Twój wątek jest wyjątkowo długi.
Nie trzeba było sięgać do mojego świadectwa, nie napisałem go jeszcze właściwie nawet. Aby doczytać, że żona mnie zdradziła i kiedy się tak naprawdę o tym dowiedziałem, wystarczyło z uwagą czytać ten wątek.
Mam natomiast podejrzenie (na podstawie Twojej znajomości mnie i mojej historii), że tak naprawdę do mojego wątku z forum archiwalnego co najwyżej zajrzałaś, nie doszłaś dalej niż kilka pierwszych stron. . Żaden to wstyd ani Twój obowiązek, natomiast w takim przypadku nie wypada pisać czegoś takiego:
Marylka pisze:Wiesz...ja mam takie coś, że jak komuś coś piszę to staram się ta osobę poznać.
, bo niezbyt poważnie to brzmi.
marylka pisze: Natomiast - Ty pielęgnujesz widzę tą ocenę, że PODWAŻAM Twoje ŚWIADECTWO. (...) bo to w sumie tylko nas czyli mnie i Ciebie dotyczy. Ale widać NIE. Ty nadal publicznie piszesz. że podważam Twoje świadectwo. Dla jasności. Nie podważam. Zwróciłam tylko uwagę, że pojawiłeś się na forum i zacząłeś pisać w czasie, kiedy żona poprosiła Cię o wyprowadzkę. To było w kontekście kiedy pisałam o udziałe żony w zdrowieniu.
Zakończę to z podważaniem świadectwa, mam nadzieję raz na zawsze, bo szkoda czasu. Mnie niemal zupełnie to i tak nie ruszyło, wbrew temu co Ci się chyba wydaje. To tylko drobny szczegół mający bardziej pokazać niekonsekwencję w Twoim pisaniu, manipulowanie faktami.
Po tym jak napisałaś, że przyjmujesz do wiadomości, że wg mnie nie mam za co dziękować żonie w procesie mego zdrowienia/nawrócenia, dodałaś (pogrubię to co wg mnie świadczy o kwestionowaniu mego świadectwa, na czerwono zaś dodam komentarze):
marylka pisze: Natomiast....to, co działo się z Tobą...proces Twojej przemiany...to zasługa tylko Boga i Twoja.
A Żona nie ma nic z tym wspólnego.

Ja to przyjmuję do wiadomości Pavel.

Wiesz...ja mam takie coś, że jak komuś coś piszę to staram się ta osobę poznać. Korzystam z forum takźe tego archiwalnego.
I widzę, że widocznie to był czysty zbieg okoliczności, że swoją pracę nad sobą, zgłębianie lektury Słowa Bożego i odrzucenie telefonu a postawienie na małżeństwo i dzieci - odbyły się akurat w tym czasie, kiedy żona poprosiła Cię o wyprowadzenie się z domu. I chciała zakończyć Wasz związek.
na początku kryzysu nie zgłębiałem Słowa Bożego, praca nad sobą ograniczyła się do wykonania przeróżnych zaległych prac domowych, zaś na małżeństwo i dzieci nie musiałem stawiać, bo to była jedyna kariera jaka mi się marzyła odkąd byłem nastolatkiem. Po prostu z przyczyn leżących poza moją świadomością, nie realizowałem tej kariery tak jak np. teraz
Mój dziadek zawsze śpiewał - jeżeli Bożej znikąd pomocy - darmo wstawać choćby o północy.

I wszyscy się z tym zgadzamy. Bóg jest Jedyną Skuteczną Pomocą. I to ON jest w stanie nas wyciągać z popaprania i na proste ścieżki stawiać. Tylko z Nim jest to możliwe.

Myślę, że różnica między nami Pavel wynika stąd, że ja wyznaję i przyjmuję taką prawdę, że Bóg przychodzi do mnie przez ludzi również.
I to, że to żona mną potrzepała, żebym się ocknął to żaden powód do zapierania się rękami i nogami, że to NIE ona a jedynie - ja i Bóg.
Dla mnie - to, że to było działanie Boga jest oczywiste.
Nie mylmy tego ze słynnym BÓG TAK CHCIAŁ.
ktos to mówił, że od czasów wygnania praojców z raju Bóg zajmuje sie już tylko ratowaniem nas.
I TU zsyła ludzi, którzy są uszyci na miarę Twoich popaprań. Zwłaszcza współmałżonka. Ja to piszę też o sobie. Mój mąż jest uszyty i dopasowany idealnie dla mnie. Bóg nie mógł się pomylić.
I ja byłam w stanie znieść popapranie męża a on moje.
I tak! - odpowiadając na Twoje pytanie - podziękowałam też mu za to, że umiał o nas walczyć, kiedy ja się poddałam.

I proponuję Pavel - niech kaźdy zostanie przy swoim zdaniu. Bo ja nie łykam tego, że Twoje nawrócenie i praca nad sobą - powrót i praca z Bogiem, odnalezienie choćby tego forum - nie miały NIC wspólnego z sytuacją panującą w Twoim domu - jaka sie zadziała i to wcale nie o żone chodziło. Że to tylko Twoja wewnętrzna potrzeba była.
I faktycznie..w takiej sytuacji
Pavel pisze: Nie obudziłem się dzięki niej.
Nie zmieniłem się dzięki żonie.
Ty zostań przy swoim zdaniu.
marylka pisze: Natomiast nie podważyłam Twojego świadectwa i czuję, że to jest nieuczciwe z Twojej strony, że nadal tak o mnie piszesz.
Wciąż chcesz mnie przekonać, że sobie to wymyśliłem?
marylka pisze: Widzę, że jak raz komuś przyłożysz łatkę, to żadne argumenty nie są w stanie Cię przekonać do zmiany zdania.
Skąd taka wiedza o mnie? Znowu wiesz lepiej niż ja jaki jestem? Czy to nie jest ocena mnie (do tego oceniania jeszcze przejdę ;) )
marylka pisze: Ale - jak kiedyś napisałeś - guzik wiem. Może masz rację...czas pokaże
Te kiedyś to było zaledwie kilka dni temu. Przez ten czas na szczęście nie straciłem pamięci i pamiętam co napisałem. Na szczęście, bo zmieniasz moją wypowiedź na bardzo niegrzeczną w stosunku do Ciebie. A ja napisałem wtedy:
Pavel pisze: Napiszę Ci coś Marylko, najładniej jak potrafię.
Guzik wiesz o mnie, moim życiu i małżeństwie. Nie było Cię tam, nie masz pojęcia jakim byłem mężem i ojcem, nawet w swoim pogubieniu.
Inny, podobny przykład, z Twego przedostatniego postu:
marylka pisze: 07 cze 2018, 23:08 A Ty nie oceniasz?
Pomijam moją osobę, bo sam dałeś sobie takie prawo - nie wiem na jakiej podstawie.. Pisałeś do nałoga. Ze brak Mu elementarnej wiedzy, żeby wreszcie zrozumiał...tu powyżej jest wklejone - możesz sobie przeczytać.
Gdzie Marylko napisałem to co pogrubiłem??? Tu w powyżej wklejonym jakoś nie mogę tego znaleźć.
Ja napisałem: "elementarnego obiektywizmu" oraz "wreszcie zauważył".
Po raz kolejny przypominam również, że jeśli oceniam to Twoją postawę i to co piszesz, nie Ciebie jako osobę. Mam nadzieję, że nawet jeśli przedstawienie różnicy między oceną osób, a zachowań z mojej strony po Tobie spłynęło, to to dokonane przez nałoga skłoni Cię do jakiejś refleksji.
Poza tym, pisząc do nałoga nie pisałem, że chodziło o ocenianie tylko MNIE lub MNIE. Aczkolwiek skoro prosisz:
marylka pisze: 07 cze 2018, 23:08 nagminne ocenianie osób - przypomnij mi, gdzie i kiedy ja oceniłam CIEBIE?
CIEBIE?
Jeden przykład oceny masz już w tym poście. Oto inny:
Marylka pisze: I myślę, że żeby przyznać, że żona miała WIELKI udział w Faceta dojrzewaniu - to trzeba być PRAWDZIWYM FACETEM.
Kim więc ja jestem? Podróbką?
marylka pisze: 07 cze 2018, 23:08 TO jest nieuczciwe, bo ja nie oceniam Ciebie nagminnie. I czuję, że to nieuczciwe z Twojej strony w taki sposób to pisać o mnie.
Ja nie napisałem, że oceniasz nagminnie MNIE. Jeśli jest inaczej, proszę o cytat.

Niestety takie uogólnienia, przerysowania, dowolne żonglowanie faktami, dopasowywanie argumentów do tezy zdarzają Ci się dość często.
Nie mnie oceniać czy miewasz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, manipulujesz (mniej lub bardziej świadomie), czy też emocje nad którymi wydajesz się nie panować przesłaniają Ci rzeczywistość.
Pisałem już do Ciebie kilkukrotnie Marylko o odpowiedzialności za to co piszesz. Mam nadzieję, że chociaż zaczątkiem tejże moja praca przy pisaniu tego zaowocuje.

Idąc dalej:
marylka pisze: 07 cze 2018, 23:08 W wątku Niesfornej - skąd przenieśliście część postów tutaj pisałam o kryzysie mężczyzn. Z perspektywy OJCA DZIECKA NIESFORNEJ, który zostawił Ją w ciąży pisałam o kryzysie mężczyzn. To wywołało oburzenie paru Panów, w tym Twoje. Postawiłeś się w roli obrońców rodzaju męskiego.
Nie chodzi tylko o tym co pisałaś w wątku Niesfornej, ja to obserwuję od Twego powrotu do pisania na forum. Po prostu wcześniej nie miałem zupełnie czasu, miałem natomiast nadzieję, że podobne do moich uwagi innych przyniosą jakąś Twoją refleksję.

To nie osobista uraza spowodowała, że zacząłem pisać. Mam do siebie samego duży dystans, aczkolwiek przyznaję, że nie było na forum w czasie mojej tu bytności osoby której pisanie mnie aż tak odrzucało. Powodem tego jest w moim odczuciu przede wszystkim ocenianie, uogólnianie i przemocowy sposób komunikowania się.
Nie tylko ja Ci o tym pisałem i piszę Marylko.

I na koniec, bo pora spać:
marylka pisze: 07 cze 2018, 23:08 Ja bym nie śmiała tak obrażać i takim tonem się wypowiadać do Ciebie a co dopiero do nałoga. wszak sam przyznajesz że "w końcu jest autorytetem dla wielu"
Kim Ty jesteś? Ty możesz tak? Nie sądzisz, że jak jesteś w hierarchii sycharu wyżej niż ja np to jednak od Ciebie więcej się wymaga?
a może rozumiesz to, że Ci więcej wolno, bo przez cenzurę np. nie musisz przechodzić?
Chciałbym, abyś cytatami moich postów wskazała, w którym miejscu obraziłem nałoga. Bo nie mam bladego pojęcia w którym momencie tak bardzo nadużyłem "moderatorskiej mocy".

P.S. Każdemu kto dobrnął do końca tego postu przy okazji osobistego spotkania stawiam piwo/soczek/kawę/herbatę ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

Na bardzo szybko:
Krople Rosy w wątku cukierka nie napisała w mojej ocenie zupełnie nic niestosownego. NIC!

Zaś to:
Pavel pisze: 08 cze 2018, 2:52 Tylko KR podkreśla, że powinna to robić z uśmiechem a nieprzedyskutowane zamiatać pod dywan.
A czas cukierek MUSI sobie znależć w domu, bo KR TAK MA
Pavel pisze: 08 cze 2018, 2:52 A jeśli chodzi o przesłanie forum to:
Zamiatanie trudnych tematów pod dywan nie jest dobrym rozwiązaniem na konflikty małżeńskie
Cukierek przyszedł tutaj zmęczony z prośbą o pomoc a zostało mu doradzone przez KR, żeby to samo robił, tylko dokładniej. Dla mnie pewne propozycje jak takie bezwarunkowe służenie bez żadnej refleksji, że nie ma jakieś równowagi to brak szacunku do siebie
To Twoje niczym nie poparte wyobrażenia na temat wpisów KR. W Swoim poście KR nigdzie nie użyła takich słów.
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 A napisałam o KR, bo tu jest w TYM wątku bardzo aktywna i wypowiada się chętnie. natomiast to nie wszystkie osoby. Ale o nich nie piszę, bo ich tu nie ma. A o nieobecnych ja nie piszę.
NIe piszesz o nieobecnych? A Ci wszyscy mężowie to co? Przecież to na nich najczęściej skupiasz uwagę w swoich postach, choć ich tu nie ma.
Poza tym skoro w swoim pisaniu ograniczałaś się do wątku cukierka i pisałaś tylko o niej, dlaczego określiłaś ją:
marylka pisze:Osoba, która zostaje - jest zdezorientowana i...zła na siebie, bo w końcu przejrzała na oczy.
Ale za późno już bo nie ma komu granic postawić. A ona była tutaj i prosiła o pomoc.
Pisząc bezosobowo nie dziw się, że odebrałem to jako ogół kobiet piszących na forum. Zwłaszcza w sytuacji, w której wobec mężczyzn stosujesz uogólnienia.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
krople rosy

Re: Pomocowość forum

Post autor: krople rosy »

Pavel pisze: 08 cze 2018, 2:52 . Każdemu kto dobrnął do końca tego postu przy okazji osobistego spotkania stawiam piwo/soczek/kawę/herbatę ;)
Ja kawę zawsze chętnie:)
Pavel pisze: 08 cze 2018, 2:52 Chciałbym, abyś cytatami moich postów wskazała, w którym miejscu obraziłem nałoga. Bo nie mam bladego pojęcia w którym momencie tak bardzo nadużyłem "moderatorskiej mocy".
A jeszcze najlepiej by było gdyby sam nałóg potwierdził, że czuje się urażony czy obrażony Twoim moderatorskim nadużyciem. Wtedy sytuacja byłaby bardziej klarowna i wiarygodna. To co zaobserwowałam u marylki to pewną taktykę: otóż staje ona często w czyjejś obronie i nie byłoby w tym nic złego wszak to szlachetne ale dla mnie trochę pachnie manipulacją. Bo gdy się do końca nie ma argumentów to się wywołuje różne osoby na potrzeby dyskusji, nawet jesli one nie czują się wywołane do niej i się je broni przy czym jest to według mnie interesowne bo się oczekuje od tych osób poparcia. Ja tak to widzę.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Pavel :)
No to żeśmy popisali!
Mój mąż za głowę sie złapał jak zobaczył o której wskakuję do łóżka.
Z nałogiem przyznaję - miało być brak elementarnego o biektywizmu i kiedy wreszccie zrozumiał - miałam sprawdzić przed wysłaniem tylko już późno było i zapomniałam. Nie zmienia to faktu, że w mojej ocenie to jest ocena i dyscyplinowanie.
Myślę że nałóg się nie obrazi jak Ci sugerowałam, że Go obrażasz a raczej uśmiechnie.


Tylko do dwóch kwestii sie odniosę:
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 Myślę, że z grubsza wszystko sobie wyjaśniliśmy i będzie między nami sztama:)
Pavel pisze: 08 cze 2018, 2:52
P.S. Każdemu kto dobrnął do końca tego postu przy okazji osobistego spotkania stawiam piwo/soczek/kawę/herbatę ;)
No....ja doczytałam......to co? Kawa? Na zgodę? ;)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

marylka pisze: 08 cze 2018, 8:17
Pavel pisze: 08 cze 2018, 2:52
P.S. Każdemu kto dobrnął do końca tego postu przy okazji osobistego spotkania stawiam piwo/soczek/kawę/herbatę ;)
No....ja doczytałam......to co? Kawa? Na zgodę? ;)
Żeby się godzić, trzeba się najpierw kłócić. Ja się nie kłóciłem, jak pisałem - to nic osobistego.
Mam natomiast wielką nadzieję, że sobie to co pisałem przemyślisz, co z tym zrobisz - Twoja wola.
A kawę chętnie postawię przy osobistym kontakcie na np. rekolekcjach czy cuś :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Pavel pisze: 08 cze 2018, 8:52
marylka pisze: 08 cze 2018, 8:17
Pavel pisze: 08 cze 2018, 2:52
P.S. Każdemu kto dobrnął do końca tego postu przy okazji osobistego spotkania stawiam piwo/soczek/kawę/herbatę ;)
No....ja doczytałam......to co? Kawa? Na zgodę? ;)
Żeby się godzić, trzeba się najpierw kłócić. Ja się nie kłóciłem, jak pisałem - to nic osobistego.
Mam natomiast wielką nadzieję, że sobie to co pisałem przemyślisz, co z tym zrobisz - Twoja wola.
A kawę chętnie postawię przy osobistym kontakcie na np. rekolekcjach czy cuś :)
Bomba :D
Myślę, że obydwoje mamy o czym myśleć.
A jeśli chodzi o stawianie...to ja jako niezależna kobieta proponuję żeby każdy za siebie płacił.
A rekolekcje...to mam nadzieje, że o komunikacji bedą i tam sie spotkamy :lol:
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: nałóg »

Mili forumowicze..... odnoszę się pewnie ostatni raz w tym "pimpongu" (mam wrażenie że głównymi "graczami w tej chwili jest Pavel, KR i Marylka) aby nie było wrażenia lekceważenia kogokolwiek.

Mare..... piszesz:"
Nałóg, po roku mojego kroczenia "tak walnąłeś mną, że się obudziłem". Łudziłem się, że moja żona nie zdecyduje się na rozwód a Ty mi napisałeś, że mam się przygotować na rozwód. Jak to przeczytałem to poczułem się jak pod kołami tira. Dzięki krokom mogłem to przyjąć. Gdybyś "zaaplikował" mi taką terapię na początku, to nie wiem co by było ze mną. Był to najgorszy okres mojego kryzysu. Nie dałem rady jeść, pracować, żyć".
Wiesz Mare że znamy siebie na tyle na ile zostaliśmy sprawdzeni.... i to tylko do danej sytuacji.

Marylka...... ja nie potrzebuję na ten czas "obrony" bo dam sobie radę. Zawsze mogę napisać biernoagresywnie: "macie rację a ja spokój" i uciąć dialog.
Krople Rosy....... piszesz"A jeszcze najlepiej by było gdyby sam nałóg potwierdził, że czuje się urażony czy obrażony Twoim moderatorskim nadużyciem"
To że ktoś na forum jest "zielony" to nie znaczy, że jest kimś kto może kierować czy narzucać swoje zdanie innym. To -wg mnie- służba z pewnymi uprawnieniami ,lecz nie dającymi żadnych innych uprawnień poza moderowaniem postów. "Zielony" moderator jest swoistym "prowadzącym" ,zaufanym sługą , lecz nami nie rządzi ( to z zasad mityngowych).
KR, raczej mało jest osób które są wstanie mnie urazić i do nich mogę zaliczyć tylko tych z najbliższego otoczenia(rodziny). Na forum szanuję każdego uczestnika -nawet jak mam inne spojrzenie na przedstawiany problem -niezależnie od "koloru" ,stażu na forum czy poglądów.
Odpowiadam: nie ,nie poczułem się urażony przez kogokolwiek.
Myślę , że warto z uwagą przeczytać post Leny (powyżej) odnoszące się do eskalacji niczemu nie służącej '"przepychanki".
Od pierwszego mojego postu w tym wątku piszę: więcej luzu, dystansu ,szacunku do innych, mniej egocentrycznego odbioru postów pisanych przez innych .

Pavel.....piszesz:"Chciałbym, abyś cytatami moich postów wskazała, w którym miejscu obraziłem nałoga. Bo nie mam bladego pojęcia w którym momencie tak bardzo nadużyłem "moderatorskiej mocy"." Proszę o nie szukanie takich wątków bo o obrażaniu napisałem wyżej.
PD
A dla tych co znają sugeruję zastosowanie do tej dyskusji Modlitwy o Pogodę Ducha
krople rosy

Re: Pomocowość forum

Post autor: krople rosy »

marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 Cukierek przyszedł tutaj zmęczony z prośbą o pomoc a zostało mu doradzone przez KR, żeby to samo robił, tylko dokładniej. Dla mnie pewne propozycje jak takie bezwarunkowe służenie bez żadnej refleksji, że nie ma jakieś równowagi to brak szacunku do siebie
I.....nie wiadomo jak to się skończyło, bo cukierka już nie napisała.
Oprócz mnie wypowiadały się w wątku Cukierka inne osoby. Treść postów jest różnorodna. Autorka może sobie z nich wybrać to co uważa za pożyteczne w Jej przypadku. Zgodnie z tym co napisałaś
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 Ja rozumiem, że KR jest kochającą i oddaną żoną i z radością wykonuje swoje obowiązki. Ale powinna przyjąć do wiadomości, że NIE KAŻDY TAK postrzega rolę żony i szczęście w domu
Po drugie przytoczyłaś fragment wypowiedzi Cukierka w którym w pierwszym odruchu wywołał u Niej pewien bunt na to co napisałam. Moja reakcja w odpowiedzi była taka, że w każdej chwili mogę się wycofać z dyskusji, nie jest to dla mnie zaden problem. Zresztą potrafię wyczuć moment gdzie mój sposób postrzegania nie jest dobrze odbierany i nie pcham się z radami na siłę. Kontynuując....Cukierek poprosiła bym została i komentowała Jej wątek wiec zrozumiałam, że odmienne spojrzenie jest Jej jednak potrzebne....choćby do refleksji.
Gdzie więc widzisz problem?
Rozumiem, że Twoja uwaga o tym, że Cukierek już tu nie napisał ma mi uświadomić, że to moja wina? Pytam bo nie wiem czy jest to zwykłe stwierdzenie faktu czy coś nad czym się miałabym pochylić.
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 Ciekawa jestem dlaczego KR nie jest postrzegana, że uparcie prezentuje swoją wizję.
Nie rozumiem...?
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 Zamiatanie trudnych tematów pod dywan nie jest dobrym rozwiązaniem na konflikty małżeńskie
Zauważyłam, ze każdy inny sposób reagowania na dany problem niż Twój jest według Ciebie zamiataniem go pod dywan czy też zasłanianiem oczu. Nigdy nikomu takiej metody nie doradzałam bo po pierwsze to nie jest mój sposób myślenia a po drugie nigdy w swoim małżeństwie tego nie robiłam. Ponieważ pochodzę z rozbitej rodziny z despotyczną mamą w tle (tak sobie radziła z życiem) która serwowała mi większość mojego życia ,,ciche dni'' mam na nie nabytą alergię. Nie cierpię niejasności, nieporozumień, wszystkie sprawy razem z mężem rozwiązujemy na bieżąco. Jesli ktoś czytał mój wątek to wie w jaki sposób reagowałam na problem męża i jaki to przyniosło skutek.
W kontaktach z ludźmi jestem szczera i szczerość sobie cenię. Dlatego pewnie nie mam wielu znajomych gdyż obłudne kontakty mnie nie interesują i mówię, co myślę. A ponieważ miałam nie raz do czynienia z kobietami i w realu i przez wiele lat na forach to dostrzegam również kryzys kobiet. Na wielu płaszczyznach. Dlatego nie zgadzam się z twoim ciągłym przypominaniem o kryzysie mężczyzn.
Często ten poprzedzony jest postawą kobiety dlatego w swoich wypowiedziach staram się szukać przyczyny konfliktu a nią nie zawsze jest alkoholizm, pornografia czy seksoholizm mężczyzn.
Bazując na obserwacjach z kręgu rodziny i znajomych widzę, że wiele kobiet nie zainteresowanych po ślubie mężem, jego potrzebami, uwagami i prośbami co przyczynia się do powolnego rozkładu małżeństwa i oddalania się od siebie małżonków. Kobieta ma swój świat: pracę, rodzinę, przyjaciółki, karierę, a mąż swój: kieliszek na odprężenie, filmik porno czy kontakt z inną kobietą.
W mojej rodzinie mężowie pracują za granicą albo jeżdżą po kraju czy po świecie. Ku mojemu przerażeniu kobietom to nie przeszkadza gdyż mają spokój w domu, do kochania wystarczą dzieci, no i jednocześnie są z tego konkretne dobra materialne typu: własny biznes, nowe mieszkanie, nowe meble, nowy samochód.
Takie mam obrazki a mogłabym jeszcze przytoczyć historie sąsiadów ale mija się to z celem dyskusji. Reasumując: kobiety są w niejednym przypadku powodem rozkładu małżeństwa.

Wracając do chowania pod dywan: za swoją szczerość, bunt i nazwanie problemu zapłaciłam odrzuceniem przez mamę. żyłam w swoim domu wiele lat sama. Jako czarna owca w rodzinie. Problem mamy (nerwica, depresja i inne stany) był wrzucony na moje barki z przypominaniem mi że gdybym tylko postępowała jak mama chce to bym była przez nią kochana i nie było by z mamą problemu.
Tak się składa, ze ta ,,czarna owca'' jako jedyna w rodzinie ma męża u swego boku. Bez alkoholu i zdrady. Bez uciekania w pracę czy w świat. Nigdy nie chowałam problemów pod dywan bo to się kłóci z moją osobowością i poglądami.
Za moją szczerą i prostą naturę (choć czasem zbyt impulsywną nad czym pracuję) kocha i docenia mnie mój mąż. I za moją cierpliwość w sytuacjach w których mnie zranił. Za lojalność i uczciwość , za siłę wewnętrzną że potrafiłam problem nasz zostawić w czterech ścianach naszego domu i szukałam takich dróg dotarcia do niego które nie były brutalne i nie wywróciły naszej rodziny do góry nogami.
Za to, ze zawsze pozwalałam po upadku ,,wrócić'' i pójść z nim dalej mobilizując do modlitwy i służby rodzinie. Nie żądaniami i szantażami (a krzyki przynosiły odwrotny skutek) a pokazaniem Mu, ze nadal go kocham i że Mu pomogę jesli zechce.
Głód miłości wyniosłam z domu rodzinnego i przybierał on momentami neurotyczny charakter. Ta świadomość własnych zranień i braków pomogła mi grubą kreską oddzielić problem męża od mojego problemu.
W taki więc sposób patrzę na historie innych ludzi doszukując się w nich bardziej jakichś braków, zranień, zaniedbań niż celowego działania z premedytacją w celu zrobienia współmałżonkowi krzywdy i wyrządzenia zła. Choć i takie przypadki mogą się zdarzać.

Opisałam tu kawałek siebie i swojej historii byś zrozumiała, że nie jestem człowiekiem propagującym metodę zasłaniania oczu czy chowania problemów pod dywan.
Od Twojej dobrej woli zależy czy zechcesz nieco zmienić mój wizerunek w swej głowie czy będziesz go dalej pielęgnowała. Jakkolwiek się stanie ja tłumaczyć się więcej nie zamierzam.
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 Domyślam się KR, że będziesz oburzona
Projektujesz chyba na mnie jakieś swoje zachowania.
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 bo wcześniej chciałam Cię jakoś uchronić.
Przed czym? Przed Tobą? Naprawdę uważasz że masz jakąś moc druzgotania ludzi swoimi postami?
Chwilę wcześniej sama zaproponowałam Ci byś nie pisała okrężną drogą i bezimiennie.
marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 Ja KR przyjmuję do wiadomości, że jesteś szczęśliwą spełnioną kobietą, masz kochającego męża, a Ty z radością i oddaniem jesteś cała dla rodziny. I gratuluję Ci. Widzę, że tego obrazka pilnie strzeżesz i nie pozwalasz nikomu cokolwiek burzyć w jego kształcie, więc rozumiem, że rys tam nie ma.
W jaki sposób nie pozwalam?bo nie rozumiem....Drażni Cię to, ze kocham męża i Go nie zostawiłam? Rysy są. Mam tu przecież swój wątek.
I często podkreślam, że nie ma małżeństw idealnych i ludzi bez wad. Miłość jednak pomaga wzajemnie brzemiona swoje nosić i motywować do wzrostu i dobra.
Przez krzyż do zmartwychwstania.
krople rosy

Re: Pomocowość forum

Post autor: krople rosy »

nałóg pisze: 08 cze 2018, 9:15 Krople Rosy....... piszesz"A jeszcze najlepiej by było gdyby sam nałóg potwierdził, że czuje się urażony czy obrażony Twoim moderatorskim nadużyciem"
To że ktoś na forum jest "zielony" to nie znaczy, że jest kimś kto może kierować czy narzucać swoje zdanie innym. To -wg mnie- służba z pewnymi uprawnieniami ,lecz nie dającymi żadnych innych uprawnień poza moderowaniem postów. "Zielony" moderator jest swoistym "prowadzącym" ,zaufanym sługą , lecz nami nie rządzi ( to z zasad mityngowych).
KR, raczej mało jest osób które są wstanie mnie urazić i do nich mogę zaliczyć tylko tych z najbliższego otoczenia(rodziny). Na forum szanuję każdego uczestnika -nawet jak mam inne spojrzenie na przedstawiany problem -niezależnie od "koloru" ,stażu na forum czy poglądów.
Odpowiadam: nie ,nie poczułem się urażony przez kogokolwiek.
Takiego komentarza się spodziewałam. Dziękuję za doprecyzowanie :)
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: MareS »

Żenada....

Zamieniliśmy wątek "Pomocowość forum" na "Jak dokopać jeden drugiemu i zamieść wszystko pod dywan, bo w zasadzie to przeprosiliśmy się i umówili na kawę".

„Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40)
krople rosy

Re: Pomocowość forum

Post autor: krople rosy »

marylka pisze: 08 cze 2018, 1:57 domyślam się, że KR poglądy nie są tak negowane jak moje. Bo tym poglądom jest bliżej do nauki kościelnej, bo chodzi o cel końcowy, którym jest cichość i oddanie i służba. I tzw. spokój
Celem końcowym jest zbawienie człowieka i taki jest kierunek nauczania Kościoła. Cichość, oddanie i służba są środkami do tego celu ale i nimi trzeba mądrze dysponować. I prawidłowo je rozumieć. Nie wykrzywiać i nie prześmiewać.
Tam gdzie tego wymaga sytuacja trzeba umieć postawić granice w celu własnej ochrony przed krzywdą i złem (rozstanie i separacja) a gdzie można działać nie inwazyjnie i adekwatnie do sytuacji zachować cierpliwość , nauczyć się milczeć gdy trzeba, użyć języka miłości gdy trzeba i nie bać się pokory jak diabeł święconej wody jak gdyby to uwłaczało człowiekowi. Sam Jezus poucza: ,,Uczcie się ode Mnie bo jestem cichy i pokornego serca''.
Człowiek który kocha i dba o swoją duchowość będzie z łaski Boga umiał tak dysponować swoimi cechami charakteru i predyspozycjami by nie niszczyć a budować. Byle tylko nie szukał we wszystkim siebie a dobra wspólnego.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: rak »

MareS pisze: 08 cze 2018, 10:12 Żenada....

Zamieniliśmy wątek "Pomocowość forum" na "Jak dokopać jeden drugiemu i zamieść wszystko pod dywan, bo w zasadzie to przeprosiliśmy się i umówili na kawę".

„Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40)
to zmieńmy tytuł wątku ;)

A tak na poważnie, to te animozje dość długo narastały, więc lepiej chyba, że tutaj przynajmniej częściowo się rozładowały niż w "wątkach pomocowych". Różnice zostały, ale myślę, że trochę pary z ludzi zeszło ...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: karo17 »

Czy nie wyłania się tu obraz (konflikt) bardziej światopoglądowy?
Są kobiety (żony), które zajmują się domem, mężem, dziećmi. Utrzymuje wszystkich mąż. Taka tradycyjna rodzina. I to jest dobre. Jak najbardziej.
Są kobiety (żony), które pracują zawodowo, w tym aspekcie też się rozwijają, poza tym mają męża, dzieci. Niezależność finansową. I to jest dobre. Jak najbardziej.

Tymczasem, między kobietami (żonami) może dochodzić to tzw. Dogryzania sobie. Żeby nie powiedzieć konkurowania. Jaki model żony jest „lepszy”.
Swój drogą pisałem o tym w jednym z pierwszych moich postów.

Misternie budowany swój światek. Gdy ktoś ma inaczej, wtedy jest stroszenie piórek w obronie tego powiedzmy „miru”. Czy nie tu jest pies pogrzebany?
Tylko jaki to ma sens. I czy warto takimi sprawami się zajmować?
krople rosy

Re: Pomocowość forum

Post autor: krople rosy »

karo17 pisze: 08 cze 2018, 12:42 Czy nie wyłania się tu obraz (konflikt) bardziej światopoglądowy?
Są kobiety (żony), które zajmują się domem, mężem, dziećmi. Utrzymuje wszystkich mąż. Taka tradycyjna rodzina. I to jest dobre. Jak najbardziej.
Są kobiety (żony), które pracują zawodowo, w tym aspekcie też się rozwijają, poza tym mają męża, dzieci. Niezależność finansową. I to jest dobre. Jak najbardziej.
Dyskusja dotyczy czegoś innego. Nie kombinuj Karo.
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: karo17 »

Krople Rosy
Coś jednak jest na rzeczy w tym co napisałem. Mam takie powiedzmy „przeczucie” :)

Naprawdę nie chcę wdawać się w niepotrzebne przepychanki. Z tego co napisałaś w poprzednim wątku wyłania się jasny obraz. Nie mówię że jest on nie dobry. Jak najbardziej jeśli się w nim odnajdujesz jest on dla Ciebie dobry. Jak sama pisałaś, byłaś czarną owcą w domu, a jako jedyna masz „męża u swego boku”.

Zamiast „łaska Boża do zbawienia jest potrzebna” można by z ironią napisać „posiadanie męża do zbawienia jest potrzebne” :)
A na poważnie. To że ma się męża bez nałogów nie zdradzającego to bardzo dobrze. Ale już budowanie wokół tego powiedzmy „ołtarzyków”, chyba każdy wie o czym piszę. Już może być niepokojące. Prosta droga do uwieszenia się, uzależnienia i „zafiksowania” na tym punkcie.
Nieuprawnione jest także ocenianie tych którzy żyją inaczej. Co nie znaczy że gorzej. Co w tym złego że żona też pracuje zawodowo? Z tego powodu jest gorsza? Tak niestety wynika z Twojego postu. Karierowiczka co nie dba o rodzinę i męża... Jeszcze można dopisać że z tego bierze się kryzys męskości, bo nie wiedzą mężowie jak się odnaleźć w tej sytuacji. A jak już się zdarzy że niestety żona ma dobrze płatną pracę to już w ogóle tragedia. Bo czym takiej żonie wtedy mąż może zaimponować? Jak tylko on zarabia to sprawa jest prosta.
ODPOWIEDZ