Mąż zakochał się w innej...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: marylka »

Dla mnie atrakcyjny mężczyzna to ten, który sie stara - każdego dnia pyta żone jak się czuje stara sie jej cos podsunać być miły, pomocny. Wychodza na spacer całą rodziną a on o siebie dba i o potrzeby żony i dzieci.
Przeciwieństwem tego jest obraz meżczyzny który ma świadomość, że skoro raz ślubował to już ona bedzie zawsze jego wiec rozwala się przed tv zaraz po tym jak ona podsunie mu obiad pod brodę. I siedzi, nie dba o swój wyglad a jak widzi dzieci to ma pretensje do żony dlaczego one sie placza pod nogami podczas gdy on odpoczywa po pracy.
Oczywiście to przekoloryzowany obraz. Ale w wielu domach aktualny
To tak ogólnie.
Natomiast Poraniona pisała konkretnie - jaka kobieca pistaea żony jest lepsza - czy mąż, który zdradza lepiej żeby wiedział że ona bedzie zawsze czekać czy właśnie nie. Koniec.
A jeśli chce odzyskać żonę to jednak musi troche sie wysilić i popolować na żinę - jakkolwiek to brzmi.
Aleks - Ty też masz dobry oglad sytuacji - co byś wolał?
Jak zareagowałeś?
Żono - wyszum sie - ja tu czekam
Czy
Jeśli zdecydowałaś się na mnie to nie musisz sie wysilac - ja jestem
Czy jednak - oki. Możemy byc razem ale jednak pokaż mi że ci na mnie zależy bo zraniłaś mnie najbardziej jak mogłaś i jednak spróbuj mnie odztskać...
U Ciebie sytuacja jest odwrócona, bo to Ty zostałeś zraniony ....
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

marylka pisze: 18 lip 2018, 11:17 Dla mnie atrakcyjny mężczyzna to ten, który sie stara - każdego dnia pyta żone jak się czuje stara sie jej cos podsunać być miły, pomocny. Wychodza na spacer całą rodziną a on o siebie dba i o potrzeby żony i dzieci.
Przeciwieństwem tego jest obraz meżczyzny który ma świadomość, że skoro raz ślubował to już ona bedzie zawsze jego wiec rozwala się przed tv zaraz po tym jak ona podsunie mu obiad pod brodę. I siedzi, nie dba o swój wyglad a jak widzi dzieci to ma pretensje do żony dlaczego one sie placza pod nogami podczas gdy on odpoczywa po pracy.
Oczywiście to przekoloryzowany obraz. Ale w wielu domach aktualny
To tak ogólnie.
Natomiast Poraniona pisała konkretnie - jaka kobieca pistaea żony jest lepsza - czy mąż, który zdradza lepiej żeby wiedział że ona bedzie zawsze czekać czy właśnie nie. Koniec.
A jeśli chce odzyskać żonę to jednak musi troche sie wysilić i popolować na żinę - jakkolwiek to brzmi.
Aleks - Ty też masz dobry oglad sytuacji - co byś wolał?
Jak zareagowałeś?
Żono - wyszum sie - ja tu czekam
Czy
Jeśli zdecydowałaś się na mnie to nie musisz sie wysilac - ja jestem
Czy jednak - oki. Możemy byc razem ale jednak pokaż mi że ci na mnie zależy bo zraniłaś mnie najbardziej jak mogłaś i jednak spróbuj mnie odztskać...
U Ciebie sytuacja jest odwrócona, bo to Ty zostałeś zraniony ....
Wiedźmin

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 18 lip 2018, 11:17 Dla mnie atrakcyjny mężczyzna to ten, który sie stara - każdego dnia pyta żone jak się czuje stara sie jej cos podsunać być miły, pomocny [...]
Aha - no to może żeby było symetrycznie, to żona też powinna:

- starać się
- każdego dnia pytać się, jak się czuje mąż
- starać się coś podsunąć mężowi
- być miła i pomocna

Tylko bardziej przypomina to wersję żony "leżącą na tacy" niż owego "uciekającego króliczka" ;)

Ale ludzie są RÓŻNI - niektórzy pewnie będą woleć żonę "podsuwającą" ... inni - "odsuwającą / uciekającą".
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Poraniona pisze: 16 lip 2018, 14:59 Od paru dni zastanawiam się nad pewną kwestią...Kiedyś przeczytałam na forum nie pamiętam już w jakim wątku żeby dać poczucie naszym odchodzącym współmałżonkowi, że zawsze może wrócić, coś w tym sensie. Tego do tej pory się trzymałam, dałam mężowi niby wolność ale też poczucie, że czekam. Nie wiem czy jednak to jest dobre te utwierdzenia, że nie dam mu rozwodu itd. Obawiam się, że z ludzkiego punktu widzenia może to go tylko rozuchwalić. Ma wtedy pewność, że cokolwiek nie zrobi to Ona i tak nie weźmie rozwodu, będzie czekać więć w razie czego zawsze mam gdzie wrócić. Czy nie lepiej zabrać to poczucie pewności? Taki nawet przykład dał Dobson.
Aleksander, Chodzi o sytuację tzw. patologię czyli mąż zdradza, nie chce swojej żony. A Ona pokazuje swoją postawą i słowami, że zawsze będzie na niego czekać. Wtedy On sobie myśli
: zobaczę nie wyjdzie z kowalską to sobie wrócę... Nie chodzi tutaj o sytuację w normalnym małżeństwie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: marylka »

Poraniona - dzięki za doprecyzowanie. Bo do tego się odnosiłam głównie.
Ale Aleks - poruszyłeś ciekawy temat. Przede wszystkim
Aleksander pisze: 18 lip 2018, 9:33 jaki mężczyzna jest dla Ciebie atrakcyjniejszy - taki, co goni "z wywieszonym językiem" za tą czy inną wybranką? ...
... czy taki, który nie musi polować na wszystko co się rusza... spokojny, którego to bardziej trzeba zdobyć?
Jeżeli gość goni za wszystkim co sie rusza to leczyć sie musi. Bo cos ma z psyche.
My nauczyliśmy sie swoich języków miłości.
I to nie wygląda tak, że jeden drugiemu podsuwa się na tacy. Ja potrzebuje czego innego mąż - czego innego.
I...mąż twierdził że mnie kocha...terapeuta pytał - czy ja to czułam????
Widzisz różnicę? Kocham cię a czujesz że cię kocham?
I TO jest sedno.
Nauczyliśmy sie na koniec dnia pytać - czy czułeś /aś się dzis kochany?
Bo mąż nie potrzebuje leżeć i pachnieć. On np potrzebuje jak cos zrobi i mi pokaże - to ja to docenie i pochwalę.
Ja potrzebuję czegos innego - właśnie to o czym pisze - zainteresowanie i wspólne spedzanie czasu.
Natomiast - mam też potrzebe bycia osobno, realizowania siebie samej i nie chcę, żeby mąż wiedział o mnie wszystko. Być tajemnicza dla swojego meża, troche intrygującą nie uważam jak piszesz że to jest wieczny taniec godowy.
My akurat lubimy troche siebie zaskakiwac i uwodzić. I o tym piszę. Natomiast uznaję, że możesz mieć inaczej - miec pewnosć że żona bedzie jak otwarta przeczytana księga.
To daje poczucie bezpieczeństwa i ja to uznaje że może tego potrzebujesz.
Ja też potrzebuje poczucia bezpieczeństwa ale pierwiastek takiej damsko-meskiej relacji u nas jest i myślę że byłoby nudno jakby tego nie było. Staramy się dla siebie być atrakcyjni i ciekawi.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Angela »

marylka pisze: 18 lip 2018, 14:20 I to nie wygląda tak, że jeden drugiemu podsuwa się na tacy. Ja potrzebuje czego innego mąż - czego innego.
I...mąż twierdził że mnie kocha...terapeuta pytał - czy ja to czułam????
Widzisz różnicę? Kocham cię a czujesz że cię kocham?
I TO jest sedno.
I tu się kłania,,5 języków miłości" jako lektura podstawowa. Poznać język miłości współmałżonka.
Wiedźmin

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 18 lip 2018, 14:20 [...]
My akurat lubimy troche siebie zaskakiwac i uwodzić. I o tym piszę. Natomiast uznaję, że możesz mieć inaczej - miec pewnosć że żona bedzie jak otwarta przeczytana księga. [...]
A to moim zdaniem brzydkie porównanie.
Mogłaś skończyć zdanie na tej "otwartej".
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: marylka »

Dla jednych perła to piękny, wartościowy klejnot dla innych śmierdzący powstajacy w obrzydliwy sposób kamień.
Nie widze nic złego w moim porównaniu...no ale - każdy ma swoje skojarzenia.
Pozdrawiam
Wiedźmin

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Wiedźmin »

marylko - to może inaczej ...

... Ty jesteś przeczytana czy nie-przeczytana? :P
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: marylka »

:lol: :lol: :lol:
Ja jestem niekończąca się opowieść :lol:
Moja historia, którą czyta mąż w pewnych momentach - przeważnie kulminacyjnych -napotyka na białe karty.
I musi troche pokombinować i użyć swojego męskiego uroku i wdzięku - żeby mógł czytać dalej...
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Witajcie, U mnie sytuacja z miesiąca na miesiąc coraz bardziej tragiczna. kowalska nr 2 nie była zainteresowana moim mężem, znalazła sobie prawdopodobnie kogoś. To było zauroczenie z jego strony, które trwało parę miesięcy. Bardziej to była zdrada wirtualna, emocjonalna. Parę razy się spotkali. Co teraz? Od osób postronnych dowiedziałam się, że jest teraz w związku z kowalską nr 3. Nie wiem już jak na to reagować, jak postawić granice. Nie odzywa się do mnie, nie widujemy się. Jak zadzwoniłam na chwilę to mówił do mnie z nienawiścią. Kolejny amok. Nie wiem ile jeszcze zniosę. Już jestem tak poszargana. Walczę o niego modlitwą. Nic innego mi nie zostało. Opadam z sił.
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: lena50 »

Nie wiem ile jeszcze zniosę. Już jestem tak poszargana. Walczę o niego modlitwą. Nic innego mi nie zostało. Opadam z sił.
A może czas zawalczyć o siebie?
lena50....dawniej lena
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: acine »

marylka pisze: 16 maja 2018, 10:36
Camilaa pisze: 15 maja 2018, 19:35 Nirwana, Marylka, ja to chyba potrzebuje zarycia w piach bo inaczej niektórych rzeczy nie wiem czemu ale nie dostrzegam... będę wdzięczna za nawet malo delikatne opinie...
Kamilko - prawda jest taka, że........oki - brutalna prawda.
Wiesz czemu przegrywamy z kowalskimi?
To nie dlatego, że opatrzyłyśmy sie mężowi czy coś. Ha! Mamy mega przewage - byłyśmy na dobre i na złe z nim, często mamy z nim dzieci itd
Co nas wiec stawia na przegranej pozycji?
STRACH LĘK!
Zobaczcie...mąż nas oszukiwał, okłamywał - dlaczego???? Bo on się bał!!! Bał się, że nas straci, że go zostawimy, że się wyda!
I co?
Wydało się!
No niby żałuje..ale...żałuje? Jakoś się broni, że to też nasza wina....
I co??????
Oczom nie wierzy???
"To....ona nie odchodzi? No niby cierpi...ale.....nie stawia granic???? A to...to takie łatwe jest???? Jeszcze mnie kryje przed światem???? I uuuu jaka miła jest! No to chyba nie tak straszny jak go sobie malowałem....a ta kowalska....może se jeszcze raz wrócę? Raz mi się w końcu upiekło..."
A my?
Stajemy się miłe...nagle siebie obwiniamy...tak!!!! "Gdybym wtedy nie krzyknęła - nie zdradziłby mnie! Może gdyby mnie tak często głowa nie bolała....mogłam mu sama otwierać to piwo a nie gderać że alkoholikiem się robi.
Matko! Jak on sobie sam poradzi?
Chyba już schudł! A on gotować nie potrafi.
No tak...zrobił źle...pewnie paskudnie się z tym czuje....a jak postawie granice i on ODEJDZIE????"
Teraz my - wcześniej mąż a teraz MY - zaczynamy się BAĆ
Tracimy zdrowy rozsądek! Współodczuwanie jest dobre i potrzebne. Do niesienia pomocy skrzywdzonemu dziecku czy choremu mężowi/człowiekowi.
Natomiast stoi bardzo blisko WSPÓŁUZALEŻNIENIA, które jest dla nas zgubne. Taka postawa powoduje, że tracimy zdrowy osąd - gdzie jest odpowiedzialność nasza za NASZE winy a nie - DAJEMY wiarę, że to nasza wina, że on poszedł do innej
I teraz
BOMBA!!!
Kowalska NIE JEST współuzależniona. Ona jest na innym poziomie zżyta z mężem i do czego innego brnie. I nie jest uległa i jasno komunikuje naszemu mężowi czego oczekuje od niego.
Co robi mąż? Kogo wybiera? Dlaczego?
Może go takie zdecydowanie jednak bardziej pociąga niż takie ciepłe kluchy...

Kochane - i ja zaryłam glebę i są tu ludzie, którzy byli świadkami mojego upadku i grzebania się.
I dlatego chce powiedzieć z całą mocą - WSTAŃCOE Z KOLAN I PODNIEŚCIE GŁOWY WYSOKO! Czyż nie tego uczy nas Chrystus?
Nie bójcie się!
Co Wy????
Boicie się postawić warunki?
Te warunki to jest przypomnienie przysięgi małżeńskiej, nie czytam, że oczekujecie gory pieniędzy, czy pałacu marmurowego, czy niewiadomoczegojeszcze. Miłość, wierność, uczciwość małżeńską - TYLKO i AŻ tyle.
Dlaczego sie boicie?
Bo sie obrazi? Pogniewa? Odejdzie?
No tak
Ja się ogromnie bałam
"Boże ja sobie nie poradze sama!!! Ja MUSZE mieć go koło siebie! Bez niego MNIE NIE MA!"
I zadałam sobie kilka szczegółowych pytań
Mój wewnętrzny dialog:
"Nie poradze sobie to znaczy:
- nie bedzie posprzątane.....nie no..... posprzatać to ja umiem, nawet uwielbiam, kiedys miotełka na mnie mówili w domu jak byłam mała, bo cały czas sprzatałam
- nie bedzie ugotowane......nie no...przecież tylko ja gotuję - mąż nie potrafi - tylko wode zagotuje
- pieniedzy braknie........przecież pracuję a mąż na dzieci to pewnie się dołoży - to jego obowiazek
- a jak mi rura pęknie albo samochód wysiądzie ......mam braci szwagrów tatę....mam też neta i gazety, popytam na miejscowej giełdzie - nawet w kompletnych rodzinach facet nie zawsze potrafi koło wymienić i wie gdzie zadzwonić w razie awarii...
Ty....no to czego ty sie boisz? Z CZYM KONKRETNIE sobie nie poradzisz?
Bede SAMA - bedę nieszczęśliwa......taaaa....jeszcze nie jesteś sama bo on ciagle tu jest a HELLO!!! - z radości to jakoś nie skaczesz!
No...ejjjj......jestem całkiem ogarnięta i zorganizowana...całkiem dobrze radze sobie w życiu."
DZIEWCZYNY!
WY wiecie jak to podnosi samoocenę????
Ja to często widze:
jesteś mądra - eeee tak ci sie wydaje-jestem bezbadziejna
ładny masz głos....to nie ja - to Pan Bóg
Ale te Twoje dzieci sie potrafią wypowiedzieć - mądre :) ....no...czasem im się uda...
Kurcze - dziewczyny - DOCEŃCIE SIEBIE!
Kiedys czytałam artykuł jak wyglada rekrutacja do pracy
Facet - siada pewnie twierdzi że zna angielski świetnie - mimo że parę słówek ogarnia. A jak to wyłapia to mówi, że sìe douczy, żaden problem
Dziewczyna - siada niepewnie na rogu krzesła ma studia i kilka fakultetów skończone i mówi, że myśli, że da radę...
Oczywiście to tylko schemat bo wyjątki są. Na szczęście coraz częstsze
Wracając - ja zrobiłam sobie BEZ ŚCIEMY podsumowanie siebie.
Wniosek miałam jeden. Jestem mądrą i fajną, lubiana przez otoczenie, szanowana pracownicą, kochającą matką i nieźle zorganizowaną kobietą.
A mąż? No cóż. Wybrał trawę kowalskiej. DLA NIEGO była bardziej zielona. Wybrał ją.
Wybrał? No to co tu robi? Przychodzi i mówi mi, że to przeze mnie z tą kowalską?
Kocham go.
Ale ten FAKT NIE DAJE MU PRAWA do krzywdzenia mnie i dzieci.
Może wróci...ale nie teraz. Bo teraz każdy jego widok mi rozdziera serce. A i on chyba powinien zrobić ze soba porządek. Bo lata spanikowany wokół siebie. Chyba grunt mu sie pali pod nogami. Kowalska nie okazała się taka idealna? A może jednak lepiej tutaj mu? Ale czy on to z miłości do mnie? Czy z braku laku? Ja mu w tym nie pomogę bo potrzebuje siebie na nowo posklejać. A czas pokaże czy jego determinacja to z miłości czy ze strachu.
Może wróci...kto wie..
Tylko najpierw niech naprawi wyrządzona mi i dzieciom i mojej rodzinie i swojej rodzinie krzywdę, czyli przeprosi, wyrazi żal nad swoja głupotą i wyrządzoną krzywdą i zadośćuczyni. On nie zdradził tylko MNIE. On zdradził całą rodzinę. I każdy teraz cierpi. Nawet jego matka, która go teraz wspiera - jak to matka. Ale cierpi też.
Ja nie jestem byle kim - jestem żoną jego i matka jego dzieci i ZASŁUGUJĘ na szacunek. Bo w MOIM domu szacunek sobie okazujemy, bo tego SZACUNKU chcę nauczyć dzieci swoje. A co im pokażę na własnym przykładzie?
Że po matce i po żonie można jeździć? NEVER!
I to też nie jest moje widzimisie
Wszyscy znamy warunki Spowiedzi
Mogę przypomnieć.
To jest moja historia - to jest moje życie. O godzinie 19:36 napisałam post, który jest na poprzedniej stronie. Tam opisałam początek mojej przemiany. Czy moja historia jest gdzieś Wasza?
Każda jest inna i niepowtarzalna. Bóg dla każdego z nas ma jedyny i unikatowy sposób na pomoc każdemu z nas.
Bo najpierw to było....Jezu - Ty sie tym zajmij.
Ściskam Was wszystkie skrzywdzone.
Jeżeli uważacie, że nie jesteście gotowe lub nie zgadzacie się - ok - ja to przyjmuje. Prosze Was o jedno - wychodźcie do ludzi! Nie zamykajcie sie w 4 ścianach. To jest początek złego żeby Was dopaść i powalić na łóżko, żeby zdiagnozować depresje i prochami zabić cierpienie. Jezusowi podawano ocet, żeby mniej bolało. Skosztował ale nie wziàł. Nie mówię - czasem trzeba iść po porade i po pigułki. I mi proponowano pigułki. Odmówiłam. Świat jest taki - żeby tylko nie bolało! A jak to sie ma, że zbawienie przychodzi przez krzyż? To już takie moje przemyślenia i może niekoniecznie w tym miejscu.
Pozdrawiam
Swietne swiadectwo Marylko, zwlaszcza pod koniec z tymi antydepresantami. powerful przeslanie, widac jak dojrzala i dorosla jestes
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: acine »

marylka pisze: 18 lip 2018, 11:17
Jak zareagowałeś?
Żono - wyszum sie - ja tu czekam
Czy
Jeśli zdecydowałaś się na mnie to nie musisz sie wysilac - ja jestem
Czy jednak - oki. Możemy byc razem ale jednak pokaż mi że ci na mnie zależy bo zraniłaś mnie najbardziej jak mogłaś i jednak spróbuj mnie odztskać...
U Ciebie sytuacja jest odwrócona, bo to Ty zostałeś zraniony ....
perelka
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Co miesiąc muszę się upominać o kasę na kredyt hipoteczny ( ja zostałam w mieszkaniu). Do tej pory mówił, że będzie płacił a teraz odkąd jest w związku z kowalską nr 3 ( od ok.2 tygodni) to nie chce płacić. Nie wiem w jaki sposób rozwiązać ten kolejny problem. Telefonów nie odbiera, na smsy nie odpowiada. W mieszkaniu jest jeszcze dużo jego rzeczy, bo ustalaliśmy separację na 4 miesiące.
ODPOWIEDZ