Zepsuty, pisałeś, że chodzisz na terapię AH? Czy tam też są sponsorzy czy opiekunowie? Bardzo niepokojące jest to, co piszesz.
Zwróciłam Ci uwagę, że bagatelizujesz swój nałóg i że robisz to może i całkiem nieświadomie, że używasz konkretnych słów. Te słowa można przeczytać na forum. A Ty odpowiadasz: nie bagatelizuję nałogu. No przecież gdybyś nie bagatelizował, to byś tych słówek, które są użyte po to by ŁAGODZIĆ sytuacje, wydarzenia, wydźwięk historii - nie używał. Dostałeś od nas zwrot, że na coś takiego zwróciliśmy uwagę, a Ty zamiast przyjąć to ze spokojem, rozwagą, powiedzieć, że zastanowisz się, bo faktycznie coś jest na rzeczy (tak by zrobił ktoś wolny od nałogu), Ty jeszcze raz zaprzeczasz: nie bagatelizuję swojego nałogu.
Wyjaśnię Ci, dlaczego to jest ważne i dlaczego "czepiam się" tego.
Mechanizm wygląda tak:
Jeśli żona słyszała od Ciebie wystarczająco dużo usprawiedliwień Twoich zachowań, wystarczająco dużo słówek: jedynie, to tylko, troszkę, zaledwie, nic się nie stało - to w tej chwili nie ma mowy, aby nastąpiło jakieś zaufanie z jej strony. Ponieważ oszukałeś ją z powodu nałogu. Więc na nic Twoje zapewnienia, że już nigdy jej nie oszukasz. Osoba w nałogu przyrzeka wiele różnych rzeczy. Wiesz, ile razy żona alkoholika słyszy: już nigdy nie będę pić, to był ostatni kieliszek? Setki razy. Ale z nałogiem jest tak, że jeśli masz bakcyla, to Twoje dobre chęci nie wystarczą, bo to nałóg Tobą rządzi i to on w jakiejś Twojej słabszej chwili zdecyduje za Ciebie. Dlatego tak ważne jest to, by spojrzeć uczciwie na siebie. Bez tego to wszystko będzie pudrowaniem siniaka, zamiast nakładania maści leczniczej.
I teraz - Twoje pytanie o tę intercyzę - i znowu: analogia do pijaka, który zarzeka się, że nic w domu nie ma, ani jednej buteleczki. Masz żono wszystkie pieniądze z mojej pensji, żebyś wiedziała, że nie kupię, że się nie napiję. Demonstracyjne wywalanie szafek, żeby pokazać, że nie ma butelki. To też typowe zachowanie nałogowca. Masz żono kluczyk do barku i nigdy mi nie dawaj, nawet jakbym błagał. Zewnętrzne (iluzoryczne) starania, by utrzymać nałóg w ryzach - co jest niemożliwe.
Czy żona wyraziła obawę, że weźmiesz kolejne kredyty?
Twoja propozycja intercyzy byłaby dla mnie, żony, sygnałem: nie ufam sobie, bo rządzi mną nałóg, więc lepiej zabezpieczę się, żebym nie narobił głupstw.
Trochę to bardziej szczere, ale czy żonę to uspokoi? Czy wzmoże wątpliwości, że swoją część pieniędzy będziesz wydawał już legalnie poza jej kontrolą na cokolwiek chcesz, w tym na obstawianie meczy? Że może i tak stracisz wszystko, co masz, a ona jako żona będzie zobowiązana Ci pomóc?
Alkoholik nigdy nie przestaje być alkoholikiem. Ale można powiedzieć, że ujarzmił nałóg wtedy, kiedy w domu może być cały barek alkoholu, a on nie wypije ani kropli. Kiedy może spokojnie imprezować w podchmielonym towarzystwie ze szklanką soku. Kiedy rozumie, że nie może sobie pozwolić ani na kropelkę, bo jest chory i ta jedna kropelka może zniweczyć lata starań.
I tak samo jest każdym innym nałogiem. Nie sztuką jest "nie przegrać" pieniędzy żony, jeśli się prawnie nie ma do nich dostępu. Nie sztuką jest nie zostawić jej długów, jeśli jest intercyza. Sztuką jest mieć dostęp do pieniędzy i trzymać się z daleka od hazardu.
Bądź cierpliwy i skup się teraz na całkowitym wyzwoleniu się z nałogu. To tak szybko nie pójdzie, ale im szybciej zaczniesz, tym lepiej. Dopóki piszesz, że w ciągu 3 miesięcy zrealizowałeś JEDYNE dwa kupony, to nie jest dobrze, uwierz mi. Poczekaj cierpliwie na dzień, kiedy sam dostrzeżesz, że to słowo "jedyne" sygnalizuje Twój problem.
Wg mnie - jeśli chodzi o żonę - nie powinieneś robić żadnych nerwowych, rozpaczliwych ruchów. Poczucie bezpieczeństwa żony nie zależy od intercyz, umów pisemnych, demonstracyjnych gestów. Po prostu niech widzi, że naprawdę pracujesz nad sobą i że:
- przyznajesz się przed sobą, że masz problem
- rozwiązujesz ten problem (terapia porządna)
- trzymasz się zaleceń terapeuty
- jesteś cierpliwy, wytrwały, konsekwentny i niezależny (czyli walczysz z nałogiem bez żadnych warunków).
Trzymaj się i rób swoje. Powodzenia.