Zepsuty13 pisze: ↑29 lip 2018, 14:29
Czy zrobiłbym coś ze swoim nałogiem ? Myślę, że solidna, długa rozmowa i ustalenie nowych zasad i postawienie granicy, że jak tego i tego nie zrobię to koniec i się rozwodzimy. Ona nie chciała porozmawiać - zabrała rzeczy i tyle. Bez rozmowy.
Hmm. A Twoje słowa z pierwszego wpisu?
Cytuję:
Ograniczyłem prawie do zera
w marcu- rozmowa z żoną, żebym skończył, dużo łez, dużo postanowień poprawy i co?
W czerwcu jedyne dwa kupony które zagrałem od marca znalezione przez żonę. Scenariusz bardzo szybki - wyjazd do rodziców na urlop sama, powrót, wynajęcie innego mieszkania, papiery o rozwód.
Rozumiem, że ta bolesna rozmowa w marcu, łzy - zapewne żony, Twoje postanowienia poprawy sprawiły, że nigdy już nie obstawiłeś meczu to taka wstępna rozmowa na niby?
A te późniejsze kupony to ktoś podrzucił...
Zepsuty, gdybym była na miejscu Twojej żony - zrobiłabym to samo! Ona dała Ci już ogromną szansę, zaufała Ci drugi raz - choć nie musiała, bo oszukałeś ją z kredytem i potem okłamując ją w kwestii obstawiania meczu. Jakby żona tych kuponów nie znalazła? Ilu kuponów nie znalazła? A więc nie kłam, że nie rozmawiała z Tobą i od razu Cię zostawiła. Zaufała Ci, mało tego - nie obrażała się, przecież nawet staraliście się o dziecko, dała Ci szansę - jeśli żona się stara o dziecko, to znaczy, że chce, aby jej mąż był ojcem jej dziecka, to wyraz największego zaufania ze strony kobiety. Ale niestety - została znowu zawiedziona. Możesz na razie przestać się nad sobą użalać i pomyśleć z empatią, co ONA CZUJE? Jak ona się czuje, jaki musi czuć smutek, rozczarowanie, zawód, żal, wstyd przed rodzicami?
Teraz okazuje się, że nie chciała porozmawiać. Że zabrała rzeczy i zostawiła Ciebie-biedaczka bez dania Ci racji.
Ale sam powiedz, ile miałoby być tych rozmów, żebyś uznał jej granice? Marcowe zlekceważyłeś, tak jak jej łzy, prośby, warunki. Twoja żona jest bardzo mądrą kobietą, która szanuje siebie i szanuje swoje granice.
A Ty niestety nadal, wciąż i wciąż rozmywasz swój problem, jak każdy nałogowiec szukasz win wszędzie, tylko nie u siebie. Alkoholik zawsze pije przez żonę, przez szefa, bo imieniny, bo życie jest trudne.
W Twoim przypadku teściowie źli i niechrześcijańscy, bo nie chcieli wysłuchać (nie musieli, żona jest Twoją rodziną i to ona decyduje, masz dodatkowo mądrych teściów, że się nie wtrącają). Teraz też - żona ta zła, bo nie chciała prowadzić w nieskończoność trudnych rozmów, tylko zmusiła Cię do szybciutkiego dotknięcia głową o dno. Podziękuj jej za to.
Wysłałeś spowiedź żonie i daj jej na razie spokój. Zajmij się sobą i swoim wychodzeniem z dołka, bo jak sam widzisz, masz wciąż masę problemów do przerobienia. Kochasz żonę? To spraw, aby miała najlepszego męża na świecie, a nie kogoś, komu trzeba dawać kolejne szanse.