Sytuacja beznadziejna
Moderator: Moderatorzy
Re: Sytuacja beznadziejna
Lenka ,
ja bym wyslala np krotki message [=krótką wiadomość] " poczta Ci sie wysypuje " ..
Pokazujesz ,ze sie nie mscisz sie i jednoczesnie sama nie zalewasz sie jadem ...
ja bym wyslala np krotki message [=krótką wiadomość] " poczta Ci sie wysypuje " ..
Pokazujesz ,ze sie nie mscisz sie i jednoczesnie sama nie zalewasz sie jadem ...
Ostatnio zmieniony 23 sie 2018, 8:14 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: patriotycznie w rodzimym języku ;-)
Powód: patriotycznie w rodzimym języku ;-)
Re: Sytuacja beznadziejna
s zona, wysłałam. Odpowiedź brzmi: "przekaż sąsiadowi, a co ważne przychodzi na mój poprawny adres". No i ...? Dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Nie wiem, jaki to poprawny adres. Kiedyś podał mi adres innego kolegi, u którego pomieszkuje czasami. Powinnam odpisać: "Jesteśmy dorośli i nie będziemy załatwiać prywatnych spraw rękami sąsiadów. Więc poczta (w tym awiza) jest w domu, odbierz ją osobiście, albo niech sobie leży." Chociaż najchętniej w ogóle nic bym nie pisała, przecież to dziecinada.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Re: Sytuacja beznadziejna
Wg mnie skoro już zaczęłaś, warto odpowiedzieć.
Masz pełne prawo nie stosować się do jego woli w tym zakresie, Twoja odpowiedź jest Ok, natomiast zmieniłbym liczbę mnogą na pojedyńczą - „ja nie mam zamiaru angażować w to sąsiadów”.
Masz pełne prawo nie stosować się do jego woli w tym zakresie, Twoja odpowiedź jest Ok, natomiast zmieniłbym liczbę mnogą na pojedyńczą - „ja nie mam zamiaru angażować w to sąsiadów”.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Sytuacja beznadziejna
Zgadzam sie z Pavlem .
Przykro mi ,ze Twoj maz tez nie potrafi zachowac sie ,strzela focha ...
Na plus jest to , ze Ty zachowalas sie odpowiednio do sytuacji a maz ....moze zmadrzeje kiedys ..
Lenka , przepraszam Cie ,jesli pod wplywem sugestii zdecydowalas sie zrobic cos wbrew sobie ...
Ale , osobiscie teraz po czasie , jestem zadowolona ,ze kedys nie zeszlam do poziomu meza ..
Mnie to pomagalo ..
Pozdrawiam i westchne za Ciebie w modlitwie o 21 h
Przykro mi ,ze Twoj maz tez nie potrafi zachowac sie ,strzela focha ...
Na plus jest to , ze Ty zachowalas sie odpowiednio do sytuacji a maz ....moze zmadrzeje kiedys ..
Lenka , przepraszam Cie ,jesli pod wplywem sugestii zdecydowalas sie zrobic cos wbrew sobie ...
Ale , osobiscie teraz po czasie , jestem zadowolona ,ze kedys nie zeszlam do poziomu meza ..
Mnie to pomagalo ..
Pozdrawiam i westchne za Ciebie w modlitwie o 21 h
Re: Sytuacja beznadziejna
s zona, dziękuję
Nie wiem, czy pod wpływem Waszych sugestii wysłałam tę wiadomość, czy też nie, bo od roku zastanawiam się, czy informować go o poczcie. Więc nie rób sobie wyrzutów . Spodziewałam się takiej odpowiedzi, jaką otrzymałam. Do tej pory przychodził, kiedy mnie nie było, raz na kilka tygodni. Ewidentnie mnie unika. Pewnie sobie na to zasłużyłam, sporo wyrzutów słyszał i ode mnie i od własnej mamy, która bardzo podupadła na zdrowiu i nie chce mieć z nim kontaktu. Najchętniej zmieniłabym zamki w drzwiach, żeby przyszedł wtedy, gdy będę. Albo żeby nie wszedł tu z kochanką, bo wszędzie z nim jeździ. Ale jakoś nie potrafię tego zrobić.
W marcu obiecałam sobie, że koniec z wyrzutami. Nie kontaktowałam się z nim. Popłynęłam jednak raz w czerwcu, kiedy zapytał, czy podpiszę mu rozdzielność, bo nie może realizować planów firmowych. Dowiedziałam się wtedy, że szuka mieszkania, samochodu no i poszło....
Wtedy odpowiedziałam, że zastanawiam się nad wnioskiem o separację, w jej wyniku również otrzyma rozdzielność. Zapytał, dlaczego aż takie kroki - zaskoczyło mnie to. Poprosił mnie również stanowczo, żebym nie kontaktowała się w ogóle z jego rodziną i nie pogarszała i tak trudnej sytuacji. Od tamtej pory nie kontaktowałam się z nim, aż do dzisiaj.
Oczywiście ciągle modlę się za niego, za nas. Kilka razy Pan Bóg pokazał mi jednak, że za szybko chcę dobrych zmian, że nie jestem na nie gotowa, to jeszcze nie ten czas. I skoro taką sytuację dopuścił, to znaczy, że jest mi to najbardziej potrzebne. Pan Bóg wie co robi i tego się trzymam.
Nie wiem, czy pod wpływem Waszych sugestii wysłałam tę wiadomość, czy też nie, bo od roku zastanawiam się, czy informować go o poczcie. Więc nie rób sobie wyrzutów . Spodziewałam się takiej odpowiedzi, jaką otrzymałam. Do tej pory przychodził, kiedy mnie nie było, raz na kilka tygodni. Ewidentnie mnie unika. Pewnie sobie na to zasłużyłam, sporo wyrzutów słyszał i ode mnie i od własnej mamy, która bardzo podupadła na zdrowiu i nie chce mieć z nim kontaktu. Najchętniej zmieniłabym zamki w drzwiach, żeby przyszedł wtedy, gdy będę. Albo żeby nie wszedł tu z kochanką, bo wszędzie z nim jeździ. Ale jakoś nie potrafię tego zrobić.
W marcu obiecałam sobie, że koniec z wyrzutami. Nie kontaktowałam się z nim. Popłynęłam jednak raz w czerwcu, kiedy zapytał, czy podpiszę mu rozdzielność, bo nie może realizować planów firmowych. Dowiedziałam się wtedy, że szuka mieszkania, samochodu no i poszło....
Wtedy odpowiedziałam, że zastanawiam się nad wnioskiem o separację, w jej wyniku również otrzyma rozdzielność. Zapytał, dlaczego aż takie kroki - zaskoczyło mnie to. Poprosił mnie również stanowczo, żebym nie kontaktowała się w ogóle z jego rodziną i nie pogarszała i tak trudnej sytuacji. Od tamtej pory nie kontaktowałam się z nim, aż do dzisiaj.
Oczywiście ciągle modlę się za niego, za nas. Kilka razy Pan Bóg pokazał mi jednak, że za szybko chcę dobrych zmian, że nie jestem na nie gotowa, to jeszcze nie ten czas. I skoro taką sytuację dopuścił, to znaczy, że jest mi to najbardziej potrzebne. Pan Bóg wie co robi i tego się trzymam.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Re: Sytuacja beznadziejna
Dobre podejście, piękna wiara...Lenka pisze: ↑23 sie 2018, 20:30
Od tamtej pory nie kontaktowałam się z nim, aż do dzisiaj.
Oczywiście ciągle modlę się za niego, za nas. Kilka razy Pan Bóg pokazał mi jednak, że za szybko chcę dobrych zmian, że nie jestem na nie gotowa, to jeszcze nie ten czas. I skoro taką sytuację dopuścił, to znaczy, że jest mi to najbardziej potrzebne. Pan Bóg wie co robi i tego się trzymam.
Ja wciąż walczę ze sobą, aby przyjąć wolę Bożą i bardzo kiepsko mi to wychodzi. Nie potrafię tego puścić... Jak to zrobić?
Re: Sytuacja beznadziejna
Poproś o to Boga. Swoimi słowami porozmawiaj z Nim o tym. To będzie początek Twoich zmian. Nie oczekuj jednak zmian od zaraz. Daj czas Bogu na działanie w jego tempie, a nie Twoim.
Re: Sytuacja beznadziejna
Witaj KasiuW
Chciałabym mieć wiarę na tyle wielką, aby bezgranicznie zaufać Bogu, całkowicie mu się oddać. Ale obawiam się, że to raczej ogromna bezsilność, bezradność. Uczepiłam się tego zdania, bo tylko ono w mojej sytuacji ma jakikolwiek sens. Skoro po tylu latach małżeństwa, mimo leczenia, Pan Bóg nie pobłogosławił nas potomstwem, a po 2 tygodniach spotkań męża z kochanką ona jest w ciąży, to o coś Bogu chodzi. Nie wiem o co, ale wierzę, że ma dla mnie jakiś plan. Proszę codziennie, aby pokazał mi, czego ode mnie oczekuje, co chce, abym zrobiła. I póki co, dalej nie wiem .
Nadal jest ciężko, zamknęłam się w sobie jeszcze bardziej, nie umiem wyjść z własnej skorupy, pozbyć się bólu, żalu. Uciekłam w pracę. Chciałabym poczuć, że moje modlitwy, moja ufność ma sens, zobaczyć jakąkolwiek zmianę w myśleniu mojego męża, choćby najmniejszą, zobaczyć, że to wszystko prowadzi do czegoś dobrego. Ale tak jak pisze twardy, Pan Bóg działa w swoim czasie. Pozostaje nam czekać, więc oddaję Mu to wszystko. Skoro dopuścił w naszym życiu taki bałagan, to mam nadzieję, że teraz to posprząta . Albo przynajmniej pomoże nam w tym .
Ja nie jestem w stanie nic zrobić, żeby mój mąż zaczął chcieć ratować nasze małżeństwo, więc mogę tylko modlić się i ufać.
Chciałabym mieć wiarę na tyle wielką, aby bezgranicznie zaufać Bogu, całkowicie mu się oddać. Ale obawiam się, że to raczej ogromna bezsilność, bezradność. Uczepiłam się tego zdania, bo tylko ono w mojej sytuacji ma jakikolwiek sens. Skoro po tylu latach małżeństwa, mimo leczenia, Pan Bóg nie pobłogosławił nas potomstwem, a po 2 tygodniach spotkań męża z kochanką ona jest w ciąży, to o coś Bogu chodzi. Nie wiem o co, ale wierzę, że ma dla mnie jakiś plan. Proszę codziennie, aby pokazał mi, czego ode mnie oczekuje, co chce, abym zrobiła. I póki co, dalej nie wiem .
Nadal jest ciężko, zamknęłam się w sobie jeszcze bardziej, nie umiem wyjść z własnej skorupy, pozbyć się bólu, żalu. Uciekłam w pracę. Chciałabym poczuć, że moje modlitwy, moja ufność ma sens, zobaczyć jakąkolwiek zmianę w myśleniu mojego męża, choćby najmniejszą, zobaczyć, że to wszystko prowadzi do czegoś dobrego. Ale tak jak pisze twardy, Pan Bóg działa w swoim czasie. Pozostaje nam czekać, więc oddaję Mu to wszystko. Skoro dopuścił w naszym życiu taki bałagan, to mam nadzieję, że teraz to posprząta . Albo przynajmniej pomoże nam w tym .
Ja nie jestem w stanie nic zrobić, żeby mój mąż zaczął chcieć ratować nasze małżeństwo, więc mogę tylko modlić się i ufać.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Re: Sytuacja beznadziejna
Odebrałam dzisiaj awizo. To wezwanie do zawarcia umowy o rozdzielność majątkową. Radca prawny powołuje się na separację faktyczną, będącą konsekwencją ustania więzi rodzinnych (dla mnie separacja jest konsekwencją zdrady). Wzywa do kontaktu w terminie 7 dni. Jeśli nie odpowiem, grozi skierowaniu sprawy na drogę sądową i narażenie mnie na dodatkowe koszty. Pismo jest dość długie. Dołączono pełnomocnictwo męża do reprezentowania go przez radcę przed wszelkimi organami sądowymi.
Czy jest sens kontaktować się z mężem, sens rozmowy, żebyśmy jednak prywatne sprawy załatwiali osobiście. Wygląda na to, że to radca ma wykonać "czarną robotę".
Czy muszę odpowiedzieć na to pismo, a jeśli tak, to mogę zażyczyć sobie osobistego udziału męża w rozmowach, albo w ogóle rozmowy bez udziału radcy (powiedzieć, że jeśli chce cokolwiek ustalić, to tylko osobiście), czy lepiej nie kontaktować się z nim.
Czy jest sens kontaktować się z mężem, sens rozmowy, żebyśmy jednak prywatne sprawy załatwiali osobiście. Wygląda na to, że to radca ma wykonać "czarną robotę".
Czy muszę odpowiedzieć na to pismo, a jeśli tak, to mogę zażyczyć sobie osobistego udziału męża w rozmowach, albo w ogóle rozmowy bez udziału radcy (powiedzieć, że jeśli chce cokolwiek ustalić, to tylko osobiście), czy lepiej nie kontaktować się z nim.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Sytuacja beznadziejna
Znajdź sobie prawnika i jego o to wszystko zapytaj. Fachowiec w tej dziedzinie udzieli Ci najlepszej odpowiedzi.
Re: Sytuacja beznadziejna
Chciałabym móc coś zrobić, potrząsnąć nim, żeby zauważył, zrozumiał, jakie głupoty robi, a tu tylko taka bezsilność.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Re: Sytuacja beznadziejna
Lenka, mąż wynajął sobie prawnika po to, aby doprowadzić do rozdzielności majątkowej. Radca prawny najpierw chce Cię postraszyć, a nóż się wystraszysz i zgodzisz się na rozdzielność u notariusza?
Nie masz obowiązku rozmawiać z tym radcą prawnym, a wyznaczanie Ci przez niego jakiegoś terminu pod groźbą skierowania sprawy do sądu jest chwytem poniżej pasa. On może sobie pisać co chce, a Ty możesz się z nim spotkać (jeśli chcesz), albo możesz wywalić to pismo do kosza.
Jeżeli Twój mąż zlecił mu doprowadzenie do rozdzielności majątkowej to możliwe, że jeżeli nie będziesz chciała z nim rozmawiać, to złoży w imieniu Twojego męża pozew do sądu o rozdzielność majątkową (albo nie). Jeżeli złoży, to w sądzie trwa to o wiele dłużej niż u notariusza.
Fakt jest jeden. Jeśli mąż będzie dążył do rozdzielności majątkowej to ją otrzyma.
Nie masz obowiązku rozmawiać z tym radcą prawnym, a wyznaczanie Ci przez niego jakiegoś terminu pod groźbą skierowania sprawy do sądu jest chwytem poniżej pasa. On może sobie pisać co chce, a Ty możesz się z nim spotkać (jeśli chcesz), albo możesz wywalić to pismo do kosza.
Jeżeli Twój mąż zlecił mu doprowadzenie do rozdzielności majątkowej to możliwe, że jeżeli nie będziesz chciała z nim rozmawiać, to złoży w imieniu Twojego męża pozew do sądu o rozdzielność majątkową (albo nie). Jeżeli złoży, to w sądzie trwa to o wiele dłużej niż u notariusza.
Fakt jest jeden. Jeśli mąż będzie dążył do rozdzielności majątkowej to ją otrzyma.
Re: Sytuacja beznadziejna
Lenka , tak ze swojego podworka ..
Odkad podpisalam pelnomocnictwo dla swojej adwokat ,poczulam sie - od strony prawnej bezpieczniej .. Jesli maz robil jakas podlosc ,wiedzialam ,ze moge w kazdej chwilii zadzwonic- jesli nie mogla odebrac , oddzwaniala - w tamtym czasie to byl komfort dla mnie .Mam 2 osoby w najblizszej rodzinie i polecono mi ja , wolalam kogos z zewnatrz .. I dzieki Bogu
Pamietam jeszcze jej slowa ,ze u natariusza musimy byc zgodni oboje ,co do "przecinka" , notariusz to nie sad i nie bedzie rozsadzal naszych sporow ..I ze w sadzie to moze trwac dlugo ,dlatego najpierw poszla separacja i alimenty ,ale w miedzyczasie moj maz sie wycofal .. Wiec zawiesilam ..na rok.
Lenka , nwm czy czytalas w watku u Ukasza tez ostatnio pprzewijala sie rozdzielnosc majatkowa ...
Westchne w modlitwie
Odkad podpisalam pelnomocnictwo dla swojej adwokat ,poczulam sie - od strony prawnej bezpieczniej .. Jesli maz robil jakas podlosc ,wiedzialam ,ze moge w kazdej chwilii zadzwonic- jesli nie mogla odebrac , oddzwaniala - w tamtym czasie to byl komfort dla mnie .Mam 2 osoby w najblizszej rodzinie i polecono mi ja , wolalam kogos z zewnatrz .. I dzieki Bogu
Pamietam jeszcze jej slowa ,ze u natariusza musimy byc zgodni oboje ,co do "przecinka" , notariusz to nie sad i nie bedzie rozsadzal naszych sporow ..I ze w sadzie to moze trwac dlugo ,dlatego najpierw poszla separacja i alimenty ,ale w miedzyczasie moj maz sie wycofal .. Wiec zawiesilam ..na rok.
Lenka , nwm czy czytalas w watku u Ukasza tez ostatnio pprzewijala sie rozdzielnosc majatkowa ...
Westchne w modlitwie
Re: Sytuacja beznadziejna
Dziękuję za rady i modlitwę
Zastanawiam się ciągle, czy nie powinnam zadzwonić do męża i nie zaproponować spotkania w celu omówienia spraw osobiście. Zapytać, czemu przez rok nie zaproponował spotkania, a teraz wynajął prawnika. Czemu stać go tylko na sms-y z pytaniami, ew. szantażem. Jak myślicie? Czy lepiej nie odzywać się. Strasznie sie miotam, więc proszę doradźcie.
Zastanawiam się ciągle, czy nie powinnam zadzwonić do męża i nie zaproponować spotkania w celu omówienia spraw osobiście. Zapytać, czemu przez rok nie zaproponował spotkania, a teraz wynajął prawnika. Czemu stać go tylko na sms-y z pytaniami, ew. szantażem. Jak myślicie? Czy lepiej nie odzywać się. Strasznie sie miotam, więc proszę doradźcie.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Re: Sytuacja beznadziejna
Lenka jaka przyświeca Ci intencja gdy myślisz o zaproponowaniu takiego spotkania?
Czy jesteś w stanie w trakcie takiego spotkania mówić o sobie bez oceniania męża?
Czy jesteś w stanie wysłuchać jego bez przerywania w trakcie jego wypowiedzi?
Gdy formułując pytanie rozpoczynasz od słów czemu, dlaczego to mąż może odebrać to jako atak. Zacznie się wtedy bronić lub zaatakuje Ciebie. Taki sposób komunikacji nie sprzyja osiągnięciu porozumienia.
Może warto rozważyć propozycję spotkania w obecności np. mediatora?