Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Monti »

ozeasz pisze: 07 paź 2023, 11:49

Ja mam jednego Mistrza, jest Nim Jezus Chrystus.

Św. Paweł w 1 liście do Galatów 8-9 napisał:
Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!
mam więc swoje wątpliwości i dylematy odnośnie rozumienia Piotra naszych czasów i nie tylko jego.

Mam też rozum dany od Boga i świadomość odpowiedzialności przed Bogiem jako osoba.

Dziwi mnie trochę fakt, że przypisujesz brak lub niedostatek miłosierdzia forumowiczom którzy się tu wypowiedzieli, czy dlatego że podzielasz wybór drogi Contesempre, czy nie rozumiesz ich intencji?

Contesempre a możesz się podzielić tym, po co tu wróciłaś, przecież jesteś "szczęśliwa", przecież to co zrobiłaś to "słuszny" wybór, przecież świat wygląda tak jakim go widzisz i nie może być inaczej, więc po co innych pytać? Na co liczyłaś przychodząc ze swoim świadectwem, o czym chcesz zaświadczyć?
Ozeaszu, staram się nie oceniać ludzi i ich wyborów. Moralizatorstwo rzadko kiedy przynosi oczekiwany efekt, dlatego raczej najpierw jestem skłonny wysłuchać drugiej osoby. Tym bardziej w tego typu trudnych wyborach, w sytuacji, gdy wiem, jak trudne jest bycie samemu i z jakimi rozterkami dla osób wierzących po rozwodzie wiąże się poznanie kogoś. Dla jasności - sam jestem w innej sytuacji, nie jestem z nikim związany.
Co do Papieża, to obowiązuje zasada Ubi Petrus, ibi Ecclesiae” – „Gdzie Piotr, tam Kościół”. Tego się powinniśmy trzymać.
Ostatnio zmieniony 07 paź 2023, 22:18 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Niepoprawny83
Posty: 271
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Niepoprawny83 »

Firekeeper pisze: 07 paź 2023, 12:01 Contesempre ma świadomość, że nie może przyjmować sakramentów ale chce dalej być blisko Boga i wychować dzieci w wierze katolickiej.
Każdy ma swój wybór i swoją drogę.
Wychowywanie dzieci w wierze katolickiej samemu nie przystępują do sakramentów. Nie podjął bym się tego zadania bo moje dzieci zarzuciły by mi hipokryzję
Firekeeper pisze: 07 paź 2023, 12:01
Podobnie moja matka się zachowuje. Jeśli raz nie pojadę w niedzielę do kościoła to nie odzywa się do mnie. A moje dzieci nie mogą pójść do babci. Dostaję telefony od rodzeństwa, że przeze mnie nie mogą wytrzymać z matką, bo jest zła bo nie pojechałam do kościoła w niedzielę. A jak pojedziemy to jest przemiła. Bardzo bronię się przed takimi manipulacjami.

Podobnie widzę to w odniesieniu do contesempre. Dlatego rozumiem jej uczucia. Bronienie się przed radami i słuchaniem ,, prawdy".

Czym się twoja matka kieruje to jej sprawa, może chodzić jej o to, ze twoje zachowanie godzi w jej własny wizerunek. Jeśli w zamyśle zrównujesz jej zachowania z radami z forum to takie porównania też można nazwać manipulacją
Zaufaliśmy miłości.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Firekeeper pisze: 07 paź 2023, 12:01 Contesempre ma świadomość, że nie może przyjmować sakramentów ale chce dalej być blisko Boga i wychować dzieci w wierze katolickiej.
Każdy ma swój wybór i swoją drogę.

Aby wytrwać w przysiędze małżeńskiej po rozwodzie potrzeba bardzo dużej wiary. Poświęcenia. Nie każdy w danym momencie swojego życia jest wstanie temu podołać.

Ja miałam 20 parę lat jak mąż zostawił mnie z córką. Też chciałam się rozwieść i wystąpić o stwierdzenie nieważności. Trafiłam na sychar i podjęłam się trudu walki o małżeństwo ale lata walki to była gehenna.
Mnie w pewnym sensie też motywował bardzo duży lęk przed tym, że rozwodząc się z mężem i chcąc w mojej rodzinie bardzo konserwatywnej jakoś funkcjonować i nie być zepchnięta po za nawias musiałabym liczyć się z tym, że w wieku 20paru lat zostanę sama. Z perspektywą do końca życia. Więc miałam wybór być z mężem jaki jest ale nie tak całkiem sama albo zostać całkiem sama wybrałam to pierwsze. Teraz mając te 30pare jakoś łatwiej jest mi wyobrazić sobie życie bez męża. Ale dlatego, że ostatni czas poświęciłam na budowanie siebie samej. Inne priorytety. Dzieci starsze. Inna sytuacja finansowa.

Mojej znajomej zaraz po ślubie rozpił się mąż. Miała małe dziecko i się rozwiodła. Miała partnerów. Odeszła od wiary. Nie była wstanie tego pogodzić. Po 10 latach od rozwodu poznała wdowca. Zamieszkali razem. Po jakimś czasie sakramentalny mąż znajomej zmarł. Wzięła ślub kościelny ponownie. Także różnie bywa. Myślę, że Bóg każdemu wskaże drogę w odpowiednim momencie.

Przypadek znajomej też był takim potwierdzeniem moich leków. Dopóki była z wdowcem, a jej mąż żył. Była w rodzinnie zepchnięta. Najpierw musiała bardzo tłumaczyć się z rozwodu. Wytykane jej to było ciągle mimo upływających lat. Chciała iść do Kościoła drwiono, że to nie jest miejsce dla niej, bo przecież się rozwiodła i ma nowego partnera. Miała problem z komunią świętą dziecka. Dlatego, też odeszła od kościoła ale nie od wiary. Ale kiedy jej mąż umarł i wzięła ślub kościelny te same osoby, które jej mówiły, że jest grzesznicą, kochanicą składały jej życzenia. Nagle jej narzeczony z najgorszego faceta na świecie urósł do rangi kochanego zięcia.

Podobnie moja matka się zachowuje. Jeśli raz nie pojadę w niedzielę do kościoła to nie odzywa się do mnie. A moje dzieci nie mogą pójść do babci. Dostaję telefony od rodzeństwa, że przeze mnie nie mogą wytrzymać z matką, bo jest zła bo nie pojechałam do kościoła w niedzielę. A jak pojedziemy to jest przemiła. Bardzo bronię się przed takimi manipulacjami.

Podobnie widzę to w odniesieniu do contesempre. Dlatego rozumiem jej uczucia. Bronienie się przed radami i słuchaniem ,, prawdy".
Bardzo dziękuję Ci za ten wpis a przede wszystkim za ZROZUMIENIE. Empatyczne podejście do tematu mojego życia na samym początku to coś, czego nie spodziewałam się tu poczuć a w Twoim wpisie je poczułam.
Ja nie byłam skłonna do takiego poświęcenia. Być może moja wiara jest zbyt mała. Ale mimo wszystkich przeciwności i drogi jaką obrałam, staram się na tyle na ile umiem, nie zboczyć już bardziej a w tym wszystkim, dobrze wychować syna.

My mieliśmy problem z jego ochrzczeniem.
Po pierwsze dlatego, że żaden ksiądz nie chciał nam uwierzyć, która parafia jest nasza bo raz chodziliśmy do mojej (a w zasadzie to częściej, jamiś taki sentyment chyba), raz do partnera a raz do naszej nowej parafii odpowiedniej do miejsca wspolnego zamieszkania.
Po drugie dlatego, że nie mamy ślubu Kościelnego i żaden ksiądz nie wykazał zrozumienia dla sytuacji ani tłumaczenia, że nie możemy.
Po trzecie, mój brat, który miał być chrzestnym, jest po ślubie i rozwodzie cywilnym, od rozwodu żyje sam a mimo to, nie wyrażali zgody by był chrzestnym. Dlatego mnie instytucja kościoła też często odpycha ale nie od Boga.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: JolantaElżbieta »

Ale tu nie chodzi o kościół, o rodzinę, chodzi o poważne traktowanie tego co mówił Jezus. Mnie namawiano w rodzinie na znalezienie sobie kogoś, bo przecież mąż mnie zostawił i to jego wina - pokazałam im słowa Jezusa o małżeństwie i powiedziałam - albo słucham tego, albo idę swoją drogą. Co mam się kłocić z Bogiem, że nie pozwala rozdzielać małżeństwa? Bóg wie lepiej co jest dla mnie dobre. I mogę się z tym nie zgadzać, jak i z przykazaniami, ale skoro decyduję się żyć z Bogiem, to muszę Mu być posłuszna. Ja to tak rozumiem, nie każdy musi. Tylko, że trzeba o tym wiedzieć, że mam prawo do szczęścia, mam prawo wejść w inny związek nie jest zgodne z wolą Pana Boga. Bóg w Biblii mówi o szczęsciu - chce szczęścia każdego cżłowieka Jeśli będziemy zakładac, że szczęście może dać nam tylko inny człowiek, to sami robimy sobie z niego bożka. Jesteśmy na ziemi na chwilę, a potem wieczność. Cóż to jest te marne 70 - 80 lat życia. I jeszcze widzę jak ludzie wpadają w tę mityczną definicję szczęścia. Życie nie składa się z samego szczęścia - cokolwiek się rozumie pod tym pojęciem. To od nas zależy jak poukładamy sobie w glowie to co nas spotyka. Ja pewne rzeczy traktuję poważnie, więc takie po prostu mam podejście. Jezus powiedział naprawdę dużo ważnych rzeczy i to On jest Drogą, Życiem i Prawdą. Adhortacje i inne deklaracja choćby i najważniejszych osób w Kościele, jeśłi nie są zgodne z tym co mówi Bóg dla mnie nie istnieją. Święty Pawel powiedział - wszystkiego sluchajcie, ale badajcie.... a gdyby ktoś wam głosił innego Jezusa.....można sobie doczytać. :-) Oddawanie Panu Bogu szacunku to jest stawianie Go na pierwszym miejscu. Wtedy cala reszta będzie na swoim. Może to truizm, ale sprawdza się w praktyce. Nie tylko u mnie:-)
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: JolantaElżbieta »

Firekeeper pisze: 07 paź 2023, 12:01 Podobnie widzę to w odniesieniu do contesempre. Dlatego rozumiem jej uczucia. Bronienie się przed radami i słuchaniem ,, prawdy".
Dlaczego napisałaś "prawdy" w cudzysłowiu? Co jest nieprawdziwego w tym co się tutaj mówi? Prawda jest jedna niezależnie co my sobie myślimy. Można ją odrzucić i nie przyjąć do wiadomości. Ja to rozumiem, że ktoś po prostu nie chce tej prawdy uznać. Ale nie można jej interpretować po swojemy, tylko dlatego, że jest dla nas trudna do przyjęcia :-(
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: JolantaElżbieta »

Powinno być w cudzysłowie - zbyt długo używałam nieprawidłowej formy:-(
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Niepoprawny83 pisze: 07 paź 2023, 17:31
Wychowywanie dzieci w wierze katolickiej samemu nie przystępują do sakramentów. Nie podjął bym się tego zadania bo moje dzieci zarzuciły by mi hipokryzję
I tu się z Tobą nie mogę zgodzić. Według Ciebie lepiej nie wychowaywac dziecka w wierze w moim przypadku żeby nie mieć zarzutu hipokryzji. Co za płytkie myślenie.
Lepiej zostawić dziecku wybór wiary? Nie wychowywać go w wierze mimo przeciwnosci jakie są na mnie nałożone? Nie mogę uwierzyć w to co napisałeś.
Dzieci z niesakramentalnych związków nie mają prawa być wychowane w wierze katolickiej?!
Ten mały człowiek jest już na świecie, nie zmieni tego nikt i mimo tego co mnie spotkało, staram się dać mu dobry przykład. Żeby wiedział też, że jeśli kiedyś zbłądzi to nie jest to koniec jego drogi do wiary.
Nic już nie zmieni tego co się wydarzyło, został poczęty i Bóg dał mi szanse urodzić go zdrowego. To, że ma rodziców jakich ma, nie dyskryminuje go w oczach Boga.
Oczywiście bardziej po bożemu byłoby gdyby zrodził się z związku sakramentalnego ale tak się nie stało i wolę zarzut hipokryzji niż pozostawienie mu wyboru wiary bo uważam, że jeśli rodzic czegoś nie nauczy dziecka to dorosły sam się nie nauczy. Pozostawienie mu wyboru wiary spowodowałoby, że byłby niewierzący w nic zupełnie.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Swoją drogą, Niepoprawny, ciekawa jestem jaki miałbyś ogląd na sytuację gdybym była Twoją córka. Czy prawilbys takie same morały czy byłbyś bardziej łaskawy i cieszył się, że mimo wszystko Twój wnuk, dostaje najlepszy w takim scenariuszu przykład.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

JolantaElżbieta pisze: 07 paź 2023, 20:15
Firekeeper pisze: 07 paź 2023, 12:01 Podobnie widzę to w odniesieniu do contesempre. Dlatego rozumiem jej uczucia. Bronienie się przed radami i słuchaniem ,, prawdy".
Dlaczego napisałaś "prawdy" w cudzysłowiu? Co jest nieprawdziwego w tym co się tutaj mówi? Prawda jest jedna niezależnie co my sobie myślimy. Można ją odrzucić i nie przyjąć do wiadomości. Ja to rozumiem, że ktoś po prostu nie chce tej prawdy uznać. Ale nie można jej interpretować po swojemy, tylko dlatego, że jest dla nas trudna do przyjęcia :-(
Wydaje mi się, że chodziło o słuchanie "prawdy" głoszonej przez pryzmat idei forum, którą znam ale nie przekłada się na moje życie. O to, że ta "prawda" brzmi w tym konkretnym przypadku jak umoralnianie, którego nie potrzebuje bo znam dokładnie swoją sytuację z każdej perspektywy. O to, że ta "prawda" nie ma prawa już zaistnieć w odniesieniu do mnie, mojego syna i narzeczonego, jeśli proces kościelny zakonczy się niepowodzeniem. O to, że ta "prawda" powtarzana jak mantra, doprowadza do nieporozumień jeśli jedna strona tylko słucha i nadal stoi przy swoim, nie dając komuś prawa do bycia blisko Boga w taki sposób, w jaki chce, może i potrafi.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: renta11 »

contesempre

„Zawsze z Tobą” „zawsze przy Tobie” „zawsze ze sobą” „zawsze przy sobie” fajnie się kojarzy. Dzisiaj, z pozycji tego, co się podziało w Twoim życiu, nasuwa się pytanie: czy to Twoja podświadomość, Twoja droga, Twoje przesłanie, Twoje motto, Twoje …. co?

Myślę, że dobrze mieć wgląd w siebie, zastanawiać się, szukać swojej drogi, pytać.
Jak tak Ciebie czytam to widzę, czuję osobę, która się wierci, bo coś ją uwiera. Niby jest dobrze, niby szczęśliwie, ale…

Byłam w małżeństwie niesakramentalnym. Coś, gdzieś w środku, mnie uwierało.
I mojego męża niesakramentalnego chyba także skoro zapytał, czy może wystąpić o stwierdzenie nieważności? Ale zadaliśmy sobie pytanie, czy on podjął decyzję świadomie? I kogo chcemy oszukać, siebie, Boga? I nie zrobiliśmy nic. Pozornie nic.
Bo jednak ja (nie wiem, jak do końca mąż niesakramentalny) przyjęłam do akceptującej wiadomości, że tworzymy rodzinę, bo taką podjęłam decyzję. W tej konkretnej sytuacji.
Czy nadal uwierało?
Tak, ale już bez nieświadomości, bez ucieczek, w prawdzie. I w jakimś tam jednak większym spokoju.

Mam ambiwalentne odczucia, czy stanowisko KK w sprawie braku rozwodów jest słuszne i zgodne z Biblią. Rozbieżności w chrześcijaństwie są ogromne, więc nie są to odosobnione wątpliwości (nawet w obrębie KK). Dylematu nie mogę rozstrzygnąć :D
Jednak jestem wychowana w tej wierze, w tym kościele i do niego przynależę , z mniejszym czy większym […..] (przynajmniej formalnie, choć wiarę postrzegam dużo szerzej aniżeli formalną przynależność do danego kościoła). Ale zdecydowanie nie jestem rygorystą ani fundamentalistą, i zdecydowanie nie jestem faryzeuszem.

Mam wątpliwości, czy droga sycharu jest drogą najlepszą, czy jest drogą prowadzącą do świętości?
Niewątpliwie jest drogą bardzo trudną, ale czy najlepszą? Szczególnie dla tak młodej osoby jak Ty.
Niewątpliwie jednak Twoja droga raczej nie jest drogą czystą, ani zgodną z dogmatami KK.
Ale jest Twoją drogą, bo jest Twoim wyborem.

To dobrze, że chcesz być blisko Boga, że masz taką potrzebę.
Trzymaj się tego, bo właśnie grzesznicy najbardziej Boga potrzebują.
Postaraj się nie atakować innych za to, że to Ty podjęłaś takie, a nie inne decyzje. To Ciebie uwiera.

Z Bogiem
Ostatnio zmieniony 08 paź 2023, 9:28 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: edit: wycięto sugestię wulgaryzmu.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: ozeasz »

contesempre pisze: 07 paź 2023, 13:49
ozeasz pisze: 07 paź 2023, 11:49 Contesempre a możesz się podzielić tym, po co tu wróciłaś, przecież jesteś "szczęśliwa", przecież to co zrobiłaś to "słuszny" wybór, przecież świat wygląda tak jakim go widzisz i nie może być inaczej, więc po co innych pytać? Na co liczyłaś przychodząc ze swoim świadectwem, o czym chcesz zaświadczyć?
Jeśli uważasz, że wróciłam tu bo czegoś mi brakuje, to wyprowadzam z błędu w przedbiegach 😀 Już o tym pisałam, dlaczego co tu wróciłam, wystarczy czytac z zrozumieniem 😉 nigdzie nie napisałam, że to co zrobiłam to słuszny wybór, ale że mimo braku możliwości przystępowania do sakramentów-jestem blisko Boga na tyle na ile mogę być, będąc w niesakramentalnym związku.
Czy ja kogoś o coś pytam? A to ci dopiero ... o nic nikogo nie pytałam a już na pewno nie o to jak wygląda świat czy jak oceniacie mnie.
Chciałam Wam rozbujać stronę bo jakoś widzę nie ma polotu 😛
Zaraz, bo czegoś nie rozumiem, to słuszny czy nie słuszny ten wybór, piszesz że:
contesempre pisze: 03 paź 2023, 22:01I tak, naprawdę uważam, że jestem szczęśliwsza niż byłabym "zyjac w czystości, czekając na powrót sakramentalnego małżonka", który zmienia kowalskie jak kwiatki 😉 żyłam tak przez pewien czas i o mało nie doprowadziło to do depresji.
A to:
contesempre pisze: 03 paź 2023, 22:01 Dlaczego wróciłam? Z nudów, bo wróciłam do pracy po macierzyńskim i mi się nudziło
jest powód Twojego tu powrotu? Takiego z przytupem i dalszą krytyką tych którzy już wcześniej do Ciebie pisali że coś w tym co tu głosisz jest "nie halo"?
Bo pisanie tu do ludzi którzy chcą być wiernymi Bogu że:
contesempre pisze: 02 paź 2023, 21:27 Kolejny raz to forum udowodniło mi, że tu się nie wspiera i nie cieszy z czyjegoś szczęścia jesli ono w jakiś sposób odataje od wiary. I Kolejny raz udowodniłam sama sobie, że nie powinnam tu wracać. Szkoda, że ci mocno wierzący, uważają tych troszkę pokrzywdzonych przez los za gorszych i muszą się tu dowartościowywać w właśnie taki sposób jak wpisy powyżej.
to w mojej ocenie takie faux pax, nie uważasz?

To o czym opowiadasz odnośnie wiary mnie nie przekonuje, i pewnie nie musi, jednak mój odbiór Twoich słów że robisz to co robisz wypowiadasz się tu jak się wypowiadasz, wzbudza we mnie wątpliwość co do spójności.
Bóg mówi jasno, to człowiek nieraz lawiruje i powstają takie oksymorony typu : jestem wierzący ale niepraktykujący, to dla mnie brzmi jak stwierdzenie: być trochę w ciąży.

Mieć świadomość że dąży się do grzechu śmiertelnego zarazem liczyć że Bóg na to przymknie oko, pisząc do tego że jest się blisko Niego to dla mnie co najmniej niespójne i nie dlatego że mam coś przeciwko Tobie albo nie mam co robić tak tutaj sobie piszę do Ciebie, albo tak bardzo mam źle że chcę Ci dogryźć jak to tutaj niektórym forumowiczom sugerujesz.

Dla mnie to logiczne, że będąc w relacji z Bogiem, żywej relacji, nie nazywam grzechu szczęściem, nie nazywam postawy która mnie od Niego oddziela bliskością, o tym pisze św. Jan w swoim 1 liście 1, 6;8;10.
Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo,
a chodzimy w ciemności, kłamiemy
i nie postępujemy zgodnie z prawdą.
...
Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy
i nie ma w nas prawdy.
...
Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy,
czynimy Go kłamcą
i nie ma w nas Jego nauk.
I to nie żaden atak na Ciebie a stwierdzenie faktu który wynika ze Słowa Bożego, zarazem ostrzeżenie, bo w innym miejscu Bóg ostrzega nas, wiernych:
Jeśli powiem sprawiedliwemu: "Pozostaniesz z pewnością przy życiu", a on zadufany w swej sprawiedliwości popełnia zbrodnię, to już nie będzie pamięci całej jego sprawiedliwości, i z powodu zbrodni, której się dopuścił, ma umrzeć. Ez 33,13
więc taki jest ciąg logiczny:
Jeśli do występnego powiem: "Występny musi umrzeć" - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę.33,8-9
Podstawą upomnienia jest miłość do drugiego, i to jest moja intencja, byłbym hipokrytą pisząc że kocham Boga a obojętne mi jest to co stanie się z Jego dzieckiem, moim bratem czy siostrą w Chrystusie, z Tobą w tym przypadku.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Firekeeper »

JolantaElżbieta pisze: 07 paź 2023, 20:15
Firekeeper pisze: 07 paź 2023, 12:01 Podobnie widzę to w odniesieniu do contesempre. Dlatego rozumiem jej uczucia. Bronienie się przed radami i słuchaniem ,, prawdy".
Dlaczego napisałaś "prawdy" w cudzysłowiu? Co jest nieprawdziwego w tym co się tutaj mówi? Prawda jest jedna niezależnie co my sobie myślimy. Można ją odrzucić i nie przyjąć do wiadomości. Ja to rozumiem, że ktoś po prostu nie chce tej prawdy uznać. Ale nie można jej interpretować po swojemy, tylko dlatego, że jest dla nas trudna do przyjęcia :-(
Napisałam prawdy w cudzysłowie dlatego, że nie chodzi mi o konkretną prawdę. Wyjaśnię.
Contesempre podjęła decyzję taką, a nie inną. Sama napisała, że ma świadomość z czym wiąże się jej nowy związek. Przyznaje, że jest słabej wiary. Została sama w młodym wieku bez męża. Samotna, bez dzieci z perspektywą będę do końca życia już bez partnera ale będę wzorem katolika i nie dam się albo jestem tylko człowiekiem, nie jestem idealna. Poświęcenie jakie się ode mnie oczekuje jest zbyt duże. Nie jestem na ten moment gotowa go udźwignąć. W takim momencie jej życia upominanie jej przez osoby, które nie mają pojęcia co ona przeżywa, bo tylko contesempre wie co jest w jej sercu jest właśnie dla mnie takim dawaniem rad i głoszeniem prawdy. Ale co ona ma teraz zrobić? Tak realnie? uciec z kościoła, żeby nie było hipokryzji? Nie pokazywać się katolikom na oczy, nie chrzcić dziecka, nie modlić się? Partnera zostawić i czekać nie czekając na męża z którym jest rozwiedziona i tak do czasu aż uzyska stwierdzenie nieważności małżeństwa? Małżonkowie którzy decydując się wytrwać w przysiędze małżeńskiej mają nie tylko dużą wiarę, ale i ogromną łaskę. Dla mnie postawa młodej osoby bez dzieci która decyduje się zostać samotna po rozwodzie to jest w pewnym sensie heroizm. Nie każdy jest na to gotowy więc upominanie kogoś, wchodzenie w dyskusję czy jest faktycznie blisko Boga czy nie, zwracanie uwagę na literówki, zwracanie się słowem ,, dziewczyno" dla mnie jest traktowaniem z góry, jest nie na miejscu moim osobistym zdaniem, bo będzie rodziło opór.
Czym się twoja matka kieruje to jej sprawa, może chodzić jej o to, ze twoje zachowanie godzi w jej własny wizerunek. Jeśli w zamyśle zrównujesz jej zachowania z radami z forum to takie porównania też można nazwać manipulacją
Moje zachowanie to moje zachowanie. Jeśli nie chcę iść w niedzielę do kościoła to nie idę i to jest mój wybór i nie muszę się z niego tłumaczyć. To ja decyduję jaka jest moja relacja z Bogiem i wiara. Nie moja matka, sąsiadka, koleżanka, osoba z forum. Jest to relacja intymna, z której nie mam obowiązku się tłumaczyć. Chyba, że na spowiedzi. Jeśli moje zachowanie godzi w wizerunek mojej własnej matki, przez to chodzi wkurzona całą niedzielę, bo nie pasuję do jej wizji to jest to tylko i wyłącznie jej problem. Ja nie będę się zmuszać do zmiany mojego życia byle tylko ją zadowolić. Podobnie widzę sytuację Contesempre. W moim odczuciu została przekroczona granica pomiędzy delikatnym upomnieniem, a moralizowaniem.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: ozeasz »

Monti pisze: 07 paź 2023, 14:54 Ozeaszu, staram się nie oceniać ludzi i ich wyborów. Moralizatorstwo rzadko kiedy przynosi oczekiwany efekt, dlatego raczej najpierw jestem skłonny wysłuchać drugiej osoby. Tym bardziej w tego typu trudnych wyborach, w sytuacji, gdy wiem, jak trudne jest bycie samemu i z jakimi rozterkami dla osób wierzących po rozwodzie wiąże się poznanie kogoś. Dla jasności - sam jestem w innej sytuacji, nie jestem z nikim związany.
Co do Papieża, to obowiązuje zasada Ubi Petrus, ibi Ecclesiae” – „Gdzie Piotr, tam Kościół”. Tego się powinniśmy trzymać.
Często piszesz o moralizowaniu, szczególnie w takich sytuacjach, rozumiem że tak widzisz wypowiedzi innych forumowiczów ale to Twoja percepcja, Twoje przekonanie, czy tak jest naprawdę? Rozumiem i przyjmuję że w swojej sytuacji masz, miałeś może będziesz miał rozterki i to do mnie przemawia, ton Contesempre jednak nie przemawia do mnie z tym co tu pisze, nie zauważam rozterki w jej wyznaniach, zauważam za to że domaga się potwierdzenia że jej wybór jest ok. że wręcz epatuje nowym szczęśliwym związkiem, ja nie jestem władny takiej oceny dokonać to może tylko Bóg, za to mogę na podstawie własnej i innych drogi w kontekście własnej relacji z Bogiem, Pisma, nauczania Kościoła stwierdzić że to nie - boża droga, to nie znaczy że On się nie upomina o każdego, czy nie kocha pomimo naszych odstępstw, to znaczy że droga którą się idzie wbrew Bożemu Słowu do Niego nie prowadzi, o tym mówił na wiele sposobów Jezus.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

ozeasz pisze: 08 paź 2023, 9:31
ton Contesempre jednak nie przemawia do mnie z tym co tu pisze, nie zauważam rozterki w jej wyznaniach, zauważam za to że domaga się potwierdzenia że jej wybór jest ok. że wręcz epatuje nowym szczęśliwym związkiem
Nie domagam się niczego 😅 chce tylko pokazać, że mimo iż żyje jak żyje, nie odeszłam wiary co według niektórych tutaj, powinnam uczynić bo to jak żyje z tym się wiąże 😛
Skąd możesz wnioskować o moim tonie w treściach pisanych, nie widząc mojej mimiki twarzy, nie znając moich myśli 🙈
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

renta11 pisze: 08 paź 2023, 6:37
Jak tak Ciebie czytam to widzę, czuję osobę, która się wierci, bo coś ją uwiera. Niby jest dobrze, niby szczęśliwie, ale…


Mam wątpliwości, czy droga sycharu jest drogą najlepszą, czy jest drogą prowadzącą do świętości?
Niewątpliwie jest drogą bardzo trudną, ale czy najlepszą? Szczególnie dla tak młodej osoby jak Ty.
Niewątpliwie jednak Twoja droga raczej nie jest drogą czystą, ani zgodną z dogmatami KK.
Ale jest Twoją drogą, bo jest Twoim wyborem.

To dobrze, że chcesz być blisko Boga, że masz taką potrzebę.
Trzymaj się tego, bo właśnie grzesznicy najbardziej Boga potrzebują.
Postaraj się nie atakować innych za to, że to Ty podjęłaś takie, a nie inne decyzje. To Ciebie uwiera.

Z Bogiem
Owszem, uwiera mnie ograniczenie wynikające z posiadania sakramentalnego małżonka.
Droga Sycharu nie jest drogą dla mnie, to już napisałam. Nie jestem w stanie się poświęcić i zyc w samotności niezależnie czy to do czasu aż proces skończy się stwierdzeniem nieważności czy do końca życia.
To, że moja droga nie jest droga czystą, wiem. Wielokrotnie to też pisałam.
Nie atakuje nikogo za moje decyzje, uważam, że mimo wszystko mogę być blisko Boga i wychować w wierze moje dziecko, co neguję się tutaj.
Zablokowany