Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Witajcie,

W ostatnim czasie mój mąż jeszcze bardziej odległy i nie mających czasu. Z dużym prawdopodobieństwem nową kowalską ma i nawet przypuszczam kto to może być. Wszystkie puzzle układają się w całość. No tak, ja stawiałam granice i warunki, już się tak łatwo nie łapię na jego piękne słówka, plany i obietnice, których nigdy nie realizuje (przez ostatnie rok tyle obiecał dziecku i mi, ale prawie niczego nie zrealizował - czasami po wielokrotnym przypominaniu dopiero).

Była ostatnio niemiła sytuacja - mąż znów inaczej zrozumiał moją wypowiedź i stałam się jego wrogiem i znów nie dał mi możliwości wyjaśnienia. Obraził się i jeszcze mnie obraził. Postanowiłam, że to już ostatni raz. Wróciło do mnie dużo negatywnych wspomnień. Odchorowałam to też fizycznie. Próbowałam zrozumieć skąd te nasze problemy z komunikacją, bo przecież z większością, nawet dużą większością ludzi potrafię rozmawiać ze zrozumieniem, z moim mężem nie. Szperałam w necie i natrafiłam na wiele wskazówek. Niestety najbardziej mi pasuje że mąż ma bardzo dużo cech narcyza. A z takimi osobami bardzo trudno się żyje, współdziała, idzie na kompromisy (nawet mi pasuja opisy męża gdy mówił jak traktuje ludzi w swojej pracy). Stąd obrażanie się męża, wytykanie mi, że go nie doceniam (doceniam, tylko inaczej niż mąż oczekuje), stąd ta pamiętliwosc męża wielu dla niego negatywnych a dla mnie neutralnych zdarzeń.

Teraz już wiem dlaczego rodzina nie jest dla niego ważna. Dlaczego tylko myśli o swoim dobru. Potrafi wyjechać na weekend mimo, że obiecał nam że nas w jakieś miejsce zawiezie, albo gdy syn chory i może trzebaby się nim zająć albo do apteki skoczyć. Wystarczy że ma inną propozycję dla niego atrakcyjną, bardziej wartościową i już zapomina o innych.

Nie zapomniał tylko o nas, dla swojej rodziny też czasu nie ma. Kręci i unika wszystkich. Tak jak 4 lata temu. Stąd moje przypuszczenia o nowej kowalskiej.

Wielokrotnie pisałam, że mam dość rollcostera, który mąż mi ciągle urządza. Ale uczestniczyłam w tym, bo męża prawdziwie pokochałam, świadomie ślubowałam na dobre i złe, bo jestem miła, bo mnie tak wychowano by zapominać o sobie a drugiego człowieka mieć przed sobą. Ale naprawdę mam już dość. Otworzyłam mężowi klatkę, dałam wolność, licząc że to mu potrzebne, że wróci i zechce budować razem coś lepszego. Ale on ciągle mnie obserwował, kalkulował czy mu się opłaci wrócić. Ja nie chciałam tego co było. On nie chce zmian i pracy nad sobą. A bez tego będzie jak było, a może nawet gorzej.

Jemu łatwiej znaleźć nową kobietę, dla której będzie nowością, "czystą kartką ", którą sobą zauroczy. A ja już jestem ostrożna, chcę wymagać, nie daję sobie mydlić oczu.

Nie wiem czy moderacja pozwoli zamieścić link do wywiadu na temat narcyzmu - mi wiele rozjaśniło głowie:

https://youtu.be/olgnNUNq-cc?si=0pojHC1X72AvC6yn

Mimo że coś na początku naszej znajomości mi w mężu nie pasowało to brnęłam w to bo uznałam wtedy, że oboje mamy już swoje przyzwyczajenia, każdy ma wady i zalety, ale mamy podobne zapatrywanie na wiele spraw więc powinno nam się udać. Nie przewidziałam jednego, że mój mąż mnie w wielu sprawach zmanipulował. Taka moja nieświadomość a bardziej naiwność. Teraz, gdy mi się wiele przypomina i na spokojnie to analizuję to dopiero to widzę. Tak samo teraz mi na spokojnie przypomina się to o czym rozmawiałam na terapiach. Czas uporządkować to wszystko.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Witajcie,

Przez ostatnie 4 lata wiele osób - terapeutów, księży mówiło mi, że jestem naiwna wierzących w słówka męża, bezgranicznie mu ufając, dalej kochając... A ja ich nie rozumiałam, bo przecież ślubowałam kochać na dobre I złe, na zawsze. Tak, to jest ważne, bo rozwodów w Kościele nie ma, ale też nie można dawać się zwodzic i krzywdzić. A ja taka miłosierna względem męża zawsze byłam, że zatraciłam siebie i nawet swoją wiarę.

Syn coraz większy, sam sobą się zajmuje to i ja, matka, więcej czasu mam, więc dopóki zimowy martwy sezon - bo więcej roboty mieć będę gdy się ciepło zrobi (ktoś musi zadbać o stan budynku, podwórko - na ale to dopiero od wiosny) wiec, czytam i słucham w necie. Teraz po raz kolejny o. Szustak na tapecie - 3 a nawet 4 lata temu go słuchałam, ale inne jego projekty, a teraz wyświetla się mi jego cykl "Historie potłuczone" - dziś usłyszałam jakby o mnie, a na pewno jak do mnie. Ja może "nie ukradłam" tirów jak autorka (ona zreszta też nie), ale równie naiwna byłam. Do dziś chyba jestem. A oto link do historii:

https://youtu.be/Y9nQLzVWYZA?si=U9m3ZLFjlwoiA74d

Całe małżeństwo musiałam się troszczyć o byt rodziny, dodatkowo "finsnsowalam" pomysły męża - np. kupi "taki samochód" to otworzy firmę, kupi "takie sprzęty i narzędzia" to otworzy warsztat. A ja marzyłam o skromnym mieszkanku - ale na to pieniędzy nie było. I co? I tak od niego usłyszałam, że byłam pazerna, że nie wspierałam, nie pomagałam. No tak, bo gdzieś tam zawsze mi się kołatało, że to wszystko co się u nas działo jest niewłaściwe, że to nie jest dobre. Zawsze mnie uwieralo. Jakiś czas temu pisałam, że miałam z mężem małą wymianę zdań, nieprzyjemną rozmowę i wtedy postanowiłam, że koniec mojej naiwności. Od tej pory w ciężkie, bezsenne noce (tak niestety reaguję na ciężkie, stresujące sytuacje) służy mi internet i m.in. o Szustak (on ma tyle swoich nagrań, że chyba życia mi nie starczy by do każdego dotrzeć, a do tego głos który pomaga się wyciszyć). Kiedyś pisałam, że uczę się nie tylko na swoich błędach - na cudzych również.

Nie mieszkam z mężem 4 lata, on na pewno kogoś ma, a jak ostatnio zaproponowałam (po raz kolejny) żebyśmy poszli spisać rozdzielność majątkową to on nie rozumie po co. Oczywiście nie powiedziałam mu że (też) się boję, że jakieś jego długi będę musiała spłacać, ale (też) zgodnie z prawdą - żebym, jak już mi się całkowicie lodówka popsuje, nie musieć się go prosić o to by ze mną do sklepu jechał i ze mną zobowiązanie kredytowe na zakup lodówki brał. On tego nie rozumie. Pierwszego argumentu też by nie pojął - raczej bardziej niż drugiego. No nic, kolejne podejście trzeba będzie zrobić - tym razem wypisze mu czarno na białym wszystkie argumenty za.

A tak na koniec - ja tyle lat byłam uczona być uczynną i dobrą dla innych, że teraz dużo pracy muszę włożyć by dalej być uczynną i dobrą ale już nie naiwną.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Nirwanna »

Bławatku, rozdzielność majątkową w ostateczności możesz przeprowadzić sądownie, gdy nie uda Ci się z mężem dogadać. Jest możliwość wnieść o nieponoszenie kosztów sądowych, a jeśli Twój mąż nie zdecyduje się wziąć udziału w procesie, sąd będzie procedować temat bez jego udziału.
Bławatek pisze: 10 lut 2024, 8:40 A tak na koniec - ja tyle lat byłam uczona być uczynną i dobrą dla innych, że teraz dużo pracy muszę włożyć by dalej być uczynną i dobrą ale już nie naiwną.
Tak, to ważny i trudny proces. Powodzenia i niech Duch Święty daje Ci bieżące rozeznanie :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Niepoprawny83
Posty: 271
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Niepoprawny83 »

Filmik może poszerzy (ale niekoniecznie) perspektywę osobom, które oceniają innych przez pryzmat swojej historii, tudzież tym, które bezrefleksyjnie pytają czy ktoś woli mieć rację niż relację. Gdy narcyz raz zagnie ci rzeczywistość dalej idzie już jak z płatka i nawet człowiek nie wie co jest racją a już na pewno nie jak wygląda zdrowa relacja.

Dlatego nie podobają mi się uwagi O. Szustaka o tym, że judyta zbyt późno zareagowała bądź reagowała nieadekwatnie. Wydaje mi się, ze ten duchowny niewiele wie o narcystycznym zawłaszczeniu i deficytach, które sprawiają, ze ofiara im ulega.

Poza tym nie powinien wypominać dawnych zachowań ofierze, nie służy to zdrowieniu, a wręcz przeciwnie, zwiększa poczucie winy ofiary, podczas gdy to kat powinien się wstydzić. Może i podobnie działają "dobre rady" na przyszłość, jednak czasem warto komuś zaufać i działać według wskazówek. Dlatego opcja nirwany o samodzielne przeprowadzenie rozdzielności jest warta rozważenia. Z doświadczenia wiem, że narcyz nigdy nie uzna racji w dyskusji, prędzej powtórnie zmanipuluje niby świadomą już zagrożenia ofiarę.

Ale to tylko poboczne uwagi.

Pogody ducha Bławatku.
Zaufaliśmy miłości.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Niepoprawny83 pisze: 10 lut 2024, 11:55
Filmik może poszerzy (ale niekoniecznie) perspektywę osobom, które oceniają innych przez pryzmat swojej historii, tudzież tym, które bezrefleksyjnie pytają czy ktoś woli mieć rację niż relację. Gdy narcyz raz zagnie ci rzeczywistość dalej idzie już jak z płatka i nawet człowiek nie wie co jest racją a już na pewno nie jak wygląda zdrowa relacja.

Dlatego nie podobają mi się uwagi O. Szustaka o tym, że judyta zbyt późno zareagowała bądź reagowała nieadekwatnie. Wydaje mi się, ze ten duchowny niewiele wie o narcystycznym zawłaszczeniu i deficytach, które sprawiają, ze ofiara im ulega.

Poza tym nie powinien wypominać dawnych zachowań ofierze, nie służy to zdrowieniu, a wręcz przeciwnie, zwiększa poczucie winy ofiary, podczas gdy to kat powinien się wstydzić. Może i podobnie działają "dobre rady" na przyszłość, jednak czasem warto komuś zaufać i działać według wskazówek. Dlatego opcja nirwany o samodzielne przeprowadzenie rozdzielności jest warta rozważenia. Z doświadczenia wiem, że narcyz nigdy nie uzna racji w dyskusji, prędzej powtórnie zmanipuluje niby świadomą już zagrożenia ofiarę.

Ale to tylko poboczne uwagi.

Pogody ducha Bławatku.
Niepoprawny83 Judyta sama opisała tą historię - ja po takim czasie gdy już tyle przeszłam i tyle poczytałam na temat nieprawidłowości w małżeństwie czy zachowaniach, jestem już "mądrzejsza" - pewnie do czasu aż znów bym nie uległa pięknym słówkom męża.

Może o. Szustak reagując tak a nie inaczej trafią do ludzi. Inni księża nie potrafią. Rok po odejściu męża próbowałam rozmawiać z naszym proboszczem o mojej/naszej sytuacji, ale to co usłyszałam mnie na jakiś czas zniechęciło do Kościoła. Bo usłyszałam - "takie czasy, teraz co drugie małżeństwo kończy się rozwodem". Sorry, ale dla mnie to zabrzmiało jakby przyzwolenie na rozwód. Do mnie bardziej przemawia o. Szustak, bo faktem jest, że mówi, że dane zachowania w małżeństwie świadczą o tym by nie trwać w nich, ale nie namawia do rozwodów. Nie spotkałam się z taką sytuacją.

A czasami trzeba mocniejszych słów by przejrzeć na oczy. Szczególnie gdy się "ubóstwilo" małżonka, lub ma się do czynienia np. z narcyzem.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Nirwanna pisze: 10 lut 2024, 9:56 Bławatku, rozdzielność majątkową w ostateczności możesz przeprowadzić sądownie, gdy nie uda Ci się z mężem dogadać. Jest możliwość wnieść o nieponoszenie kosztów sądowych, a jeśli Twój mąż nie zdecyduje się wziąć udziału w procesie, sąd będzie procedować temat bez jego udziału.
Bławatek pisze: 10 lut 2024, 8:40 A tak na koniec - ja tyle lat byłam uczona być uczynną i dobrą dla innych, że teraz dużo pracy muszę włożyć by dalej być uczynną i dobrą ale już nie naiwną.
Tak, to ważny i trudny proces. Powodzenia i niech Duch Święty daje Ci bieżące rozeznanie :-)
Nirwanno, ja mam mocne obawy, że gdybym tylko chciała rozdzielność majątkową przeprowadzić przez sąd to dla mojego męża byłby to argument do tego by przeprowadzić rozwód.

A naiwną też w pracy bywam (wykonywanie pracy za innych
- bo ma być zrobione) - ale tu mi łatwiej z ludźmi działać i mowic "nie" bo nie mam takich relacji zależnych. To są obcy ludzie.

Małymi kroczkami idę do przodu.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Sarah »

Bławatek, dobrze rozumiem Cię z tym narcyzmem, bo sama trafiłam na osobę z takimi wyraźnymi cechami, już długo po rozstaniu z mężem. To było bardzo dziwne doświadczenie - na początku ideał, wręcz nierealne porozumienie dusz - wtedy nie wiedziałam, że to tylko "bombardowanie miłością" i narcystyczna idealizacja. Potem zaczęła się dewaluacja, dziwne zachowania, a najdziwniejsze - to, co wcześniej uwielbiał we mnie, zaczęło go denerwować. Chyba podobnie jak u Ciebie, gdzie najpierw mąż czy jeszcze narzeczony chwalił Twoją naturalność, a teraz ją wyśmiewa. To wszystko wydawało mi się tak dziwne, że po niezbyt długim czasie uznałam, że nie chcę dalej w to brnąć, zaczęłam szukać i kiedy przeczytałam o cechach narcystycznych, wszystko ułożyło mi się w całość. To zaburzenie jest praktycznie nieuleczalne głównie z tego powodu, że narcyz nigdy nie uzna, że coś z nim nie tak i nawet jeśli pójdzie na terapię, to po to, by manipulować, nawet terapeutą.
Moim zdaniem bardzo dobrze, że myślisz o rozdzielności majątkowej. Pamiętam jak pisałaś, że mąż nie pozwala Ci korzystać z samochodów i musisz jeździć autobusem lub prosić się, by pomógł z zakupami... :evil:
Rozdzielność majątkowa będzie dla męża impulsem do rozwodu? A jeśli nawet? Rozumiem, że jako katoliczka jesteś przeciwniczką rozwodów - no więc o niego nie wznosisz i to jest ok. No a tak patrząc realnie. Masz prawnie status żony - ale mąż od czterech lat nie mieszka z Tobą, zaniedbuje syna, ma kochanki, dziecko ze zdrady, nie pozwala Ci nawet korzystać z auta... Co tu tak naprawdę zostało jeszcze do rozwieszenia?
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta »

Bławatku, piszesz, że masz obawy, że twoje kroki prawne mogłyby doprowadzić do rozwodu cywilnego. Rozumiem je, bo
miałam kiedyś podobne. Przyjrzałam się im z perspektywy czasu. To sporo materiału o mnie, więc zdecydowałam się opisać je w moim wątku. Gdybyś miała ochotę się z moimi przemyśleniami o takich obawach zapoznać, to serdecznie cię zapraszam.

Zabiorę dziś ciebie na Mszę Świętą 🙏
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Sarah pisze: 11 lut 2024, 9:33 Bławatek, dobrze rozumiem Cię z tym narcyzmem, bo sama trafiłam na osobę z takimi wyraźnymi cechami, już długo po rozstaniu z mężem. To było bardzo dziwne doświadczenie - na początku ideał, wręcz nierealne porozumienie dusz - wtedy nie wiedziałam, że to tylko "bombardowanie miłością" i narcystyczna idealizacja. Potem zaczęła się dewaluacja, dziwne zachowania, a najdziwniejsze - to, co wcześniej uwielbiał we mnie, zaczęło go denerwować. Chyba podobnie jak u Ciebie, gdzie najpierw mąż czy jeszcze narzeczony chwalił Twoją naturalność, a teraz ją wyśmiewa. To wszystko wydawało mi się tak dziwne, że po niezbyt długim czasie uznałam, że nie chcę dalej w to brnąć, zaczęłam szukać i kiedy przeczytałam o cechach narcystycznych, wszystko ułożyło mi się w całość. To zaburzenie jest praktycznie nieuleczalne głównie z tego powodu, że narcyz nigdy nie uzna, że coś z nim nie tak i nawet jeśli pójdzie na terapię, to po to, by manipulować, nawet terapeutą.
Moim zdaniem bardzo dobrze, że myślisz o rozdzielności majątkowej. Pamiętam jak pisałaś, że mąż nie pozwala Ci korzystać z samochodów i musisz jeździć autobusem lub prosić się, by pomógł z zakupami... :evil:
Rozdzielność majątkowa będzie dla męża impulsem do rozwodu? A jeśli nawet? Rozumiem, że jako katoliczka jesteś przeciwniczką rozwodów - no więc o niego nie wznosisz i to jest ok. No a tak patrząc realnie. Masz prawnie status żony - ale mąż od czterech lat nie mieszka z Tobą, zaniedbuje syna, ma kochanki, dziecko ze zdrady, nie pozwala Ci nawet korzystać z auta... Co tu tak naprawdę zostało jeszcze do rozwieszenia?
Sarah miałaś dłuższy kontakt z narcyzem ale w porę się na nim poznałaś - bardzo dobrze że tak się stało. I dlatego wiesz o czym piszę, bo dopiero wgłębiając się w temat można to zaburzenie poznać. A o czym nie słyszę lub nie czytam to wszystkie te "rzeczy przypisywanych narcyzmowi" z twarzą męża mi wyskakują w pamięci. Stąd układanka rozsypanych puzzli i niewiadomych zaczęła układać się w całość. Teraz na 200%, a nawet więcej, mam pewność, że gdyby mój mąż tak szybko nie dążył do ślubu, a potem dziecka to bym od niego odeszła bo bym się na nim poznała. A tak, od poznania się do zawarcia małżeństwa upłynęło 1,5 roku - intensywnego roku poznawania siebie, przygotowań do ślubu a także trudności w pracy, wiele się działo w tak krótkim czasie, a dodatkowo był to na tyle krotki czas by mąż mógł się maskować, nie pokazać swojej prawdziwej natury. Po ślubie już nic nie musiał. A, że potem też mieliśmy wiele kłopotów i trudności m.in. z powodu braku pracy, chorowania syna to wszystko tłumaczyłam tymi problemami. Dodatkowo wśród osób które miały z nim wczęściej kontakt był wzorem najlepszego człowieka i kandydata dla mnie - to też uspokajało moje minimalne wątpliwości. Teraz tamte osoby same są w szoku, że on tylko na taką osobę się kreował, że ich wszystkich omamił.

Nigdy nie byłam za rozwodami, a w tej chwili znając męża i naturę narcyza wiem, że spotkanie w sądzie gdzie każda ze stron "walczyłaby " o swoje racje czy dobre imię, byłoby wyniszczajacą walką. Tego się najbardziej boję. Bo już trochę 3 lata temu doświadczyłam możliwości męża w tym temacie.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Ruta pisze: 11 lut 2024, 14:20 Bławatku, piszesz, że masz obawy, że twoje kroki prawne mogłyby doprowadzić do rozwodu cywilnego. Rozumiem je, bo
miałam kiedyś podobne. Przyjrzałam się im z perspektywy czasu. To sporo materiału o mnie, więc zdecydowałam się opisać je w moim wątku. Gdybyś miała ochotę się z moimi przemyśleniami o takich obawach zapoznać, to serdecznie cię zapraszam.

Zabiorę dziś ciebie na Mszę Świętą 🙏
Dziękuję

Ruto, twój wątek zawsze czytam m.in dlatego, że wasz kryzys zaczął się niewiele wcześniej niż nasz i nasi synowie są w podobnym wieku, więc mam wiele odniesień. Ja jedynie na początku nawet chciałam się bardzo od męża uwolnić (po tym co napisał w pozwie i odpowiedzi do sądu - którą czytałam od razu po wyjściu od pani adwokat i pierwszy raz publicznie na ulicy płakałam rzewnymi łzami). Jeszcze do niedawna miałam nadzieję, że wystarczy że mąż się nawróci, pójdzie do spowiedzi gdzie wyzna wszystkie swoje grzechy, wzajemnie się przeprosimy i sobie wybaczymy. Nie, z taką osobą jaką jest mój mąż nie warto ponownie tworzyć rodziny. Chyba nawet jestem mu wdzięczna, że nie ma czasu dla naszego syna, bo przynajmniej syn nie naśladuje jego zachowań (aczkolwiek geny i charakter taty ma w nadmiarze).

Ruto miłej niedzieli.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Sarah »

Bławatek pisze: 11 lut 2024, 15:17 Nigdy nie byłam za rozwodami, a w tej chwili znając męża i naturę narcyza wiem, że spotkanie w sądzie gdzie każda ze stron "walczyłaby " o swoje racje czy dobre imię, byłoby wyniszczajacą walką. Tego się najbardziej boję. Bo już trochę 3 lata temu doświadczyłam możliwości męża w tym temacie.
Bławatek, ja oczywiście nie namawiam do rozwodu, wiem, że to forum katolickie i jestem jak najdalsza od tego. Jednak gdyby mąż o to wystąpił, to czy jest się tak naprawdę czego bać. Twoja sytuacja jest ewidentna - zdrada, dziecko pozamałżeńskie.
Ja nigdy nie żałowałam, ani przez chwilę. Ludzie straszyli mnie też "wyniszczającą walką" itd. Od samego początku czułam wsparcie sędzi. Mówi się o "włóczeniu po sądach". Rozprawy były 3, więc trudno tak to nazwać. Mówi się też o "publicznym praniu brudów". Przecież w sądzie nie ma publiczności, a świadkowie opuszczają salę po swoich zeznaniach.
Zasądzono na moją rzecz alimenty, niewielkie, ale zawsze, bo mąż zarabiał wtedy dużo więcej niż ja.
Ale najważniejsze - miałam okazję powiedzieć, jak to widzę i czułam, że jestem rozumiana i że sędzia przyznaje mi rację. To mi bardzo pomogło psychologicznie. I co może dziwne, a może i nie - mąż teraz po tym wszystkim, gdy zobaczył, że jestem silna, z pewnością bardziej mnie szanuje i jestem dla niego atrakcyjniejsza :lol:
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta »

Bławatek pisze: 11 lut 2024, 15:27 Ruto, twój wątek zawsze czytam m.in dlatego, że wasz kryzys zaczął się niewiele wcześniej niż nasz i nasi synowie są w podobnym wieku, więc mam wiele odniesień.
(...)
Jeszcze do niedawna miałam nadzieję, że wystarczy że mąż się nawróci, pójdzie do spowiedzi gdzie wyzna wszystkie swoje grzechy, wzajemnie się przeprosimy i sobie wybaczymy. Nie, z taką osobą jaką jest mój mąż nie warto ponownie tworzyć rodziny. Chyba nawet jestem mu wdzięczna, że nie ma czasu dla naszego syna, bo przynajmniej syn nie naśladuje jego zachowań (aczkolwiek geny i charakter taty ma w nadmiarze).

Ruto miłej niedzieli.
Dziękuję. Niespodziewana ta moja niedziela. Opiłam się wieczorem kawy, zasnęłam, ale się obudziłam. Czuję jak mi kofeina buczy w żyłach. A kawy nie piłam chyba od okolic sylwestra... No i byłam na Mszy w innym Kosciele niż zwykle. Zabrałam cię ze sobą. A tam święty Jacek, czyli święty mojego taty, a w kazaniu wspomniana święta Edyta Stein. Moja. Lubię tych świętych. Więc jeszcze z nimi porozmawiam o tobie, o sobie i wszystkich tych naszych małżeńskich komplikacjach, skoro się sami zgłosili :D

Też czytam regularnie twój wątek. Z podobnych powodów. Czasem sobie myślę, jak to się stało, że z tych naszych maluszków porośli już młodzieńcy... Nic tylko patrzeć jak się pożenią :lol:

W sumie też nie mam ochoty obecnie tworzyć z moim mężem rodziny. Nic na siłę. Póki co mąż niespecjalnie się nadaje do wspólnego życia. Powrotu tego co było nie chcę. Nie widzę się w czynnych nałogach męża, pornografii, zdradach, napięciu, kłamstwach, braku szacunku, przemocy. Wyrosłam 8-)

Ja mam zamiar pilnować tylko alimentów. Ale już nie kontaktów. Kiedy mały był mały, pilnowałam, zabiegałam, ułatwiałam, nadskakiwałam. Wystarczy. W zasadzie od rozwodu nie odzywam się do męża, ani mąż do mnie. Cieszę się ciszą. Potrzebuję przestrzeni dla siebie, czasu, by się ułożyć z samą sobą.

Młody teraz jest bardziej samodzielny, więc i ja jestem bardziej samodzielna. Mam więcej czasu dla siebie. Mogę sobie wyjść do kina, do teatru, na spacer, na spotkanie ze znajomymi. I czasem wychodzę. Myślę sobie też o jakiś stałych zajęciach sportowych. I może tej wiosny kupię w końcu wymarzone rolki. Mam w okolicy wspaniałe tereny do jazdy na rolkach :)

Mój młody też coraz bardziej przypomina swojego tatę. Budzi to we mnie czułość. Ma po nim dużo dobrych cech, ale i pakiet trudnych. Poczucie humoru i szybkie fajne riposty. Powagę, sumienność, skupienie. Zdolności manualne i organizacyjne. Dokładność. Dysleksję. Wesołkowatość, jak coś nabroi. Nie znosi też jak "gadam" i powtarzam. I reaguje na to dokładnie jak jego tata :lol: Z wdziękiem też ignoruje ustalenia, które mu nie odpowiadają. Jak się wkurza, potrzebuje być sam. Jak jest głodny to traci humor i jest drażliwy. W wielu sprawach przypomina mi męża. Niesamowite.
Mój mąż był dość czupurnym nastolatkiem. Może być wesoło :)

Bławatku, będzie dobrze,
Z modlitwą :)
Lawendowa
Posty: 7716
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Lawendowa »

Żeby w cudzych wątkach nie zaczynać tematów pobocznych, odniosę się tutaj
Bławatek pisze: 12 lut 2024, 21:35 Nie zamierzam być nieszczęśliwa.
I słusznie :)
Bławatek pisze: 12 lut 2024, 21:35 Nad morzem kochałam chodzić wzdłuż linii brzegowej lub po pachnących lasach - ani mąż ani syn tego nie lubili więc kiedyś jak już syn nie będzie mnie potrzebował lub nie będzie chciał to sama na parę dni wyskoczę nad morze i będę spacerować, spacerować, spacerować. Bez marudzenia towarzyszy :).
Jastarnia czeka, i to cztery turnusy:
viewtopic.php?f=73&t=6101

Tam będziesz miała i kilometry spokojnych spacerów brzegiem morza i kilometry sosnowych lasów, a jak już Ci się nie będzie chciało nigdzie iść, usiądziesz przed domkiem i będziesz kontemplować zatokę.
Do zobaczenia :D
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Lawendowa pisze: 12 lut 2024, 22:24 Żeby w cudzych wątkach nie zaczynać tematów pobocznych, odniosę się tutaj
Bławatek pisze: 12 lut 2024, 21:35 Nie zamierzam być nieszczęśliwa.
I słusznie :)
Bławatek pisze: 12 lut 2024, 21:35 Nad morzem kochałam chodzić wzdłuż linii brzegowej lub po pachnących lasach - ani mąż ani syn tego nie lubili więc kiedyś jak już syn nie będzie mnie potrzebował lub nie będzie chciał to sama na parę dni wyskoczę nad morze i będę spacerować, spacerować, spacerować. Bez marudzenia towarzyszy :).
Jastarnia czeka, i to cztery turnusy:
viewtopic.php?f=73&t=6101

Tam będziesz miała i kilometry spokojnych spacerów brzegiem morza i kilometry sosnowych lasów, a jak już Ci się nie będzie chciało nigdzie iść, usiądziesz przed domkiem i będziesz kontemplować zatokę.
Do zobaczenia :D
Lawendowa kusząca propozycją, tym bardziej że pora zmierzyć się ze wspomnieniami znad morza - bo tam zawsze mąż chciał urlop spędzać i wszystkie wspomnienia są z nim związane. W Jastarni tylko przejazdem byliśmy, ale mnie zachwyciła.

A jak wyglądają takie wyjazdy?
Lawendowa
Posty: 7716
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Lawendowa »

Bławatek pisze: 13 lut 2024, 8:23 A jak wyglądają takie wyjazdy?
W pakiecie masz codzienną Eucharystię i trzy posiłki.
Nikt nikogo do niczego nie zmusza, więc korzystasz w wolności.
Aktywności albo ich przeciwieństwo też dowolne. Na zasadzie, jeśli ktoś z uczestników ma jakiś pomysł realizuje go i dołączają chętni. W zależności od pogody, chęci i potrzeb:
- rejsy na zachód słońca, na Hel albo po Zatoce
- wycieczki na Hel, do Gdyni albo Gdańska
- wycieczki rowerowe ( sa wypożyczalnie)
- spacery na wschód/zachód słońca
- obowiązkowe :D wyjście na tort bezowy (najlepszy jaki w życiu jadłam)
- wieczorne integracje albo formacja
A do tego klasyka: leżing, plażing i smażing w dowolnej ilości :mrgreen:
I mnóstwo innych rzeczy. Można integrować się z innymi Sycharkami albo spędzać czas w ciszy i samotności.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
ODPOWIEDZ