Kryzys w mlodym małżeństwie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Sefie
Posty: 638
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Sefie »

Założenie, że pójdziesz do terapeuty po to żeby żona zauważyła zmiany może nie być właściwe. Na terapię chodzi się dla siebie nie dla innych.

Ja również próbowałem takich foteli, zupełnie mi to nie wyszło. Nie tędy droga.

Żona niekoniecznie może mieć chęci wrócić nawet jak staniesz się najlepszym mężem pod słońcem. Może mieć teraz zupełnie inne priorytety.

Dlatego często się tu słyszy żeby drugą stronę puścić wolno i samemu dla siebie stać się lepszy. Może kiedyś to zauważy, może nie.

Kobiety rzadziej wracają, jednak to się zdarza. Powody mogą być różne albo opamiętanie, Boża Łaska ale podbite dno. Twoje chęci nie koniecznie mogą tutaj pomoc a mogą wręcz przeszkodzić.

Gdzie są skierowane jej uczucia? To tylko ona wie. Ty nawet nie próbuj zgadywać bo Cię głowa zaboli ;)

Jakie kroki podjąć? Najlepiej dalej pracować na sobą ale szczerze bez liczenia, że żona to zauważy.

A z kowalskim to przypuszczenia?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Stamal
Posty: 64
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Sefie
Powoli zderzam się z różnymi rzeczywistościami. Tak jak teraz żona mi mówiła, że ludzie się nie zmieniają chciałem jej udowodnić, że się myli ale widzę, że nie warto.
Próbowałem z żoną porozmawiać coś ustalić ale jej złość jest tak duża, że traktuje mnie jak wroga tak jak by chciała wciągnąć mnie na pole bitwy. Powiedziałem że ja nie będę z napewno walczył. Chciałem tylko dojść do porozumienia coś ustalić skoro nie jesteś w stanie teraz ratowac małżeństwa to daj nam czas.
Z kowalskim to tak jakby fakty (łącza się kropki) zaczęło się od zmiany haseł, chowanie telefonu, prowokowanie kłutni żeby tylko (podobno) nocować u koleżanki. Teraz widzę nie wraca na noce w weekend. Jak się zapytam o to to tak jakbym kij w mrowisko wkładał. Sam nie wiem czy powinienem to sprawdzić czy skontrolować żonę. Z jednej strony bym chciał znać prawdę a z drugiej strony nie wiem czy jestem na to gotowy.
Stamal
Posty: 64
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Witajcie Kochani.
Cały czas czytam inne wątki jestem obecny na forym. U mnie im dalej w las tym gorzej, chodzę na terapie, terapeuta zaproponował wizytę u psychiatry. Psychiatra dobrał dobrał leki biorę je jakieś dwa miesiące. Samopoczucie się pogarsza czuje tak jakby codziennie kawalek mnie umierał. Tracę nadzieję. Kocham żonę i jednocześnie czuje złość do niej bo zrezygnowała z nas zlekceważyła przysięgę małżeńską. Oddałem wszystko w ręce Boga. Staram się codziennie odmawiać różaniec. Wierze, że ten czas to co się teraz dzieje to próba dla nas od Pana Boga . Mam dość tego stanu nie chce już sam siadać do stołu, sam kłaść się do łóżka. Jest ciezko ale wierzę, że Bóg ma dla mnie jakiś plan. Pozdrawiam
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Jak stoisz z alkoholem? Pisałeś w początkach wątku, że lubiłeś piwo, czasem dwa trzy dziennie. Możliwe, że za brak stabilizacji mimo leków i terapii odpowiada alkohol. Lub anstynencja od alkoholu.

Alkohol mieszany z lekami przeciwdepresyjnymi lub przeciwlękowymi nie tylko znosi ich działanie, ale czasem prowadzi do psychoz, nasilenia stanów deprezyjnych, do rozchwiania emocjonalnego, huśtawek.

Wiele osób nie podaje informacji lekarzom o spożywanym alkoholu, no bo to piwo, nie alkohol, bo się nie upijam, bo nie piję codziennie...

Całkowite odstawienie alkoholu także potrafi nieźle zamieszać i wywołać duże cierpienie. Czasem błędnie przypisywane innym okolicznościom.

Porozmawiaj o swojej historii alkoholowej z terapeutą. Szczerze. O bieżącej historii też.

Bóg ma plan. To na pewno. Ale nie bawi się nami, nie robi nam testów. Kocha nas. Jest gotowy wyciągać nas z tarapatów w jakie się wpędzamy. Ale sam nas w nie wpędza. Jak siedzimy w krzakach, to dlatego, że sami w nie wleźliśmy. Bóg daje nam to co potrzebne, by nas z tych chaszczy wydobyć.

Jak rozładowujesz teraz emocje? Gdzie szukasz ulgi?

Co możesz zrobić, by poczuć się lepiej?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Nirwanna »

Ruta pisze: 30 paź 2023, 1:36 Bóg ma plan. To na pewno. Ale nie bawi się nami, nie robi nam testów. Kocha nas. Jest gotowy wyciągać nas z tarapatów w jakie się wpędzamy. Ale sam nas w nie wpędza.
Ruta, upewnię się, bo chyba powinno być:

....Ale sam nas w nie nie wpędza.
?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Nirwanna pisze: 30 paź 2023, 6:21
Ruta pisze: 30 paź 2023, 1:36 Bóg ma plan. To na pewno. Ale nie bawi się nami, nie robi nam testów. Kocha nas. Jest gotowy wyciągać nas z tarapatów w jakie się wpędzamy. Ale sam nas w nie wpędza.
Ruta, upewnię się, bo chyba powinno być:

....Ale sam nas w nie nie wpędza.
?
Tak, zgadza się. Zjadło mi jedno "nie".

Dziękuję.
Stamal
Posty: 64
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Ruta
Odstawilem alkohol na początku roku.
Oczywiście wcześniej wieczorem piwo dwa trzy, a jak byliśmy na imprezie to wtedy jak by psa ze smyczy puścił. Rzadko kiedy znałem umiar, żona wielokrotnie zwracała mi uwagę albo prosila żeby już iść to ja jeszcze się obrażałem. Czesto też się zachowywałem tak jak bym był sam na takich imprezach (no bo co pogada i przestanie) niby to widziałem ale powielałem takie sytlacje.
Duży spokój daje mi uczestnictwo w mszy św. po wyjściu z kościoła czuje, że wszystko jest we właściwych rękach. Dużo pracuje ale to nie jest najlepsza wersja rozładowania emocji. Są takie okresy, że jestem gotowy na długi maraton, ale są też takie gdy widzę działania żony dążące do rozwodu i wtedy jestem zrezygnowany.
Stamal
Posty: 64
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Witajcie Kochani tak jak wspominałem terapia trwa odwiedzam też ogniska sycharu. Żona złożyła pozew rozwodowy prawdopodobnie niedługo będzie i u mnie. Poszedłem do żony dziś nie mieliśmy kontaktu dłuższy czas, wewnętrznie byłem przekonany, że robię dobrze. Rozmowa była prawidłowa bez krzyku i złości. Zapytałem czy nie wybrała tej łatwiejszej drogi? Czy nie myślała o naprawie malzenstwa? Powiedziała że podjęła już decyzję i nie wyobraża sobie żeby przechodzić to wszystko jeszcze raz. Że tu nie chodzi o to czy ja zrozumiałem tylko chodzi o to że żona nie potrafi ponownie zaufać. Nie wiem co już o tym wszystkim myśleć. Czy to jeszcze nie jest ten czas? Czy jeszcze nie jesteśmy gotowi?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Stamal,
Przez pierwszy rok kryzysu, myślałam, że nic nie muszę zmieniać, wystarczy, że mąż wróci. Po roku znalazałam Sychar i odkryłam swoje sprawy do przepracowania. Po roku pracy wydawało mi się, że jest ze mną już super. I jestem gotowa do powrotu męża.

Nie byłam. W porównaniu do mnie samej sprzed roku było o wiele lepiej. Ale nie było w odniesieniu do zdrowego funkcjonowania w bliskich relacjach.

Twoja żona mówi, że nie umie zaufać i obawia się, że przechodzilibyście przez wszystko co przeszliście jeszcze raz. Z tego co pisałeś wkładała wiele wysiłku w zmiany, walczyła o was, wypaliła się w tym i doszła na skraj depresji. To są trudne przejścia.

Warto wsłuchiwać się w to, co mówi żona. A mówi, że nie chodzi tu tylko o ciebie, twoje zmiany, ale też o nią, o jej lęk, uczucia. Czy ty je uwzględniasz? Czy wiesz, co możesz w tym obszarze zrobić, by żona zaczęła czuć się przy tobie bezpiecznie? O naprawie uczuć żony, zaopiekowaniu się nimi w procesie jednania małżonków sporo mówi Pan Pulikowski. Może postaraj się o spotkanie z nim? Albo poszukaj jego prelekcji, w których mówi na ten temat?

Pytanie też, czy jesteś już na tyle ugruntowany, by nie wejść na nowo w stare tory. Obawy twojej żony nie są bezzasadne, ryzyko powrotu starego istnieje.

Co do sprawy sądowej, proces rozwodowy to jest część kryzysu, a nie jakiś koniec. Sala sądowa to takie samo miejsce do pojednania się jak każde inne. Tylko potrzeba mądrości podczas procesu, żeby nie pogłębiać ran. I nie robić nowych. Mądra obrona małżeństwa, oparta na prawdzie w tym pomaga.
Stamal
Posty: 64
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Witaj Ruta. Podczas przemyśleń swoich zachowań podczas pracy nad własną osoba wiem że gdybym to ja stał po drugiej stronie siebie samego też bym czuł się zraniony i zniszczony. Żona to ciepła i uczuciowa kobieta dbała o ciepło domu, a ja taki głaz powoli i stopnowo to wszystko niszczyłem. Nie dziwię się że żona obawia się moich chorych zachowań, głupich komentarzy mało kto by wytrzymał z tak zimnym człowiekiem jak ja. Pojawiają się też takie myśli nie rań więcej tej kobiety pozwól jej być szczęśliwa. Praktycznie brak wsparcia do tego jeszcze ekonomiczne obciążenie żony( nie żałowałem pieniędzy natomiast gdy chciała coś kupić krytykowałem to) beznadziejna potrzeba kolekcjonowania pieniędzy. Ja obecnie nie jestem gotowy do powrotu do relacji to jeszcze nie jest ten czas, ale jestem gotowy do naprawy malzenstwa razem z żoną. Nie chcę godzić się na rozwód modlę się i będę się modlił o wsparcie w naprawie małżeństwa ale czy tak naprawdę ja zasluguje na kolejną szansę ? Dziś odebrałem pozew rozwodowy jest tam praktycznie prawda żona w żaden sposób w pozwie mnie nie oczernia i nie rani w żaden sposób jest kilka aspektów koloryzacji ale to już myślę że to sprawa adwokata. Nie wiem czy stanąć na sali rospraw sam czy tez brać adwokata?
Sefie
Posty: 638
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Sefie »

Pozew to jeszcze nie rozwód. Między złożeniem a końcem sprawy może się dużo wydarzyć.

Nie ma co się załamywać. Za to warto żyć w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami, nawet jeśli jest to wbrew zapatrywaniu drugiej osoby.

Ja akurat brałem adwokata. Zbyt dużo mnie to kosztowało nerwów. Nie chciałem być sam na sali i być rozstrzelany przez adwokata żony. Jakieś wsparcie zawsze jest. Ja po prostu czułem, że mam przychylną mi osobę w tej niekomfortowej sytuacji. Choć oczywiście nie musisz, wymogu takiego nie ma.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Zgadzam się ze Stamalem. Pozew to nie rozwód. Znam całkiem pokaźną liczbę separacji orzeczonych w miejsce rozwodu, całkiem pokaźną liczbę oddalonych pozwów rozwodowych i najmilszą liczbę - pojednań małżenskich i pozwów wycofanych.

Statystycznie wiele spraw kończy się rozwodami, ale to dlatego, że do rozwodu dążą obie osoby, lub ta osoba, która nie chce rozwodu boi się to powiedzieć głośno i o to zawalczyć. No to są rozwody. Jakby przyjrzeć się statystykom spraw w których jedno na rozwód się nie godzi, jest całkiem dobrze.

Zbierając doświadczenia obrony małżeństwa, można wyprowadzić kilka pomocnych wskazówek:
- nie wchodzić w spór z żoną/mężem, nie atakować, tylko bronić małżeństwa,
- bronić małżeństwa w prawdzie, co oznacza także możliwość obrony przed niesłusznymi zarzutami,
- nie ranić,
- w sądzie przysięga malżeńska obowiązuje tak samo jak w każdym innym miejscu,
- pamiętać, że każde pismo przeczyta żona/mąż - więc traktować je jako pisma pojednawcze (nie mylić z błaganiem o powrót albo naciąganiem rzeczywistości).

Jeśli chodzi o formację przez Słowo Boże, polecam ci Dzieje Apostolskie, tą część, która opisuje proces Świętego Pawła. Od opisu aresztowania. Z jego postawy można nauczyć się jak być w sądzie nie stroną, a świadkiem - Chrystusa. Paweł miał wiedzę prawną i korzystał z niej, by się chronić. Ale zarazem gdy zeznawał, dawał świadectwo i nie wchodził w spory. Zawierzał Bogu i dawał Jemu przestrzeń do działania. Ten proces odbył się naprawdę, jest przedmiotem całkiem sporej liczby rozpraw naukowych Osoby niewierzące nie wierzą - w finał tego procesu :D

Są też narzędzia prawne służące porozumieniu z których można spróbować skorzytać, między innymi mediacja oraz wniosek o zawieszenie postępowania rozwodowego, a w zasadzie nawet dwa rodzaje tego wniosku.

Wiele osób w Sycharze nie bierze adwokata. Czasem jak biorą, to rezygnują, gdy ich własny adwokat zaczyna namawiać do zgody na rozwód. Więc jeśli brać to kogoś poleconego, majacego doswiadczenie w obronie małżeństwa.
***

Pomyśl o tej naprawie uczuć żony, poszukaj co o tym pisze lub mówi Pan Pulikowski, bo mądrze mówi. I mówi jak to można robić, by pomóc żonie powoli się z tymi uczuciami układać. Ja wiem, ze marzy się naprawa we dwoje, we współpracy, no ale czasem tak jest, że trzeba trochę pociągnąć wóz w pojedynkę. No i nie w pojedynkę, bo z Jezusem. I to nie jest pomoc iluzoryczna, ale realna. Jeśli się o nią prosi - przychodzi.

Wspomnę o was w modlitwie 🙏
LvnWthHpe20
Posty: 123
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: LvnWthHpe20 »

Stanąl,

Kiedy modlimy się różańcem, pierwsze trzy Zdrowaśki są w intencji Wiary, Nadzieji, i Miłości. Jakieś to piękne że te właśnie półtora minutki koncentrujemy by tak istotnych i jak ważnych prośbach. Dalej, kiedy modlimy się modlitwa Ojcze Nasz, słowa „Bądź Wola Twoja.” Te słowa dyktują nam byśmy cierpliwie czekali i wypraszali Wiarę, Nadzieję, i Miłość. Skup się na tych słowach omadlaj je.

Ja jestem po rozwodzie cywilnym 4 lata. Przykre ale prawdziwe, miałem 33 lata, żona 23 jak pobieraliśmy się. Dodałem ci mogę, ona mnie zostawiła, nie wiem czy wróci ale właśnie te słowa modlitwy mnie uziemiły. Może nigdy z nią nie będę, nie wiem, ale wierzę że jeszcze rodzinę będziemy kiedyś mieć.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Nirwanna »

LvnWthHpe20, z dużym wahaniem Twój post moderacja puściła.
Jeśli chcesz, aby Twoje posty nie budziły zastrzeżeń i szybko ukazywały się na forum - prosimy, abyś zadbał o poprawienie wszystkich literówek i przeinaczeń w swoich postach, używając opcji Podgląd.
Moderacja nie odnajduje się w domyślaniu się, co autor miał na myśli. W skrajnych przypadkach posty nie będą akceptowane.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Stamal, przeczytałam twój wpis w wątku J&J. Odbieram go jako uczciwą autorefleksję, po dobrze wykonanej pracy. Rzetelnie opisałeś wpływ alkoholu na twoje funkcjonowanie. No i ważną częśc skladową problemu, że z wewnątrz jakby tego nie widać. Więc to co słyszy się, na przykład od żony, wydaje się wtedy jakąś abstrakcją.

Mój mąż był w obu tych punktach. I w tym, gdy działania substancji nie widział. I w tym, gdy wytrzeźwiał i zobaczył. Naprawdę się starał już do tego nie wrócić. Tyle, że na razie na tym polu polega. I wtedy wraca do stanu numer 1. Nic mi nie jest.

I tak raz po raz wraca. Ja wiem, że jest taki czas, gdy się myśli: już więcej do tego nie wrócę. Nie skrzywdzę bliskich. Mowy nie ma. Nawet czuje się wstręt. Ja to przeszłam z paleniem papierosów. Dostałam łaskę uwolnienia z obsesji nałogowej. Ale bez przerobienia lekcji, które miałam do odrobienia, zaliczałam upadki. Po okresach radosnej abstynencji i poczucia wolności lądowałam na powrót z paczką fajek w kieszeni. Dopiero wdzięczność za otrzymaną Łaskę wyrażona pracą nad moją częścią tego problemu pomogła mi w uzyskaniu trwałej abstynencji. I w tym, by nie polegać na polu walki, gdy trafiają się myśli nawrotowe. Rzadko. Ale są. Umiem teraz je przeczekać i zadbać o siebie, gdy we mnie przywalają. To część pracy domowej do odrobienia.

Myślałeś o tym, by podjąć terapię, popracować z przyczynami dla których sięgałeś po alkohol, uciekałeś w pracę? Tak dla samego siebie?
ODPOWIEDZ