Żona odeszła, cierpię.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

U mnie to wyglądało tak w ostatnim czasie, że czyniłem dobro, którego chciałem, ale przyszedł ten jeden moment, że uczyniłem zło, którego bardzo, ale to bardzo nie chciałem. I to całe dobro w obliczu tego jednego zła nie liczy się. To jedno zło przynosi bezwzględne konsekwencje, których całkowitej magnitudy jeszcze nie znam. Chodzę po ziemi prawie 50 lat i w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że znajdę się w takiej sytuacji i że doświadczę takiego bólu.
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Przepraszam, ze bez polskich znakow.

Minelo 7 miesiecy od rozstania, 2,5 miesiaca od rozwodu i 6 tygodni od ostatniej burzy.

Ogolnie nie jest najgorzej. Moje relacje z byla cywilna zona (bcz) sa najlepsze od czasu rozstania w czerwcu 2023. Po ostatniej klotni, ktora tu opisalem, wydawalo mi sie, ze nie mam juz szans na odbudowanie dobrych stosunkow z bcz. Pogodzilem sie z tym nawet. Tymczasem sprawa przyschla dosc szybko. Udalo sie nawet zalagodzic gniew mojej bylej tesciowej. Dosc powiedziec, ze wigilie i sylwestra spedzilismy razem w dobrej atmosferze.

Corke widuje codziennie. Spedzamy razem duzo czasu. Czasem przychodzi ona do mnie po szkole i spedzamy 2-3 godziny w moim nowowynajetym niewielkim lokum. Zwykle to jednak ja odwiedzam corke w mieszkaniu bcz i spedzam tam 4-5 godzin. Bcz w tym czasie zalatwia swoje sprawy, spaceruje, odpoczywa w sypialni, albo siedzi z nami. Gdy siedzi z nami to zwykle przeglada telefon. Czasem cos powie czy o cos zapyta. Ja rowniez jestem raczej malomowny. Taki uklad powoduje, ze nie dochodzi do tarc i nie ma niepotrzebnych, przykrych rozmow.

Nie wiem jak to wszystko bedzie sie dalej rozwijac. Oby czas dzialal na moja/nasza korzysc.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Bławatek »

WTG pisze: 10 sty 2024, 20:25 Przepraszam, ze bez polskich znakow.

Minelo 7 miesiecy od rozstania, 2,5 miesiaca od rozwodu i 6 tygodni od ostatniej burzy.

Ogolnie nie jest najgorzej. Moje relacje z byla cywilna zona (bcz) sa najlepsze od czasu rozstania w czerwcu 2023. Po ostatniej klotni, ktora tu opisalem, wydawalo mi sie, ze nie mam juz szans na odbudowanie dobrych stosunkow z bcz. Pogodzilem sie z tym nawet. Tymczasem sprawa przyschla dosc szybko. Udalo sie nawet zalagodzic gniew mojej bylej tesciowej. Dosc powiedziec, ze wigilie i sylwestra spedzilismy razem w dobrej atmosferze.

Corke widuje codziennie. Spedzamy razem duzo czasu. Czasem przychodzi ona do mnie po szkole i spedzamy 2-3 godziny w moim nowowynajetym niewielkim lokum. Zwykle to jednak ja odwiedzam corke w mieszkaniu bcz i spedzam tam 4-5 godzin. Bcz w tym czasie zalatwia swoje sprawy, spaceruje, odpoczywa w sypialni, albo siedzi z nami. Gdy siedzi z nami to zwykle przeglada telefon. Czasem cos powie czy o cos zapyta. Ja rowniez jestem raczej malomowny. Taki uklad powoduje, ze nie dochodzi do tarc i nie ma niepotrzebnych, przykrych rozmow.

Nie wiem jak to wszystko bedzie sie dalej rozwijac. Oby czas dzialal na moja/nasza korzysc.
WTG miło czytać, że masz możliwość częstych kontaktów z córką i tego chcesz. Pamiętaj, że może być tak, że po pewnym czasie żonie może "przeszkadzać" ciągłą twoja obecność w ich domu i wtedy może będzie potrzeba zwiększenia kontaktów u ciebie czy w miejscach poza domem.

Warto pracować nad zmianą siebie - tym też zapełnisz czas i głowę. Może są jakieś obszary, których wcześniej nie widziałeś a można nad nimi popracować.

Powodzenia życzę
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Ruta »

Miło czytać, że masz kontakt z córką i poprawne relacje z jej mamą i babcią. To ważne dla dziecka.

Kiedy jednak jest dobrze, łatwo zapomniec o tym, co było trudne i czemu to trudne się zdarzyło. Pisze do ciebie specjalistka w tym temacie, po mistrzowsku zaxhwycałam się dobrym teraz :) Mam w tym dużo doświadczenia, ale nic co bym polecała.

Jeśli się nie przepracuje tego co trudne, prędzej, czy później zdarza się to zło, którego nie chcę. Jesli zrobiłam nic, by je umieć zatrzymać, to logiczne, że dalej nie umiem.

Bez terapii i dojścia źródeł twoich destrukcyjnych zachowań, będziesz jechał na zacisku i samokontroli. Aż zacisk puści. Tak w koło. Każdy cykl wymaga pracy, by go opuścić.

Upłynęło już trochę czasu od ostatniego incydentu. Może czas spokojniej już wrócić z terapeutą do przegadania co się wtedy stało. Co spowodowało, że zacisk puścił? Kiedy był jeszcze czas się wycofać? To daje sznasę, że następnym razem szybciej wyłapiesz oznaki zbliżającego się kryzysu. I że wypracujesz skuteczną strategię - oddalenia się od bliskich, zwentylowania emocji, rozładowania.

Mam taką pracę za sobą. Moim złem, które czyniłam nie chcąc było krzyczenie na bliskich. Uważałam, że to z winy męża. Gdy ich raniłam, mówiłam potem, że więcej nie chcę, że tak nie zrobię. I robiłam. Dobre chęci nie pomagały. Pomogło przepracowanie.

Mąż ten sam, a ja mam teraz do dwóch, trzech takich incydentów w roku. O trzy za dużo. Z kilku incydentów dziennie, to dobry wynik. Pracuję nad zejściem do zero.
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Bławatek pisze: 11 sty 2024, 6:52 WTG miło czytać, że masz możliwość częstych kontaktów z córką i tego chcesz. Pamiętaj, że może być tak, że po pewnym czasie żonie może "przeszkadzać" ciągłą twoja obecność w ich domu i wtedy może będzie potrzeba zwiększenia kontaktów u ciebie czy w miejscach poza domem.

Warto pracować nad zmianą siebie - tym też zapełnisz czas i głowę. Może są jakieś obszary, których wcześniej nie widziałeś a można nad nimi popracować.

Powodzenia życzę
Hej Bławatku.

Tak, w pierwszych tygodniach po wyprowadzce byłej cywilnej żony (bcż) i po wakacjach, kiedy córkẹ widywałem w jej mieszkaniu (sam miałem kiepskie warunki do przyjmowania dziecka), moja czẹsta obecność była problemem. Po kłótni 6 tygodni temu wynająłem nowe mieszkanie i zacząłem dostosowywać siẹ do oczekiwań bcż - jeśli chce by córka po szkole przychodziła do mnie, to tak siẹ dzieje, jeśli chce bym to ja przyjechał, to przyjeżdżam. Dla mnie ważne jest, że codziennie widzẹ córkẹ, bawimy siẹ i ćwiczymy polski. Wydaje siẹ, że tak jest w porządku, a bcż pozwoliła mi nawet zostać na minioną noc (wczoraj nie czuła sie dobrze, ale mogła poprosić swoją mamẹ o pomoc).

Zobaczymy jak to siẹ dalej potoczy. Jeśli nie pojawi siẹ ktoś nowy w życiu bcż to może tak zostanie przez dłuższy czas. A może nie.
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Ruta pisze: 12 sty 2024, 15:15 Miło czytać, że masz kontakt z córką i poprawne relacje z jej mamą i babcią. To ważne dla dziecka.

Kiedy jednak jest dobrze, łatwo zapomniec o tym, co było trudne i czemu to trudne się zdarzyło. Pisze do ciebie specjalistka w tym temacie, po mistrzowsku zaxhwycałam się dobrym teraz :) Mam w tym dużo doświadczenia, ale nic co bym polecała.

Jeśli się nie przepracuje tego co trudne, prędzej, czy później zdarza się to zło, którego nie chcę. Jesli zrobiłam nic, by je umieć zatrzymać, to logiczne, że dalej nie umiem.

Bez terapii i dojścia źródeł twoich destrukcyjnych zachowań, będziesz jechał na zacisku i samokontroli. Aż zacisk puści. Tak w koło. Każdy cykl wymaga pracy, by go opuścić.

Upłynęło już trochę czasu od ostatniego incydentu. Może czas spokojniej już wrócić z terapeutą do przegadania co się wtedy stało. Co spowodowało, że zacisk puścił? Kiedy był jeszcze czas się wycofać? To daje sznasę, że następnym razem szybciej wyłapiesz oznaki zbliżającego się kryzysu. I że wypracujesz skuteczną strategię - oddalenia się od bliskich, zwentylowania emocji, rozładowania.

Mam taką pracę za sobą. Moim złem, które czyniłam nie chcąc było krzyczenie na bliskich. Uważałam, że to z winy męża. Gdy ich raniłam, mówiłam potem, że więcej nie chcę, że tak nie zrobię. I robiłam. Dobre chęci nie pomagały. Pomogło przepracowanie.

Mąż ten sam, a ja mam teraz do dwóch, trzech takich incydentów w roku. O trzy za dużo. Z kilku incydentów dziennie, to dobry wynik. Pracuję nad zejściem do zero.
Hej Ruto.

Anatomia mojego problemu jest mi znana. Rozmawiałem na ten temat z psychologiem. W teorii wiem również co robić by unikać złego zachowania. Te 6 tygodni temu nowy schemat okazał siẹ być niewystarczająco zakorzeniony. Mam nadziejẹ, że z kolejnej skrajnie stresującej sytuacji wybrnẹ lepiej. Niemniej pierwszą zasadą jest prewencja. Schodzenie z linii strzału wychodzi mi coraz lepiej. Bcż czasem powie coś w stylu: 'co ty zrobisz gdy bẹdẹ miała nowego partnera'. Ja siẹ tylko uśmiecham i 'uciekam' do dziecka. Gdy widzẹ, że jest poddenerwowana to idę do sklepu. Bcż nie jest aniołkiem, żeby było jasne, no ale jej zachowania nie zmieniẹ.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Ruta »

Mi pomaga też HALT.

Hungry - głodny,
Angry - napięty, wściekły, gniewny,
Lonely - osamotniony,
Tired - zmęczony.

To stany, w których spust działa znacznie szybciej. Zasada HALT uczy, że w tych stanach najpierw opiekuję się tym swoim stanem. Czyli zaspokajam potrzeby, o których mnie ten stan informuje. Dopiero potem działam: wchodzę w interakcje, podejmuję decyzje, rozmawiam.

Jeśli jestem w stanie HALT i łapię się na tym - wycofuję się, by się sobą zaopiekować.

Sam stan HALT i częstość jego występowania to także rodzaj miernika. Gdy często w tych stanach jestem, zwykle oznacza to, że nie opiekuję się sobą w sposób należyty. Nie zapewniam sobie prawidłowego odżywiania, odpoczynku, dobrych relacji, nie dbam o swoje emocje. To ważne informacje.

Sytuacje, gdy znów zaczęłam wrzeszczeć na bliskich, wszystkie nastąpiły w stanie HALT. Moja kombinacja wybuchowa to AT.

Gdy to zrozumiałam, przeszłam na nowy poziom. Mogłam zwolnić zaciski i odprawić wewnętrznego kontrolera. Teraz wystarcza, że opiekuję się sobą i nie dopuszczam do kumulacji AT.
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

(Z komputera. Bez polskich znakow. Sorry.)

Minal kolejny miesiac. Szybko. Teraz to juz 8 miesiecy od rozstania i 3,5 od rozwodu.

Moje samopoczucie jest niezle, relacje z byla cywilna zona (bcz) dobre. Zauwazylem pewne roznice. O ile na poczatku naszego kryzysu bcz czesto nawiazywala do mojego niewlasciwego zachowania, tak teraz prawie w ogole do tego nie wraca. Przestala rowniez kwestionowac zmiane mojego postepowana. Nie mowi juz, ze jest sztuczna, obliczona na uzyskanie okreslonego efektu i z pewnoscia bedzie nietrwala. Nie zmienila sie za to narracja o szczesliwej przyszlosci u boku innego mezczyzny. Tyle tylko, ze bcz prawie nigdzie nie wychodzi. W ostatnich tygodniach raz poszla do kina, ze mna, i raz do teatru, sama. Bcz jest atrakcyjna kobieta, niezalezna finansowo i z doktoratem, o randke nie byloby trudno. Nic takiego sie jednak w tym momencie nie dzieje.

Jesli chodzi o moje relacje z corka to sa one niezmiennie bardzo dobre. Widzimy sie codziennie. Oprocz zabawy, staram sie uczestniczyc w obowiazkach typu praca domowa, posilki, kapiel. Mama jest na pierwszym miejscu, ale ja tez jestem dla niej wazny.
Tu gdzie mieszkam rowniez byly ferie. Pracuje jako nauczyciel i rowniez mialem 2 tygodnie wolnego. Czas ten spedzilem z corka, w mieszkaniu bcz, ktora musiala chodzic do pracy. Chociez nigdzie nie wyjechalismy to i tak milo spedzilismy czas. Wychodzilismy wspolnie do parku, centrum handlowego czy kawiarni. Momentami bylo tak jakby rozwod nie mial miejsca. Chwilami jednak widzialem u bcz pewne rozdraznienie, ktorego zrodla nie jestem pewien.

Zycie wiec plynie, ale w jakim kierunku? Nie wiem. Z jednej strony, bcz nie daje zadnych znakow, ze moglaby do mnie wrocic. Z drugiej, nie widze tez jej dzialan w kierunku ulozenia sobie zycia z kims innym.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Nirwanna »

Witaj, WTG, co u Ciebie słychać obecnie, podzielisz się?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Nirwanna pisze: 04 mar 2024, 20:59 Witaj, WTG, co u Ciebie słychać obecnie, podzielisz się?
Dziękuję, przez ostatnie kilkanaście dni nic znaczącego się u mnie nie wydarzyło. Dziecko widuję tak jak widywałem czyli codziennie. Nic nie wskazuje by była cywilna żona do mnie wróciła. Nadal zapowiada kowalskiego, ale o randkach nic mi nie wiadomo. Tu gdzie mieszkam jest już ciepło, wiosennie więc może jakieś zmiany w tym zakresie nastąpią. Budzi to moje obawy, ale wpływu na to nie mam.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Niepozorny »

A masz jakiś kontakt z żoną (sakramentalną)?
Z braku rodzi się lepsze!
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Niepozorny pisze: 04 mar 2024, 23:04 A masz jakiś kontakt z żoną (sakramentalną)?
Uważam, że to pytanie jest nietaktowne.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Niepozorny »

Moim zdaniem to normalne pytanie na forum katolickim dla małżeństw w kryzysie. Skoro zawarłeś związek sakramentalny, to ja nie będę udawał, że twoja żona nie istnieje. Z tego co rozumiem, masz (choć Ty pewnie postrzegasz to inaczej) kryzys w małżeństwie sakramentalnym i rozpadnięty związek niesakramentalny. Oba łączy ta sama osoba, czyli Ty. W odpowiedzi na pytanie Nirwanny głównie opisałeś, co słychać o twojej byłej cywilnej żony. Może warto skupić się na sobie i pracy nad sobą.
Z braku rodzi się lepsze!
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Niepozorny pisze: 05 mar 2024, 11:29 Moim zdaniem to normalne pytanie na forum katolickim dla małżeństw w kryzysie. Skoro zawarłeś związek sakramentalny, to ja nie będę udawał, że twoja żona nie istnieje. Z tego co rozumiem, masz (choć Ty pewnie postrzegasz to inaczej) kryzys w małżeństwie sakramentalnym i rozpadnięty związek niesakramentalny. Oba łączy ta sama osoba, czyli Ty. W odpowiedzi na pytanie Nirwanny głównie opisałeś, co słychać o twojej byłej cywilnej żony. Może warto skupić się na sobie i pracy nad sobą.
Wg mnie najpierw jesteśmy ludźmi, a dopiero potem katolikami, rodzicami czy nauczycielami. Przykładając miarę czysto ludzką do Twojego pytania to jest ono niestosowne. To tak jakbym ja Tobie cierpiącemu po odejściu żony zadał pytanie o byłą dziewczynę. Forum katolickie czy nie to jednak trochę empatii warto mieć.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Niepozorny »

Dzięki za odpowiedź. Uważam, że mamy tak różne punkty widzenia, że nawet gdyby moja empatia była większa, niż jest obecnie, to pytanie bym zadał. Rozumiem, że przechodzisz "żałobę", ale może kiedyś inaczej spojrzysz na to, co u Ciebie napisałem.
Z braku rodzi się lepsze!
ODPOWIEDZ