Żona odeszła, cierpię.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Witam wszystkich.

Forum przeglądam mniej więcej od miesiąca i początkowo nie myślałem o założeniu własnego wątku. Cierpię jednak na tyle mocno, że potrzebuję kontaktu z innymi ludźmi.

Jestem po 40-tce, mam młodszą żonę i córkę w wieku szkolnym. Mieszkam w obcym kulturowo kraju, z którego pochodzi żona. Razem 12 lat, 9 w małżeństwie, które sakramentalnym być nie mogło.

Nasz związek cechowały kłótnie, które czasem kończyły się szarpaniną. W czerwcu, po kolejnym takim wydarzeniu, żona powiedziała dość i wyprowadziła się najpierw do matki, później do wynajętego mieszkania. Nagle zostałem sam bez żony, ukochanej córki, w obcym kraju, w mieszkaniu z kilkoma meblami.

Pojawił się ogromny ból i wielki stres. Udałem się do psychiatry, biorę tabletki, rozpocząłem terapię. Nie pomogło mi to jednak za wiele. Ciągle budzę się w nocy z zaciśniętym żołądkiem. To już 3 miesiące.

Na forum dowiedziałem się o liście Zerty, o tym by zająć się sobą. Jest to jednak piekielnie trudne, bo jedyne czego chcę to zająć się swoją rodziną.

Od rozstania do chwili obecnej córkę mogłem odwiedzać codziennie, żonie zaczęła jednak przeszkadzać moja częsta obecność w jej mieszkaniu, a ja nie mam w tym momencie odpowiednich warunków by przyjąć dziecko. Martwi mnie jak wpłynie na psychikę córki ewentualny rzadszy kontakt. Kochana niewinna duszyczka.

W mojej żonie jest mnóstwo negatywnych emocji, których nie chce przepracować z psychologiem. W przededniu złożenia papierów rozwodowych, te emocje nasiliły się. Często wybucha na myśl o przeszłych wydarzeniach. Myślałem, że czas będzie wpływał korzystnie na nasze relacje. Jest jednak gorzej niż jeszcze miesiąc temu. Nie wiem co zrobić by przestała być na mnie taka zła.

Czuję się bardzo źle od dłuższego czasu. Poczucie własnej wartości znacznie spadło. Boję się też, że w przyszłości nie utrzymam się w tym trudnym do życia dla obcokrajowców kraju i będę musiał wrócić do Polski zostawiając córkę. Chciałbym sobie jakoś pomóc, może kontakt z Wami przyniesie mi jakąś ulgę.
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Al la »

Witam WTG.

Piszesz, że jesteś w małżeństwie, które sakramentalnym być nie mogło. Rozumiem, że były istotne przyczyny. Jednak piszesz to tutaj, na forum dla sakramentalnych małżonków, więc pytam, czy miałeś takie pragnienie?
I dalsze pytanie, jaka jest Twoja relacja z Bogiem? W czym upatrujesz nadzieję?
Pojawił się ogromny ból i wielki stres. Udałem się do psychiatry, biorę tabletki, rozpocząłem terapię. Nie pomogło mi to jednak za wiele. Ciągle budzę się w nocy z zaciśniętym żołądkiem. To już 3 miesiące.
Leki od psychiatry pomogą, gdy zaczniesz uzdrawiać swoją duszę, takie jest moje doświadczenie.
Poczucie własnej wartości znacznie spadło.
Poczucie wartości to czucie, odczuwanie. Wartość jest czymś stałym, niezaprzeczalnym, albo ją masz, albo nie.
Czy znasz swoją wartość?

Bardzo polecam "Wartość człowieka" ks. Krzysztofa Grzywocza.

Pozdrawiam i jednocześnie zwracam uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Niesakramentalny3
Posty: 242
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Niesakramentalny3 »

WTG pisze: 13 wrz 2023, 9:13 Witam wszystkich.
Cześć :)
WTG pisze: 13 wrz 2023, 9:13 Forum przeglądam mniej więcej od miesiąca i początkowo nie myślałem o założeniu własnego wątku. Cierpię jednak na tyle mocno, że potrzebuję kontaktu z innymi ludźmi.
Dobrze, że czytasz forum, to garść podpowiedzi dla siebie pewnie już zebrałeś.
WTG pisze: 13 wrz 2023, 9:13 (...) Mieszkam w obcym kulturowo kraju, z którego pochodzi żona (...)

Nasz związek cechowały kłótnie (...) Nagle zostałem sam bez żony, ukochanej córki, w obcym kraju, w mieszkaniu z kilkoma meblami.

(...)Boję się też, że w przyszłości nie utrzymam się w tym trudnym do życia dla obcokrajowców kraju i będę musiał wrócić do Polski zostawiając córkę. Chciałbym sobie jakoś pomóc, może kontakt z Wami przyniesie mi jakąś ulgę.
Słuchaj, skoro do tej pory, utrzymywałeś siebie, żonę i córkę (i zostałeś w mieszkaniu z kilkoma meblami) - to czemu teraz miałbyś sam siebie nie utrzymać?

No chyba, że było inaczej... i to na żonie (teściach?) leżało w głównej mierze utrzymanie rodziny.

Kasę prawie zawsze da się zarobić, byle zdrowie było... więc dobrze, że o zdrowie swoje się zatroszczyłeś w pierwszej kolejności.

Córka zanim dorośnie, będzie Cię potrzebować... i to bardzo wiele razy - więc "do roboty" :) i nad sobą i własnymi słabościami... i do roboty takiej normalnej, żeby kasa na mieszkanie z pokojem dla córki się znalazła. Jeśli szykuje Ci się rozwód, dobre warunki dla dziecka i dobra opinia z przedszkola (szkoły) - może Ci pomóc w uzyskaniu opieki naprzemiennej (o ile tam gdzie jesteś, taka opcja wchodzi w grę).
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Niepozorny »

Witaj WTG
WTG pisze: 13 wrz 2023, 9:13 ...mam młodszą żonę (...) w małżeństwie, które sakramentalnym być nie mogło.
Jesteście małżeństwem niesakramentalnym i w związku z tym proszę (jako moderator), abyś w swoich przyszłych postach używał zwrotu "moja cywilna żona" itp. Pozwoli to każdemu czytającemu od razu zrozumieć, w jakim jesteście związku. Nasze forum jest katolickie i w związku z tym żoną/mężem określamy osoby, które są małżonkami sakramentalnymi.
Nie zdradziłeś, dlaczego nie mogliście zawrzeć związku sakramentalnego. Czy któreś z was zawarło wcześniej sakramentalny związek małżeński?
Nasz związek cechowały kłótnie, które czasem kończyły się szarpaniną. W czerwcu, po kolejnym takim wydarzeniu, żona powiedziała dość i wyprowadziła się...
Co kryje się pod słowem "szarpanina"?
Z braku rodzi się lepsze!
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Ruta »

Witaj WTG,

Wiem jak jest trudno, gdy rozpada się nie tylko relacja, ale jakby cały świat, gdy traci się miejsce zamieszkania, a pod znakiem zapytania staje także, oczywista dotąd, relacja rodzicielska. Boli. Ale z perspektywy czasu napiszę tak: dobrze, że boli.

Mnie dopiero silny ból doprowadził do konfrontacji z samą sobą, z moim życiem, moimi decyzjami i wyborami, z moimi trudnościami. Ale też z tym, co we mnie dobre. Do kryzysu, który mnie w końcu rozłożył, żyłam uciekając przed całą masą spraw, na różne sposoby zagłuszając swój ból, wyrzuty sumienia, poczucie niespełnienia. Żyłam, starając się zasłużyć na miłość i akceptację, starając się spełnić wymogi męża, mojej mamy, przełożonych, teściów, środowiska w jakim żyłam - bo nie czułam się godna miłości.

Wiem, że w pierwszym czasie kryzysu zwykle dominuje pragnienie by to, co mnie zapychało, wróciło. Po to by ból ustał. Tyle, że czasem - na całe szczęście - rozpad jest na tyle głęboki, że takiego powrotu już nie ma. Co wtedy?

Czas na refleksję. Z bólu zaczęłam wołać do Boga. Miałam z Nim w życiu czasem bliską relację, ale też takie okresy, gdy się od Niego odwracałam. Wiele moich niewłaściwych wyborów doprowadziło mnie do zejścia z Bożej drogi. W krysie czułam ostry ból, ale nieszczęśliwa byłam już na wiele lat przed kryzysem. Ból doprowadził mnie w nowe miejsce w życiu, w którym poznałam nowe dla mnie rzeczy: pokój serca, zgodę na siebie, radość wewnętrzną, poczucie bycia kochaną. Wiele straciłam, ale zwracając się z tą stratą do Boga, otrzymałam o wiele więcej.

Piszesz, że twoja relacja nie mogła stać się relacją sakramentalną. Warto się temu przyjrzeć - dla siebie - jak ta relacja w twoim życiu powstała. Zwykle w relacje niesakramentalne wchodzimy z powodu wcześniejszych nieuporządkowań. Zadaj sobie pytanie, jak możesz gruntownie uporządkować swoje życie? Warto też porozmawiać o sobie i o swoim życiu z Bogiem. Odpowie, jeśli Go o to poprosisz.

Dla mnie w czasie najostrzejszego kryzysu rozmowa z Bogiem nie była możliwa. Czułam do Niego żal. Dlatego poprosiłam o pomoc Maryję. Jakoś łatwiej było mi się do Niej zwrócić, choć nie do końca miałam nawet pewność, czy jest. Powiedziałam: Maryjo, jeśli jesteś, pomóż. I dostałam pomoc, do dziś dostaję. Maryja jest niezwykle czuła, nie zostawia nikogo, kto prosi bez pomocy.

Tu na forum, może już przeczytałeś w którymś z wątków, powtarzana jest często maksyma: jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu.

Zaryzykowałam taką zmianę w moim życiu. Choć z początku wydawało mi się to dla mnie nieosiągalne - bo oznaczało, że będę żyć sama, bez sakramentalnego męża i bez relacji z innym mężczyzną, może nawet do końca życia. Zaryzykowałam mimo to postawienie na Boga... i zaczęły dziać się cuda.
***

Jesteś osamotniony, w obcym kraju. To naturalne, że masz potrzebę kontaktu z ludźmi. Dobrze, że jesteś. Pomyśl o łączeniu się na Skype z naszymi grupami modlitwewnymi. Codziennie o różnych porach takie spotkania się odbywają. Jest to okazja do wspólnej modliwy, ale też do rozmowy z żywymi ludźmi. Takie forum plus :)

I jeszcze jedno. Piszesz dość oględnie: kłótnie, szarpaniny. To przemoc. Dotyka wielu związków, była obecna i w moim małżeństwie, po obu stronach. Warto przemocy powiedzieć stanowczo: stop. W każdej możliwej formie. I w każdej relacji. Od razu. Tu i teraz.
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Al la pisze: 13 wrz 2023, 16:04
Piszesz, że jesteś w małżeństwie, które sakramentalnym być nie mogło. Rozumiem, że były istotne przyczyny. Jednak piszesz to tutaj, na forum dla sakramentalnych małżonków, więc pytam, czy miałeś takie pragnienie?
I dalsze pytanie, jaka jest Twoja relacja z Bogiem? W czym upatrujesz nadzieję?

Leki od psychiatry pomogą, gdy zaczniesz uzdrawiać swoją duszę, takie jest moje doświadczenie.

Poczucie wartości to czucie, odczuwanie. Wartość jest czymś stałym, niezaprzeczalnym, albo ją masz, albo nie.
Czy znasz swoją wartość?

Bardzo polecam "Wartość człowieka" ks. Krzysztofa Grzywocza.
Szukam pocieszenia i nadziei u innych ludzi. Czy takze w Bogu? Moze. Nie wiem tego jeszcze.

Byc moze nie znam wlasnej wartosci. Nigdy sie nad tym nie zastanawialem. Wiem, ze teraz czuje sie zle. Dziekuje za polecenie lektury.
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Niesakramentalny3 pisze: 13 wrz 2023, 20:37
Słuchaj, skoro do tej pory, utrzymywałeś siebie, żonę i córkę (i zostałeś w mieszkaniu z kilkoma meblami) - to czemu teraz miałbyś sam siebie nie utrzymać?

No chyba, że było inaczej... i to na żonie (teściach?) leżało w głównej mierze utrzymanie rodziny.

Kasę prawie zawsze da się zarobić, byle zdrowie było... więc dobrze, że o zdrowie swoje się zatroszczyłeś w pierwszej kolejności.

Córka zanim dorośnie, będzie Cię potrzebować... i to bardzo wiele razy - więc "do roboty" :) i nad sobą i własnymi słabościami... i do roboty takiej normalnej, żeby kasa na mieszkanie z pokojem dla córki się znalazła. Jeśli szykuje Ci się rozwód, dobre warunki dla dziecka i dobra opinia z przedszkola (szkoły) - może Ci pomóc w uzyskaniu opieki naprzemiennej (o ile tam gdzie jesteś, taka opcja wchodzi w grę).
Dziekuje za Twoja pozytywna wiadomosc.

Kilka lat temu byl taki moment, ze to zona mnie utrzymywala. Obecnie pracuje na 2 etaty i obu tych prac potrzebuje by zapewnic sobie i dziecku warunki, o ktorych piszesz. Z zona u boku potrzebowalem tylko jednej.

Kraj, w ktorym mieszkam nie jest stabilny ekonomicznie. Jutro nie jest pewne. Moja corka bedzie mnie potrzebowac i musze wtedy byc przy niej. Moj lek wlasnie tego dotyczy, ze nie bede. Ze zycie zmusi mnie do powrotu do Polski lub wyjazdu do innego kraju.

W ciagu tygodnia zona zlozy pozew. Ja nie bede robil przeszkod, rozwod jest wiec pewny. Tu gdzie jestem nie ma mozliwosci opieki naprzemiennej. Corka zostanie przy matce, ale mam miec mozliwosc codziennego widzenia dziecka. Nie zmienia to faktu, ze trudno jest mi sie z tym wszystkim pogodzic. Mam bardzo bliska relacje z corka, w jakims sensie dzieje jej sie krzywda. Nie moge tego zniesc.
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Niepozorny pisze: 14 wrz 2023, 0:28
Jesteście małżeństwem niesakramentalnym i w związku z tym proszę (jako moderator), abyś w swoich przyszłych postach używał zwrotu "moja cywilna żona" itp. Pozwoli to każdemu czytającemu od razu zrozumieć, w jakim jesteście związku. Nasze forum jest katolickie i w związku z tym żoną/mężem określamy osoby, które są małżonkami sakramentalnymi.
Nie zdradziłeś, dlaczego nie mogliście zawrzeć związku sakramentalnego. Czy któreś z was zawarło wcześniej sakramentalny związek małżeński?

Co kryje się pod słowem "szarpanina"?
Dziekuje za wpis.

Moja cywilna zona nie jest katoliczka.

Odpychanie, pociaganie, trzymanie za rece, za ubranie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Ruta »

WTG pisze: 14 wrz 2023, 8:06
Moja cywilna zona nie jest katoliczka.

Odpychanie, pociaganie, trzymanie za rece, za ubranie.
Z perspektywy osoby wierzącej dla dania ci adekwatnych do twojej sytuacji wskazówek, ważna jest inna kwestia:
czy po twojej stronie istnieje przeszkoda do zawarcia małżeństwa sakramentalnego?

Czyli tak po ludzku: czy zawarłeś kiedyś, zanim zawarłeś małżeństwo cywilne, związek sakramentalny?

Inna jest sytuacja kawalera lub panny w relacji niesakramentalnej, a inna jest sytuacja małżonka uwikłanego w relację pozamałżeńską.
***

To co opisałeś to przemoc. Dobrze, że twoja cywilna żona odsunęła się od ciebie. Dobrze dla was obojga i dla waszej córki. To czasem jedyna droga do zatrzymnia przemocy. Zatrzymanie przemocy jest priorytetetem.

Co dalej? Co zamierzasz z tą przemocą zrobić?
returned
Posty: 3
Rejestracja: 30 sie 2023, 12:30
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: returned »

Ruta pisze: 14 wrz 2023, 3:13 Wiem jak jest trudno, gdy rozpada się nie tylko relacja, ale jakby cały świat, gdy traci się miejsce zamieszkania, a pod znakiem zapytania staje także, oczywista dotąd, relacja rodzicielska. Boli. Ale z perspektywy czasu napiszę tak: dobrze, że boli.

Mnie dopiero silny ból doprowadził do konfrontacji z samą sobą, z moim życiem, moimi decyzjami i wyborami, z moimi trudnościami. Ale też z tym, co we mnie dobre. Do kryzysu, który mnie w końcu rozłożył, żyłam uciekając przed całą masą spraw, na różne sposoby zagłuszając swój ból, wyrzuty sumienia, poczucie niespełnienia.
Ruta pisze: 14 wrz 2023, 3:13 Wiem, że w pierwszym czasie kryzysu zwykle dominuje pragnienie by to, co mnie zapychało, wróciło. Po to by ból ustał. Tyle, że czasem - na całe szczęście - rozpad jest na tyle głęboki, że takiego powrotu już nie ma.
Ruta pisze: 14 wrz 2023, 3:13 Czas na refleksję. Z bólu zaczęłam wołać do Boga. Miałam z Nim w życiu czasem bliską relację, ale też takie okresy, gdy się od Niego odwracałam. Wiele moich niewłaściwych wyborów doprowadziło mnie do zejścia z Bożej drogi. W krysie czułam ostry ból, ale nieszczęśliwa byłam już na wiele lat przed kryzysem. Ból doprowadził mnie w nowe miejsce w życiu, w którym poznałam nowe dla mnie rzeczy: pokój serca, zgodę na siebie, radość wewnętrzną, poczucie bycia kochaną. Wiele straciłam, ale zwracając się z tą stratą do Boga, otrzymałam o wiele więcej.
Ruta, nie ująłbym tego lepiej.
Kiedy moja relacja z żoną osiągnęła dno, nie rozumiałem jak Bóg mógł na to pozwolić - przecież zawsze modliłem się tak mocno i szczerze o naprawienie naszego małżeństwa. Teraz wiem, że naprawiać chciałem przede wszystkim moją żonę i do tego rozwiązania chciałem przekonać również Boga.
W każdym razie Bóg mnie wysłuchał i dał to co było mi potrzebne - rozstanie. Żona odeszła. Czy o to prosiłem? Nie! Czy tego potrzebowaliśmy? Tak! Dostaliśmy to bez czego na pewno nie ruszylibyśmy z miejsca bo znaleźliśmy się jako małżeństwo w ślepym zaułku. Ale nie, nie od razu to zrozumiałem. Odejście żony było dla mnie na początku absolutną katastrofą, mój świat się po prostu rozsypał. O pierwszych miesiącach po jej odejściu wolałbym zapomnieć, czarna rozpacz i żadnego światełka w tunelu. Najtrudniej jednak było mi wyjść z patrzenia na siebie jak na ofiarę, a zacząć jak na sprawcę. Tak naprawdę wciąż się z tym zmagam, ale jestem już w zupełnie innym miejscu. Wiem co mam do przepracowania i to robię, na tym się koncentruję. Podstawowa sprawa to powiedzieć Bogu "tak" i pójść za nim, a nie próbować ciągnąć Go za sobą i za swoimi pomysłami na życie. On naprawdę wie najlepiej czego potrzebujemy najbardziej. To niełatwe, bo zaufanie Bogu to jak skok ze spadochronem, czasem trzeba przyjąć to czego wolelibyśmy uniknąć. Tylko, czy ktoś nam obiecywał, że będzie łatwo...?
Szukaj Boga, wspólnoty, życzliwych ludzi, nie myśl za bardzo do przodu, ogarniaj tylko "dzisiaj", a planuj tylko "jutro" - dosłownie, resztę zostaw Bogu.
„W każdym małżeństwie to nie droga jest trudna, lecz trudności są drogą.”
Søren Aabye Kierkegaard
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Dziękuję za wpisy.

returned
Ja jestem sprawcą tej katastrofy, nie ma tutaj wątpliwości. Niemniej ciężko jest mi się pozbierać. Jestem całkowicie rozbity.

Ogarniać dzisiaj i planować tylko jutro to na pewno dobre podejście. Ja nie mogę się jednak powstrzymać od wybiegania naprzód. Nie muszę dodawać, że są to czarne wizję.
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2023, 12:41 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Edycja
returned
Posty: 3
Rejestracja: 30 sie 2023, 12:30
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: returned »

WTG pisze: 15 wrz 2023, 7:41 Ja jestem sprawcą tej katastrofy, nie ma tutaj wątpliwości.
Masz tego świadomość, to bardzo dużo - jesteś dużo dalej niż ja, kiedy moja żona odeszła. Ja bardzo długo czułem się tylko ofiarą. Ale teraz czas na odpowiedź, co z tym zamierzasz zrobić. Terapia? Ksiądz? Wspólnota? Nawrócenie? A może wszystko naraz?
WTG pisze: 15 wrz 2023, 7:41 Niemniej ciężko jest mi się pozbierać. Jestem całkowicie rozbity.

Ogarniać dzisiaj i planować tylko jutro to na pewno dobre podejście. Ja nie mogę się jednak powstrzymać od wybiegania naprzód. Nie muszę dodawać, że są to czarne wizję.
Byłem dokładnie tam, gdzie Ty jesteś teraz. Przeżywasz stratę, pozwól sobie na to, te uczucia są potrzebne chciaż są bolesne. Myśli będą błądzić - to normalne, zaakceptuj to. Po prostu na tyle na ile to możliwe nie idź za nimi, nie kontempluj przyszłości, której nie znasz tylko rzeczywistość, którą znasz. Skup się na tym na co masz wpływ.

Kluczowe jest to, co napisała wcześniej Ruta:
Ruta pisze: 14 wrz 2023, 12:09 Z perspektywy osoby wierzącej dla dania ci adekwatnych do twojej sytuacji wskazówek, ważna jest inna kwestia:
czy po twojej stronie istnieje przeszkoda do zawarcia małżeństwa sakramentalnego?

Czyli tak po ludzku: czy zawarłeś kiedyś, zanim zawarłeś małżeństwo cywilne, związek sakramentalny?
„W każdym małżeństwie to nie droga jest trudna, lecz trudności są drogą.”
Søren Aabye Kierkegaard
WTG
Posty: 34
Rejestracja: 07 wrz 2023, 13:49
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: WTG »

Masz tego świadomość, to bardzo dużo - jesteś dużo dalej niż ja, kiedy moja żona odeszła. Ja bardzo długo czułem się tylko ofiarą. Ale teraz czas na odpowiedź, co z tym zamierzasz zrobić. Terapia? Ksiądz? Wspólnota? Nawrócenie? A może wszystko naraz?

Byłem dokładnie tam, gdzie Ty jesteś teraz. Przeżywasz stratę, pozwól sobie na to, te uczucia są potrzebne chciaż są bolesne. Myśli będą błądzić - to normalne, zaakceptuj to. Po prostu na tyle na ile to możliwe nie idź za nimi, nie kontempluj przyszłości, której nie znasz tylko rzeczywistość, którą znasz. Skup się na tym na co masz wpływ.
Byłem u psychiatry, zostałem zdiagnozowany i przyjmuję leki. Podjąłem też terapię. Naprawiam się. Nie wiem czy i co będzie jeszcze potrzebne by wyeliminować problem ostatecznie.

Tak, myśli błądzą zawsze kierując się ku negatywnym scenariuszom. Co ciekawe, Twoja rada pokrywa się z tym co powiedziała mi moja mama. To prawda, że nie znam przyszłości, ale tak to już jest, że człowiek stara się ją przewidzieć, a rzeczywiście w moim przypadku zdrowiej byłoby tego nie robić.

Nie ma takiej przeszkody.

Dziękuję Ci za wpis. Miło z Twojej strony, że poświęcasz swój czas by pomagać innym.
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2023, 20:00 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Sefie
Posty: 638
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Sefie »

WTG

Nikt z nas nie zna przyszłości. Gdybyśmy ją znali pewnie inaczej byśmy prowadzili nasze małżeństwa. Inaczej byśmy reagowali na sygnały ostrzegawcze małżonków. Pewność co do trwałości związków nie jednego już zgubiła. No i mamy jak mamy. Zazwyczaj budzimy się jak już jest pozamiatane i jest problem czy jest jeszcze co ratować.

Warto swoją przeszłość traktować jak zbiór doświadczeń i tych złych i tych dobrych, jako punkt wyjścia do tego co jest dzisiaj. Zobaczyć i zrewidować postawy jakie nas doprowadziły do dnia dzisiejszego. I co można z tym.

Rozwiązania moich własnych problemów podzieliłem na krótkoterminowe i długoterminowe. Były słabości do rozwiązania na tu i teraz, były przy których musiało upłynąć trochę czasu. Sporo wiedzy, sporo własnego zaparcia dla samego siebie.

Przemoc w związku nie bierze się znikąd, nie pojawia od tak sobie, z dnia na dzień. Na forum znajdziesz dział poświęcony domom rodzinnym. Znajomość tych lektur, pojawiających się schematów, powodów agresji, dysfunkcji potrafi zmienić człowieka na lepsze jeśli tylko ma się do tego chęci. Choć sama agresja raczej nie pojawia się sama, zgaduje że były też inne problemy.

Czytam też, że potrzebujesz wsparcia, kontaktu. Możesz traktować swój wątek jako pamiętnik, możliwość napisania co Cię boli, wentylowania. Bywa, że i taka forma wyrzucania z siebie emocji pomaga w trakcie ostrego kryzysu.

Tak czy inaczej dużo pracy przed Tobą. Warto więc już dzisiaj bez oglądania się na małżonkę zająć się sobą i swoimi słabościami.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona odeszła, cierpię.

Post autor: Ruta »

Napisałeś, że myśli zawsze błądzą ku negatywnym scenariuszom. Też tak kiedyś myślałam. Okazało się jednak, że wcale nie jest to reguła. Bardziej wypadkowa wytrenowanych nawyków, pamięci po trudnych doświadczeniach, wadliwych przekonań. Da się siebie "odtrenować".

Nawrócenie w jednym z wymiarów to zmiana myślenia. Mądrości forumowe, które mi pomogły to moje myślenie (powoli) zmienić.

1. Kręcenie scenariuszy. Takie negatywne myśli to rodzaj scenariusza. Jeśli widzę, że wymyślam scenariusz katastroficzny (w napięciu pisywałam w głowie naprawdę porąbane historie), to już samo hasło, że to scenariusz i że kręcę daje mi dystans. Po drugie mogę zacząć kręcić miły scenariusz. Na przykład jak jadę w Bieszczady :)

2. Tu i teraz. Przeszłości już nie ma. Nie mam na nią wpływu. Już się zdarzyła. Przyszłości jeszcze nie ma. Nie mam na nią wpływu (czujesz opór na takie stwierdzenie?).

Mam teraz. Tu jestem. Rozglądam się. Zwykle nie jest takie straszne i nie ma w nim grozy. To uspokaja. Gdy wyrywało mnie w czas przeszły albo przyszły - zajmowałam myśli uporczywą modlitwą. Można nawet powtarzać w kółko jeden zwrot, akt strzelisty, albo śpiewać. Pomaga też ucieczka pod płaszcz Maryi, modlitwa zawierzenia się.

3. Wdzięczność. Dziesięć rzeczy które mam
i się nimi cieszę, dwadzieścia rzeczy, które lubię, pięć najlepszych zapachów, osiem najlepszych wspomnień, osiem ulubionych filmów, najpiękniesze widoki jakie pamiętam. Każda z tych rzeczy jest od Boga.

4. Odpuszczanie. Na większość rzeczy nie mam wpływu. Jeśli nie mam, to moje myślenie o nich i przeżywanie ich nie ma żadnego sensu. I to jest dobra wiadomość :)
ODPOWIEDZ