Kryzys według "kowalskich"

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Dekar
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2023, 19:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Dekar »

Dzieńdobry Witam wszystkich serdecznie, Chciałbym was poprosić o pomoc w kryzysie. Z moją żonę znany się odkąd miała 17 lat ja jestem 3 lata starszy. W ieku 19 lat zamieszkaliśmy razem, i zaczęły się nasza przygoda w życie. Ja nigdy nie wiedziałem jak powinno się dbać o kobiete jej potrzeby ,uczucia, pragnienia, a i ja sam nie wiedziałem jak zadbać o siebie. Teraz po tylu latach, ja i żona przed 40-tką, stoimy nad krawędzią. 3 lata temu moja zona powiedział że mnie nie kocha to mi dało myślenia i zaczął się poroces mojej przemiany, nie powiem ze ruszyło to z kopyta ale powoli zbyt powoli jak się okazało to trwało. Moja żona zawszę wyciągała rękę jako pierwsza ja tylko czekałem jak obrażone dziecko, zawsze ona we wszystkim pierwsza ja czekałem. Między nami nigdy nie było wrogości ,ubliżania, poniżania, przemocy fizycznej itp Zawszę jak mieliśmy dobre dni to było naprawdę fajnie jak prawdziwi przyjaciele na dobre i złe i tak jest do tej pory, jak przychodziły ciche dni to były naprawdę ciche dni. I tak jakoś to działało.U nas nie było nigdy szczerych rozmów ja nie byłem tego nauczony , żona starała się jakoś mnie otworzyć dotrzeć do mnie zobaczyć co kryje się tam w głębi mnie ale ja na to nie pozwalałem bo nie umiałem sam siebie otwórz na osobę która kocham. Aż przyszedł czas że moja żona przegrała ta walkę o nas walczyła sama jedna przeciwko braku wsparcianie ,doceniania,braku okazywania uczuć, zaspokojania potrzeb ... na każdej możliwej płaszczyźnie związku .Miałem czasami przebłyski by to dac mojej żonie te uczucia ale to wszystko szybko znikalo gdzieś i tak cykl zaczynał sie od nowaNie mogę powiedzieć ze byliśmybez jakichkolwiek uczuć moja żona dostawala je ale to bylo za mało.Od 3 lat zaczęła się zamykać i umierać w środku, ponad miesiąc temu pierwszy raz rozmawialiśmy tak jak to powinno sie rozmawiać w malzenstwie. powiedziała mi że widzi dla nas przyszłości i że wie nie będzie szczęśliwa u mojego boku i chcę się rozejść bo się wypaliła w środku i juz mnie nie kocha w tym momencie wyrwała mi serce .Wydaje mi sie ze ta rozmowa była emocjonalna bo padly slowa których nie powinno tam być, Zaproponowałem żonie naprawy tego związku powiedziała ze nie chcę tego naprawić ze to jest szansa spróbować czegoś innego odpowiedzialem jej zeby nie skreślał nas za błędy o których nie wiedzieliśmy ze popełniamy i żeby dała mi szanse uratować to ze bede mężem jakiego nie miala do a jakiego potrzebowala ,nie zaprzeczyła ani nie potwierdziła . Teraz zaczyna się mój maratom.Ta część opowieści będzie juz z mojej perspektywy gdzie pojawiają sie pytania bez odpowiedzi. Wracając do pracy nad sobą udało mi się jestem innym człowiekiem , wiem gdzie są we mnie błędy i wiem jak je naprawić i naprawiam je. Pracy jest wiele i to ciężkiej pracy zdaję sobie sprawę z tego.Juz nie czekam teraz to ja walczę o naszą rodzinę jestem sam a końca drogi nie widać ale czy warto i się opłaca po słowach jake usłyszałem... napewno się opłaca bo warto . Dużo czytam rozmawiam z psychologiem od małżeństw , staram się pojąć świat kobie jak one działają co czują temat rzeka.Co udało mi się osiągnąć do tej pory od tamtej rozmowy i życie jak się unas zmieniło i ja i moja żona z córką juz wyjaśniam. Stala sie zimna przed rozmowa była ciepła czuć było to ciepło teraz jest zimna , zaczęła mi odpowiadać pół zdaniem ,drażnił ja mój dotyk, przytulanie przed rozmową w nocy potrafiliśmy się za ręce trzymac jak spaliśmy, zakładała swoją nogę na mnie teraz tego nie ma. Na moje propozycje jedt na nie. I tu pojawia się pytanie dlaczego tak się zmieniła po tych słowa o 180 stopni "wiem ze tak mi powiedziała juz 3 lat temu ale tylko że mnie nie kocha i były ciche dni i było lepiej cieplej niedzy nami "A jak jest teraz po tych paru tygodniach, czuć ocieplenie rozmowa nie kleji się jak powinna ale rozmawiamy pytam się jaki miała dzień okazuje jej zainteresowanie, zona zaczęła się pytać o mój dzień, w nocy to ja zakładam moja nogę na jej i nie odpycha mnie choć do przytulenia jescze daleko, czasami napije się z mojej szklanki , ostatnio nawet zacząłem w zone orzeszkami rzucić i nawet się śmialiśmy z tego, przed wczoraj jej stopy były tak zimne ze wsunęła je do mnie pod kołdrę .Sama przyszła do mnie na fil jak oglądałem, zaproponowała wczoraj ze dziś bedziemy oglądac jakiś dokumentu, zaczyn znów od niej bić to ciepło co kiedyś. Moje drugie pytanie jest jak mam rozumieć to jej zachowanie ,nie nazwijmy tego ociepleniem jescze tyllko zmiana nastawienia co do mnie , czy to że jej pokazuję jakim jestem człowiekiem który się zmienia na jej oczach daję jej to co wcześniej nie miała sprawiło ze pokazała się malutka rysa na jej nieskazitelnym planie który zaczęła układać 3 lat temu ? Czy tylko to jest mój umysł i jego podpowiedzi. Z pytaniem nr 3 zwracam się do kobiet jak wy to widzicie, mezczyzna który zmienia się na waszych oczach , rozumie gdzie są te błędy naprawia je w nim samym ale tez w życiu rodzinnym,jest otwarty na pomoc krytykę na inne rozwiązania . Czy kobieta po słowach ze chce się rozejść jest wypalona w środku jest w stanie zaczac wątpić w tą decyzję jak zacznie dostrzegać ze ten mąż którego zawsze chciała mieć wychodzi ze swojego mroku i daje jej miłość , uczucia, bezpieczeństwo, zrozumienie, szacunek. Przepraszam że chaotycznie to napisałem ale postaram się bardziej klarowniej pisać. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 06 lis 2023, 0:10 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: zastąpiono dokładny wiek przybliżonym
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Al la »

Witaj Dekar.

Z Twojego postu rozumiem tyle, że żona najpierw chciała, a Ty nie rozumiałeś o co chodzi, a teraz Ty chcesz, a żonie po latach czekania się odechciało.
Czyli klasyka w związkach: niezrozumienie potrzeb współmałżonka, a nawet nie interesowanie się nimi, własny egocentryzm, oddalanie się poprzez nieokazywanie czułości. A może też uwieszenie się emocjonalne na współmałżonku, brak własnych zainteresowań, pasji?

Piszę to z własnego doświadczenia, w moim małżeństwie tak było, powolne odchodzenie od siebie.
Wracając do pracy nad sobą udało mi się jestem innym człowiekiem , wiem gdzie są we mnie błędy i wiem jak je naprawić i naprawiam je
Dobrze, że zacząłeś dostrzegać swoje błędy i próbujesz je naprawiać. Jest to dobra droga.

Mówimy tu na forum, chcesz zmienić swoje życie, zacznij od siebie. A do tego potrzebna Ci wiedza, z której już korzystasz.
Zapraszam Cię również na naszą stroną pomocową http://sychar.org/pomoc/, znajdziesz tam konferencje z naszych rekolekcji wspólnotowych, a tutaj listę polecanych lektur viewtopic.php?f=10&t=383
Na drodze wzrastania warto czerpać z różnych źródeł.

Zarejestrowałeś się na forum katolickim, czy jesteście małżeństwem sakramentalnym?

Pozdrawiam, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.

I jeszcze taka uwaga: z trudem przebrnęłam przez Twój post, bez akapitów i interpunkcji. Kolejny, w tym stylu, będzie odesłany do edycji.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Dekar
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2023, 19:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Dekar »

Witam. Dziękuję za rady.Postaram się lepiej to pisać ale na tel idzie ciężko jakos nie ogarniamytego,niestetyz laptopanie moge pisac bo nie chcemby żonasie dowiedziala, Niestety ale nie jesteśmy małżeństwem sakramentalnym.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Nirwanna »

Dekar, przed wysłaniem każdego postu warto kliknąć w opcję Podgląd, przeczytać swój post raz jeszcze i poprawić wszelkie braki spacji, literówki, itp.
Cierpliwość do siebie samego i do techniki, oraz miłosierne zadbanie, aby czytający mieli choć trochę łatwiej - to też praca nad sobą, warto tak do tego podejść. Zwłaszcza, że jest wtedy szansa, iż dostaniesz więcej informacji zwrotnych od forumowiczów.

Jeśli nie jesteście małżeństwem sakramentalnym, to czy mógłbyś podzielić się powodami? Nie chcieliście związku sakramentalnego, czy któreś z Was nie mogło takiego zawrzeć?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pantop
Posty: 3199
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Pantop »

:roll:
Tytuł wątku jest trochę mylący.
Opisywana para nie jest kowalskimi w znaczeniu rozumianym na forum.
Są raczej Kowalskimi w znaczeniu - Polakami.
,,Typowy, przeciętny, normalny Kowalski, Nowak,, - znacie z języka potocznego.
Stąd refleksja.
:roll:
Dekar
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2023, 19:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Dekar »

Dlaczego nie jesteśmy małżeństwem sakramentalnym hm...powodów dużo było, za mlodzi byliśmy nie myśleliśmy o tym w tamtych czasach, problemu finansowe, wyjazdy za granicę za lepszym jutrem , z czasem to się gdzieś zatraciło przestaliśmy o tym rozmawiac i tak az do dziś.
Z biegam lat tkwiło mi to w głowię ale nie mówiłem o tym głośno, wszystko zostało to zostawiłem w środku.
A dziś jest chyba za późno bo stoimy na krawędzi i skupiam się by nie doszło do tragedi.
Tak tytuł może się wydawać mylący ,ale zauważyłem że "kowalski-a " używają tu wszyscy by być animowym.
Pantop
Posty: 3199
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Pantop »

:P
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Nirwanna »

Dekar pisze: 06 lis 2023, 10:45 Tak tytuł może się wydawać mylący ,ale zauważyłem że "kowalski-a " używają tu wszyscy by być animowym.
No nie. Określenie na tym forum "kowalski, kowalska" to delikatniejsze określenie pejoratywnego "kochanek, kochanka". Taką zmianę narracyjną zrobiliśmy, aby być bliżej postawy szacunku i miłości bliźniego dla dziecka Bożego, które aktualnie krzywdzi i błądzi, ale dalej jest dzieckiem Bożym, które może się nawrócić.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Dekar
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2023, 19:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Dekar »

A to przepraszam nie wiedziałem.
Dekar
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2023, 19:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Dekar »

Al la pisze: 06 lis 2023, 0:13 Z Twojego postu rozumiem tyle, że żona najpierw chciała, a Ty nie rozumiałeś o co chodzi, a teraz Ty chcesz, a żonie po latach czekania się odechciało.
Czyli klasyka w związkach: niezrozumienie potrzeb współmałżonka, a nawet nie interesowanie się nimi, własny egocentryzm, oddalanie się poprzez nieokazywanie czułości. A może też uwieszenie się emocjonalne na współmałżonku, brak własnych zainteresowań, pasji?
Tak jak mówisz .
Jeśli to klasyka w związkach to jak postępować z tą klasyka?.
Czy ktoś może wyjaśnić mi takie zachowanie?.
Wiem że tu nie znajdę złotego środka na kryzys , bo czegoś takiego nie ma .
Staram się tylko zrozumieć zachowanie kobiet które mówią swojej połówce że " juz cie nie kocham ,wiem ze nie będę szczęśliwa z tobą ,nie widzę dla nas przyszłości ".
Nie wiem co o tym myśleć.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2023, 22:08 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Nirwanna »

Dekar, tu za wiele do rozumienia nie ma, jest wiele do akceptacji, że kobiety mają inaczej niż mężczyźni.
Parę ładnych razy na forum była mowa o tym, że mężczyźni są zafiksowani funkcjonalnie, czyli dopóki nie muszą, to nic nie zmieniają, zaś kobiety są wycofane emocjonalnie, co oznacza, że zainwestowane emocje trzymają w danym miejscu/osobie długo, ale jak już wycofują - to w całości i w ich przekonaniu na zawsze.
Tu przykład: viewtopic.php?t=321&start=15#p6332

A z innej bajki, tej technicznej - czy mógłbyś zainwenstować kilka minut w naukę cytowania?: viewtopic.php?f=20&t=229
Twoje posty będą czytelniejsze, i będzie wiadomo, gdzie jest Twoja wypowiedź, a gdzie wypowiedź kogoś innego, do której się odnosisz.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Dekar
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2023, 19:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Dekar »

Czyli mogę to tak rozumieć że skoro moja żona wycofała się emocjonalne to już mogę czekać tylko na to co nie uniknione, i nie ważne co bym robił to nie zmieni to sytuacji.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Nirwanna »

No właśnie w tym problem, bo odpowiedź na to pytanie brzmi "nie wiem".
Faktem jest, że jeśli powroty się zdarzają, to częściej wracają do relacji mężczyźni niż kobiety. Mechanizm psychologiczny wspomniałam wyżej.
Faktem też jest, że w sytuacji "nie ważne co bym robił to nie zmieni to sytuacji" małżeństwo sakramentalne ma po swojej stronie Boga Wszechmogącego, który zrobi wszystko (za wyjątkiem przekroczenia granic wolności człowieka), aby to małżeństwo trwało i wzrastało w Miłości. I takie przykłady Bożej interwencji we wspólnocie mamy, również przykłady powrotów kobiet z "wycofania emocjonalnego".
Wy tej opcji oparcia się na łaskach sakramentu małżeństwa teraz nie macie, ale to nie oznacza, że już wszystko stracone.
Modlitwa i wejście w rozwój duchowy może Ci pomóc rozeznać, czy macie Boga po swojej stronie, czyli - czy On będzie chciał wesprzeć Wasze pojednanie. Może tak być, jeśli nie macie przeszkód do zawarcia sakramentalnego związku, i jeśli w Twojej decyzji odnośnie pojednania będzie zawarcie po pojednaniu związku sakramentalnego.
Może być też tak, że możesz Boga do tego wsparcia przekonać - wytrwałą i cierpliwą miłością.
Tak czy inaczej solidne poznanie siebie i praca nad sobą pod okiem Ducha Świętego jest wartością samą w sobie, choć domyślam się, że teraz tak tego możesz nie widzieć.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Dekar
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2023, 19:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Dekar »

Jesteśmy osobami wierzącymi ale z biegiem lat praktyka się ulotniła, ale wiara w Boga została w naszych sercach my sie tylko w tym wszystkim pogubiliśmy.
Modlę się do Boga o siłę dla mojej żony by przetrwała tę burzę i była znów szczęśliwa.
Przysięgałem ze w szczęściu i nieszczęściu , w zdrowiu i chorobie nie zostawię mojej żony i chcem bardzo wytrwać w postanowieniu.
Chciałbym bardzo abyśmy oboje stanęli przed Bogiem i przysięgli sobie miłość i wierność.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys według "kowalskich"

Post autor: Nirwanna »

Dekar, tak delikatnie zauważę, że przyrzeczenie w związku cywilnym mówi o znajomości praw i obowiązków, i o tym, że każde z Was uczyni wszystko, aby to małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
Przysięga "w szczęściu i nieszczęściu , w zdrowiu i chorobie" należy to tekstu przysięgi sakramentalnej. Co daj Wam Panie Boże w przyszłości, ale teraz ma to walor tylko osobistego, prywatnego postanowienia.
Postanowienie, chęć zawarcia związku sakramentalnego jest chwalebna, jednak to jeszcze nie przysięga, ufam że rozeznanie będzie towarzyszyć Ci stale w tej przestrzeni.

Mam jeszcze refleksję dotyczącą modlitwy. Oprócz modlitwy za cywilną żonę warto też modlić się za siebie, co najmniej tyle samo/tak samo. To właściwa postawa, wynikająca z pierwszego przykazania, czyli miłości Boga, a miłowania bliźniego swego jak siebie samego. Mam przekonanie wynikające z doświadczenia, że drugiego człowieka jestem w stanie pokochać tylko tak jak siebie samą, nie bardziej. Bo z próżnego i Salomon nie naleje.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Zablokowany