Mąż odszedł..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: renta11 »

Lajla pisze: 19 sty 2024, 23:17
Ruta pisze: 19 sty 2024, 22:09 Lajla, czy ty korzystasz z pomocy psychiatry? Mi to bardzo pomogło. Bez leków, które mi pomogly uregulowac sen, doszłabym do jezcze cięższego stanu.

Jesli nie masz takiej pomocy, to uznaj to za priorytet.
Nie..i od każdego to słyszę, ale dziewczyny..ja jestem tu sama, z dwójką dzieci. Każdy dzień wypełniony po brzegi. Na tyle, że muszę kombinować kiedy umyć włosy, a kiedy zdołam zdążyć zrobić zakupy..poważnie. Teraz córka chora to ja na zwolnieniu. Nie powinna wychodzić z domu, ale musiałam dziś zrobić zakupy i załatwić kilka spraw, które czekały od tygodni, bo miałam wreszcie czas, ale za to chore dziecko po sklepach ciągam..😫 nie do pomyślenia..ale nie mam wyboru. Nie mam komu powierzyć opieki nad dziećmi, bo tatuś preferuje weekendy najlepiej 1 dzień w tygodniu. Albo wcale. Bo on pracuje, ja za to leżę i pachnę..chciałabym. Padam razem z dziećmi najczęściej, a obowiązki się piętrzą. Do pracy chodzę nieprzygotowana, wciąż niczyms zapominam, dom ogarnęłam dopiero niedawno, bo wcześniej tylko niezbędne minimum. Wszystko zawalam, jestem niewyspana, przemęczona. Ale postanowiłam nie prosić o nic męża. Gdyby chciał pomoc zapytałby czy czegoś nie potrzebujemy. Wiem, ze psychiatra, psycholog wskazany. Powinnam tez odwiedzić innych lekarzy, dzieci zabrać do dentysty, tysiace spraw..ale nie mam czasu, głowy..

Lajla

Wydaje mi się, ze tutaj popełniasz podstawowy błąd.
Te dzieci mają nie tylko matkę, ale także ojca.

Może wyznacz jeden dzień w tygodniu (stały i stałe godziny), w którym mąż przyjeżdża do Ciebie i opiekuje się dziećmi, a Ty w tym czasie ogarniasz zakupy. Lub wręczasz listę mężowi, a on robi Wam zakupy. Wtedy też zobaczy kwotę za te zakupy. Nie dyskutuj z nim, czy on tego chce, czy ma czas. Oznajmij, że takie są potrzeby dzieci, jeść przecież muszą. I ustal z nim tylko termin.
Jeżeli dziecko jest chore, czy zachodzi potrzeba np. wizyty u dentysty. To od razu komunikujesz się z mężem i dzielicie się obowiązkami np. Ty bierzesz opiekę (a może on weźmie opiekę i zajmie się dziećmi), ale on w zamian ogarnia zakupy, czy idzie z drugim dzieckiem do dentysty.
Jeśli Ty sama kastrujesz go jako ojca i opiekuna, to dlaczego liczysz na to, że on sam coś zaproponuje? Widziałaś jednorożca? Bo ja nie. :D A Tobie medalu za samobiczowanie się nikt nie da.
Spróbuj przeprowadzić z mężem rozmowę o rodzicielstwie. Nawet jeśli on wypisuje się z małżeństwa, to nie może się wypisać z ojcostwa. Im więcej będziesz go angażować w jego ojcostwo, tym lepiej dla niego i dzieci. Bo mężowi jest teraz dobrze: całkowity brak obowiązków. Powrót do młodości: jest czas, jest kasa, jest wolność. Hulaj dusza, piekła nie ma. Może czas to urealnić i uzmysłowić mu, że dzieci nie znikną. A Ty sama nie dasz rady. I w sumie nie musisz. Bo rodziców jest dwoje: mama i tata. A jeśli nie chce tego robić, to niech zatrudni dodatkową opiekunkę. Nic tak dobrze nie urealnia, jak uderzenie po kieszeni.
A Ty zyskasz czas dla siebie.
I tak samo należy regulować kontakty i obowiązki drugiego rodzica w sądzie. Bo dlaczego nie?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Ruta »

Jeśli chodzi o angażowanie męża w opiekę bywa różnie.

Gdy mój mąż wyprowadził się z domu, przepadał na długie tygodnie. Gdy dzieci tęskniły, ja się upokarzałam i za mężem dzwoniłam. Bez efektu. Tylko raniłam się bardziej i potem zamiast wspierać dzieci, zraniona płakałam z nimi.
Próbowałam też włączać męża w opiekę nad dziećmi. Tak mi mówiono, że powinnam. Po jakimś czasie pod naciskiem, szantażami to się udało. Połowicznie. Mąż poszeszył listę znajomych mogących odbierać dziecko ze szkoły. Ale nie były to właściwe osoby do opieki nad dzieckiem. Podjął się też wożenia syna na zajęcia, w efekcie woził go albo i nie, trzeźwy albo i nie. Sama przyzwyczaiłam męża wtedy, że może zajmować się synem nietrzeźwy. Oraz zabierac go, gdzie chce. No to go zabierał. Na libacje alkoholowe.

Do głowy mi nie przyszło, że mąż będzie się w taki sposób młodszym synem "zajmował". Oraz, że będzie dzieci ranił, że będzie nimi szarpał, że będzie agresja. A była. Nic z tym nie robiłam, bo "tata nie zrobi dzieciom krzywdy". Dopiero gdy to narosło, byłam przerażona i potrzebowałam dużo czasu by to wszystko poodkręcać. Sama się do powstania takiej sytuacji przyczyniłam.

U nas zachowanie męża mialo podwójne podłoże. Po pierwsze był zakochany. Wczoraj usłyszałam fajne podsumowanie, że na to powinni wystawiać L4. Koktail substancji jakie zalewają wtedy mózg sprawia, że człowiek jest jak na ciężkich dragach.

Po drugie mąż był w czynnym nałogu. Po wyprowadzce z domu uznał, że wreszcie może pić tyle, ile chce i przyjmować tyle narkotyków ile chce. Choroba postąpiła błyskawicznie. Mój mąż zaczął z ciągu wpadać w ciąg. Konflikty ze mną były mu na rękę, także te o dostęp do dzieci, bo tym maskował swoje coraz bardziej zdezorganizowane zachowanie.

Doprecyzowując, choroba męża postąpiła wcześniej. Po zerwanym leczeniu i po mojej decyzji, że więcej nietrzeźwości męża znosić nie chcę. Zaczęłam stawiać granice, sprzeciwiać się. Do tego bardzo nieumiejętnie, z nastawieniem, że wplynę na męża, by się leczył. Kochanka była u nas tylko kwestią czasu. Współuzależniona kochanka, która wejdzie w moją rolę. Kompensowania deficytów męża - czyli u nas kwestii związanych z zarabianiem, zapewnianiem dachu nad głową, organizacją życia.

Lajla nie wiem, jakie nałogi ma twój mąż. Ale wiem, że jako współuzależniona żona nie brałam ich pod uwagę przy decydowaniu. A powinnam była. Dopiero na terapii poznałam chorobę męża i swoje trudności. I dopiero wtedy mogłam zacząć podejmować racjonalniejsze decyzje. Na przykład taką by zacząc chronić siebie i dzieci.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Mąż dziś jest u dzieci znów..młodsza 4 latka mówi: „Tesknimy za Tobą, nie odchodź od nas dobrze? Zostań z nami Ok?” 😭 Na co tatuś odpowiada „Nie mogę”. Ze mną w ogóle nie rozmawia. Traktuje jak powietrze. On już wszystko powiedział. Postanowił.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Bławatek »

Lajla mój mąż też zachowywał się tak jak twój teraz. I nie tylko mój - gdybyś poczytała więcej historii na forum to byś się zdziwiła jak bardzo odchodzący działają w podobny sposób - tak jakby przeczytali jakiś poradnik, doznali hipnozy i zaprogramowania.

Tak działa twój mąż. Niewiele jesteś z tym teraz zrobić. Ale dużo możesz zrobić z sobą i swoim działaniem

Ja od psychiatry dostałam tabletki po których spałam i byłam wypoczęta - nie działały usypiająco tylko pozwalały zasnąć i spać nieprzerwanie 6 godzin a to dużo. Może się boisz że po tabletkach będziesz zmęczona, senna, że za długo będziesz spać. Można dobrać takie, które będą dobrze na ciebie działać.

Ważne jest to co wcześniej napisały Ci renta11 i Ruta więc nie będę się powtarzać.

Jeśli jesteś w miejscu zamieszkania bez rodziny a mąż ucieka od obowiązków opiekuńczych (mój uciekał i żadne sposoby na niego nie działały) to może poproś sąsiadów o pomoc, rodziców koleżanek/kolegów dzieci swoich. Ja często goszczę u siebie kolegów syna, a później syn spędza jakieś popołudnie u nich i ja mam "wolne " od opieki więc mogę wtedy zrobić spokojne zakupy, porządki, prasowanie. Syn jest w takim wieku że nawet czasami ktoś u nas nocuje lub syn u kolegi. Czasami warto poprosić o pomoc w opiece i podobnie się zrewanżować. Takich osób bez bliskiej rodziny jest więcej więc może i w twoim otoczeniu tacy są.

Lajla teraz kręcisz się w swoim bólu i tragedii, ale nie warto spadać jeszcze bardziej. Wypłacz się, wyzlosc się a na koniec otrząśnie i zmień swoje położenie - zaufaj Bogu i zacznij widzieć w otoczeniu dobro i radości.

Jeszcze raz polecam Ci piosenkę "Nikt cię nie kocha tak jak Ja".
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Ruta »

Lajla, wiem, że to trudne, gdy mąż przychodzi do domu i traktuje cię jak obcą osobę. I twierdzi, że przychodzi tylko do dzieci.

Przychodził sobie jakby nigdy nic, najczęściej z takim demonstracyjnym szczęściem, w nowych ciuszkach i bucikach. Nowym samochodzikiem od kochanki. Nasz samochód sprzedał. Potem wychodził. Ja zostawałam rozbita, z rozbitymi dziećmi. Jeden płakał, drugi się zacinał. Ja odchodziłam odnzmysłów i czekałam, aż zostanę sama i będę płakać.

Taki stan męża - nie widzę cię - nazwałam potem "mąż po instrukcjach". Adwokat mojego męża - to wiem od męża - poinstruowała go, że nie może ze mną rozmawiać, jeść posiłków i nic innego, bo nie dostanie rozwodu.

Ja zawsze proponowałam mężowi posiłek, herbatę, ciasto. Mąż z tych propozycji korzystał, czasem nawet sam jakiś posiłek zrobił. Aż któregoś dnia na propozycję obiadu zareagował takim szokiem, jakbym mu zaproponowała wybicie najbliższej rodziny łopatą. I potem był już taki obcy i pokręcony do sprawy. Za to zaczął płacić w końcu alimenty małe, ale jednak i zaczął regularnie wizytować dzieci. Nie na długo. Jak pozew został zlożony (celowany w to, żeby dotarł przed Bozym Narodzeniem) to wpadł w taki ciąg, że na jakiś czas przepadł i mimo instrukcji mecenas nic nie wpłacił.

Potem było różnie przez pięć lat, głównie w zależności od tego, czy miał adwokata, czy nie miał (oraz od fazy cyklu nałogowego).
***

Z mojej praktyki. Zostaw męża. Praktykuj odwieszanie się. Mi pomagała w tym lista Zerty. I żalenie się na forum. Im lepiej się odwieszałam, tym mniej cierpiałam. Potem gdy mąż był w miarę przytomny, to wychodziłam sobie na Mszę Świętą, albo na Adorację. Dostawałam Bożą pomoc, by mi nie pękło serce z bólu. Bo bolało.

Z moich zaniedbań. Przyjrzyj się ile alimentów dostajesz. I jeśli to za mało, to:
1. Sporządź kosztorys utrzymania dzieci w skali miesiąca (jedzenie, koszty mieszkania i rachunków, transport, zakupy do domu, chemia, kosmetyki, utrzymanie zwierząt domowych, zabawki, edukacja, rozrywka, leczenie, dentyści, specjaliści, leki, i wszystko na co wydajesz), zakupów sezonowych (tu głównie ubrania i buty) i wydatków ponoszonych raz w roku (na przykład ferie, wakacje, urodziny, wyprawka na początek roku, święta i prezenty).
2. Wylicz średnią miesięczną z tych kosztów.
3. Jeśli ty zajmujesz się więcej dziecmi i zarabiasz mniej, możesz wnosić o to, by mąż pokrywał 60-70 procent kosztów utrzymania.
4. Wylicz ile przypada na męża. Ile przekazuje
5. Napisz maila, w którym podasz tylko koszt utrzymania każdego z dzieci (bez szczegółów i wyliczeń - to zachowaj do sądu). Napisz, że przekazuje za mało i proponujesz, aby dobrowolnie zaczął płacić więcej, albo mediację w sprawie zwiększenia alimantacji.

Nie musisz czekac na pozew. Możesz składac wniosek o zabezpieczenie. Co mam napisać? Byłam głupia, że tego nie robiłam. I bałam się jak mąz zareaguje.

Nie wiedziałam też, ze powinnam była chociaż protestować (mailem, żeby miec dowód) przeciwko za niskim wpłatom. Potem Pani mecenas męża miała argument, że tyle przez kilka miesięcy mąż wpłacał, a ja nic nie protestowałam, czyli wystarczało.

Drugie zaniedbanie: nie notowałam wizyt męża. Potem w sądzie "okazało się", że jest cudownym ojcem, który nic, tylko spędza czas z dziećmi. Jakbym miała zeszyt, to bym była w stanie odnieść się konkretniej.

Inna sprawa, że jak się skupia na działaniu, to trochę stresu puszcza :)

Mistrzynie forum, długo dla mnie niedościgłe ogarniały się na tyle, że przyjmowały mężów z uśmiechem, w miłym choć nie przesadnie wypucowanym domu. Ładne, schludne i kobiece. I wychodziły.

Podobno pomaga też w takich razach fryzjer, kosmetyczka, nowa ładna bielizna i ubrania, ale tego mimo zachęt nigdy nie spróbowałam.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Ruta pisze: 20 sty 2024, 18:31 Lajla, wiem, że to trudne, gdy mąż przychodzi do domu i traktuje cię jak obcą osobę. I twierdzi, że przychodzi tylko do dzieci.

Przychodził sobie jakby nigdy nic, najczęściej z takim demonstracyjnym szczęściem, w nowych ciuszkach i bucikach. Nowym samochodzikiem od kochanki. Nasz samochód sprzedał. Potem wychodził. Ja zostawałam rozbita, z rozbitymi dziećmi. Jeden płakał, drugi się zacinał. Ja odchodziłam odnzmysłów i czekałam, aż zostanę sama i będę płakać.

Taki stan męża - nie widzę cię - nazwałam potem "mąż po instrukcjach". Adwokat mojego męża - to wiem od męża - poinstruowała go, że nie może ze mną rozmawiać, jeść posiłków i nic innego, bo nie dostanie rozwodu.

Ja zawsze proponowałam mężowi posiłek, herbatę, ciasto. Mąż z tych propozycji korzystał, czasem nawet sam jakiś posiłek zrobił. Aż któregoś dnia na propozycję obiadu zareagował takim szokiem, jakbym mu zaproponowała wybicie najbliższej rodziny łopatą. I potem był już taki obcy i pokręcony do sprawy. Za to zaczął płacić w końcu alimenty małe, ale jednak i zaczął regularnie wizytować dzieci. Nie na długo. Jak pozew został zlożony (celowany w to, żeby dotarł przed Bozym Narodzeniem) to wpadł w taki ciąg, że na jakiś czas przepadł i mimo instrukcji mecenas nic nie wpłacił.

Potem było różnie przez pięć lat, głównie w zależności od tego, czy miał adwokata, czy nie miał (oraz od fazy cyklu nałogowego).
***

Z mojej praktyki. Zostaw męża. Praktykuj odwieszanie się. Mi pomagała w tym lista Zerty. I żalenie się na forum. Im lepiej się odwieszałam, tym mniej cierpiałam. Potem gdy mąż był w miarę przytomny, to wychodziłam sobie na Mszę Świętą, albo na Adorację. Dostawałam Bożą pomoc, by mi nie pękło serce z bólu. Bo bolało.

Z moich zaniedbań. Przyjrzyj się ile alimentów dostajesz. I jeśli to za mało, to:
1. Sporządź kosztorys utrzymania dzieci w skali miesiąca (jedzenie, koszty mieszkania i rachunków, transport, zakupy do domu, chemia, kosmetyki, utrzymanie zwierząt domowych, zabawki, edukacja, rozrywka, leczenie, dentyści, specjaliści, leki, i wszystko na co wydajesz), zakupów sezonowych (tu głównie ubrania i buty) i wydatków ponoszonych raz w roku (na przykład ferie, wakacje, urodziny, wyprawka na początek roku, święta i prezenty).
2. Wylicz średnią miesięczną z tych kosztów.
3. Jeśli ty zajmujesz się więcej dziecmi i zarabiasz mniej, możesz wnosić o to, by mąż pokrywał 60-70 procent kosztów utrzymania.
4. Wylicz ile przypada na męża. Ile przekazuje
5. Napisz maila, w którym podasz tylko koszt utrzymania każdego z dzieci (bez szczegółów i wyliczeń - to zachowaj do sądu). Napisz, że przekazuje za mało i proponujesz, aby dobrowolnie zaczął płacić więcej, albo mediację w sprawie zwiększenia alimantacji.

Nie musisz czekac na pozew. Możesz składac wniosek o zabezpieczenie. Co mam napisać? Byłam głupia, że tego nie robiłam. I bałam się jak mąz zareaguje.

Nie wiedziałam też, ze powinnam była chociaż protestować (mailem, żeby miec dowód) przeciwko za niskim wpłatom. Potem Pani mecenas męża miała argument, że tyle przez kilka miesięcy mąż wpłacał, a ja nic nie protestowałam, czyli wystarczało.

Drugie zaniedbanie: nie notowałam wizyt męża. Potem w sądzie "okazało się", że jest cudownym ojcem, który nic, tylko spędza czas z dziećmi. Jakbym miała zeszyt, to bym była w stanie odnieść się konkretniej.

Inna sprawa, że jak się skupia na działaniu, to trochę stresu puszcza :)

Mistrzynie forum, długo dla mnie niedościgłe ogarniały się na tyle, że przyjmowały mężów z uśmiechem, w miłym choć nie przesadnie wypucowanym domu. Ładne, schludne i kobiece. I wychodziły.

Podobno pomaga też w takich razach fryzjer, kosmetyczka, nowa ładna bielizna i ubrania, ale tego mimo zachęt nigdy nie spróbowałam.
Droga Ruto,

Żalę się tutaj w gorszych momentach..ale wychodzi na to, że nie jest ze mną aż tak źle. Owszem dziś niepotrzebnie ruszyłam znów męża i znów głupot się nasłuchałam, ale nie przytoczę, bo mógłby rozpoznać ze o nim, choć nie sadze by na tym forum oko czy ręka jego kiedykolwiek była 😉

W każdym razie..obiad dziś z nami zjadł, spędził cały dzień na zabawie z dziećmi, wczoraj przyniósł piekny upragniony prezent dziecku, oczywiście 3 razy droższy od tego co mama dała na Mikołaja, ale wiadomo tani i wszystkim znany chwyt. Dzieci szczęśliwe. Ogólnie zrobił czy też „naprawił”
wszystko to co zarzucilam mu w ostatnich wiadomościach do niego. Ładnie zagrał rolę kochającego taty.

Ale do sedna..

Mąż płaci wysokie alimenty. Choć jak pisałam dobrze zarabia więc zawsze mogą być wyższe, stać go. Ale to co wysyła starcza, zwłaszcza, że przystopowałam z wydatkami. Od września też oszczędzałam własną wypłatę, aby mieć środki na koncie w razie „w”. Tu mam na myśli adwokata.

Zbieram faktury i paragony. Nie zapisuję kiedy mąż był i na ile. Ale to wszystko mam w wiadomościach. Z tego mam screeny. A nawet wydruki. W tym rozmowy z mężem na komunikatorze, w których straszy mnie, że alimenty dostanę jak wyniosę się z domu i faktycznie nie płacił przez 2 miesiące 😉 Rozmowy, w których przyznaje ze moja śmieszna wypłata i 500+ powinny mi wystarczyć, a jak nie to mam zmienić prace. Mam nawet wiadomości gdzie chwali się jakie ma wydatki na dziś. A nie są to kwoty jakie ma na umowie w pracy, więc latwo udowodnie mu, że ta najniższa krajowa na umowie to bujda na resorach. Część z tych rzeczy poprzesyłałam w celu zabezpieczenia koleżankom aby zapisały. Rachunki, faktury, umowy z zajęć dodatkowych dzieci, wakacji wszystko to co świadczyć może o naszym poziome życia dotychczas, wyniosłam, część do jednej, część do drugiej sąsiadki 😉 Wiedziałam, że na okres świąteczny nie będzie nas w domu, a maz na pewno, bo ma klucze. I był 😉
Mało tego..maz chyba słabego ma adwokata, albo nie ma wcale. Bo nawet jeśli kupuje dzieciom coś poza alimentami to rachunki przynoszą z tego dzieci mi.
Nawet dziś poprosiłam aby kupił nam pieczywo to w siatce zostawił rachunek na spożywcze, które zrobił sobie 🙈 Spokojnie mogłabym iść po fakturę na siebie za nie i o tą kwotę podwyższyć moje wydatki na styczen 🙈
Także logiki w jego działaniu nie ma żadnej.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Ruta pisze: 20 sty 2024, 18:31

Podobno pomaga też w takich razach fryzjer, kosmetyczka, nowa ładna bielizna i ubrania, ale tego mimo zachęt nigdy nie spróbowałam.
Nie pomaga..poprawia humor tylko na chwilę..mimo całego zalu i rozpaczy nie zrezygnowałam z dbania o siebie. Scielam moje długie włosy i się okazało na plus 🙈 Kosmetyczka też jest grana nawet częściej niż dotychczas, bieliznę tez zakupiłam, sukienka jakaś nowa wpadła. Wszystko to (no może oprócz bielizny 🤪) zdążyłam już zaprezentować mężowi, w jak najmniej nachalny sposób, by nie wyjść na desperatkę, kobiety wiedzą jak to robić 😉 Z resztą dla niego żadna nowość, bo zawsze starałam się wyglądać jak najlepiej. Umalowana, wystrojona, zawsze lubiłam to i robiłam to dla siebie..
Może jedynie te włosy..scielam je dla zmiany i wygody. Wiem, że zmiana jest na plus, myślałam, że się skrzywi może lub szyderczo uśmiechnie pod nosem, bo lubił moje długie włosy. Ale wiem, że mu się spodobały a skąd? Tu uwaga jak mój mąż „mówi” komplementy…głowa w podłogę, by nie pokazać błysku w oku 🤣 Zawsze tak robił, gdy mu się podobałam, bo przecież przez gardło miłe słowo do mnie nie przeszłoby mu. I tu mówię o czasach wspólnego życia, wiec dziś tym bardziej.

Ale nie pomaga..smutne oczy widzi każdy..twarz też jakaś taka zmęczona..brak snu i stres robią swoje. Nie pomoże święty Boże..
agni_sagram
Posty: 41
Rejestracja: 10 sty 2024, 11:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: agni_sagram »


Nie pomaga..poprawia humor tylko na chwilę..mimo całego zalu i rozpaczy nie zrezygnowałam z dbania o siebie. Scielam moje długie włosy i się okazało na plus 🙈 Kosmetyczka też jest grana nawet częściej niż dotychczas, bieliznę tez zakupiłam, sukienka jakaś nowa wpadła. Wszystko to (no może oprócz bielizny 🤪) zdążyłam już zaprezentować mężowi, w jak najmniej nachalny sposób, by nie wyjść na desperatkę, kobiety wiedzą jak to robić 😉 Z resztą dla niego żadna nowość, bo zawsze starałam się wyglądać jak najlepiej. Umalowana, wystrojona, zawsze lubiłam to i robiłam to dla siebie..
Może jedynie te włosy..scielam je dla zmiany i wygody. Wiem, że zmiana jest na plus, myślałam, że się skrzywi może lub szyderczo uśmiechnie pod nosem, bo lubił moje długie włosy. Ale wiem, że mu się spodobały a skąd? Tu uwaga jak mój mąż „mówi” komplementy…głowa w podłogę, by nie pokazać błysku w oku 🤣 Zawsze tak robił, gdy mu się podobałam, bo przecież przez gardło miłe słowo do mnie nie przeszłoby mu. I tu mówię o czasach wspólnego życia, wiec dziś tym bardziej.

Ale nie pomaga..smutne oczy widzi każdy..twarz też jakaś taka zmęczona..brak snu i stres robią swoje. Nie pomoże święty Boże..
Zastanawia mnie po przeczytaniu tego, co wszyscy z tym fryzjerem i robieniem rzeczy "pielęgnacyjnych".. Mnie najbardziej mama namawiała (wkurzając niesamowicie), po 2, max 3 tygodniach po tym jak mąż mi obwieścił odejście i istnienie kochanki, na zrobienie rzęs (bo zdjęłam), a pójście do fryzjera (bo odrost) a dla mnie to był czas największego bólu, kryzysu i w d*** miałam to, jak aktualnie wyglądam (of kors to nie tak, że chodziłam w brudnych ciuchach i jak łapserdak przysłowiowy)... Więc myślę, że na takie rzeczy musi być czas i miejsce. Rzęsy zdjęłam tydzień po obwieszczeniu męża (akurat wypadała mi wizyta), po powrocie spytał czemu to zrobiłam. "A komu teraz mam się podobać, jeśli nie mężowi?" - tak, zaraz powiecie że sobie, bo na mężu świat się nie kończy. I będziecie mieć rację, tylko do tego trzeba dojrzeć. Jeden potrzebuje miesiaca, inny pół roku...
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

agni_sagram pisze: 21 sty 2024, 17:46

Nie pomaga..poprawia humor tylko na chwilę..mimo całego zalu i rozpaczy nie zrezygnowałam z dbania o siebie. Scielam moje długie włosy i się okazało na plus 🙈 Kosmetyczka też jest grana nawet częściej niż dotychczas, bieliznę tez zakupiłam, sukienka jakaś nowa wpadła. Wszystko to (no może oprócz bielizny 🤪) zdążyłam już zaprezentować mężowi, w jak najmniej nachalny sposób, by nie wyjść na desperatkę, kobiety wiedzą jak to robić 😉 Z resztą dla niego żadna nowość, bo zawsze starałam się wyglądać jak najlepiej. Umalowana, wystrojona, zawsze lubiłam to i robiłam to dla siebie..
Może jedynie te włosy..scielam je dla zmiany i wygody. Wiem, że zmiana jest na plus, myślałam, że się skrzywi może lub szyderczo uśmiechnie pod nosem, bo lubił moje długie włosy. Ale wiem, że mu się spodobały a skąd? Tu uwaga jak mój mąż „mówi” komplementy…głowa w podłogę, by nie pokazać błysku w oku 🤣 Zawsze tak robił, gdy mu się podobałam, bo przecież przez gardło miłe słowo do mnie nie przeszłoby mu. I tu mówię o czasach wspólnego życia, wiec dziś tym bardziej.

Ale nie pomaga..smutne oczy widzi każdy..twarz też jakaś taka zmęczona..brak snu i stres robią swoje. Nie pomoże święty Boże..
Zastanawia mnie po przeczytaniu tego, co wszyscy z tym fryzjerem i robieniem rzeczy "pielęgnacyjnych".. Mnie najbardziej mama namawiała (wkurzając niesamowicie), po 2, max 3 tygodniach po tym jak mąż mi obwieścił odejście i istnienie kochanki, na zrobienie rzęs (bo zdjęłam), a pójście do fryzjera (bo odrost) a dla mnie to był czas największego bólu, kryzysu i w d*** miałam to, jak aktualnie wyglądam (of kors to nie tak, że chodziłam w brudnych ciuchach i jak łapserdak przysłowiowy)... Więc myślę, że na takie rzeczy musi być czas i miejsce. Rzęsy zdjęłam tydzień po obwieszczeniu męża (akurat wypadała mi wizyta), po powrocie spytał czemu to zrobiłam. "A komu teraz mam się podobać, jeśli nie mężowi?" - tak, zaraz powiecie że sobie, bo na mężu świat się nie kończy. I będziecie mieć rację, tylko do tego trzeba dojrzeć. Jeden potrzebuje miesiaca, inny pół roku...
Ja nigdy nie robiłam takich rzeczy dla męża. Dbałam o siebie przed mężem, z mezem i po mężu (jak to brzmi 🤣). Chodzi o to by zrobić coś dla siebie, poprawić sobie humor, poczuć się lepiej. Ale prawda jest taka, że to wszystko nawet gdyby jest na chwilę i nie pomoże nic jak w sercu żal..
agni_sagram
Posty: 41
Rejestracja: 10 sty 2024, 11:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: agni_sagram »


Ja nigdy nie robiłam takich rzeczy dla męża. Dbałam o siebie przed mężem, z mezem i po mężu (jak to brzmi 🤣). Chodzi o to by zrobić coś dla siebie, poprawić sobie humor, poczuć się lepiej. Ale prawda jest taka, że to wszystko nawet gdyby jest na chwilę i nie pomoże nic jak w sercu żal..
Ja co do zasady też nie robiłam tego nigdy stricte dla męża, ale na jego opinii i zachwytach mi zależało (to chyba normalne). Chociaż i tak wygląd zawsze był dla mnie sprawą drugorzędną - mąż mi to nawet wypominał, że nie umiem przyjmować komplementów dotyczących wyglądu bo on dla mnie ma mniejsze znaczenie. Czasem mu mówiłam, że wolałabym żeby docenił moją inteligencję aniżeli wygląd.
W moim przypadku zrobienie sobie rzęs czy włosów w momencie największej traumy tej sytuacji to była abstrakcja i rzecz najmniej mi potrzebna. Dziś, dzięki łasce Bożej, zebralam się nieco bardziej do kupy, mój tok myślenia się nieco zmienił... i jestem gotowa coś w tym kierunku zrobić. Ale każdy musi znaleźć właściwy moment.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Bławatek »

Lajla pisze: 21 sty 2024, 21:27
agni_sagram pisze: 21 sty 2024, 17:46

Nie pomaga..poprawia humor tylko na chwilę..mimo całego zalu i rozpaczy nie zrezygnowałam z dbania o siebie. Scielam moje długie włosy i się okazało na plus 🙈 Kosmetyczka też jest grana nawet częściej niż dotychczas, bieliznę tez zakupiłam, sukienka jakaś nowa wpadła. Wszystko to (no może oprócz bielizny 🤪) zdążyłam już zaprezentować mężowi, w jak najmniej nachalny sposób, by nie wyjść na desperatkę, kobiety wiedzą jak to robić 😉 Z resztą dla niego żadna nowość, bo zawsze starałam się wyglądać jak najlepiej. Umalowana, wystrojona, zawsze lubiłam to i robiłam to dla siebie..
Może jedynie te włosy..scielam je dla zmiany i wygody. Wiem, że zmiana jest na plus, myślałam, że się skrzywi może lub szyderczo uśmiechnie pod nosem, bo lubił moje długie włosy. Ale wiem, że mu się spodobały a skąd? Tu uwaga jak mój mąż „mówi” komplementy…głowa w podłogę, by nie pokazać błysku w oku 🤣 Zawsze tak robił, gdy mu się podobałam, bo przecież przez gardło miłe słowo do mnie nie przeszłoby mu. I tu mówię o czasach wspólnego życia, wiec dziś tym bardziej.

Ale nie pomaga..smutne oczy widzi każdy..twarz też jakaś taka zmęczona..brak snu i stres robią swoje. Nie pomoże święty Boże..
Zastanawia mnie po przeczytaniu tego, co wszyscy z tym fryzjerem i robieniem rzeczy "pielęgnacyjnych".. Mnie najbardziej mama namawiała (wkurzając niesamowicie), po 2, max 3 tygodniach po tym jak mąż mi obwieścił odejście i istnienie kochanki, na zrobienie rzęs (bo zdjęłam), a pójście do fryzjera (bo odrost) a dla mnie to był czas największego bólu, kryzysu i w d*** miałam to, jak aktualnie wyglądam (of kors to nie tak, że chodziłam w brudnych ciuchach i jak łapserdak przysłowiowy)... Więc myślę, że na takie rzeczy musi być czas i miejsce. Rzęsy zdjęłam tydzień po obwieszczeniu męża (akurat wypadała mi wizyta), po powrocie spytał czemu to zrobiłam. "A komu teraz mam się podobać, jeśli nie mężowi?" - tak, zaraz powiecie że sobie, bo na mężu świat się nie kończy. I będziecie mieć rację, tylko do tego trzeba dojrzeć. Jeden potrzebuje miesiaca, inny pół roku...
Ja nigdy nie robiłam takich rzeczy dla męża. Dbałam o siebie przed mężem, z mezem i po mężu (jak to brzmi 🤣). Chodzi o to by zrobić coś dla siebie, poprawić sobie humor, poczuć się lepiej. Ale prawda jest taka, że to wszystko nawet gdyby jest na chwilę i nie pomoże nic jak w sercu żal..
Tak, chodzi przede wszystkim by pomyśleć o sobie a nie tylko o mężu. By się nie nakręcać i swojego szczęścia tylko z nim upatrywać. Bo często jest tak, że dużo robimy dla drugiej strony o sobie zapominając. Ja dodatkowo -ogarniająca wszystko, bo mężowi nawet śmieci wynosić się nie chciało, nie miałam czasu by np. pomalować paznokcie. I choć mąż mi zawsze mówił, że cieszy się że jestem taka naturalna, to po pewnym czasie jednak bardziej umalowane koleżanki przykuły jego uwagę. Gdy powoli wychodziłam z dna rozpaczy to kupienie sobie sukienki i butów na obcasie pomogło mi uwierzyć, że może mimo wszystko być u mnie pięknie i radośnie. Mój mąż też zareagował gdy kiedyś jak przyszedł do syna to ubrałam tą sukienkę i wyszłam z domu - zdziwiony bo ładnie wyglądałam i dodatkowo, bo aż tyle po nim nie płaczę. Choć to też działało na moją niekorzyść bo utwierdzał się w swoim postanowieniu szukania nowego szczęścia a widząc mnie "szczęśliwą" myślał, że i ja za nowym szczęściem ganiam. Tak samo jak minęła pandemia i moi dobrzy sąsiedzi zabierali naszego syna na rower, do parku itp. to mój mąż odetchnął z ulgą bo jak syn miło spędza czas z kolegą i jego rodzicami to on już nie musi przyjeżdżać i z dzieckiem spędzać czas - taka głupia pokrętna logika i wypaczone myślenie. Za to mi zadbanie o siebie, swoje potrzeby, swój wolny czas były potrzebne by nie umrzeć z żalu za małżeństwem.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Drodzy,

Mąż złożył już pozew..a ja zastanawiam się co z tym robić. Po ludzku nasze małżeństwo już umarło. Od pół roku nie było żadnej normalnej rozmowy. Mąż nie chce. Twierdzi, że wszystko już powiedział. Po kłótni, w dużych emocjach wyrzuciłam go z domu. Wyszedł i od tamtej pory obwieścił, że nie wróci, nie kocha od dawna itp Po 3 miesiącach wynajął mieszkanie, teraz złożył pozew. Wszystko ustalił sobie sam (alimenty, podział domu czyli ze jego, widzenia z dziećmi, rozwód). Podjął decyzję za nas dwoje i nie chce nawet rozmawiać, ucieka, odpowiada zdawkowo i jedynie mnie obwinia za całą sytuację. Nie patrzy w ogóle na dzieci, które przezywają bardzo. Nie rozmawia nawet z własną rodziną o tej sytuacji. Pochwalił się jedynie, ze był u prawnika.

Dla mnie to wszystko wciąż szok i brak logiki.

Ale pytanie…
Czy ja mam szansę walczyć o to małżeństwo w sądzie? Nie chcę żadnego rozwodu. Byliśmy na terapii, ale tylko na 1 spotkaniu, na drugim już się mąż nie pojawił. Skoro mąż nie mieszka z nami, więzi ustały jest szansa, że sąd odrzuci jego pozew? Czy to już raczej naiwność z mojej strony..?

Uważam, że jego decyzja jest zbyt pochopna, nie jestem gotowa na to wszystko. Chciałabym zawalczyć o naszą rodzinę…
agni_sagram
Posty: 41
Rejestracja: 10 sty 2024, 11:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: agni_sagram »

Lajla pisze: 24 sty 2024, 12:07 Drodzy,

Mąż złożył już pozew..a ja zastanawiam się co z tym robić. Po ludzku nasze małżeństwo już umarło. Od pół roku nie było żadnej normalnej rozmowy. Mąż nie chce. Twierdzi, że wszystko już powiedział. Po kłótni, w dużych emocjach wyrzuciłam go z domu. Wyszedł i od tamtej pory obwieścił, że nie wróci, nie kocha od dawna itp Po 3 miesiącach wynajął mieszkanie, teraz złożył pozew. Wszystko ustalił sobie sam (alimenty, podział domu czyli ze jego, widzenia z dziećmi, rozwód). Podjął decyzję za nas dwoje i nie chce nawet rozmawiać, ucieka, odpowiada zdawkowo i jedynie mnie obwinia za całą sytuację. Nie patrzy w ogóle na dzieci, które przezywają bardzo. Nie rozmawia nawet z własną rodziną o tej sytuacji. Pochwalił się jedynie, ze był u prawnika.

Dla mnie to wszystko wciąż szok i brak logiki.

Ale pytanie…
Czy ja mam szansę walczyć o to małżeństwo w sądzie? Nie chcę żadnego rozwodu. Byliśmy na terapii, ale tylko na 1 spotkaniu, na drugim już się mąż nie pojawił. Skoro mąż nie mieszka z nami, więzi ustały jest szansa, że sąd odrzuci jego pozew? Czy to już raczej naiwność z mojej strony..?

Uważam, że jego decyzja jest zbyt pochopna, nie jestem gotowa na to wszystko. Chciałabym zawalczyć o naszą rodzinę…
Przykro mi Lajlo. Mój mąż deklaruje to samo - obrączki nie nosi, nie kocha mnie (słyszałam jak deklaruje miłość kochance).. Dla niego małżeństwo istnieje tylko na papierze. I teraz ja czekam, czy w końcu dotrze do prawnika (odgraża się 2 tydzień) i złoży pozew, czy jednak nie. Egzystowanie ze mną w domu, chociaż dla niego niewygodne, jest ekonomicznie wydajne - opłaca ze mną rachunki, rate kredytu, utrzymujemy się. Ale poza współlokatorstwem tego rodzaju, relacje i życie on chce układać z inną.

W kwestii rozwodu i przeprawy są tu osoby bardziej doświadczone ode mnie ale z tego co mi powiedziała prawniczka, nawet jeśli złożył pozew a na pierwszej rozprawie powiesz że go kochasz i widzisz szansę na uratowanie małżeństwa, sąd nie zasądzi rozwodu od razu. To chwilę potrwa.. być może w końcu mąż i tak go dostanie, nie wiem tego. Ale minie troche czasu, który może wiele zmienić.

Znajdź prawnika i kwestie alimentów, podziału, widzeń po prostu skonsultuj. Bo narazie snujesz niepodparte niczym wizje, a to cię wyniszcza.
Cud_1988
Posty: 54
Rejestracja: 09 lip 2022, 13:54
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Cud_1988 »

Lajla pisze: 24 sty 2024, 12:07 Drodzy,

Mąż złożył już pozew..a ja zastanawiam się co z tym robić. Po ludzku nasze małżeństwo już umarło. Od pół roku nie było żadnej normalnej rozmowy. Mąż nie chce. Twierdzi, że wszystko już powiedział. Po kłótni, w dużych emocjach wyrzuciłam go z domu. Wyszedł i od tamtej pory obwieścił, że nie wróci, nie kocha od dawna itp Po 3 miesiącach wynajął mieszkanie, teraz złożył pozew. Wszystko ustalił sobie sam (alimenty, podział domu czyli ze jego, widzenia z dziećmi, rozwód). Podjął decyzję za nas dwoje i nie chce nawet rozmawiać, ucieka, odpowiada zdawkowo i jedynie mnie obwinia za całą sytuację. Nie patrzy w ogóle na dzieci, które przezywają bardzo. Nie rozmawia nawet z własną rodziną o tej sytuacji. Pochwalił się jedynie, ze był u prawnika.

Dla mnie to wszystko wciąż szok i brak logiki.

Ale pytanie…
Czy ja mam szansę walczyć o to małżeństwo w sądzie? Nie chcę żadnego rozwodu. Byliśmy na terapii, ale tylko na 1 spotkaniu, na drugim już się mąż nie pojawił. Skoro mąż nie mieszka z nami, więzi ustały jest szansa, że sąd odrzuci jego pozew? Czy to już raczej naiwność z mojej strony..?

Uważam, że jego decyzja jest zbyt pochopna, nie jestem gotowa na to wszystko. Chciałabym zawalczyć o naszą rodzinę…
Zapraszam do mojego wątku. Pozew Męża o rozwód został oddalony w całości 👍 i tak - jest to możliwe 🙂
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Cud_1988 pisze: 24 sty 2024, 14:47

Zapraszam do mojego wątku. Pozew Męża o rozwód został oddalony w całości 👍 i tak - jest to możliwe 🙂
Cudzie,

Czytałam Twój wątek jakiś czas temu i o ile dobrze pamiętam Twój mąż utrzymywał jakieś relacje, kontakt z Tobą. Zdaje się, że do końca nie umiał wybrać pomiędzy Tobą a kochanką..

U nas zanikło wszystko. Nie ma żadnego kontaktu, żadnej relacji, rozmów, nic..
Jedyne co to mąż napisze „kiedy mogę przyjechać po dzieci”. Nie ma żadnych w nim choćby chęci, by cokolwiek pomóc w domu, jak choćby zobaczyć na odkurzacz, który się zepsuł, nawet opon zimowych w aucie mi nie wymienił, choć obiecał to zrobić.

Odciął się totalnie z dnia na dzień, tak jakby nas nigdy nie było. Dzieci zabiera zawsze poza dom. Może ze 2 razy pojawił się w domu u dzieci przez pół roku i zawsze tylko na chwilę. Bywały sytuacje kiedy prosiłam by został na noc przez wzgląd na chorobę dziecka lub moje poranne wyjście następnego dnia. Nigdy nie chciał. Wolał przyjechać z samego rana. Tak jakby zabezpieczał się od samego początku by nie było żadnych oznak więzi między nami.

On nawet do domu niespecjalnie chce wchodzić, ogranicza się do przedpokoju trzymając się klamki by uciec szybko jak tylko ja się pojawię..a przecież to jego dom..

Wysyła pieniądze z dopiskiem „na dzieci” to tez myśle zabezpieczenie by udowodnić, że płacił i ze są to po prostu alimenty, nie żadna więź ekonomiczna

I takie kroki podjął właściwie od pierwszego dnia kiedy odszedł.
Co dla mnie było dodatkowym szokiem, bo przecież wyrzuciłam go z domu w przypływie złości, myślę, że się tego nie spodziewał..a może się mylę? Może to właśnie była prowokacja z jego strony, planował to i czekał na to od dawna..tylko ja głupia i ślepa, dałam się wciągnąć w jego manipulacje i nieświadomie dałam mu bilet do wolności?

Dlatego czuję, że jakaś moja heroiczna walka w sądzie by nie doszło do rozwodu to byłby obraz rozpaczy i desperacji..z jednej strony chciałabym to zrobić by mieć czyste sumienie, że chciałam, próbowałam, nie poddałam się bez walki…z drugiej myślę sobie, że to czysta naiwność w naszym przypadku…
ODPOWIEDZ