Mąż odszedł..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Ruta »

...ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Nirwanna »

...ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Al la »

...Panno chwalebna i błogosławiona...
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Niepozorny »

...O Pani nasza, Orędowniczko nasza...
Z braku rodzi się lepsze!
Astro
Posty: 1210
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Astro »

...Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.

Z Synem swoim nas pojednaj,
Synowi swojemu nas polecaj,
swojemu Synowi nas oddawaj.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
agni_sagram
Posty: 41
Rejestracja: 10 sty 2024, 11:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: agni_sagram »

Lajla pisze: 29 gru 2023, 22:57
Niepozorny pisze: 29 gru 2023, 22:00
Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Dziś moja mama wykrzyczała mi, że nie byłam dobrą żoną ani gospodynią domową. W czym to ma mi pomóc? W jeszcze większym poczuciu winy.
Raz słyszę od niej najgorsze epitety pod adresem mojego męża, raz takie rzeczy.
Twoja mama nie radzi sobie z emocjami. Rozładowała je w taki, a nie inny sposób. Może innego nie zna.
Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Nawet Bóg mam wrazenie odwrócił się tak jak ja od niego. Widać zabrał to na co nie zaslugiwalam.
Gdzie takiego Boga poznałaś i jak się z nim kontaktujesz? Mój się ode mnie nie odwraca. Jest przy mnie, gdy jest dobrze i gdy jest źle. Niczego mi nie zabiera. Czasem coś pożyczy i oddaje dwa razy więcej. Innym razem coś od niego dostaję i nie muszę tego oddawać. Mam jedynie zrobić z tego dobry pożytek. Nie wypomina mi moich błędów, choć wielokrotnie go zawiodłem.
Tak wiem..i pewnie zostanę skrytykowana za swoje myślenie.
Jeszcze pół roku temu byłam żoną. Czekałam na męża aż wróci z pracy. Dzwoniłam w ciągu dnia w drobnych sprawach. On dzwonił pytac co ze sklepu itd itp Ot zwykła codzienność, normalność.

Dziś jestem..sama nie wiem kim.
Wyrzucony do kosza śmieć.

Pamiętam jak dziś kiedy dostałam wieści od kuzynki męża, że wynajął mieszkanie. Dowiedziałam się oczywiście jako ostatnia. Po 3 miesiącach od wyprowadzki, szybkie tempo. Drugi mocny cios. Upadłam, ciężko było wstać.
Nikt się mnie nie pyta. Nie rozmawia ze mną. Co ja czuję, czego chce.Nie ma mnie. Stoje obok i patrzę jak legł w gruzach cały moj świat.

Ubieram dzieci, które jadą do taty. Już nie z tatem, a do taty. Stoję i patrzę jak odjeżdżają.

Co następne? Pozew rozwodowy? Znów upadnę. Czy będzie ze mną wtedy Bóg? Bo mam wrazenie, że o mnie zapomniał.
Czy będzie ze mną Bóg kiedy będę stała i patrzyła jak mąż przyjedzie z koleżanką/kochanką/nowa ciocią dzieci/Kowalską czy inną nową panią żeby zabrać dzieci do swojego nowego świata? W którym nie ma nas i jakby nigdy nie było?

Nie ma nas. Nie ma mnie. Jest szara codzienność. Jest matka z dwójką dzieci. Starsza córka mówi, tato rzucił Ciebie, nie nas! I odjeżdża. Bo z tatą jest fajnie. Bo jest, raz w tygodniu, ale jest.

Czy będzie ze mną Bóg kiedy dzieci będą na lodach lub wakacjach z tatem i jego nową panią?
Czy będzie ze mną Bóg jak może będzie nowy dzidziuś do „bawienia” dla moich córek?
Gdzie bede wtedy ja? Kim bede? Bo chyba nie chcę tam być.
Lajlo, doskonale Cię rozumiem, jestem na bardzo podobnym etapie - miesiąc temu mąż powiedział że chce odejść, że od nastu lat jest ze mną nieszczęśliwy i w 2 msc znalazł pocieszenie koleżanki z pracy. Wczoraj pojechał na noc do niej do hotelu, dziś rano po powrocie mi obwieścił że z nią spał. Nie obchodzi go, że krzywdzi mnie i dzieci, bo on cierpiał tyle lat i nikt się nie przejął.. A od miesiąca dręczy mnie psychicznie.. i dzieci też na tym cierpią.

Doskonale znam Twoją niemoc i obawy. Własnie rozważam przymuszenie męża by się wyprowadził i złożenie pozwu, bo choć taki nieszczęśliwy, doskonale korzysta z domu, żony (niańki do dzieci) w domu i wszystkich wygód, a baluje jak singiel. Nie chce tego, ale muszę ratować siebie i dzieci.

A Bóg bardzo pomaga. Od miesiąca codziennie odmawiam różaniec, Bóg podtrzymał mnie dziś gdy usłyszałam, że mój mąż spał z inną. Serce mi pękło, ale nie poleciała nawet jedna łza. Nie upadłam. Wierz w Niego, on Cię podtrzymuje. Tak jak mnie. Jak nas wszystkich, porzuconych i cierpiących, walczących o małżeństwo ale i o zbawienie małżonków. Uwierz mu, On sam będzie działał!
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

agni_sagram pisze: 18 sty 2024, 13:28 A Bóg bardzo pomaga. Od miesiąca codziennie odmawiam różaniec, Bóg podtrzymał mnie dziś gdy usłyszałam, że mój mąż spał z inną. Serce mi pękło, ale nie poleciała nawet jedna łza. Nie upadłam. Wierz w Niego, on Cię podtrzymuje. Tak jak mnie. Jak nas wszystkich, porzuconych i cierpiących, walczących o małżeństwo ale i o zbawienie małżonków. Uwierz mu, On sam będzie działał!
Ja już nie walczę o małżeństwo..nie ma o co. Mąż poinformował mnie, że w przyszłym tygodniu składa pozew.
Ostatnio zmieniony 18 sty 2024, 16:11 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Niepozorny »

Zapraszam do zapoznania się z instrukcją cytowania - viewtopic.php?f=20&t=229
Z braku rodzi się lepsze!
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Ruta »

Lajla pisze: 18 sty 2024, 14:31 Ja już nie walczę o małżeństwo..nie ma o co. Mąż poinformował mnie, że w przyszłym tygodniu składa pozew.
Lajla, przykro mi, że przechodzisz tak trudne doświadczenie. Jak się czujesz?

Ja o pozwie dowiedziałam się odbierając go z poczty. Mąż mnie nie uprzedził, ale się go spodziewałam. Mimo wszystko, gdy pozew stał się realny, zareagowałam bardzo mocno. Przez kilka godzin nie potrafiłam opanować drżenia. Trzęsłam się i trzęsłam. I nie byłam w stanie za bardzo mówić. To minęło. Wtedy już umiałam zwrócić się do Boga i wyciszyć w modlitwie. To mi wtedy pomogło.
Zostawiłam pozew. Następne dni zajęłam się sobą. I wyciszaniem.

Twój mąż jeszcze nie złożył pozwu. Jednak rozumiem, że zapowiedział jego złożenie jako decyzję, a nie jako szantaż, czy nacisk.
Więc rozumiem, że dla ciebie ten pozew jest już realny. I boli, i uruchamia kaskadę emocji.

Taki czas, gdy jest wiele emocji, to nie jest czas na decyzje. To czas na zaopiekowanie się sobą, a potem na spokojne czułe przyjrzenie się tym swoim emocjom i lękom, jakie się pojawiają. Nie ma niewłaściwych emocji ani uczuć. Ale wiele jest trudnych.

Nauczyłam się, że gdy jest mi trudno, gdy się boję, czuję smutek, gniew, nie szukam wcale od razu pocieszenia. Najpierw daję sobie czas, by się wypłakać. To daje mi ulgę. I sama ulga już jest pociechą. Opowiadam też co czuję Jezusowi, albo Maryi. Zawsze mnie słuchają i zawsze pocieszają w smutku.

Przytulam cię i wspieram modlitwą.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Ruta pisze: 18 sty 2024, 21:34
Lajla pisze: 18 sty 2024, 14:31 Ja już nie walczę o małżeństwo..nie ma o co. Mąż poinformował mnie, że w przyszłym tygodniu składa pozew.
Lajla, przykro mi, że przechodzisz tak trudne doświadczenie. Jak się czujesz?

Ja o pozwie dowiedziałam się odbierając go z poczty. Mąż mnie nie uprzedził, ale się go spodziewałam. Mimo wszystko, gdy pozew stał się realny, zareagowałam bardzo mocno. Przez kilka godzin nie potrafiłam opanować drżenia. Trzęsłam się i trzęsłam. I nie byłam w stanie za bardzo mówić. To minęło. Wtedy już umiałam zwrócić się do Boga i wyciszyć w modlitwie. To mi wtedy pomogło.
Zostawiłam pozew. Następne dni zajęłam się sobą. I wyciszaniem.

Twój mąż jeszcze nie złożył pozwu. Jednak rozumiem, że zapowiedział jego złożenie jako decyzję, a nie jako szantaż, czy nacisk.
Więc rozumiem, że dla ciebie ten pozew jest już realny. I boli, i uruchamia kaskadę emocji.

Taki czas, gdy jest wiele emocji, to nie jest czas na decyzje. To czas na zaopiekowanie się sobą, a potem na spokojne czułe przyjrzenie się tym swoim emocjom i lękom, jakie się pojawiają. Nie ma niewłaściwych emocji ani uczuć. Ale wiele jest trudnych.

Nauczyłam się, że gdy jest mi trudno, gdy się boję, czuję smutek, gniew, nie szukam wcale od razu pocieszenia. Najpierw daję sobie czas, by się wypłakać. To daje mi ulgę. I sama ulga już jest pociechą. Opowiadam też co czuję Jezusowi, albo Maryi. Zawsze mnie słuchają i zawsze pocieszają w smutku.

Przytulam cię i wspieram modlitwą.

Właściwie to coś mnie tknęło i sama zadzwoniłam do niego zapytać, sprawdzam ze strachem skrzynkę codziennie i gdy dziś zobaczyłam, że jest pełna..zadrżałam. Znalazłam tam 2 rachunki i pod impulsem zadzwoniłam do męża zapytać czy złożył już pozew, bo chciałabym aby mnie uprzedził, bym nie dowiedziała się jak zwykle ostatnia, a mogła przygotować się psychicznie na to. Powiedział, że w przyszłym tygodniu składa, musi zebrać dokumenty i ze pewnie będzie u mnie za jakieś 2-3 miesiące..zakuło mocno, więc zaczęłam swoją niepotrzebną gadkę, że szybko postawił krzyżyk na nas..Na co on, że to mi rzekomo zależy na tym skoro pytam. Jak zwykle przerzucanie winy i odpowiedzialności na mnie.
Jak się czuję? póki nie mam go w rękach nie jest najgorzej, choć przepłakałam dziś swoje.
Ale tak jak mówię, mąż już miesiąc od przeprowadzki odciął się, zdjął obrączkę i zakomunikował ze nie wróci, nie chce, sprawa naszego małżeństwa zakończona. Nic, że probowalam rozmawiać, ciagnelam na terapię itp dziś znów dowiedziałam się, że latami mówiłam o rozwodzie i nigdy nie chciałam małżeństwa..bzdura totalna i niedojrzałe przerzucanie winy na mnie, ale ktoś winny być musi. Przecież nie ten, który porzucił rodzinę.
Fasolka
Posty: 21
Rejestracja: 14 paź 2023, 22:02
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Fasolka »

Droga, ja również jestem na podobnym etapie.
Ja wiem , że idzie do mnie pozew i każdy dzień czekania na ten dokument jest dla mnie katorgą.

U mnie mąż poszedł na terapię i zdecydował,że w życiu zasługuje na szczęście, którego ja i dzieci mu nie dajemy. Pomieszkuje w domu, ale robi co chce, wraca po nocach, na weekendy znika.Razem z dziećmi przeżywamy ta sytuację bardzo mocno.

Rozumiem Twoje emocje, mam takie same odczucia: bezsilność, fizyczny ból każdego skrawka ciała, pytania w głowie dlaczego taka decyzja, obawa jak sobie poradzę.

Modlę się do św. Józefa, odmawiam Nowennę Pompejańską i wiele wiele innych modlitw które przynoszą spokój. Na ten moment widok szczęśliwych rodzin np. Na basenie totalnie wyprowadza mnie z równowagi. Słabo śpię i mało jem.
Ostatnio spowiednik poradził mi,żebym codziennie modliła się z dziećmi za tatę bo one mają czyste serca i ich modlitwa dotrze do nieba szybciej i mocniej.
Modlimy się więc każdego wieczora o naszą rodzinę.
Nie wiem co będzie dalej, ale mamy dzieci, musimy się dla nich umacniać.
Niech Bóg nam wszystkim tak zranionym i zrozpaczonym w tych strasznych dniach Pobłogosławi - Ratuj nas Panie !
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Fasolka pisze: 19 sty 2024, 0:15 Droga, ja również jestem na podobnym etapie.
Ja wiem , że idzie do mnie pozew i każdy dzień czekania na ten dokument jest dla mnie katorgą.

U mnie mąż poszedł na terapię i zdecydował,że w życiu zasługuje na szczęście, którego ja i dzieci mu nie dajemy. Pomieszkuje w domu, ale robi co chce, wraca po nocach, na weekendy znika.Razem z dziećmi przeżywamy ta sytuację bardzo mocno.

Rozumiem Twoje emocje, mam takie same odczucia: bezsilność, fizyczny ból każdego skrawka ciała, pytania w głowie dlaczego taka decyzja, obawa jak sobie poradzę.

Modlę się do św. Józefa, odmawiam Nowennę Pompejańską i wiele wiele innych modlitw które przynoszą spokój. Na ten moment widok szczęśliwych rodzin np. Na basenie totalnie wyprowadza mnie z równowagi. Słabo śpię i mało jem.
Ostatnio spowiednik poradził mi,żebym codziennie modliła się z dziećmi za tatę bo one mają czyste serca i ich modlitwa dotrze do nieba szybciej i mocniej.
Modlimy się więc każdego wieczora o naszą rodzinę.
Nie wiem co będzie dalej, ale mamy dzieci, musimy się dla nich umacniać.
Niech Bóg nam wszystkim tak zranionym i zrozpaczonym w tych strasznych dniach Pobłogosławi - Ratuj nas Panie !
U mnie temat zaczął się od września..możesz przeczytać więcej na pierwszych stronach mojego wątku. To co ja przeszłam już i przeżyłam nie życzę nikomu…nigdy też mimo, że sielanki u nas nie było, takiego scenariusza, że to mąż odejdzie nie wzięłam (ja naiwna) pod uwagę. Także spadło jak grom z jasnego nieba. Były już chwile kiedy czułam jakiś dziwny spokój, później złość, później znów rozpacz. I tak się kręci ta karuzela. Wciąż jednak nie jestem na tyle silna by z podniesioną głową przyjąć co los dał i tak po prostu zakończyć to małżeństwo, wszystko dzieje się zbyt szybko. Z drugiej nie ma we mnie już nadzieji na to, że da się je uratować. Mówią wszystko w rękach Boga. A ja wciąż zastanawiam się czy Bóg ma plan czy to po prostu nie mogło się udać więc była to tylko kwestia czasu.

Faktem jest, że odkąd trafiłam na forum przejrzałam na oczy. Spojrzałam bardziej krytycznie na siebie, może nawet za bardzo, bo właściwie całą winę wzięłam na siebie. I nawet kiedy mam przebłyski olśnienia, że przecież ja nie byłam dobrą żoną, ale on był bardzo niedobrym mężem i ojcem też co pokazuje dziś chociażby, to jednak wciąż biczuję siebie, albo może zwyczajnie nie radzę sobie z prostą prawdą: mąż nigdy mnie nie kochał i tylko czekał na okazję by się uwolnić od błędu, który popełnił 10 lat temu, a właściwie 12 kiedy się oświadczył.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Bławatek »

Lajla pisze: 19 sty 2024, 0:42
Faktem jest, że odkąd trafiłam na forum przejrzałam na oczy. Spojrzałam bardziej krytycznie na siebie, może nawet za bardzo, bo właściwie całą winę wzięłam na siebie. I nawet kiedy mam przebłyski olśnienia, że przecież ja nie byłam dobrą żoną, ale on był bardzo niedobrym mężem i ojcem też co pokazuje dziś chociażby, to jednak wciąż biczuję siebie, albo może zwyczajnie nie radzę sobie z prostą prawdą: mąż nigdy mnie nie kochał i tylko czekał na okazję by się uwolnić od błędu, który popełnił 10 lat temu, a właściwie 12 kiedy się oświadczył.
Lajla może nie warto brać całej winy na siebie i krytycznie się oceniać. To twój mąż źle działa, ale tak jak pisałaś "lepiej przerzucić odpowiedzialność na żonę" a odchodzący mąż ma spokojne sumienie i może układać sobie na nowo życie. Nie, to nie wina tych co zostają zranieni, bo to odchodząca strona nie chce zobaczyć zła w sobie, nie chce nic zmieniać.

Mój mąż odszedł 4 lata temu, miesiącami mnie oszukiwał, że chce być sam, a żył z koleżanką z pracy, z nią ma dziecko. Gdy ona go już nie chciała (bo może się na nim poznała) to nagle sobie przypomniał o mnie - przyznał się do związku i dziecka czyli zrzucił z siebie ciężar. Rodzicom się tylko przyznał, rodzinie nie. Nie przeprosił, nie wyraził żalu, skruchy. Jak zawsze czekał aż ja zapomnę i przygarnę go. A ja przez 2 lata przeżywałam traumę, bo to wszystko boli - inna kobieta, dziecko z nią. Mój mąż nic z tym tematem nie zrobił - niby chciał być z nami, ale jednak mieć swoje życie i tak działał, żebym to ja z synem do niego się dostosowała. Nie ma na to mojej zgody bo miłość małżeńska nie może być jednostronna - ważne jest dobro obu małżonków i całej rodziny. Z dużym prawdopodobieństwem mój mąż znów odleciał do innej. No tak, bo dla niego ważniejsze są motylki a nie obowiązki, życie codzienne.

I znów przeżywam wszystko. I mimo że głowa mówi nie analizuj, nie stresuj się, nie płacz, to serce jednak zranione po raz kolejny przeżywa wszystko boleśnie. Wiem, że z pomocą Boga powstanę silniejsza, bo każdy ból nas wzmacnia. A mój mąż dopóki jest daleko od Boga, przykazań, dopóki po wielu latach nie pójdzie spowrotem do spowiedzi to będzie żył zgodnie z wypaczonym przez dzisiejszy świat sumieniem - bo przecież on ma prawo do szczęścia.

Niech w życiu cierpiących podejściem i odejściem małżonka, zaświeci słońce i pojawi się nadzieja, że Bóg chce naszego dobra i zbawienia.
agni_sagram
Posty: 41
Rejestracja: 10 sty 2024, 11:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: agni_sagram »

Lajla pisze: 18 sty 2024, 14:31


Właściwie to coś mnie tknęło i sama zadzwoniłam do niego zapytać, sprawdzam ze strachem skrzynkę codziennie i gdy dziś zobaczyłam, że jest pełna..zadrżałam. Znalazłam tam 2 rachunki i pod impulsem zadzwoniłam do męża zapytać czy złożył już pozew, bo chciałabym aby mnie uprzedził, bym nie dowiedziała się jak zwykle ostatnia, a mogła przygotować się psychicznie na to. Powiedział, że w przyszłym tygodniu składa, musi zebrać dokumenty i ze pewnie będzie u mnie za jakieś 2-3 miesiące..zakuło mocno, więc zaczęłam swoją niepotrzebną gadkę, że szybko postawił krzyżyk na nas..Na co on, że to mi rzekomo zależy na tym skoro pytam. Jak zwykle przerzucanie winy i odpowiedzialności na mnie.
Jak się czuję? póki nie mam go w rękach nie jest najgorzej, choć przepłakałam dziś swoje.
Ale tak jak mówię, mąż już miesiąc od przeprowadzki odciął się, zdjął obrączkę i zakomunikował ze nie wróci, nie chce, sprawa naszego małżeństwa zakończona. Nic, że probowalam rozmawiać, ciagnelam na terapię itp dziś znów dowiedziałam się, że latami mówiłam o rozwodzie i nigdy nie chciałam małżeństwa..bzdura totalna i niedojrzałe przerzucanie winy na mnie, ale ktoś winny być musi. Przecież nie ten, który porzucił rodzinę.
Lajlo,

Mój mąż zdjął obrączkę tydzień z kawałkiem po tym, jak powiedział mi że jest nieszczęśliwy od początku małżeństwa i że znalazł sobie pocieszenie u innej. Jak zapytałam o to po czasie, powiedział, że zdjął "bo go wk***wiała." Dla niego małżeństwa nie ma więc nie czuje potrzeby jej nosić.

Co do pozwu, choć u nas sprawa świeża (raptem miesiąc z kawałkiem), w ciągu ostatniego tygodnia mąż już 3 razy powtarzał, że on sie zajmie rozwodem, że on już znalazł prawnika, już składa pozew itd. Mało tego, mnie też już rzucił hasło, że dwa lata temu to ja się chciałam rozwodzić - miałam wtedy kryzys,nie byłam szczęśliwa, ale przyszłam do niego i powiedziałam "walczymy o siebie, o rodzinę? Zróbmy coś, bo ja nie jestem szczęsliwa w tej chwili. musimy podjąć decyzję co dalej". I podjęliśmy wspólnie decyzję że walczymy, choć na terapię mąż nie chciał oczywiście iść. Ale dziś mi wmawia, że chciałam się wtedy rozwodzić. A rozwodu nie chciałam NIGDY.
Zwyklaosoba
Posty: 484
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Zwyklaosoba »

Czasem w żartach zdarzało mi się powiedzieć , że jak zdrada to tylko rozwód , zachowałam się jednak inaczej , ale potem też było to wykorzystywane że przecież mówiłam że jak zdrada to rozwód :lol: dziecinne zachowania. Nie ma sensu z tym walczyć , jeśli będziesz dyskutować na temat powódek usłyszysz takie historie i wypominanie nawet dobrych rzeczy. Przykład:zły tort urodzinowy który zrobiłam, nie taki jakby sobie wymarzył ( to nic że i on i rodzeństwo jego i znajomi chwalili wtedy i zajadali :)) Na potrzeby chwili stał się złym tortem i nietakim . To tylko słowa , ale ranią , unikaj tych dyskusji , jeśli chce rozwodu niech idzie swoim torem , macie dwa rozbieżne kursy teraz ty jedziesz dobrym, to on może jedynie sam zmienić swój kurs , nie wchodź na jego statek tylko dbaj o twój !
ODPOWIEDZ