Lajla pisze: ↑19 sty 2024, 14:07
Co do mieszkania, mieszkamy w domu, który jak mąż twierdzi jest jego..bo to on płacił i płaci kredyt. Ja jestem współwłaścicielem i kredyt jest też w połowie na mnie przynajmniej na papierze, bo nie spłacam. Nie miałabym z czego. Opłacam za to rachunki za dom, od 2 miesięcy. Nie stać mnie na wynajem mieszkania. Mąż po groźbach, ze mamy się wynosić. A ja zarobić na mieszkanie zmieniając pracę..Łaskawie pozwolił mi mieszkać z dziećmi jak długo chcemy..ale dom ma być przepisany na niego lub sprzedajemy. Nie mam na to siły. Niech sąd decyduje. Nie mam gdzie iść. Przyjechałam tu 300 km od domu rodzinnego z nim i dla niego. Zostanę sama, już zostałam. Więc nie wiem czy nie trzeba będzie wrócić na stare śmieci po 12 latach. Jako porzucona zona, z dwójką dzieci. Z duzego miasta do małej mieściny.
Dziś kiedy mój mąż dzięki mnie stał się karierowiczem i wielkim panem, ozdoba przy boku już niepotrzebna. Można szukać nowej.
Lajla, spokojnie. Ta piękna dziewczyna jest cały czas. Taką śliczną widzi cię Bóg, taka jesteś w Jego sercu. Pomoże ci w powrocie, w zdrowieniu, we wszystkim.
Byłam na tym samym etapie. Totalnej podłogi. Wrak. Potem się podniosłam. Dziś - az samej mi trudno uwierzyć - po 6 latach, w przeddzień wyroku rozwodowego znów jestem przy podłodze. Ale dziś daję sobie zgodę na to, by mieć takie emocje jakie mam. By się rozsypać. Rozpłakać. I choć rozsypana, to jestem w lepszym stanie niż byłam wtedy, zacięcie się przed rozsypaniem broniąc.
Jak się calkiem wtedy sypnęłam, trafiłam do fajnej pani psychiatry. Powiedziała mi, że wypieram (wtedy już od roku) żalobę i to ona mnie zjada i spycha na skraj depresji. Było ze mną słabo, bo przestałam jeść i spać. I ta moja psychiatra mnie tak powoli za uszy wyciągnęła. Z leków dostałam tylko łagodne nasenne, na krótki czas, by uregulować sen.
W ramach szukania swojej ślicznej dziewczyny, zadbaj o:
- 5 minut ruchu dziennie w formie dowolnej gimnastyki, takiej jaką lubisz,
- 10 minut ekspozycji dziennie na światło słoneczne,
- 5 minut tego co lubisz i co jest jakoś związane ze sztuką - słuchania muzyki, rysowania, śpiewania, ogladania albumu z obrazami, albo czytania wierszy. Podobno świetnie łagodzi to kobiecy mózg poddany stresowi. Mi łagodziło. Śpiewam. Albo czytam wiersze. Kolorowanie też jest fajne.
Właśnie się na nowo zbieram z podłogi i wdrażam ten program...20 minut dziennie dla mnie. Wiem już, że pomógł.
Druga sprawa to dieta. Pani doktor widziała w jakim jestem stanie, wiedziała, że zalecenie mi zdrowej diety, iluś tam posiłków dziennie nic nie da. Nie byłam w stanie tego ogarnąć. Nie byłam w stanie nawet połykać jedzenia.
Dostałam zalecenie kupienia sobie w aptece:
magnezu z potasem, drożdży w tabletkach,
multiwitaminy. Supelementację warto obgadać z lekarzem rodzinnym, internistą, albo i farmaceutką z apteki. Lepiej nie na własną rękę. To też mi pomogło.
***
Co do domu. Ja wiem, że latwo się poddać, powiedzieć: niech już sąd decyduje, niech już będzie jak mąż chce. Że nie ma siły.
Ja się poddałam. I żałuję. Finanse są ważne. Odrabiam zaległości teraz.
Wstępny pakiet informacji:
1. Podczas rozwodu lub sprawy o separację sąd nie orzeka o majątku małżonków.
2. Istnieje możliwość ustalenia sposobu korzystania ze wspólnego mieszkania, ustalenia miejsca zamieszkania dzieci sądownie oraz eksmisji małżonka, jesli stosuje przemoc, także psychiczną.O tym pogadaj z prawnikiem.
3. Często zdarza się, że żona jest szantażowana przez męża tym, że ma podpisać dokumenty u notariusza, pozrzekać się domu i innych rzeczy. W zamian są obietnice: będziesz mogła mieszkać dalej w domu, mąż się zgodzi na separację. Zrzeczenie się majątku następuje na papierze, reszta jest na wiatr. Potem jest normalnie sprawa o rozwód i nakaz wyprowadzki. Znam przypadki z naszej wspólnoty, gdy panowie w amoku wyprowadzali z domów żony z dziećmi.
O dom i swoje i dzieci prawa do niego zadbaj. Omów to z dobrym prawnikiem.
Jak poczytasz wątki na forum to znajdziesz i takie, w których żony podlegały szantażom i presji w sprawach majątku, podpisania dokumentów u notariusza.
Już teraz ucz się stawiać granice wobec męża w sprawach małych, by umieć potem postawic je w sprawach dużych.
4. Mąż nie ma racji mówiąc, że skoro on płaci raty, to dom jest jego. Jesli macie wspólnosc majatkową, to wasze dochody są wasze, nie osobno męża i twoje. I to co idzie z dochodów, jest waszą wspólną spłatą, nie męża.
Mądrze napisałaś - raz złamał słowo, więc nie ufam. Ja we wspóluzależnieniu cały czas dawałam kredyt zaufania mężowi, który złamał swoje słowo i mnie krzywdził. Kompletnie nie widząc bezsensu mojego zachowania.
***
Przed rozmową z prawnikiem zbierz informacje o domu, kto kupił, za ile, jak masz, weź umowę kredytu, ile kto wykładał z osobistych pieniędzy na wkład własny, jakie macie dochody, czy były jakieś darowizny od rodziców i dla kogo. Każda informacja jest ważna.
Niczego nie podpisuj bez konsultacji z prawnikiem i jeszcze co najmniej dwiema doświadczonymi osobami. I bez przemodlenia.
Lajla, wspieram cię modlitwą.
Jest taki "mój" święty, którego lubię. Tomasz Morus. Święty prawnik i to z prawników pierwszej ligi - perełka. Zginął w obronie wiary, w tym katolickiej nauki o małżeństwie. Sporo tych spraw prawnych u ciebie, więc poproszę go o pomoc dla ciebie. To dobry wstawiennik. I ma poczucie humoru.