Mąż odszedł..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Bławatek »

Lajla chyba każdy był w takim momencie gdy nie chciało mu się żyć, gdy się nie widziało sensu. Ja też przechodziłam przez taki etap gdy bolało mnie wszystko, a najbardziej "szczęście i zadowolenie" męża, który odszedł i nowe życie zaczynał. Bolał widok szczęśliwych rodzin, bolała myśl, że nasz syn będzie półsierotą.

Terapia i wizyty u psychiatry pomogły mi stanąć na nogi. Lekarstwa przepisane pomogły się wyspać i tyle nie myśleć o mężu.

A łzy nieraz ciurkiem mi leciały, szczególnie w nocy. Wtedy często słuchałam utworu "Nikt cię nie kocha tak jak Ja". I pojmowałam, że tylko Jezus da mi siłę I prawdziwą miłość.

Życzę Ci ukojenia i znalezienia radości mimo wszystko. Niech Cię Bóg prowadzi, ociera każdą łzę, a smutek zamienia w radość.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Bławatek pisze: 29 gru 2023, 20:53 Lajla chyba każdy był w takim momencie gdy nie chciało mu się żyć, gdy się nie widziało sensu. Ja też przechodziłam przez taki etap gdy bolało mnie wszystko, a najbardziej "szczęście i zadowolenie" męża, który odszedł i nowe życie zaczynał. Bolał widok szczęśliwych rodzin, bolała myśl, że nasz syn będzie półsierotą.

Terapia i wizyty u psychiatry pomogły mi stanąć na nogi. Lekarstwa przepisane pomogły się wyspać i tyle nie myśleć o mężu.

A łzy nieraz ciurkiem mi leciały, szczególnie w nocy. Wtedy często słuchałam utworu "Nikt cię nie kocha tak jak Ja". I pojmowałam, że tylko Jezus da mi siłę I prawdziwą miłość.

Życzę Ci ukojenia i znalezienia radości mimo wszystko. Niech Cię Bóg prowadzi, ociera każdą łzę, a smutek zamienia w radość.
To już 4 miesiąc. Terapię przerwałam, bo nie była
pomocna. Efekt ten sam co rozmowa z przyjaciółką. Płaczę codziennie, czyli bez zmian. Obwiniam się dalej. Jestem teraz u rodziców. Trochę odpoczęłam psychicznie i fizycznie. Ale wciąż jestem zdołowana. Jestem w mieście, w którym się wychowaliśmy, gdzie poznaliśmy się z mężem. Gdzie wzięliśmy ślub i ochrzciliśmy córki. Wspomnienia na każdym kroku..
Dziś moja mama wykrzyczała mi, że nie byłam dobrą żoną ani gospodynią domową. W czym to ma mi pomóc? W jeszcze większym poczuciu winy.
Raz słyszę od niej najgorsze epitety pod adresem mojego męża, raz takie rzeczy. Mam dość. Cały świat przeciwko mnie. Pogrążam się w tej rozpaczy i poczuciu winy. Nawet Bóg mam wrazenie odwrócił się tak jak ja od niego. Widać zabrał to na co nie zaslugiwalam.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Niepozorny »

Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Dziś moja mama wykrzyczała mi, że nie byłam dobrą żoną ani gospodynią domową. W czym to ma mi pomóc? W jeszcze większym poczuciu winy.
Raz słyszę od niej najgorsze epitety pod adresem mojego męża, raz takie rzeczy.
Twoja mama nie radzi sobie z emocjami. Rozładowała je w taki, a nie inny sposób. Może innego nie zna.
Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Nawet Bóg mam wrazenie odwrócił się tak jak ja od niego. Widać zabrał to na co nie zaslugiwalam.
Gdzie takiego Boga poznałaś i jak się z nim kontaktujesz? Mój się ode mnie nie odwraca. Jest przy mnie, gdy jest dobrze i gdy jest źle. Niczego mi nie zabiera. Czasem coś pożyczy i oddaje dwa razy więcej. Innym razem coś od niego dostaję i nie muszę tego oddawać. Mam jedynie zrobić z tego dobry pożytek. Nie wypomina mi moich błędów, choć wielokrotnie go zawiodłem.
Z braku rodzi się lepsze!
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Niepozorny pisze: 29 gru 2023, 22:00
Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Dziś moja mama wykrzyczała mi, że nie byłam dobrą żoną ani gospodynią domową. W czym to ma mi pomóc? W jeszcze większym poczuciu winy.
Raz słyszę od niej najgorsze epitety pod adresem mojego męża, raz takie rzeczy.
Twoja mama nie radzi sobie z emocjami. Rozładowała je w taki, a nie inny sposób. Może innego nie zna.
Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Nawet Bóg mam wrazenie odwrócił się tak jak ja od niego. Widać zabrał to na co nie zaslugiwalam.
Gdzie takiego Boga poznałaś i jak się z nim kontaktujesz? Mój się ode mnie nie odwraca. Jest przy mnie, gdy jest dobrze i gdy jest źle. Niczego mi nie zabiera. Czasem coś pożyczy i oddaje dwa razy więcej. Innym razem coś od niego dostaję i nie muszę tego oddawać. Mam jedynie zrobić z tego dobry pożytek. Nie wypomina mi moich błędów, choć wielokrotnie go zawiodłem.
Tak wiem..i pewnie zostanę skrytykowana za swoje myślenie.
Jeszcze pół roku temu byłam żoną. Czekałam na męża aż wróci z pracy. Dzwoniłam w ciągu dnia w drobnych sprawach. On dzwonił pytac co ze sklepu itd itp Ot zwykła codzienność, normalność.

Dziś jestem..sama nie wiem kim.
Wyrzucony do kosza śmieć.

Pamiętam jak dziś kiedy dostałam wieści od kuzynki męża, że wynajął mieszkanie. Dowiedziałam się oczywiście jako ostatnia. Po 3 miesiącach od wyprowadzki, szybkie tempo. Drugi mocny cios. Upadłam, ciężko było wstać.
Nikt się mnie nie pyta. Nie rozmawia ze mną. Co ja czuję, czego chce.Nie ma mnie. Stoje obok i patrzę jak legł w gruzach cały moj świat.

Ubieram dzieci, które jadą do taty. Już nie z tatem, a do taty. Stoję i patrzę jak odjeżdżają.

Co następne? Pozew rozwodowy? Znów upadnę. Czy będzie ze mną wtedy Bóg? Bo mam wrazenie, że o mnie zapomniał.
Czy będzie ze mną Bóg kiedy będę stała i patrzyła jak mąż przyjedzie z koleżanką/kochanką/nowa ciocią dzieci/Kowalską czy inną nową panią żeby zabrać dzieci do swojego nowego świata? W którym nie ma nas i jakby nigdy nie było?

Nie ma nas. Nie ma mnie. Jest szara codzienność. Jest matka z dwójką dzieci. Starsza córka mówi, tato rzucił Ciebie, nie nas! I odjeżdża. Bo z tatą jest fajnie. Bo jest, raz w tygodniu, ale jest.

Czy będzie ze mną Bóg kiedy dzieci będą na lodach lub wakacjach z tatem i jego nową panią?
Czy będzie ze mną Bóg jak może będzie nowy dzidziuś do „bawienia” dla moich córek?
Gdzie bede wtedy ja? Kim bede? Bo chyba nie chcę tam być.
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Al la »

Lajla, możesz tak czuć, że wszystko zwaliło Ci się na głowę i Boga nie ma. I teraz, gdy ktoś Ci mówi, że będzie inaczej, masz prawo nie wierzyć. Bo zdrada, opuszczenie przez najbliższa osobę boli tak bardzo i wydaje się, że już nigdy nie przestanie.
Co z tego, że Ci powiem, że za jakiś czas nie będzie już tak bolało, a Ty zaczniesz żyć na nowo. Nie chcesz w to wierzyć, nie musisz. Cierpisz, przeżywasz stratę i masz prawo do takich uczuć, właśnie opuszczenia, porzucenia, rozżalenia, beznadziei, lęku o przyszłość.
Daj sobie czas na przeżycie tych uczuć, nie musisz być dzielna na pokaz.

Tylko uwierz w jedną rzecz, że osoby tutaj, na forum, są naprawdę Tobie życzliwe i chcemy Twojego dobra, bo sami przeżywaliśmy wszystkie te stany, których Ty dzisiaj doświadczasz.
I wiele osób tutaj znalazło jakąś swoją drogę, która przywróciła go do życia.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Cud_1988
Posty: 54
Rejestracja: 09 lip 2022, 13:54
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Cud_1988 »

Lajla pisze: 29 gru 2023, 22:57
Niepozorny pisze: 29 gru 2023, 22:00
Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Dziś moja mama wykrzyczała mi, że nie byłam dobrą żoną ani gospodynią domową. W czym to ma mi pomóc? W jeszcze większym poczuciu winy.
Raz słyszę od niej najgorsze epitety pod adresem mojego męża, raz takie rzeczy.
Twoja mama nie radzi sobie z emocjami. Rozładowała je w taki, a nie inny sposób. Może innego nie zna.
Lajla pisze: 29 gru 2023, 21:02 Nawet Bóg mam wrazenie odwrócił się tak jak ja od niego. Widać zabrał to na co nie zaslugiwalam.
Gdzie takiego Boga poznałaś i jak się z nim kontaktujesz? Mój się ode mnie nie odwraca. Jest przy mnie, gdy jest dobrze i gdy jest źle. Niczego mi nie zabiera. Czasem coś pożyczy i oddaje dwa razy więcej. Innym razem coś od niego dostaję i nie muszę tego oddawać. Mam jedynie zrobić z tego dobry pożytek. Nie wypomina mi moich błędów, choć wielokrotnie go zawiodłem.
Tak wiem..i pewnie zostanę skrytykowana za swoje myślenie.
Jeszcze pół roku temu byłam żoną. Czekałam na męża aż wróci z pracy. Dzwoniłam w ciągu dnia w drobnych sprawach. On dzwonił pytac co ze sklepu itd itp Ot zwykła codzienność, normalność.

Dziś jestem..sama nie wiem kim.
Wyrzucony do kosza śmieć.

Pamiętam jak dziś kiedy dostałam wieści od kuzynki męża, że wynajął mieszkanie. Dowiedziałam się oczywiście jako ostatnia. Po 3 miesiącach od wyprowadzki, szybkie tempo. Drugi mocny cios. Upadłam, ciężko było wstać.
Nikt się mnie nie pyta. Nie rozmawia ze mną. Co ja czuję, czego chce.Nie ma mnie. Stoje obok i patrzę jak legł w gruzach cały moj świat.

Ubieram dzieci, które jadą do taty. Już nie z tatem, a do taty. Stoję i patrzę jak odjeżdżają.

Co następne? Pozew rozwodowy? Znów upadnę. Czy będzie ze mną wtedy Bóg? Bo mam wrazenie, że o mnie zapomniał.
Czy będzie ze mną Bóg kiedy będę stała i patrzyła jak mąż przyjedzie z koleżanką/kochanką/nowa ciocią dzieci/Kowalską czy inną nową panią żeby zabrać dzieci do swojego nowego świata? W którym nie ma nas i jakby nigdy nie było?

Nie ma nas. Nie ma mnie. Jest szara codzienność. Jest matka z dwójką dzieci. Starsza córka mówi, tato rzucił Ciebie, nie nas! I odjeżdża. Bo z tatą jest fajnie.
Czy będzie ze mną Bóg kiedy dzieci będą na lodach lub wakacjach z tatem i jego nową panią?
Czy będzie ze mną Bóg jak może będzie nowy dzidziuś do „bawienia” dla moich córek?
Gdzie bede wtedy ja? Kim bede? Bo chyba nie chcę tam być.
Na ostatnie pytania odpowiadam - tak, tak, tak. Będzie. Bóg będzie i jest. Nie znam Cię ale pozwolę sobie użyć słowa - Kochana - Kochana Lajlo - jesteś teraz w najtrudniejszym momencie. Emocje pracują. Ciało się poddaje. W głowie gonitwa czarnych scenariuszy. Byłam tam. Uwierz mi proszę, że ja już byłam w tej „bajce”, w jakiej obecnie tkwisz. Schudłam 15 kg i prawie wyłysiałam z nerwów. Moja poduszka była mokra od łez. W nocy nie spałam. W momencie silnego lęku i strachu kładłam się krzyżem we własnym salonie, przed obrazem Maryi i mówiłam - błagam ratuj mnie, moje dzieci i Męża. Spałam ze zdjęciem Męża pod poduszką - bo tylko tak już mogłam się w niego wtulić. Ale każdy dzień, każdy miesiąc - będą dla Ciebie łaskawsze. Twoje jarzmo stanie się słodkie. Proszę - uwierz mi na słowo. Te silne i mądre kobiety z forum również wiedzą co mówią i piszą - to minie.

Oddaj siebie całą naszemu Panu. On właśnie do Ciebie przyszedł, usiadł na krawędzi Twojego łóżka i pragnie Cię mocno przytulić. Wystarczy ciche - Boże nie mam sił, pomóż mi. I uwierz, ze on pomoże. Jest przy Tobie w każdej sekundzie dnia. Podniesie Cię z każdego upadku. Tylko zaufaj jak małe dziecko.

Bardzo mocno Cię przytulam ❤️ Nie jesteś sama - nawet wtedy gdy wydaje się Tobie, że cały świat Ciebie opuścił - ten Najważniejszy jest zawsze najbliżej Ciebie - swojego ukochanego dziecka.

Jeszcze trochę i dostaniesz wiatru w swoje skrzydła. Jeszcze chwila i będziesz mieć siłę aby modlić się o Męża. Jeszcze moment i staniesz silna na dwóch nogach aby móc odważnie patrzeć w przyszłość. Tylko zaufaj
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Niepozorny »

Lajla pisze: 29 gru 2023, 22:57 Nikt się mnie nie pyta. Nie rozmawia ze mną. Co ja czuję, czego chce.Nie ma mnie. Stoje obok i patrzę jak legł w gruzach cały moj świat.
Myślę, że większość osób na forum przeszła lub przechodzi zawalenie własnego świata. To boli. Odpowiednie środki farmakologiczne pomagają przetrwać ten najtrudniejszy czas.
Co następne? Pozew rozwodowy? Znów upadnę. Czy będzie ze mną wtedy Bóg? Bo mam wrazenie, że o mnie zapomniał.
Czy będzie ze mną Bóg kiedy będę stała i patrzyła jak mąż przyjedzie z koleżanką/kochanką/nowa ciocią dzieci/Kowalską czy inną nową panią żeby zabrać dzieci do swojego nowego świata? W którym nie ma nas i jakby nigdy nie było?

Nie wiem jak będzie w twoim przypadku. U mnie te trudne informacje pojawiały się stopniowo. Gdy myślałem, że najgorsze już za mną, to wtedy pojawiało się coś nowego. Z perspektywy czasu mogę ocenić, że lepiej otrzymywać te negatywne wiadomości stopniowo. W pewnym sensie buduje się dzięki temu pewna odporność. Łatwiej to przetrwać.
Czego oczekujesz od Boga? Co twoim zdaniem powinien On zrobić, żebyś poczuła, że o Tobie nie zapomniał?
Nie ma nas. Nie ma mnie. Jest szara codzienność. Jest matka z dwójką dzieci. Starsza córka mówi, tato rzucił Ciebie, nie nas! I odjeżdża. Bo z tatą jest fajnie. Bo jest, raz w tygodniu, ale jest.
Taka informacja od córki pewnie jest dla Ciebie bolesna, ale lepiej, żeby ona nie czuła się porzucona. Wierzę, że mniejsze szkody to przyniesie w jej psychice.
Czy będzie ze mną Bóg kiedy dzieci będą na lodach lub wakacjach z tatem i jego nową panią?
Czy będzie ze mną Bóg jak może będzie nowy dzidziuś do „bawienia” dla moich córek?
Gdzie bede wtedy ja? Kim bede? Bo chyba nie chcę tam być.
Bóg był przy mnie, gdy:
  • dowiedziałem się, że żona ma kowalskiego,
  • czytałem kłamstwa na mój temat w piśmie, które moja żona wysłała do Sądu,
  • żona poinformowała mnie, że spodziewa się dziecka z kowalskim,
  • dowiedziałem się o kolejnej ciąży żony.
Kryzys małżeński pozwolił mi odnaleźć Boga i nawiązać z Nim relację. Nie zawsze czuję jego obecność, ale wiem, że i tak jest przy mnie. Czasem odnajduję go w innych ludziach, w przyrodzie, ale chyba najłatwiej go spotkać podczas adoracji Najświętszego Sakramentu.
Gdzie i kim będziesz w przyszłości, to już zależy od Ciebie. Od Ciebie zależy jak wykorzystasz swój czas.
Z braku rodzi się lepsze!
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Bławatek »

Lajla, odejście mojego męża zbiegło się z wybuchem koronawirusa. Czułam się jak w jakimś firmie grozy. Mój świat runął a i ten zewnętrzny przynosił zagrożenie. Potrzebowałam pomocy, a wszyscy się pozamykali w swoich domach - rodzina, terapeuci. Nawet na podwórko wyjść nie można było. Byłam zamkniętą ze swoją rozpaczą w małym mieszkanku gdzie wszystko przypominało męża. Koszmar

Dodatkowo rodzina wierząca i praktykującą mówiła mi ciągle że mam się nie przejmować bo młoda jestem i sobie znajdę kogoś lepszego, a to przecież nie mój świat i przekonania. Zadawali mi dodatkowy ból.

Nawet nie miałam siły by z synem spędzać czas. Ale to właśnie postępowanie mojego 8- latka otrzeźwiło mnie. Bo mój dotąd zamknięty syn, skoncentrowany na swoich zabawach "cichych i spokojnych" urządzał mi teleturnieje, kabarety, teatrzyki, a przecież jak ja chciałam z nim takie rzeczy robić to nie lubił. On chciał mnie z mojej rozpaczy wyciągnąć. To był moment przełomowy. "Wstałam" i zaczęłam z synem dobrze, miło spędzać czas mimo, że w środku mnie dalej była rozpacz.

Może córka lubi jeździć do ojca bo tam jest spokój i radość? Wiem, wiem - ty jesteś na dnie rozpaczy i jest Ci trudno się cieszyć. Ale małymi kroczkami się da. Popłaczesz sobie w nocy - ja tak robiłam.

Wspominałam Ci o pieśni "Nikt cie nie kocha tak jak Ja" - znajdziesz w necie. Proste słowa a takie piękne i ważne w chwili, której teraz jesteś. Bo Jezus jest przy tobie i pragnie Twojego szczęścia, twojej miłości i Sam nieustannie tobie Swoją miłość daje. Tylko my o tym ciągle zapominamy albo tego nie czujemy. A On jest i będzie.

Za chwilę będzie 4 lata jak usłyszałam od męża "nie kocham, odchodzę ". Dalej to wszystko boli, ale piszsc tu na forum i czytając posty innych zrozumiałam, że moje życie się nie kończy i że może być piękne. Będzie już inne ale to ode mnie zależy czy będzie radosne czy smutne. A dla dzieci warto wstać z rozpaczy i żyć radośnie.

Terapia niewiele Ci dala? To znajdź innego terapeutę.

A, i od doświadczonych sycharkow dostałam rady typu: zadbaj o siebie, kup sobie ładną sukienkę, szpilki, idź do fryzjera, kosmetyczki... no, serio?! Mój świat się zawalił, nie chcę żyć a mam latać po sklepach i kosmetyczkach. Ale pewnego dnia tak zrobiłam. I powiem Ci, że zadziałało. Poczułam się znów kobietą, ładną. I powoli wracało poczucie mojej wartości.

Masz ciężki czas, ale on mnie.

Po obserwacji siebie, ludzi z forum, ale i znajomych którzy przechodzili i dalej przechodzą przez sytuację, że mąż/żona odeszli mogę stwierdzić, że takie odejście i ewentualnie rozwód są dużo gorsze niż śmierć małżonka. Więcej bólu jest, bo ten ból zadawany jest nieraz kilkukrotnie. I mimo, że stanie się czasami na nogi to bywa że pojawia się kolejny cios i "to my umieramy kolejny raz". Ale z drugiej strony - każde takie bolące zdarzenie może pomóc nam wzrastać i stawać się silniejszym człowiekiem. Czego bardzo Ci życzę.
Mimi
Posty: 104
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Mimi »

Lajla, rozumiem Twój ból.
Ja też czułam się opuszczona, nic nie warta, zepchnięta do kąta jak stara wysłużona szmata.
Ten etap trzeba poprostu przejść.

Czujesz, że wszyscy zawiedli, że Bóg Cię opuścił.
Krzycz do Niego, kłóć się z Nim, wołaj.
On jest dobrym, cierpliwym Ojcem.
Mi trudno było Go takim widzieć, bo mój ziemski był wiecznie nieobecny.
W trudnych sytuacjach jednak poczułam Jego miłość, tak fizycznie i w życiu wiele sytuacji czytałam jako Jego odpowiedź na moje wołanie.

Pomagał mi wielokrotnie.
Pamiętam, że kiedy kolejny raz poroniłam wygarnęłam Mu, że obiecał wysłuchiwać modlitw, a ja przecież tak gorliwie się modliłam o dobrą sprawę. Dlaczego znowu straciłam dziecko? Nadal tego nie wiem.

Wiem jednak, że to nie Bóg zsyła na nas nieszczęścia. On chce żebyśmy byli radośni. I tacy będziemy. Ale życie tu na ziemi niesie ze sobą w pakiecie cierpienie. Mogłam to zaakceptować, albo miotać się za każdym razem, kiedy coś nie jest po mojej myśli.
Różnie mi to wychodzi, ale żyję nadzieją. Jezu fam Tobie!
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Dziękuję wszystkim za odzew.
Może kiedyś będzie lepiej. Chciałabym w to wierzyć, na ten moment nie widzę tego. I naprawdę podziwiam tych z Was, którzy przyjmują życie takim jakie jest. I potrafią cieszyć się i dziękować za wszystko. W małżeństwie nie czułam ciepła i miłości. Wiele razy myślałam o tym, że chciałabym jeszcze w życiu coś przeżyć, czuć się kochaną i potrzebną. Dziś wiem, że to niemożliwe. Mąż odszedł. Nikogo innego do serca już nie wpuszczę. Widać cierpienie wpisane jest w moje życie już na stałe. Żałuję tylko, że nie zrobiłam wszystkiego by to małżeństwo naprawić.
Być może finał byłby taki sam, ale przynajmniej mogłabym powiedzieć „zrobiłam wszystko, nie udało się”.
Nie umiem ruszyć dziś na przód, bo nie mam perspektyw. Mogę jedynie cofnąć się. Ale wrócić po 12 latach do rodzinnego miasta też mi się nie uśmiecha, żyć samej bez jakiejkolwiek pomocy też nie. Pierwszy raz w życiu nie widzę wyjścia, drogi w którą mogłabym ruszyć mając pewność, że na jej końcu coś dobrego czeka. Chciałabym uciec, ale nie mam dokąd. Ktoś powie co to jest 12 lat, to raptem kawałek życia, dużo jeszcze przede mną. Nie pamiętam już jaka byłam te 12 lat temu. Spełniona poczułam się jako żona i matka. Życie z mężem nie było kolorowe. Ale nie było też tragedią. Jednak nie potrafiłam tego docenić, wciąż było mi mało.
Patrząc na to co jest dzisiaj i co mnie dopiero czeka, chętnie wróciłabym do tych najgorszych wtedy dla mnie momentów. Bo to było nic.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lajla »

Witajcie ponownie..

Jeśli ktoś czyta jeszcze mój marny wątek. Proszę o modlitwę..Życie sypie się po całości. Małżeństwo, praca, zdrowie. Wszystko za chwilę będzie wspomnieniem. Nie tak miało być, widać musi. Nie wiem czy przetrwam ten sztorm więc proszę o modlitwę, tyle i aż tyle.
Lawendowa
Posty: 7716
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lawendowa »

Pod Twoją obronę...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Bławatek »

...uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko...
Julit
Posty: 143
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Julit »

uciekamy się Święta Boża Rodzicielko
Lukas
Posty: 180
Rejestracja: 06 maja 2023, 21:52
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł..

Post autor: Lukas »

...naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych....
ODPOWIEDZ