Jak to wszystko rozplątać..

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Konfetti
Posty: 18
Rejestracja: 28 lis 2023, 12:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: Konfetti »

Mimi pisze:
Co do typów ultrapedantycznych... Zwykle są to osoby, które nie mogą uporać się ze swoim wnętrzem, stąd kompulsywna potrzeba utrzymywania porządku na zewnątrz. Przesadna kontrola.
To wszystko co napisałaś o moim mężu jest prawdziwe, jego psychika jest jak nić pajęcza, tak delikatna że jak kropla na nią spadnie to się cała trzęsie, a w życiu codziennym oprócz kropli bywa też grad i to często. Ja czuję się przygnieciona zachowaniem męża ale nie zamieniłabym się z nim nawet na 5 minut, bo ja wiem jak on się sam ze sobą meczy.
Czuje mocno, że teraz jest czas na to że mam się zająć sobą. Na zachowanie męża nie mam wpływu, po ostatniej rozmowie utwierdziłam się mocno w przekonaniu że my mówimy do siebie w tak różnych językach że nie mogę na razie oczekiwać że się dogadamy. Muszę rozmontowywać ten mur od swojej strony, a co będzie dalej zobaczymy
Konfetti
Posty: 18
Rejestracja: 28 lis 2023, 12:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: Konfetti »

Nirwanna pisze:
W "zajmij się sobą" chodzi o dokonany przy współudziale Ducha Świętego i solidnej pracy własnej - rodzaj audytu oraz roztropne wdrażanie zaleceń poaudytowych, cały czas korzystając ze światła Ducha Świętego.
Chodzi o takie przekierowanie swojej uwagi, aby to coraz bardziej Bóg działał i mną kierował, w miejsce mojego kierowania, które oto doprowadziło do tego dramatycznego kryzysu, w którym jestem.
Pozwalając Bogu, aby to On mnie prowadził i naprawiał moje nieumiejętności i ich konsekwencje - jednocześnie otwieram się na Jego Miłość, która jest... (wstaw wszystkie 7 darów Ducha Świętego). Otwarcie się na Jego Miłość ze wszystkimi Jej przymiotami oznacza, że poznaję umiejętność precyzyjnego stawiania granic (sobie, dopiero potem innym), co oznacza ochronę siebie, a w efekcie możliwość i chęć miłości bliźniego, w tym również opresyjnego męża.

Dla osób, które tego nie doświadczyły, z zewnątrz może to wyglądać na "olewanie", które z olewaniem nie ma nic wspólnego.
Dziękuję za to co napisałaś. Czuje że muszę poszukać jeszcze mądrego kierownika duchowego, który mnie wesprze w tym procesie przemiany.
To słowo "olać" było napisane umownie, chodzi mi o właśnie taki stan wewnętrznej wolności, spokoju i przyjmowania męża takim jaki jest. Kiedyś pewna kobieta, która żyła w trudnym małżeństwie i jeszcze kilka innych trudów życiowych miała, mówiła że ona wybiera sobie emocje jak rodzynki, że ma nad nimi ogromną kontrolę. Mną emocje rzucają na prawo i lewo, jak tylko mąż przewróci oczami z niezadowolenia to ja czuję taki wachlarz negatywnych emocji, taki wyrzut kortyzolu i uderzenie gorąca, co najmniej jakby mi ktoś bliski zmarł. Irracjonalne kompletnie. Natomiast niestety realne i mające głębokie korzenie w dzieciństwie. Mam nadzieję że z Bożą pomocą uda mi się dojść do równowagi wewnętrznej.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: Ruta »

W sferze emocji miałam ogromny bałagan. Porządki nadal trwają. Pomaga mi wiedza, przekazywana przez księdza Marka Dziewieckiego i przez śp. księdza Krzysztofa Grzywocza. To mistrzowie złożonego świata uczuć, emocji i nastrojów. Moi przewodnicy.

Dla mnie przełomowym odkryciem było to, że emocje pojawiają się zarówno w odpowiedzi na zdarzenia, jak i na myśli o zdarzeniach, a nawet na zdarzenia wyobrażone.
Myśli o zdarzeniach i wyobrażenia zdarzeń przekonująco udają zdarzenia. A wiele myśli, wyobrażeń i przekonań jest nieadekwatnych.

Porządkowanie myśli i uświadamianie sobie, czy reaguję na zdarzenie czy na wyobrażenie to nie jedyny obszar pracy z emocjami. Ale jest on niezwykle pomocny w wyciszaniu się, zmniejszaniu ilości reakcji "kortyzolowych", wychodzeniu z nadmiernej reaktywności.
Konfetti
Posty: 18
Rejestracja: 28 lis 2023, 12:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: Konfetti »

Mam pytanie dotyczące dwóch kwestii, może będziecie w stanie napisać jak to widzicie ze swojej strony.
1. Odwieszanie. Mój mąż jest raczej chłodnym człowiekiem, nie ma zbyt dużych potrzeb dotyczących czułości czy współżycia. Ja mam "serce pojemne jak przedwojenna wanna". Nie bardzo jesteśmy w stanie spotkać się po środku, bo jak ja mówię że ten chłód mnie wykańcza, to mój mąż mówi że potrzebuje czasu, żebym nie naciskała. Jak ja nie naciskam to mój mąż cieszy się że ma święty spokój i nie robi nawet kroku w moją stronę. Ale zawsze było jednak odrobinkę tej czułości. Teraz po rekolekcjach ogłosił że na razie żadnych kontaktów fizycznych. Nawet się nie zbliża do mnie. Jest kulturalny ale jeszcze chłodniejszy niż zwykle. Wiem że to mu pasuje a we mnie rośnie frustracja. Jak w końcu zdecyduje się mnie dotknąć, mam oczywiście ochotę strzelić focha i powiedzieć żeby spadał, ale to nie zrobi na nim wrażenia. Jak to zrobić żeby nie być sfrustrowana? Co robi się z tą energia seksualna której nie można skierować na partnera mimo że jest w pobliżu?

2. Granice. Jestem mocno przeziębiona, mam 38st gorączki. No i 3 dzieci na głowie. Dzisiaj spadł ze ściany obraz. Mąż zapytał mnie czy moge go powiesić. (ok 40min roboty, mierzenie, naklejanie nowych rzepów itd). Mówię że źle się czuje i mogę to zrobić jutro. Mąż westchnął i cmoknął, po czy przychodzi z miarkami i poziomicami i prosi mnie żebym przytrzymała mu ten obraz bo sam nie jest w stanie go zawiesić. Odpala swoje manipulacje i presje i koniec końców wieszam z nim ten obraz, może że naprawdę źle się czuje i jeszcze młody z kupą w gaciach przez pół godziny wrzeszczy w kojcu. Frustracja sięga zenitu. Jak postawić w takiej sytuacji granice? Jak się obronić? Jak nie dać sobie wmówić że jestem egoistyczna i myślę tylko o sobie?

Ja ogólnie bardzo cenię w mężu tą moc sprawczą, u nas nic nie jest zepsute dłużej niż 2 godziny. To jest świetne. Tylko że jest to wynikiem obsesji, z którą nie ma dyskusji i w niektórych przypadkach jak ten powyżej czuje się przez to totalnie przygnieciona i bezwolna
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: Firekeeper »

Konfetti pisze: 14 gru 2023, 23:03 Frustracja sięga zenitu. Jak postawić w takiej sytuacji granice? Jak się obronić? Jak nie dać sobie wmówić że jestem egoistyczna i myślę tylko o sobie?
Wczoraj wyświetlił mi się w proponowanych na FB taki krótki wywiad. Prowadząca pyta starszą panią co ma zrobić, kiedy jej partner nie odwiesza ręcznika, a ją to denerwuje. Starsza Pani odpowiada : - zawieszaj go sama. Ile zajmuje zawieszenie ręcznika? Minutę?
- ale on co dziennie zostawia mokry ręcznik na łóżku!
- To Ciebie denerwuje nie zawieszony ręcznik, więc to Ty go zawieszaj. Lepiej zawiesić ręcznik niż godzinami kłócić się o to z partnerem, że tego nie zrobił i niszczyć relację.

Nawiązując do obrazu. On musi go zawiesić. On się tym denerwuje. Komunikacja: Gdybym dobrze się czuła pomogłabym zawiesić ten obraz. Ale teraz źle się czuję. Rozumiem, że niezawieszony obraz cię denerwuje ale jeśli chcesz to zrobić teraz to będziesz musiał poradzić sobie sam.

I niech wiesza sam. Niech się frustruje i denerwuje. To normalna reakcja na stawiane granice, z czasem będzie lepiej.

Stawianie sobie granic to nie egoizm tylko dbanie o swoje własne potrzeby. Odpowiedzialność za siebie i asertywność.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: JolantaElżbieta »

Trochę na temat - oglądałam kiedyś wywiad z Alicją Hildebrand, żoną Dietricha, tego wielkiego myśliciela. Opowiadała, że bardzo ją zlościło, że jej mąż zostawia mydło w mydelniczce z wodą, a ono później jest takie oślimaczałe. Zwracała mu uwagę, ale to nic nie dawalo. I któregoś dnia zobaczyła, że jej mąż bardzo się pilnuje i stara się pamiętać o tym mydle. I Alicja zrozumiala ile kosztuje go to trudu i że robi to dla niej. Wzruszyła się i dała sobie spokój - po prostu ona tego pilnowała. To było cudowne małżeństwo :-)
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: JolantaElżbieta »

Wspaniali mężczyźni, jesteście tacy silni. Użyczcie słabym kobietom waszej mocy. Jesteście tacy inteligentni. Postępujcie z żonami rozumnie. Jesteście niezawodni. Bóg złożył na wasze barki wielki ciężar odpowiedzialności. Nie zrobiłby tego, gdybyście nie byli odpowiednio przygotowani. Nie mówiłabym o tym z przekonaniem, gdybym nie doświadczyła przemian, jakie zaszły w moim mężu. Widziałam, że wielu innym mężom także udało się tego dokonać.
W jego kręgu nie było dla mnie miejsca —
Herezja, szyderstwo i bunt.
W miłości i w mądrości moje zwycięstwo, W naszym kręgu znalazł się i on.
Edwin Markham

Wyobraź sobie, że bohaterem wiersza jest kobieta i pomyśl o twojej żonie. Czeka, byś przemienił ją w księżniczkę, nawet jeśli jeszcze o tym nie wie. Mózg czy mięśnie? Uczynność czy opór? Posłuszeństwo czy sprzeciw? Cierpliwość i żarliwość płynąca z miłości czy też
odmowa? Decyzja należy do ciebie. P. S . Droga pani, powiadają, że w dzisiejszych czasach niełatwo o dobrego męża. Pewna
piękna aktorka o międzynarodowej sławie powiedziała, że jeżeli w rodzinie kobieta nosi spodnie, któregoś dnia zobaczy, że kochanka jej męża zakłada norki i brylanty. Zostałaś stworzona, by mu pomagać, nie zaś by z nim współzawodniczyć. Ale możesz zachęcić go,
aby zaglądał do Pisma Świętego i podążał za Słowem Bożym. Uzyskasz na niego największy wpływ, jeśli sama także zaczniesz tak robić. Twój mąż jest wart każdego wysiłku! Mam nadzieję, że kiedy zacznie stawać się LEPSZYM CZŁOWIEKIEM, ty z zapałem zabierzesz
się do pracy, by zostać LEPSZĄ ŻONĄ.

Urzekająca - Odkrywanie kobiecej duszy - Autor John^Stasi Eldredge

Na marginesie - superacka książka :-)
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Jak to wszystko rozplątać..

Post autor: Firekeeper »

Konfetti pisze: 14 gru 2023, 23:03 Jak to zrobić żeby nie być sfrustrowana? Co robi się z tą energia seksualna której nie można skierować na partnera mimo że jest w pobliżu?
Konfetti spróbuj tak popatrzeć na to z boku. Twój mąż jest zły. Poczuł, że próbujesz na niego wpłynąć. Coś wymusić. Zmienić. Więc w ramach buntu odstawia Cię na bok. Jeśli nie żywi do Ciebie w tym momencie ciepłych uczuć tylko te negatywne to ciężko jest wzbudzić w sobie chęć współżycia.

Zastanów się skąd u Ciebie taka energia seksualna.

Ja też chciałam współżyć z mężem. Nie ważne, że flirtował z innymi, wolał porno, był chamski, kłóciliśmy się, nienawidziliśmy ja chciałam się z nim kochać. On nie.
Długo myślałam nad tym. Dlaczego ja chcę. Przecież nie jest między nami ok. To dlaczego mi się chce?
Ja miałam takie poczucie, że nie ważne co się dzieje byle się kochać. Wtedy chociaż odrobinę czuję się kobietą. Jeszcze mnie mąż chce. Jeszcze jest szansa. Po seksie będzie lepiej. I faktycznie było jakiś czas lepiej. Dopóki znów mąż z różnych powodów mówił nie. Im bardziej on był na nie to ja na tak.
Jeszcze jakiś czas temu jak zaczęliśmy naprawiać nasze relacje ja postawiłam jeden warunek. Mąż miał się ze mną kochać minimum raz w tygodniu. Nawet to wychodziło mężowi. I wtedy poczułam, że jest dalej coś nie tak. Przestało mi się chcieć. Stwierdziłam nawet, że nigdy mojemu mężowi nie odmawiałam, a też miałam ochotę unosić się honorem ale mi to nie wychodziło. Dałam sobie taki warunek, że jak będę miała jakieś ale to powiem to mężowi i nie będziemy się kochać.
No to obecnie z obietnicy męża zwolniłam go ja. Bo moje potrzeby okazały się dużo mniejsze. Nasze relacje są na tyle dobre na co dzień, że gdzieś ten przymus współżycia z mojej strony zanikł. A ja czuję się dobrze z mężem. Teraz jesteśmy w równowadze. Nie ma nikt do nikogo pretensji. Mamy lepsze relacje więc dużo łatwiej nam wsłuchać się w potrzeby drugiej osoby. Nie mamy nałożonej na siebie wzajemnie presji. Ja stałam się dużo bardziej czuła w gestach. Wcześniej byłam nastawiona na branie. Mąż się odwzajemnia.

Spróbuj się przyjrzeć sobie samej. Co Tobą kieruje i dlaczego. Może nasuną Ci się jakieś pytania lub rozwiązania.

Czasami trzeba też zacząć od początku. Nasz związek runął. Myślę, że gdybym nie zaczęła uczyć się stawiania granic sobie samej. Dbania o swoje własne potrzeby. Umiejętności komunikacji. To dalej byśmy się z mężem kłócili. Musieliśmy zbudować naszą relację od początku. Nie da się tego przeskoczyć. Jak relacje są złe to wszystko będzie się walić. Zamiast współdziałania będą pretensje. Zamiast wzajemności egoizm.
ODPOWIEDZ