Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Minionka
Posty: 5
Rejestracja: 30 lis 2023, 13:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Minionka »

Witam wszystkich. Bardzo mi ciężko i piszę po to, by uzyskać parę słów wzmocnienia i pokrzepienia. Sam fakt, że jest człowiek obok, który boryka się z podobnym cierpieniem już jest jakąś pociechą, gdyż najgorsza prócz niezrozumienia i cierpienia jest samotność, czego doswiadczał nasz Zbawiciel w Ogrójcu. Czy ktoś może mi poradzić jak przetrwać ciężkie chwile, jak znosić dni i minuty podczas, gdy najbliższa, kochana osoba obok rani i zadaje nam ból? Czy macie jakieś recepty. Które działają? Wiem, odwieszenie. Hobby. Zajęcie się sobą... niestety, przy większej liczbie stosunkowo małych jeszcze dzieci byłam zmuszona porzucić swoje hobby dawno temu i mam bardzo dużo prac przy domu, ogrodzie, w których nie mam znikąd pomocy i które mnie przerastają, w tej chwili to ogarnia mnie taki stupor i depresja że nie jestem w stanie nic robić. Poza rozpamiętywaniem tego, co mnie spotkało, odganianiem od siebie i powracajiem tych myśli. Tylko modlitwa przynosi chwilową ulgę. A sama myśl że trzeba tak cierpieć i nie ma od tego ucieczki jest przerażająca. Czy macie sposoby na to. Aby choć starać się poradzić sobie z cierpieniem, czy po prostu katolik musi je przyjąć godząc się na nie... pozdrawiam ciepło wszystkich udręczonych i nie mogących spać...
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Al la »

Witaj Minionka.
Czy ktoś może mi poradzić jak przetrwać ciężkie chwile, jak znosić dni i minuty podczas, gdy najbliższa, kochana osoba obok rani i zadaje nam ból?
Bardzo chciałabym mieć na to jakąś receptę, albo lekarstwo które zaradzi temu bólowi. Jednak jak się przekonasz na forum, nie ma czegoś, co każdemu pomoże w równej mierze. To, o czym piszesz, praca nad sobą, własnym rozwojem, odkrywanie pasji, nawrócenie, zbliżenie się do Boga, praktyki religijne - czyli samo życie, każdy to przeżywa na swój sposób i możliwości.
Jedno jest pewne, nie można ustawać, rozwój i kryzys jest wpisany w historię życia każdego z nas.

Dla mnie drogą jest wiara, że życie moje ma sens, nawet jak tego nie widzę, ale wierzę, że to widzi Ten, który mnie stworzył z miłości.
Aby choć starać się poradzić sobie z cierpieniem, czy po prostu katolik musi je przyjąć godząc się na nie...
Nie musisz cierpieć, ty wybierasz.
Jan Paweł II mówił, że chrześcijanin to człowiek nadziei.
Co Ci daje nadzieję?

Zapraszam oczywiście na stronę naszej wspólnoty po więcej informacji https://sychar.org/, a tu jest lista polecanych lektur viewtopic.php?f=10&t=383#p8621

Pozdrawiam, na pewno wesprą Cię nasi forumowicze.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: JolantaElżbieta »

Ja swoje cierpienie rozumiałam jako część odbywania kary czyściowej i mówiłam do Pana Boga - dzięki Ci Boże, że mogę to przejść na ziemi - a Ty mi pomóż, bądź ze mną :-) Oczywiście na początku, tego tak sobie nie poukładałam, dopiero z czasem. Dzisiaj pamietam swój ból i cierpienie. Ale go nie czuję. Pamiętam, ale już nie boli;
Mimi
Posty: 104
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Mimi »

Hej, moją uwagę zwróciło to, co napisałaś w innym wątku:

"To wszystko byłoby niczym i tylko pożądana dla kazdego człowieka lekcją ewangelicznej pokory, gdyby nie to, że mąż zatrudnił sobie rozwódkę i spędza z nią coraz więcej czasu, nie reagując na moje prośby, upomnienia a nawet żądania ostre ogarnięcia się."

I dalej zastanawiasz się, po co o a go infomuje o szczegółach swojego rozwodu.
Cóż, tego nie wiem.
Moje doświadczenie pokazuje, że facet chce być ważny i pomocny. Zagubiona koleżanką w trakcie rozwodu to świetne pole do prężenia muskułów tych cielesnych i mentalnych.

Mój mąż tak pocieszał koleżankę, że się sobą zauroczyli.
Do tej pory mnie to boli mimo, że minęło kilka lat...

Teraz, po szkodzie wiem, że w żaden sposób nie byłam w stanie temu zapobiec.
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: niedoceniajacy »

Mimi pisze: 05 gru 2023, 18:24 Teraz, po szkodzie wiem, że w żaden sposób nie byłam w stanie temu zapobiec.
Ja się nie do końca z tym zgodzę. To, że się spodobała Twojemu mężowi jakaś inna pani - no to tak, na to nie masz wpływu. Na to, że zainteresowanie jest obustronne to też nie masz wpływu. Ale jeśli wyczuwasz coś zanim wydarzą się kroki, po których będziesz/będziecie cierpieć kilka lat - to powinnaś działać.
Lepiej jak teraz postawisz mężowi jakieś swoje warunki i będzie miał Cię za nadmiernie "zazdrosną", niż jak za pół roku wylądujesz zmaltretowana psychicznie, zapłakana w innym wątku jakich tu pełno.
Ciężko doradzić coś w takiej sytuacji, bo znasz męża najlepiej.

Ja trochę żałuję, że moją czujność uśpiło bezgraniczne zaufanie do żony i nie wierzyłem w to co wyczuwałem. Z perspektywy czasu uważam, że im szybciej bym zadziałał tym większe miałbym szanse na zapobiegnięcie pewnym sprawom. Nie wiem co mogłoby pomóc, ale na pewno powiedzenie żonie że "on ci sie chyba podoba, urwij z nim kontakt" nie przyniosłoby żadnego efektu. Wydaje mi się, że trzeba jakoś pokazać drugiej stronie co potencjalnie może stracić (jest taka pozycja "miłość potrzebuje stanowczości" - poczytaj, to na 1 wieczór lektura).
Podam Ci przykład.
Robię żonie codziennie kawę rano, doprawiam i jak wstaje to ma ciepłą. Skończyłem z tym gdy była już w skowronkach. Nawet nie zauważyła. Gdy czasami robiłem jej przerwę w kawie na 2-3 dni jak były jakieś drobne sprzeczki, to od razu mówiła, żebym się nie wygłupiał. Ty masz szanse przestać robić tą kawę teraz - kiedy on jeszcze zauważy (kawa to oczywiście przenośnia - ale pewnie macie coś innego np. jakaś potrawa, jakiś rytuał, może wspólne czytanie książek albo coś). Musi coś zacząć tracić teraz gdy jeszcze nie jest pewny czy kowalska mu da cokolwiek. Bo jak już wyznają sobie miłość, to będziesz pasażerem swojego życia i będzie tak jak napisała Mimi, czyli na nic nie będziesz mieć wpływu...
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Minionka pisze: 02 gru 2023, 6:02 Witam wszystkich. Bardzo mi ciężko i piszę po to, by uzyskać parę słów wzmocnienia i pokrzepienia. Sam fakt, że jest człowiek obok, który boryka się z podobnym cierpieniem już jest jakąś pociechą, gdyż najgorsza prócz niezrozumienia i cierpienia jest samotność, czego doswiadczał nasz Zbawiciel w Ogrójcu. Czy ktoś może mi poradzić jak przetrwać ciężkie chwile, jak znosić dni i minuty podczas, gdy najbliższa, kochana osoba obok rani i zadaje nam ból? Czy macie jakieś recepty. Które działają? Wiem, odwieszenie. Hobby. Zajęcie się sobą... niestety, przy większej liczbie stosunkowo małych jeszcze dzieci byłam zmuszona porzucić swoje hobby dawno temu i mam bardzo dużo prac przy domu, ogrodzie, w których nie mam znikąd pomocy i które mnie przerastają, w tej chwili to ogarnia mnie taki stupor i depresja że nie jestem w stanie nic robić. Poza rozpamiętywaniem tego, co mnie spotkało, odganianiem od siebie i powracajiem tych myśli. Tylko modlitwa przynosi chwilową ulgę. A sama myśl że trzeba tak cierpieć i nie ma od tego ucieczki jest przerażająca. Czy macie sposoby na to. Aby choć starać się poradzić sobie z cierpieniem, czy po prostu katolik musi je przyjąć godząc się na nie... pozdrawiam ciepło wszystkich udręczonych i nie mogących spać...
Mnie wspierają mitingi internetowe. U mnie w rodzinie był problem i z alkoholem w rodzinie (nie małżeństwie), i u swojego M, z seksocholizmem. Warto, bo zawsze jest to odskocznia od codzienności.
Mówisz o ogrodzie, może tu warto się zainteresować, bądź znaleźć jakieś forum dla pasjonatów. Samemu nie trzeba nim być, ale warto się tym zainteresować, nawet po to, by wiedzieć, który nawóz jest najlepszy, bądź który specyfik najlepiej działa przeciw np. Ślimakom. Sama mam wujka pasjonata i mnie przekonał do tego np. by nie sądzić Tui, bo te mogą gromadzić w sobie różne choroby i robactwo, na co same są odporne, ale kwiaty czy warzywa już nie:)
Mimi
Posty: 104
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Mimi »

niedoceniajacy pisze: 05 gru 2023, 21:20 się nie do końca z tym zgodzę. To, że się spodobała Twojemu mężowi jakaś inna pani - no to tak, na to nie masz wpływu. Na to, że zainteresowanie jest obustronne to też nie masz wpływu. Ale jeśli wyczuwasz coś zanim wydarzą się kroki, po których będziesz/będziecie cierpieć kilka lat - to powinnaś działać.
Z tym działaniem się zgadzam.
Mnie też bezgraniczne zaufanie do M zawiodło, ale działałam. Na oślep, ale działałam. Mówiłam, że wchodzi na niebezpieczny teren, podsyłałam różne artykuły. Nic, jak grochem o ścianę.
On uważał, że skoro jego intencją nie jest zranienie mnie, to nie będę zraniona :(

Za dużo energii włożyłam w działanie. Ocknął się jak skonzlam mu "podawać kawę " ;)
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Firekeeper »

niedoceniajacy pisze: 05 gru 2023, 21:20 Wydaje mi się, że trzeba jakoś pokazać drugiej stronie co potencjalnie może stracić (jest taka pozycja "miłość potrzebuje stanowczości" - poczytaj, to na 1 wieczór lektura).
Podam Ci przykład.
Robię żonie codziennie kawę rano, doprawiam i jak wstaje to ma ciepłą. Skończyłem z tym gdy była już w skowronkach. Nawet nie zauważyła. Gdy czasami robiłem jej przerwę w kawie na 2-3 dni jak były jakieś drobne sprzeczki, to od razu mówiła, żebym się nie wygłupiał. Ty masz szanse przestać robić tą kawę teraz - kiedy on jeszcze zauważy (kawa to oczywiście przenośnia - ale pewnie macie coś innego np. jakaś potrawa, jakiś rytuał, może wspólne czytanie książek albo coś). Musi coś zacząć tracić teraz gdy jeszcze nie jest pewny czy kowalska mu da cokolwiek. Bo jak już wyznają sobie miłość, to będziesz pasażerem swojego życia i będzie tak jak napisała Mimi, czyli na nic nie będziesz mieć wpływu...
Ja osobiście książkę miłość potrzebuje stanowczości. Odbieram negatywnie. Być może że względu na autora. Ja przeczytałam tą książkę. Zaczęłam stawiać granice ale mężowi, nie sobie. Kompletnie nie zrozumiałam przekazu z książki, albo zrozumiałam na opak. I ten przykład z kawą też właśnie według mnie to potwierdza.

Przykład. Robiłeś tą kawę. Dlaczego? Czy to już rutyna? Czy przy okazji? Czy dlatego, że to był miły gest? Bo lubiłeś robiłeś robić tą kawę i widzieć jak żona się z niej cieszy? Jakiś powód robienia tej kawy miałeś. Jeśli teraz chcesz przestać robić tą kawę ale głównym celem jest aby żona zwróciła uwagę, że teraz tej kawy nie ma i ma zobaczyć co traci to dla mnie jest to skupianie się na zachowaniu żony, modelowanie zachowania żony poprzez kawę, próba kontroli i wpłynięcia na żonę.

Inna sytuacja jest kiedy np. robiłeś ileś tam czasu kawę, ale nie lubiłeś tego robić, a robiłeś aby żonie było miło i teraz postanawiasz, że nie będziesz robił czegoś czego nie lubisz i dzielisz się tą informacją z żoną. Żono, wiesz przez te lata robiłem tą kawę aby Ci sprawiać przyjemność, lubiłem patrzeć jak cieszysz się poranną kawą. Szczerze przyznaję, że nie lubię tego robić, gubię się w tych przyprawach, stresuję się czy zrobię dobrą. Wiem, że przez ten czas sprawiłem, że myślałaś że robię to z chęcią. Ale tak nie jest. Chciałem się z Tobą tym podzielić. I przestajesz robić kawę, bo sam nie lubisz tego robić. A nie dlatego, aby żona zauważyła brak kawy.

Ja bym powiedziała miłość potrzebuje szczerości i zrozumienia, a nie stanowczości.
Minionka pisze: 02 gru 2023, 6:02 Czy ktoś może mi poradzić jak przetrwać ciężkie chwile, jak znosić dni i minuty podczas, gdy najbliższa, kochana osoba obok rani i zadaje nam ból? Czy macie jakieś recepty. Które działają? Wiem, odwieszenie. Hobby. Zajęcie się sobą... niestety, przy większej liczbie stosunkowo małych jeszcze dzieci byłam zmuszona porzucić swoje hobby dawno temu i mam bardzo dużo prac przy domu, ogrodzie, w których nie mam znikąd pomocy i które mnie przerastają, w tej chwili to ogarnia mnie taki stupor i depresja że nie jestem w stanie nic robić.
Zatroszcz się o siebie i o swoje emocje. Tam gdzie trzeba odpuść. Nie bierz na siebie więcej niż jesteś wstanie teraz udźwignąć. Nie uciekaj od emocji. Nie chowaj ich. Dziś jest tak, a jutro może być już zupełnie inne. Patrz najdalej do jutra. Jeśli czujesz silną depresję udaj się do lekarza. Jeśli jednak dasz radę wstać z łóżka to małymi krokami do przodu. Zaplanuj sobie, że poświęcisz w ciągu dnia jakiś określony czas tylko dla siebie i spędzisz go relaksując się. I tak co dziennie. Zbuduj swoje dobre nawyki. Jak będziesz czuła się pewnie i dobrze, łatwiej przyjdzie Ci zmierzenie się z problemami. W poczuciu, że świat wali Ci się na głowę i nie masz siły, nie ma sensu podejmować działań ratujących małżeństwo, tylko trzeba powalczyć najpierw o siebie. Sfrustrowana będziesz dobijała się co raz bardziej.
Mimi
Posty: 104
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Mimi »

Firekeeper pisze: 06 gru 2023, 9:12 Przykład. Robiłeś tą kawę. Dlaczego? Czy to już rutyna? Czy przy okazji? Czy dlatego, że to był miły gest? Bo lubiłeś robiłeś robić tą kawę i widzieć jak żona się z niej cieszy? Jakiś powód robienia tej kawy miałeś. Jeśli teraz chcesz przestać robić tą kawę ale głównym celem jest aby żona zwróciła uwagę, że teraz tej kawy nie ma i ma zobaczyć co traci to dla mnie jest to skupianie się na zachowaniu żony, modelowanie zachowania żony poprzez kawę, próba kontroli i wpłynięcia na żonę.
Życie jest przeplecione miłymi rutynami.
Nie widzę w tym czegoś niewłaściwego.
Odstawienie kawy ( świetny przykład;) jest wypełnianiem listy Zerty. Jest tam punkt mówiący o tym, żeby przestać pytać o to, co w pracy, jeśli do tej pory to robiliśmy. Widzę analogię.

Skoro żona Niedoceniajacego nie zauważyła braku kawy, to dopiero dużo mówi. Brak docenienia drobnych codziennych gestów. Niezauważanie człowieka, który tę kawę szykuje.

Zauważam, że to jest często problem małżeństw. Brak radości z mniejszych i większych gestów, szukanie/dawanie ich na zewnątrz.
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: niedoceniajacy »

Mimi pisze: 06 gru 2023, 9:00 Za dużo energii włożyłam w działanie. Ocknął się jak skonzlam mu "podawać kawę "
no właśnie, ja też żałuje że nie miałem odwagi na niektóre działania wcześniej.
Firekeeper pisze: 06 gru 2023, 9:12 Przykład. Robiłeś tą kawę. Dlaczego? Czy to już rutyna? Czy przy okazji? Czy dlatego, że to był miły gest? Bo lubiłeś robiłeś robić tą kawę i widzieć jak żona się z niej cieszy? Jakiś powód robienia tej kawy miałeś. Jeśli teraz chcesz przestać robić tą kawę ale głównym celem jest aby żona zwróciła uwagę, że teraz tej kawy nie ma i ma zobaczyć co traci to dla mnie jest to skupianie się na zachowaniu żony, modelowanie zachowania żony poprzez kawę, próba kontroli i wpłynięcia na żonę.
Widzę tutaj mocno kobiecy punkt widzenia :) Można powiedzieć, że to rutyna, że przy okazji.
Ale nie, bo sporadycznie traktuję to jako "obowiązek". Szczerze mówiąc, to robię tą kawę od 25 lat, prawie codziennie. I moje myślenie wtedy zawsze jest takie, że to prezent dla Niej, coś ode mnie na początek dnia. Żona nie lubi być budzona, ale lubi jak ma od razu kawę i zawsze ją ma. Czy przy okazji? No tak, bo w 90% robię tez sobie. Żona lubi piankę z mleka, czasami jak jedna nie wyjdzie to przenoszę jej swoją piankę, żeby miała ładniej. Dostaje cynamon, którego ja nie lubię. Jest to taki nasz rytuał, wszędzie gdzie jesteśmy staram się aby rano miała kawę jaką lubi. Nie wiem czy robienie kawy to próba kontroli. Przecież guzik umie sama nacisnąć. Raczej chodzi o pokazanie gestem, że coś jest nietak.
Firekeeper pisze: 06 gru 2023, 9:12 I przestajesz robić kawę, bo sam nie lubisz tego robić
rzecz w tym, że bardzo lubię :) Nawet jak jesteśmy w obcym mieście i trzeba wstać pół godziny przed nią, żeby załatwić coś na mieście, to lubię to. Ogólnie lubię dawać jej prezenty, nie lubię otrzymywać.
W tym roku niestety przestałem je robić, bo żona zrobiła paczuszke na urodziny do kowalskiego, napisała liścik, a o moich urodzinach w tym roku zapomniała... także z prezentami zastopowałem - chociaż brakuje mi tego.
Firekeeper pisze: 06 gru 2023, 9:12 Ja bym powiedziała miłość potrzebuje szczerości i zrozumienia, a nie stanowczości.
Też tak romantycznie myślałem przez całe dotychczasowe życie. Ale po zdradzie niestety już myślę inaczej - że potrzebuje szczerości, zrozumienia, ale czasami też stanowczości. Jakbym w pewnym momencie nie zachował się stanowczo, to teraz siedziałbym w pustym mieszkaniu...
Firekeeper pisze: 06 gru 2023, 9:12 Sfrustrowana będziesz dobijała się co raz bardziej.
popieram, od siebie mogę dodać, że mi się udało odbić gdy przestałem się tak bardzo przejmować i analizować każde jej zachowanie. Dalej jestem blisko tego dna, ale mam tego świadomość...
Mimi pisze: 06 gru 2023, 10:50 Skoro żona Niedoceniajacego nie zauważyła braku kawy, to dopiero dużo mówi. Brak docenienia drobnych codziennych gestów. Niezauważanie człowieka, który tę kawę szykuje.

Zauważam, że to jest często problem małżeństw. Brak radości z mniejszych i większych gestów, szukanie/dawanie ich na zewnątrz.
Tak właśnie jest. Niestety. A w życiu codziennym jak np. z braku czasu/siły nie zrobi się tych kilku obowiązków, to druga strona może wykorzystać do ataku i złości. Np. w tym roku nie zdążyłem ogarnąć wszystkich liści i niestety będzie trochę roboty wiosną - więc pewnie na wiosne mi się oberwie że jestem leniwy, ale nie będzie już pamiętane, że dziecko było chore i 2 tygodnie z nim siedziałem, jednocześnie pracując zdalnie... takie życie :)
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Firekeeper »

niedoceniajacy pisze: 06 gru 2023, 13:29 [Przecież guzik umie sama nacisnąć. Raczej chodzi o pokazanie gestem, że coś jest nietak.
Pokazać gestem, że coś jest nietak. Niech druga strona się domyśli albo nie domyśli. Ja właśnie odchodzę od tego. My z mężem przeważnie całujemy się jak wychodzimy z domu. Od zawsze. Ja to lubię i mąż to lubi. I czasami bywało tak, że mąż przestawał to robić jak był na mnie zły. Ale nie powiedział dlaczego jest zły. Tylko wychodził bez słowa. I fajny intymny moment stał się elementem komunikacji ale opartej na domysłach. Bo jak wyszedł to ja miałam burzę mózgu co znowu. Więc ten fajny gest stał się dla mnie czymś co przestało być miłe i sama przestałam to robić.

Później takich sytuacji było więcej. Zastanawiałam się co przestać robić aby mąż też miał taką burzę mózgu. Np. Kazałam mu gotować, bo ja od dziś nie gotuje. Więc mąż przeszedł na dania gotowe. To wymyśliłam, że nie będziemy się kochać to może mu zacznie brakować. Też nie wyszło. Więc całe miesiące spałam sama w sypialni. I tak dalej.

Moje myślenie było skierowane w stronę męża. Czyli co zrobić, żeby on się ocknął. Od właśnie małych gestów typu koniec całowania jak wychodzę po przyprowadzenie faceta do domu.

Ja w tym widzę zagrożenie, bo sama mając kiepską psychikę dałam się wkręcić.

Ogólnie lubię dawać jej prezenty, nie lubię otrzymywać.
W tym roku niestety przestałem je robić, bo żona zrobiła paczuszke na urodziny do kowalskiego, napisała liścik, a o moich urodzinach w tym roku zapomniała... także z prezentami zastopowałem - chociaż brakuje mi tego.
Zapomniała ale przecież nie lubisz otrzymywać prezentów? Więc w czym problem? W tym, że zrobiła komuś prezent. Twoje działanie zależne jest od żony. Lubię robić prezenty ale skoro ona dała komuś innemu to ja jej nie dam. Odbijanie piłeczki. Ja robiłam mężowi prezenty chociaż ich nie chciał. I wkurzyłam się, że on mi ich nie robi. Szczerze to nie lubiłam robić mężowi prezentów. To mnie stresowało. Ale czułam jakiś przymus. Podzieliłam się z nim tym. I wymyśliliśmy, że każdy w tym roku kupi sobie co chce na święta. Stresu nie ma.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: renta11 »

Co do tej kawy to przypomina mi się, co pisała o podobnej sprawie Lustro.

Lustro odeszła od rodziny (miała kowalskiego), potem wróciła do domu i dzieci, ale nie byli razem z mężem. W sumie chyba 4 lata trwało aż do ich zejścia się ponownego (to tak dla tych, co nie pamiętają).

I ona pisała, że ciepło myślała o mężu kiedy wracała do domu (od kowalskiego) a mąż robiąc sobie herbatę pytał, czy zrobić też dla niej. I robił. Nie specjalnie, ale przy okazji robienia dla siebie. I ona taką zwykłą ludzką serdeczność zapamiętała z tego okresu odosobnienia.
Więc może warto zrezygnować z dużych, specjalnych gestów, ale pozwolić sobie na zwykłą ludzką życzliwość?
Zamiast specjalnego dużego prezentu na urodziny to mały kwiatek i uśmiech?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: niedoceniajacy »

Ja nie miałem na myśli nie robienie kawy nawet jak poprosi. Po prostu nie robiłem bez pytania a czasami też pytałem i robiłem. Zrezygnowałem tylko z tej niezamawianej rano.

Jeśli chodzi o urodziny, to tak chodzi o to, że dała jemu, a mi piewszy raz odkąd się znamy, nie dała nic. W międzyczasie były jej urodziny i dostała coś normalnie :)

Ale ogólnie macie racje, jest taki poziom amoku, że nie da się już nic zrobić - dlatego, wracając do wątku autorki - na początku jeszcze moim zdaniem możesz zapobiec. Potem możesz stawać na rzęsach i pozostanie tylko czekanie...
Koszmar
Posty: 97
Rejestracja: 28 maja 2019, 20:26
Płeć: Kobieta

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Koszmar »

Na początku amoku też niewiele można zdziałać.
W głowie zdradzacza amok rozwija się stopniowo , jednak myśli , marzenia o kowalskich rosną w zastraszającym tempie.
Ja działałam identycznie jak Firekeeper - odbijałam piłeczkę .
Gdy mąż wrócił na te półtora roku zaprzestałam jakichkolwiek działań zależnych.
Stwierdziłam : woli narty , rower , wyjścia w góry sam - proszę bardzo.Jego wybór.
Nie ograniczałam, nie zabraniałam.
Póki dotrzymywał warunku - bez kowalskiej , to znosiłam odrzucenie, jednak już wtedy wiedziałam , że to prosta droga do powrotu do niej.Uciekał ode mnie w samotność , by móc być sam ze swoimi myślami i marzeniami o niej.
Po pół roku zaczął te marzenia ponownie spełniać.
Temu uważam , że nie da się zapobiec działaniom na żadnym etapie amoku.
Miałam wczoraj urodziny .Od rana telefony z życzeniami.
Mąż jak usłyszał w pracy , że znowu dziękuję komuś za pamięć zreflektował się i wyskoczył po czekoladki.
Dla kowalskiej od tygodnia zamawiał prezenty Mikołajkowe ,żeby być gotowym.Normalnie umierałabym z cierpienia i bólu.
Odkąd postawiłam granicę sobie - nie dam się już zranić, przyjęłam to jako fakt.
Gdyby nie wspólna praca to może byłoby mi to już obojętne, a tak na każdym kroku widzę jak działa się w amoku.
Znosiłam to prawie 5 lat.I już nie chce.
Nie jest w stanie mi już zepsuć tym dnia.
Wieczorem , gdy przyszli goście już zapomniałam , że teraz mój mąż wręcza starannie przygotowane , dobrane do upodobań kowalskiej prezenty.
Jego czekoladki też wylądowały na dnie półki ze słodyczami , a ja cieszyłam się , że wokół mnie są ludzie , którym nie musiał FB przypomnieć , że mam urodziny.
Życie nie toczy się już wokół męża i jego kowalskiej.
Ważne by mimo bycia samej nie czuć się samotną.
Wiosna27
Posty: 7
Rejestracja: 19 lut 2024, 6:59
Płeć: Mężczyzna

Re: Sposób. Aby tyle nie cierpieć ?

Post autor: Wiosna27 »

Witaj,podobnie jak Ty też jestem w dużym smutku z powodu zachowania żony.wydaje się że mam początki depresji.W tym stanie największą ulgę przynosi mi modlitwa,czytanie tego forum oraz świadomość,że mogę się tu wygadać. Jestem tu z Tobą i dla Ciebie.Pisz...
ODPOWIEDZ