Problemy finansowe, rozłąka i rozpad związku

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Szary Wilk
Posty: 8
Rejestracja: 02 gru 2023, 13:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Problemy finansowe, rozłąka i rozpad związku

Post autor: Szary Wilk »

Dziękuję.
No i minął ten ustalony miesiąc. U mnie całkiem w porządku. Byłem w tej Italii, zjadłem pyszności m.in. rogale z pistacją, piadiny. Pozwiedzałem niszowe miejsca, które zwiedzają tylko Włosi. Podchodziłem po mało popularnych górach. Czułem się ze sobą bardzo dobrze 🙂 Nikt mi nie narzekał, nie smędził, nie robił krzywych min 😉 Poza tym resztę czasu miałem całkiem zaplanowaną. Basen, sauna, siłownia, książka. Trafiłem na interpretację o. Szustaka historii o Jonaszu o braku sprawczości i bierności - bardzo do mnie przemówiła. Jeśli chodzi o tematy pracowe to byłem na spotkaniu rozwojowym, które odbyło się dzięki mojej inicjatywie - tzn. rzuciłem mały kamyczek po którym nastąpiła lawina - taki efekt motyla. Fajnie. Spotykałem się też ze znajomymi i rodziną. Jeśli pytali o żonę to opowiadałem że ma kryzys i depresję. I chce być sama jakiś czas. Nie wspominałem o silnym czynniku zewnętrznym. Wszyscy bardzo mi współczują i są pod wrażeniem jak dobrze sobie radzę tym bardziej pamiętając jak blisko byliśmy ze sobą. Emocjonalnie raczej ok - jedynie u psychologa trochę oczy mi się przypociły, a to dlatego że zauważył, że sobie robię plany i nadzieje. Żeby zawód za chwilę nie był za duży, zrobiliśmy już teraz jego symulację. Byłem zły, nawet wkurzony na niego, ale teraz widzę że było to potrzebne. Jeśli chodzi o żonę to zgodnie z ustaleniami nie inicjowałem żadnego kontaktu. Rozmawiałem tylko kilka razy z teściową i szwagrem, żeby dowiedzieć się co u niej. Podobno odpuściła kowalskiego. Skupia się na sobie, na swoim zdrowiu i pracy. Ma nową, bardziej do niej dopasowaną psychoterapeutkę. Czuję, że jej rodzina jest po mojej stronie, ale nie chcą niczego pogorszyć, więc jej nie dopytują, nie poruszają tematu małżeństwa. Zastanawiam się co dalej - kontaktować się, czekać..? Zadzwonić, napisać..? Ona na razie się nie odezwała - być może jeszcze nie zamierza... Dzisiaj idę do kina z tatą. Zaprosić, nie zapraszać... Dać jeszcze czas, czekać aż sama się odezwie..? Co będzie dla nas lepsze...? Tymczasem idę po świeże bułki, pomidora, wędlinę. To będzie pyszne śniadanie 😋 A później siłownia.
John41
Posty: 10
Rejestracja: 30 sie 2023, 18:17
Płeć: Mężczyzna

Re: Problemy finansowe, rozłąka i rozpad związku

Post autor: John41 »

Super się czyta jak człowiek w takiej sytuacji może się pozbierać i ruszyć do przodu... weź pod uwagę, że jak się odezwiesz i żona nie będzie chciała iść, albo same wyjście razem będzie "energetyczne" to może Cię to rozregulować. Może lepiej niech to żona wykona pierwsza krok w twoją stronę? Może daj jej jeszcze czas? Pokazujesz teraz, że jesteś silny i niezależny, a kobiety chyba to lubią...
Powodzenia!
Szary Wilk
Posty: 8
Rejestracja: 02 gru 2023, 13:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Problemy finansowe, rozłąka i rozpad związku

Post autor: Szary Wilk »

Dzięki!

Wracam do mojej historii w której czuję, że z każdym dniem jest coraz mniej treści. Dużo ćwiczę, coś tam czytam, mam jakieś plany na siebie. Z żoną nie miałem kontaktu aż do Świąt. 60 dni. W niedzielę wielkanocną w momencie kiedy byłem w kościele, stricte kiedy brałem komunię, napisała sms-a z czymś na kształt życzeń. Ciarki mi przeszły po plecach. Postanowiłem, że kolejnego dnia pojadę z życzeniami do jej domu rodzinnego. Uśmiechnięty, w ładnej koszuli, rozluźniony, ze święconką do podzielenia się i plastikowym jajkiem do śmigusowego oblania zajechałem w godzinach porannej kawy. Widziałem, że chyba chciała na początku zareagować smutkiem i obojętnością, ale że zachowywałem się zupełnie normalnie, to ona też. A może wmawiam sobie. Przy stole poruszaliśmy różne tematy. Troszkę się tam pochwaliłem, ona zauważyła że proporcje mi się nieco zmieniły. Regularne ćwiczenia dają efekty. Żona niestety schudła jeszcze bardziej. Zwróciłem uwagę, że nie ma obrączki, ale podobno jej spada. W sumie sama tego nie powiedziała, tylko rodzice. Znalazła kolejną pracę - zdalną - i nie będzie mieć już w ogóle czasu wolnego. Tylko po to żeby się w Warszawie utrzymać. Wolałbym jednak żeby coś zaczęła ćwiczyć, choćby minimalnie, co by na pewno lepiej wpłynęło na jej walkę z depresją niż kolejna praca. Znowu się martwię. Jeśli nie spotyka się z kowalskim, to mógłbym nawet ją wspomóc finansowo, żeby się tak nie zajeżdżała. Może jakoś pośrednio poprzez teściów. Tak sobie myślę.
Teściowa zadzwoniła później i powiedziała, że żona miała niespotykanie całkiem dobry humor jak już pojechałem tego dnia popołudniu, przed wyjazdem do Wawy. Ale nie nastawiam się - równie dobrze mógł to zrobić ewentualny esemes od kowalskiego. Chociaż od teściowej dowiedziałem się, że żona brała udział w triduum i była w spowiedzi. Więc wyglądałoby na to, że z kowalskim kontaktu nie utrzymuje. Chociaż kto wie - osoby w kryzysie czasem kierują się pokrętną logiką nawet w stosunku do wiary.
Z rozmowy też wyniknęło, że mogę jej wysłać linki do ciekawych vlogów, które ostatnio oglądałem, a które są pośrednio związane z jej pracą. No to dzień później wysłałem. W aplikacji widzę, że do dzisiaj nie odczytała tej wiadomości. Może jej nie używa ostatnio i nie zauważyła powiadomienia. A może nie chce. Nie wiem.
Co dalej? Też nie wiem. Robię swoje. Dam znać jakby coś się zmieniło.

Regularnie czytam wszystkie Wasze historie. Bardzo współczuję, szczególnie tym, którzy muszą zmagać się z gniewem, złością i nienawiścią ze strony osób, które kochacie. Życzę Wam siły i wytrwałości oraz konsekwencji w zmienianiu siebie na lepsze. Pamiętajcie, że każdego dnia jesteście krok bliżej chwili, kiedy znowu poczujecie się szczęśliwi. Myślę, że z Bożą pomocą ta droga nie musi być aż tak kręta i wyboista. Trzymajcie się!
ODPOWIEDZ