Czy da się uratować moje małżeństwo?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Upadlam
Posty: 7
Rejestracja: 18 gru 2023, 0:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Upadlam »

Witam Was serdecznie, od wielu miesięcy czytam bardzo dużo Waszych historii, komentarzy, porad.
Może i czas na mnie by ktoś mi pomógł, lub doradził co poszło nie tak, lub co robię źle.
Z mężem jestem w związku od 14 lat (5 lat w sakramentalnym tak) mamy dwojke małych dzieci w wieku przedszkolnym.
Od bardzo długiego czasu kuleje u nas komunikacja bardziej ze strony męża. Ja raczej osoba która dużo mówi, opowiada starająca się rozwiązywać problemy na bieżąco. Mąż zawsze zapomni mi coś powiedzieć, opowiedzieć, zawsze jak to twierdzi zapomniał powiedzieć ale gdy są inne osoby w jego otoczeniu mówi im wszystko. Ja wtedy mówię - nie mówiłeś mi tego?! On myślałem że ci mówiłem albo zapomniałem Ci powiedzieć.
Od 4 lat poświęcam się w wychowaniu dzieci i zajmowałam się domem ale w trakcie prowadziłam "firmę" która kulała i była zależna też od męża. (byłam zmuszona zamknąć) Mąż prowadzi równez inna działalność. W momencie gdy pojawiły się dzieci jak w każdej rodzinie zmiany o 180. Myślałam że będzie jak w bajce, że razem wszystko ale trochę mnie to przerosło... Mąż dużo pracuje więc dom, dzieci, płatności, zakupy, firma na mojej głowie. Gdy wracał do domu zawsze zmęczony więc jedzenie chwila dla dzieci i do spania. Niektóre dni tylko spanie bez zajęcia się dziećmi. Gdy dzieci były bardzo malutkie często się budziły nocami w nocy. W dzień chodziłam jak zoombe. Zmęczona, zdenerwowana, niezastąpiona musiałam liczyć na siebie i często wyrzucałam mężowi że jestem zmęczona. On wracał uśmiechnięty po pracy do domu a ja ciągle bez uśmiechu, narzekająca jak mi źle. Nie miałam takiej chwili dla siebie jedyna rozrywka bez dzieci to były szybkie zakupy w pobliskim supermarkecie, lub wyjście do kosmetyczki 2 razy w miesiącu na 2h.
Zaczęłam się czuć jak służąca i niańka. Gdy mówiłam że mnie to przerasta że jestem zmęczona slyszalam od męża to zawieź dzieci do swojej mamy niech się zajmie.
A oczekiwałam przytulenia i słów kochanie wiem że jest ciężko ale znakomicie sobie radzisz jestem przy tobie rozmowy, wsparcia docenienia. I uciekłam w świat wirtualny.
Było to rok temu.... Pod koniec września Odezwał się do mnie chłopak, z którym zaczęłam pisać okazało się że jest z tego samego miasta. Wymieniliśmy się nr telefonu i zaczelismy rozmawiać przez telefon. Fajnie się rozmawiało. Chłopak samotny więc odrazu sobie pomyślałam że szuka przygody więc powiedziałam że mam męża i dzieci i żeby sobie czegos nie uroił. Powiedział ok rozumiem i tak codziennie rozmawialiśmy przez dwa miesiące. Spotkałam go kilka razy w supermarkecie ale nie jakieś randki czy wspólna kawa. z jednej strony czułam że robię źle bo mam męża że co ja sobie myślę że jak się dowie co to będzie i wykasowałam wszystko ze strachu. Co było chyba największym błędem jaki mogłam popełnić. A z mężem bez zmian wracał do domu zmęczony kładł się spać budziłam go do pracy chwila razem i znowu wracał. I w tym częste sprzeczki. Zbuntowałam się i w tym samym czasie zaczęłam wychodzić na weekendy z koleżankami. Mąż zaczął się oddalać czułam to. I podłożył mi dyktafon. Nagrał rozmowę moja z tym chłopakiem. I zaczęło się piekło. Kazał mi dzwonić do niego ten oklamal że jest z drugiego końca polski. Wtedy urwałam kontakt z tym Panem. A ja podtrzylalam to kłamstwo przez miesiąc. Zaczęłam się zastanawiać czego ja chcę... Oczywiście ratować małżeństwo więc przyznałam się do kłamstwa i powiedziałam kto to jest. Później mąż chciał odejść prosiłam by dal nam szanse. Powiedział że zdradziłam go emocjonalnie. I zaczęłam być karana za swoje czyny. Ciągle wypominanie, brak komunikacji, dużo gniewu, złości, przestał dawać mi pieniądze. Czulam szantaż emocjonalny i ekonomiczny. Poszliśmy na terapię która przerwaliśmy wszytsko działo się tak szybko. Miałam straszne mysli w głowie nie radziłam sobie z tym. bo nic do mojego męża nie docierało. Zaczęłam chodzić do psychiatry poszłam na terapię. I czułam że UPADŁAM...... Ciągle rozmowy i dopytywanie o tego chłopaka.
Poszłam do kościoła zalana łzami, rozmowy z księdzem i terapeuta bardzo mi pomogły. A mąż ciągle mówił że nie może zapomnieć że mi nie ufa, przestał szanować, rozmawiać mijaliśmy się a gdy chciałam rozmawiać o dzieciach krótka odp i dorzucenie od siebie co o mnie myśli. Dodam że cały rok byłam nagrywana i jeździłam z lokalizatorem ale moja terapeutka mówiła że mam tego nie ruszać niech słucha co Pani robi. Latem zmienił się, zaczął dbać o siebie, nowe ciuchy, buty, perfumy biżuteria. Obserwowałam go i czułam że coś jest nie tak. Że staram się na różne sposoby a jakbym była niewidzialna, Z telefonem się nie rozstawal,. Zaczęłam podejrzewać ze kogos ma, Bo ja staram się że robię wszytsko o czym powiedział że chcę. Zapytalam go co się dzieje a on że chcę separacji takiej między nami. Czasu na przemyślenia że może zatęskni. Bo nie potrafi okazać mi uczuć. Nie zgodziłam się. Ale dalej mieszkał z nami nie odszedł. Wspólne wakacje. Po wakacjach powrót do szarej strasznej rzeczywistości, która jest dla mnie samotnością . zaczął nie wracać na noc to impreza to spanie u siostry to spanie u brata i w pracy. Zaczęłam odmawiać różaniec pompejański. Doszłam do wniosku że nie potrafię tak dłużej się domyślać czy ma kogoś czy nie. Więc również podłożyłam jemu dyktafon w tego samochodzie. Okazało się że widuje się z kobietą codziennie i zdradza mnie emocjonalnie i fizycznie. Trwa to kilka miesięcy. Wkoncu nie wytrzymam powiedziałam jemu ze wiem wszystko. On myślał że ja go tylko testuje i sprawdzam. Bo nie powiedziałam w jaki sposób się o tym dowiedziałam. Dopiero teraz się przyznał o jej istnieniu gdy naciskałam by mi to powiedział ale tylko tyle że to znajoma i że ten kto mieczem wojuje od miecza ginie, że mam to co chciałam czyli wrażeń więc są. Nie robię jemu z tego powodu takich kłótni, dociekania, wypytywania, jak on mi przez ten cały rok, bo i tak prawdy mi nie mówi. Bo nic mi to nie da wręcz przeciwnie popchnie go to jeszcze bardziej. Wyjechał na dwa tygodnie przemyśleć poczym wrócił i po rozmowie zapytalam co dalej on że próbujemy dalej (dla mnie próbować można zupę, bo więcej nic nowego nie usłyszałam, pytając o nią powiedział że nie ma z nią od miesiąca kontaktu co już wiem że jest kłamstwem ) nie wiem na ile ten romans u niego skończony. Dodam że więcej jest w domu więcej czasu poświęca dziecią. Ale wychodzi z domu kiedy chce i wraca kiedy chce. Codziennie jezdzi do rodzinnego domu.
Co mam robić, co myśleć, jak działać.
Kocham męża i dzieci kocham moja rodzinę staram się ją ratować. Powiedźcie gdzie popełniam błędy.
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Al la »

Witaj, Upadłam, na naszym forum.

Rzeczywiście trochę się pogmatwało w Waszym małżeństwie.
Z pewnością kilka rzeczy warto wdrożyć, może terapia, indywidualna albo wspólna, a może wspólnota rodzin, np Kościół Domowy?
Tak myślę, że potrzebujecie pomocy z zewnątrz, za dużo się zdarzyło, żebyście sami sobie poradzili.
Przede wszystkim potrzeba wiedzy nt przebaczenia, relacji, wzajemnej komunikacji, okazywania uczuć.

Zapraszam na stronę wspólnoty https://sychar.org/, są tam materiały dotyczące powyższych zagadnień, linki do konferencji. A tutaj jest lista polecanych książek viewtopic.php?f=10&t=383.

I przypomnę to, co powtarzamy na forum, zmianę zaczynamy od siebie, nie od drugiej osoby.

Pamiętaj też, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.

Pozdrawiam, na pewno dostaniesz wsparcie od naszych forumowiczów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Upadlam
Posty: 7
Rejestracja: 18 gru 2023, 0:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Upadlam »

Czy mąż posuwając się do takich rzeczy jeszcze mnie kocha? Ja rozumiem że nawaliłam, że go skrzywdziłam i spowodowałam w nim cierpienie ale czy to co zrobił mój mąż kamień za kamień? Czy taki mąż jeszcze kocha i chcę naprawić nasze małżeństwo? Rok przechodzę piekło słuchając o sobie różne rzeczy. Że chciałam wrażeń mam wrażenia.

Zaczęliśmy chodzić na terapię ale byliśmy zaledwie na 3 spotkaniach można powiedziec, że Pani nas dopiero poznała i terapię zakończyliśmy bo mąż zrezygnował (teraz wiem że wtedy pojawiła się inna kobieta w jego życiu) nie podejmuję teraz pytań o terapię, bo nie wiem czy nie mamy teraz szczytu Szczytów w Himalajach. 😑
Mimi
Posty: 104
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Mimi »

Hej!
Upadlam pisze: 19 gru 2023, 16:20 Od bardzo długiego czasu kuleje u nas komunikacja
Ja bym zaczęła od naprawy komunikacji.
Upadlam pisze: 19 gru 2023, 16:20 On wracał uśmiechnięty po pracy do domu a ja ciągle bez uśmiechu, narzekająca jak mi źle. Nie miałam takiej chwili dla siebie jedyna rozrywka bez dzieci to były szybkie zakupy w pobliskim supermarkecie, lub wyjście do kosmetyczki 2 razy w miesiącu na 2h.
I zmiany optyki.
Świetnie, że on wracał uśmiechnięty.
Pamiętam, że kiedy ja byłam w domu z dziećmi i czekałam na M bardzo się cieszyłam i byłam wdzięczna że wraca z uśmiechem do nas. Mi się to udzielało.

Piszesz, że moglas sobie pozwolić na wyjścia do kosmetyczki. Ile ja bym za to wtedy dała!
Upadlam pisze: 22 gru 2023, 22:41 Czy taki mąż jeszcze kocha i chcę naprawić nasze małżeństwo?
Twój mąż też pewnie się zastanawia cz Ty go kochasz.
W każdym razie ja od kiedy M mnie zdradził co jakiś czas się nad tym zastanawiam.

Na szczęście potrafimy że sobą rozmawiać. Bez uważnej komunikacji pewnie bym się nie pozbierała.
Chodzi mi o komunikację bez pretensji i oskarżeń.
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: kocimiętka »

Upadlam pisze: 19 gru 2023, 16:20 Mąż zawsze zapomni mi coś powiedzieć, opowiedzieć, zawsze jak to twierdzi zapomniał powiedzieć ale gdy są inne osoby w jego otoczeniu mówi im wszystko. Ja wtedy mówię - nie mówiłeś mi tego?! On myślałem że ci mówiłem albo zapomniałem Ci powiedzieć.
Wiesz dla mnie takie zachowanie jest bardzo dużym sygnałem ostrzegawczym. Wręcz syreną alarmową. Pół biedy jak coś takie wydarzyło się raz, ale jeśli zdarza się notorycznie, a dana osoba nic z tym nie robi to jest ewidentnie brak szacunku i oznaką, że dany człowiek póki co nie traktuje nas poważnie.
Przede wszystkim zadbaj o siebie. Jeśli się modlisz to super. Staraj się modlić za siebie. Ja przystępując regularnie do Komunii Świętej i Zawierzając się Jezusowi odbudowałam swoją wartość. A z takiego poziomu już każdy problem inaczej się rozwiązuje. Dużo zdrowia i spokojnych Świąt:*
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Bławatek »

Upadlam pisze: 22 gru 2023, 22:41 Czy mąż posuwając się do takich rzeczy jeszcze mnie kocha? Ja rozumiem że nawaliłam, że go skrzywdziłam i spowodowałam w nim cierpienie ale czy to co zrobił mój mąż kamień za kamień? Czy taki mąż jeszcze kocha i chcę naprawić nasze małżeństwo? Rok przechodzę piekło słuchając o sobie różne rzeczy. Że chciałam wrażeń mam wrażenia.

Zaczęliśmy chodzić na terapię ale byliśmy zaledwie na 3 spotkaniach można powiedziec, że Pani nas dopiero poznała i terapię zakończyliśmy bo mąż zrezygnował (teraz wiem że wtedy pojawiła się inna kobieta w jego życiu) nie podejmuję teraz pytań o terapię, bo nie wiem czy nie mamy teraz szczytu Szczytów w Himalajach. 😑
Witaj,

Mam nadzieję, że święta udało Wam się spędzić w miarę spokojnie.

Ciężko Ci pewnie z mężem, który nie wspiera, od dłuższego czasu nie traktował Cię dobrze. Mój mąż przed ślubem wszystko chciał ze mną wspólnie robić, nawet w weekendy przyjeżdżał by pomagać mi w porządkach, a po ślubie to nawet nie pamiętał by śmieci wyrzucać. Kiedyś po markecie chodził obok mnie i wszystko co było potrzebne do koszyka wkładał, a po ślubie miał problem po pracy kupić chleb na kolację. Coraz bardziej sam się oddalał i wycofywal z relacji. Coraz częściej dłużej w pracy zostawał. Bardzo mnie tym wszystkim denerwował. Wiele razy próbowałam wprowadzić jakieś dobre rzeczy do naszej relacji, typu: dzwonienie rano do siebie do pracy aby dopytać jaki był dojazd (poza tym jak mi się udawało w końcu rano obudzić męża i on od razu znikał w łazience a ja za chwilę musiałam wychodzić do pracy to w sumie z rana widzieliśmy się przelotem, nie rozmawiając z sobą, więc taki telefon i chwila rozmowy mogłoby budować relację, ale mój mąż nie był zainteresowany), chciałam w niedzielne popołudnia wspólnie gdzieś wyjść - kino, spacer, wystawa, ale mój mąż w soboty czas spędzał w pracy lub w garażu więc w niedzielę chciał tylko spać - rower, spacer odpadał, sama z synem się wybierałam a mąż urządzał drzemki. A najśmieszniejsze jest to, że mąż mi zawsze wmawiał, tak wmawiał, że to kobiety najczęściej biednych mężów zdradzają i całe zło dzieje się przez nie. Do tego wypominał mi, że nie jestem dobrą żoną. A ja głupia zatraciłam siebie swoją godność, marzenia i pewność siebie i skakałam koło męża by jemu było lepiej. A on i tak tego nie docenił. Czepiał się wszystkiego, sam nie dając nic w zamian. A dodatkowo odszedł do kobiety, aczkolwiek 1,5 roku nie przyznawał się do tego.

Droga Upadlam - może upadłaś ale to nie daje twojemu mężowi prawa by cię gnębić, czynić odwet. Ja mimo, że tak mnie mąż potraktował nie zaczęłam go zdradzić, choć okazji przez ostatnie 3 lata było kilka. Byłoby dobrze byś dzięki terapii stanęła mocno na nogach i odzyskała wiarę w siebie. My kobiety jesteśmy silne, odważne, ale często otoczenie podcina nam skrzydła. Czasami ssme o tym zapominamy. Życzę Ci na te Święta, abyś pomyślała o sobie i o siebie zadbała.
Upadlam
Posty: 7
Rejestracja: 18 gru 2023, 0:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Upadlam »

Ciężkie to święta, bo czuje się odebchnieta.... Mało ze mną rozmawiał. Tylko jak prosił bym coś zrobiła. Wczoraj chwilę rozmawialiśmy jeśli można nazwać to rozmową. Mówienie o tym że widzi że się zmieniłam że staram się o niego dbać że daje to co wcześniej jemu się się śniło. Ale nie wie na ile moje starania są prawdziwe czy chwilowe. Bo tyle mi nagadał jaka zła żona byłam zrozumiałam że muszę siebie naprawić. (pomijając i starając się nie myśleć o tym że ciagle brakuje mi jego dla mnie) Że ma rację że trochę zapomniałam o nim bo. Zajęłam się dziećmi i ciągłym narzekaniem jak mam zle jak mi ciazko. I że o jeden mój raz za dużo mojego wybryku tym że poświęciłam swój czas ba rozmowy z innym facetem.
Ale jeśli chodzi o nasze intymne relacje nie ma z tym problemu. Jest czułość itd. Ale rozmów brak.
Pytając się czy próbujemy ratować nasz rodzinę czy razem pracujeny nad naszym małżeństwem jedyne co słyszę to że on nie chce rozmawiać o tym że jedyne o co prosi to o spokój.
Czuje wewnętrzny niepokój. Gdyby odpowiedział mi słowami tak starajmy się ale jest mi ciezko bo ci nie ufam czy coś podobnego. Bo kiedyś tak mówił. moja głowa inaczej by pracowała nie chodziła bym i nie pytała się jego dlaczego ze mną nie rozmawia. Dlaczego nie ma do mnie szacunku. Że czuję się samotna. Czy ty ze mną chcesz być. Odpuściła bym i robiła swoje a tak to nie wiem na czym stoję.

Jest mi ciazko nawet zająć się swoimi sprawami.
Bo kocham bardzo swojego męża. Umiem sobie wyobrazić życie bez niego bo trochę tak żyje.
Ale nie takiej drogi chciałam zawierając związek małżeński. Wiec robię wszytsko i zrobię wszytsko by to się nie rozpadło. Mimo że trochę osaczam swoaja osobą, ciągłymi pytaniami. Ale mam wrażenie że jak przestanę to robić to dam jemu odczucie ze mi nie zależy i już się nie staram. Na od budowaniu naszego małżeństwa. A gdy ja pytam się jego że zapomniał że to on mnie też zdradził to odpowiedź jego jest taka : a kto zrobił to pierwszy.
Upadlam
Posty: 7
Rejestracja: 18 gru 2023, 0:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Upadlam »

Nowy rok nowe postanowienia...

Z mężem jest różnie. Mam wrażenie że jestem ciągle karana ciszą. Gdy zadam pytanie dostanę odpowiedź ale rozmów brak. Może trochę więcej przebywa obok mojej osoby ale to tylko tyle.
Zaczął bardzo często imprezować z siostrą i wtedy nie wraca do domu i śpi u niej.

Pewnego wieczoru pojechaliśmy razem do znajomych ja byłam kierowca mąż wypił, wracaliśmy autem. Zaczął zadawać pytania czy Bolało (że znalazł sobie dziewczynę) odpowiedzialam że nie.
Moja odpowiedź bardzo go zdenerwowała i powiedział że to koniec między nami bo znaczy że go nie kocham.

Rano czekałam aż wstanie i chciałam by potwierdził mi to co powiedział po pijaku. Powiedzial że chce się rozstać. Przyjęłam to ze spokojem. A on po chwili zmienił zdanie i że chce próbować dalej.
Czy on mnie sprawdza?? Czy ktoś tak miał? Już nie wiem co mam myśleć.

Najgorsze jest to że nie widzę chęci z jego strony by coś zmienić by zacząć rozmawiać co trzeba zmienić na czym popracować.
I jedyne co mi nie daje spokoju że nie wiem na ile jego znajomość z tą dziewczyną się skończona....
Czy walczyć o rodzinę czy walczyć o siebie i dzieci 😑
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Bławatek »

Upadłam - mój mąż też mnie karał cichymi dniami, a mnie od środka rozrywało, bo on dusił w sobie wszystko zamiast obgadać temat a potem po roku wybuchał, że ja kiedyś krzywo na niego spojrzałam czyli z pogardą i niechęcią więc pewnie go nie kocham i go to boli, a ja po roku nawet takiej sytuacji nie pamiętałam.

Ciężko się żyje w takiej niewiadomej i zawieszeniu więc byłoby dobrze jakbyś za wiele o tym nie myślała (wiem, że to trudne, bo ja ciągle analizuję wszystko i się zastanawiam co by było gdybym kiedyś coś inaczej zrobiła, powiedziała - taka już jestem). Zajmij się sobą, dziećmi. Staraj się jak najwięcej miło z nimi spędzać czas. Jeśli możesz to kontynuuj terapie - pomoga to wentylować emocje i stanąć na nogi.
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Witaj, nie będę cytować wszystkich fragmentów postów, bo odniose się do każdej wypowiedzi po trochu.
Po pierwsze, ja jestem osobą zdradzoną i czytając opis zachowania twojego męża, nie dziwię mu się, co więcej nawet go rozumiem. Nie tłumacze jego zachowania (!), ale domyślam się dlaczego robi tak a nie inaczej. U mnie, w kryzysie był taki moment, kiedy w gniewie planowałam poszukać sobie takiej samej 'zapominajki`jak mój M. W końcu on mógł dobrze się bawić, dlaczego ja nie mogłabym robić tego samego? On może sobie zdradzać a ja mam cierpieć? Wtedy dotarłam do postów Ruty i uświadomiłam sobie, że ja też przysięgałam przed ołtarzem, więc w przypadku zdrady, podczas rozprawy rozwodowej będę niespójna między tym co mówię, a tym co robię. Zaczęłam się zastanawiać, analizować i dopiero wtedy Bóg miał czas by zacząć we mnie działać i mnie zmieniać. Odrzuciłam całkowicie swoje przemyślenia, planowanie zdrady czy innych rzeczy i zaczęłam dopiero wtedy myśleć o małżeństwie, jako o Nas a nie przez pryzmat bólu. Czemu opisuję ci swój tok myślenia? Nie użyłam ani razu słowa miłość, my ,czy nie brałam pod uwagę męża. Byłam tylko ja i mój ból. W przypadku twojego męża może być podobnie: każe cię zachowaniem, zdradził i jeszcze dopytuje czy cię zdrada bolała, by się upewnić, że dobrze robił bądź robi. On może starac się mścić się na tobie, po to by mniej cierpieć. W takim amoku nie ma miejsca na mniej lub bardziej życzliwe uczucia, jest tylko człowiek i jego ból. I dlatego radzę ci nie zadawać sobie pytania czy mąż cię jeszcze kocha, czy swoim zachowaniem sprawisz że będzie normalnie, czy on ci wybaczy itd. itp., bo w tym całym zachowaniu nie chodzi o ciebie tylko o ból i urażoną godność.
To jest ZŁE! Ale tylko twój mąż może się z tego otrząsnąć. Mnie pomogła zmiana priorytetów, może warto przypomnieć mężowi że jest ojcem i ma obowiązki w stosunku do waszych dzieci? I nie, wytykanie zdrady z jego strony nie może być usprawiedliwieniem.
Warto byś i ty przewartościowała swoją wizję małżeństwa, wspominałaś że chciałaś by to wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Dlaczego ? Pisałam powyżej, byś zaangażowała M do opieki nad dziećmi, bo na początku wspominałaś, że mąż odsunął się od tego i od domowych obowiązków. Z lektury wnosze, że za twoim cichym przyzwoleniem. Mężowi podobało się jak jest, twoje uwagi były dla niego na tyle nieistotne, że nie wziął ich pod uwagę. Wiem, że opis brzmi strasznie, ale ze swojego doświadczenia, wiem że bardzo często nie umiemy, jako ludzie, opisać swoich potrzeb, a inni, oceniając nasze zachowania za nieistotne, po prostu je olewają. Smutne, ale prawdziwe. A twojemu mężowi nawet do głowy nie przyszło, bo cokolwiek zmienić, w końcu przez długi czas wszystko było tak jak powinno, czyli po jego myśli. Ale Jest jeszcze jedna ważna rzecz: nie można dać sobie wmówić, że dlatego że ktoś inny uznał nasze potrzeby za nieistotne, to my mamy się podporządkować tej ocenie. A ty sobie sobie dałaś to wmówić, odsuwasz swoje potrzeby, by zadowolić męża, bo uważasz, że bez tego poświęcenia wasze małżeństwo się rozpadnie.
To jest ZŁE! Według mnie swoim zachowaniem nie tyle pokazujesz że zależy ci na małżeństwie, ale dajesz swojemu mężowi kolejne zaproszenia, by on, zamiast wziąć się za syf, który w nim siedzi, cały czas wylewa go na ciebie. To bardzo toksyczne dla was obojga.
Wspominałaś że mąż cię nie szanuje i nie szanował. Szanuje się osoby silne, dążące do wyznaczonych celów, może warto z tego kryzysu coś dobrego wyciągnąć, nabrać siły i zamiast wzajemnie się z mężem znęcać nad sobą, lepiej odciąć się od toksycznych emocji , obrać cel i do niego dążyć. Jeżeli teraz podejmiesz taka decyzję, twój mąż pewnie za tobą nie pójdzie, przynajmniej nie od razu, ale warto. Wiem, że to trudne, bo sama mam dziecko i wiem, że opieka może dobić fizycznie i psychicznie, ale warto. Warto, bo zamiast cierpienia, w końcu pojawia się cel, a jak jest do czego dążyć to nie ma się czasu nad użalaniem się nad sobą.
Ze swojej strony pozdrawiam serdecznie i życzę wam wszystkiego najlepszego:) tobie życzę dużo siły i cierpliwości, bo na pewno się przyda. Oboje się poraniliscie, najpierw trzeba pozbyć się emocji, na dokładne analizy przyjdzie jeszcze czas. Módlcie się o pogodę Ducha, jeżeli twój mąż nie będzie chciał, módl się za niego. Sytuacja może wydawać się beznadziejna, ale dla Boga na prawdę nie ma rzeczy niemożliwych. Warto o tym pamiętać :)
Upadlam
Posty: 7
Rejestracja: 18 gru 2023, 0:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Upadlam »

Witam powracam po 2 miesiacach.
Jest mało zmian ciągle te same rozmowy, te same slowa mojego męża. Że zniszczyłam nasza rodzinę, że złamałam jemu serce, kto mieczem wojuje od miecza ginie, chciałam wrażeń mam wrażenia.
W nowym roku podeszłam trochę do tego z większym dystansem..... Mówię.... Do niego co dalej, kim dla ciebie jestem. Itd. Dostalam odpowiecie że matka mouch dzieci pytam czy kimś jeszcze!?
No jeszcze żona odrazu wtedy odpowiadam to znaczy że zaraz nia nie będę??? Najczęściej odpowiada że on nie wie co będzie.....
W nowy rok pytam co dalej jakie postanowienia na nowy rok.
On że rozejdzmy się jak koledzy 😶 (wewnętrznie się z tego smialam} jak koledzy co to za określenie
Gdy powiedzialam że dobrze rozumiem i szanuje jego decyzję to jest jego wybór. Po 5 minutach powiedział : to wiesz co próbujmy dalej.

Czy on mnie sprawdza moja reakcje.

Niedawno wyjechał z dziecmi po 5 dniach..... Przywiózł je do domu co było dla nich kara bo się z niego smialy. A sam wrócił tam gdzie był jeszcze na 9 dni.
Jego zachowanie dalej dużo do myślenia że on nie zakończył tej znajomości z tą gówniara.
I się nie myliłam. Jeździ po nią moim samochodem 😑😑
Gdy zapytalam się ponownie czy spotyka się z nią czy utrzymuje kontakt mówi że to zakończył....
I robi ze mnie głupka.
Co mam robić, jak się zachowywać.
Ja w dalszym ciągu chcę dać nam szanse dać szansę na normalny dom dla naszych dzieci. Co robić co mówić....
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Bławatek »

Upadlam - a może zmienisz nick, bo jak próbuję do ciebie pisać "z imienia" które sobie na forum nadałaś to się źle czuję bo tak jakbym kogoś upadlała czyli poniżała lub gdybym ja upadała - bo mi słownik zmienia (bo może zamiast ł napisałaś l). Mi kwiatki bławatki kojarzą się z beztroską i dzieciństwem stąd taki nick wybrałam.

Warto myśleć i pisać o sobie dobrze to wtedy jest nam milej :)

Mój mąż też mi robił takie huśtawki emocjonalne - to bardzo wyniszcza. Masz wiele narzędzi by w to nie wchodzić. Po pierwsze wzmocnić siebie i swoje poczucie wartości, po drugie postawić granicę i nie brać tego do siebie (i nie pytac ciągle męża gdy nie jesteś gotowa usłyszeć niektórych słów), po trzecie świadomość, że po drugiej stronie masz osobę która jest z jakimiś dysfunkcjami (a z tego co piszesz o mężu to on taki może być), więc jego słowa i działania wypływają z jego braków, czy też złego wyuczenia. W moim mężu widziałam wiele niedojrzałości (cechy egoistyczne, narcystyczne, syndrom Piotrusia Pana a nawet Borderline). Ostatnio po wnikliwej analizie wyszło mi, że najwięcej cech ma narcystycznych. Co mogę z tym zrobić? Niewiele, albo dużo. Znam męża, wiem co wyzwala w nim ciche dni, a co wściekłość, wiem kiedy zaczyna uciekać, a kiedy mogę liczyć ma zainteresowanie, więc działam tak, by jak najmniej cierpieć. Obecnie mój mąż nie mieszka z nami i prawdopodobnie kogoś ma. Mam względny spokój i nawet mi z tym dobrze (choć w styczniu trochę mąż mi znów rollcostera urządził), ale muszę teraz większą uwagę zwrócić na syna, ponieważ działania męża na nim się odbijają. Ja się już nauczyłam chronić, teraz muszę pomóc dziecku. Ale to nie było łatwe - 4 lata mi zajęło. Dwie dłuższe terapie, plus dodatkowo kilka spotkań z psychiatrą. Oni mi dawali wskazówki. A dodatkowo czytając książki czy też słuchając różnych konferencji nauczyłam się z tych wskazówek korzystać i konkretne działania wdrażać w życie. Łatwo nie jest ale już tak mocno nie upadam;).

Napisałaś, że mąż odwiózł wcześniej dzieci, bo "się z niego śmiały", tak postępują osoby niedojrzałe, z jakimiś własnymi traumami, małym poczuciem wartości itp. Mój syn tez się czasami ze mnie śmieje bo np. czegoś z internetem nie ogarniam a to proste przecież i czasami się na niego obrażam ale potem śmieję sie z tego bo po pierwsze też tak jako nastolatka postępowałam, a po drugie przecież mi to już nieraz pokazywał więc mogłabym kiedyś zapamiętać:). Ale to jest dojrzałość.

U was to wszystko świeże i pewnie chciałabyś na już wszystko uleczyć i naprawić. Ale czasami się nie da. Ja zawsze myślałam że tylko z mężem w domu naszą rodzina będzie szczęśliwa, ale nie zawsze się da, szczególnie jak druga strona ma inne plany. Przypominam sobie jak 4 lata temu ja byłam roztrzęsiona, szukająca wszędzie szybkich i gotowych rozwiązań. Raczej takich nie ma - bo zawsze są różne sytuacje, warunki zależne i niezależne od nas.

Kochana zadbaj o siebie, wzmocnij się.
Upadlam
Posty: 7
Rejestracja: 18 gru 2023, 0:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Upadlam »

Stało się... Mąż pojechal do siostry na noc (od jakiegoś czasu podejrzewać zaczęłam że spotyka się tam ze swoją dziewczyną) zaczął wydzwaniać o 3 w nocy do mnie pisać straszne słowa nie reagowałam by nie denerwować się bardziej.... Bo rano dzieci do przedszkola i do pracy.
Nie przewidziałam że przyjedzie o 4 rano do domu strasznie piany.... Powiedział mi że między nami koniec że bierzemy rozwód. Potwierdził mi że z nią nie zakończył związku. I pytał czy jestem zaskoczona ze mam to co chciałam. Że już mnie nie kocha. Serce pękło mi na pół. Bo miałam cicha nadzieję że zrobił to z nią z zemsty i że nie utrzymuje już kontaktu. Ale jednak nie zakończył. Po czym położył się spać rano.
Nie poszłam do pracy nie zawiozłam dzieci do przedszkola i szkoły. Świat mi się zawalił jeszcze bardziej myślałam że potrzeba czasu nam na to całe bagno by z niego wyjść razem.

Zabrałam dzieci pojechałam do rodziców zostawiłam dzieci wróciłam do domu prosiłam by powiedział to samo jak wytrzeźwiał. By potwierdził tak się stało. Daje mi miesiąc na wyprowadzenie się on teraz się wyprowadzi. Powiedziałam że rozumiem że to jego życie i jego decyzja. Powiedziałam że go kocham i że gdy będzie szczęśliwy będę szczęśliwa i ja. I wyszłam zaczął do mnie wydzwaniac. Pisać że chce porozmawiać. Przyjechał do mnie wziął ma rozmowę powiedział że mnie kocha zaczął przytulać i mówil byśmy dali sobie szanse. Mówię jemu ze przecież powiedział że mnie nie kocha że z nią nie zakończył. Zaczął kłamać ze jej nie ma że jestem tylko ja.
Powiedziałam by ochłonął że ja nie będę z nim póki jest ona ze nie będę ta druga. Do mnie ciągle kłody pod nogi zero pomocy i ciągle złe odpowiedzi. Do niej cukier i słodkości. Wyszedł zły mówiąc - nie to nie.
Po godzinie odtrzymujr wiadomość ŻE NIE UMIEM BEZ CIEBIE.
Wyjechał w sprawach biznesowych na jeden dzień w trasę. Napisał że dojechał na miejsce (gdzie od roku tego jie robił) gdy wrócił spowrotem napisał że wrócił na miejsce (gdzie tego nie robił) pyta co robię. Pyta czy przyjadę z dziećmi na kawę.
Co mam myśleć?? Że się otrząsnąl? Jak mam się zachować.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Bławatek »

Upadłam, w nerwach, gniewie, złości można wiele zła uczynić. Często nieświadomie, pod wpływem chwili, a potem żałować, ale nie potrafić przeprosić. I tak często nakręca się spirala niezrozumienia.

Jeśli mąż ma chęci naprawy to może warto od razu z nim porozmawiać, zaproponować wspólną terapię małżeńską. Bez rozmów I wyjaśnienia sobie wszystkiego nie da się niczego naprawić. Dobrze jest małymi krokami poznać siebie, swoje marzenia pragnienia, oczekiwania, porozmawiać o swoich wadach, o tym co nas w drugim denerwuje. To ostatnie bywa najtrudniejsze, ale najbardziej potrzebne.

Podobnych sytuacji miałam z mężem kilka, ale on nigdy nie chciał nic w sobie zmieniać, nie chciał usłyszeć prawdy o sobie. A bez tego nie da się niczego zbudować na nowo. Bo ciągle zamiatanie pod dywan niczemu nie służy.
Upadlam
Posty: 7
Rejestracja: 18 gru 2023, 0:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Upadlam »

Dowiedziałam się że mąż nie zakończył relacji z tą dziewczyną spotyka się u siostry. Dwa tygodnie mieszka gdzie indziej, zaczął normalnie ze mną rozmawiać. Jedyne co do mnie pisze to co u dzieci i tyle. Gdy się widywaliśmy co dziwne codziennie. Pytając się dlaczego się wyprowadził powiedział odpocznij sobie od męża. Powiedział że podjął decyzję. Że jeśli mamy być razem to na warunkach że znikam ze świata wirtualnego. Kasuje wszytskie aplikacje. Mówię że nie widzę w tym problemu jeśli on to samo uczyni. Dwa dni później pytam jaka to decyzja a on że jeszcze jej nie podjąć mówię że mam dość żyć w ciągłej niepewności i w zawieszeniu i obwiniania mnie o wszytsko co złe. Tak jak by on nic złego nie widział w tym co robi i że wszytsko to moja wina. Gdzie ja od 16 miesięcy nic nie robię złego a on od 9 miesięcy prowadzi podwójne życie. Mnie wyzywa od najgorszych a tam tuli mówi komplementy itd.
Dzień przed Dniem kobiet cos we mnie wstąpiło, tak jak bym zdała sobie z tego sprawę że przecież wiesz ze on nie zakończył z nią że się spotyka a tak jak bym to akceptowała a gdy potwierdzam jemu to, to on zaprzecza że się nje spotyka .... mówię by się określil albo chcę być ze mną albo nie. Odpowiedział że nie chcę być ze mną. Załamała mnie ta informacja. Chwilę pOniej zaczął udawać że się źle czuje i położył się do łóżka zawołał bym pomasowała go po czym skończyliśmy w łóżku. Później zapytalam więc jak jest bo już nic nie rozumiem? To koniec czy co??? On że koniec. Więc pytam po co te łóżko. To że ja tego chciałam 😶😶 poczułam się wykorzystana.
Położył dzieci później spać ja poszłam do jego auta w którym znalazłam pełno włosów ten młodej dziewczyny. Róże w doniczce i prezerwatywy.. Zabrałam te kwiaty ze sobą i jemy wręczyłam i kazałam jemu wyjść. Na koniec nawyzywał mnie strasznie. I zapytałam się czy miał wyrzuty sumienia powiedział że nie,,, że ani razu.

Z jednej strony poczułam spokój bo wiem na czyy stoję. A z drugiej strony czuje załamanie gniew i wielki żal. Gdzie jest ta jego taka wielka miłość do mnie którą miał.
Co teraz jak się zachowywać wobec takiego męża.
Który jedyne o co pyta jak napisze to tylko Jak dzieci nic więcej.
ODPOWIEDZ