Czy da się uratować moje małżeństwo?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: Bławatek »

Upadłam - miotasz się ty, a i może twój mąż. Strasznie boli wiedza, że małżonek zdradza - gdzieś tam miłe a i może upojne chwile z kimś spędza. Często nasza wyobraźnia podsyca nasze myśli i wówczas jeszcze bardziej się krzywdzimy.

Pytasz - jak się zachowywać wobec takiego męża? Sama bym chciała wiedzieć. Każde nasze działanie, każde słowo mogą przynieść odmienny skutek niż byśmy chcieli. Z książek i różnych konferencji wyniosłam, że nie można dawać przyzwolenia mężowi na takie życie, na kowalską, ale nasi mężowie często taki zakaz odebrać mogą jako nasze wścibstwo, wymyślanie - bo oni albo nic złego przecież nie robią, albo co my tam wiemy, a dodatkowo mają przecież prawo do szczęścia. A dodatkowo często odchodzą bo przecież z zołzą żyć nie będą. Więc albo tkwimy w ich podwójnym życiu, albo nie chcemy w tym uczestniczyć. No, ale wtedy może się okazać, że oni jednak wybiorą wolność i/lub kowalską. Tu nigdy nie ma odpowiednich rozwiązań. Zawsze można źle wybrać. Mój mąż po raz kolejny zachłysnąl się wolnością i kowalską - zapomniał o synu - nie ma czasu dla niego, a dzwoni od czasu do czasu tylko do niego - mnie unika. Ale wolę to niż jakbym miała myśleć ciągle czy się z kimś nie spotkał a do domu i łóżka wrócił I patrzeć ciągle na niego.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się uratować moje małżeństwo?

Post autor: ozeasz »

Upadlam pisze: 10 mar 2024, 0:36 Z jednej strony poczułam spokój bo wiem na czyy stoję. A z drugiej strony czuje załamanie gniew i wielki żal. Gdzie jest ta jego taka wielka miłość do mnie którą miał.
Co do "miłości" to obaj chyba wypadałoby żebyście sobie szczerze odpowiedzieli.

Kiedyś na rekolekcjach z ks. Dziewieckim usłyszałem pytanie, powtórzę nie dosłownie pewnie ale brzmiało ono mniej więcej tak: kiedy łamiemy przysięgę małżeńską - od pierwszego momentu w którym przestajemy okazywać współmałżonkowi miłość.

Przeżywacie kryzys, kryzys to szczególny czas, wiąże się często z wieloma przykrymi emocjami, przeżyciami ale można z niego wyciągnąć konstruktywne wnioski, może stać się przyczyną opamiętania, refleksji, przemyśleń, zredefiniowania własnej odpowiedzialności i postawy i mocno wierzę w to że Bóg to dopuszcza abyśmy się upamiętali, nawrócili.

W tym wszystkim, tak z autopsji, nie ma co się dawać poniżać, poniewierać, pozwalać na zachowania bez szacunku, każdy z nas jest grzeszny i zarazem każdy z nas ma swoją godność, można upaść, ale w mojej ocenie nie to definiuje człowieka a raczej to czy chce i jak z tego upadku powstać.

Dla mnie miłość zawiera wolność i odpowiedzialność, zawiera szacunek wobec drugiego nawet wtedy, kiedy zachodzi sytuacja niezgodna z moim "interesem", a Jezus mówił że szczególnie wtedy wartość miłości się objawia kiedy ją chcesz okazać komuś nieprzychylnemu sobie. Warto sobie zweryfikować z dystansu własną postawę i stanąć przede wszystkim wobec siebie w szczerości i prawdzie kim jestem i jaki jestem w tej sytuacji, czy mogę i chcę coś zmienić i mieć świadomość ze zmienić mogę jedynie samego siebie i o okazuje się często tytaniczna pracą.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ