Wyjście ze związku niesakramentalnego

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

W_Kropce
Posty: 4
Rejestracja: 20 sty 2024, 13:35
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: W_Kropce »

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Szanowni Państwo, proszę o wskazanie wątku (lub informacje, że muszę założyć nowy), gdzie dzielą się wiedzą i doświadczeniem Osoby, które żyją w związku niesakramentalnym (drugie małżeństwo, jest dziecko) i chcą świadomie odejść. Potrzebuję wsparcia w tym temacie.
Z Panem Bogiem 🕊
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: Nirwanna »

Witaj u nas na forum :-)
Możesz założyć nowy wątek w tym dziale (Odbudowa związku po kryzysie...), lub w Dziale Rozwód czy ratowanie małżeństwa. Dobrą praktyką naszego forum jest to, że większość z nas posiada swoje odrębne, osobiste wątki.
Natomiast jeśli jesteś małżonką sakramentalną chcącą wyjść z niesakramentalnego związku, to polecamy grupę Samarytanka: viewtopic.php?f=33&t=254 Ponieważ jest to grupa zamknięta, niewidoczna publicznie, to trzeba poprosić o dołączenie do niej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
W_Kropce
Posty: 4
Rejestracja: 20 sty 2024, 13:35
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: W_Kropce »

Witam,
dziękuję za publikację mojego wpisu i odpowiedz. Trochę się pogubiłam (nadal gubię) w panelu z poziomu komórki, ale postaram się ogarnąć ;) pozdrawiam!
Bożena123
Posty: 34
Rejestracja: 29 sty 2017, 20:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: Bożena123 »

W_Kropce pisze: 20 sty 2024, 20:09 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Szanowni Państwo, proszę o wskazanie wątku (lub informacje, że muszę założyć nowy), gdzie dzielą się wiedzą i doświadczeniem Osoby, które żyją w związku niesakramentalnym (drugie małżeństwo, jest dziecko) i chcą świadomie odejść. Potrzebuję wsparcia w tym temacie.
Z Panem Bogiem 🕊
Cześć ! Jak chcesz mogę Ci pomóc . Jakiś czas temu odeszłam od mężczyzny z którym żyłam w zw niesakramentalnym. Mamy syna, który miał wtedy 4 lata. Pozdrawiam serdecznie,z Bogiem Bożena 🙂
W_Kropce
Posty: 4
Rejestracja: 20 sty 2024, 13:35
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: W_Kropce »

Cześć, Bożenko!
Chętnie :) czy mam odezwać się "na priv", czy tu publicznie...?
Może na razie rozwinę trochę wątek, opiszę co i jak, może ktoś rozpozna swoją sytuację lub znaną z opowieści :) może taki ekshibicjonizm pomoże...?
Obecny obraz sytuacji:
- poznaliśmy się po paru latach od rozwodu M, brak wcześniejszej styczności z jego rodziną, znajomymi itd.,
- drugi związek M, moj pierwszy - cywilnie zawarty
- poprzednie małżeństwo sakramentalne, nie przetrwało roku z powodu niewierności drugiej strony przed/w trakcie trwania (po paru latach, po rozmowie z księdzem otrzymałam info, że są podstawy do zbadania przez sąd biskupi ważności aktu),
- w czasie trwania naszego, cywilnego zwiazku nastąpiło moje nawrócenie - skutek jest dość dramatyczny, ale od tego momentu zachowana jest czystość,
- jest na świecie Dziecko, długo wyczekiwane i bardzo kochane przez oboje rodziców; jego poczęcie nastąpiło miesiąc po nawróceniu, ale jeszcze bez "zgłębienia" Wiary, to był początek...
- żyjemy na emigracji.
Sytuacja jest w tej chwili patowa.
Życie w czystości jest jeszcze wykonalne, ale druga strona oczekuje cały czas "opamiętania" i liczy na powrót do "starej normalności". Na świecie jest dziecko, rozbicie rodziny nie wydaje się być rozsądne, ale (no i tu potrzebuję Kogoś, kto to przeżył) może jednak wyjdzie to na dobre? Lepsze życie osobno, ale według praw Boskich, niż życie razem w napięciu (nie tym że dojdzie do zdrady, ale w tym, że grzech napędza kolejne grzechy i zaczyna rozchodzić się na inne osoby).
Dodatkowo ewentualne uzyskanie unieważnienia małżeństwa (tu jest absolutny sprzeciw strony, kt to miałoby dotyczyć - koszty, ewentualny kontakt, itp.) to tylko połowa sukcesu. Zawarcie małżeństwa przed Panem Bogiem jest równoznaczne z Wiarą, a tej niestety nie ma (jeszcze - miejmy nadzieję, że będzie!).
Co robić, jak żyć... 🙂
zielona
Posty: 22
Rejestracja: 09 sty 2021, 10:22
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: zielona »

W_Kropce pisze: 02 lut 2024, 20:19 Cześć, Bożenko!
Chętnie :) czy mam odezwać się "na priv", czy tu publicznie...?
Może na razie rozwinę trochę wątek, opiszę co i jak, może ktoś rozpozna swoją sytuację lub znaną z opowieści :) może taki ekshibicjonizm pomoże...?
Obecny obraz sytuacji:
- poznaliśmy się po paru latach od rozwodu M, brak wcześniejszej styczności z jego rodziną, znajomymi itd.,
- drugi związek M, moj pierwszy - cywilnie zawarty
- poprzednie małżeństwo sakramentalne, nie przetrwało roku z powodu niewierności drugiej strony przed/w trakcie trwania (po paru latach, po rozmowie z księdzem otrzymałam info, że są podstawy do zbadania przez sąd biskupi ważności aktu),
- w czasie trwania naszego, cywilnego zwiazku nastąpiło moje nawrócenie - skutek jest dość dramatyczny, ale od tego momentu zachowana jest czystość,
- jest na świecie Dziecko, długo wyczekiwane i bardzo kochane przez oboje rodziców; jego poczęcie nastąpiło miesiąc po nawróceniu, ale jeszcze bez "zgłębienia" Wiary, to był początek...
- żyjemy na emigracji.
Sytuacja jest w tej chwili patowa.
Życie w czystości jest jeszcze wykonalne, ale druga strona oczekuje cały czas "opamiętania" i liczy na powrót do "starej normalności". Na świecie jest dziecko, rozbicie rodziny nie wydaje się być rozsądne, ale (no i tu potrzebuję Kogoś, kto to przeżył) może jednak wyjdzie to na dobre? Lepsze życie osobno, ale według praw Boskich, niż życie razem w napięciu (nie tym że dojdzie do zdrady, ale w tym, że grzech napędza kolejne grzechy i zaczyna rozchodzić się na inne osoby).
Dodatkowo ewentualne uzyskanie unieważnienia małżeństwa (tu jest absolutny sprzeciw strony, kt to miałoby dotyczyć - koszty, ewentualny kontakt, itp.) to tylko połowa sukcesu. Zawarcie małżeństwa przed Panem Bogiem jest równoznaczne z Wiarą, a tej niestety nie ma (jeszcze - miejmy nadzieję, że będzie!).
Co robić, jak żyć... 🙂
Witaj W_Kropce,

Ładnie podsumowałaś obecny stan rzeczy. Masz teraz kontakt z rodziną/znajomymi M.? Jeśli ksiądz twierdzi, że są podstawy do zbadania ważności aktu - to pewnie tak jest. Jednak na podstawie własnego doświadczenia wiem, że dużo łatwiej byłoby, gdyby z taką inicjatywą wyszedł M. Rzeczywiście, trzeba zmierzyć się z procesem, ale nie jest to coś niewykonalnego. Tak jak Wy, żyję na emigracji, i w tutejszych warunkach przy "dobrej współpracy" zainteresowanych (tj. małżonków kościelnych) - terminownym odbieraniu listów, pojawieniu się na przesłuchaniach, powołaniu wiarygodnych świadków - sprawa toczyła się dokładnie 11 miesięcy. Wcześniej wydawało mi się to bardzo długo, po ogłoszeniu wyroku - dotarło do mnie, jak szybko to poszło. Jeśli chodzi o koszty - pewnie zależy od miejsca, w mojej diecezji przyszługuje adwokat z urzędu, opłaca się jedynie niewielkie koszty procesowe. Kontaktu pomiędzy małżonkami nie ma (przesłuchiwani są indywidualnie, w innych terminach); jeśli druga strona nie chce brać udziału w procesie, to proces toczy się bez niej.
W żadnym przypadku nie namawiam Cię do toczenia tej sprawy za M. - chcę jedynie wyjaśnić, że gdyby wyraził on kiedyś wolę zbadania ważności małżeństwa, to nie jest to droga nie do przejścia. Oczywiście masz rację, że najważniejsza jest wiara - na mojej drodze wyjaśnienia swojej sytuacji przed Bogiem, cały czas czułam Jego obecność i błogosławieństwo - to pomagało mi żyć w czystości i podnosić się z upadków. W rozumieniu M., taki proces może być stekiem niepotrzebnych formalności, rozgrzebywaniem starych ran i stratą czasu. Ale... Dla Boga nie ma nic niemożliwego:)
Powierzam Was Maryi - Ona wiele razy tłumaczyła mi, że wzorem dobrego dla mnie męża jest św. Józef - cierpliwy, towarzyszący mi także w trudnych sytuacjach. Kiedyś usłyszałam w swoim sercu takie słowa, że nie mam się martwić - jak mnie jakiś chłopak pokocha, to będzie w stanie poczekać tak długo, aż moja sytuacja się wyjaśni.
Polecam Ci zwrócić się do Niej i do św. Józefa (ja modliłam się 30sto dniową nowenną), żeby w swoim sercu rozeznać, co jest dla Ciebie dobre.

Uściski!
Zielona
W_Kropce
Posty: 4
Rejestracja: 20 sty 2024, 13:35
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: W_Kropce »

zielona pisze: 05 lut 2024, 12:03 Powierzam Was Maryi - Ona wiele razy tłumaczyła mi, że wzorem dobrego dla mnie męża jest św. Józef - cierpliwy, towarzyszący mi także w trudnych sytuacjach. Kiedyś usłyszałam w swoim sercu takie słowa, że nie mam się martwić - jak mnie jakiś chłopak pokocha, to będzie w stanie poczekać tak długo, aż moja sytuacja się wyjaśni.
Polecam Ci zwrócić się do Niej i do św. Józefa (ja modliłam się 30sto dniową nowenną), żeby w swoim sercu rozeznać, co jest dla Ciebie dobre.

Uściski!
Zielona
Witaj, Zielona!
Bardzo dziękuję za Twój wpis <serducho>. Masz rację, że to właśnie M. powinien się tym zająć, postaram się dotknąć tego tematu jeszcze raz. Zanim to zrobię pójdę za Twą radą - najpierw modlitwa, choć te wznoszę dość często... Może niewłaściwe?
Tak, mam kontakt z rodziną M. Jest ok, akceptują mnie, nie otrzymałam nigdy wrogiego znaku : ) Wspólnych znajomych mamy niewielu, tzn. ze strony M., jest również ok, akceptujemy się, lubimy, nie ma żadnej "kosy"...
Nie jest łatwo, ale cieszę się, że tu jestem! Czuję Wasze wsparcie. I czuję też Wasz ból, bo ten kto jest uwikłany w tak trudne sprawy na pewno ma wiele blizn. Niestety nie mam mocy odebrać Wam (i sobie, co tu kryć) tych przykrych doświadczeń, ale o siłę do pokonywania trudów mogę się pomodlić : )
Z Panem Bogiem!
Bożena123
Posty: 34
Rejestracja: 29 sty 2017, 20:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście ze związku niesakramentalnego

Post autor: Bożena123 »

Witaj W_Kropce! Chciałam na forum Ci coś jeszcze dodać. W zw.niesakramentalny weszłam bardzo szybko, ale wyjście z niego to już jest bardzo długa droga, ale… 🙂 W tej wędrówce jest Jezus. Gdy na początku podjęłam taką decyzję, kompletnie nie wiedziałam co mam robić i dzieląc się tym z osobami w moim otoczeniu a zwłaszcza z I.spotkałam się z falą krytyki. Dopiero gdy zawierzyłam to Jezusowi, to On poprowadził mnie, a co też jest bardzo istotne zaopiekował się moim synkiem 🙂
Więcej na ten temat jest w moim świadectwie „Droga do Boga „ i oczywiście zapraszam do rozmowy w prywatnej wiadomości. Pozdrawiam Cię serdecznie Bożena123
ODPOWIEDZ